![]() |
Rumunia
Pomyślałem tak sobie, że dupa już mi odpoczęła, a po ostatniej jeździe mam mały niedosyt w pewnym temacie.
Myślę o małym wypadzie do Rumuni w poszukiwaniu błota i dokończenie tego co zacząłem i nie dokończyłem. Przełęcz Urdele. Są chętni, ktoś się pisze. Max 7 dni, chlanie, dziwki, błoto i ostra jazda. Mile widziani twardziele :D :D Ktoś się znajdzie? Rambo? Czy też znowu wykpisz się jakimś planem? A na poważnie. Pojadę niezależnie, sam czy nie. Ale może ktoś się skusi. Z terminem mogę się dopasować. Byle szybko :) |
Dziwki i chlanie odpada. Jadę w tym tygodniu i to na 4 kołach z rodziną i psem oraz namiotem . Urdele też chcemy przejechać ale transfogaraskiej nie.
PozdrawiaM |
Kiedy zamierzasz się wypuscic?
Moze bym z synem sie załapał...ale to gdzies po 15 sierpnia.... |
Puszek. Jak pisałem mogę się dopasować. 15.08 trochę późno no ale może?
A Twój syn to hardkorowiec? Bo skok na południe będzie miał raczej takie ukierunkowanie :D |
Cytat:
Zamieszczam zacny cytat: Ze zdjęć satelitarnych i mapy drogowej wynikało, że atak na Urdele powinienem zacząć od Północy. Życie miało zweryfikować teorię. 67C zakończyła chlubną nazwę szosy już za Sebes, a od Sugag jest już regularny szuter, co spowalnia mi średnią. Droga zaczyna się wspinać i przechodzi w rozjeżdżone błoto. Po kilkunastu "water-splash" nabieram wprawy i wypluwam resztki kałuż. Po 40 km droga zaczyna się wić wzdłuż jeziora. Coraz częściej objeżdżam świeżo przekopane zawaliska skał. 60-ty kilometr szutru kończy skrzyżowanie z drogą 7A z Brezoi. Tu powinienem dojechać wygodnym asfaltowym skrótem od szosy E81, co by mi oszczędziło ponad 60km "gry wstępnej" po wertepach. Ale stało się. Skrzyżowanie dróg nie ma nazwy, a powinno. Jest tu wielkie obozowisko. Nie nazywam je dzikim kampingiem, bo Rumuni rozbijają namioty wszędzie w górach gdzie chcą i nie ma nawet oficjalnych kampingów. Potrafią swoimi Daciami jechać po 20 km przez wertepy żeby odpalić grila i walnąć browar. Zaczynam ich lubić. Skręcam kilometr na Wschód i odnajduję wjazd na Urdele...z ogromnym zakazem wjazdu. Uff, ulga, mam usprawiedliwienie żeby sobie odpuścić. Zagaduję grilującą rodzinkę czy mogę tam wjechać. Płynnym francuskim przemili Rumuni zachęcają do dalszej eksploracji. Ale czy ja tam wjadę? Patrzą na upapranego GSa i kwitują - Tym moto, no problemo! - facio jeszcze dodaje - dwa lata temu przejechałem tam swoja Dacią... - Urdele samochodem z jednym napędem? - wyjąkuję. - Jasne, przecież to droga jak każda .- odpowiada. To po co ja tam jadę? Jak się później okaże, rumuńscy kierowcy są bardzo...szczególni. Wbijam się w las i od strzała zaczynają się serpentyny. Nawierzchnia straciła juz dawno swą szlachetną nazwę i jadę po mieszance szutru i błota, omijając półmetrowe wyżłobienia po deszczach. Zakole po zakolu, woda, dziura,woda, zakole , a wysokościomierz nie nadąża. 1500, 1600, 1700 mnpm. Po kilku kilometrach wykopywania się przez zrywki drzewa , watersplash, potężna kałuża. Nagle widzę pędzący cień psa pasterskiego. No ładnie, gorzej już nie będzie. A jednak. Z drugiej strony drugi pies, większy. Wpadam do kałuży po osie. Jak się wywalę to mnie zeżrą! Bryzgi i wyskakuję na suche. Psy mnie dopadają.