![]() |
19 czerwca
Czas Rafała się kurczy i musimy ruchy zagęścić. Rankiem jednak po śniadanku w celu odparowania oparów alkoholu udajemy się nad Issyk na kąpiel. Nie cierpię zimnej wody ale innej nie ma. Całe szczęście że jest potwornie gorąco. Gonimy do bajora. https://i.imgur.com/NTJLQze.jpg Bajoro ma 600 metrów głębokości więc należy być ostrożnym. https://i.imgur.com/8xuJ9pB.jpg No to do wody. https://i.imgur.com/4HecH4C.jpg Nawet ja wlazłem. Rześko ale nie zimno. https://i.imgur.com/qyFbgY2.jpg Jeszcze kontrola stanu trzeźwości. https://i.imgur.com/4XwvNn9.jpg Jest OK więc możemy ruszać. Dziś mamy plan dolecieć do Song Kul od strony Kochkor. Ruszamy w kierunku Bałykczy. Droga nudna ale dopada nas pora obiadowa i zamiast walić na skuchę postanawiamy palnąć do Bałykczy gdyż złapała nas ulewa i przeczekać jedząc posiłek. Tak czynimy. https://i.imgur.com/hLL4z0H.jpg https://i.imgur.com/aMtl0mP.jpg Tam zachmurzone i pada to walimy do głównej trasy na Biszkek i tam planujemy zjechać na Kochkor. Tak robimy i udaje się przed deszczem uciec choć nie na długo. Dopada nas zaraz po przejechaniu przełęczy. Stajemy w Kochkor na przerwę i widok w kierunku Song nie nastraja optymizmem. https://i.imgur.com/HbWW8jy.jpg https://i.imgur.com/3jYVRRu.jpg Większy lub mniejszy deszcz towarzyszy nam jeszcze wiele kilometrów od zjazdu z asfaltu na szutrówkę w kierunku jeziora. Przewalamy przełęcz. Na dole jest lepiej bo nie pada ale najprzyjemniej nie jest. https://i.imgur.com/Ogp4tJS.jpg Pirania się nie ubrał na dole i na przełęczy zmarzł jak gówno w trawie. Aplikujemy Biszkeka na rogrzewkę. Rafał zakłada cieplejsze ciuchy i oblatujemy bajoro wkoło do jutr campu co Sambor tam parkuje. Po drodze kilku, może 10 turystów konno z przewodnikami. Samochodów niewiele. Nędza. Dojeżdżamy ale cholernie zimno. https://i.imgur.com/UaDf48w.jpg https://i.imgur.com/So0ld1X.jpg https://i.imgur.com/eLe5Sec.jpg Na szczęście koleżka nam napalił i w jurcie zrobiło się przyjemnie ciepło. Leżakujemy. https://i.imgur.com/UW5xSHH.jpg Idziemy na kolację, gospodyni serwuje powitalną banię koniaku i od razu lepiej. Pojedzeni, popici, zagrzani, walimy w kimę. Niby niewielki kilometraż ale pogoda nie rozpieszczała. Fpierdol lekki dostaliśmy. |
Ten alkomat i 0,00 to trochę Cię poniosło..;) Ciężko było taki wynik wykręcić..:haha2:
|
Kirgistan Covid Expedition 2021 - tropami Elwooda.
Dzięki za foty i relację - mało komentarzy bo co tu komentować?
@Emek - a nie myślałeś nad zmianą nicka na np. @OstatniMohikanin, bo chyba nikt już tak (fajnie) nie pisze. |
To nie jest moj nick, tak mam na imię. Ja po prostu streszczam wydarzenia i tyle. Jak chcesz poczytać to kolega Celofan jest właściwym adresem.
|
Cytat:
Teraz to podciąłeś skrzydła pozostałym kilku którym się jeszcze chce coś tu pisać. Lubię relacje Emka bo są skondensowane i nie ma niepotrzebnego pierdzielenia… sama esencja. Dla mnie to że relacje Emka są dobre to aksjomat. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk |
Cytat:
|
Emanuel
|
Znaczy się masz fory bo bóg zawsze z Tobą
|
Cytat:
|
20 czerwca
Ranek jest piękny. https://i.imgur.com/Xp80QOq.jpg https://i.imgur.com/z2Vl47m.jpg https://i.imgur.com/agGrULK.jpg https://i.imgur.com/DUncEk7.jpg https://i.imgur.com/iPBIA3r.jpg Niestety tylko chwilowo. Zaraz wypływają czarne chmury, zaczyna siąpić a temperatury nie rozpieszczają. Decydujemy żeby nie czekać aż się przetrze tylko spadamy. Widoki spoko. https://i.imgur.com/pSbaXZO.jpg https://i.imgur.com/YkplkIs.jpg https://i.imgur.com/mu6fk4A.jpg https://i.imgur.com/3k9kMRN.jpg https://i.imgur.com/kAwtpGs.jpg https://i.imgur.com/GW1rHDq.jpg https://i.imgur.com/DWz5fBR.jpg https://i.imgur.com/V0Liu0C.jpg https://i.imgur.com/V0Liu0C.jpg https://i.imgur.com/OjQu1Ns.jpg Jakoś tak se wymyśliliśmy że dolecimy dziś do Tash Rabat. Mamy do zrobienia ledwo 250 km i to większość asfaltem ale to niewiele tutaj znaczy. No to gonimy. Plan dolecieć do Narynia , tam zjeść obiad i pogonić do Tash Rabat. Rak robimy. W Naryniu pakujemy się do knajpy o nazwie Bambus. https://i.imgur.com/nDkrY1J.jpg Żarcie smaczne, knajpę polecam. https://i.imgur.com/8dLQcap.jpg Posileni zapitalamy w kierunku Tash Rabat. Pogoda