Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Bałkan trip, prawie solo. [Sierpień 2011] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=11364)

majki 15.11.2011 22:31

Bałkan trip, prawie solo. [Sierpień 2011]
 
Planować nie umim i nie lubim. Więc nie jestem w stanie ułożyć sobie gryplanu dużo wcześniej. A jak dorzucić do tego wzorcową wręcz Wagę, to już wogóle...:D

Tak więc wyjazd bałkański chodził mi po głowie już drugi rok. W 2010 jednak wygrał Złombol turecki. W tym roku nic ciekawszego się nie urodziło, więc stwierdziłem, że atakujemy Montenegro i Albanię na spontana, bo to w końcu Ewropa. No właśnie, atakujemy. :rolleyes: Drugi rok z rzędu mieliśmy jechać we 3 tszodowników z WTA pod chwytliwą nazwą: "Młodzi&świezi prodżekt 2010/2011 na kościach seszyn Bałkany". I ponownie, jak rok wcześniej, reszta składu się wysypała niedługo przed wyjazdem (student nie ma kasy, lotnik czasu... :Sarcastic:). I stanąłem przed dwiema opcjami: jechać solo i się troche ograniczać, co do tras i trudności szwędaczki, czy dobić do kogoś/znaleźć towarzysza niedoli. Tak się złożyło, że znajomy trampkarz był w identycznej sytuacji. No właśnie, trampkarz...ale na Tigerze 955i, którego ledwo co kupił. :dizzy: Tym sposobem jedno z założeń wyjazdu (offfffffffff...) legło w gruzach. Cóż począć, lepiej pojechać tak niż wcale... :p

Pierwszy kontakt nastąpił 23.07. Rozpoczęły się ustalenia. Padło, że ruszamy tuż przed "Wniebowzięciem Najświętszej Maryi Panny" (czy jakimś innym Bożym Ciałem :p), coby trochę dłużej pobyć na obczyźnie: wyjazd czwartek 11.08 return ok.28.08=18dni, chyba styknie.:) Mamy 3tyg na zebranie się do kupy. Luuuzik. Toż to Ewropa i syfilizacja. :D Ok. 3 sierpnia ustawiliśmy się na pewniaka, złożyłem wniosek o urlop i już czułem wyjazd na karku. Motóra przygotowywać nie musiałem zbytnio. Oliwa, synchro, nowe świeczki, szosówki, dorobić dyszę do olejarki i miał być koniec. :rolleyes: Niestety, jak zwykle przy takich okazjach, wyszło coś jeszcze. A mianowicie po 18tkm napęd się chyba chciał ze mną pożegnać (zmieniany rok wcześniej przed wyjazdem na Złombola :dizzy:). Istniało spore rydzyko, że nie dożyje końca tripu, więc sensowniejszym było go wymienić zawczasu. 5stówek poszłooo (dzięki Rambąk za szybką akcję ;) ). W Tigerze okazało się podobnie, więc mamy remis. :D Dzień przed wyjazdem motór jest gotowy.

W między czasie ogarniam resztę tematów.
Gdzieś tam wcześniej czytając różne relacje, lookając po mapach i gadając ze znajomymi, powstał zarys trasy, a w sumie pkt pośrednie "trzeba zobaczyć". W sumie trasy jakoś mocno nie ustalaliśmy, trochu spontan. Jakąś mapę papierową nabyłem, jakąś wziąłem z domu, kupiłem Larka 35AT, Rambąk mi dograł mapki i jakoś sobie poradzimy. Do tego Barańsky był już w tych rejonach, więc coś tam wie.
Spotkaliśmy się w "2kółkach", mapę pooglądalim, coś tam ustalilim. No i przyszło do zweryfikowania wizji dojazdu:

Ja: no wiesz, jadę podwyższoną Afrą, w kasku z goglami (bo ciepło będzie), nie chcę ekspresówek ani ałtobana, jak najbardziej bokiem.
Baran: nie no stary, dajemy jak najszybciej na miejsce coby w sobotę już dupska w Adriatyku moczyć
Ja: no dobra, ale nie chcę zapi..dalać na umór, możemy jechać długo, ale nie na siłę, bez napinki.
Baran: no dobra, to lecimy do 140, bez autostrad.
Ja: nie ma opcji, 110-120, więcej nie lubię i nie chcę.
Baran: daj mi chociaż 130
Ja: ...(bęęęędzie ciężko). No dobra, 120, max. 130, ale bez nudnych ekspresówek.
Tak to właśnie jest gdy zestawisz 100konną, szosową maszynkę z poczciwą Afrą, na której wolę lecieć offem niż ekspresem. :dizzy:

Padło hasło: "będziem snorklować, więc organizuj płetwy i maskę". Płetwy gdzieś kiedyś miałem...ale gdzie?? Przetrząsnąłem mieszkanie, chałupę u matki, najgłębsze pokłady pamięci...i nic. Jak to babcia mawia: "diabeł ogonem nakrył".:mur: No nic, trza nabyć nowe, w końcu ciekawa opcja może być. No to teraz w środku sezonu znajdź tu w parę dni płetwy na mą skromną nóżkę (48-49), które mnie nie zrujnują finansowo. Z pomocą, jak zwykle, przyszedł Decathlon. :) Zamówiłem jeszcze szybkę do deflektora, co by mi na przelotach łba nie urwało (dzięki wd60 :) ). No i jest dobrze, na 3 dni przed wyjazdem mam wszystko...upsss. Prawie wszystko. Kończy mi się OC i nie mam zielonej karty. No to jeszcze szybkie sprawdzenie warunków u obecnego ubezpieczyciela i konkurencji. Oj się :at: po mieście za tym. W końcu szybkie wypowiedzenie jednej polisy i zawarcie nowej + ZK. Jeszcze tylko na szybko wyrobić EKUZ i dorobić szybki do popękanych lusterek (mogą się przydać :D). Ekuz od ręki, a lusterka jutro rano. No dobra przed wyjazdem zajrzę.
Jeszcze się "tylko" spakować. Cel: jak najmniej tobołów, wykonanie: 40l w centralnym, skompresowany worek na kanapę, mały tankbag i plecak z camelbagiem. W sumie mam to co potrzeba, zbędnych kilogramów nie odnotowałem. :) Jest nieźle i późno. Spać bo z rańca przygoda wzywa. Zawsze wszystko na ostatnią chwilę... :oldman:

Ufff, jutro wyjazd...:blues: :drif: :at: :)

majki 16.11.2011 00:51

6 Załącznik(ów)
Dzień pierwszy, godzina zero

Poranne wstanie, szybkie objuczenie krówki, no i dziiida. Szybki lot po lusterka i o 8:30 jestem u Barana pod blokiem.
Załącznik 25689

W między czasie wynika "problemik". Tygrysek gubi płyn chłodniczy, a my lecimy w ciepłość. :vis: Więc zabieramy się za grzebanie
Załącznik 25690

Po ładnych kilku godzinach i wywaleniu termostatu, udało się bezpiecznie uruchomić Angola i można było ruszyć. Byliśmy już mocno opóźnieni, więc plan był tylko na opuszczenie kraju. Wybiliśmy się na Słowację, po ciemaku szukaliśmy noclegu z navi w Żilinie i dopiero przy którymś z rzędu namiarze się udało. Wszędzie nie ma miejsc lub coś w ten deseń. Nawet cały akademik ponoć zajęty (środek wakacji, czwartek :haha2:). Śpimy w ubytownicy na tyłach salonu BeMWe (ale motków nie mają), za całkiem sensowną kasę z motórami pod oknem recepcji.

Załącznik 25691

Rano szybkie żarło, pakowanie i dzida dalej.
Słowacja to nuuuuda....

Załącznik 25695

Węgry też...
Omijamy płatne drogi i co bardziej uczęszczane, przynajmniej próbujemy. :)

Załącznik 25692

Z Pecs napieramy na Chorwację.
Granica w D. Mihojlac idzie zwinnie
Croatia na chwilę
Załącznik 25693

Dalej żółtą kierujemy się na BiH. Trochu nawi nas poniewiera przed granicą w Slavonskim Brodzie (zamiast na most, to prowadzi nas przez osiedla dołem, żeby od boku i tak na ten sam most wjechać :dizzy: ). Pchamy się w korku przed granicą, między furami, ludźmi, rowerami, chodnikami, trawnikami, aż dobijamy tuż przed szlaban. Wreszcie jakaś inność. Zaczyna się. :) Jesteśmy w Bośni.

lena 16.11.2011 06:50

Dajesz "maleńki", dajesz...:D

oskar_z 16.11.2011 09:28

Zawsze wiedziałem że stolica to inny świat ale żeby Boże Ciało w sierpniu??:haha2:
Czekamy na więcej, bierz się do pisania!

majki 16.11.2011 10:41

Oj tam, oj tam. Blisko byłem.:p

Wjechaliśmy do Bośni. W sumie dużo się nie zmieniło, nawet pieczątki w paszporcie nie przybili. :Sarcastic: Naginamy dalej, gdyż mamy plan dotrzeć do Mostaru w dniu dzisiejszym (a to prawie tałzen kilosów ze Słowacji). W Bośni zaczyna się ściemniać i mamy pewne rozterki czy jechać dalej. Ale Ędóro nie pęka, podobno. :D Tylko te nieoświetlone traktory na zakrętach i ciężarówy jakoś nie dają spokoju. :oldman: Stacja pod Żenicą, tankujemy bośniacką wachę, nawet udaje się zapłacić kartą, ale tylko za paliwo, bo napoje czy żarcie już tylko gotówką. :mur:
Pakujemy się na motóry i dalej. Ujeżdżamy z 500m i na jezdnię wyłazi policmajster z lizakiem. Kurczaki, nawet się nie zdążyłem rozpędzić. :dizzy: Dokumenty, okazanie wyniku na suszarce (80/50), wypisanie kwitka na...uwaga...35 DM. No i zaczęły się schodki.
- Płatne na miejscu
- może być ojro lub $, bo my jeszcze Marek nie mamy.
- o to kolega pojedzie na stację i wymieni
- ok. a ile to te 35DM?
- weźmie 20ojro i będzie dobrze.
- ok.