- Jak zobaczysz psy to krzycz "czauczesku" - przypomniałem sobie ostatnie słowa Rumuna z obozu. Chyba żartuje, pomyślałem wtedy. Drę się na wściekłe ludojady i ...efekt piorunujący, stają jak wryte! No comments...Rumunia to bardzo tajemniczy kraj. Przy 1800 na wyświetlaczu opuszczam lasy i wyjeżdżam na połoniny. Szutrówka meandruje wśród łąk. Gdzie niegdzie stada owiec, koni i krów. Coraz wyżej i wyżej. Szuter przechodzi w progi skalne, ale ślad jest podwójny , co sugeruje samochody. Łąki ciągną się aż na 2000. Karpaty takie są. Połoniny, jak w Bieszczadach, aż do szczytów. Wyjeżdżam z jednego kotła do drugiego i kolejny raz mam wrażenie, że wjeżdżam na przełęcz. GPS wskazuje, że planowana przełęcz jest tuż, tuż...planowana. Wjeżdżam na grań i ukazuje mi się bajeczna panorama. Niskie chmury przelewają się przez siodła, a stoki skąpane w słońcu wyglądają jak tapeta Windowsa. Grań ciągnie się kilometrami, raz wyżej, raz niżej. Ani śladu przełęczy. Droga , jak wstęga wije się wzdłuż grani, trawersując szczyty raz od Północy raz od Południa. Mogę uznać , że to przełęcz Urdele i wrócić. Mam za sobą ponad 80km szutrówki i obolałe ręce. Wskaźnik paliwa ogłupiał i nie wiem ile mi zostało. Przede mną conajmniej jeszcze 40-50km ...niewiadomo-czego. Widok tak piękny, że nie wytrzymuję i wrzucam jedynkę. Dalej zaczyna się zjazd. Powolne zeskakiwanie z kamiennych progów. Co chwila stop i pochłaniam widoki. Przelatujące chmurki zmieniają tonację świetlną i kolory przechodzą od złota po miedź. Trawersuję wyjątkowo stromy stok i zbliżam się do błotnistego zjazdu. Część stoku odpłynęła zabierając drogę ze sobą. Dumam jak to pokonać i dochodzi do mnie cichy pomruk diesla. Odwracam się i widzę, jak moim śladem posuwa się stara ciężarówka. Nie wierzę własnym oczom, a jednak to prawda, że droga 67C nadal jest ...drogą. Fura się zrównuje ze mną i zatrzymuję ją gestem. Faciu ćmi peta i uśmiecha się. Pokazuję gestem ruchy kierownicy, potem na niego i unoszę kciuk, co ma oznaczać "Jesteś super kierowca!". Gościu podwaja uśmiech i wskazuje na mnie potakując- "Ty też..." Zdejmuję kask i klepię się po łysinie..."no nie jestem już taki młody". W odpowiedzi pokazuje gestem dłoni -"nie jest tak źle". Po chwili grzebie za plecami i wyciąga oblepioną flaszkę. Kręcę głową i pokazuję na moto "muszę być trzeźwy" . Teraz ja wyciągam z kieszeni snikersa, przełamuję na pół i częstuję kompana przygody. Żujemy chwilę w milczeniu przerywając gestami "jak tu pięknie", "wiem bo ja jestem stąd" itd. Po chwili odpalamy sprzęta. Pokazuję mu "Pan pierwszy" i wskazuję na zasypany trawers. Uśmiecha się i jedzie. Przed osuwiskiem ciężarówka daje w gaz i kieruje się w poprzek ku górze. Unoszona bezwładnością osuwa się w dół do przodu i wyjeżdża z błota idealnie w osi drogi. Dobre! Ale jak to zrobić na dwóch kołach. Rozpędzam się i kieruję w górę stoku. Wbijam się w błoto i zaczynam się osuwać w dół. Koło miele maż i wyjeżdżam na samym skraju półki. Daję w gaz i wyprzedam dryndę. Kątem oka widzę kciuk Rumuna. Macham pa pa i jadę dalej. Teraz trawers zmienia się na Północny i zaczynają się kamory. Ich wielkość