nie rozpieszcza. Najpierw leje a potem mamy taki wiatr w oczy że motocykl ledwo jedzie na trójce. Jakoś udaje nam się dojechać do Kara Bulun. Zatrzymujemy się po zakupy ale w jednym sklepie nie ma browarów więc szukamy kolejnego. Jest. Zatrzymuję się, stawiam moto i czuję jak jakaś siła wali się na mnie z lewej przeważając mnie na prawo. Nie dam rady utrzymać się na moto. Kątem oka dostrzegam że obok na stronę w którą mnie ciągnie mam głęboki na metr i mniej więcej tak samo szeroki kanał odwadniający. Nie wiem jak to się potoczyło dalej ale po prostu zeskoczyłem z motocykla odbijając się w dal tak żeby ominąć jeszcze rów. Udało się, nawet się nie wywaliłem, tylko skończyłem po drugiej stronie rowu. Patrzę motocykl leży, paliwo się leje i Pirania próbuje ogarniać sytuację. Nie do końca wiem jak to się stało ale chyba Rafał podjechał do mnie z boku i jego moto poleciało na moje. No nic gleba nie koniec świata, moto całe to nie ma co szukać w doopie miodu. Tu widać ten kanał. https://i.imgur.com/CSO9PMJ.jpg Piwa też nie ma więc jest do dupy. Spadamy w kierunku Tash Rabat. Dalej jest nieczyna stacja paliw a obok knajpo-hotel czy coś takiego. Przed obiektem jakiś folklor. Babeczka jedzie wiejskie przyśpiewki na nagłośnieniu, wkoło pełno gawiedzi. No to wyobraźcie sobie jak nagle podjeżdża 3 kosmitów i psuje przedstawienie. No wesoło było tym bardziej że ja poszedłem do środka a któraś łajza tam walnęła paciaka. Który to nie wiem. Piwa tutaj też nie ma. Można tylko zeżreć. Kawałeczek dalej mamy zjazd na Tash Rabat. Jadę pierwszy walcząc z tym zasranym wiatrem a na zjeździe z czarnego grupa lokalesów. Kilka aut, wódka w dłoniach i impreza pośrodku niczego. Mijam ich ale przegrupowali się widząc chłopaków z tyłu i dopadli ich w swoje łapy. Wybór prosty Kumyz lub wódka. Machają z dala żebym podjechał. Może trzeba coś ustalić to jadę. No trzeba ustalić co pijemy. Te gamonie już się napiły kumyzu choć ostrzegałem żeby tego nie tykać bo sraka gwarantowana. Ja wybieram wódkę. Na 1 bani się nie kończy ale po kolejnej czy może jeszcze kolejnej udaje się uciec. Lekko zakręceni po paru kielonach dolatujemy tą dyszkę czy naście pod karawanseraja. Wbijam ale znajoma Pani biegiem leci, otwiera bramę i informuje że jurta wolna. Jedna, jedyna. Dupa uratowana. Muszą tylko pościelić a nas zapraszają do domu żeby się ogrzać i napić herbaty. Karawanseraj jak stał tak stoi. https://i.imgur.com/P0K8bHi.jpg https://i.imgur.com/e7q4fwA.jpg Obejście. https://i.imgur.com/jhfnvvF.jpg https://i.imgur.com/uHgB3Rm.jpg Byłem już tutaj ale nigdy nie wlazłem do środka. Tym razem postanawiam naprawić ten błąd za całe 100 som. https://i.imgur.com/kXGqoQC.jpg https://i.imgur.com/C90i2rx.jpg https://i.imgur.com/e2C1swy.jpg https://i.imgur.com/N76tOug.jpg https://i.imgur.com/CCZcxMQ.jpg https://i.imgur.com/kDhsvT5.jpg https://i.imgur.com/n1M9Zzc.jpg W nagrodę dostaję barana. https://i.imgur.com/ftvYkgn.jpg https://i.imgur.com/GPWcPul.jpg https://i.imgur.com/r733fXJ.jpg https://i.imgur.com/gOtLVww.jpg https://i.imgur.com/6HW1IqN.jpg W jurcie napalone, browarów nie mamy i po kolacji walimy w kimę. |
Ale akcja z tym rowem!
Widzę, że cena od 10 lat ta sama za zwiedzanie karawanseraju. My Emku z Benkiem spaliśmy na czaszy tegoż:) Za darmo. Za dodatkową opłatą można było spać w środku. W ramach 100 som dostaliśmy (po prośbie) litr owczego mleka do porannej kawy. |
Akcja z rowem była dość zaskakująca. Sam nie wiem jak to się stało, że opuściłem pojazd w kierunku przeciwnym do zakładanego, przeskakując ten kanał. Fartownie bardzo. Pogodę mieliśmy do dupy więc nocleg w namiocie na dachu budynku w grę nie wchodził. Zajebisty klimat wewnątrz karawanseraja za to. Można niemal poczuć ten tłok i gwar, który towarzyszył podróżnikom w czasach karawan przemierzających Jedwabny Szlak. To musiało być dla tych ludzi wybawienie od zimna, wiatru i rabusiów.
|
https://i.imgur.com/DUncEk7.jpg
Prawie wjechałem na ten pagórek z resztkami śniegu w oddali. Około 750m przewyższenia w stosunku do jeziora,zatrzymała mnie łacha śniegu |
Jak byłem w 2019 to chłopaki latały po tych górkach. Zdradliwe ciut bo świstaki ryją tam dziury i można się nieźle wpier@#ić.
