![]() |
Szkocja 2012 - tam podobno pada deszcz... - relacja
6 Załącznik(ów)
O wyprawie do Szkocji myślałem już długo - nawet nie potrafie sobie przypomnieć co mnie zainspirowało aby tam pojechać...
- sam mieszkam w Irlandii - gdzie pogoda nie zachwyca - w szczególności na zachodnim wybrzeżu - gdzie mieszkam od kilku lat...Szkocja (gdzie pada podobno bardziej, mocniej, i silniej) kusiła mnie i była jedną alternatywą (obok Rumunii) na pierwszą (poważniejszą) wyprawę na moto... Pewnego dnia siedząc w pracy postanowiłem, a co za tym idzie popełniłem wątek w naszej grupie "Wyspiarzy": Szkocja - koniec maja 2012 Wątek ten stał się bardzo popularny - wiele pomysłów, wiele uwag, wiele terminów... Jednak nadejlszla wiekopomna chwila... Dnia 26 maja po kilku godzinach snu (pracowałem oczywiście noc przed wyjazdem) o godzinie 8:30 wysłałem SSA do chłopaków z Dublina "Ok, jadę chłopaki" Z Galway musiałem/chciałem się udać do Dublina - Do Kolaska - który za sponsorował naszą wyprawę przyczajając mi navi, dętkę przednią, regel i pompę paliwa - którą nikczemnie popsułem wożąc ją w kufrze... Oraz do Hero który przekazał mi nalepki mocy :) Trasa z Galway do Dublina to monotonna autostrada - na szczęście muzyka w mym mp3 pomogła nie zasnąć :) Po dojechaniu do Dublina - chwila lansu w Phoenix Park: Załącznik 31708 Zaraz potem 3Afryki ruszyły w kierunku Newry - gdzie w Heingericke planowany był zakup kilku bajerów wyprawowo naprawczych (do nie psujących się Afryk) W Newry pod sklepem dostałem błogosławieństwo od Kolaska: http://dl.dropbox.com/u/43936869/Cam...2013.15.16.jpg i ucałowałem sygnet el'Hero ;) http://dl.dropbox.com/u/43936869/Cam...39167644-V.jpg Chłopaki się zawinęli i wrócili do Dublina, a ja popędziłem na spotkanie z Robinem w Ballynahinch. Robinn już gotowy do wyprawy oczekiwał w domu, szybkie pożegnanie z rodziną i padło hasło "Na końa" i dwóch jeźdźców wyruszyło w kierunku Belfastu gdzie czekał na nas prom Stena Line do Cairnryan. Załącznik 31709 Na promie rozluźnić się trzeba: Załącznik 31710 Po ok. 3godzinach prom nas wypuścił na drugim brzegu - z Cairnryan trzeba było się udać do Zenona który mieszka pod Edynburgiem. Maszyny wypoczęte na promie chętnie połykały szkockie kilometry. Załącznik 31713 Aby nie jechać większości trasy autostradami i uniknąć ewentualnych korków pod Glasgow odbiliśmy prędzej na wschód - dzięki czemu jechaliśmy lokalnymi, krętymi i dziurawymi drogami - ale było miło. Tradycyjna sesja: Załącznik 31711 Załącznik 31712 W okolicach nawigacja oznajmiła "You've reached your destination". U Zenona pod domem stała już Afryka Banditosa - jednak Zenon i Banditos byli na zakupach - więc przyszło nam chwilę poczekać. Pokonanych kilometrów: ok.730 http://www.webpagescreenshot.info/i/...01225321pm.png Trasa dojazdowa |
jak ja żałuje,ze nie udalo mi z Wami pojechac echh opowiadaj Tymek opowiadaj..........
|
Sam jestem ciekaw jak to bylo z wami.I czekam na dalsza relacje.
|
Dawaj, dawaj, zwłaszcza po tym jak usłyszałem od Arturka historie o jeżdżeniu po polu namiotowym nocą! ;)
|
Cytat:
|
Cytat:
|
Na West coast to zapraszam juz od dawna... z ranca cos napisze - àle zapraszam tez reszte ekipy do napisania kilku slow...
W koncu to sam nie jchalem ;) |
dzień 1
Wieczór spędziliśmy integrując się u Zenona...
Był rum, były rozmowy o motórach, było miło... Zenon napisał: Cytat:
Po wypiciu zaskakująco małej ilości rumu mi już mocy brakowało i poległem na wcześniej ustalonym przez chłopaków miejscu... Rano trzeba wstać - wg planu miała to być ok.4 rano... Plan się nie udał... Ogólnie to cały wyjazd był "bezplanowy" - napisałbym, że był spontaniczny... - bo po co planować i się narażać na napinkę i ewentualne niewykonanie planu jak można jechać "na czuja" na luzie bez planu... Ale do tematu: Wstaliśmy w okolicach 9? Każdy się zabrał za pakowanie szpejów na Rumaki, a Zenon zafundował nam smaczne śniadanie :) - jedno z nielicznych podczas tego wyjazdu... Zdjęć śniadania niestety brak... https://lh3.googleusercontent.com/-R...0/DSC_1118.JPG Pakowanie szło z dnia na dzien coraz szybciej - niestety zawsze to na mnie czekano... https://lh6.googleusercontent.com/-7...0/DSC_1119.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-5...0/DSC_1124.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-g...0/DSC_1123.JPG Po zapakowaniu, i zjedzeniu śniadania - ponowne ustalanie trasy - nie wiem dlaczego ale nie pamiętałem co ustaliliśmy poprzedniego wieczora... Zenon dał nam celne wskazówki, dał nam też 2 mapy i odjechaliśmy... Jako, że posiadałem Kolaskową nawigację - zostałem wyznaczony na przewodnika wycieczki... |
aaa to tak wyglądacie ;) musicie przyjechać jeszcze raz, żeby wypić więcej rumu, i spotkać się ze mną!