dochodzi do granicy moich możliwości manewru. Motek skacze na boki, a tylnie koło szuka zaczepienia i wywala kamory w powietrze. Nawierzchnia przechodzi w mniejsze piargi. Odrywam oczy od przedniego koła i zerkam dalej naprzód. Lekki dreszczyk przechodzi po plecach, może się mylę... Jadę jeszcze kilometr i teraz widzę wyraźnie.... Podjeżdżam pod osuwisko. Od chwili wjazdu na trawers widziałem to osuwisko piargów, ale miałem jeszcze nadzieję. Z lewej ostry stok. Z prawej kilkaset metrów stromej ściany. Zawrócić? Kilka kilometrów za mną zaliczyłem błotnisty zjazd. Na tych oponach nie mam szans wrócić. Typowa "pułapka na szczury". A przełęcz? Gdzie przełęcz skoro od kilkudziesięciu minut wysokościomierz jest ponad cyfrą 2000...? Czekać na Rumuna z ciężarówką? Jest daleko, kilka kilometrów, jedzie w dół bardzo powoli. A może ten sam numer co w błocie. Schodzę z maszyny i oglądam wysypisko kamyków. Z poziomu ziemi widzę dwie wstęgi innego odcienia. Skubańcy! Jechali tędy samochodem. Ślad kół idzie w górę, potem wyraźne rysy osuwania się w dół. Kręcę głową z podziwem. Wystarczy źle to wyliczyć i jedziesz z piargami na dno doliny. Adrenalina robi swoje i zapalam silnik. Drobny szuter da przyczepność, ale nie na tyle żeby się wkopać pod górę. Musze się trochę rozpędzić po płaskim. Cała nadzieja w masie BMki. 250 kg potrzebuję conajmniej 1,5 sekundy żeby się obalić. Przyśpieszam. Serce mi wali. Skręcam w lewo i daję po wtryskach. Motek idzie w gorę lepiej jak myślałem. Jeszcze chwila i będę za wysoko. Nagle cały stok jedzie w górę beze mnie! Nie, to ja się osuwam! Ryję do przodu i patrzę na zbliżającą się z dołu oś drogi. Zaczepiam przednim kołem o "stały grunt" i zaczynam się obracać tyłem do spadku. Gaz na full i wyskakuję na drogę. Stoję równo między dwoma wyjeżdżonymi śladami drogi! Jestem debest! Zaczynają mi drżeć ręce i uświadamiam sobie co zrobiłem. - "Popierdoliło Cię !" - huczy mi w głowie. -"Ojciec dzieciom, mąż żonie a ty co ?"-. Bon Jovi podpowiada "You wonna live forever...?" . Uśmiecham się od ucha do ucha i ..."napewno nie!"..manetka ku sobie i szarpnięcie do przodu. Dalej. Teraz wiem dlaczego pytani o przełęcz Rumunii marszczyli czoła. "passo, pass...? Urdele OK, ale przełęcz..??". Przełęcz Urdele to kilkunastokilometrowy trawers szczytami grani. Na pierwsze siodło wjeżdża się na 2100 i pokonuje kolejne. Potem zawijasy wynoszą cię na 2145 mnpm i to jest najwyższy punkt drogi przez Urdele. |
Jesli pojedziemy to on będzie dosiadał DRZ 400e(przełożenie ma drogowe na razie wiec 100 poleci).... ..Zaczyna dopiero po CBR 600 ale ma dużo zapału....MOze ciut wcześniej koło 12 sierpnia....
|
joł ja z kumplem smigamy na rumunie od 02-08 do 12-08 co do traski to tez zapewne urdele ale nietylko generalnie jazda zadupiami moze morze
|
Cytat:
Choć ostatnich 2 słów nie rozumiem :D |
Cytat:
PozdrawiaM |
Miałem na myśli młode Tajki nad morzem ale to sie okarze czy zasłużymy :).
|
Pasuje mi to ale po 15 sierpnia, miałem zrobić tą traske we wrześniu z hard endurowcami, ale oni wybierają trasy za bardzo przeprawowe:Sarcastic:
|
Co jest z tym 15 sierpnia? Poumawialiście się, jakiś koncert Maryli Rodowicz jest ??
