Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Sinior Najs Motorcikletta - Maramuresz 2014 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=21207)

Evvil 10.06.2014 21:16

A ja autentycznie - myślałem że to Sawy powiedział :).


Ale wiesz co Mat - mi tak już zostało, jak w warszawie widzę roma to odruchowo patrze czy nie ma moich butów :)

Daj daj......

Evvil 10.06.2014 21:34

Jak to szło dalej - no więc wbiliśmy się na piknie połoniny i lecimy dalej. Wojtek jeszcze w Borsie pokazywał mi na mapie jeziorko położone nieopodal to my w te pędy szukać jeziorka. Najpierw jednak stanęliśmy na rozstaju dróg i górę wziął rozsądek (zaczynało powoli zachodzić słońce).

- co z noclegiem?
- no rozbijamy się nad jeziorkiem
- e....... ale tu w nocy naprawde potrafi przypiździć... może lepiej do Borsy wrócimy i atakujemy rano
- gdzie tam damy radę
- ciężko będzie....
- dobra....

Patrzę w lewo - pasterskie chaty. To sobie myślę, jedyna w życiu okazyja. Najpierw załatwię nocleg a potem pojeździmy i się zintegrujemy z pasterzami.
Uderzam do chat i zajeżdżam pod płot. Stawiam afri na kamieniu, ściągam kask i widzę że już pasterze zakumali że coś chce.
Z szałasu wychodzi szef wszystkich szefów, lat pewnie ze 40 a wygląda na 80.
Ja mu na migi dzieńdobry, krasnoje tu wszędzioje i wogóle i że nas ośmiu i szukamy noclegu. Dialog wyglądał mniej więcej tak:

- Dzieńdobry Szanowny Panie Pasterzu, bylibyśmy radzi gdybyście nas Panowie uraczyli noclegiem
- Ależ nie, niestety będzie ciężko bo nie mamy miejsca
- Ależ Panie Pasterzu, otóż tutaj stoi przecież chatka z gankiem możemy spać na ganku nawet, mamy śpiwory i damy radę
- Panie Polaku, będzie Wam zaprawdę zimno
- My zaprawieni w bojach. Nie dalej jak wczoraj noc spędziwszy nad górskim potokiem poznaliśmy cóż to chłód i mróz i jesteśmy pewni że damy radę.
- Może ja Panu pokażę w czym problem...

To rzekłszy szef wszystkich szefów prowadzi mnie do chaty i wprowadza do pustego pokoju wielkości około 15m2. W rogu dodatkowo Koza, tylko nie podłączon. Przez kozę mam na myśli piecyk tutaj.

- Panie Polaku, tutaj za mało miejsca na osiem osób
- Ależ zawrzdy damy radę
- Szczerze to wątpię, ponieważ musielibyście spać na podłodze a to niezmierny brak wygody
- Ależ zawrzdy damy radę.

Oczywiście wszystko tak naprawdę na migi. Cała dyskusja. Jest jednak język uniwersalny.

Pasterz zdejmuje z wieszaka plecak a z niego wyciagą 2 litrowego peta z sokiem pomarańczowym i szklankę. Nie kieliszek. Szklankę i leje mi tak pół szklanki.

Powiem tak - nie było możliwości odmówić. Duszkiem wszystko wtrąbiłem i wtedy się zorientowałem że to chyba na nas dwóch było. Faux Pas. Trochę się zdziwił ale leje mi drugie pół.

Sobie myślę - ubezpieczyciel zabije mnie śmiechem. Potem myślę - zanim dojadą to wszystko uleci i... znowu będę spragniony. No to na drugą nogę. Najpierw ja potem on.

Potem było z górki.

- Panie Pasterzu, to my jeszcze się parę minut pobujamy i wrócimy się rozbijać.

Wsiadam na moto i czuję, że ... sok pomarańczowy wchodzi. Powolutku podjeżdżam do chłopaków, mówię że nocleg załatwiony i jedziemy jeszcze się rozejrzeć.

Żeby nie było - dziś uważam że była to skrajna głupota.

