Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Imprezy forum AT i zloty ogólne (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=13)
-   -   III Zlot Motocyklowy Huta Pieniacka (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=14594)

Navi 15.03.2021 14:50

Tak wygląda "pojednanie" z Ukraińcami. Najbardziej smutne jest to, że wśród Polaków, są tacy którzy uważają, że najlepiej zapomnieć o ludobójstwie na Wołyniu, żeby nie psuć stosunków z UA. Wstyd.

ATomek 16.03.2021 12:21

Dziękuję Navi za uwagę.
O iskierce w sercu, o tym do czego prowadzą relacje z Ofiarami Wołynia, o godności wynikającej z kodu kulturowego opowiada dr Lucyna Kulińska.
Wywiad sprzed roku, ale wpisuje się w moje przygnębienie wynikające z zagrywek w bieżących sprawach kresowych.
Opinia historyka, doktora nauk humanistycznych ze specjalnością nacjonalizmów i globalizacji


https://youtu.be/ny4CJikVi8I




A w ramach pracy domowej do obejrzenia polecany przez dr Kulińską, najnowszy film Katarzyny Underwood z muzyką Krzesimira Dębskiego Zmarłych pogrzebać

https://youtu.be/uVVRccerdW0

JaTomek 26.03.2021 21:31

https://wyborcza.pl/alehistoria/7,16...l#s=BoxOpImg13
Znalezione w sieci.

ATomek 03.04.2021 15:41

Zadzwonił do mnie ze świątecznymi życzeniami wnuk kowala z Huty Pieniackiej. Prosił o przekazanie życzeń wszystkim, którzy tam zaglądają i mają w pamięci HP.
Dzielę się więc z Wami jajem, życząc spełnienia obietnicy Wielkiej Nocy.

Dla mnie mistycyzm tych świąt to też sposób ich przeżywania na ziemiach, które Kresami stały się stosunkowo niedawno.
Wincenty Pol, piewca Mohorta, rapsod rycerski z podania, wyrywki:

„…Ze stepów Bohu więcej ku wschodowi
Zwróciłem konie, na stepy dnieprowe,
I pojeżdżałem szlakiem ku Dnieprowi,
Kędy na kresach wojska narodowe…

Był to akt wiary każdego szlachcica
Na ukrainie, że już po Kościele
Nie ma jak Hetman na rycerstwa czele,
Że nic świętszego w Polsce jak granica!
A strzec granicy – to rycerska sprawa!
Więc też na kresach o to dbano mało,
Co się tam z królem i na sejmach działo,
Byle wojskowa nie cierpiała sława.

…Gdy Wielki Tydzień w końcu już nadchodził,
Mohort zazwyczaj wszystko załagodził;
A kiedy Mękę Pańską zakonnicy
Rozpamiętywać w końcu poczynali,
Klęczał i Mohort tam, gdzie się kapnicy,
Zakrywszy głowy, w skrusze biczowali.

Aż w Wielki Czwartek znów był mundur wzięty,
Gdy przystępował do spowiedzi świętéj…
A choć post cały gdzieś w kąciku jadał,
To w Wielki Czwartek, gdy mundur ubierze,
Po prawej ręce Rektora zasiadał
I w refektarzu jadł Pańską Wieczerzę.
 A po Wieczerzy, starym obyczajem,
Na koń i do dom— komendę odebrał
Przed rezurekcyą — i do ust nic nie brał.
Póki się z nami nie podzielił jajem...

Ktoby to myślał, ktoby się spodziewał,
Że gdzieś za światem, w bodiakach czehryńskich,
Że gdzieś, na kresach niegdyś ukraińskich
Taki świat dzielny i uroczy bywał.”

ATomek 13.07.2021 09:21


rakiet 13.07.2021 22:12

1 Załącznik(ów)
ATomku jak ja się cieszę że Ciebie wtedy poznałem.
Załącznik 108093

2012 Gietrzwałt

ATomek 14.07.2021 01:38

I ja się cieszę. Warto się ruszyć i pobyć choć chwilę wsród przyjaznych ludzi.

Kiedy wybrzmiały ostatnie słowa z filmiku i echem odbiły się od otaczających mnie sprzętów, porównałem swoje otoczenie i zgrzebną wołyńską chałupę...
"Nie wracajcie ludzie! Tam śmierć..."
Spojrzałem na klamkę, którą wyrwałem kiedyś tam z butwiejących drzwi zwalonego domu.
Mimo upływu dziesiątek lat, nadal trwa poszukiwanie formy wyrazu dla niezagojonej rany.

Trzeba jechać... W południe zmartwieje droga...

ATomek 23.07.2021 23:23

1 Załącznik(ów)
Wołyńskie drogi są różne: liche asfalty, kocie łby, garbate gruntówki z łachami miałkiego piasku…Od lat nieremontowane, rozjeżdżone, zarastające lasem lub ginące w zieleni pól. Najpierw wymierają ludzie, obumierają ich siedliska znaczone dziczejącymi drzewami; drogi do nich umierają ostatnie. Nowi gospodarze omijają miejsca bolesne i niechętnie wracają do starych nazw. Wiedzą dobrze, dokąd jedziemy uprzejmie oferując studzienną wodę i krótką rozmowę jako chwilę odpoczynku. Na wspomnienie o celu naszego przyjazdu mówią, że to było dawno i po co grzebać w historii, ale jednocześnie niemal w każdej wiosce stoi zadbane upamiętnienie z powiewającą czerwono-czarną banderą i nazwiskami lokalnych bohaterów sprzed 80 lat. Coraz częściej cerkiew jest takim właśnie miejscem…
Dobrze, że są miejsca neutralne, np. kąpieliska- to tratwy ratunkowe w rozmowach i pytaniach o cel przyjazdu. Wtedy najpierw czuć ulgę i dumę przy wskazywaniu miejsca ale zaraz po tym wstyd ze stanu, w jakim się znajduje. Najczęściej to sterty butelek i plastykowych toreb. Markowych, europejskich.

Ciekawe spostrzeżenia może mieć mój towarzysz- Renant. Czterokrotnie odwiedzał UA zimą a po raz pierwszy oglądał ja w bujnym rozkwicie. To ostatnie jakoś tak mi się tylko napisało, bo w rzeczywistości, mimo tej zieleni to stan szarej, smutnej rzeczywistości. Zbyszek może opisze swoje spostrzeżenia, ja swoje.
Moim celem jest poznawanie kresowych miejsc tak chluby jak później ludzkiego cierpienia.
Stronię od nowoczesnej infrastruktury i europejskiego zadęcia. Interesuje mnie ginący, wspaniały świat, a sposób jego zgonu jeszcze bardziej wyostrza zmysły.
Szkoda czasu na rzeczywistość. Zauważyłem, że oddalam się od niej coraz częściej i chętniej.

Termin naszego wyjazdu i wątek w jakim piszę zdradza jego cel. Wybór miejsc wynika z historycznej kolejności zdarzeń, a sposób dotarcia do nich zdecydował o nazwie, jaką mu nadamy już po powrocie:
W zieleni ukrainy po pas

Załącznik 108258

majo 23.07.2021 23:53

Kibicuje i czekam na dalszy ciąg.

MUTT 23.07.2021 23:57

:Thumbs_Up:

consigliero 24.07.2021 12:30

Pisz a może i nam się uda wyrwać z codziennego kieratu.

Gończy 26.07.2021 14:13

1 Załącznik(ów)
Cytat:

Napisał Navi (Post 723359)
Tak wygląda "pojednanie" z Ukraińcami. Najbardziej smutne jest to, że wśród Polaków, są tacy którzy uważają, że najlepiej zapomnieć o ludobójstwie na Wołyniu, żeby nie psuć stosunków z UA. Wstyd.

Na szczęście nie wszędzię zapominają. Zdjęcie zrobiłem dziś na Al. Racławickich w Lublinie.

ATomek 26.07.2021 23:38

5 Załącznik(ów)
"Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary"



Załącznik 108287


Spojrzałem dzisiaj wieczorem na pas zimnej mgły unoszącej się nad okoliczną doliną łąk i uświadomiłem sobie, że dziś dzień świętej Anny. A jak wspominała moja Babcia- „od świętej Anki zimne wieczory i ranki...

Załącznik 108285

Buszując na Wołyniu w okolicach Krzemieńca, nie mogłem sobie odmówić przyjemności i zajechaliśmy do żródeł św.Anny do Onyszkowiec.
Miejsce urocze, chętnie odwiedzane dla kąpieli leczących duszę i ciało. Wywierzyska są widoczne pod cerkwią i zawierają duże ilości srebra i krzemu Z racji uzdrowień bezpłodności widać żarliwie modlące się kobiety przyjeżdżające z całej UA i nie tylko.

Załącznik 108286

Oczyszczająca kąpiel jest sporym wyzwaniem, bo temperatura wody to tylko 4 stopnie tak latem jak zimą. Nieobce mi są zimowe kąpiele w przeręblu, ale wejście przy trzydziestu kilku do 4 to mocne przeżycie. Zwyczajowo trzykrotnie zanurzamy się razem z głową i... pozostaje wierzyć, że to pomoże na nasze bolączki. Po kąpieli zakonnice oferują herbatę, pierniki...

Załącznik 108288
Załącznik 108289

Rześka kąpiel odmłodziła nas z lekka i świeże rżysko pod cerkwią wykorzystaliśmy na małe dzidowanko.
To był miły przerywnik w naszej wędrówce.

ATomek 02.08.2021 02:44

7 Załącznik(ów)
Moje opowiadanie dla łatwiejszego zrozumienia będzie według chronologii wydarzeń historycznych. Jechaliśmy według ustalonego wcześniej planu miejsc, niejako zbierając po drodze wszystko to, co założyliśmy.