Pojechał. Daleko nie miał. :) A ja stoję i się gapię na gwiazdy, bo gadka się nie klei. Poza tym lekko wku...rzony jestem na siebie. Na szczęście kwota mała wyszła, więc luz (na Słowacji za taką akcję 2 lata temu chcieli nie 20, a 200ojro :vis:) Próbowałem fotkę im zrobić z biodra, ale coś nie wyszło. :Sarcastic: Baran wrócił z kasą (a mógł uciec i zdefraudować :p). A Pan Władza:
- wsiadajcie na motóry, jedziemy na posterunek.

No to atmosfera zgęstniała. My się gapimy na siebie: noc, Bośnia, jakieś zadupie i Policja co nas chce na "posterunek" wieźć...trochę to śmierdzi...tymbardziej, że przez 10min jak stali ze mną (winnym) nie powiedzieli ani słowa. Niestety moje dokumenty cały czas trzymali, więc wyjścia nie mamy. Pakujemy się i dzida za radiolką na bombach, a utrzymać się wcale łatwo nie było. Skręty w prawo z lewego pasa, przejeżdżanie na czerwonym i takie tam, a my grzecznie, jak te barany na rzeź, za nimi. Noc, ale w mieście życie trwa w najlepsze, w końcu łykend się zaczyna. Tak nas zakręcili po mieście, że sami byśmy nie wyjechali. Ale w końcu fucktycznie widzimy komisariat. Stajemy przed wejściem i idziemy za nimi do środka.
A tam babka bierze papiry i wypisuje kolejne. Okazuje się, że nie mogą brać "do łapy", więc musi to przyjąć ktoś kwitkiem na posterunku. Kwota wzrasta o 1 DM, więc wychodzi ok. 18ojro. Płacimy, bierzemy papiry i chcemy jechać. Tylko jak? Wyszedł policmajster i mówi, że nas odprowadzi na rogatki. Ledwo zdążyłem kask założyć, a ten już na kogutach odjeżdża. No to dzida za nim. Oczywiście pojechał inną drogą. :dizzy: Za miastem nas puszcza.
Jesteśmy dobre 1,5h w plecy.
No to lecim dalej.
M5 na Sarajevo.

Lecimy, już spokojniej (groźba Smerfów i czarna noc). Droga miała być autostradą na stolicę, a jest...wybitą szutrówką, z dołami, wybojami, grubym żwirem i kurzem po nocy. Ale fajnie jest, nareszcie jakiś offik, ja się cieszę pod kaskiem i odkręcam trochę. :D Późno, więc i pusto, ale droga się wije to na lewo to na prawo, górką, dołkiem, autostrada ędóro. :) Nagle atakuje nas nowiutki, szeroki asfalt i tak przez kilkanaście km, aż pod Sarajewo. Bramki, płatne 2DM za przejazd. Tyle to można płacić. :)
Do tej pory jechało się spoko. Wypadamy za Sarajevem na E75. Mamy jeszcze stówkę do Mostaru. Tak blisko, a tak daleko. Zaczyna się fajna jazda, tzn. fajna by była za dnia i z większą percepcją otoczenia. Jadę trochę na autopilocie, tzn. patrzę ale nie widzę, zaczynam słabo ogarniać co się dzieje (na szczęście się mało dzieje). Jedziemy za BeMWe X5 po krętej drodze w kanionie jakiejś rzeki. Pewnie jest pięknie i wogóle, ale niestety po nocy, to widać, że jest ciemno. :Sarcastic: Autopilot przejmuje władzę, nie wiem co się dzieje, jestem padnięty na ryło. :spac: Nagle resztką świadomości dostrzegam napis Motel, ale zanim zatrybiłem, że można by się przekimać przejechaliśmy ze 2km. Pobocze, "szybka" ustawka i odwrót. Motelik przyjazny, choć cena już mniej. Ale dalej nie powinniśmy jechać, bo nie ogarniamy. 900km nawinięte tego dnia. Przy mapach padam w objęcia Morfeusza.

Mostar jutro z rana zdobędziemy, nie jest źle, bez napinki. :) I od następnego odcinka wkroczymy ze zdjęciami. ;)

Ola 16.11.2011 10:55

Majki - pisarz z Ciebie pełną gębą ! Nie znałam Cię z tej strony :D. Pisz, pisz. Fajnie się czyta :Thumbs_Up:, a z lekkim wyprzedzeniem wiem, że będzie baaaardzo ciekawie.

majki 16.11.2011 11:35

22 Załącznik(ów)
Rano wstajemy, motóry stoją grzecznie pod parasolami na tarasie, między grillem a stolikami. Jakieś poranne życie trwa na tarasie, śniadania, kawy, gazetki, a my wcinamy zapasy z kufrów. ;) Niestety drogą, pustą wczoraj, jadą już tabuny puszek i ciężarówek. Pakowanko i na koń.
Droga jest fajna, w wąwozie rzeki, kręta, o dobrym ancfalcie. Się jedzie.

Załącznik 25740

Pierwsze tunele

Załącznik 25741

Dobijamy do Mostaru. Trochę pokręciliśmy się po uliczkach i parkujemy tuż obok nazwotwórczego mostu. Nawet fajny jest. Tylko czemu tych ludziów tak dużo? :mad:

Załącznik 25742

Tłumy widać też po wyślizganych stopniach na moście czy też powierzchni uliczek wokół.

Załącznik 25743
Załącznik 25744

Załącznik 25745

Jako, że jesteśmy w byłej Jugosławii:

Załącznik 25746

Schodzę na dół, nad rzekę. Nagle mostek się okazał kawałem mostu i bardziej mi się spodobał.

Załącznik 25748

Ale człowiek by się chętnie wykąpał w tej rzeczce, czysta, chłodna, a upał coraz "lepszy".
Załącznik 25747

zrobiliśmy jeszcze małe zakupki giftowo-żarciowe. Napilim się, podjedlim i dzida. Na Chorwację, ale znowu tylko na moment.
Odbijamy na Trebinje, coby nie jechać Magistralą w Chorwacji (sezon w pełni, będzie tłum). Nagle Baran odbija w jakąś boczną dróżkę i nagina do przodu. Myślałem, że postój czy co, a on leci dalej. Orientuję się, że jedziemy na Neum, jedyne bośniackie miasto nad Adriatykiem. Droga kręęęta, wąziutka, pnie się przez jałowy krajobraz. Na szczęście nic tędy nie jeździ, a to trochę dziwne, biorąc pod uwagę środek sierpnia i pogodę.

Załącznik 25749
Załącznik 25750

Robimy sobie postój na chwilę. Wszystko ładnie pięknie...

Załącznik 25751

...dopóki nie zaglądamy za skarpę:

Załącznik 25752

No cóż, trza stąd spadać.

Załącznik 25753
Załącznik 25754

No i mamy Chorwację.

Załącznik 25755

Uciekamy w dróżkę równoległa do wybrzeża. Jest fajne, widoki, pusto, kręto. Się jedzie.

Załącznik 25756

Mały postój z widokiem

Załącznik 25757

A ja skacząc po okolicznych skałkach wygrzebuję coś takiego:

Załącznik 25758

Więcej już z asfaltu nie schodzę.:eek:

Załącznik 25759

Załącznik 25760

Lecimy dalej, na Montenegro.
Niestety kontrolka rezerwy sygnalizuję iż musimy polookać stacji i nakarmić krówkę. Spadamy z bocznych dróżek na główną magistralę na Dubrovnik. Tam musi być stacja. Do Dubrovnika ponad 30km, a stacji ani jednej nie widać. Taaa, syfilizacja, tylko penziony, apartmani, hotele, wieeelkie hotele i dziki tłum puszek,ciężarówek, skuterów. Walimy na ciągłych, bo przerywanej nie ma wcale. Masaaakra. :mur:

W końcu jest miasto. A rezerwa już wrzeszczy o paliwo.
Załącznik 25761

Wbijamy w dół w poszukiwaniu stacji, nawi oczywiście strzela jakieś fochy i cały czas karze zawracać. Się wkurzam, wypatruję stacje z góry i wio po paliwo.

