![]() |
ubranie w tropiki
Cześć Panie i Panowie,
Poradźcie mi szybciutko Wyjazd na dwa miesiące, zachodnia Afryka, upał jak **uj a do tego koło równika pora deszczowa. Spanie głównie w namiocie i brak codziennego dostępu do pralki w pięciogwiazdkowym hotelu. Jakie ciuchy zabrać, żeby było z sensem, lekko i wygodnie? NA PEWNO JEDZIE: Buty - SIDI Crossfire - wiem, że trepy, ale mam paranoję dot. złamania kostki DO DYSPOZYCJI: Zbroja - Acerbis Cosmo MÓJ POMYSŁ: - dwa komplety bielizny termoaktywnej (długi rękaw i nogawka? Czy raczej krótkie? Dwa komplety wystarczą?) - spodnie/koszulka enduro w jakimś niebrudzącym i nie za ciemnym kolorze (szary?) - zbroja + moje kalosze SIDI - jakakolwiek kurtka soft-shell, która się zmieści na zbroję (typu badziew z hi-mountain za 250zł) Czy to mi wystarczy? Czy raczej celować w jakąś super wentylowaną kurtkę z wypiętą membraną? Co z tą bielizną termoaktywną - brać więcej/mniej i długie/krótkie? Wesołych! |
Ja lubue kurtke, bo mam gdzie wsadzic telefon, portfel, aparat, scyzoryk itp.
Ale mozna w zbroi. Wez sobie na europe stara kurtke,a w bamako ja komus oddasz, bo ci juz bedzie niepotrzebna Reszte dobrze kombinujesz, tylko po co Ci spodnie-koszulka enduro? Lepiej jakies bojowki,albo przewiewne spodnie motocyklowe z wbudowanymi ochraniaczami. KOniecznie krokodylki,co by na biwaku miec jak chodzic,po miescie i do rzeki wejsc na kapiel. |
Oj, co ci poradzić? Ja biorę kpl bielizny z merynosa, takiej grubej, z długimi. Buty tylko lekki treking, chronią od gorąca i nie capią, skarpetki wełniane, żadnej bawełny, tam gdzie będzie padać nie wysuszysz i grzybami porośnie, jedwabny szal na szyję, z którego można zrobić chustę lub turban, jedwabny wkład do śpiwora. Na górę jakiś dobry polar 200 lub lekki sweterek (wełna lepsza). Moja kurtka ma wypinaną membranę i jest przewiewna jak sweter. W czasie deszczu zakładam ortalionowe spodnie. Kapelusz military, ale nie w łatki, dobre okulary, nawet 2 pary, nr 3. Majty bez szwów, możesz założyć baranią skórę na siodło. 2 pary rękawic, bo tam trudno o to. Lekkie tenisówki. Biorę też zestaw miejski, tzn koszulkę typu safari, gacie z odpinanymi nogawkami, to do załatwiania formalności, żeby nie capić gdzieś w ambasadzie. Podstawa to wełna gruba, bo wtedy nie grzeje tak bardzo i dlugo nie capi.
Aha, faktycznie bojówki z ewtl ochraniaczem |
hehe ja stronniczo poradzę brytyjskie demobile DDPM, oczywiscie jak kto lubi demobil :)
oczywiscie na zbroje i nakolanniki - plusem jest przewiewnosc, jakosc i ceny :) kolor jest sprawdzony na pustyni - nie nagrzewa sie 1)koszulka UBACS http://art-fox.pl/user/images/UBACS-SHIRT.jpg środek z coolmaxa, rękawy zwykłe ! z kieszeniami! = 20-30 zł 2)spodnie Lightweight za 20-30 zl 3) mam do tego jeszcze kurtke windproof za 49 zl (zreszta spodnie tez ;)) http://img841.imageshack.us/img841/8...70908x1280.jpg na chlodniejsze dni 4) oraz camelbaga za ok 50 zl http://www.militaryrange.com/images/...6662dpm_cg.jpg jest to tego jeszcze mase demobilu - no ale ja nie jestem obiektywny :) http://img171.imageshack.us/img171/8157/dsc0161ct.jpg |
w trakcie podróży do krajów doświadczonych przez konflikty, stosuję zasadę nie ubierania się w barwy wojenne, bo ma to wpływ na postrzeganie motorysty przez miejscowych. Nawet kapelusz armiejny wybieram za zwyczaj w oliwkowym wydaniu.