Załącznik 108372

Za to wybór dróg był spontaniczny. W większości zły ich stan, jakoś tak uzupełniał klimat zapomnianych miejsc. Jednocześnie chyba jak nigdy, uświadomiłem sobie wielkość wołyńskiej przestrzeni, co przy zróżnicowanym terenie potęgowało izolację dawnych wsi i osiedli. Poruszając się pomiędzy nimi najkrótszą możliwą drogą, ulegaliśmy wrażeniu, że są to realne, stare drogi od ludzi do ludzi z czasów konia i furmanki. Napotykane stawy i brody służyły zapewne jako wodopoje, a ocienione leśne dukty dawały wytchnienie tak koniom, jak podróżnym.
Upał dawał się we znaki. Kwas chlebowy z beczki najlepiej schładzał i nawadniał. Czego chcieć więcej w naszej drodze?
Obecność Renanta gwarantowała pełnię odbioru. Ma wyobraźnię przestrzenną i czasową tak potrzebną do głębokich przeżyć naszej podróży. Ma cierpliwoć w szukaniu zatartych przez czas śladów, nie złości się gdy droga prowadzi donikąd i bezdroże wyrzuca gdzieś w nieoczekiwanym miejscu. Wycieczka sama w sobie nie gwarantowała przygód- musieliśmy na nie zapracować każdym kilometrem.

Załącznik 108373

1. Włodzimierec to początek mojej narracji.
Jesienią 1942 po kongresie OUN i podstępnym zwycięstwie „gorącej krwi” czyli frakcji baderowskiej- maski opadły i zapadła uchwała ”W związku z sukcesami bolszewików należy przyspieszyć likwidację Polaków, w pień wycinać, czysto polskie wsie palić”. Były do tego siły i środki: następowały masowe dezercje całych uzbrojonych oddziałów ukraińskich w służbie Niemiec. Również te szkolone do eksterminacji Żydów spełniły swoje zadanie. Po gwałtownej reakcji Niemców na próbę ogłoszenia ukraińskiego państwa ze stolicą we Lwowie i utratę zaufania entuzjazm współpracy ostygł, choć romans trwał nadal w ramach SS Galizien. W miarę narastających porażek Niemców w Rosji, skrajni nacjonaliści spod znaku tryzuba zaczęli szukać nowej narracji w historii. Wbrew faktom ogłosili światu walkę z hitlerowskim najeźdźcą i potrzebowali dowodów. Jednym z nich jest napad pierwszego oddziału UPA na posterunek żandarmerii we Włodzimiercu. Jak głosi napis na pomniku „pierwszy bój UPA” z niemieckim garnizonem. Data 7/8 luty 1943jest ważna, bo od tej pory odpowiedzialność za mordercze działania dotyczy strukturalnych sił zbrojnych UPA, oficjalnej armii powołanego państwa.

Załącznik 108374

Zachowany budynek „garnizonu” i tablicy upamiętniającej: rzekomych 63 zabitych i kilkunastu rannych Niemców. 51.420083, 26.140028

W rzeczywistości zabito jednego Niemca i trzech Kozaków a sześciu wzięto do niewoli.
Dowódcą owego bohaterskiego oddziału był Hryhorij Perehijniak- " Korobka”, przesiąkniety banderyzmem u samego źródła - wyrok za morderstwo polskiego sołtysa odsiadywał w jednej celi ze Stefanem Banderą skazanym za zabójstwo polskiego ministra spraw zagranicznych Pierackiego.


Załącznik 108375

2. Parośla i mord na jej mieszkańcach nastąpił nazajutrz po bitwie we Włodzimiercu, 9lutego 1943.
Odległość to ok dwadzieścia km. 51.330519, 26.206064
To początek krwawego szlaku sotni Korobki i początek „Rzezi Wołyńskiej”, zaklasyfikowanej jako ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem „Genocide atrox”.
Ok 150 mieszkańców Parośli zarąbano siekierami. Wraz z nimi owych 6 Kozaków wziętych do niewoli. Przebieg wydarzeń znamy z relacji okaleczonych ocalałych Polaków jak i Żydów przechowywanych pod podłogą jednego z gospodarstw.
Zachowanie mieszkańców Parośli zdradza niedowierzanie w możliwy czarny scenariusz. Mimo wcześniejszych przypadków śmierci Polaków na Polesiu Wołyńskim w okolicy panowało przekonanie o względnym bezpieczeństwie, wynikające z zasiedzenia od stuleci wśród ukraińskich sąsiadów: Polacy czuli się tu rdzenną ludnością- byli wżenieni w ukraińskie rodziny, wśród Ukraińców mieli przyjaciół... Niestety mordów dokonywały oddziały z odległych okolic Łucka i Lwowa. To tam ich nasilenie było największe, ale mieli związane ręce z racji swoistej „ochrony” przez niemieckie władze, którym zależało na spokoju na zapleczu działań wojennych.
Polskie wsie bogato rozrzucone wśród wołyńskich lasów były bezbronne.
Nasilenie mordów rozpoczęło się od napadów na wszystkie dwory szlacheckie i postępowało lawinowo ku zaskoczeniu wszystkich; w maju było to 68, a w czerwcu już 78 polskich wsi.
W tym czasie okręg wołyński nie miał żadnych terenowych oddziałów partyzanckich AK.
Znamienita była decyzja ówczesnego polskiego rządu na emigracji o podjęciu próby negocjacji z dowództwem najważniejszych sotni UPA.


Załącznik 108376

3. Kustycze. Zatrzymujemy się w cieniu przydrożnych lip na dociągnięcie zluzowanego bagażu. Z domu obok wychodzi ciekawe przybyszów starsze małżeństwo. Proponują studzienną wodę i wypytują o cel. Nie śmiem mącić miłej atmosfery i pytam o jezioro. Faktycznie było świadkiem interesujących nas wydarzeń przed 78 laty. 51.072883, 24.436162

A potem - potem gdzieś w rowie wargi
przytulę do ziemi...
...wszystkie swe bóle wypowiem
...wrosnę zielonym korzeniem.

(„Pole" Z. J. Rumel)

Wielu polskich emisariuszy jacy zdecydowali się udać na rozmowy z banderowcami zasłużyło sobie na miano bohatera narodowego. Wybrałem do swojej opowieści postać utrwaloną w filmie „Wołyń”.
Wybór Jana Rumla, by pertraktować z banderowcami był w pełni świadomy.
Urodzony na Wołyniu w rodzinie z silnymi tradycjami niepodległościowymi. Był absolwentem słynnego Liceum Krzemienieckiego. Wielki miłośnik i spadkobierca kresowej tradycji Słowackiego, Goszczyńskiego i Malczewskiego, ostatni z romantycznej szkoły ukraińskiej w poezji polskiej. W wierszach pełnych legend stepów pogranicza wyrażał miłość do ziemi i folkloru swoich dwu ojczyzn: Polski i Ukrainy. Patriota i optymista mimo wielu dostrzeganych napięć.

Załącznik 108377


Dwie mi Matki-Ojczyzny hołubiły głowę -
Jedna grzebień bursztynu czesała we włos
Druga rafy porohów piorąc koralowe
Zawodziła na lirach dolę ślepą - los...

Jedna oczom tańczyła pasem złotolitym,
Czerep drugą obijał - pijany jak trzos -
Jedna boso garnęła smutek za błękitem -
Druga kurem jej piała buntowniczych kos

Dwie mnie Matki-Ojczyzny wyuczyły mowy -
W warkocz krwisty plecionej jagodami ros -
Bym się sercem przełamał bólem w dwie połowy -
By serce rozdwojone płakało jak głos...


(„Dwie Matki" Z J. Rumel 1941)

http://nawolyniu.pl/wiersze/index.htm

Poeta z Pokolenia Kolumbów- od początku zaangażowany w konspiracyjną walkę o wolną Polskę. Był założycielem i komendantem wołyńskich Batalionów Chłopskich, wraz z siecią łączności, kolportażu i organizacji partyzanckich oddziałów samoobrony.

Po nasileniu aktów ludobójstwa przyjechał tu w imieniu polskiego rządu na misję parlamentarną, prosząc atamanów UPA o życie dla tysięcy niewinnych kobiet i dzieci, lub czas na ich ewakuację. Bezbronny, wraz ze swoim adiutantem Krzysztofem Markiewiczem i woźnicą Witoldem Dobrowolskim został rozerwany końmi.
Są przykładem, że największą ludzką wartością nie jest życie, ale miłość do innych ludzi.
Poćwiartowane ciała zakopano w bezimiennej mogile w lesie w pobliżu jeziora.
Tu droga była naszym celem.
Był 10 lipca 1943. Dziś wiemy, że na następny dzień było już przygotowane apogeum Rzezi Wołyńskiej- Krwawa Niedziela.

A kiedy go z wami nie będzie -
Usypcie mu kurhan stepowy -
Aby słyszał, jak burzan pieśń gędzie
I wiatr stepem przewala się płowy...

(„Na śmierć poety” Z.J.Rumel)

Załącznik 108379

Gończy 02.08.2021 07:59

Zawsze z uwagą czytam Twoje posty. Dzięki.

matjas 02.08.2021 10:48

Serce się kraje jak się to czyta...

MUTT 02.08.2021 11:09

wielki szacunek dla Ciebie - ATomek

majo 02.08.2021 12:49

Dzięki Tomek. Czekam na więcej.

ATomek 02.08.2021 14:24

10 Załącznik(ów)
Załącznik 108399

Załącznik 108400


4. Kisielin 50.849722, 24.804472
Krwawa Niedziela swoją symbolikę zyskała znacznie później, a do szerszej świadomości dotarła dopiero wraz z sejmową uchwałą z 22 lipca 2016 roku, ustanawiającą 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczpospolitej Polskiej.