Opuszczamy ten zgiełk i walimy na Herceg Novi. Czarnagóra wzywa. :)

majki 16.11.2011 12:30

Czarnogóra
 
15 Załącznik(ów)
W Chorwacji była masakra?? No to się zdziwiłem. Korek się zaczynał nie daleko za granicą (której nawet nie pamiętam, więc poszło zwinnie :D). Ale taki korek stojący, wiatraki chodzą, wali gorącem po paszczach, a droga dalej wąska. Walimy cały czas pod prąd licząc, że ten z naprzeciwka zjedzie i nie będzie wielkim autokarem na zakręcie. :rolleyes: Jakoś się przedzieramy przez Herceg Novi, asfalt trochę śliski w mieście, więc bez szaleństw.
Dalej miało być luźniej, miało... Slalom gigant ciąg dalszy, :Sun: dopala, asfalt oddaje. Dla mnie za ciepło. Ja wolę w góry, mniej ludziów, chłodniej, fajniej.
Jedziemy na Tivat, liznąć Bokę Kotorską. Ze względu na wszystko pakujemy się na promik płynący przez cieśninę Zatoki (całe 1,5ojro można odżałować, zamiast naginać jakieś 50km dookoła, co i tak uczynimy później ;) )

Załącznik 25762

Zatoka wygląda kusząco :drif:

Załącznik 25763

A wszędzie na brzegach prężą się ciałka :D

Załącznik 25764

Musimy się jeszcze przebić przez Budvę i dobijamy do Petrovac na Moru. Wjeżdżamy w miasteczko, w miarę spokojnie, dzikich tłumów nie widać. Na dziś koniec jazdy. Okazuję się, że Baran był tam rok wcześniej i mu się podobało, więc wraca. Szukamy stancji na parę dni. Nagabywaczy sporo, ale cena jedna, za duża. Ostatecznie bierzemy pierwszą ofertę od dziewczyny, która bardzo dobrze nawija po angielsku i nie jest sztywną pensjonarką. :D Przeżyjemy te 20ojro/noc. Przynajmniej jest klima, TV, duuuże wyra i miejsce na motóry.

Rozpaczkowanie, sprzęt do pływania i atak na morze o zachodzie słońca. Chwilę się pluskamy, ale po ciemaku traci to sens. W związku i na okoliczność robimy szybki trip na miasto (po zmroku tłumy wylegają, więc jest tłoczno), uzupełnić zapasy i spadamy odpoczywać. :D

Następny dzień przeznaczamy na leniucha. Połowę dnia pływamy w Adriatyku i moczymy dupska. Jest dobrze. :blues:

Baran się nie mógł oprzeć i bierze do płetw dużą butlę browca.

Załącznik 25765

Obaj bierzemy swoje wypasione, podwodne aparaty i idziemy eksplorować co się ukrywa pod powierzchnią wody.

Załącznik 25766

A nawet się dzieje

Załącznik 25768

Załącznik 25769

Załącznik 25776

Załącznik 25774

Odpływamy od głównej plaży i znajdujemy mała, niedostępną z lądu plażyczkę

Załącznik 25770

Formacje skalne są świetne

Załącznik 25771
Załącznik 25772

Jaskinie też są

Załącznik 25775

Mi się podoba walka światła z mrokiem u wejścia do jaskini

Załącznik 25773

Czy też zachowanie bąbelków powietrza pod wodą :D

Załącznik 25767

Gdy zaczynamy wyglądać jak duże rodzynki, stwierdzamy, że można opuścić to mokre środowisko. No właśnie, tylko co robić potem?? Gorąc się leje z nieba, żwirku na plaży, chodników, no zewsząd, a cienia niet. Spadamy do chaty, tam przynajmniej klima działa.:cool: Obmyślam plan na jutro i się byczę do woli. :D A niedziela mija niespiesznie. Jesteśmy na Bałkanach. :)

Co do naszych wypasionych sprzętów podwodnych. Za 2stówki kupiłem przed wyjazdem Kodaka c123 (odporny na to co motocykliście się zdarza-woda, kurz, upadki). Baran miał odpornego Casio za grubszą kasę. Zgadnijcie, który wytrzymał testy podwodne? :D Ogólnie fajna maszynka, może szałowej jakości nie ma, ale wytrzymał nurkowania, obijania na kamieniach, szlifa na moto i dalej działa. Dla mnie sukces. ;) I jest kilka razy lżejszy od lustra, które wyciągałem tylko jak była wyższa potrzeba.

majki 16.11.2011 15:20

Boka Kotorska
 
21 Załącznik(ów)
Poniedziałek, ruch turystyczny może być mniejszy, więc decydujemy się na atak na Zatokę Kotorską i Kotor. Pakujemy się na lekko, ja jadę jednak w ochraniaczach, a Baran tylko krótkie spodenki i koszulka. Jak kto woli. Ja się przynajmniej nie boję składać w winkle i cisnąć w mieście. :D
Walimy na Kotor tunelem

Załącznik 25777

Jak już docieramy na miejsce to oczom naszym ukazuję się taki oto widok, dokładnie tuż obok głownej bramy do starego miasta. SZACUN, jednak można. :Thumbs_Up:

Załącznik 25778

Parkujemy machiny, obok kilku skuterów i 2 bodaj włoskich trampków. Zbędne rzeczy zostają przypięte pajączkiem do motóra (kask, zbroja, nakolanniki) i ta też je zastajemy po powrocie :Thumbs_Up:. Jest git. :)

Atakujemy twierdzę kotorską.

Załącznik 25779
Załącznik 25780

Wstupenka kupiona, więc idziemy. Jest 10 rano, a z nieba już leję się żar. Dobrze, że jeszcze nie całe zbocze jest w :Sun:. Na górę dostajemy się dość szybko (20min), mijając po drodze całe tabuny sapiących amerykańców z wielkiego wycieczkowca "zaparkowanego" w porcie.

Załącznik 25781

Na górze jest fajnie, są widoczki, są jakieś ruinki i coś wieje,

Załącznik 25782
Załącznik 25783
Załącznik 25784

ale jest jakiś niedosyt...
W tle, za murami widzę cały czas ścieżkę pnącą się duuużo wyżej, na najbliższe szczyty. Zaczynamy obczajać jak się tam dostać....

Załącznik 25785

I jest opcja, przez zakazy wstępu, trochę po murze, trochę przez chaszcze, boczkiem i znajdujemy niewielką dziurę w murze. I jesteśmy po drugiej stronie zgiełku.

Załącznik 25786

A tam kilka domków, jakiś kościółek i resztki zabudowań.

Załącznik 25787

A do tego wszystkiego prowadzi bardzo fajna, pozawijana dróżka, btw. na motórze by było niezłe wyzwanie (duże, luźne kamienie, progi itp), ale pewnie by się dało. ;) Pniemy się szybko w górę, a upał chyba dopiero rozpala w piecu. :vis:

Załącznik 25788

Już mieliśmy nadzieję na ratunek...

Załącznik 25789

Ale niestety źródełko było suche na wiór :(

Załącznik 25790

Nie ma co, naginamy dalej, wody musi starczyć. Droga się wije do góry zawijasami i coś końca nie widać. Ale jest dobrze. :)

Załącznik 25791

W końcu jest szczycik, dalej droga się obniża i wchodzi w lasek, żeby potem wyjść na kolejny szczyt, zapewne na skraju parku Lovcen.

Załącznik 25792

Po przedarciu się przez rozpadliny i duże głazy...

Załącznik 25794

można się powylegiwać na skraju skały z pięknym wju, będąc smaganym przyjemnym wiatrem po przegrzanym cielsku. Ale bym wtedy chętnie wskoczył do rzeczki/jeziora/morza czegokolwiek mokrego. :drif:
Panoramka zajefajna, chłonąłem krajobraz dłuższą chwilę. Było warto się zmachać (od twierdzy ok.2h na górę). :Thumbs_Up:

Załącznik 25793

No to teraz się trzeba zmotywować i ruszyć zwłoki spowrotem na dół. Zawsze mnie wtedy nurtuję: "po co człowiek włazi na góry? Żeby potem z nich złazić".:mur: Upał wysysa do sucha, kamienie pod stopami latają na boki, a tu jeszcze kawał drogi.

Załącznik 25797

Znowu ruinki i wszechobecne kozy

Załącznik 25795

Jak się zgramoliliśmy na dół (ok. 1,5h zejścia) to ledwo człapaliśmy. Kierunek: najbliższy sklep, duuuużo zimnego do picia i może coś lekkiego na ząb, bo padniemy nieuchronnie. I tak człapiemy po obrzeżach starego miasta w Kotorze i coś sklepu nie widać. JEST, duży, KLIMATYZOWANY, dziiida. :drif: Aż się nie chciało wychodzić. Stwierdziłem, że trzeba się wbić nad płynący obok strumyk i zamoczyć choćby nogi, opłukać ryło i kark. Tylko jak tam zleźć, jak strumyk płynie w korycie o wysokich murach? No co, my nie zejdziemy?? :D I po chwili już zalegaliśmy na chłodnych kamieniach nad mocno rześką wodą. :) Ale był czilałcik :D

Załącznik 25796

Jak bym miał teraz wybierać, to bym olał tą całą twierdzę i poszedł od razu na górę na tyłach. Widoki, lepsze, twierdza też lepiej z tej perspektywy wyglądała. Poza tym ja lubię wysokość. :)

Rychu72 16.11.2011 17:14

Cytat:

Napisał majki (Post 206214)
A ja skacząc po okolicznych skałkach wygrzebuję coś takiego:

Załącznik 25758

Za czasów wojny na bałkanach spędziłem tam 1,5 roku. Wracając na urlop do Polski tak miałem zakodowane w mózgownicy, że tuptamy tylko po twardym, że odruchowo nie wchodziłem na żadne miękie. Niestety widziałem paru na bałkanach którzy mieli pecha. Raczej to co z nich zostało.