|
21 czerwca
Plan na dziś jest zaiste szalony jak na Kirgistan. Mamy zamiar z Tash Rabat dolecieć do Baetova przejeżdżając po drodze przełęcz MELS a następnie pyknąć na Kazarman i przez kolejną przełęcz czyli Kaldamo dolecieć do Dżalalabad i dalej do Osh. To około 500 km, dwie przełęcze po około 3 tysie, kupa kilosów szutrówkami i sporo asfaltu. Czarno to widzę, mając w pamięci poprzednią przeprawę w deszczu przez Kaldamo pass. Najbardziej mnie cieszy MELS bo zrobię go od drugiej strony tak że widoki na obie strony trasy będę miał zaliczone. Rankiem pogoda jest ładna i zdaje się że będziemy mieli farta i będą widoczki w słońcu. Niestety ciepła w nocy nie było i rankiem też nie bardzo. Dobrze że chociaż słońce świeci ładnie. https://i.imgur.com/mdvYRah.jpg https://i.imgur.com/7jG7KCr.jpg https://i.imgur.com/PxqJJ3H.jpg Jemy śniadanie, rozliczamy się za nocleg i ruszamy. https://i.imgur.com/MTmjgjg.jpg https://i.imgur.com/JucP6q3.jpg Nic szczególnego nie działo się aż do podjazdu pod przełęcz więc wstawię same focie bo w mojej ocenie to jedna z najpiękniejszych o ile nie najpiękniejsza trasa w KRG choć zdjęcia tego do końca nie oddają. https://i.imgur.com/mQ8WHrf.jpg https://i.imgur.com/iBVzeTa.jpg https://i.imgur.com/bAQmp4o.jpg https://i.imgur.com/LY52jqk.jpg https://i.imgur.com/EgQ51ku.jpg https://i.imgur.com/3klnfhs.jpg https://i.imgur.com/yJ2aWJA.jpg https://i.imgur.com/boA98J1.jpg https://i.imgur.com/ZxQT3cY.jpg https://i.imgur.com/PwlHSm5.jpg https://i.imgur.com/Ky7rLep.jpg https://i.imgur.com/qeZfiUq.jpg https://i.imgur.com/pf4osLj.jpg Na dole jest trochu błota, taka ruda maź. Po obfitych opadach podjazd lub zjazd mogą okazać się kłopotliwe. Na szczęście nam się udaje choć jest mokro, szczególnie na dole. https://i.imgur.com/FZHxM8U.jpg https://i.imgur.com/LnFLWlg.jpg https://i.imgur.com/e71BFfr.jpg https://i.imgur.com/TPaeN6r.jpg https://i.imgur.com/nD3i0iX.jpg https://i.imgur.com/Kp4qw0z.jpg https://i.imgur.com/4qvW63u.jpg https://i.imgur.com/3A1tXlb.jpg https://i.imgur.com/jYHR1S2.jpg https://i.imgur.com/AhpR5uy.jpg https://i.imgur.com/365VBX6.jpg Dolatujemy do szczytu przełęczy. https://i.imgur.com/T1T9QVU.jpg https://i.imgur.com/krsFD4g.jpg https://i.imgur.com/55Nc171.jpg https://i.imgur.com/8lup4ZL.jpg https://i.imgur.com/3Il6GMY.jpg https://i.imgur.com/MtmK6UN.jpg https://i.imgur.com/bReIimD.jpg https://i.imgur.com/9X8gqGe.jpg https://i.imgur.com/MjMWutO.jpg https://i.imgur.com/cVyVC8H.jpg https://i.imgur.com/6ufwXAR.jpg https://i.imgur.com/eqXpmfs.jpg https://i.imgur.com/PQ134Nb.jpg Pomału, napawając się widokami dolatujemy do Baetova. Stąd czeka nas droga w kierunku Kazarman i dalej przez Kaldamo trasa na Dżalalabad i dalej na Osz. Cały czas mamy szerokie szutrówki ale jest gorąco i okropnie się kurzy. DO tego klasyka czyli tarka więc jak nie jedzie się 80 to jest przejebane. Po drodze mamy jeszcze jedną niewielką przełęcz, robimy przerwę bo jednego dwójka gniecie. A mówiłem żeby się trzymać z dala od kumysu. https://i.imgur.com/ZvvhnGo.jpg W końcu dojeżdżamy do asfaltu przy jakiejś kopalni, którym dolatujemy do pięknej drogi która jest oznakowana że niby leci na Osz. Niestety nie leci ale daję się nabrać. Pierwszy napotkany ludek mówi że nie ma wafla. Nawrotka i na lewo na Kaldamo. Nie lubię tej przełęczy bo mam złe wspomnienia. Michał tam w 2016 zasłabł, mieliśmy katastrofalne warunki, deszcz, śnieg, błoto i pizgało niemiłosiernie wiatrem. Tym razem jest spokojnie i pięknie. Lecimy w górę. https://i.imgur.com/CbZIkdT.jpg https://i.imgur.com/v161ZHX.jpg Przy ścianach leży trochę śniegu ale trasa czysta. https://i.imgur.com/sdId5i8.jpg Po zjeździe z przełęczy dolatujemy wzdłuż rzeki fajną traską do Taran Bazar. Lecimy na głodnego na batonach więc krótki postój. Pył mam wszędzie. https://i.imgur.com/c87Z7HY.jpg Teraz już asfalt do Osz ale to jeszcze kawał drogi a dokładnie 135 km a dzień pomału się kończy. Nie chciałbym kończyć jazdy nocą więc gonimy dalej a obiadokolację zjemy w Osz. Droga nudna ale trzeba się pilnować bo ruch duży i sporo policji. Do Osz dolatujemy tuż przed zmrokiem koło 21. Nasz hotel okazuje się wolny więc szybki prysznic i idziemy w miasto na żarcie. Niestety już zamykają. Pytam taxiarza gdzie tu można zjeść dobrze. Coś tam zawile tłumaczy więc krótka piłka, za ile nas tam zawiezie. 100 SOM pada. OK, pakujemy dupy do bolidu i lecimy na paszę. Zawozi nas do jakiejś knajpy gdzie jest spory ruch. Niestety dziewczę nie kuma nic po rusku więc proszę o sprowadzenie kogoś kto kuma. Żarcie ogarniamy ale niestety nie mają kuflowego. W ogóle nie mają żadnego piwa. Obok supermarket Globus więc posileni robimy zakupy na wieczór. Piwkujemy i biszkekujemy pod hotelem. Obok Pekin. https://i.imgur.com/wHr6C9I.jpg Jutro lecimy pod Pik Lenina więc ostrożnie z alko i do spania. |
Cytat:
|
Wszak korzenie mam białoruskie 😉
|
Czułem pismo okiem:)
Luknąłem sobie teraz jeszcze raz na wasz całościowy ślad i kurde mol. Jeszcze jeden wyjazd i pozamiatasz temat na amen w takim trybie. Szczerze mówiąc nie znam nikogo, kto by tak gruntownie zjechał KGZ. "Jutrzejszy" odcinek tez mnie zastanowił ale pytanie zadam po wydrukowaniu. |
Staraliśmy sie zjechać gruntownie bo długo tam nie wrócimy. Jak wyszło, nie mnie oceniać. Mam jednak pewność że jednej rzeczy nie zrobiłem choć mogłem. Dlatego na pewno tam wrócę, choć nieprędko.
