Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Kwestie różne, ale podróżne. (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=80)
-   -   "SZCZĘŚCIA w nieSZCZĘŚCIU" czyli Przygody na trasie... (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=15632)

StaruchaBMW-ucha 14.07.2016 23:02

Podczas życiowej jazdy moimi motórami miałem 4 takie niesamowite zdarzenia, podaję je w kolejności. druga połowa lat '80-tych, jadę wtedy jeszcze MZ-150 na drugą zmianę, piękne słoneczne popołudnie, droga prosta i nagle... kilkanaście metrów przez kołem w poprzek jezdni spada potężny, gruby jak męskie udo może 3 metrowy konar w kształcie kła słonia.
Spadając dotknął asfaltu w środkowej części swojej długości i pękł na dwie części, które zachowały się jak 2 bieguny kołyski w miejscu pęknięcia odchodząc od siebie a ja - nie mając wyboru, wszystko działo się może w ciągu 2 sekund - przejechałem między rozchodzącymi się połówkami które - widziałem w lusterku - zaraz za mną znów się zeszły i upadły...
To się działo jak w zwolnionym filmie, co do ułamka sekundy - gdybym nadjechał wcześniej - spadłby na przednie koło lub tuż przed, i nie zdążyłby się "rozejść" dając mi porzejazd, ew. na mnie, gdyby odrobinkę później - kloc w najgorszym razie zamknąłby się na silniku lub tylnym, szprychowanym kole...

Przypadek drugi, tego samego lata, 2-3 km przed tym miejscem, też jechałem na popołudniową zmianę. Sloneczny dzień, szosa pełna ciemnych plam i białych, tańczących w oczach smug słonecznych co bardzo obciąża wzrok i utrudnia jazdę. W pewnym miejscu z tego świetlistego frenetu wjeżdża się w ciemny tunel wysokich olch i poniemieckiego starodrzewia więc w momencie przejścia w ciemność przez dwie-trzy sekundy kierujący naprawdę mało tam widzi.

I jak nigdy przedtem ani potem wewnątrz głowy słyszę krzyk "Hamujjjj"!!! Był tak sugestywny i nie znoszący sprzeciwu że poddałem mu się bez reszty i mówiąc kolokwialnie dość ostro "dałem po hamplach" - i to mnie uratowało ponieważ dosłownie 8-10 metrów przede mną (jechałem 70-ką...) z lewa na prawo tuż przed początkiem barier energochłonnych (droga w tunelu idzie groblą, z obu stron w tym miejscu głębokie olchowe bagno) przedefilował nieśpiesznie ogromny jeleń z rozłożystym wieńcem...
Wybiegł z bagna tuż przed początkiem barier energochłonnych i zbiegł w bagno po przeciwnej stronie grobli...a ja w okamgnieniu byłem mokry od zimnego potu bo gdybym nie przyhaltował - jeleń wpadłby na mnie lub ja wjechałbym w niego...
Przypadek trzeci - ta sama trasa kilkanaście lat później, piękny, słoneczny majowy dzień, z lewej strony lekka bryza nie wskazuje na to co się zaraz stanie... Tym razem jadę swoją Babą-Jagą BMWR1100R i w pewnym momencie dojeżdżam do znanego mi dobrze dostawczego "Żuka" z alu-skrzynią a'la chłodnia. A że po wyjeździe z wioski dopiero się rozpędzał podjąłem decyzję o wyprzedzaniu... i w tym momencie nie wiem skąd ujrzałem taką oto wyrazistą "wewnętrzną projekcję": zobaczyłem oczami wyobraźni że w poprzek drogi z lewa na prawo spada z drzewa dłuuga i cienka, pokręcona liściasta gałąź? konar? a ja hamuję tuż przed nim!
Wizja była tak realistyczna że... zamiast wyprzedzać - a miałem już włączony kierunkowskaz i rozpoczęty manewr! - zacząłem gwałtownie hamować! I co ja 5-6 sekund po wizji tym razem naprawdę widzę? - z wysokiego przydrożnego klonu ten niewinny zefirek odłamuje długi, zielony, pokręcony konar miejscami grubości ramienia a ten idealnie w poprzek całej drogi spada tuż przed gwałtownie hamującym "Żukiem" a ja - dzięki ABS'owi i temu, że zasugerowany odp. wcześniej zacząłem hamowanie i zjazd ze środka jezdni na prawy pas za "Żukiem" - hamuję tuż za nim, niemal na jego zderzaku!!!
Z "Żuka" blady i roztrzęsiony wyszedł kierowca (znajomy od ponad 20 lat rozwoziciel pieczywa z tutejszego PSS-nota bene sobowtór piosenkarza Krzysztofa Respondka :D) i wspólnie z niejakim trudem zwlekliśmy blisko 6-metrową zawalidrogę na pobocze...w tym samym miejscu gdzie przed blisko 25 laty spadł mi w poprzek spróchniały konar!!!
Gdy mu opowiedziałem o wizji - nie chciał wierzyć, a przecież gdybym w mom. wyprzedzania wpadł na ten "szlaban" i się wywrócił - on mógł wjechać na mnie...
Czwarty przypadek podobnie niezwykły to też wizja (spełniła się co do szczegółu i słów dialogu ~4 minuty później) policjanta zatrzymującego mnie "za przekroczenie" złapane na ręcznym radarze kiedy wyprzedzając dymiący autobus-wlokącą się 70-ką zawalidrogę siłą rzeczy miałem na liczniku chwilowo większą prędkość od kodeksowej... Dokładnie w tym miejscu które "widziałem" (2 km od domu...) ten sam wysoki, chudy, żylasty, w niebieskiej koszulce z krótkim rękawem, rudy jak lis policjant z tą samą co w wizji piegowatą twarzą i piegowatymi, rudą szczeciną porośniętymi rękami...
Zaczyna rozmowę dokładnie tym tekstem, jaki "słyszałem" w wizji, a ja mu odpowiadam też tymi samymi słowami które "słyszałem" podczas tej niesamowitej "projekcji" - słowem rozwija się dialog jakby wcześniej nagrany! Szok tym większy że...było to pierwsze od chyba 30 lat mojej kariery motocyklisty drogowe zatrzymanie przez policję... Nawet wysokość mandatu <label for="rb_iconid_8">http://africatwin.com.pl/images/icons/icon8.gif</label> kilka minut wcześniej, jeszcze przed wyruszeniem "usłyszałem", i podawany mi przez policjanta sposób jego płatności! <label for="rb_iconid_8">http://africatwin.com.pl/images/icons/icon8.gif</label><label for="rb_iconid_8">http://africatwin.com.pl/images/icons/icon8.gif</label> Przypadki nieprawdopodobne - a jednak miały miejsce...