Rebel 17.11.2011 04:37

...jest środek nocy, ja w pracy i poczytałbym jeszcze... Majki, bardzo fajnie idzie Tobie pisanie...czekam na c.d :drif:

majki 17.11.2011 09:46

Cytat:

Napisał Ola (Post 206198)
Majki - pisarz z Ciebie pełną gębą ! Nie znałam Cię z tej strony

Oj tam, oj tam. Mogę się przyznać, że umim jako takie zdjęcia robić, ale o pisaniu mi nic nie wiadomo, Panie polonistki ze szkół mych różnych, też nic o tym nie słyszały. :D

Cytat:

Napisał Rychu72 (Post 206319)
zakodowane w mózgownicy, że tuptamy tylko po twardym

Nie wdziałem już nigdzie znaków "Achtung minen", a szwędałem się m.in. po zadupiach BiH, MNE. Ale po owym znalezisku, jakoś tak inaczej patrzyłem gdzie stąpam.

Cytat:

Napisał Rebel (Post 206435)
...jest środek nocy, ja w pracy i poczytałbym jeszcze... Majki, bardzo fajnie idzie Tobie pisanie...czekam na c.d

Dzięki, następny odcinek postaram się dziś pod wieczór wrzucić. Niestety w pracy dziś nie dam rady. ;)

Maras 17.11.2011 16:40

turbo relacja. :Thumbs_Up:czekam na cd.

Borewicz 17.11.2011 17:01

Majki dawaj, dawaj, nie udawaj, że masz tyle roboty.

Cumuulus 17.11.2011 21:33

Fajne klimaty są na Bałkanach - sam byłem w tym roku w czerwcu :) Czekam na opis Albanii i Czarnogóry - tam najbardziej mi się podobało.

rambo 17.11.2011 22:26

O boże znowu ta Czarnogóra... :mur:





:p;):D

Cumuulus 17.11.2011 22:29

Cytat:

Napisał rambo (Post 206629)
O boże znowu ta Czarnogóra... :mur:





:p;):D


A co z tą Czarnogóra nie tak ? Mają i góry i morze i nie jedzie z nad morza w góry 10 h jak w PL ;) Ludzie mili, uczynni aż miło tam wracać.

rambo 17.11.2011 22:33

No jak to co...
Daleko, gorąco, brudno :haha2:

Cumuulus 17.11.2011 23:10

Starzejesz się chyba rambo i marudzisz ;) Wiem, że MNE to nie Gruzja ale plusy swoje ma.

rambo 17.11.2011 23:26

:p Słabo się znamy kolego ;)
Kiedyś na tym forum Czarnogóra była nie lada wyczynem. Ale do dziś jest miejscem którego nie można nie odwiedzić :)

Spajki dawaj dawaj, wiecej foteeeeeek :at:

majki 18.11.2011 00:07

Boka Kotorska
 
27 Załącznik(ów)
Jak już żeśmy odzyskali odrobinę sił witalnych przystąpiliśmy do realizacji reszty dzisiejszego planu. Objazd Zatoki. :drif: Gramolimy się na wygrzane w słońcu motóry i opuszczamy zatłoczony parking dla 2kółek.
Lecimy wzdłuż wybrzeża po super ciasnej drodze

Załącznik 25924

gdzie zabezpieczenie pobocza podnosi na duchu...

Załącznik 25925

a słupki dodają otuchy...

Załącznik 25926

a wszechobecność pieszych i "plażowiczów" nie stważa zagrożenia...

Załącznik 25927

Ogólnie jest czad, poginam oporowo, łykam kolejne puszki i podziwiam widoki

Załącznik 25928
Załącznik 25933

Motórem jest fajnie, ale puszką już mniej. Mijanki na milimetry i uciekanie w każda możliwą dziurę przy drodze

Załącznik 25929
Załącznik 25930

Później już nawet nie ma gdzie uciekać

Załącznik 25931

Wpadamy do portu, żeby się znowu przepłynąć promem. :bow: ;) Kolejka fest, a my oczywiście podbijamy na początek. I tak przecież nie zajmiemy miejsca dla puszek. :D Coś długa ta kolejka i się nie rusza. Okazuję się, że z promu który podbił niedawno nie może zjechać autokar, klinuję się między rampą promu a nabrzeżem. Ludzie się krzątają, coś tam podkładają pod koła i lipa. Po kilkunastu minutach jakoś się udaje i możemy się zadekować. Wbijamy się na promik, a za nami się ładuje jakiś GSiarz z kuframi. Nie jest zbyt komunikatywny, a my też jakoś się nie pchamy do nowej znajomości. :p Więc tylko płyniemy, mimo, że kilka minut to fajna opcja. :)

Załącznik 25932

Zanim prom się zatrzymał wbijamy się znowu na przód, aby po zjeździe na ląd uciec przed puszkami i autokarami. ;)
Kierujemy się dalej wzdłuż brzegu i odbijamy na miejscowość Morinj, aby wbić się trochę wyżej i polookać na zatokę z drugiej strony.
[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=E65&daddr=42.5100071,18.667574+to:42.53 1718,18.6996815+to:E65&hl=pl&sll=42.488808,18.7172 7&sspn=0.155193,0.308647&geocode=FUDihwId0fccAQ%3B FbemiAIdNtgcASkNjLJp_jZMEzFSxF2J5GWqbQ%3BFYb7iAIdo VUdASkLIUS2ETZMEzFYcdKapPqAjQ%3BFeONiAIdn0EdAQ&vps rc=0&mra=dme&mrsp=3&sz=12&via=1,2&t=m&z=12
[/MAP]

Droga o nowiutkim asfalcie i równie nowych tunelach

Załącznik 25889

pnie się fajnie do góry. :)

Załącznik 25890

Na górze odbijamy w boczną drogę wiodącą na dół. I napotykamy na...
duży krążek sera :D

Załącznik 25891

W sumie logiczne, bo kto będzie ostrzeliwał ser. :haha2:

Mały lansik na tle tego czego w MNE najwięcej

Załącznik 25892

Widoki przednie :)

Załącznik 25893

Spadamy na dół, a droga robi się dróżką na jeden samochód (trzeba będzie do tego przywyknąć, bo przez resztę wyjazdu będzie to standard międzynarodowy :dizzy:)

Załącznik 25894
Załącznik 25895

Na dole znowu wpadamy w tłumy puszek jadąc na Kotor. My niestety za nimi, bo wyprzedać prawie nie ma jak.
Jakieś wysepki na zatoce. ;)

Załącznik 25896

Tankowanko w Kotorze. I tu mała dygresja. W całej Czarnogórze cena paliwa jest ta sama (1,34-1,36ojro), na każdej stacji, w każdym miejscu. W BiH podobnie, tylko taniej. Ciekawe doświadczenie.
Uciekamy z Kotoru i uderzamy na Park Narodowy Lovcen. Na górę wiedzie zajefajna droga
[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=E65&daddr=42.42206,18.76036+to:42.3954, 18.80658+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.41091,18.78 8853&spn=0.077693,0.154324&sll=42.408375,18.793144 &sspn=0.077696,0.154324&geocode=FfRVhwIdnmoeAQ%3BF SxPhwIdqEIeASndt9kTADNMEzGAmuEZJ3TiDg%3BFQjnhgIdNP ceASntsNZryjJMEzG1PjrQQyKHHw%3BFQjnhgIdNPceAQ&vpsr c=6&mra=mrv&via=1,2&t=m&z=13[/MAP]

Załącznik 25897

zakręcona jak świński ogon, ostro pod górę

Załącznik 25898

z widokami :eek:

Załącznik 25899

Im wyżej tym lepiej

Załącznik 25900

Załącznik 25901

Załącznik 25902

I jeszcze ten zachód słońca. Jak romantycznie :hehehe:

Załącznik 25903

Załącznik 25904

Ostatni rzut oka (i obiektywu) na Zatokę

Załącznik 25905

I lecimy do Parku. Niestety się ściemniło szybko, ale i tak było przednio. Park jest super, dróżka wiedzie przez środek PN, u podnóża gór, kręto, spokojnie, można by się tam powyżywać, bo były też drogi szutrowe.
Trasa świetna, trochę szkoda, że po zmierzchu, ale i tak jest dobrze. Dzień pełen wrażeń. :dizzy:

majki 18.11.2011 00:36

Jedziemy na Cetinje, lekko kluczymy w parku, ale w końcu się odnajdujemy. Mijamy fajnie położone na skraju parku domki i rezydencje. Jest dobrze. :)