|
Toć i ja o ocenę nie pytam. Sam potrafię ocenić:)
Oczywista uwaga do zespołu! :Thumbs_Up: |
We 2 byliśmy. Miszka też wie.
|
Korbol musiał się dusić w tych hotelach:D
|
22 czerwca
Niby nie musimy się spieszyć. Niby do Sary Tash mamy niecałe 2 stówki ale wiadomo jak to bywa. Śniadania w hotelu nie dają więc jemy na mieście. Ruszamy jak już słońce tak przypieka, że ledwo ruszyliśmy i już mamy dość. Tankowanie na wylocie z Osz i pomału lecimy w kierunku Pamiru. Nie pamiętam tej trasy niemal wcale. Jakieś urywki. Stajemy na mały przystanek w Gulczy. Za chwilę otacza nas banda rowerowców lokalnych. https://i.imgur.com/6Mw6X4T.jpg Od Gulczy droga jest niemal pusta. Ruch niewielki. Po drodze rudy kanion. https://i.imgur.com/gkwrMsN.jpg https://i.imgur.com/Uj3SwtZ.jpg Przed podjazdem na przełęcz dopada nas deszcz. https://i.imgur.com/SYTHNRF.jpg Michał z Rafałem się zatrzymują założyć przeciwdeszczówkę a ja dostrzegam promyki słońca pośród deszczu, który po chwili przechodzi w grad więc lecę bo zakładam że na górze jest spokojnie. No i jest. Czekam na chłopaków na szczycie. Tam mimo że chłodno to nie pada. Zjazd z przełęczy otwiera przed nami wrota Pamiru. https://i.imgur.com/MCKtm87.jpg https://i.imgur.com/B20yngn.jpg https://i.imgur.com/P79hMp1.jpg Zimno po tej stronie więc wbijamy do knajpy zagrzać się i zjeść co nieco. Nasi tu już byli. Dzwonimy do Grzecha zameldować że jego naklejka się trzyma i nie chce odpaść. https://i.imgur.com/cqnuvdu.jpg https://i.imgur.com/4D0oOcT.jpg Sary Tash nie wygląda przesadnie ładnie. Góry w tle to już inna bajka. https://i.imgur.com/44fV0B0.jpg https://i.imgur.com/GO4NrVc.jpg Zjadamy co nam dali i pomału zbieramy się do ruszenia dalej. Jeszcze tankowanie. Na stacji pijany koleś śpi a obsługę prowadzi dziecko lat może 5-6. Paliwa nie ma. Qrva. Lokalesi wskazują że po drodze mamy jeszcze 2 stacje więc lecimy w kierunku tej pierwszej. Po około 30 km znajdujemy stację. Czynna i paliwo jest. Tankujemy. Zaraz za stacją nasz track skręca w lewo w kierunku Pika. Zjeżdżamy ale nie mamy zapasu piwa więc szukamy sklepu. Jest w miejscu, którego nikt by chyba nie namierzył oprócz wioskowych. Kupujemy po półtoraszce i lecimy dalej. Track jest niepewny. Nie odbija kompletnie tego co mamy w rzeczywistości. Na początku wszystko jest OK, mamy nawet jakieś znaki na jezioro. Trasa jakoś tak dziwnie kluczy po korycie szeroko rozlewającej się rzeki. Kamerdolce na początku małe zrobiły się duże i jedzie się do doopy. Zjeżdżamy jakby ze śladu i droga jest już tragiczna. Szybka analiza. Nigdy tutaj nie byłem ale widziałem foty Grzecha czy Zaczekaj i droga kompletnie mi się nie spina. Nie żebym jakoś wybitnie się czepiał ale skoro my mamy tutaj zajebiste trudności to Grześ czy Aśka na cięższych motocyklach raczej by się tędy nie pchali. Widzę że jesteśmy zaledwie kilka kilosów od trasy co ją widzę na mapie ale musimy znaleźć się po drugiej stronie rzeki. Zawracamy. Dojeżdżamy do miejsca gdzie droga jest w miarę względna i postanawiamy spróbować trzymać się ściśle śladu. Może czegoś nie dostrzegliśmy. Lecimy po tych zasranych kamerdolcach jak telewizory. Jest strasznie ciężko. Michał zalicza paciaka i ogólnie wszyscy mamy zajebiste problemy. Udaje się jednak dotrzeć do rzeki. Rzeka jest wielowątkowa ale ma kolor brązowy, nie ma szans ocenić głębokości i ryzykować gleby w tej lodowatej wodzie. Wkładam nogę przy brzegu i nie docieram do dna a wodę mam po kolano. W doopę z tym nie zaryzykuję. W międzyczasie Michał ustala że trasa gdzie jest ten okrągły znak pod którym się przejeżdża i mostek są ze 30 km dalej. Track stary i w obecnej sytuacji nieprzejezdny. Zawracamy do asfaltu i postanawiamy spróbować trasy alternatywnej bo tędy szans nie mamy na przekroczenie rzeki. Lecimy dalej te 30 kilosów. Mamy mostek i właściwy znak. Teraz mamy pewność że jesteśmy na właściwej ścieżce. https://i.imgur.com/LNtNzmy.jpg Pirania ma kilkaset kilo nadbagażu więc jest trudno. https://i.imgur.com/Zt9At4h.jpg Motóry się przewracają. https://i.imgur.com/edRBr0O.jpg Nerwy puszczają. https://i.imgur.com/Aq26UaE.jpg Pionizujemy to goowno. https://i.imgur.com/o307FmU.jpg Dalej już bułka z masłem, przejezdna łatwo wszystkim. https://i.imgur.com/NBR3O7q.jpg https://i.imgur.com/C9C6TCI.jpg https://i.imgur.com/sc7joiZ.jpg