Sorek 15.07.2016 11:16

Po pierwsze to musisz zmienić drogę.

Al_Chali 15.07.2016 11:19

Właśnie podałeś scenariusz do filmu "oszukać przeznaczenie" :)

motomysz 15.07.2016 11:59

Cytat:

Napisał Sorek (Post 490190)
Po pierwsze to musisz zmienić drogę.

Po drugie. Omijać szerokim łukiem drugą zmianę! :-)

QrczaQ 15.07.2016 12:06

Cytat:

Napisał Al_Chali (Post 490191)
Właśnie podałeś scenariusz do filmu "oszukać przeznaczenie" :)

Kiedys koledze nowemu na moto mowie "nie zakladaj tej blokady na tarcze bo to tylko problemy". Dzwoni nastepnego dnia "jak sie prostuje tarcze"?

qbaRD07 21.07.2016 17:01

Jakbyś miał projekcję nr-ów lotka to napisz na forum.
Z kim będziesz jeździł tą nową afrą ?
A tak wszyscy kupią sobie po kolejnej nowej sztuce i będziemy jeździć wszyscy razem, bo przecież do pracy nikt przez jakiś czas nie pójdzie.

Ale by było co ???

motoMAUROxrv 26.07.2016 10:59

Cytat:

Napisał StaruchaBMW-ucha (Post 490159)
Podczas życiowej jazdy moimi motórami miałem 4 takie niesamowite zdarzenia...

:eek:
No to Twój "Anioł Stróż" wykonał naprawdę kawał dobrej roboty!.. :rolleyes: :brawo: -Oby tak dalej! :Thumbs_Up:;)
Czasami są takie sytuacje drogowe (i nie tylko:cold:) że dopiero późniejsza analiza całego zdarzenia, w pełni uświadamia, -ile miało się szczęścia.. :bow::D

motoMAUROxrv 26.07.2016 11:08

Cytat:

Napisał Ziarko (Post 446507)
A ja powiem tak, fotka odda emocje za mnie:
http://d-nm.ppstatic.pl/kadr/k/r/95/...0,h,aff4e1.jpg

Ja co prawda służbowo w wozie z radiem, ale zacząłem rozumieć tych wszystkich rowerzystów w ten dzień. A ten bawół szukał panienki dla siebie.