Akcja mordowania Polaków w czasie niedzielnych nabożeństw w ok150 kościołach jednocześnie była możliwa dzięki wspomnianej wcześniej konsolidacji sił UPA. Zbrodniczymi metodami zmuszono do niej inne frakcje dotychczas niechętne krwawej eliminacji Polaków i w ogóle nacji innych niż ukraińska, skupionych na walce z partyzantką radziecką. Ujawnili się wtedy w niemal każdej ukraińskiej wiosce tajni współpracownicy terroru siłą zmuszający społeczność do udziału w bestialskim pochodzie. Było w nim miejsce dla kobiet, było w nim miejsce dla dzieci… Niepokornych Rusinów, mających rozeznanie w prawdzie i przyzwoitości, odmawiających udziału w mordach czekał ten sam los, co Polaków. Ich ilość szacuje się na ok 30tys ofiar.
Niedzielna akcja z 11 lipca 1943 odsłania barbarzyński stan umysłu i nieliczenie się z klasyfikacją czynu, która kiedyś przecież musiała nastąpić. To pogarda w budowaniu fundamentów niezależnego państwa, zło w czystej postaci. To cała prawda o - jak to dziś Ukraińcy nazywają- Drugiej wojnie polsko ukraińskiej- nie dopowiedziana do dziś, mająca znaczący wpływ na nasze dzisiejsze relacje mimo upływu prawie 80lat

Załącznik 108401
Załącznik 108402

Dziś ulegamy z Renantem potędze symbolu ruin kościoła dawnego miasteczka-Kisielina. Pisałem kiedyś o innym miasteczku z balastem wydarzeń Krwawej Niedzieli, o Porycku, ale mam coraz większą potrzebę odnalezienia pozostałych. Może kiedyś…



Załącznik 108403

Załącznik 108404


Dziś przed Kisielinem stoi drogowskaz informujący o miejscu setek ofiar żydowskiego holokaustu z 1942. Pomnik znajduje się tuż za ruinami kościoła. Dziś słowo holokaust jednoznacznie kojarzymy z ofiarami żydowskimi, co jest zasługą polityki pamięci Żydów. Samowolnie pojawia się retoryczne pytanie, dlaczego żaden znak nie wskazuje miejsc holokaustu Polaków?

Załącznik 108408

Dziś nasz dzień kończymy odpoczywając nad pobliskim jeziorem 50.846214, 24.791001
To pierwszy nocleg naszej wycieczki. Wspominamy kończący się pogodny dzień.
Jest piątkowy wieczór i na kąpielisko zjeżdża okoliczna młodzież.
Sklep w Kisielinie jest dla mnie jednym z najnędzniejszych, ale jest ser, makaron i ryba w tomacie.
No i oczywiście piwo i beczka z kwasem!

Załącznik 108405



Po kolacji kolejna, wyśmienita kąpiel. Jezioro płytkie, piaszczyste, woda jak podgrzewana. W sam raz dla starych, zdrożonych kości.
Było tak ciepło, że nie opłacało się stawiać namiotów. Zrobiłem sobie legowisko pod drzewem, a Zbyszek wypróbował nowego tarpa. Wtedy zwiedziały się o nas komary…
W trosce o spokojną noc, stawianie namiotów trwało chwilę.

Rankiem kolejna kąpiel i jazda na głodniaka, bo pies nam pożarł przeznaczony na śniadanie chleb.
Żółty ser z postem musiał wystarczyć na te kilkadziesiąt km. Miejsce znam z robionych na poczekaniu pierogów, ale dziś za wcześnie, jeszcze zamknięte i jemy pyszne czebureki.

Załącznik 108406

Załącznik 108407

ATomek 02.08.2021 19:16

7 Załącznik(ów)
Załącznik 108419


5. Zasmyki 51.087736, 24.723542

Wraz z niedzielną pożogą, wśród polskiej ludności szybko rozeszła się tragiczna wiadomość, że parlamentariusze nie wrócili z rozmów. Ewakuacja stawała się bezcelowa, bo i pożoga przesuwając się na zachód odcinała drogę ucieczki. Pozostało szukać ratunku we wsiach dających możliwość obrony przed banderowskim żywiołem. Taką pierwszą wsią były Zasmyki, gdzie ok 20tys zgrupowanych okolicznych Polaków broniło życia tworząc Rzeczpospolitą Zasmycką.

Załącznik 108413


Dopiero 19 stycznia 1944 roku napadu dokonali Niemcy, chcąc zlikwidować bazę partyzancką wobec zbliżającego się frontu.
Powołana partyzancka samoobrona Zasmyk, wraz ze wspomagającymi oddziałami AK były zaczątkiem i trzonem legendarnej 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. To prawdziwy fenomen polskiej organizacji wojskowej w czasie wojny, prowadząca jednoczesne działania przeciwko banderowcom, Rosjanom i Niemcom

Załącznik 108415

Załącznik 108416

Załącznik 108418

Bohaterstwo Zasmyk trwało również po wojnie. Mimo likwidacji wsi, zburzenia domów, kościoła, cmentarza, trwała pamięć grobów ofiar UPA i żołnierzy AK wypierających z Wołynia Niemców. Dzięki niej możliwe było utworzenia tego miejsca pamięci. Funkcjonuje jako cmentarz wojenny i tylko dzięki temu jakoś trwają tu symbole Polski Walczącej, czy AK, które są na UA zakazane.

Załącznik 108414

Załącznik 108417

El Kowit 02.08.2021 21:36

Smutek, bez promyków nadziei. Widziałbym Twoje opowiadania jako obowiązkową lekturę w szkole średniej.. Obyś żył jak najdłużej ATomku.

ATomek 03.08.2021 00:23

18 Załącznik(ów)
Załącznik 108435

Załącznik 108451

6. Przebraże (dziś Hajowe) 50.899722, 25.595000

Podobnie bohaterską wsią było Przebraże. Nie wiem, skąd ta nazwa, bo na starych mapach i w bazach miejscowości figuruje jako Przebrodź. Wspominałem wielokrotnie to miejsce, więc dziś pojedziemy dalej, choć miejsca, jakie spodziewam się zobaczyć dotyczą działań jego samoobrony.
Wieś położona jest na równinie przeciętej rzeczką Konopielką. W zasadzie to trudno nazwać rzeczką cały system kanałów i mokradeł łączących się wzajemnie bez konkretnego ujścia. Przebrodź (bo w tym miejscu opisu ta stara nazw pasuje mi lepiej) od wschodu opierała się na potężnym masywie leśnym poprzecinanym podobnymi kanałami i bezdennymi wywierzyskami. Na starych mapach nosi to nazwę Wielki Las. Jednym słowem wystarczyło obsadzić kilka newralgicznych miejsc niewielkimi siłami, by wieś zamienić w niezdobytą twierdzę. I faktycznie Przebrodź- Przebraże taką pozostało do końca wojny mimo idących w setki szturmów i ataków tysięcznych sił upowców.
Powstało wiele publikacji o obronie i obrońcach Przebraża wraz z opisem całego zaplecza: zaprowiantowania, uzbrojenia, służb itp. dla ok.20tys Polaków już od marca 1943.np książka Henryka Cybulskiego "Czerwone noce".
Dzięki komendantowi samoobrony, por H.Cybulskiemu prowadzone były również udane ataki na okoliczne bazy UPA.

Zawsze miałem ochotę zobaczyć ten Wielki Las od wschodniej strony wsi, o którym napotkane dzieci mówiły, że tam straszy. Raz nawet wjechałem w niego na kilkaset metrów ale tylko do pierwszej potężnej kałuży.
Dziś byliśmy we dwóch i było to akurat w kierunku kolejnego miejsca z naszej listy

Załącznik 108436

Załącznik 108452

Załącznik 108453

Załącznik 108445

Początkowo mocno piaszczysta droga obniżała się coraz bardziej i cieszyłem się, że podobno nie padało tu od półtora miesiąca. Na mapach oznaczona jako "ulica Niezależności". Wtedy nie rozumiałem, co ma wspólnego i z jednym i z drugim.
Po kilku kilometrach wyjechaliśmy na widną polanę

Załącznik 108437

Zapewne nikt już nie pamięta intencji w jakiej stanął ten krzyż.
Domyśliłem się, że zbliżamy się do dawnej polskiej wsi Kolonia Józefin 50.906930, 25.642062
Nie spodziewałem się jednak, że w jej miejscu znajdę ukraińskie upamiętnienie z czasów obrony Przebraża. Treść tablicy wymowna:"Mieszkańcom okolicznych wsi, którzy zginęli z rąk rosyjsko-polskich okupantów". ??? Przecież stoimy w miejscu polskiej wsi. Jest 1943 więc to nadal teren II RP choć pod okupacją niemiecką.


Załącznik 108438

Załącznik 108439

Załącznik 108440

Załącznik 108446

Jedziemy w kierunku dawnej Zofiówki. Wiem, że tym razem tylko przejedziemy obok, ale też wiem, że tam wrócę. Miejsce związane początkowo(1830) z Polakami, ale powoli stało się żydowskim stetlem Trochenbrod i jako takie w 1942 dokonało żywota. Jeszcze w 1943 służył jako baza wypadowa UPA, ale po wojnie całkowicie zniszczony. Jest tu sporo tajemnic do rozwiązania, a okolica piękna, choć droga uciążliwa. Najbardziej dają się we znaki ławice kopnego piachu, co w pełnym słońcu wykańcza.
Po wielu leśnych zakrętach omijających moczary, wypadamy na otwarte łąki poprzecinane kolejną siecią kanałów. Drogo ginie w trawie, ale pojawiają się ludzie. Wielkie stado krów stłoczone w jeden organizm okupuje cień pod wielkim drzewem. Pod drugim, przy zastawionym stole posilają się ludzie. Chyba właściciele stada, bo widzę też na uboczu, w krzakach leżącego pastucha.
Drogi jako takiej brak, ale wskazał kierunek, gdzie za jakiś kilometr ją znajdziemy.
Bezkresne, porośnięte krzakami podmokłe łąki poprzecinane kanałami. Na brzegu jednego z nich płoszymy żurawie. Tuż nad naszymi głowami odlatują w swoją stronę, my łąkami w swoją...
To był dla mnie najprzyjemniejszy moment wycieczki. Nieplanowe zwiedzanie dzikich zakątków o jakich dowiadujesz się dopiero je odnajdując. Jedno z tych miejsc, do których tęsknisz już kiedy odjeżdżasz. Jeszcze odwracasz głowę, żeby jak najwięcej zapamiętać z tej atmosfery, jeszcze patrzysz w lusterka. Nie zatrzymujesz się, bo twoja rola jechać.

