Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Jeden dzień z Durmitoru. [2011] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=10147)

Gradient 09.08.2011 01:24

Jeden dzień z Durmitoru. [2011]
 
1 Załącznik(ów)
- Jedziesz ze mną?
- Nie. Mam już dosyć jazdy po tych górach - odpowiedziała - Przejdę się szlakiem dla pieszych i zobaczę jezioro Crne.
- Pewna jesteś? Możesz sporo stracić.Ta droga podobno wywala z butów.
- Jestem pewna.Jedź sobie, ja się pokręcę pieszo po okolicy.
- Co godzina będę puszczał cynk,żebyś wiedziała,że jestem cały.
- Ok.

Godzina 10:00.
- "Piękna pogoda" - pomyślałem - "to będzie udany dzień".
- Wezmę mały aparat i przykręcę go "trytytkami" do gmola, to nakręcę parę filmików. - wymyśliłem.

Aparat pożyczyliśmy od przyjaciółki i tylko przez chwilę pomyślałem,że mogę go zniszczyć.Przypomniało mi się,że pod motelem w Kursumliji spotkałem serbską ekipę wspinaczkowiczów,którym pokazywałem uszkodzenia po wywrotce, na drodze z Bojnika do Devil's Town.Wyjęli połowę bagaży w celu poszukiwania czegoś co chcieli mi dać.W pierwszej chwili nie bardzo potrafiłem zrozumieć o co im chodzi.Nie znałem bowiem z angielskiego,takiego słowa jak"trytytka". Obdarowali mnie wtedy dwoma paczkami większych i mniejszych.Wziąłem ze 20 sztuk i grzecznie powiedziałem,że więcej nie potrzebuję,gdyż i tak mamy dużo bagaży.Pożegnaliśmy się i życzyliśmy sobie wszystkiego dobrego.

- Tobie zostawię lustrzankę, to zrobisz kilka zdjęć tego jeziora - gdy tylko to jednak powiedziałem, pomyślałem że pomysł z przypinaniem aparatu do gmola jest nie najlepszy. Zabranie przez Kasię mniejszego aparatu będzie dla niej wygodniejsze.

- Wiesz,zmieniłem zdanie.Jednak ja zabiorę lustrzankę, to zrobię ładniejsze zdjęcia.Filmików co prawda nie nakręcę, lecz trudno...Ty weźmiesz mniejszy aparat, to nie będzie Ci tak ciężko.

- Też uważam,że przypinanie aparatu do gmola to nie najlepszy pomysł - odpowiedziała.

- Dobra jadę,bo mnie noc zastanie.Ty też się zbieraj. Weź sobie strój kąpielowy, to się wykąpiesz.

- Wezmę,wezmę.

Najpierw oczywiście trzeba było napoić królową. Na najmniejszej i jedynej chyba stacji w Żabljaku zatankowałem do pełna i w drogę.Z kampingu Boca droga nie była zbyt skomplikowana.Z kilometr na południe i skręt w prawo na Pasina Voda i przygodę czas zacząć.Droga od razu zrobiła się węższa i tylko turystycznie uczęszczana.Ruch niewielki, choć nie można powiedzieć,że żaden. Kilka aut z rodzinami nieśpiesznie wyprzedzam,ale stwierdzam,że nie ma co garować.Zwalniam, zwalniam...a zatrzymam się.Załącznik 23203

Gradient 09.08.2011 01:29

4 Załącznik(ów)
- "Przecież wziąłem Nikona" - pomyślałem - "Zrobię te kilka ładnych zdjęć, tak jak zaplanowałem."

Nie trzeba było długo czekać na eksplozję estetyki.Droga wije się jak czarna wstążka, wśród soczystych zieleni, brązów i ostrych, szarych
skał Durmitoru.

- "Takie chwile powinny trwać wiecznie" - przeszło mi przez głowę.

Zatrzymuję się ponownie, bo nigdzie mi się nie śpieszy.

Gradient 09.08.2011 01:36

1 Załącznik(ów)
- "Zrobię zdjęcie, przejdę się kawałek piechotką i posłucham górskiej ciszy" - podpowiada mi mój wewnętrzny głos.