|
Wspólnik jedzie na urlop, muszę być w robocie
Maryla nie jest moją idolką, chyba że na żołądkowej gorzkiej |
Panowie tak od siebie powiem jedynie, że Urdele to wcale nie taki „hardcor”. Pojęcie offu jak i skala trudności jest oczywiście względna i inaczej postrzegana przez każdego „zawodnika” ale przez Urdele idzie w końcu normalny szlak i na 100% da się go pokonać zarówno ciężkim motocyklem z większym prześwitem jak i samochodem, który nie ma oberwanej rury wydechowej lub nie był poddawany innemu „agrotuningowi”. Pewnie, że nie wybrał bym się na przełęcz zwykłą osobówką ale nie dlatego, że się nie da tylko po prostu serce by mnie bolało a i kieszeń mogła by ból poczuć. Kilka tygodni temu Urdele przejechaliśmy „tam i nazad” w sumie z cztery razy na DrZ i KTM a dodatkowo robiłem za przewodnika dla polskiego małżeństwa /chyba z Tychów/, które na trasę wybrało się Nissanem Terrano, przedłużając sobie cały przejazd o dobre kilkanaście kilometrów /należy na skrzyżowaniu 67C z 7A skierować się tą drugą na wschód w kierunku Voinesy a następnie na 19 km. licząc dokładnie od skrzyżowania skręcić w prawo na kamienisty szlak prowadzący w góry/ w opisie zacytowanym przez Grega jest błąd, po dojechaniu do skrzyżowania od strony Sugagu aby wjechać na szlak Urdeli należy skierować się na zachód a nie na wschód – kierując się na wschód to właśnie dojedziemy sobie wzdłuż jeziora starym asfaltem do Voinesy. Terrano widać dało radę bo już go nie zobaczyłem na terenie „krzyżówki”, która faktycznie robi za bazę wypadową dla większości chcących wybrać się przez przełęcz /mam nadzieje, że nie stoją do dzisiaj gdzieś w górach i nie przeklinają swojego „przewodnika” hehehehe/. Jedna uwaga dla Marka – w pierwszych dniach lipca rozpoczęły się jakieś prace przy mostku przez potok, który pokonuje się przy głównym wjeździe na trasę od strony 7A i robotnicy usypali żwirowy nasyp, który uniemożliwia pokonanie go osobówka czy fabrycznym SUV-em /prawdziwa terenówka czy Afri przejdzie bez mydła/, nie wiem czy przeszkoda ta jest już usunięta ale gdyby coś to na trasę proponuje wjechać tym pierwszym wjazdem od Vojnesy, który opisałem powyżej. Baza turystyczna przy skrzyżowaniu 67C z 7A składa się ze stacji meteo, restauracji /polecam pstrąga/, kilku pokoi do wynajęcia w budynku nad knajpą i kilkudziesięciu 2-osobowych domków-szałasów bez WC administrowanych przez właściciela wymienionej restauracji /czyste kible znajdują się w restauracji, gdzie jest i prysznic lub na terenie przy domkach – oczywiście to drugie przyjęło postać osranego progu Wielkiej Krokwi/ no i lasku wzdłuż potoku, gdzie biwakują lokalesi. Kilkaset metrów w stronę Vojnesy, po lewej stronie jest dwa lub trzy pensjonaty o wyższym standardzie.
To chyba wszystko – trasa przez Urdele jest warta każdego wysiłku tym bardziej, że nieco „zaawansowani „ mogą ją modyfikować i wydłużać eksplorując odchodzące w bok szlaki i podjazdy na poszczególne „górki”. Na same Urdele, które mieszczą się już pod koniec całego odcinka, po lewej stronie szlaku /”atakując” go od 7A/ da się bez większego problemu podjechać /wjazd na szlak jest mało widoczny ale sprawne oko go wychwyci/choć na samym szczycie trzeba uważać, gdyż z drugiej strony schodzi bardzo stroma ściana, której do ostatniej chwili nie widać więc proponuje bez ułańskiej fantazji „pagórek” zdobywać. Troszkę chaotycznie to pewnie opisałem ale gadanie o górach bez gór i mapy zawsze zawiera w sobie spory margines błędu i chaosu – POZDRAWIAM Ps. I żeby nie było, że wszystko to napisałem jedynie z perspektywy offowej kanapy DRZ-ety to spieszę z wyjaśnieniem, że byłem tam już wcześniej np. w zeszłym sezonie na Afri. |
No jako ze tez tam bywalem napisze ze czasem na Urdele mozna wjechac skoda octavia a czasem nie da sie land cruiserem. Jak jest mokro to nie ma zmiluj sie...