Załącznik 108442

Załącznik 108443

Załącznik 108444

Jeszcze tylko parę kilometrów kopnego piachu w lesie. Odpoczywając posilamy się jagodami. Już jest i pierwszy ślad drogi. Pewnie gdzieś obok jest wieś, ale nie natrafiamy na nią. Jedziemy drogą coraz szerszą i gładszą

Załącznik 108447

Załącznik 108448

Załącznik 108449

Załącznik 108450

mareksz007 03.08.2021 20:38

Tomku, czekam na ciąg dalszy, ale czekam też na chwilę kiedy usłyszę jak przewracam stronę czytając Twoje słowa.

ATomek 03.08.2021 23:07

9 Załącznik(ów)
Dziękuję wszystkim czytającym i oglądającym. Warto było pojechać, warto jest opisać.


Załącznik 108481

7. Janowa Dolina pomnik 50.922338, 26.245287

Pomnik odnaleźliśmy na granicy lasu, kilkaset metrów od zabudowań, w miejscu przedwojennej alei osiedla C. Stoi w miejscu pochówku ofiar napadu z 23 kwietnia 1943. To Wielki Piątek, czas świąt wielkanocnych. Tak naprawdę, to już w Wielki Czwartek należało zacząć krwawą robotę- naostrzyć siekiery i zająć stanowiska.
Osądzić, wybiczować, obedrzeć z szat i ukrzyżować. Potem symbolicznie umyć ręce…


Wzorcowe, nowoczesne osiedle mieszkalne robotników kamieniołomów bazaltu. Przedwojenna chluba rozwijającej się młodej IIRP.

Pierwsze strzały padły tuż po północy. Dom po domu wrzucane granaty do izb odświętnie wymiecionych, do łóżek, gdzie umyte, wyspowiadane ciała leżały w świeżej pościeli, w świeżo wykrochmalonych koszulach. Zapach trotylu wymieszał się z zapachem świątecznych placków, które dochodziły ciepłem dogasających pieców.
Przerażeni ludzie wybiegający w popłochu padali pod siekierą lub nożem, małe dziecko wystarczyło nabić na sztachetę. Odwrotu nie było: most na Horyniu spalony.
Pochowani w piwnicach dusili się dymem palących się szaf i chodników, przywaleni płonącymi belkami daremnie wzywali pomocy.
Nie oszczędzono szpitala, wynosząc wcześniej chorych Ukraińców.
Odpór ogniem dawali jedynie mieszkańcy z osiedla C, gdzie domy były murowane.
Niemiecki garnizon przeznaczony do ochrony kopalni milczał do momentu ataku na jego pozycje.

Dziś w Janowej Dolinie stoją dwa pomniki.
Pierwszy w formie wyniosłego krzyża- jak ten z Triduum Paschalnego Wielkiego Piątku- upamiętniający 600 polskich ofiar.
Drugi w formie kamiennej tablicy, nisko na ziemi UPAmiętnia ukraińskich wyzwolicieli „spod polsko-niemieckiej okupacji Wołynia”.

Dziś tego drugiego nie odnalazłem- trwają przebudowy dróg w miejscu, gdzie leżał. Patrząc na ich rozmach można się domyśleć, że i on pojawi się za jakiś czas w nowej formie.

Załącznik 108482

Załącznik 108483

Załącznik 108484

Załącznik 108485

Krzyż odnalazłem z trudem, jest ledwie widoczny z drogi, dlatego podaję jego współrzędne.
Odnalazłem go dopiero teraz, pomimo że byłem tam wielokrotnie. Później zawsze mi było wstyd, że był czas na zwiedzanie kamieniołomów, kąpiel w nich i odpoczynek, a nie znalazła się chwila na uczczenie grobu niewinnych ofiar. Tym razem, po jego znalezieniu kąpiel smakowała wybornie. Dzięki Zbyszek za pomoc w poszukiwaniach.

Załącznik 108486

Załącznik 108489

Załącznik 108487

Załącznik 108488

Mhv 04.08.2021 15:15

.....

jochen 04.08.2021 18:39

Brawo ATomku, pisz dalej proszę:Thumbs_Up:

ATomek 05.08.2021 01:05

12 Załącznik(ów)
Zwykle zimna woda kamieniołomów Janowej Doliny studzi emocje, ale nie tym razem…

Załącznik 108513

Ostrówki . 51.259880, 23.881182
„Miałem wtedy 13 lat..” https://tropicielehistorii.pl/zbrodn.../#.YQr4CUAwjIX



Akcja oczyszczania Wołynia z „obcego elementu” przesuwała się na zachód. Zmiany zachodziły też w kierownictwie UPA: do władzy dochodzili coraz bardziej bezwzględni ideowcy. Metody pacyfikacji też były coraz bardziej przemyślane, aby pozostało jak najwięcej majątku do grabieży.
Przykładem tego pacyfikacja Ostrówek i Woli Ostrowieckiej wsi niedaleko Lubomla- majątku Branickich nad Bugiem.

Było po żniwach, kiedy we wsi pojawili się oficerowie UPA zwołujący ludność na wiejskie zebranie. Podstępnie zwołano mężczyzn do szkoły a kobiety, starców i dzieci do kościoła.
Mężczyzn wyprowadzano po kilku i nad wykopanymi dołami zabijano siekierami i maczugami. Doły śmierci przygotowano w trzech gospodarstwach zamkniętych dookoła oborami, stodołami, szopami. Jamy po 100, 80 i 20 osób zasypano, ziemię ubito.
Po pojawieniu się patrolu niemieckiego odstąpiono od podpalenia kościoła wraz z pozostałymi mieszkańcami Ostrówek i w kolumnie popędzono trzy km drogą obok cmentarza. Pod lasem kazano kłaść się na ziemi i strzelano. Następni kładli się tworząc coraz to większe koło. Tak zginęło 261 kolejnych ofiar, w tym około 150 dzieci. Zakopano ich po 3 dniach na Trupim Polu.
Dokładny przebieg mordu znamy z relacji ocalałych, a liczbę ofiar z ekshumacji w 1992 i 2015.
Wstrząsające, nie pozostawiające wątpliwości wyniki prac archeologów były omawiane przez ówczesnych prezydentów- Komorowskiego i Janukowycza, którzy deklarowali udział w uroczystościach pochówku wydobytych z dołów śmierci resztek ciał. Na deklaracjach się skończyło, choć Rada Ochrony Walk i Męczeństwa dostała zgodę UA na postawienie na grobie pomnika. W następnym, w2012 ukradziono z niego polskie godło i tak stoi do dziś.
Prace archeologów burzą dzisiejszą narrację strony ukraińskiej co do przebiegu tzw. wydarzeń wojennych, wzajemnej walki Polaków i Ukraińców, relatywizowania ofiar 1:1 i skutkują zatrzymaniem dalszych prac. Niepochowane polskie ofiary stały się argumentem przetargowym polityków. A my sami coraz śmielej przechodzimy obok faktu nierozliczenia zbrodni i gloryfikowania oprawców.
Jeśli jakieś miejsce Rzezi Wołyńskiej dotarło do naszej świadomości, to znaczy, że był ktoś zdeterminowany do kultywowania jego pamięci. Tutaj jest to Leon Popek, historyk archiwista, syn ocalałej z pogromu Ostrówek.

Załącznik 108522

Załącznik 108514

Jedno z upamiętnień miejsca zbrodni mężczyzn. Niestety tablica wyrwana, tylko krzyż pośrodku pola góruje nad zielonością

Załącznik 108745

Załącznik 108747

Załącznik 108515

Ze spalonego kościoła zostały się dwie okaleczone figury MB

Załącznik 108516

Załącznik 108521

Załącznik 108517


Załącznik 108518

Załącznik 108519

Przejechaliśmy ze Zbyszkiem starymi drogami od miejsca, gdzie stał kościół aż hen, pod las Woli Ostrowieckiej w poszukiwaniu Trupiego Pola. Niestety bezskutecznie. Jest pretekst, żeby tam wrócić.

Załącznik 108520

ATomek 05.08.2021 01:51

4 Załącznik(ów)


Wyjeżdżając z Ostrówek skierowaliśmy się w lewo w całkiem milutką drogę do Lubomla.

Załącznik 108523

Załącznik 108524

Załącznik 108525

Załącznik 108526

Tam obejrzeliśmy barokowy kościół, przebudowany ze starego, ufundowanego jeszcze przez króla Jagiełłę.
Świątynia ciągle czynna, wygląda jak wyspa i szaniec polskości.
Popiliśmy kwasu i w drogę!

zimiok 05.08.2021 09:01

Więcej nt ludobójstwa w Ostrówkach można przeczytać w książce Leona Popka
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/1147...ie-ludobojstwo

Gończy 05.08.2021 10:05

ATomku wtrącę swoje trzy grosze jeśli nie masz nic przeciwko.
Leona znam od paru lat. Poznaliśmy się przy okazji jednej z prelekcji u nas w Puławach gdzie mogłem posłuchać również świadków tamtych czasów, którzy jako dzieci uciekali z palących się wsi. Leon co roku organizuje wyjazdy dla młodzieży na Wołyń aby zadbać o polskie zapomniane cmentarze. To bardzo sympatyczny i miły człowiek. Choć sam nigdy nie miałem okazji z nim pojechać udało mi się wykonać kilka kutych krzyży, które Leon postawił na cmentarzach na wschodzie.