Gradient 09.08.2011 01:40

4 Załącznik(ów)
Wszystkiego się spodziewałem.Czytałem o Durmitorze, oglądałem zdjęcia, lecz przecież takich widoków się nie spodziewałem.Serce mi wali z radości,
aż trudniej mi się zaczęło oddychać. To chyba euforyczny efekt działania adrenaliny.Wsiadam na grzbiet Africi i ruszam niewiele odkręcając manetkę, gdyż cisza w uszach nie pozwala mi podkręcać obrotów silnika. Raz w lewo, raz w prawo,raz w lewo, raz w prawo.

- "Świetnie wyprofilowane zakręty"- porównałem z ostrymi serpentynami Transalpiny,którą przejechaliśmy zaledwie kilka dni wcześniej - "Dużo łatwiej
tu się jedzie niż tam".

Niewiele przejeżdżając,ponownie się zatrzymuję na kontemplację i analizę terenu.

Gradient 09.08.2011 01:43

1 Załącznik(ów)
- "Przyroda jest niesamowita" - filozofuję marnie sam do siebie - "Jak powstają takie górskie twory?" - pytam sam siebie jak pustak,choć z matury ustnej
z geografi dostałem 5-kę.

Zawijasy czarnej wstążki raz pojawiając się to znikając, przecinają dolinę, generując tym samym banana na mej brzydkiej twarzy.Nie goliłem się przecież od dwóch tygodni, a jadąc od samego Tokaju, w takich temperaturach, w kasku z otwartą szczęką spowodowało,że dostałem
poparzeń drugiego stopnia na dolnej wardze.

- "Nie posmarowałem ust kremem przeciwsłonecznym" - aż mnie zabolało - "Trudno.Kto powiedział,że podróżowanie jest bezbolesne."

Szczęka od kasku cały czas w górze, i banan nie schodzi z mej twarzy.Te chwile są warte każdej rany na ciele.

- "Za chwilę będę jechał tą drogą, co ją widzę stąd w oddali.Tam pewnie będzie jeszcze ładniej"- banan non stop.

Gradient 09.08.2011 01:47

4 Załącznik(ów)
Trasa widokowa od Żabljaka do Trsa przez szczyty Durmitoru to ponad 30km niesamowitych doznań. W zasadzie zatrzymać się można co 100m,i zrobić zdjęcie.Kolejne będzie ładniejsze od poprzedniego.Przed Trsa droga opada i wije się wśród pól odsłaniając z każdej strony panoramę szczytów tej niesamowitej krainy.

- "Qrde miałem puszczać cynk co godzinę,żem żyw i zdrów" - zwalniając przemknęło mi przez myśl.Staję.

Niestety brak zasięgu. Fotki na pamiątkę.

Gradient 09.08.2011 01:50

1 Załącznik(ów)
- "Spróbuję gdzieś niżej"

Dojeżdżam do Trsa i staję w przydrożnej restauracji na kawkę i papieroska.Miła kelnerka chętnie mnie obsługuje.Przy okazji pytam o drogę
do Plużine - tylko profilaktycznie w celach integracyjnych. Wyciągam papierosa i szukam zapalniczki. Cholera, gaz się skończył w mojej ulubionej zapalarce,którą dostałem od ukochanej na urodziny. Lekko mi się ręce zatrzęsły,gdyż to, że lubię pewnie odpalić papierosa,zwłaszcza gdy wykonam dobrą robotę, właśnie umknęło, wraz z gazem mej skórzano obitej zapalniczki.Tylko bez paniki. Podchodzę do stolika, przy którym siedzieli najprawdopodobniej stali bywalcy i proszę jednego z palących gości o ogień. Facet wręcza mi zapalniczkę i każe zatrzymać.Na plastikowej,czerwonej zapalarce jest jakiś znaczek, który przedstawia logo kojarzące się z ochroną przyrody.

- "Fajnie.Do końca dzisiejszej przygody będę mógł zapalić papierosa w dowolnym miejscu, o dowolnej porze" - uśmiechnąłem się, choć nałogowym
palaczem do końca nie jestem i wyznaję zasadę, którą wpoił mi mój kumpel:
- "Jak mam to palę." - choć dotyczy to trochę innego rodzaju palenia.

cdn.