Natomiast z tego też względu stwierdziłem szybko że trzeba ogłosić kapitulację. Pokręciliśmy się wokół chaty pasterskiej, zaatakowaliśmy jeden podjazd na którym chyba 5 z nas fiknęło pięknego paciaka. I to tak jakby w tym samym mniej więcej momencie. Podjazd był szeroki i wszyscy polegliśmy.

No to czas na integrację z Pasterzami. A zaczęła się ona mniej więcej tak:

Zet Johny 10.06.2014 22:00

Ciekaw jestem jak Ty pokazałeś pasterzowi na migi - zawżdy :bow::D

Kryla 10.06.2014 22:07

Evvil ty to masz gadane :) bierz się za pisanie powieści bo to co dajesz wciągam na bezdechu. Czekam na cd.

Evvil 10.06.2014 22:40

No to my zajeżdżamy i rozbijamy leniwie bambetle. W tym czasie co nas nie było Pasterze zaczęli się krzątać i wynoszą krzesła a do pokoju wstawiają dwie kanapy. Takie dwuosobowe. Na migi że 4 osoby na kanapach, 4 na podłodze.

Na ganek wstawili nam natomiast bryndze. Ogromna micha i kawałki wielkości małych cegiełek. Do tego sól oczywiście.

Wyglądało piknie, pachniało piknie ale jakoś nikt się nie spieszył spróbować.

-..... eeeeeee.. nie obsramy się po tym?
- ..... ale nie wypada odmówić
- .... nie ma bólu, jak coś mam zapas stoperanu

Patrzę wokół i kombinuję z którego Lidla tą bryndzę przywieźli. No bo skądś być musi. Wszak wkoło tylko zielona trawa, owce i źródlana woda. Nie wspomnę o tym że nie ma kibla, zlewozmywaka, mydła czy czegokolwiek.

Sanepid to bym tam mógł obozy szkoleniowe robić normalnie.

Ale powiem tak - ludzie od zawsze wcinali przetwory mleczne a przejmować takimi pierdołami jak higiena zaczęli na dobrą sprawę dopiero w XX w. Poza tym wyznaję teorię że cokolwiek zapite gorzałą jest wolne od zarazków. A jakichkolwiek wątpliwości wyzbyłem się jak posmakowałem.

Była genialna. Chyba najlepsza bryndza jaką w życiu jadłem. Prawdziwa, bez żadnych "polepszaczy", skazy unią europejską i jej normami. Robiona z owczego mleka, żadne homogenizowane pierdoły. Owczego mleka, wody i górskiego powietrza.

Zakąsiliśmy i jakoś tak cała micha zeszła w trymiga. Rzecz jasna w międzyczasie w ruch poszedł ichny bimber i nasza wódka wieziona z samej Borsy. Do tego czekolada i książkowe rozmówki polsko-rumuńskie.

Zwroty typu:
- Czy wybierze się Pani z nami na dyskotekę
- Którędy do najbliższego teatru
- Czy w tym sklepie można płacić kartą

Przydały nam się w sam raz. Rzecz jasna klasycznego "Ile za litra tego bimbru jak chcielibyśmy kupić" to nie było.

Ubaw mieliśmy po pachy a Pasterze chyba większy. Patrzyli na nas trochę jak na ufo ale dla nich to i tak była atrakcja a dla nas.... cóż, myśmy po to właśnie przyjechali :). Integracja z lokalsami zaszła na tyle daleko, że któryś z nich zdaje się starał się wydać swoją córkę za któregoś z nas. Tyle zrozumiałem po wskazywaniu na obrączkę, udawanie cycków i pokazywanie nam ziemi wkoło.

Szybka decyzja - kogoś trzeba będzie poświęcić. Nie musieliśmy czekać długo - najstarszy objął Mata ramieniem i rzecze do niego coś o tym że ma krasnoje oczętoje.

Mata wydaliśmy za Pasterzy córkę. Albo za Pasterza.

Chłopy siedzą tam 5 miesięcy. Sami. 4 chłopa. Żadnej baby.
A teraz sprzedaliśmy im Mata.

