![]() |
Cytat:
pozdrawiam trolik |
Cytat:
Czyta się! |
Cytat:
pozdrawiam trolik |
Przebudzenie 20 sierpnia nie było do końca miłe-obudziły nas krowy, samochody przejeżdżające przez bród w strumieniu oraz biegunka w moim wykonaniu...problem polegał na tym, że mimo iż czułem się już zdecydowanie lepiej to nadal musiałem brać loperamid który właśnie mi się skończył...
Ale nic, może coś wymyślimy po drodze. Celem tego dnia był wjazd do Tadżykistanu. Mimo iż odległość do Sary Tasz nie była duża (ok 100 km), to dojazd zajął nam około 3 godzin, bo po drodze trzeba było przejechać 2 przełęcze. Pogoda była piękna, więc widoczki były super, szczególnie z przełęczy nad Sary Tasz-widać z niej było potężną, białą ścianę Pamiru, w którą mieliśmy wjechać chwilę później. W Sary Tasz wzięliśmy wodę i jedzenie, wymieniliśmy pieniążki na stacji benzynowej oraz znaleźliśmy aptekę z loperamidem:-)!! https://lh3.googleusercontent.com/oy...=w1225-h689-no Po wyjeździe z Sary Tasz wjechaliśmy na drogę prowadzącą do przełęczy Kyzył Art, czyli do przejścia granicznego. Nie mam zdjęć z tego miejsca, ale wrażenie jest niesamowite-stoisz na drodze i widzisz wielką białą ścianę przed sobą. W tej ścianie jest mała szczelina, w którą wjedziesz za godzinę lub dwie i będziesz półtora kilometra wyżej...coś wspaniałego. Po dojeździe do przejścia granicznego kirgiski tamożnik skasował nas po 500 somów - co robić, trza płacić... :-( https://lh3.googleusercontent.com/Pf...w=w388-h689-no W akcie zemsty Radzio nakleił swoją tajemniczą naklejkę, która będzie odstraszała wszystkich motocyklistów chcących przejechać tym przejściem... https://lh3.googleusercontent.com/wM...=w1225-h689-no Po wyjeździe z Kirgistanu wjechaliśmy na piękną drogę prowadzącą nas po ziemi niczyjej do Tadżykistanu. Pierwszy raz od kilku dni zobaczyliśmy śnieg, a widoki stały się bardziej "surowe". Gdzieś w środku mnie poczułem podniecenie-wjeżdżam w Pamir!!! Już drugi raz!!!Trudno mi nawet opisać co czułem w tym momencie - poprzednim razem w trakcie przejazdu przez Pamir dowiedziałem się o pobycie mojego syna w szpitalu i niewiele pamiętam z wycieczki. Tym razem postanowiłem cieszyć się każdą sekundą pobytu w tym wspaniałym miejscu https://lh3.googleusercontent.com/Pj...=w1230-h689-no To podniecenie szybko się ze mnie ulotniło po dojeździe do przejścia tadżyckiego - okazało się bowiem, że Tadżycy nauczyli się kroić turystów podobnie jak Kirgizi...kolejne 10 dulków wyparowało...brrrr. Oczywiście przyczłapał do nas również "inspektor sanitarny", który chciał nas skasować po kolejne 10 dulków za olanie motocykli jakąś cieczą nieznanego pochodzenia. Wydarliśmy się na niego że w życiu, że nie ma mowy, że w zeszłym roku nie płaciliśmy, że koledzy co przejeżdżali wczoraj nie płacili....udało się :-) https://lh3.googleusercontent.com/uZ...A=w388-h689-no Za przejściem na dobre skończyła się kirgiska zieleń, a rozpoczął się księżycowy krajobraz Pamiru https://lh3.googleusercontent.com/4e...=w1280-h418-no Po jakimś czasie dojechaliśmy do granicy chińskiej. Podejrzewam, że w Chinach nie ma już lasów, bo wszystkie drzewa zostały ścięte w celu zrobienia tego jakże potrzebnego płotu w środku niczego...Wygląda to strasznie nienaturalnie i zakłóca surowość Pamiru, no ale co zrobić. Nie tak dawno temu Chińczycy wydali wojnę wróblom, więc wycięcie kilku lasów w celu zbudowania jakiegoś płotu to pikuś... https://lh3.googleusercontent.com/eK...=w1230-h689-no Po kolejnej godzinie pięknej jazdy w księżycowym krajobrazie pojawił nam się taki widok i już wiadomo było, gdzie tego dnia rozbijemy biwak... :-) https://lh3.googleusercontent.com/-H...=w1230-h689-no Po kilkunastu minutach błądzenia znaleźliśmy fajną miejscówkę na brzegu jeziora Karakol-będzie spanko na wysokości 4100 metrów!!!:-) Słoneczko pięknie świeciło, było całkiem cieplutko a widoki po prostu zabijały. Nie było wyjścia-trza rozkładać krzesełka... https://lh3.googleusercontent.com/CM...=w1225-h689-no https://lh3.googleusercontent.com/1F...=w1230-h689-no https://lh3.googleusercontent.com/zV...=w1280-h431-no I troszkę się umyć... https://lh3.googleusercontent.com/ls...=w1225-h689-no Nad brzegiem jeziora wylądowaliśmy wczesnym popołudniem i to był super pomysł - chyba potrzebowaliśmy trochę odpocząć od jazdy i dojść do siebie po kłopotach żołądkowych. Ku mojemu zdziwieniu nie mieliśmy problemów w wysokością - okazalo się, że aklimatyzacja w Górnej Dolinie Narynia wystarczyła nam na Pamir:-)Piękne popołudnie nie przełożyło się jednak na piękny wieczór-zimny wiatr termiczny szybko wygonił nas do namiotów. Noc nie była spokojna, bo wiało naprawdę mocno, a zmieniający kierunek wiatr nie dawał nam szans na skuteczną ochronę przed nim. Na chwilę jeszcze wychyliłem się w nocy żeby zrobić takie zdjęcie: https://lh3.googleusercontent.com/02...Q=w388-h689-no |
Do granicy z Chinami na pewno nie dojechaliście:)
|
Cytat:
|
Nad brzegiem jeziora można pogrzebać w wiecznej zmarzlinie i wypić drinka z lodem pamiętającym czasy Grąbczewskiego.
|
A ić Pan. Źle wspominam ten rejon. Jeden zdechnięty i dwóch ledwo żywych.
http://i.imgur.com/6tIxB55.jpg |
Cytat:
pozdrawiam trolik |
Alichur. Pamiętam jak dziś. Ciężko było tą stówkę do Murgabu dojechać.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:25. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.