Wszystkie plastiki nakładane na ciało dosyć szybko zaczynają odparzać, mimo specjalnych zabezpieczeń, dlatego biorę tylko małe nakolanniki, w razie B, których jeszcze nie użyłem. Wszystkie plastiki typu PET, zaczynają cuchnąć i lepić się do ciała w dzień i w nocy, tak że nie polecam srebrnych nitek i innych pierdół reklamowanych obecnie. To może dobre przy krótkim wysiłku. Nie stosuję również camelbaga, bo muszę się zatrzymywać dla bezpieczeństwa co jakiś czas i pilnować spożycia, a to coś na plecach w warunkach pustynnych przylepia się do ciała. |
Masz stary Wilku zapewne 100% racji,
przyznam jestes dla mnie autorytetem w afrykanskich tematach :) niestety lubuję demobile :) |
Cześć,
Dzięki za Wasze rady! Wezmę dwa komplety bielizny termoaktywnej z długim rękawem/nogawkami. Do tego buty SIDI CROSSFIRE - wiem, że są ciężkie, ale nie mam budżetu na zakup kompletu nowych ciuchów. Spodnie bojówki. Demobil byłby najtańszy i sprawdzony, ale jadę m.in. przez Mali, więc uważam podobnie jak Lupus, wybiorę coś bez kamuflażu - oliwkowe/piaskowe. Cały czas zastanawiam się nad górą. Lekkiej kurtki motocyklowej nie mam,fajnie jednak byłoby mieć kieszenie. Mam zbroję - jest przewiewna, ale muszę ją czymś przykryć, żeby nie wyglądać jak kosmita. Więc pewnie jakaś koszulka na zbroję i awaryjnie soft-shell na zbroję do osłony przed wiatrem/deszczem (mam starego hi-mountain, trochę ciasny na zbroję, ale awaryjnie ujdzie.) Kask - mam szczękowego Nolana n104, ale się raczej w nim ugotuję. Chyba kupię najtańszy kask enduro + gogle. Podsumowanie:
Wiem, że decyzja należy do mnie i sam będę się w tym smażył i pleśniał, ale spójrzcie proszę jeszcze raz na tę listę i powiedzcie, czy coś może być dużą wtopą, albo czy z tego co mam warto jednak wymienić na coś, czego nie mam ;-) A przy okazji - co z wodą? Wiem, że butelkowana jest wszędzie, ale za cenę butelkowanej na 2 miesiące mogę kupić filtr, np. MSR Sweetwater + środek z chlorem do wybijania wirusów. Mam też awaryjnie z poprzednich podróży blister tabletek do uzdatniania. Warto kupić filtr? Dzięki! |
Z tymi ciuchami armiejnymi to nie jest mój pomysł, słyszałem o tym już wiele lat temu, zanim zacząłem swoje włóczęgi po ciekawych krajach. Polega to na tym że w wielu regionach które odwiedzamy była, czy jest też wojna lub rebelia, i do wiosek przychodzą wówczas żołnierze czy też partyzanci, którzy obnoszą się w tego typu ciuchach. Często zostawiają po sobie pogorzelisko i przerażenie. Pamięć tamtych czasów wiąże się również z uniformami. Nie znając historii odwiedzanych krajów, powinniśmy przyjąć, że zostaniemy potraktowani nieprzychylnie, a przecież jedziemy szukać przyjaźni i przygody.
Kamilu, ja też bardzo chętnie śmigam w kolorowych ciuszkach, bo są wygodne i praktyczne, ale nie biorę ich ze sobą, prócz oliwkowego kapelusza ;) |
Lupus = 100% racji !
ps. zamiast camelbak polecam rurkę nakręcaną na zwykłe butelki http://www.bluedesert.co.il/ jest toto w dechatlonie po 49 zl butelkę można mieć gdziekolwiek, nawet w kieszeni sakwy możliwość przepłukania ust i popijania w czasie jazdy - bezcenne :) |
Nie bierz kasku enduro, i w ogóle nie myśl o wyprawie jako pokonywaniu dużych trudności terenowych. Mała wywrotka skończy się końcem podróży, rozbijesz koło, nie kupisz, w ogóle niczego nie kupisz, tam nie ma takich motorków, W dużym upale, kask będzie cię chronił przed słońcem i rozgrzanym wiatrem, gogle to nie jest dobry pomysł, nie jedziesz w teren. Twoim terenem będzie omijanie dziur na drodze i pokonywanie kolein, tudzież tarki. Te plastiki na grzbiecie przeklniesz, to dobre na 2 dni po parę godzin. Załatw sobie kurtkę z ochraniaczami, to bardzo ważna rzecz, z kieszeniami na dokumenty, kasę, aparat nóż. Pełny kask lepiej chroni przed upałem i pyłem. Twoim problemem może być ochrona przed temperaturom, gorącym wiatrem z pustyni, wtedy trzeba się ubrać. Nie wiem jakim motkiem jedziesz, ale jeśli ma rurę w pobliżu nogi, owiń ją bandażem bazaltowym, bo dostaniesz świra
Filtra nie kupuj, jedziesz głównie szlakiem komunikacyjnym i tanio kupisz wodę we flaszkach, sprawdź tylko czy jest ok. Studnie też są, sam nabierzesz, nie zaszkodzi. Nie pij z niesprawdzonych źródeł, jakby co gotuj. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:03. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.