Podlatujemy wreszcie do bazy pod Pikiem. Zimno jak cholera no ale w końcu tam ze 3600 czy jakoś tak. https://i.imgur.com/pVef6tw.jpg Kręci się tutaj z 10 chłopa. Podpytuję gdzie tu Panowie dobra miejscówka na kimę bo widzę jurtę i kilka namiotów takich bardziejszych, górskich. Na pewno lepsze niż to co mamy. Wódz tej gawiedzi idzie, gada chwilę z kolesiem, który wsiada na moto i odjeżdża. Nam każe jechać za nim. No to jedziemy nie bardzo wiedząc o co chodzi. Podjeżdżamy za chłopakiem do szopki. https://i.imgur.com/raNzkCv.jpg Okazuje się że proponuje nam nocleg w szopie. No, lepiej być nie mogło. Mamy nie tylko prąd ale też i piec. Namiotów nie trzeba rozkładać i będzie ciepło i przyjemnie. Z radością przyjmujemy tą propozycję. Pakujemy się do środka. https://i.imgur.com/IlPRBbb.jpg https://i.imgur.com/WG8c3Hc.jpg https://i.imgur.com/lfRcpU3.jpg Ja z Rafałem odblokowujemy Biszkeka i półtoraszkę a Michał postanawia ruszyć z buta na cebulowe pole. https://i.imgur.com/XhR1jK9.jpg https://i.imgur.com/hsibsc1.jpg My zostajemy w bazie. https://i.imgur.com/MGE8lRE.jpg Szykujemy kolację. https://i.imgur.com/wtP4DYM.jpg https://i.imgur.com/tPudJD7.jpg Biszkekujemy delektując się widokiem na pik, który w końcu się odsłania. https://i.imgur.com/5b09AGM.jpg Nasz gospodarz wpada po ogarnięciu koni i walimy razem koniaczek. Potem dolatuje jeszcze druga ekipa, jak się okazuje to brat naszego gospodarza i jeszcze jakiś koleś. Pracują tutaj razem w bazie. Wszyscy bajkery. Każdy chce się przejechać ale środek nocy, ciemno jak w doopie więc grzecznie odwodzimy ich od tych pomysłów i po zakończeniu butelek koniaku walimy w kimę. To był ciężki dzień ale z doskonałym finałem w doborowym towarzystwie. |
Widok "Pamiru" to jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie widziałem. Ach wrócić tam jeszcze raz...
|
Taki problem to nie problem tylko koszt.
|
Czas Emku , chodzi o czas ;)
|
Cytat:
Wysłane z mojego Redmi Note 7 przy użyciu Tapatalka |
23 czerwca
Poranek piękny. Nie spieszymy się bo wiele dziś i tak nie zdziałamy. Walimy do Osz i tam garujemy, potem startujemy na Sary Chelek. Taki plan. Pik w pełnej krasie. https://i.imgur.com/m7kqH1l.jpg Opuszczamy bazę pod Pikiem i kierujemy się na Sary Tasz. https://i.imgur.com/O4vEQ1V.jpg Na przełęczy klasycznie pizga zimnem i wiatrem. Zatrzymujemy się na dole po drugiej stronie bo mamy jakiś punkt widokowy. Mijamy go jednak omyłkowo. https://i.imgur.com/m9Gj5MC.jpg https://i.imgur.com/KxwpKrC.jpg W Gulczy mamy tankowanie i obiad. Następnie dalej do Osz. To nudny dzień. Do Osz dolatujemy popołudniem. Skończyła nam się Enterożermina więc walimy na miasto uzupełnić zapasy. Ciężko to kupić w Oszu ale po wizycie w niezliczonej ilości aptek udaje się na raty kupić leki. Bardzo chcę kupić taki strój muzłumański. Coś ala sukienka ze spodniami. Strasznie to przewiewne i wygodne. Chłopcy wracają na bazę a ja szwędam się po mieście szukając sklepu. Nigdzie nic. Dopiero jeden koleżka rzuca dobre światło wskazując że na bank jest taki sklep koło meczetu. Patrzę a do meczetu niecały kilometr, to idę. Chłopaki tymczasem piwkują pod bazą. https://i.imgur.com/Z0F08v6.jpg Znajduję to co trzeba i za kosmiczne 2200 Som czyli kole stówki kupuję sobie właściwe szaty. https://i.imgur.com/FVgDUbf.jpg Wieczorem zgłodnieliśmy a kolesie mieszkający z nami w hotelu rekomendują knajpę kilkaset metrów obok . Ruska zakuska mi podchodzi. https://i.imgur.com/yV6J0rR.jpg W międzyczasie Grzechu nadaje że on też chce musulmański strój. Akurat jesteśmy obok więc po przymiarce na Korbola nabywamy drugi secik dla Grzesia. Wieczorkiem oglądamy mecz nieudaczników ze Szwecją. Wynik wszyscy znają. https://i.imgur.com/lqgrCjv.jpg Do Osz dojechaliśmy mniej więcej koło 17. Od tej przyjazdu do 23 wypiliśmy po 3 browce. Słabe typ Arpa 4%. Co jak się okazało na dzień kolejny miało niebagatelny wpływ na nasze plany. Ale o tym w kolejnym odcinku. |
Emek dał permit (nie chciałem mu bruździć bez) na wrzucenie moich starych filmików spod Piku Lenina - niech się na marnują na dysku u mnie::))
Wjazd: W tle Pamir: Widok: Widok: Trasa: Baza: Na razie tyle bo mi YT dał już dzisiaj blokadę::))) |
Super. Tylko coś ci się stabilizacja zepsuła. 😉
|
Emek niezła ta sukienka :D
|
Zajebista. Do tego są jeszcze gacie.