Ja bylem jak bylo sucho i skale tego przedsiewziecia nie oceniam zbyt wysoko. Zrobilem z pasazerka i z full bagazami. Jesli bedzie dobra pogoda to polecam rozbicie obozu, rozkulbaczenie rumakow i codzienne eksploracje z powrotem do tego samego miejsca. Powodzenia |
Dokładnie - przy większych opadach będzie problem ale wtedy to płaski, leśny dukt jest czasem dla Afri poważną przeszkodą. Trasa w górnej części jest kamienista więc deszcz aż tak bardzo "nie miesza" ale pierwszy, rozpoczynający szlak podjazd w lesie będzie BARDZO CIĘŻKI - sprawdźcie pogodynkę i w drogę - POWODZENIA
|
Skoro to jak piszecie jest w miarę przejezdny szlak to czemu postawili tam zakaz wjazdu?
Dla bezpieczeństwa? Czy jest jakiś inny powód? |
Zakaz jest - to fakt.... Kiedyś zaczną go respektować i skończy sie brykanie... Wiec może sie dołącze we wrześniu do kogoś ?
Dodam jeszcze ze 2 lata temu przejechałem Urdele Afryczką z pełnym obciążeniem, ale już mój kolega na KLE rozwalił silnik na kamieniach, stracił miske olejową i panewki na wale... Pozatym to co dla Pawła z Masła było lajcikiem, dla niektórych mogło by sie okazać nieprzejezdne, a po deszczu na pewno. ps. jak tak staliśmy i kleiliśmy poksiliną miske olejową - na szczycie , (co nic nie dało) to minoł nas ciężarowy ROMAN... |
Jak przejechaliśmy przez te całe Urdele i po powrocie znalazłem przytoczoną relację to się zastanawiałem czy aby napewno byliśmy w tym samym miejscu. Później się zorientowałem że osoba pisząca jest obdarowana dużym talentem literackim. Uważam też że odcinek do skrzyżowania 67C z 7A od Sugag jest mało ciekawy, tzn męczący a bez specjalnych widoków, jak jechaliśmy to w ramach atrakcji mieliśmy drogę po ściąganiu drzew z lasu. Fakt pstrąg był dobry a mamałyga też nieczego sobie.Co do auta to powinno dać radę bo jest to stary HDJ 80 z mechaniczną wciągarką.
PozdrawiaM |
Prawda to. 67C w kierunku Sugag to po prostu dziurawa droga. Lipa straszna.
Martwi mnie tylko to, że tylu to podróżników i nikt nie ma czasu wyskoczyć na małe błotko. |
Jadym tam we czterech pod koniec sierpnia - wcześniej nie da niestety rady. Plan: bez planu, ot tak pojeździć.
|
Witam,wybieramy sie w tamte rejony od 2.08 z okolicy Krakowa dwiema africzkami,powrót coś koło 13-14.08.Jeżeli ktoś chce dołączyć zapraszamy.
Plan jest ambitny, Karpaty wschodnie,południowe,góry fogarskie,góy apuseni, i jak starczy czasu to wymoczyć sie w czarnym. Spanie gdzieś w górach pod namiotami,ale znają życzycie pewnie za 2-3 noclegi w kwaterach. Pozdro |
Tak - da
Nie - nu Dziękuję, - mulţumesc Dziękuję bardzo - mulţumesc foarte mulţ Nie ma za co, Proszę - cu plâcere Proszę - vâ rog Przepraszam - scuzaţi-mâ Dzień dobry - bunâ dimineata Do zobaczenia - la revedere Na razie - la revedere Dobry wieczór - bunâ seara Dobranoc - noapte bunâ Nie rozumiem - nu înţeleg Jak się nazywasz? - Cum te cheama? Cum va numiţi? Czy ktoś może mi to fonetycznie zapisać :D? |
chetnie podlacze sie !
Witam chetnie podłacze sie ale czasowo jestem ograniczony mianowicie od 4 do 10 sierpnia!
|
Bardzo dobry wątek i chętnie się do niego podłączę i jednocześnie przywitam (do tej pory tylko czytałem). Wybieram się z moją lżejszą połową i kumplem w te okolice w terminie 30 sierpnia - 14 września dwoma Stromami. Najprawdopodobniej, bo Luka jeszcze nie zakupił motocykla.