czekam na kolejne zdjęcia i cd opowieści :) |
Tymon cos fotek nie widac;(
|
Ja tez nie widze:-(
|
widać teraz zdjęcia??
|
Kurcze,trzy Afryki wygladaja obok siebie pieknie :brawo:.Pewne wspomnienia wracaja :rolleyes:...niekoniecznie mile :D.
|
Teraz juz widac. Wygladaja super i te muchy........:-D
|
Cytat:
Zenon przed wyjazdem powiedział nam co jest warte zobaczenia... Aby nie zapomnieć - zapisałem sobie wszystko w notatniku - Pierwsza pozycja warta zobaczenia: Falkirk Wheel w miejscowości Falkirk. https://lh5.googleusercontent.com/-h...0/DSC_1132.JPG Falkirk Wheel jest to obrotowa śluza - dzięki której jest możliwy transport pomiędzy dwoma kanałami. Różnica poziomów 24metry... https://lh5.googleusercontent.com/-h...0/DSC_1132.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-C...2/DSC_1150.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-R...2/DSC_1155.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-H...0/DSC_1159.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-G...0/DSC_1168.JPGhttps://lh6.googleusercontent.com/-T...0/DSC_1173.JPG Imponująca budowla... To właśnie w tym miejscu spędziliśmy najwięcej czasu - podziwiając i smażąc się na słońcu... - bo pogoda wbrew zapowiedziom WSZYSTKICH nie miała zamiaru się zmienić na deszczową - co było aż męczące... Dojazd od Zenona do Falkirk - to typowa dojazdówka - autostrady i jazda na maxa... - Ja jako przewodnik - bez licznika pokazującego Mile jechałem wg zasady (ograniczenie w milach *2) - dziwiłem się dlaczego chłopaki tak niechętnie jadą ze mną... - w ogóle to chłopaki jakoś dziwnie jeżdżą... nie chcą wyprzedzać kiedy ja wyprzedzam, a potem mi mówią, że ja dziwnie jeżdżę... ;)Po zobaczeniu śluzy - czas było się zalać - Zenon tak nam doradził aby się zalewać jak tylko możemy - bo czasami może nie być okazji... Okazja się znalazła... Nalaliśmy i wylaliśmy trochę płynów: http://dl.dropbox.com/u/43936869/Cam...2012.38.27.jpg Potem wg wskazówek Hero - sprawdziliśmy ciśnienie w oponach - bo podobno bardzo opony się grzeją i trzeba dbać o ciśnienie... niestety - pierwsza gleba parkingowa - przestawiając moją Afrę nie zauważyłem, że stopka boczna się złożyła i Afra poleciała na lewy bok... wyginając dzwignię zmiany biegów... (pierwsze koty za płoty)... Następne miejsce na liście: Wallace Monument w Stirling - dojazd - już po lokalnych drogach, pełne słońce, korki w miastach,,, prędkości poniżej limitowe... https://lh4.googleusercontent.com/-i...0/DSC_1178.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-L...2/DSC_1181.JPG Jako, że trzeba było płacić za wejście - a my za młodzi jesteśmy aby płacić - zrobiliśmy kilka zdjęć przed wejsciem i oddaliliśmy się... -reszta wyprawy tak wyglądała... - wyjazd budżetowy - minimalne wydatki, więcej jeżdżenia - mniej zwiedzania... |
Ze Stirling ruszyliśmy z kopyta na północ - wg wskazówek naszego Szkockiego gospodarza jadąc na Callander mają się zacząć piękne widoki...
No to jedziemy! https://lh4.googleusercontent.com/-d...0/GOPR1553.JPG Raz na lewym, raz na prawym pasie... https://lh4.googleusercontent.com/-t...0/GOPR1558.JPG Przy drodze pomnik jakiś https://lh3.googleusercontent.com/-L...0/DSC_1188.JPG z ciekawą panoramą https://lh5.googleusercontent.com/-Q.../panorama2.jpg Czas jechać - podczas wyjazdu ta idea nas prześladowała - Szkocja ma świetne drogi, aż szkoda było się zatrzymywać - szkoda też było się nie zatrzymywać... Odwieczny mój dylemat... -jechać, czy robić zdjęcia? https://lh5.googleusercontent.com/-J...0/GOPR1571.JPG - wyprzedzać czy jechać za... https://lh4.googleusercontent.com/-d...0/GOPR1593.JPG |
Cytat:
https://lh4.googleusercontent.com/-a...0306120520.jpg |
Cytat:
To jest mili Panowie David Stirling twórca S.A.S Śmiało, proszę kontynuować opowieść :) |
Ja jeszcze kontynuowac nie moge. Moja rola zacznie sie od slow.