Śp. Andrzej Pityński, twórca m.in. słynnego Pomnika Katyńskiego w Stanach stworzył również pomnik upamiętniający Rzeź Wołyńską. Zrobił to aby przypomnieć o losach tych wszystkich zapomnianych, którzy leżą w bezimiennych, zapomnianych, zbiorowych mogiłach. Pomnik przekazany w 2016 roku do Polski przez Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce stoi do dziś w Polsce pośród magazynowych hal. Jest to monumentalna rzeźba, której nikt nie chce w imię "dobrych stosunków" z Ukrainą.
Jak jednak można budować dobre stosunki z krajem, z którym olbrzymią krwawą zadrą tkwią tamte wydarzenia? Gdzie nacjonalizm ukraiński hołduje takim ludziom jak Bandera czy Szuchewycz? Nie można przecież niczego zbudować na piasku, na dodatek przesiąkniętym krwią tysięcy bezbronnych polskich kobiet i dzieci. Ja cały czas naiwnie w to pojednanie jednak wierzę, ale przykład musi pójść z góry. Jeśli Ukraina nie przyzna się, nie przeprosi i nie ukorzy, nie uzna UPA za organizację zbrodniczą na usługach nie tylko NKWD ale również Niemców, nie powinna liczyć na nic ze strony Polski.
Byłem kilkakrotnie na Wołyniu i za każdym razem spotykałem się z tym o czym pisałeś. Jeśli temat schodził na wydarzenia historyczne zawsze słyszę: Co było to było, nie ma po co żyć historią, ważne co jest teraz i co będzie.

Na szczęście nie trzeba tracić nadziei bo błyska światełko w tunelu. Gmina Jarocin na Podkarpaciu zgodziła się wreszcie przyjąć pomnik. Nie zrobił tego ani Przemyśl, ani Rzeszów czy Kraków albo Warszawa. Tego pomnika boi się prawie każdy. Zostanie on postawiony w Domostawie, w pobliżu powstającej trasy Via Carpatia, najprawdopodobniej tej jesieni albo na wiosnę.
Andrzej Pityński urodził się niedaleko Jarocina bo w Ulanowie. Jego ostatnim marzeniem było odsłonięcie pomnika w Polsce. Rzeźbiarz zmarł jesienią 2020 roku.
Jeśli rzeczywiście nic nagle nie stanie na przeszkodzie i gminie Jarocin uda się pomimo oporów z góry ten pomnik postawić, na pewno wybiorę się na jego odsłonięcie, szczególnie, że Jarocin to mój matecznik, wieś z której pochodził mój śp. ojciec, miejsce mocno naznaczone przez wojenną historię XX w.
Trzymajcie się.

matjas 05.08.2021 11:18

Na pewno nie będzie to pomnik ZGODY, już to widzę. Ale może od niego się zacznie proces prostowania historii...
Chciałbym aby stanął tam gdzie piszesz.

m

ATomek 05.08.2021 12:04

Naszła mnie wcześniej taka refleksja po przejrzeniu zdjęć z tej relacji, zdjęć upamiętnień i śladów pozostałych po polskości tamtej ziemi, jak ogromną część stanowią krzyże, kapliczki i kościoły. Ja nie traktuję wybiórczo tego, co można fotografować chcąc utrwalać tu treści religijne. Szanuję ludzi, którzy- jak to ogólnie nazywała moja babcia- nie naprzykrzają się Panu Bogu. Ten przekaz to rzeczywisty stan. Polskość tam przetrwała przy kościele i na cmentarzu. Scheda setek lat obecności i wyborów. Wiara w symbole i przywiązanie do wartości z nich płynących.
W tym artystycznym przekazie mistrza Pityńskiego, w sylwetce Piastowskiego Orła jest w zasadzie tylko miejsce na krzyż. Ten prawdziwy krzyż- jako symbol narzędzia śmierci-symbolizuje dopiero pionowe drzewce wideł i -jako pozioma belka- dziecięce ciało w miejscu serca Królewskiego Ptaka.
Co do pojednania, to mój pierwszy samotny, świadomy wyjazd na UA był do Zarwanicy, gdzie w 2002 była jego pierwsza próba. Myślałem, że taki będzie kierunek moich wyjazdów, ale później nie spotkałem go nigdzie. Za to stykałem się z coraz większą butą i historycznym zakłamaniem, które początkowo śmieszyło w swojej nieporadności aż osiągnęło stan groteskowy, czy jak ostatnio- niebezpieczny. Obserwuję eskalację widoczną tak w ustawach sejmowych, jak w codziennej praktyce na UA. To coś, czyli "prostowanie historii" trwa od 1991, czyli 30lat. Popatrzcie na enigmatyczne napisy na tych upamiętnieniach, jakie odwiedziłem. W Janowej Dolinie ukraiński wykonawca samowolnie, w ostatniej chwili zrezygnował z daty mordu. Stoi enigmatyczne "wiosną". Np w Hucie Pieniackiej napis na pomniku negocjowano ze stroną UA 6lat, a po jego wysadzeniu w powietrze odbudowali nam podobny, ale już pozbawiony wymownej treści itd.
Dzieło Pityńskiego to pomnik upamiętnienia, nie zgody.

Mhv 05.08.2021 12:29

Cytat:

Napisał Ronin78 (Post 743339)
Piękny pomnik, proszę o odświeżenie / informacje kiedy dojdzie do dokładnej daty jego odsłony w Domostowie jak tylko ktoś pozna szczegóły. Chętnie przyjadę.

Osobiście nie mógłbym nazwać tego pomnika pięknym.
Jest straszny i brutalny..prawie tak samo jak to, co się stało na Wołyniu.

Zdania, czy w takiej formie powinien być wystawiony, będą zapewne podzielone. Pamięć też musimy umieć budować, na pewno na prawdzie, na pewno w dialogu, na pewno z wyczuciem. Pytanie czy kontrowersje pomogą czy nie. Nasze Państwo też nie odrabia swoich lekcji, co opisuje ATomek.

Ja nie czuję się na siłach wypowiadać się, czy w takiej formie powinien stanąć.

Ponowne podziękowania dla autora tematu za wpisy. Im starszy człowiek, tym bardziej historię chłonie i "odcedza" obecne politykowanie.

El Kowit 05.08.2021 13:17

Cytat:

Napisał ATomek (Post 743363)
... Szanuję ludzi, którzy - jak to ogólnie nazywała moja babcia- nie naprzykrzają się Panu Bogu...

Piękne motto.

ATomek 05.08.2021 20:19

13 Załącznik(ów)
No to zajrzyjmy, jak nasi sąsiedzi poszukują własnej tożsamości narodowej na południowym Wołyniu. Projekt funkcjonuje jako letni obóz szkoleniowy dla młodych.
https://www.google.com/maps/place/PA...8!4d25.9359444

Ale odwołują się też do kultury kozackiej.
Odwiedziliśmy w okolicach Dubna, tuż za wsią Płoska, tzw „Kozacką redutę”. To , ogrodzony teren wśród pól z infrastrukturą piknikową. Centrum stanowi cerkiew i okrągły ziemny wał z krzyżami nagrobnymi. Intrygujące są kozackie twarze zastygłe w kamieniu

Załącznik 108563

Załącznik 108564

Załącznik 108565

Załącznik 108566

Załącznik 108567

Załącznik 108568

Załącznik 108569

Załącznik 108570

Załącznik 108571


Słońce nisko, trzeba znaleźć kąt na noc.
W planie mam niedaleką spokojną rzeczkę. Pamiętam, że za opał na ognisko służyły tam zaschnięte dziewanny.
Ale dziś pojedziemy kilkaset metrów dalej i :

Załącznik 108572

Załącznik 108573

To jak dotychczas mój najlepszy nocleg na dziko. Miejsce spotkania dwóch rzeczółek. Hierarchicznie, to Tartaczna wpada do Ikwy. Ta pierwsza chłodna, Ikwa większa i ciepła. W obydwu dno wyścielone piaskiem, woda po pas w miejscu spotkania, ale nurt tak silny, że płynąc na maxa pod prąd sukcesem jest stać w miejscu.
W nocy totalna cisza.
Rankiem pojawiła się babcia z wnuczkiem wypasając krowy. Dyskretnie poleciła młodemu, żeby zatrzymał stado na granicy krzaków, czekając, aż się niespiesznie się oporządzimy i wykąpiemy przed odjazdem. Babcia gaduła, opowiadała o córce w Polsce i motorowerze wnuczka, ot takie zabicie czasu z nieznajomymi. Była to miła pogawędka otwartych ludzi.

Jedziemy wzdłuż Ikwy do Krzemieńca


Załącznik 108574

Załącznik 108575


Tak organizacyjnie, to była nasz drugi nocleg tej wycieczki. 50.331959, 25.725279
Link do naszej drogi w ciągu pierwszych dwu dni wliczając dojazd do granicy
https://goo.gl/maps/YNqJn9GcTcaQYho57

ATomek 05.08.2021 22:12

9 Załącznik(ów)
Załącznik 108578

Powoli zostawiamy wołyńskie lasy i pola, lokalne ślady naszej kultury i zaglądamy do Krzemieńca.
Wielokrotnie z namaszczeniem wspominałem o jego roli, a w zasadzie roli ludzi, którzy to miasto tworzyli w szeroko rozumianym rozwoju Polski na przestrzeni stuleci. Największa chluba to kompleks klasztorny Jezuitów wraz z Liceum Krzemienieckim.