Też mam ochotę na zaatakowanie przełęczy Urdele:mur: i trochę mnie zmroził ten cycat wrzucony przez 7grega. Znajomek wjechał tam Stromem na zwykłych oponkach dual sport (Anakee) - pewnie było sucho. Ja założyłem na tą okazję Heidenau K60 i na razie będę testował to rozwiązanie. Ale jak czytam, lepiej celować w ładną pogodę - widoki też na pewno lepsze. Jakby komuś pasował ten termin, to zapraszam do ekipy. Pozdr, mroova ps. Jakie mapy Rumunii polecacie (nie mam GPSa)? Myślałem o jakiejś drogowej ogólnej plus coś dokładniejszego z okolic Urdele... |
Prosiłbym nieśmiało o jakieś przykładowe ceny w lejach. Np benzyna, chleb, tuszonka, piwo i temu podobne podstawowe artykuły pierwszej pomocy. Tudzież wysokość lokalnych wydumek typu opłata ekologiczna, klimatyczna itp, itd ściąganych np na granicy.
|
NA granicy nic nie płacisz, ceny +- jak u nas.
pozdr newrom |
Cytat:
Natomiast jesli dobrze rozpoznaje styl to kolega z Zakopanego tak wspaniale oddal trudy Urdele :) Zamowcie dobra pogode i jazda! |
Moze ktoś kto był w tamtych rejonach wkleił by mapke i zaznaczył jak wjechac w ta najciekawsza czesc urdeli bo widze ze mozna sie pogubić
|
Włala :)
1. Odnajdujesz drogę Sibiu - Ramnicu Valcea http://tarcu.com/Inne/Urdele1.jpg 2. W połowie drogi z północy na południe skręcasz na drogę 7a, kierunek Brezoi http://tarcu.com/Inne/Urdele2.jpg 3. Dojeżdżasz do skrzyżowania z 67c i jesteś już gotowy do jazdy http://tarcu.com/Inne/Urdele3.jpg |
A widzisz greg, my jechaliśmy od góry i właśnie tą dziurawą i krętą drogą, później mieliśmy skręcić w lewo nad jezioro ale pojechaliśmy w lewo na Urdele :)
|
Trzeba się tylko nastawić na koszmarny ruch tranzytowy na drodze E81 (7) niestety.
PozdrawiaM Jakby co to planuję tam być w połowie przyszłego tygodnia p.s. Od góry czyli od Sebes , Sugag wzdłuż jeziora czyli od północy? |
Tak, od Sebes w dół :)
Na rozstaju dróg (gdzieś w połowie transkarpackiej), tam gdzie można zjeść zajebistą świeżą rybkę, jedziemy w prawo |
1 Załącznik(ów)
Zazdroszczę Wam. Gdyby lało, a niskie chmury powodowałyby przygnębienie polecam wycieczkę na transfogaraską. Czasami można pobujać w obłokach :Sun::D
|
„Dwa” zdania dla wyjeżdżających w stronę Urdeli:
- po pierwsze mapa wklejona przez Grega jest obarczona kilkoma drobnymi błędami, które zresztą widnieją na 99% map tego regionu, skrzyżowanie drogi 67C z 7A jest dokładnie w kształcie litery „T” a nie jakiegoś kopniętego „Y”, jadąc od strony Sugag czyli od północy to droga na Voinese-Brezoi czyli na wschód sprawia wrażenie „główniejszej” a nie jak na mapie podrzędnego szlaku biegnącego południowym brzegiem jeziora Vidra /ta droga w dodatku jest jedyną w okolicy „asfaltówą” choć na samym skrzyżowaniu dróg 67C z 7A trudno w to uwierzyć/, szlak na Urdele odchodzi z szutrowo-asfaltowej /widać jakieś resztki asfaltu pomiędzy kamieniami/ w tym odcinku drogi 7A -kierunek na Petrosani, pod kątem w lewo gdzieś na drugim km. licząc od skrzyżowania z drogą 67C. Po przejechaniu tym szlakiem kolejnego km. dojedziemy do rozwidlenia na którym kierujemy się w lewo na mostek przez potok /na rozwidleniu do drzewa przybite są „strzałki” z turystycznym oznaczeniem rozchodzących się w tym miejscu szlaków – jak posypiecie na wprost to po kilku km. dojedziecie do skalnego rumowiska, i potoku który i tak was zawróci/. - po drugie jadącym od strony Oradei proponuje kierować się na drogę E79 czyli na Beius – Brad – Deva /droga jest mniej uczęszczana/ a następnie na Petrosani skąd skręca się na wschód w drogę 7A /początkowo na 7A jest asfalt a potem kilka km. kamieni i szutru ale nawet osobówki dają rade bez względu na pogodę/. Ta trasa jest zdecydowanie najkrótsza i ciekawa bo dłuższą chwile prowadzi wzdłuż wijącego się górskiego potoku a potem przez najwyższą przełęcz na 7A czyli Pasul Lotru/. Tym którzy jadą tam po raz pierwszy proponuję /bez względu na to z której strony przyjadą/ zacząć szukanie „trasy urdelskiej” dokładnie od skrzyżowania dróg 67C z 7A, czyli najpierw odszukujemy ów bar z pysznymi pstrągami i turystyczną bazą a następnie kierujemy się na zachód w stronę Petrosani, gdzie jak już napisałem około 2-go km. szukamy szutrówki odchodzącej wzdłuż potoku w lewo. Mam nadzieje, że strasznie nie namieszałem :dizzy: |
4 Załącznik(ów)
polecam , ale latem a tak było na przełomie marca i kwietnia na 7A ale dało rade warto było Załącznik 661
Załącznik 662 Załącznik 663 Załącznik 664 |
ktoś coś słyszał o jakich ulewach i powodziach w Rumunii ostatnio? Pytam w kontekście wjechania na Urdele. Afri na kostkach da radę, gorzej z obutym w szosówki R1100GS.