|
24 czerwca
Wstałem wcześnie i w ramach rozrywki poszedłem poszwędać się po bazarze. Kupiłem trochę herbaty i jakieś pierdolety na padarki. W międzyczasie Pirania mnie ściga żeby iść na śniadanie. Wracam do hotelu i wspólnie udajemy się na posiłek. Wracamy do hotelu i zaczynamy pakowanie. Bardzo nam się nie spieszy. My z Michałem jeszcze w pokoju zbieramy bety ale Pirania już w pełnym rynsztunku pakuje motocykl w tym skwarze. Coś mnie podkusiło żeby dmuchnąć w alkomat. No i 0,2. Qrva co jest? Proszę Michała żeby też dmuchnął bo wypił najmniej. Ciutkę mniej niż 0,2 ale też wydmuchał. Wołamy Piraniowego bo on z nas największy , niech dmucha. No i ma 0,16. Co jest? Wczoraj 3 słabiuśkie piwa i tyle. Żadnego mocnego alkoholu bo mieliśmy zbierać się z rana. No to pojechali. Decyzja szybka, idziemy na bazary, kupić arbuza , kwas i będziemy się nawadniać. Tak też czynimy. Walimy kwas wpierdzielamy całego arbuza. Mija godzina czy dwie. Dmuchamy. Zeszło może 0,01-0,02. Masakra. Nie mamy pojęcia o co się rozchodzi. Może baterie słabe czy sprzęt się zjebał? Idę i kupuję nowe baterie. Kontrola. No jest w dół ale niewiele a nikomu nic nie jest. Katastrofa. O 12 mamy opuścić hotel. Czekamy. Nic się do 12 nie zmienia. Postanawiamy ruszać. Coś jest nie tak. Ruszamy mając świadomość że jak nas dupną to możemy coś wydmuchać ale cóż. Najdziwniejsze że 3 piwa trzymają 12 godzin. Nie ma szans. Uznajemy że to awaria maszyny. Wylatujemy z Osza i po chwili mamy jakiś dziwny zator. Mnóstwo samochodów, ludzie zatrzymują się gdzie popadnie i biegną gdzieś do przodu. Nie wiem o co kaman. W końcu się wyjaśnia. Wypadek. Walnęły się ze 3 auta w tym 2 klasy Daewoo Tico. Szyby powybijane, koleś za kierą ma głowę rozwaloną i się nie rusza. Jakiś inny ludek idzie na miejsce wypadku z krwawiącą głową i szuka w porozrzucanych elementach swojego telefonu. Znajduje. Mijamy ten tumult bo nic nie pomożemy. Pomagierów tam tyle że zabierają tlen poszkodowanym. Chwila odpoczynku po drodze. Minęło z 1,5 godziny od wyjazdu z Osz. Dmucham kontrolnie. 0,1 , nosz kurr. Chyba jednak działa ten alkomat. Mamy jakiegoś tracka więc po nim nawigujemy. Droga z Osz do zjazdu w kierunku Sary Chelek jest rozpieprzona w ciul. Ciągły remont. W zasadzie asfaltu nienaprawianego nie ma. Remont zaczyna się w Dżalalabad i ciągnie się kolometrami. Kurz, pył, upał, syf i ruch jak w ulu. Trzeba bardzo uważać. Szamamy jeszcze w Dżalalabad i lecimy po śladzie. Wreszcie zjeżdżamy z tej kupy. Lecimy tym śladem ale zrobiony jest na siłę. Jakby ktoś po prostu za wszelką cenę szukał offa. Szybka analiza wskazuje że możemy lecieć główną ścieżką i olać tracka bo zjeżdża on bezsensownie z trasy aby ino kawałek polecieć poza asfaltem. Gonimy. Robi się bardzo ładnie. Niemal sielsko. https://i.imgur.com/N0YI9SQ.jpg https://i.imgur.com/FRtoWux.jpg Robimy sobie przystanki bo jest gorąco. Na jednym z takich postojów, Michał postanawia po ruszeniu odpalić moto jadąc z górki. Jakoś tak wyszło że się nie udało. Złapał uślizg i jeb gleba. Niegroźna ale złamał dźwignię hamulca i pokrzywił kierę. https://i.imgur.com/HTwyPW8.jpg Trzeba będzie coś z tym zrobić później. Dzień ucieka a mamy jeszcze kawałek. Gonimy. https://i.imgur.com/BjvIse4.jpg Zbliżamy się do Sary Chelek. Robi się