Ola 09.08.2011 13:15

Widoki zapierają dech w piersiach. Ale Ci się niespodzianka trafiła. Cudo :Thumbs_Up:

PARYS 09.08.2011 19:36

Ze wszystkich miejsc to chyba najbardzie mi przypadło do gustu z czasu pobytu w Serbii

rambo 09.08.2011 21:02

No :) Durmitor przepiękny :drif:

Wszystkim gorąco polecam ! :bow:

Poncki 09.08.2011 22:29

3 Załącznik(ów)
Durmitor obowiązkowy :Thumbs_Up:
Załącznik 23240

Załącznik 23241

Załącznik 23242

fxrider 09.08.2011 23:29

Hej,
miejsce faktycznie jest niesamowite, dlatego warto wjeżdżać do Czarnogóry właśnie od tamtej strony (z Bośni), bo widoki wręcz wgniatają.
Pozwolę sobie podpiąć się pod temat z własnymi fotkami z tych okolic: (start koło tamy nad zalewem Pivskim):
https://picasaweb.google.com/1151772...60115817809362

(zdjęcia są geotagowane, więc można sprawdzić co gdzie było, wracaliśmy tą samą drogą, stąd zdjęcia zalewu przed i po przejeździe przez PN Durmitor).

pozdrawiam, Adam

Gradient 11.08.2011 01:37

1 Załącznik(ów)
Poncki te konie to klasa.

Ruszam drogą do Plużine, by zobaczyć to osławione jezioro zaporowe, które ma ponoć niewyobrażalny kolor turkusu.
Po przejechaniu kilku kilometrów zatrzymuję się na nieoznaczonym rozwidleniu dróg obok zaparkowanego na poboczu
samochodu kampingowego.Podejrzewam,że powinienem jechać w prawo,gdyż ta właśnie droga wydaje mi się drogą główną.
Zatrzymuję się jednak,by w sumie z kimś chwilę pogadać.Wiadomym jest,że z takiego auta nie wysiądzie młodziak,
tylko stateczny gość,którego stać na taki luksus podróżowania.Krótka pogawędka skąd dokąd.Gość jechał do Bośni
i również nie był do końca pewien którędy jechać.Z naprzeciwka nadjechał dokładnie w tym czasie, kiedy był
potrzebny, miejscowy na traktorze.Po krótkiej naradzie wszystko było jasne którędy musimy jechać.Z Trsa do Plużine
nie jest daleko i zanim się obejrzałem byłem prawie na miejscu.Droga dojazdowa, wspinająca się coraz wyżej i wyżej
była niesamowita.Coraz bardziej sucho i kamiennie.Mocne promienie słoneczne powodowały złudzenie, jak gdyby było się
w kraju bardzo oddalonym od znanej mi jak dotąd Europy.

Gradient 11.08.2011 01:40

2 Załącznik(ów)
Pierwszy raz w życiu wjechałem do tunelu, w którym było skrzyżowanie.Przywitałem się z grupą jadącą dwoma jeepami,która
również zatrzymała się w środku tunelu by upamiętnić to fotografią i skręciłem w prawo,w stronę mostu do Plużine.

- "wiadomo,że wszyscy robią sobie zdjęcia w tym tunelu.W końcu ile jest takich tunelów ze skrzyżowaniem na kuli ziemskiej??" -
zadałem sobie pytanie,choć odpowiedzi nie znałem. - "Może wiele"."

Gradient 11.08.2011 01:49

5 Załącznik(ów)
Nie bardzo wiedziałem gdzie dalej mam sobie pojechać, gdyż konkretnie trasy sobie nie zaplanowałem.
Na jakże pięknym postoju spojrzałem na mapę i postanowiłem,że przejadę się drogą E762 na południe i po kilkunastu kilometrach
odbiję w lewo na Boricje.Dojadę w ten sposób do skrzyżowania i ponownie przejadę sobie drogę widokową przez Durmitor do Żabljaka,
tylko od drugiej strony.Jak się okazało później,nie było to takie łatwe jak sądziłem.Może tylko jadąc palcem po mapie.
Słowo Boricje od tego momentu, było najczęściej powtarzanym przeze mnie słowem do końca tej jednodniowej przygody.
Tu również po ponad 2-ch godzinach puściłem komórką pierwszego szczura w celu przypomnienia,że z żadnej przepaści jeszcze nie spadłem.