Załącznik 108579

Załącznik 108580

W głównej panoramie miasta prym wiedzie kościół pw.św Ignacego Loyoli i patrona Polski-św. Stanisława. Jego historia jest odzwierciedleniem losów naszj Ojczyzny. Po pierwszym rozbiorze Polski w 1772 i kasacie Jezuitów, kościół stracił rangę, został odebrany społeczności katolickiej i stał się cerkwią prawosławną. Polacy odzyskali go w 1920 roku. Po IIWŚ służył jako sala sportowa, a później jako skład mebli. Po powstaniu UA stał się cerkwią Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego a dziś jako taki prawdopodobnie wszedł w skład nowego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego.


Z Krzemieńcem należy kojarzyć wielkie postaci: Kołłątaj, Czacki, Słowacki, ale i chociażby wspomniany w tej relacji Jan Rumel. Rozkwit, jaki się tu odbywał i stąd promieniował na ówczesny szeroki świat uzasadniał nazywanie Krzemieńca Wołyńskimi Atenami. Czytałem o tym, bywałem tu, ale dopiero tym razem, kiedy zajechaliśmy ze Zbyszkiem na krótkie zwiedzanie dotarła do mnie trafność porównania:

Załącznik 108581

Załącznik 108582

Załącznik 108583.

Załącznik 108584.

Załącznik 108585



Załącznik 108586

Na horyzoncie odległe o 25km złote kopuły Ławry Poczajowskiej. Tam jedziemy malowniczym skrótem przez Sokołówkę.

ATomek 06.08.2021 23:10

6 Załącznik(ów)
Teraz będzie przerwa w mojej relacji.
Zbyszek, mój towarzysz doli i niedoli. Dotychczas kilkakrotnie widział UA tylko zimą i nie rozumiał słowa "zielona". Rozsądny, przewidywalny, zachowawczy, pamiętający o pozostawionej w domu rodzinie....... dopóki nie siądzie na motur:D



Załącznik 108609

Któż nie marzył o takim zdjęciu z w y p r a w y ?
Czarnych nie ma swojego motocykla nigdy dość! Czując motocykl, pod przymkniętymi powiekami (czarnuch nigdy nie śpi) analizuje minione kilometry bezdroży, rozważa, dlaczego objechał tamtą kałużę z prawej, co by było gdyby na rozwidleniu pojechać jednak w lewo- tam były wyraźniejsze ślady, a w kolejnym piachu to wstanie i odkręci manetkę! Na max! I kałuża koniecznie środkiem!
A w kolejnym sklepie z przemiłą ekspedientką (te z każdy dniem wyprawy są coraz ładniejsze) kupi flaszkę, zapłaci gotówą, jednym banknotem(bez reszty) włoży ją szerokim gestem za pazuchę i przy wieczornym ognisku, przy płonącym konarze :) będzie ją cedził z gwinta... zapomniałem o gwiazdach, ale to, że będą to rzecz oczywista! Tak! Nawet się nie umyje! A rano skropi swe ciało ostatnimi kroplami z butelki Johny Walker Black!
RENANT brzmi twardo!



Następnego dnia o świcie:

Załącznik 108610

Załącznik 108611

Mówiłem: te drzwi wystarczy otworzyć!

Załącznik 108612

Załącznik 108613

Załącznik 108614

Typowy czarnuch! Renant, z Tobą wszędzie!

matjas 07.08.2021 00:16

Kiedy znowu piwo. Wciąż pamietam w białej nasz piękny z zetem wieczór.
Tak czy siak czytam. Czekam kolejnych odcinków.

renant 07.08.2021 22:18

Tomek, po takim opisie od razu poczułem się lepiej, tak trochę jak rasowy Czarnuch. Ja Cię prosiłem żebyś wspomniał tylko,że trochę szarżowałem w tych słonecznikach.
Ja też z Tobą mogę jechać wszędzie, było super. Dziękuję, za zorganizowanie całego wyjazdu i wyrozumiałość, że przez piachy "zostawiałem Cię w tyle dzidując bez opamiętania".Obiecuję popracować nad sobą.

ATomek 10.08.2021 23:46

6 Załącznik(ów)
No to jedziemy dalej.
Poczajów.

Załącznik 108731

Ławra Poczajowska jest drugą co do wielkości na UA, zaraz po Kijowskiej. Należy do Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Próby przejęcia przez nowo powstały kościół narodowy (Prawosławny Kościół Ukrainy) są nieskuteczne. co stanowi dziś, w czasie walki z Moskwą spory problem. Zwykli ludzie wychowani w tym obrządku nie widzą problemu, ale dla radykałów zwierzchność ta stoi ością w gardle jest plamą na honorze.
To, co widać na powyższym zdjęciu, ten kompleks po prawej stronie, jest dobudowany już „na naszych oczach” i wyraźnie stylistycznie odstaje od starej części.
Dzięki rozbudowie jest wygodny parking. Zachęceni przez ochroniarzy mijamy barierki i podjeżdżamy pod same schody. Zostawiamy wszystko na motocyklach i wchodzimy na krótkie zwiedzanie

Załącznik 108732

Załącznik 108734

Załącznik 108733

Miejsce było otaczane czcią Matki Bożej już w XIIIw. Rok po Unii Brzeskiej łączącej w Rzeczpospolitej Obojga Narodów cerkiew prawosławną i kościół katolicki w jeden kościół unicki (dzisiejszy greckokatolicki), staraniem i funduszami właścicielki tych ziem, sędziny z Łucka Anny Hojskiej, w 1597 powstał klasztor. Centralnym punktem była cudami słynąca ikona, podarowana przez fundatorkę, a główna cerkwią został sobór Zaśnięcia Matki Bożej zbudowany przez Mikołaja Bazylego Potockiego. Kult Poczajowskiej Ikony ukoronowanej przez ówczesnego papieża promieniował wśród różnych obrządków na całą Rzeczpospolitą.
Do 1833 administrował tu zakon Bazylianów, powstała większość jego budynków i miejsce zyskało status ławry.
W czasie zaborów, po udziale Bazylianów w powstaniu listopadowym, carskim gestem ławrę przejęła Cerkiew Moskiewska i usunięto wszelkie oznaki polskości. Pozostał jedynie piękny, wyraźnie kształt budynków, co uszanowane było nawet za cara- dobudowano wówczas dzwonnicę zachowując stary, łaciński styl. Jakoś tym razem moją uwagę zwróciły dachy. Ich kształty i kolory zdradzały lata i styl. Złoto kontra wymowna zielona patyna…

Załącznik 108735

Załącznik 108736

Ciekawym miejscem jest cerkiew w podziemiu- Pieczarna- z której można wejść przeciskając się przez mały otwór w skale do kamiennej groty pierwszych zakonników.
Miłośnicy malarstwa mogą się nasycić oglądając bogactwo fresków i ikon.
Dla zwiedzających cenną rzeczą jest klasztorna stołówka w sam raz dla nas na niedzielny obiad.

Sprzed głównej cerkwi możemy podziwiać piękny, rozległy widok granicy Wołynia i Podola.
Wypatrujemy Podkamień.

Sławekk 10.08.2021 23:57

Super :)

ATomek 11.08.2021 01:17

7 Załącznik(ów)
Załącznik 108737

Załącznik 108738

Kierujemy się do Podkamienia. Malownicze, polne drogi prowadzą nas od innej strony niż zwykle.
Symbolem miejscowości jest ostaniec- fragment rafy koralowej dawnego Morza Sarmackiego

Załącznik 108739

Załącznik 108740

Załącznik 108741

Załącznik 108743

Załącznik 108742


Na Podolu leży kamień,
Na Podolu płacze kamień…



ATomek 16.08.2021 13:51

19 Załącznik(ów)
Załącznik 108851

Załącznik 108852

Załącznik 108853



W podkamienieckim klasztorze trwa wielki remont. TRWA tak długo, że już rusztowania stały się zabytkiem samym w sobie i chyba nikt nie pamięta, jak wygląda bez tych rusztowań. Kiedyś tam spałem i mogłem podejrzeć prace wszystkich 3 pracowników, ich metody i coraz bardziej walące się ściany. Nie jakichś konserwatorów, tylko majstrów ze wsi. Najbardziej widoczna jest betonowa kostka, którą przykryto cały dziedziniec. Podczas tych prac po chamsku, koparką rozprawiono się z kilkusetletnimi pochówkami polskich zakonników. Wieki tradycji i pozostałości spuścizny narodowej, zabytki zintegrowane z miejscem. Po fali oburzenia historyków i konserwatora miałem nadzieję na cywilizowane rozwiązanie problemu…
Dziś jednak trafiliśmy ze Zbyszkiem na stertę gruzu i taką oto odpowiedź na ową głośną falę oburzenia:

Załącznik 108854

Załącznik 108855

Załącznik 108856

Załącznik 108873

Jeśli idea historycznych pochówków posługujących tu zakonników nie wpisuje się we współczesność, to dlaczego obok stawiane są nowe, sprzed kilku lat?


Załącznik 108857

Obronny klasztor dominikanów na Górze Różańcowej stawiał czoło różnym armiom na przestrzeni wieków już od XIIIw i czasów pierwszego polskiego dominikanina św. Jacka Odrowąża.
Dziś niszczone są wszelkie ozdoby symbolizujące przynależność do Polski, co jest groteskowe. Podolska Częstochowa… jakby nie można wprost, po ludzku przyjąć historycznych faktów. Umniejsza to w moich oczach elementarną wiarygodność dzisiejszej UA.
Zbyt płynnie też przechodzi się w tym miejscu do współczesności. A gdzie wsiąknięta krew ok 600 ofiar podstępem zaszlachtowanych przez oddział tych samych oprawców co dwa tygodnie wcześniej w Hucie Pieniackiej? W większości byli to ocaleńcy z Wołynia i okolic, jacy już raz przeżyli swoją śmierć.
W mordzie nie uczestniczyła ukraińska ludność z Podkamienia, w miarę możliwości udzielając pomocy Polakom. Wspominają, jako przez dwa dni rabowano i furmankami wywożono klasztorne mienie.