Ziarko, -wybieram się wreszcie na polowanie (z fotoaparatem) na te Twoje bydlęta.. :at::D
Czy szwendają się one jeszcze gdzieś w pobliżu route 133 ?:rolleyes::lol8:
Pozdrówki! ;)

Mieciek 26.10.2016 10:31

Niedziela po południu ładnie jesiennie. Jadę sobie Afryczka w kolumnie puszek, wracaczy z Zakopca i innych łikendowych lokalizacji. Na spokojnie bez nerwów zadnych audi na ogonie tylko XC90 pełne rodzinki turla sie za mną spokojnie. Zblizam sie do miejsca gdzie planowałem skręcić w lewo. Wciskam lewy kierunek odpuszczam gaz i powolutku zatrzymuje sie przy osi jezdni, podpieram sie nogami i czekam aż sie zwolni z przeciwka. 1,5sekundy i słysze klakson. Szybka mysl trzeba ładowac jeden i spieprzać w przód bezwzględu na wszystko - i wtedy jebbb. XC90 wjechało we mnie. Co ciewkawe w lekkim strachu z wibrującymi rękami ale nawet nie spadłem z moto. Zjeżdzamy na pobocze. Koleś wyskakuje bardzo miły, pyta czy ok, mówi ze sie zagapil i ze jego wina i przeprasza i czy cos sie stąło. Ja patrze kurde 5g jakiegoś lakieru na wydechu ale no nie mój kolor. Patrze, no kolor volva, oglądam no śladu nie ma na afryczce ani ciutki. Okazalo sie po analizie w myślach ze on najachał na mnie nadkolem i oparł sie o wydech bokiem. Afryczka takie zdarzenia to wciaga bez filtra wiec nie było śladu, Prawe nadkole volva do malowania lekko przygięte.
Szczeście ze koleś zatrzymał sie, bo jeszcze 10cm i by mi wjechał na stope albo pchnoł bardziej, że wpadł bym pod puszkę z przeciwka.

ofca234 26.10.2016 11:52

mój temat! tak, w skrócie, z odnośnikami, bo większość opisałem, najbardziej spektakularne.

1. padło mi Pegaso w Bułgarii. Pchając go w stronę noclegu w znalezionego na nawigacji, nie mogę znaleźć.konkretnej uliczki. Pytam się pierwszego gościa z brzegu gdzie jest ten guesthouse. Okazuje się, że spotykam typa, który sam z siebie znajduje mi kontakt do miejscowych bikerów, którzy ogarniają mi sprżęta: http://moto.elban.net/2012/07/12/pie...niespodzianka/
2. pada mi Teresa gdzieś przed Erevaniem. Po konsultacji telefonicznej z mechanikiem macam kabelki przy akumulatorze (tylko macam). Sprzęt zaczyna działać, problem nie powraca przez najbliższe 9 tyś km. http://moto.elban.net/2015/08/18/prz...twarz-armenii/, drugi akapit
3. problem z punktu 3 powraca jakieś 30 km pod domem, kilka miesięcy później. Akurat, w pocie czoła, przejechałem przez taką piaskową górkę w okolicach Celestynowa, aby wjechać do lasu. Jestem sam, jest 14, za dwie godziny będzie ciemno. W życiu nie przepchnę motocykl sam do asfaltu (nawet we trzech było by ciężko). Po różnych próbach pomogło przeczyszczenie przekaźnika rozrusznika (akurat miałem trochę papieru ściernego ze sobą).
4. pijany miejscowy wirażka (milicjant) w Kirigstanie próbujący mnie okraść. Okoliczności przyrody: koniec świata, niedziałająca, rozkręcona Teresa: http://moto.elban.net/2013/06/25/poczatek-przygod/
5. dwa dni później: podróż na pace z kozami po tym, jak spadł deszcz i droga dla mojego motocykla, z takimi oponami i moim skillem stała się niemożliwa: http://moto.elban.net/2013/06/27/trz...ogramow-fartu/
6. zniknięcie moich kazachskich gospodarzy na pół dnia. a raczej - ich odsypianie naszej wspólnej imprezy z dnia poprzedniego. kontekst: moje moto rozebrane, kazachska wiza kończy mi się następnego dnia, do wskazanego we wniosku wizowym przejścia granicznego jakieś 1 tyś przez pustynie. szukając ich po mieście z przypadkowo poznanym Kazachem przeżywałem jeden z większych stresów w moim życiu: http://moto.elban.net/2013/07/12/walka-z-czasem/

jeszcze mi się coś przypomni ;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:01.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.