PS: poza tym chętnie wezmę numer do jakiegoś Bambusa co to będzie w Rumunii przed 11tym sierpnia. Będę tam uderzał w celu Urdeli i bym wypytał czy jest sens pchać się tam w konfiguracji motocyklowej wspomnianej powyżej. Podkreślając, że kierowcy mają sprzęty opanowane dobrze :). Pytam, bo jakieś tam podobno teraz powodzie są... |
|
PS: poza tym chętnie wezmę numer do jakiegoś Bambusa co to będzie w Rumunii przed 11tym sierpnia.
Witam,będę w Rumuni od 2-13.08,wiec jak co możesz się kontaktować,zdam relacje odnośnie pogody,warunków itd.Chociaż nie wiem kiedy pojadę w Urdele. p.s tel. na priv. Pozdrawiam |
Dzieki, PW poszło.
|
Pytałem już motormaniaka, ale spytam szersze grono - gdzie w Rumunii jest odcinek jakiejś ładnej plaży, na której spokojnie można się rozbić (namiotem, nie motocyklem)? Potrzodować trochę...
|
Jest taka. Vacha Veche czy jakoś tak przy samej granicy z Bułgarią. Kiedyś tam wrócę. Plaża jak inne ale te dziewczyny. Bar na plaży i inne dobra :) Ale może są inne, mnie kusi jeszcze delta Dunaju, tam nie dojechaliśmy :(
pozdr, laska |
konkretnie Vama Veche :) Fajne miejsce ale jeśli szukasz czegoś mniej cywilizowanego to faktycznie delta Dunaju jest super. Promy, drogi bezasfaltowe (samochodem musieliśmy w pewnym momencie skapitulować) woda, cisza i spokój. Oraz kupa dzikiej roślinki dla koła przyjaciół Jamajki ;)
|
Takie pytanko... Czy jeżdząc bardziej offowo, po wschodnich krajach typu Rumunia wlaśnie, używacie map papierowych? Właśnie szukam map topo Karpat i nie wiem czy jest sens to kupować. Wszystkie praktycznie cyrylicą (ja nieznaju pa rusku), sprawdz się toto? GPS nie posiadam a jakąś mapke wypada mieć. Pozdr
|
Koniec sierpnia melduje sie tam tez :) + bmw 1100rt :Thumbs_Up:
|
Cytat:
Pozdr |
Tak sobie czytam o tych Waszych wypadach w dalekie rejony, odludne szlaki. Czytam ... szczególiki typu "przy sino koperkowo różowym budynku skręć w lewo i dokładnie po 487 metrach odbij w prawo" ... i widzę, że nie tylko początkujący jestem ale wogóle leszcz podróżny ze mnie straszny ... mam nadzieję, że znajdę w sobie odwagę na taki daleki wyjazd ... chyba w samotności ... ale jednak ... Powiem tak ! Podziwiam Was i Zazdroszczę :brawo:
|
Cytat:
|
Wlasnie wrocilismy z eksploracji Rumunii ech bylo super bedzie czas to zdjecia wrzuce. Acha delte dunaju polecam ale nie moto :)
|
Cytat:
napisz coś o delcie - dlaczego nie motorem?? ... wybieramy się w 3 afryki we wrześniu i to jeden z planów :) :oldman: |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:59. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.