- "Turkus Plużine przypomina mi Plitvickie jeziora" - przypomniał mi się jeden z wyjazdów do Chorwacji.

Gradient 11.08.2011 01:52

1 Załącznik(ów)
Zatrzymuję się po kilku kilometrach drogi E762 na lewym poboczu. Przy poboczu bowiem, stał zaparkowany motocykl i kręciła się
przy nim para podziwiająca widoki.

-"Gorąco jak cholera, ale co tam.Pogadamy chwilę i zaraz ruszę dalej" - zagadałem sam do siebie.

Okazało się,że jest to para motocyklistów z Zagrzebia,którzy jechali z Albanii.

- Wszystko ok? - pytam.
- Tak,podziwiamy widoki i palimy fajkę.
- Tak,Durmitor jest wspaniały.
- Byłeś tu kiedyś?
- Nie, pierwszy raz. A wy?
- Znamy Czarnogórę jak własną kieszeń.Mamy niedaleko.
- "Szczęściarze" - pozazdrościłem
- Jak znacie na wylot, to może zerkniecie na mapę i obczaicie czy droga,którą chciałbym przejechać jest w miarę ok? - pokazuję mapę.

Uważnie spojrzał na mapę.

- Tak, droga jest w porządku.


No to jak w porządku,to ucieszony ruszyłem dalej. Jak się później okazało, z pewnością nigdy nie jechali tą drogą,gdyż by mi powiedzieli,
że nie będzie łatwo.Jadę, jadę, jakieś znaki i drogi kierujące w lewo, lecz miejscowości mi nie pasują i co gorsza nie ma ich na mojej mapie.
Zanim skręciłem zatrzymałem się jeszcze zapytać o drogę, lecz gość pokręcił nosem i w sumie stwierdził,że najlepiej
jak pojadę dookoła przez Jasenovo Polje.

- "W życiu"- krzyknąłem w myślach - "Przecież w ten sposób nie przejadę jeszcze raz tej wspaniałej drogi widokowej".

Postanowiłem skręcić w jedną z dróg i może jakoś dojechać do Boricje. cdn.

PARYS 11.08.2011 12:10

Piknie
W Durmitorze jest sporo dróg, których na mapach nie znajdziesz. Trzeba trochę zjeździć, żeby poznać. Ja byłem 2 razy niestety tylko.

Elwood 12.08.2011 09:43

Z tymi końmi, to Winietu by się nie powstydził.

JARU 12.08.2011 12:46

Cytat:

Napisał Elwood (Post 191619)
Z tymi końmi, to Winietu by się nie powstydził.

Tym bardziej, ze film Winetu był kręcony całkiem niedaleko ;) Może to te same nawet..

Gradient 27.08.2011 00:00

2 Załącznik(ów)
Jadę może z 8km i ani jednego znaku, ani jednego domu. Tylko lasek poprzecinany pustymi lukami, które ukazują panoramę Durmitoru. Zacząłem się martwić, czy ta dzisiejsza wycieczka jednak nie potrwa zbyt długo.

- "Jest jakieś gospodarstwo" - po prawej stronie ujrzałem domek i zaparkowane auto - "Nie ma nikogo,ale się zatrzymam i zapytam o drogę".

Dom nieogrodzony,skromny, psów żadnych nie widać.Zachodzę od wewnątrz podwórka i pukam.

- Halo! Jest tam kto?! - usłyszałem tylko ciszę.

Naciskam na klamkę i drzwi się otwierają.Wchodzę do środka.

- Halo! Chciałem zapytać o drogę! - wołam, żeby nikt nie pomyślał,że się skradam.

Z sieni do starej kuchni drzwi były uchylone i ujrzałem starszą kobietę, odpoczywającą na zmęczonym krześle.

- Dzień dobry.Potrzebuję wskazówki. - otworzyłem drzwi i ujrzałem trzech młodzieńców.Jeden z nich władał płynną angielszczyzną.

- Chcę dojechać do Żabljaka skrótem przez Boricje.Chciałem zapytać czy to dobra droga - rozkładam mapę, by pokazać moją pozycję.

Cała trójka zatroskana spogląda na mapę i kiwa głowami,że się nie da tędy, że muszę zawrócić do głównej drogi i skierować się na Jasenovo Polje.