Za Cetinje spadamy w malutką ścieżkę, która ma nas wyprowadzić na Petrovac. :rolleyes: Wąąąąsko, cieeeemno i kręęęęto, oł jeeaaa. :at: Kręcimy lewo-prawo-lewo i staramy się utrzymać na ancfalcie. Adrenalinka trzyma, a do noclegu jeszcze kilkadziesiąt km.
Naginamy.
Nagle trafiamy na jakąś puszkę. Jest nieźle, znaczy się coś tu jeździ, więc pewnie jedzie do cywilizacji. Podczepiamy się (bo wyprzedzić i tak nie ma jak :p) i połykamy kolejne, kręte odcinki.
W końcu wypadamy na główniejszą drogę, ale z równie fajnymi winklami (tylko szybszymi) i widokiem na rozświetlone wybrzeże.
Cel blisko.
Ciemno, późno, trochę zmęczeni, więc i fotek nie ma. :(

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Trasa+2&daddr=42.2671915,18.9992703+to: Nieznana+droga&hl=pl&ll=42.313878,18.928757&spn=0. 311251,0.617294&sll=42.332662,18.92189&sspn=0.3111 58,0.617294&geocode=FYIDhAId7SwhAQ%3BFTfyhAId5uchA Sl7ODodCNpNEzE_x4oz-fqv9g%3BFWrVhgIdKD8fAQ&vpsrc=6&mra=dvme&mrsp=1&sz= 11&via=1&t=m&z=11[/MAP]

Dzień udany, wyjeździłem się, połaziłem po górkach i napatrzyłem się. :Thumbs_Up: W sumie brakowało kąpieli w czymś mokrym (niestety ten brak się jeszcze powtórzy nie raz), ale nie można mieć wszystkiego.

Ostatnia noc w Petrovac.
Jutro wyginamy w GÓRY, nareszcieeee. :D No to się będzie działo...:drif:

Rebel 18.11.2011 01:50

Pojechałeś Majki z tymi "landszaftami" :drif: Super!!!! Czekam na c.d :)

majki 18.11.2011 01:56

:)
Dziś coś wrzucę jeszcze, ale to późniejsze dziś. Teraz spadam w kimę.

Jarek 18.11.2011 09:22

ech, Majki...robiłem tą trasę tylko trochę z drugiej strony(od Kotoru do Budvy i dalej do Cetinje i Niksica a stamtąd na Durmitor:)- ale zdaje się że Ty wcześniej (ja w pierwszym tyg września)
trasy zajebiste...w samym Lovcen też:):)
pzdr, czekam na cd:)

Dzieju 18.11.2011 09:33

Miło popatrzeć na znajome drogi i widoki :)

Mixajlo 18.11.2011 11:47

Ech.. opiedolił by człowiek talerz kalmarów albo pljeskavicę :drif:

yasiu71 18.11.2011 14:50

Super Majki się czyta i ogląda. Czekam na cd.:drif:
Swoją drogą kiedyś szef się mnie zapytał:
Janusz, lubisz ciepłe piwo i spocone kobiety?
Odparłem zdziwiony że NIE. On na to:
To urlop dostaniesz w zimie. :mur:

majki 18.11.2011 15:18

Cytat:

Napisał Mixajlo (Post 206710)
pljeskavicę

O żesz Ty, aż mi ślinka pociekła. :drif:
Pamiętam samoobsługowy bar przy plaży w Petrovac. Za 1,2-1,5 ojro dostajesz bułę z kotletem i resztę sobie sam dokładasz wedle uznania. Big Mac to przy tym pikuś, Pan Pikuś. :hehehe:

Zaraz spróbuję skrobnąć cedeka...piątek w pracy ;)

wojtek II 18.11.2011 15:47

w LIDLU jakiś czas temu widziałem, jakby komuś jeszcze zachciało sie powspominać

majki 18.11.2011 16:42

Żabljak atak
 
10 Załącznik(ów)
Zwijamy się rano w średnim tempie, na zewnątrz już się robi parówa. Właścicielka przybytku w którym zabawiliśmy 3 noce, wymienia się namiarami z Baranem i ostrzega, że tego dnia ma być ponad 40stopni :fool2:, więc uważać na siebie i duuużo pić.
Paczkujemy się na motóry i ruszamy. Dziś atakujemy góry, nareszcie, bo to wybrzeże mi się znudziło. :p
Na dzieńdobry nawi prowadzi nas w jakąś ślepą uliczkę, na końcu której Baran... :haha2:

Załącznik 25945

Nawrotka i już jedziemy w dobrą stronę. Odbijamy w drogę, którą wczoraj zjeżdżaliśmy na powrocie. Pięęęękne serpentynki. którymi można ominąć płatny tunel na Podgoricę.
Tak więc zmierzamy na stolicę. Nasłuchałem się jak to jest strasznie zagmatwane, jak ciężko się przebić, jak to strasznie jeżdżą autochtoni, no wogóle omijać i uciekać. :dizzy: Ale skoro w Stambule przeżyłem to przecież w takiej Podgoricy też damy radę. ;) No cóż nawi nas wyciągnie z góófna, jakby co. :rolleyes:

Po przejechaniu gór wpadamy na E65/E80, główną drogę na północ przez stolicę MNE. Ruch tragiczny, upał daje się we znaki, droga ciasna. :( Niestety innej drogi nie namierzamy. :mur:

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Petrovac,+Budva,+Crna+Gora&daddr=42.213 04,19.00939+to:E65&hl=pl&ll=42.228009,19.033127&sp n=0.172108,0.264702&sll=42.329362,19.176979&sspn=0 .171832,0.264702&geocode=FXQBhAIdJAohASmZ32JhLtZNE zETyjOFOuk13A%3BFbAehAIdbg8iASkzY5V8I9hNEzFlQ8_p5s oS8w%3BFdgHhgIdJkslAQ&vpsrc=6&mra=ls&via=1&t=h&z=1 2[/MAP]

Przejeżdżamy przez Skadarsko Jezero. Prezentuję się majestatycznie, tuż obok drogi (ale o tym później ;) ).

Załącznik 25946
Załącznik 25947

Droga jest nuuudna i męcząca, więc czymś się trzeba zając :cool:

Załącznik 25948

No i jest, Podgorica na horyzoncie. Spinamy poślady i dzida w oko szatana. :at: Rondka, śliski asfalt, tył zalicza slajdy, gorzej, że przód też się mało pewnie prowadzi. No to trochę spokojniej. Tak czekam kiedy nastąpi ta apokalipsa, gdzie ten horror...i się doczekać nie mogę. Widocznie dziś puszczają inny film w kinie Podgorica. :spac: Nuuuuda, miasto jak miasto. Niiiic ciekawego się nie dzieje. Przebijamy się na wprost główną drogą i po nie zbyt długiej chwili jesteśmy za miastem.

Widzimy pożar lasu na szczytach (nie ostatni raz).

Załącznik 25949

My też płoniemy wewnątrz i na zewnątrz. Chyba fucktycznie jest te 40stopni. :mur: Woda w camelbagu szybko znika, mimo, że wcale chłodna nie jest. Dobrze, że jeszcze mokra.

Jedziemy sobie, łykamy kolejne puszki i naginamy w te góry.
Baran jedzie pierwszy (był bardziej wyrywny przy wyprzedzaniu), a ja mam gpsa. Widzę, że coś zwalnia i się kręci po pasie. Nie wiem o co kaman, więc wychylam się lekko zza samochodu za którym jadę i widzę.....policmajstra z lizakiem, który na mój widok wyłazi na środek jezdni i mi macha lizakiem. Aaaa to temu zwolnił. :mur: Oczywiście musiałem się wychylić na podwójnej ciagłej. :mur: :mur: :mur: Nosz kurfa, znowu mnie :stop:, nawet jak nie jadę pierwszy?? :vis:
Pobocze, dokumenty do "szychy" w radiowozie. Koleś nic a nic nie gada po innemu. Coś tam marudzi o jakiejś dużej kwocie (kwoty rozpoznajemy po zakupach w sklepach :p). My mówimy, że za dużo, że to nie było specjalnie, że ja nie wyprzedzałem, że my nie rozumieć. A on nic, twarz pokerzysty i coś tam brzdąka pod nosem. No nic, Baran dzwoni do Hubiego, on gada po serbsku, to może się dogada.
Gość bierze niechętnie słuchawkę, coś tam znowu brzdąka do słuchawki i oddaje. Hubi mówi, że nic nie ponimaju. :Sarcastic:
Przechodzimy do ataku. Baran proponuje 50ojro (mandat na jakieś 200 :vis:). Koleś coś tam brzdąka znowu niewzruszony. Pokazuje palcem w dół. ZA MAŁO?? No chyba żartujesz!! 50ojro, za mało!?!?! Ty chciwa cholero....:mad:
Tak się pultamy dłuższą chwilę jak ryby w sieci. Wyciągamy w końcu portfele i wyjmujemy banknoty, żeby pokazać, że dużo więcej nie mamy. Koleś bierze 25 ojro, pokazuje palcem na mnie i Barana i mówi ok. :eek: To nie było za mało, tylko za DUŻO. :dizzy: A my głupie pipy nie załapaliśmy.:mur: Pakujemy się na moto i spadamy dalej. Chyba jest za ciepło, tak to napewno wina upału. :p

Wpadamy w kanion rzeki Morača. Jest zajefajny i wiedzie przez niego główna trasa.