Patrzę na dzisiejszą wrażliwość ludzi wypełniających cerkwie i kościoły wraz z całą neobanderowską symboliką i są mi coraz bardziej obcy. Ktoś głosuje, ktoś wybiera, ktoś uczestniczy w manifestacjach poparcia dawnych zbrodniarzy, w ustawodawstwie ich promującym. Sprzeciwu nie widać, ale to Polakom przypisuje się kurczowe trzymanie się polityki historycznej i ciągłe rozpamiętywanie historii.

Dziś niedziela, nikt się nami nie interesuje, wkoło nie widać żywego ducha. Kolegów, którzy tu byli w tygodniu nie wpuszczono.
Coraz bardziej dumnie prezentuje się tu spiżowa tabliczka w murze informująca o pomniku dziedzictwa kulturowego Ukrainy

Załącznik 108858
Załącznik 108859


Krzyże, na których zatrzymał się martwy wzrok ofiar można poniewierać, ale wsiąknięta w kamienną podłogę polska krew nigdy nie wyparuje.

Załącznik 108860

Załącznik 108865

Załącznik 108866

UPAmietnienie ofiar 1944 stoi nie na miejscu mordu, ale na cmentarzu na sąsiednim pagórku Różancowej Góry. 49.937504, 25.327863

Załącznik 108867

Załącznik 108868




Obrona ludzi schronionych w klasztorze była nie w smak atakującym; nie przyszli tu po swoją śmierć. Z potrzeby łatwego łupu część oddziału przeniosła się do odległej o 2km wioski Palikrowy.
Polacy stanowili 75% jej mieszkańców, z czego część rodzin schroniła się wcześniej w Podkamieniu. Po otoczeniu i spędzeniu ludności na łąkę nad strumieniem, oddzielono Polaków i rozstrzelano z karabinów maszynowych.
Potem oddział wrócił do Podkamienia. Tam po upozorowaniu ataku lotniczego i groźbie zbombardowania klasztoru Polacy poddali się, przepłacając to życiem.



W miejscu śmierci 365 mieszkańców Palikrów i innych uciekinierów z Wołynia stoją dziś obok siebie 2 upamiętnienia. Jedno z nich, to z prawej, wystawił miejscowy Ukrainiec, jako zadośćuczynienie winy swojej matki, która weryfikowała Polaków.

Załącznik 108874

Załącznik 108875

Pomnik ofiar znaleźliśmy na cmentarzu.

Załącznik 108876

Załącznik 108877

Tu skończyła się nam ładna pogoda. Już jadąc malowniczą drogą wśród pól od cmentarza w Podkamieniu spadały pierwsze krople nie widzianego tu od miesiąca deszczu. Przeczekiwaliśmy nawałnicę chroniąc się pod stare lipy i przydrożne krzaki. Poruszając się małymi skokami odnaleźliśmy wszystko, co potrzeba nam było zobaczyć.
Prawdziwa nawałnica zaskoczyła nas tuż przed stacją benzynową przed Podkamieniem.
Trochę dalej i bylibyśmy bezbronni.
Na stacji wspominaliśmy drogi przebyte dzięki dobrej pogodzie i z troską patrzyliśmy w stronę, dokąd się kierowaliśmy- Góry Woroniaki

ATomek 16.08.2021 22:46

21 Załącznik(ów)
Załącznik 108881

Piękny łuk drogi w Łukawicy

Załącznik 108882

Odpoczynek na Górze Werchobuskiej

Woroniaki to masyw wzgórz ciągnących się od Złoczowa po Krzemieniec, stanowiąc odnogę Miodoborów. Osiągają do 450m wys i w całości stanowią pozostałości po starej rafie koralowej.
Współtworzą charakterystyczny krajobraz Podola. Poprzecinana jarami i wądołami ziemia potęguje malowniczość, dzikość i niedostępność. Jest miejscem narodzin wielu rzek, przy czym każda ma wiele źródeł: Styr, Seret, Ikwa, Horyń i oczywiście Bug, nazywany tu Bugiem Zachodnim.
Oczywiście zajeżdżamy. Nic tak nie gasi pragnienia, jak żywa woda!

Załącznik 108883

Załącznik 108884

Załącznik 108891

Okolice bogate w wodę, minerały, bukowe, dębowe i lipowe lasy będące ostoją zwierzyny, powodowały ich zasiedlanie od niepamiętnych czasów. Z polskich rodów włodarzy tych ziem trzeba wymienić Koniecpolskich, Bielskich, Strzemboszów, Żółkiewskich, Sobieskich, Rzewuskich, Dzieduszyckich i choćby pozyskanych do „rodziny” Wiśniowieckich.
Gniazdem rodowym tych ostatnich jest Biały Kamień nad Bugiem. W ruinach po zamkowych murach mieści się dziś boisko, a jedyną większą pozostałością po majątku rodziny naszego Króla Jeremiego Wiśniowieckiego jest ruina kościoła. Wiśniowiecki znany był z krwawej rozprawy z Kozakami w czasie ich buntu wobec Rzeczpospolitej, zyskując przydomek „Młota na Kozaków”. A w zasadzie tak sam nazywał swoją słynną karabelę. Nic dziwnego, że dziś go wielu zapomina.
Jednak miejsce warte odwiedzenia z rangi miejsca jego urodzenia

Załącznik 108885

Załącznik 108886

Załącznik 108887

Załącznik 108888

Załącznik 108889

Wszystkie chwyty dozwolone, by zaspokoić ciekawość- co jest w środku?


Załącznik 108890

Załącznik 108892

Załącznik 108893

Kolejnym miejscem, które warto odwiedzić jest Usznia. Wzruszają mnie opuszczone kilkadziesiąt lat temu kościoły. Tokie ostańce rafy koralowej polskości. Zbyt solidnie zbudowane, żeby same poddały się warunkom; trzeba im pomóc w agonii wybijając szyby, dziurawiąc dach w miejscu łączenia więźby dachowej, utrącając rynny. Nad wejściem napis po polsku podgrzewa atmosferę

Załącznik 108894

Załącznik 108895

Załącznik 108896

Czarno czerwone barwy integrują pobożnie odwiedzających cerkiew

Załącznik 108897

stary polski cmentarz pod lasem odsłonięty z zieloności przez uczestników akcji Mogiłę Pradziada Ocal od Zapomnienia

Załącznik 108901

po drodze ruina kaplicy w Kołtowie


Załącznik 108898

Wersal wschodu- Podhorce

Załącznik 108899

Załącznik 108900

Ostatnia prosta do Huty Pieniackiej

ATomek 17.08.2021 02:33

9 Załącznik(ów)
Poczułem pewne znużenie, bo niektóre miejsca odwiedzamy kolejny raz.
Jeśli już jesteśmy w pobliżu, to chciałoby się zobaczyć jak najwięcej.
To wyjazd Zbyszka. Może wspomni o jego okolicznościach, bo towarzyszy nam obydwu uczucie, że nie wiadomo kiedy znowu tam wrócimy.
Oprócz miejsc nowych, których razem jesteśmy ciekawi, są te kluczowe, wokoło których kręcimy się w wybranym przez nas sposobie poznawania historii. Tej ogólnej i lokalnej, reprezentatywnej dla innych miejsc, których z racji ilości nie poznamy.

Załącznik 108902

W tej relacji pominąłem chociażby Kupiczów. Wart wspomnienia ze względu na zamieszkiwanie go w większości przez Czechów, którzy w trudnym czasie banderowskich napaści opowiedzieli się za Polakami, przyjmując wielu do chronionego własną samoobroną miasteczka


Umęczone Deraźne

Załącznik 108910

Załącznik 108904

Załącznik 108905


Załącznik 108906

tajemniczy niemiecki pomnik w Werchobużu


Załącznik 108907

niekompletna, tajemnicza kolumna, w miejscu, które dziś nic nie znaczy



Załącznik 108911

Załącznik 108908


Nie opisałem dróg, którymi pobłądziliśmy, oślizłych mostków, wyczerpania w kopnych piachach, próchniejących przydrożnych krzyży, bez których to miejsce rozmyje się bezpowrotnie w czasie a błądzący duch nie będzie miał gdzie przysiąść,
mijanych rzek, gdzie konie, krowy i dzieciarnia, każde w swojej porze szuka ochłody,
zachwytu, kiedy wypadasz zza zakrętu na przestrzeloną słońcem polanę lub
z pozoru zwyczajny krajobraz, który głęboko zapada w pamięć
i wielu innych jakie składają się na ogólnikowe „udany wyjazd”.




Załącznik 108909

Dziś śpimy w Hucie Pieniackiej

Gończy 17.08.2021 07:50

Czytamy. Dzięki.

flisak 17.08.2021 08:37

Pisz dalej Tomku.