ciekawie. https://i.imgur.com/jBOFlks.jpg https://i.imgur.com/NfTxW4x.jpg Dolatujemy w końcu do postu. Koleś spisuje kto wjeżdża. Dziwna procedura. Myśleliśmy że już jesteśmy w tym rezerwacie. Ale jednak nie. Jeszcze kilkanaście kilosów. Dojeżdżamy do kolejnego postu. Brama zamknięta. Strażnik stoi i mówi że wjazd jest do 15. Mamy już kole 18. Nie przekonuje go moje pitolenie że my tam pałatki, cichutko i będzie git. Ni chu. Nie puści. Dobra to gdzie tu nocleg jaki? A u mnie , obok. Za ile? 150 som od łba za nocleg w jurcie. Nosz 6 ziko nie będziemy żałować. Postanawiamy, że zostajemy tutaj, ogarniemy moto Michała a rankiem ruszymy do rezerwatu. Żona właściciela posesji robi przetwory więc ustalam procedury, składniki i szczegóły przygotowania takich oto wspaniałości. https://i.imgur.com/KGR9Yzo.jpg W międzyczasie Michał rozbiera to co się połamało. https://i.imgur.com/3wroGP1.jpg https://i.imgur.com/CNYmbsU.jpg A ja w drodze po piwko ustalam kto nam to naprawi i gdzie go szukać. W sumie to sam zaraz przyszedł. No to idziemy do niego na bazę w celu naprawy. Celem ustalenia dalszych opcji częstuję kolesia fajką badając czy palący. Palący. No to som my w domu. Do roboty. https://i.imgur.com/3qEHwxL.jpg https://i.imgur.com/Vv0pT8N.jpg Pospawane, kolega kasy nie chce żadnej jak sądziłem. Wracamy na bazę i Michał montuje naprawioną dźwignię. Jakoś tak głupio z tym spawaniem więc daję Michałowi paczkę fajek żeby kolesiowi podarował w podzięce. Tym razem nie oponuje. Chyba zadowolony. Jutro się nie spieszymy więc pękło po Biszkeku na łeb i parę piwek. Kolacja i spanie. https://i.imgur.com/Pszamuy.jpg |
Oczu nie naświetliłeś ?:D
|
Telefon się patrzył na akcję. Oczy w porządku.
|
Swaritiel pierwyj sort. W Rosji kiedyś nam ramę elektrodą pospawali. Do dzisiaj działa.
|
Cytat:
pozdrawiam trolik |
Cytat:
сва́рщик - spawacz |
Znowu gościnnie u Emka za zgodą.
Spod piku Lenina wrcając pomyliśmy trochę trasę i obładowany GS nie mógł po kamlotach podjechać, Afryka bez problemu. Spędziliśmy na upadkach i podjazdach ponad godzinę - nie nie szło i tyle, za cholerę. W końcu pozdejmowaliśmy toboły z z GSa i jakoś mastodont podjechał. Ale wkurzyliśmy pograniczników - ja się nie dziwię, przyjechali z daleka i syf robą niedorajdy... już chcieliśmy odjeżdżać, ale w ostatniej chwili nas zwinęli. Było miło na początku - śmiechy itd... aż w końcu z namiotu wyszedł młody (ze 20 lat) służbista w mundurze i z kałaszem i machając nim na lewo i prawo zaczął nas ochrzaniać i wymagać jakiegoś papierka z Biszkeku, zabrali na paszporty itd... trzymali nas ponad godzinę. W końcu przeszedł jakiś starszy gość w dresie i coś zaciął gadać z dowódcą - obcyngolili jeszcze raz z góry na dół nas i puścili ufff... po chwili znowu było miło i przyjemnie, pogadaliśmy ale ulotniliśmy się szybko. Film z aresztowania bardzo niestabilny bo aparat na pasku włączony dyndał dla niepoznaki. GS wywrotka jedna z 10::))) Podnoszenie GSa: GS w końcu podjechał: Aresztowanie: Uwolnienie::)) |
Taka, jak kozica i antylopa. Chyba bliżej do osla... A aresztowanie takie fajne, niezamocne. Sami kryminaliści na tym forumie
|
Cytat:
(piękny wyjazd) |
Emek, len czy bawełna?
Bawełna się nie liczy:) |
Len oczywiście. Dobrej bawełnianej szukałem zaciekle do końca wyjazdu. Nie udało się.