Załącznik 25950

I robi się fajnie, mimo, że ruch spory.

Załącznik 25951
Załącznik 25952

Fajne kumulacje tuneli :Thumbs_Up:

Załącznik 25953

Ogólnie kanionik bardzo zacny, wysokie, prawie pionowe ściany (nie mieści mi się cały w kadrze ;)) , rzeczka w dole, tunele. Czadzik. :Thumbs_Up: :)

Załącznik 25954

cdn

majki 18.11.2011 23:02

13 Załącznik(ów)
Wylatujemy z kanionu i się trochę wypłaszcza, ale nie ochładza.

Załącznik 26023

Stajemy w cieniu odsapnąć odrobinę. Tiry szumią na drodze, okolica nie za ciekawa, więc zwijamy się jak tylko Baran zrzucił balast. ;)
Jedziemy na Kolasin. Droga wije się serpentynami do góry co i rusz wpadając w tunele. Jest coraz fajniej. :drif:

Załącznik 26024

Tankowanko pod Kolasin, coś zimnego do picia i jedziem.
W Mojkovac odbijamy w lewo i wpadamy w kanion Tary.

Załącznik 26026

Fajna droga, pusta i można się zamyślić

Załącznik 26025

Dojeżdżamy do słynnego mostu nad Tarą, biorącego udział np. w "Działach Nawarony".

Załącznik 26027
Załącznik 26028

Robi skubany wrażenie

Załącznik 26029
Załącznik 26033

Widoki na dolinę Tary też są fajne

Załącznik 26030
Załącznik 26031

A wysokość można ocenić dopiero jak się coś rzuci do rzeki. Kamyk leci z 10sekund. Trafiłem w wodę dopiero przy 3 rzucie, nieźle znosi. No i ta turkusowa woda! :bow:

Załącznik 26032

Przeszliśmy most, pooglądaliśmy widoki i stragany z tandetą, wróciliśmy do motórów i zwijamy się dalej wspinać się po serpentynach pod Durmitor. :drif:
Odcinek od mostu w stronę Żabljaka jest też niczego sobie. Wogóle jak narazie traski są przednie. :Thumbs_Up:
Wyjeżdżamy na górę, się wypłaszcza, pojawiają się domki i kwatery, sporo samochodów. Zaczynamy poszukiwania lokum, bo na horyzoncie coś wisi i grzmi.:cold:
Załącznik 26034

Dojeżdżamy do Żabljaka, podjeżdżamy do jakiś pokoi gościnnych (prawie każdy dom oferuje noclegi). Pytamy o możliwości i ceny. Właścicielka pokazuję klitkę z jednym łóżkiem małżeńskim za 15E od łba za noc. Noł łej, nie będę spał z facetem w jednym łóżku i za to płacił. :umowa: Normalny pokój 20E. Spadamy dalej. Następne lokum, dwie młode dziewczyny, dobrze gadają po angielsku, pokazują pokój, niestety cena taka sama. Chcę czegoś tańszego, w końcu to góry. Wychodzimy i idziemy z buta szukać. Nagle jakaś babka do nas biegnie i coś woła. Okazuję się, że ma domek do wynajęcia. Oglądamy, jest łazienka, kuchnia, jadalnia, spora sypialnia z dwoma OSOBNYMI wyrami + drugie pietro. W domku jesteśmy tylko my. Mi pasi. Pytamy o cenę. 8E/noc/osobę. :eek:. BIERZEMY i to na 3 dni z góry!!
Pakujemy motóry na tarasik (wjazd trochu stromy, po trawie i sporym progu, ale dajemy radę i stoimy pod samymi drzwiami wejściowymi), wrzucamy bety do środka i zaczyna padać. Pierwszy i jedyny deszczyk na tym wyjeździe. ;)

Załącznik 26035

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=E65&daddr=43.1423527,19.2959647+to:Niez nana+droga&hl=pl&sll=42.831667,19.242554&sspn=1.23 4692,2.469177&geocode=FaI3iAIdUJcmAQ%3BFdBMkgId3G4 mASn9Rz3JPERNEzHxoeXPe1Oy0g%3BFR1_kgIdqMIjAQ&vpsrc =0&mra=mru&via=1&t=h&z=9[/MAP]

Wreszcie jesteśmy w górach... :Thumbs_Up:

Cumuulus 20.11.2011 23:38

Cytat:

Napisał rambo (Post 206651)
:p Słabo się znamy kolego ;)
Kiedyś na tym forum Czarnogóra była nie lada wyczynem. Ale do dziś jest miejscem którego nie można nie odwiedzić :)

Spajki dawaj dawaj, wiecej foteeeeeek :at:

Ale mam nadzieję, że się kiedyś poznamy. Niestety prawie każdy kraj na południe od Węgier ma problemy z gospodarką śmieciową i na poboczach zbyt pięknie nie jest.

majki 21.11.2011 01:36

Góóóry
 
7 Załącznik(ów)
Pada nie całą godzinę. Baran nie wytrzymał i poszedł na miasto w deszczu, Ja stwierdziłem, że zostaję. Chciałem odsapnąć, w deszczu mi się nie chciało łazić i chciałem też posiedzieć chwilę bez towarzystwa. Pojawiają się napięcia, przynajmniej u mnie.
Miejscówka jest fajna, pokoik też, wyro wygodne. :) Siedzę sam, słucham muzy, jestem w górach, jest ok. ;)
Przestaje padać i wrócił Baran. Zbieram się i idę na miasto.
Żabljak jest nie duży, jest market, mała stacja paliw, poczta, bank, jakieś knajpki, sklepiki. Taki klimat podgórski. Dużo ludzików z plecakami, trochę "odszczepieńców" z dredami. Ogólnie nie jest źle. Namierzam Tourist Info i idę popytać o możliwości szwędaczki. W środku młoda dziewczyna, dobrze mówiąca po anglijsku. Rzucam hasło: "jeden dzień, dwóch facetów chcących się zmęczyć w górach, szlak przynajmniej średnio trudny". Dostaję krótką odpowiedź: "Bobotov Kuk: najwyższy szczyt MNE, szlak średnio trudny, można podjechać na przełęcz, a z niej na szczyt są 3 godzinki dobrego marszu". Biorę to. :D Oglądam mapki i robię fotki, coś tam jeszcze dopytuję i się ewakuuję. Jeszcze zakupy i wracam na stancję. Barana niet, dostaję smsa, że jest gdzieś w okolicy i patrzy na góry.
Siedzę, coś tam przeżuwam i studiuję mapkę przed jutrzejszym dniem. Będzie trochę wysiłku, ale lubię to. Prawdziwe góry, 2523m.n.p.m. :D Wraca Baran, mówi, że góry są jednak "ostrzejsze" niż Tatry i że może być trudno. Nakreślam mu to czego się dowiedziałem i jak by wyglądał plan na jutro. Przytakuje. Więc idziemy jutro w góry. :Thumbs_Up:

Załącznik 26091

Rano się zbieramy, po raz pierwszy jadę w samych bojówkach i kurtce. Adrenalinka się już ujawnia. Do przełęczy mamy jakieś 10-12km, więc luzik. Niepokoi mnie trochę pogoda, wisi mgła i jest chłodno. Wyjeżdżając zaglądam jeszcze do IT, looknąć na mapę (na jedno wyjście nie opłaca mi się kupować mapy za 5E :p) i zapytać o pogodę: "jak wczoraj, raczej słońce, ale deszcz też możliwy". :dizzy: No cóż, góry, wszystko jest możliwe. ;) Baran w tym czasie się gubi, bo wygiął dzidę, zamiast poczekać przy IT. Wraca i jedziemy.
Wjeżdżamy do PN Durmitor. :D Napotykamy parę na motórach z Węgier. Coś się ociągają, więc ich łykamy. Droga wąska, coraz bardziej kręta idzie w górę. Mgła trochę ogranicza widoki.
Zatrzymujemy się przy jeziorku.

Załącznik 26092
Załącznik 26093

Po kilkunastu minutach dojeżdżamy do Przełęczy Sedlo 1907m. Parkujemy motóry na żwirku. Rozglądamy się po okolicy i szykujemy się do wyjścia. Podjeżdżają dwie bety na austryjackich balach. Zjeżdżają na pobocze obok nas i słyszę grzmotnięcie. Bawarskie cycki leżą na boku, a kierownik obok na glebie. Baran biegnie pomóc, a ja robię fotkę. :D Nie mogłem się powstrzymać. :hehehe: Zapewne hamowanie przednim heblem na żwirku.

