![]() |
Cynciu chyba najlepiej opisałeś proces gromadzenia opału :Thumbs_Up:
Gdyby na tej fotce, na wzgórzach po lewej, za zabudowaniami rosły drzewa sprawa wyglądała by zupełnie inaczej. Cytat:
|
100 koni...czyli potentat w branży energetycznej. Czyli tak jakby u nas miał kopalnię, lub co najmniej elektrownię. I wszystko jasne.
Pisz Waść dalej, świetna relacja:Thumbs_Up: |
Kolejny ranek i kolejna traska, dziś mamy dotrzeć do Biszkeku. Ustalamy trasę i ruszamy. W górach rozjeżdżamy się aby każdy mógł jechać własnym tempem. Znów przebijamy się przez wysokie przełęcze. Jedziemy asfaltem więc dość szybko pokonujemy kolejne wzniesienia a przewyższenia są spore. Na jednym ze zjazdów ze sporej wysokości czuję, że coś ze mną nie ten teges. Ciśnie mnie w klacie, czuję osłabienie i jakbym tracił nieco koordynacją. Troszkę się wydygałem i zjeżdżam koło uroczego strumyka na pauzę. Po kilkunastu minutach wszystko wraca do normy i mogę jechać dalej.
https://lh4.googleusercontent.com/-E...0/DSC09967.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-J...0/DSC09970.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-0...0/DSC09975.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-a...0/DSC09979.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-t...0/DSC09981.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-R...0/DSC09983.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-V...0/DSC09986.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-p...0/DSC09989.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-N...0/100_0283.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-b...0/100_0284.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-t...0/100_0285.JPG W Kara Balta dochodzę kolegów. Siedzą na krawężniku, na skrzyżowaniu w wciągają słonecznik. Parkuję i przyłączam się do radosnego plucia łupinami na ulicę. Jesteśmy zjechani po całym dniu jazdy. Siedzimy tak z 15 minut rozkoszując się chwilą odpoczynku gdy hamuje przy nas Łada . Wyskakuje z niej chłopina tak po pięćdziesiątce. Ogląda motorki poczy podchodzi do nas. - Paliaki? - Polacy - A skąd, a dokąd? To Wy przecież goście w moim kraju. Ja Wam muszę dać jakiś prezent. - Ale nic nam nie trzeba. - Wy moi goście. Muszę dać Wam prezent. Może kupię Wam olej do motocykli. - Nie trzeba, mamy, dziękujemy. - To może takie do łańcucha smarowidło. - Ale ja muszę, Wy goście. Może chociaż colę. Widzimy, że nie popuści i zgadzamy się na cole. - Miszka! Dawaj tu synu. Trzeba do sklepu. Polakom idź cole kupić. Z samochodu wychodzi synek, tak pod trzydziestkę i wali do sklepu po colę. Po chwili wraca z dużą colą i zestawem plastikowych kubeczków. Polano i zaczęły się opowieści. Oczywiście z samochodu została zawołana żona do przedstawienia. Zresztą już trzecia i znacznie od niego młodsza. Po wysłuchaniu skróconej historii życia naszego „gospodarza” zaczynamy się zbierać do dalszej drogi. Tu gość wstaje - Ale wy goście, co tam cola ja muszę dać Wam prezent. Zaczekajcie. Wybiega do samochodu i zabiera dziecku gumową, kolorową piłeczkę. Podchodzi do mnie - Weź. Jak przyjedziesz do Polski i zobaczysz tą piłeczkę, to nas wspomnisz. Opór był bezcelowy. Biorę, dziękuję, żegnamy się i ruszamy w stronę Biszkeku. |
a gdzie fota piłeczki, ja się pytam!
|
Zgubił... ;)
|
Ewentualnie zepsuł ;)
|
Nie zgubiłem i nie zepsułem.
To nie kulka z łożyska żeby dało się zepsuć. Piłeczka przyjechała ze mną i ma się dobrze :) |
Zuch!
|
Cytat:
|
Na foto widziałem plecaczki na ramionach. Nie bolą plecy i ramiona po całym dniu ? Trochę to przecież na dziurach dynda i masa jest większa....i wydaje się być na długą trasę mało komfortowe .
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:35. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.