|
25 czerwca
Jak ktoś się wybiera do Sary Chelek to dupy to nie urywa natomiast polecam zajrzeć z kilku względów. Głównym minusem jest fakt że latają tam wycieczki, miejsce jest mocno turystyczne i jak zapytałem Sambora o Sary Chelek to coś tam bąknął że warto ale to mocno ludna miejscówka i to fakt. Ja chciałem zobaczyć las orzechowy bo nigdy nie widziałem. Mnie się on bardzo podoba. Samo bajoro tak sobie ale nie objechaliśmy go tylko podjechaliśmy tam gdzie wszyscy i tyle. Niżej jest drugie mniejsze jeziorko, fajne. Niestety to rezerwat i kąpać się nie wolno, podobnie jak łowić ryb i coś tam jeszcze. Wracając do dnia wczorajszego mieliśmy tracka który szukał offa jak wspomniałem. Ja myślałem że ten ślad prowadzi do jeziora Sary Chelek ale odbijał w prawo i dopiero Michał mnie uświadomił że to jest inne jezioro. Docelowo pogoniliśmy na Sary Chelek z nadzieją biwakowania nad jeziorem co nie wyszło dlatego rankiem postanowiliśmy że pojedziemy do Sary Chelek a potem pogonimy do tego drugiego jeziora. Nazywa się to Kara Kamysz czy jakoś tak. PO śniadaniu nie pakujemy się tylko na lekko lecimy nad jeziorko w parku na lekko. Droga jest szeroką szutrówką, przejezdną bez problemowo wszystkim co ma koła. Trasa nie jest jakoś wybitnie widokowo bo drzewa zasłaniają góry i niewiele widać. https://i.imgur.com/nsHBgiy.jpg https://i.imgur.com/QakzePS.jpg https://i.imgur.com/rZauCcK.jpg https://i.imgur.com/2ql01YF.jpg Jest punkcik widokowy. https://i.imgur.com/hDjLz92.jpg https://i.imgur.com/BceUD7s.jpg https://i.imgur.com/RORWpIN.jpg https://i.imgur.com/DDw3mp0.jpg https://i.imgur.com/XDzKACA.jpg Najpierw dojeżdża się do pierwszego jeziora. Dalej jest drugie, większe. To właśnie Sary Chelek. https://i.imgur.com/JXmUP5s.jpg https://i.imgur.com/CYWGJQc.jpg Na brzegu stoją jakieś pomniki. https://i.imgur.com/LBV8LpV.jpg Gawiedzi w ciul, zdjęcia natychmiastowe. Ogólnie dużo ludzi a wokół lipa. Zjeżdżamy w dół na niższe jezioro. https://i.imgur.com/TYgoa1v.jpg https://i.imgur.com/uxqqDxt.jpg Ogólnie warto to na szybko zobaczyć i spadać. Doopy nie urywa widokami. Spadamy z powrotem. Pakujemy motocykle i lecimy po śladzie na to bajoro na które wczoraj nie pojechaliśmy. Droga jest mało ciekawa ale potem w górach robi się fajnie. Trochu trawersów. Fajosko. https://i.imgur.com/SGIF3Oo.jpg https://i.imgur.com/dY16gZS.jpg Dolatujemy do mostu, obok wodospad. Stąd mamy kilka stromych i bardzo ciasnych serpentynek pod górę. https://i.imgur.com/ObpXLwc.jpg https://i.imgur.com/MZFgqjP.jpg https://i.imgur.com/wcgOjn8.jpg https://i.imgur.com/QtJS1XT.jpg Podjazd, zjazd i jesteśmy na miejscu. Okazuje się jak bardzo spieprzyliśmy że nie pojechaliśmy po tracku wczoraj. Miejscówka na biwak wręcz doskonała. https://i.imgur.com/K7JtozP.jpg https://i.imgur.com/eeStHj5.jpg https://i.imgur.com/Okjj1lk.jpg Rozkładamy się tutaj i jemy suchary od LYO na obiad. https://i.imgur.com/r2qgcYY.jpg https://i.imgur.com/hMHtY6c.jpg https://i.imgur.com/BCEq5jY.jpg Szkoda że musimy lecieć bo Rafał jutro rusza do Biszkeku i zaplanowaliśmy że podjedziemy w okolice Toktogula razem żeby miał jak najbliżej. Odpoczynek w drodze powrotnej przy sklepie. Pani zrobiła zakupy. 5 flaszek wódki i wsio. https://i.imgur.com/6Xv58xX.jpg Lecimy dalej. W końcu dojeżdżamy do głównego traktu i kierujemy się na Toktogul. Droga nudna ale ruchliwa i Rafałowi trochę czasu zajmuje zanim nauczy się jeździć „na Kirgiza” czyli cały czas lewym pasem. Marudzi bo moto jadu nie ma a TIRy zadupcają więc wyprzedzanie możliwe jest raczej pod górę niż z góry. Wreszcie dojeżdżamy do zbiornika. Planujemy się kimnąć w turbazie. Zachody słońca nad Toktogulem są chyba najpiękniejsze w Kirgistanie. Tym razem mamy dodatkowo krążące wokół burze. https://i.imgur.com/IKzcxup.jpg https://i.imgur.com/b5H8kEj.jpg https://i.imgur.com/3XMCfEa.jpg https://i.imgur.com/UgDHAzE.jpg https://i.imgur.com/GWY7Zrw.jpg https://i.imgur.com/7yUGSGL.jpg https://i.imgur.com/abvJnBQ.jpg No to na pifko. https://i.imgur.com/Hih8OQm.jpg Wokół rosną jakieś dziwne rośliny. https://i.imgur.com/RHDylql.jpg https://i.imgur.com/nWn3N08.jpg https://i.imgur.com/GgBvvyv.jpg Oczywiście nie udało się uniknąć integracji z lokalesami. Tym razem gliniarz i prokurator. Wymieniamy się telefonami i pękają 2 Biszkeki. Uciekamy bo to się mogło skończyć źle a Rafał jutro wyjeżdża. Na jutro zaplanowaliśmy z Michałem „lajtową” trasę do Besh Tash. Srogo się pomyliliśmy z tym „lajtem”. Cdn… |
Cytat:
Zdziwiony jestem, że Ci się udało taki kupić i to w Kirgistanie. Drugie, po czym poznasz oryginał, to... rozmiar:) Maks, to nasze L. Dlatego to dwóch moich fajnych kumpli dostało ode mnie dwa takie fanty nabyte w Afganistanie. Na mnie były za małe. Kosztowały w 2010- tym 800afgani. |
I weź tu teraz nazbieraj jakiegoś zielska z pobocza na rozpałkę do ogniska :D
|
Cytat:
|
Cytat:
|
https://i.imgur.com/TEQG8WX.jpeg
Tego zielska tam w opór. |
ale to siano jest - grubo przed kwitnieniem jeszcze.
niemniej wspomniany rowizm również chętnie bym przyjął u nas. Ze znanych mi krajów blisko to najluźniej ma Gruzja. Potem CZ. O NL to nawet nie piszę. U nas nie do zrobienia - za wiele zjebów przy korycie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:35. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.