Załącznik 26094

Atakuję nas koleś z biletami wstępu do Parku. Ulaznica kosztuje 2E, luzik. Nie ma żadnej budki, koleś siedzi w prywatnym samochodzie. Jak się ogarnąłem, to spakowałem kask do kufra i przepakowałem się na wyjście. Wtedy Baran wypalił z pytaniem czy nie zmieściłbym w kufrze jeszcze jego kurki moto, bo nie ma co z nią zrobić, a nie chce, żeby zmokła. Oczywiście jak mu rano mówiłem, żeby wziął swój kufer, stwierdził, że nie potrzeba, a kask schowa w worek foliowy. :dizzy: Akurat mój kask zajmuje cały kufer. Tym oto sposobem sam sobie dorzucił zbędnego ciężaru. :Thumbs_Down:

Ruszamy i już po chwili mgła się rozwiewa, robi się zajefajnie z widooookiem na okolicę. :drif:

Załącznik 26095
Załącznik 26096

Resztki mgły skrywają ostatki tajemnic

Załącznik 26097

...

majki 21.11.2011 10:29

10 Załącznik(ów)
Idziemy szlakiem, ostro pod górę.

Załącznik 26122

Wchodzimy w wąski przesmyk na pierwszą przełęcz

Załącznik 26123

Stromo, nawet bardzo, momentami idę na czworaka i wcale się nie muszę do przodu pochylać.:) W pewnym momencie jest 2metrowa pionowa ścianka, na i tak w miarę pionowym podejściu. ;) Znajduję drogę, wspinam się i czekam na Barana, obmyślając jak dalej się wdrapywać tamtędy. Słyszę nagle jęk paniki: "co ja mam zrobić, przecież nie miało być tak trudno". No to się zaczyna...

Załącznik 26124

Pokazuję mu którędy wejść, ale dalej coś sobie nie radzi. Mówi, że się musi pozbyć plecaka, bo go przeważy. Ok. Wciągam plecak ekspanderem i już czuję dlaczego miałby go przeważyć. Waży kilka ładnych kilo (dwie kurtki, 2x1,5 wody i jakiś tam zbędny balast jeszcze :dizzy:). Biorę jego plecak i wyłażę z nim na przełęcz. Nie ogarniam po co mu tyle rzeczy, ale na szczęście nie ja to będę nosi, mam nadzieję. :p Ja mam mały plecaczek z camelbagiem, trochę żarcia i kurtkę do tego przypiętą, no i 0,75 wody w kieszeni w bojówkach. Wsio.
Idzie mi się dobrze, mimo, że w górach dawno nie byłem. ;)

Formacje skalne zajefajne, a ich różnorodność też niczego sobie. :)

Załącznik 26125

Krajobraz coraz bardziej surowy, dużo luźnych, sporych kamulców.

Załącznik 26126
Załącznik 26127

Po 1,5h lajtowego marszu dochodzimy do znaku na szczyt. Jeszcze drugie tyle.

Załącznik 26128

Widać go już od jakiegoś czasu. Przypatrując się podejściu widzę trochę małych, ruchomych punkcików na zboczu. Już widzę którędy będziemy iść. Chwilę to zajmie.
Co do szlaków, to są znakowane białą kropką w czerwonym kółku. Sęk w tym, że wszystkie szlaki mają ten sam znak. :dizzy: Czasem znaki są słabiej widoczne (z boku na kamieniu,zarośnięte), a ścieżki się rozchodzą w różne strony. Przeważnie jednak na skrzyżowaniu szlaków są strzałki na obiekt docelowy, więc można się odnaleźć całkiem dobrze. :Thumbs_Up:

Łapiemy oddech i atak.

Załącznik 26129

Z każdym metrem widoki są coraz lepsze

Załącznik 26130
Załącznik 26131

Dochodzę na przełęcz przed szczytem. Ludzie siedzą, odpoczywają lub szykują się do ostatniego podejścia. Widzę rodzinkę z ok. 12letnim dzieciakiem. Słyszę mowę ojczystą, więc zagajam jak daleko na szczyt. W odpowiedzi słyszę, "że już tylko kawałek, końcówka trochę ostrzejsza, ale do wejścia". Mówi mi to ok. 40-50 letni facet w trampkach, z żoną i dzieckiem.
Lajcik, myślałem, że będzie trudniej. :D

majki 21.11.2011 11:09

Bobotov Kuk
 
16 Załącznik(ów)
5 min na przełęczy i ruszam dalej. Nie chcę się wychłodzić i wypadać z rytmu. ;) Baran gdzieś tam za mną zmierza.

Najpierw żwirowe osuwisko, później przechodzi w wąską ścieżkę po zboczu. Ruch jest, ale nie za duży.

Załącznik 26132

Chmury się fajnie przelewają przez skały

Załącznik 26133

W pewnym momencie ścieżka przechodzi w skalne półeczki idące po grani na sam szczyt.

Załącznik 26134

Czuję dreszczyk i fajny strzał adrenaliny. Atakuję bez zastanowienia. :D Fajne podejście, trzeba każdy krok obmyślać. :cool:

Jak jestem już na ścianie, dochodzi Baran i słyszę kolejny lament: "ja tam nie idę, się zabić można, bez zabezpieczeń? Przecież to niebezpieczne itp." Odpowiadam, ze jest lajcik i można spokojnie iść. Baran dalej swoje. Stwierdzam, że nic na siłe, ale ja idę, a on niech robi co chce.

Ta osoba w niebieskim to starsza Pani, oczywiście Polka, która schodziła z góry. Więc luuuzik. :D Proszę Panią, żeby przekazała koledze, że da się tam wejść bez problemu. Później słyszę tylko jak odmawia. :oldman:

Załącznik 26135

Cóż, włażę sam. :)

Załącznik 26136

No i jest...najwyższy szczyt Czarnogóry, wyżej już w tym kraju nie wlezę. :rolleyes:

Załącznik 26138

Jest skrzynka z księgą pamiątkową i pieczątką.

Załącznik 26137

Dokonuję stosownego wpisu o wyższości afrykanerów nad transalpowcami :hehehe:, przybijam pieczątkę na bilecie i podziwiam widoki. :D

Załącznik 26141

Załącznik 26140

Na szczyt dochodzi grupka Słowaków, których widziałem na przełęczy pod szczytem. Słyszę jak mówią o Polaku co siedzi pod szczytem i nie chce wejść. :haha2:

Załącznik 26139

Siedzę na szczycie, wcinam wafelka, zagryzam jabłkiem, myślę o różnych rzeczach, patrzę na okolicę i się czilałtuję. Bez napinki, dobre motto. ;) :Thumbs_Up:

Załącznik 26149
Załącznik 26150
Załącznik 26151

Widoki są tylko na jedną stronę, bo z drugiej przelewa się chmura. Na szczęście aparat ma samowyzwalacz, żeby sobie zrobić fotkę na szczycie. :)

Załącznik 26152

Po jakiś 30min, mokra chmura przelewa się w końcu przez szczyt, więc trzeba się zwijać.

Zejście idzie mi dużo szybciej i jakoś tak na luzie pełnym, skaczę jak kozica. :cool: Szybko doganiam Słowaków, którzy ruszyli kilka minut wcześniej :D

Załącznik 26153
Załącznik 26154

Na przełęczy widzę Barana, mijam go i informuję, że idę na dół...

rambo 21.11.2011 11:24

Ten Baran to jakaś wysokogórska odmiana gatunku ;)
Czarnogórska :p

majki 21.11.2011 11:28

No właśnie niezbyt wysokogórska, raczej nizinno-pagórkowa. :p

rambo 21.11.2011 11:44

No właśnie, a się na tygrysa rzuca :p :D

majki 21.11.2011 11:53

Ano :hehehe:

lena 21.11.2011 11:58

No pięknie Panie, pięknie...aż żal patrzeć,że się zima za oknem robi.

Dzieju 21.11.2011 11:59

Fajne wejście.
Jak właziłem na Mitikas ( najwyższa w Grecji ) też końcowe paredziesiąt metrów trzeba było się czepiać prawie pionowej skały.
Na szczycie również księga była.

majki 21.11.2011 12:26

10 Załącznik(ów)
Znowu mi się pojawia myśl: "po co się włazi na góry...:Sarcastic:"
W dół się idzie szybko, pewnie dlatego, że mam długie nogi. :D Doganiam i wyprzedzam większość osób, które ruszyły sporo wcześniej. ;)
Na dole już wcześniej mnie intrygowały resztki zostawione na skale...czy to specjalnie czy przypadkiem??:rolleyes: Ale nie sprawdzałem czy smaczne, jakby co... ;)

Załącznik 26165

Idziemy dalej w stronę motórów zostawionych na przełęczy.

Załącznik 26166

Ostatni rzut oka na Bobotova, fajna górka

Załącznik 26167

Skały jak czesane grzebieniem

Załącznik 26168

Po drodze korzystam jeszcze z bardzo rześkiego źródełka w skale. Ożywcza woda ląduje w butelkach, na karku i paszczy. Mniodnie. :) Baransky nagina dalej nie czekając.