- Ale jak się nie da, jak droga na mapie jest, i to żółta- przypomniało mi się,że na mapie Serbii,którą miałem ze sobą, droga z Bojnika do Djavolja Varos też miała kolor żółty.:mur: - musi się dać - niepewnie dodałem.

Myślą, myślą. Coś tam rozkminiają po swojemu.

- Dobra, może się da. Jedź za nami. - wykombinowali i skierowali się w stronę auta.

- Super! Wielkie dzięki - uśmiechnąłem się.

Za kilka kilometrów zatrzymują się pod jakąś karczmą.

- "Qrde,chyba nie zabrali mnie na browara" - poczułem ogromną ochotę napić się zimnego piwka.

Jeden z nich wszedł do środka i wyszedł z dużo starszym,dobrze zbudowanym tubylcem.Gadają między sobą, po czym podchodzą do mnie.Ja cały czas siedzę w siodle królowej.Gość nie gadał po angielsku, lecz jeden z trzech braci wszystko mi tłumaczył.

- Do Boricje chcesz dojechać? - zapytał retorycznie, tak jak gdyby było to oczywiste.

- Widzisz ten szczyt? - pokazał surowo palcem na drugą stronę doliny, którą przecinała rzeka Piva, wskazując na samą górę wzniesienia - tam jest Borkovici. Będziesz musiał tam dojechać.

- A widzisz tę linię - wodził palcem tam i z powrotem,zjeżdżając od Borkovici serpentynami na sam dół - to droga, która prowadzi na tę górę.

- A widzisz ten most na samym dole - staliśmy na wzniesieniu po drugiej stronie rzeki. Most na tle turkusu Pivy, było widać doskonale - tym mostem pokonasz rzekę.

- Jak dojedziesz do Borkovici, to dalej będziesz musiał kierować się pod górę.Asfalt się skończy i będziesz miał do pokonania co najmniej 5km takiej drogi.Motocyklem nie powinieneś mieć problemu,choć będziesz musiał zapytać o drogę - gość wyjaśnił mi wszystko dokładnie.

- Super, wielkie dzięki - podziękowałem,pożegnałem się i ruszyłem zgodnie ze wskazówkami.Za jakieś 5 minut byłem już na moście i paliłem z dumą fajka.

cdn.

Elwood 27.08.2011 15:16

Gradient, mógłbyś wkleić mapkę swojego przejazdu przez Durmitor?

duzy79 28.08.2011 12:14

No mapka dla potomności by się przydała

Gradient 29.08.2011 20:29

2 Załącznik(ów)
Mapka nr 1 to moja mapa papierowa, która mówi nieprawdę.Tak chciałem jechać.
Mapka nr 2 to widok z googlemaps.Podejrzewam,że tak wyglądała moja traska.

PARYS 29.08.2011 20:58

Tą zygzakowatą drogą ze znakiem zapytania to ja kiedyś też jechałem (chyba) i też jej na mapie nie miałem (dlatego chyba).
No w każdym razie jechałem jakąś drogą co jej na mapie nie było tylko jakieś krowy...

Gradient 08.09.2011 23:29

4 Załącznik(ów)
Lecę tymi serpentynami na górę, coraz wyżej. Widoki na Pivę coraz ładniejsze. Po kilkunastu minutach byłem na górze i teren trochę złagodniał.
Pojawiło się też kilka rozwidleń, ale myślę sobie, że dobrą drogą jadę. Kilka chałup porozmieszczanych na wzgórzach. Borkovici. Jadąc zrelaksowany -
bo przecież odnalazłem drogę powrotną do Żabljaka - po lewej stronie ujrzałem rosłego rolnika na małym, zielonym traktorku, który macha rękami
jak gdyby zaatakowało go stado os.

-"Na mnie macha? Ale o so chodzi?"

Patrzę na drogę.

-"O qwa jakie kamulce!!!"

Droga asfaltowa właśnie się kończyła i zdążyłem zahamować przed jej końcem.W tym czasie podjechał do mnie koleś i pokazuje na migi, żebym dalej nie jechał.

- Boricje? - od tej pory, najczęściej wychodzące słowo z mych ust.