ATomek 18.08.2021 00:14

19 Załącznik(ów)
Bardzo dziękuję za wszelką zachętę!

Załącznik 108941

Załącznik 108942

Polana wydała mi się inna niż zwykle. Bujna zieleń opanowała wszystko, oprócz drogi. W sam raz do tytułu naszego wyjazdu. Co mógł myśleć Zbyszek, który był tu zawsze zimą?
Stare kapliczki, to jedyna pozostałość po wsi. Są nazwiska fundatorów, daty, sentencje.. zastanawia mnie, jak przetrwały te wszystkie pożary, rozbiórki domów, kościoła, niwelacje terenu, czasy komunizmu i te wszystkie starania, żeby pamięć umarła, a miejsce zniknęło z mapy?
Zagadkowe też jest pojawienie się znaku- dwujęzycznej tablicy Huta Pieniacka na wjeździe na polanę

Załącznik 108943

Załącznik 108944

Załącznik 108945

Załącznik 108946

Za to dawno rozwiązaną zagadką jest pojawienie się nowej kapliczki ideologii neobanderowskiej. Choć też z krzyżem, to znaczy tu co innego. Owoc współczesnego kultu wyzwolicieli tej ziemi spod polskiego krwawego panowania. Kultu ofiar polskiego reżimu i totalitaryzmu.
Ofiar (cyt z tablicy) "bandyckiej AK" zrównanej z rosyjskim NKWD.
I ofiar przybyło względem starej tablicy i odnieść można wrażenie, że to miejsce ich śmierci lub pochówku.
Treść tablicy i samo miejsce jej instalacji, podobnie jak tablica "informacyjna" przy pomniku ofiar polskich mieszkańców od niemal roku jest oprotestowana przez polski IPN i MSZ

Załącznik 108947

Załącznik 108948

Załącznik 108949


Szukamy ze Zbyszkiem prawdziwej historii miejsca.
Była dobra okazja wybrać się do dawnej Huty Szklanej i zweryfikować zasłyszane informacje o śladach dawnego dworu.

Załącznik 108950

Klasycznie na krzyżówce dróg kapliczka. Zbyszek wspominał, jak przewróconą zestawialiśmy kiedyś zimą. Dziś pojawił się nawet żelazny, kuty krzyż, odnaleziony pewnie obok- koślawy, byle jak wetknięty na miejsce. Niestety napisy zatarł czas

Załącznik 108951

Załącznik 108952

Załącznik 108953

Załącznik 108954

Wyraźna aleja starych drzew sygnalizowała, że zbliżamy się do miejsca. Byłem tu kiedyś, ale nie przypuszczałem, że ten wzgórek to pozostałość po dworze. Wokoło walają się cegły i dachówki

Załącznik 108955

Jak dwór, to i stawy. W końcu alei, na zakręcie odbija mocno zarośnięta ścieżka. Prowadzi groblą pomiędzy stawami, ale wzrok nie przebija się przez porastające brzegi wysokie chaszcze. Stawy zasila jedno ze źródeł Seretu. Na skarpie w pobliżu źródła odnalazłem kiedyś wrośniętą w ziemię, przewróconą kapliczkę, a w zasadzie pomnik ku pamięci dwóch par zaprzyjaźnionych małżeństw, spotykających się w tym romantycznym miejscu.
Dziś zastaliśmy kapliczkę zestawioną i w miarę oczyszczoną.
Nazwisko jednej z par jest jednym z tablicy zamordowanych w Hucie Pieniackiej

Załącznik 108956

Załącznik 108957




W sumie to w Hucie Pieniackiej spędziliśmy dwie noce, które zregenerowały nasze siły minionych kilku dni.


Powrót w kierunku Złoczowa to klasyka gatunku. Mimo, że deszcz, że dalej, to wybraliśmy malowniczą "drogę na Pereliski". Przy jeziorze Ponikwa jest czas na domknięcie wspomnień i ostatni rzut oka na wzgórza Woroniaków na horyzoncie- najbliższą okolicę Huty Pieniackiej


Załącznik 108960

Załącznik 108961

majo 18.08.2021 09:17

Klasa Tomek. Chciałbym tam pojechać z Wami za rok. Z rzeką Bug też jestem silnie związany i mam wobec niej pewne plany.

ATomek 18.08.2021 23:16

12 Załącznik(ów)
Zostawiamy za sobą dziesiątki miejsc tragicznej historii. Dzięki ich dotknięciu stają się nam bliższe, łatwiej poznać sam przebieg wydarzeń, łatwiej je umieścić w czasie
i łatwiej powiązać w jedno. Ale wcale nie łatwiej zrozumieć. Nawet wręcz przeciwnie: poznane fakty z łatwością rozprawiają się z dzisiejszą narracją potomków morderców. Metod bestialstwa Genocide Atrox nic nie uzasadnia.
Dobrze się stało, że w wielu miejscach byłem kolejny raz. Tylko wtedy pojawia się kontekst integralnej całości, kiedy wzrok nie pozostaje na tym co najbliższe, kiedy dostrzega okolicę i podąża dalej za las, za górę. Śladów do odnalezienia jest niewiele i trzeba włączyć inne zmysły.
Piękny bezkres Wołynia w tym kontekście był przerażający: dookoła łuny, znikąd pomocy, a na drodze śmierć! W zasadzie to nie wykrzyknik na końcu, a kropka. Bo tak kończą cisi bezbronni.

Pojawia się pytanie o pojawiające się tu kolejne odsłony tych samych miejsc. To moja droga, mój szlak pokutny, mój sposób przeżywania tragedii. Pojawiła się koncepcja opisania jej chronologicznie w celu jej zamknięcia, ale czuję, jak po raz kolejny wymyka mi się z tych ram, w których chciałem ją zamknąć. Co i rusz wracam do niej na wyrywki, bo serce żyje swoim życiem i podpowiada nowe scenariusze. Skupiam się na własnych przeżyciach. Choć to zabrzmi kontrowersyjnie, to w tym smutnym wątku nie odrzucam przygody i tego wszystkiego co niesie mój sposób podróżowania.

Celem nadrzędnym jest wspomnienie miejsc i ludzi, którzy żyli w świecie dla mnie alternatywnym.
Ten świat ma wiele zalet: jesteśmy młodsi, jest cicho mimo bitewnego zgiełku, wesela lub okrucieństwa, w przeszłości czas płynie wolniej, w przeszłości ślady ludzkiej bytności są integralne z przyrodą, przeszłość jest nienachalna. Ale niestety jest przewidywalna.
Warto w niej rozpamiętywać, bo odkrycie jakiegoś faktu po latach może być ciekawsze od jego przeżywania na żywo.




Czeka nas ze Zbyszkiem droga powrotna. Przedłużamy ją do granic możliwości.
Myszkujemy jeszcze trochę w okolicach Złoczowa i kierujemy się ku Lwowowi.


Dzisiejszy odcinek w zasadzie powinien pojawić się wczoraj, bo była rocznica najsłynniejszej bitwy z walk o Lwów z 17 sierpnia 1920, bitwy pod Zadwórzem.


Załącznik 108971

Kierując się od przejazdu kolejowego widzieliśmy wąską ścieżkę na krawędzi wysokiego nasypu kolejowego wzdłuż torów, ale nie nadawała się na wjazd afryką i trampkiem. Wybrałem pierwszą jakąkolwiek przejezdną drogę w kierunku, ale nadal nie wiedzieliśmy, jak daleko. Droga skończyła się w sadzie z połamanymi drzewami owocujących wiśni- wynik ostatniej nawałnicy. Dobry gospodarz wskazał nam kierunek i potwierdził 2km. Niestety, wskazana droga kończyła się na wspomnianej ścieżce na nasypie. Śliska, wąsko i jeszcze pasące się kozy.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie ten dojazd.

Załącznik 108979

Załącznik 108972


Zadwórze jest miejscem bohaterów. Tablica z nazwą miejscowości umieszczona jest na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie jako wyraz wdzięczności poległym. Bitwa, choć przegrana, to odciągnęła i przejęła natarcie bolszewickiej konnicy Budionnego ratując Lwów. W walce brały udział Lwowskie Orlęta- ochotnicy niewprawieni w boju. Ich bohaterstwo do ostatniego naboju przeszło do historii jako Polskie Termopile.
"Otoczeni przez wroga żołnierze nie poddali się nawet wtedy, kiedy zabrakło amunicji. Kapitan Zajączkowski o zmierzchu rozkazał pozostałym przy życiu ok. 30 żołnierzom wycofywanie się grupami do barszczowickiego lasu. W trakcie odwrotu nadleciały 3 sowieckie płatowce, które ostrzelały broniących się i wycofujących żołnierzy. Ostrzeliwani z broni maszynowej przez sowieckie samoloty, bezbronni, otoczeni przez Rosjan, walczyli jeszcze krótko na kolby w pobliżu budki dróżnika (budynek kolejowy nr 287). Orlęta lwowskie broniły się już tylko bagnetami, tocząc do wieczora krwawy bój. Ponosząc wielkie straty, ostrzeliwani przez ciężką artylerię. Sowieci, rozwścieczeni oporem Orląt, rąbali ich szablami, rannych dobijali kolbami. Zabitym odcinali głowy, ręce i nogi. Pozostali przy życiu ranni oficerowie ostatnimi nabojami odbierali sobie życie"


Załącznik 108974

Załącznik 108975




Kult miejsca zaczął się już w pierwszych dniach niepodległej Polski. Wspomniany warszawski Grób Nieznanego Żołnierza powstał na bazie losowo wybranego poległego Obrońcy Lwowa, podobnie , jak kwatera Orląt na cm Łyczakowskim, gdzie spoczywa część z 318 poległych w bitwie pod Zadwórzem.

Załącznik 108973

Załącznik 108976





Nowe, z pozornym rozmachem pobudowane upamiętnienie poraża niestarannością wykonania, ale jest, jak jest.


Trzeba wracać.
Od robotnika wykonującego naprawy dowiedzieliśmy się, że po deszczu to jedyna przejezdna droga, bo ta, koło kołchozu stanowi istne bagno. On skuterem tam nie przejeżdża, ale pokaże nam drogę do Lwowa, którą jeździ. To ok 25km
Kieruje nas w gęste krzaki, "a dalej, pan, to już do torów i będzie elegancka kamienna droga"

Załącznik 108977

Załącznik 108978

No to jedziemy. W krzakach walka ze 300m, bo świeżo po deszczu, ale dalej już coraz bardziej elegancko

Załącznik 108980

Załącznik 108981

Załącznik 108982


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:35.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.