Widzę już przełęcz i motóry. Jeszcze tylko ostatnie, strome zejście i koniec łażenia po górach. :(

Załącznik 26169
Załącznik 26170
Załącznik 26171

Po dotarciu na "parking" zrzucam buty i skarpety i łażę na bosaka po "alpejskiej" łączce. Stopy są mi wdzięczne. ;)

Załącznik 26172

Dochodzi Baran, którego wyprzedziłem na ostatnim zejściu. Siada niedaleko. Tak siedzimy chwilę, a potem pyta co planuję dalej? Odpowiadam, że narazie jest czilałt w :Sun:, a potem się zobaczy, bo dzień jeszcze młody (ok. 17). Po kolejnej chwili stwierdza, że wraca do Żabljaka i może pojedzie nad Czarne Jezioro. Oddaję klucz i nie zatrzymuję.
Kontempluję dzisiejszy dzień w spokoju. :cool:

Szlak był taki jak go dziewczyna w IT opisywała, dość trudny, ale bez przesady. Zajął mi ok. 3h w górę i jakieś 2h w dół. Jak dla mnie bomba. :)

Na koniec trzaskam jeszcze mała sesyjkę Afry u progu szlaku.

Załącznik 26173
Załącznik 26174

No i to jeszcze nie koniec mojego dnia. Ale o tym później. :)

jacoo 21.11.2011 22:15

Cytat:

Napisał majki (Post 207095)

Dokonuję stosownego wpisu o wyższości afrykanerów nad transalpowcami :hehehe:,


u grzebiesz w bombie....:vis:

fajna relacja wiec nie ociągaj się plisssssss:Thumbs_Up:

majki 21.11.2011 23:14

Cytat:

Napisał jacoo (Post 207231)
u grzebiesz w bombie....

Eee tam, znajdź mi wyższego transalpowca ode mnie (195cm). :hehehe: :osy:
W tamtej chwili też byłem wyżej niż przedstawiciel TA. :D

Następna część się szykuje. Ale może mi to chwilę zająć. ;)

majki 23.11.2011 11:52

Durmitor po raz pierwszy
 
8 Załącznik(ów)
Tak sobie leżę na trawce, patrzę na góry, słońce przygrzewa. Fajnie jest. Ale ile można tak leżeć? :p Przecież jestem w Durmitorze, wachę mam, czas też, no i chęci się znajdą. :D Po jakiś 20min się zbieram. Płoszę z lekka turystów i wyginam dzidę w głąb parku. :at:

Załącznik 26190

Asfalt dobry, kręci się strasznie. :drif: Połykam kolejne kilometry, łeb mi się mało nie ukręci od tych widoków, a tu jeszcze trzeba patrzyć pod koło i w dal co się dzieje na trasie, bo ciasna dosyć mocno. :dizzy:

Załącznik 26191


Na szczęście o tej porze ruch nie jest za duży, ale ślepe winkle na skraju skarpy wymuszają czujność. :umowa:

Załącznik 26192

Na drodze potrafi też być piach, żwirek, kamienie, odchody, właściciele odchodów...

Załącznik 26193

Ale nic to, jedzie się wyśmienicie. Chłonę całym sobą okolicę i normalnie zbieram szczękę z gleby niemal za każdym zakrętem :drif: :bow: :Thumbs_Up:

Załącznik 26194

Tak sobie jadę, cykam fotki, to i pomyślałem, że nakręcę filmik. A tu zdziwko. Bakterie w aparacie się kończą definitywnie. No przecież nie odpuszczę takiej okazji: Durmitor przy zachodzącym słońcu, prawie bez turystów, no i jeszcze jadę na lekko. ;) Mapa w łapę i patrzę gdzie by tu zanabyć prund w paluszkach. Oczywiście w tej okolicy prawie nic nie ma. Widzę miasteczko Trsa tuż przy parku, na mojej trasie. No to naginamy. Tam musi być choćby kiosk. :rolleyes:
Wyjechałem z Parku, górki się kończą, ale łeb się nadal kręci niemal dookoła, aż ciężko się na drodze skoncentrować. :dizzy: Mijam jakieś pojedyncze domki, czasem jest ogłoszenie o sprzedaży sera, jakiś inwentarz żywy się plącze. Jest Trsa. W mieścince są ze trzy domki i jakaś knajpka, ale sklepu nie namierzam.:Sarcastic: Przed knajpką stoi kilka motórów (LC8, R12gs), kilka terenowych Landków, jakieś kłady.

Szybka ocena sytuacji i wyginam dalej, pojadę do Plużine na dole. Tam na pewno będzie sklep. Co z tego, że to kolejnych kilka km dalej. Jest piknie. :) Naginam dalej, bo słońce już zaczyna się zbliżać do horyzontu. Dziiida. :D Teren wchodzi w las i zaczyna się obniżać, wracają serpentynki. Nagle zaczynają się też tunele.

Załącznik 26195

No i znowu mnie widoki rozwaliły na łopatki. :bow: Droga kręta jak świński ogon, tunele wykute w skale na zboczu góry, widok na jezioro Pivskie w dole. No normalnie jestem w raju. :eek: Banan na pysku chyba mi się kończy gdzieś przy potylicy. :D

Zjeżdżam na poziom jeziora, wyjeżdżam z tunelu i atakuję Plużine. Od przełeczy Sedlo minęło jakieś 38km, ale jakich kilometrów. :dizzy: Sklepik, biorę bakterie, coś do picia i coś słodkiego. Jest super. Ludzie się dziwnie patrzą, wychodzą ze sklepów, nie wiem o co kaman, bo wyglądam całkiem normalnie. :rolleyes: I nawet starałem się tszody nie robić w mieście, a to, że się trochę spieszę i jestem nabuzowany energią to co innego. :d Hopsa z krawężnika i dziiiida spowrotem. Bakterie załadowane, można nagrywać. ;)
Jeszcze tylko rzut okiem na Pivsko Jezero

Załącznik 26196

Na wprost, na/w górze widać gdzie się będę za chwilę wspinał :drif:

Załącznik 26197

i znowu wpadam w tunel na górę. :Thumbs_Up: :at: :drif:



Nawrotki w tunelach, w zupełnej ciemnicy, jak się wpadało ze słońca to NIC nie było widać, normalnie czarna d.....ziura, a tu trzeba po winklu jechać. :eek: I te skrzyżowania w tunelach, normalnie czaaaad. :Thumbs_Up: :)

Wyjeżdżam znowu na górę. Naginam w stronę Durmitoru. Ruch już prawie żaden, no i bardzo dobrze. :D Doganiam przed Parkiem 3 terenówki z turystami. Cięęężko było ich wyprzedzić, mimo, że próbowali mi robić miejsce. Jak się udało, to uciekłem kawałek i zrobiłem szybki postój na włączenie aparatu.
No to teraz się zacznie (trochę długie te filmiki, ale nawet nie mogłem ich obciąć, bo nie było z czego :rolleyes:).





Jakość szałowa nie jest (musiałem je skompresować, bo trochę dużo ważyły i bym je uploadował chyba tydzień :(), ale jak na aparat za 200zł to jest cacy. ;) Nagrałem praktycznie cały przejazd przez Durmitor. Leciałem oporowo (max ponad 80km/h), teraz już była tylko koncentracja na drodze. :at: Samochodów prawie nie było i dobrze, bo czasami przeginałem.:oldman: Na szczęście dobrze widać trasę w dal, więc można za wczasu zobaczyć co się zbliża, przeważnie. :rolleyes: Widziałem samochody, które wypadły z trasy, ale jakoś mnie to nie ostudziło. :p
Do Żabljaka dojechałem po ciemaku. Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem...

Dzień był szałowy, byłem tak naładowany energią, że aż mnie nosiło. Usiedzieć nie mogłem. Wlazłem na najwyższy szczyt MNE, a potem jechałem najlepszą trasą jaką w życiu na motórze pokonałem. Jak narazie THE BEST. :drif: :D :bow: :Thumbs_Up: :blues: :eek: :at:

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=43.125,19.10955+to :43.1801773,18.9268857+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll= 43.146088,18.983688&spn=0.339165,0.529404&sll=43.1 2805,19.038277&sspn=0.169633,0.264702&geocode=FVOM kgIdwrwjAQ%3BFQgJkgIdrpYjASl_O5UJkT5NEzF0ZM6Bg22zC Q%3BFZHgkgIdJc0gASmhq-6r9CNNEzHtQyjRI6Yj9Q%3BFUV9kgIdeIofAQ&vpsrc=6&mra= dpe&mrsp=1&sz=12&via=1,2&t=m&z=11[/MAP]

A dalej będzie tylko lepiej. ;)

baggins 23.11.2011 13:07

:lukacz:

Gawron 23.11.2011 13:14

Cytat:

Napisał majki (Post 207562)

Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem...

Malzenskie fochy? ;)

Dobrze zapodajesz.
Nie rozleniwiaj sie jak Lena! :D

Mech&Ścioła 23.11.2011 13:20

Dzięki za przygotowywanie tej relacji dla nas.
Bardzo fajnie się czyta!
Nie ociągaj sie zbytnio:)

PS. Niejednokrotnie, miedzy wierszami można wyczytać, że raczej kiepsko się dobraliście na wspólny wyjazd:mur: No cóż, bywa...
"Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem..."

Edit: Zbyt długo ociągałem się z odpowiedzią i niezauważyłem powyższego postu

rambo 23.11.2011 13:24

Ano da się odczuć :o
Nie wiem co gorsze.
Dobry kompan i zły moto
Czy dobre moto i zły kompan :dizzy:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:19.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.