Wskazuje palcem na górę po mojej prawej stronie.Uśmiechnąłem się i podziękowałem.Nawrót i na Boricje.Po przejechaniu z 500m skręciłem w lewo i od tej pory jazda była coraz trudniejsza,a kamienie na drodze coraz większe.Nigdy wcześniej nie jechałem taką drogą Africą, i nie było to dla mnie łatwe.Droga prowadziła dość stromo pod górę, a zwiększona dawka adrenaliny wydzielała się za każdym razem, gdy kamień uderzał o pokrywę silnika.Afryka skakała po całej drodze i sporo się musiałem napocić,
żeby jechać w obranym przeze mnie kierunku. Po przejechaniu z 500m tym stromym podjazdem, ponownie po lewej stronie,nie wiadomo skąd, na rosłym koniu pojawił się tym razem stary rolnik, ubrany cały na czarno, w czarnym kapeluszu kowbojskim.Kiwa głową na "nie" i coś wykrzykuje.

- Boricje? - się zaciąłem.

Pokazuje palcem na tą samą górę co młody rolnik i także każe zakręcić i wybrać inną drogę.

-"Kurwa.Tak to jest jeździć po górach z papirową mapą." - zakląłem i wziąłem się do zawracania.

Droga w dół nie była wcale lżejsza niż pod górę. Dojechałem w to samo miejsce i skręciłem w lewo. Zatrzymałem się jeszcze przy jednym domostwie i zapytałem czy dobrze jadę.Za chwilę ponownie skończył się asfalt i rozpoczęła kamienista droga pod górę.Zatrzymałem się,żeby odsapnąć przed jednym z zakrętów.Nagle ujrzałem,że z góry zbliża się ze zdecydowanie nadmierną prędkością, stare auto podobne do dużego fiata.W środku 4 mężczyzn urody cygańskiej.Kierowca miał długie,czarne wąsy.Gdy byli na zakręcie,jadąc z góry, oczy z orbit mi niemal wyszły, bo kolesie mieli ze 100 na budziku i po tych kamulcach slajdem weszli w zakręt.Schowałem się tylko za afryczką i szybciutko odmówiłem 7 zdrowasiek za to, by gość posiadł zdolności naszego Hołka.Auto przeleciało bokiem koło afryczki jakiś niecały metr.Wszędzie fruwały kamienie.

- "Ja pierdolę.Co to kurwa było?" - ciśnienie powoli mi się obniżało.

Nie minęło paręset metrów ciężkiej jazdy pod górę i rozwidlenie. Prosto i w lewo. Zero znaków.

- "Co teraz?"

Motocykl zostawiłem na rozwidleniu na górze, a sam na nogach postanowiłem się przejść ze 100m w dół, gdyż przy drodze stała chata cygańska.Ktoś mógł tam być i znać odpowiednie dla mnie wskazówki.W połowie drogi widzę,że za mną podąża jakiś smyk i prowadzi motorynkę.Zawróciłem,przywitałem się i zapytałem go o drogę.

- Boricje?

Nic.

- Booriicjee?

Nic

- Boricje.Lewo czy prosto? - pokazuję palcem na rozwidlenie.

Nic.Nawet słowa nie wydobył z siebie.Tak jeszcze z 5 razy i nic. W końcu pomyślałem,że może być głuchoniemy i sobie odpuściłem.
Poszedłem zapytać w cygańskiej zagrodzie. Cyganka wyszła zza domu,lecz sytuacja była podobna jak ze smykiem.Beton.Po 5 zapytaniach wskazała jednak palcem,że muszę skręcić w lewo. Uffff. Sam chciałem jechać prosto,więc się ucieszyłem,że zapytałem o drogę.Po skręcie w lewo droga robiła się coraz trudniejsza. Coraz bardziej strome krótkie podjazdy i zjazdy. Coraz śmielej jednak zacząłem też sobie radzić, zwłaszcza przy podjeżdżaniu pod górę.1 i 2 bieg to były jedyne biegi jednak,których używałem od dobrej godziny.

- "Kolejny rozjazd" - bez emocji - "Mam dziś farta i z pewnością ktoś wskaże mi drogę.O już widzę rolników.:)"

Jeszcze z kilometr tej drogi i dotarłem do Boricje. Dalej była już tylko wspaniała droga do Żabljaka...

Fin


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:33.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.