Wiadomo - wódka, zakąska, nocne z Pasterzami rozmowy. Jakieś zdjęcia. Starszy z Najstarszych Szef Wszystkich Szefów nagle wstaje i krzyczy na pozostałych - coś tam po rumuńsku ale sens wypowiedzi zrozumieliśmy - koniec libacji, brać się k...a do roboty. Nocą pilnuje się owiec.

https://lh5.googleusercontent.com/-N...o/IMG_3130.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-C...o/IMG_3131.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-r...o/IMG_3132.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-v...o/IMG_3135.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-h...o/IMG_3146.JPG

Evvil 11.06.2014 00:08

Pasterze poszli paść owce, czyli do pracy, a my na nocne polaków rozmowy. Mateuszowi tylko obiecaliśmy że zabarykadujemy drzwi na noc. Wieczór przerwały nam... krzyki...

Nie krzyki - nawoływania. To w jaki sposób pasterze się nawołują to jakieś niesamowite zjawisko przyrodnicze. Po pierwsze - jest to tak cholernie donośne, że aż dziw bierze skąd u nich takie płuca. Po drugie - te nawoływania przypominają skrzyżowanie odgłosów jakie wydaje zdychająca żyrafa i tarki do prania.

True story.

Potem spanie. Przebiłem materac więc ładuję się na kanapę do Śluzy. Gadamy jeszcze i idziemy spać. Znaczy chłopaki idą bo co jak co ale ja nie umiem w takim hałasie spać. I nie chodziło o nawoływanie.

Chrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Poranna pobudka była jedyna w swoim rodzaju. Spałem na kanapie ze Śluzą. Śluza od ściany ja z brzegu. Mocno z brzegu zawinięty w śpiworek. Kanapa była... powiedzmy że niestabilna. Śluza waży swoje, ja trochę więcej. Wiadomo, zasada przeciwwag. Śluza wstał pierwszy i się tam zbiera. Sobie roluje śpiworek, składa poduszkę i takie tam. Ale wciąż na kanapie. Nagle postanowił wstać.

Fizyki nie oszukasz - razem z całym tym majdanem i tapczanem pofrunąłem na ziemię.

Piękna pobudka :).

bass 11.06.2014 00:45

http://www.v7n.com/forums/images/smilies/needpict.gif

mygosia 11.06.2014 08:52

Dobre, dobre :D

sluza 11.06.2014 18:43

11 Załącznik(ów)
Uzupełnię trochę dokumentację foto:

Załącznik 48699

Mateusz z kołkiem, który zastąpił tymczasowo amortyzator. Widać, że coś między nimi zaiskrzyło...

Załącznik 48700

Sawy obniża sprężynę. Pod tym bagażem to powinien osłoną po ziemi ciągnąć :)

Załącznik 48709

Mroova i systemowa membrana. Na zdjęciu nie widać, ale ona spina się zamkiem błyskawicznym z kominiarką tworząc szczelną barierę dla wiatru i wody. Chyba nawet się w tym spocił :D

Załącznik 48701

Prislop pod kopułą chmur

Załącznik 48702

Droga z Prislopu

Załącznik 48703

Takie widoki w nagrodę

Załącznik 48707

Gościnna bacówka

Załącznik 48704

Wot nasza kamanda. Przeżyli na halach Cauceascu, rewolucję, wejście do Unii... a u nich bez zmian, jak pasali tak pasają. Pierwszy z lewej to tatuś księżniczki Mateusza. Dodam, że Mateusz ma do niej adres, tylko nie wie jak tradycyjną pocztą wysłać jej zaproszenie do swojego profilu na Facebooku. Ja jestem w niebieskiej bluzie i wyglądam zawadiacko ;)

Załącznik 48705

Na noc wyjeżdżają na hale strzec stad przed wilkami. Teściu Mateusza (Ukrainiec) nawet nam mówił, że na Ukrainie na pasterzy mówi się wilczarze

Załącznik 48708

A tak wyglądał nasz pokoik u pasterzy. Fajny był, kolorowo urządzony, jak pokój dziecięcy, materacyki kolorowe. Tylko potem się okazało, że tam śpią potwory...

Załącznik 48706

Rano mogliśmy się przyjrzeć jak bryndze wyrabiają

Arkadius 12.06.2014 20:58

Super relacja :) Po prostu świetnie się czyta. Dawaj dalej :Thumbs_Up:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:46.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.