Dnia czwartego... |
Cytat:
Zgadza sie! link @Pawel Postaram sie ruszyc z relacyja z kopyta... dzis poniedzialek - moje prywatne swieto degustacji whisky :) Wiec moze jutro :) |
Byle Szkockiej!!!!!!
|
Żłopiąc* Williama Peela - 12 years old czekam na resztę...
*Żłopanie przypomina picie, tylko więcej się rozlewa. - Sir Terry Prachet |
Cytat:
|
Temperatury dnia pierwszego były wysokie - nie na to byłem przygotowany jadąc do Szkocji - na szczęście w ostatnim momencie przed wyjazdem pozbyłem się podpinek termicznych...
Widoki zacne, ale człowiek się męczy w upale - na następnym postoju - postanawiamy (grupowo), że czas na jakąś małą przerwę - a, że zatrzymaliśmy się w okolicy rzeczki, gdzie wszyscy moczyli nogi - sami zapragnęliśmy takiego relaksu... https://lh5.googleusercontent.com/-g...0/GOPR1605.JPG Postanowiliśmy jednak trochę się oddalić od cywilizacji i aby móc odpocząć w spokoju i w cieniu - nadarzyła się ku temu okazja nad Loch Tay w pobliżu miejscowości Killikin - postanowiliśmy objechać jezioro w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara - licząc, że gdzieś na zalesionym brzegu znajdziemy spokojną plażę... Niestety/stety - droga prowadziła zboczem góry - dość daleko od wody. Brak plaży/możliwości zjazdu do wody został nam wynagrodzony widokami i spokojną wąską drogą... https://lh3.googleusercontent.com/-r...0/GOPR1645.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-r...2/DSC_1217.JPG Po kilkunastu kilometrach postanowiliśmy się zatrzymać na dzikim parkingu, aby coś przekąsić i odpocząć - dostępu do wody nie było ale tak czy inaczej było zarąbiście... :) https://lh5.googleusercontent.com/-C...0/DSC_1201.JPG Po przerwie pojechaliśmy dalej, aby po 5km znaleźć naszą upragnioną plażę... https://lh3.googleusercontent.com/--...0/panorama.jpg w miare zasady "bez napinki" czas na kolejny popas: https://lh4.googleusercontent.com/-H...0/DSC_1210.JPG Z miejscowości Kenmore (pkt. G na mapie) wg planu mieliśmy jechać wybrzeżem jeziora z powrotem w kierunku Killin drogą A827... Jednak jak to bywa - plany są po to aby je zmieniać... Kierując się tą zasadą - i moją intuicją podróżnika - poprowadziłem grupę w góry - na mapie wyglądało to ciekawie - a trasę wzdłuż jeziora już zrobiliśmy... Chłopaki - nie ufali mej intuicji - nie wyglądali na zachwyconych: https://lh3.googleusercontent.com/-v...0/DSC_1222.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-g...0/DSC_1224.JPG Miało to się szybko zmienić... - czułem to w kościach... :) Po kilkunastu kilometrach jadąc przodem zauważyłem coś co w każdej relacji mnie zachwycało... PRZEJAZD PRZEZ RWĄCĄ RZEKĘ... - zatrzymałem kolumnę - zarządziłem, że pomimo, że nasza trasa wiedzie - na wprost - musimy się przez tą rzekę przeprawić... (potem tego trochę żałowałem) https://lh3.googleusercontent.com/-D...0/DSC_1227.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-i...0/DSC_1232.JPG Obowiązkowa sesja zdjęciowa, kręcenie filmików i porady co do optymalnego szlaku przez "rzekę" https://lh3.googleusercontent.com/-H...0/DSC_1242.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-c...0/DSC_1254.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-I...0/DSC_1261.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-j...0/DSC_1278.JPG Udało mi się nawet zatrzymać jednego z chłopaków - i ubłagać aby i mi zrobił zdjęcie podczas tej, jakże niebezpiecznej przeprawy... w jedną: https://lh3.googleusercontent.com/-b...0/DSC_1291.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-t...0/DSC_1294.JPG i drugą stronę: https://lh5.googleusercontent.com/-E...0/DSC_1335.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-K...0/DSC_1346.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-A...0/DSC_1352.JPG Banditos postanowił nawet zaryzykować - i zrobić sobie zdjęcie bez kasku - coby na NaszejKlasie znajomi mogli go rozpoznać... https://lh4.googleusercontent.com/-m...0/DSC_1315.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-b...0/DSC_1365.JPG Po jakże trudnej przeprawie - wszyscy się do siebie w jakimś stopniu zbliżyliśmy: https://lh4.googleusercontent.com/-h...0/DSC_1382.JPG Piękne widoczki https://lh3.googleusercontent.com/-D...0/DSC_1388.JPG Ale czas ruszać w drogę "NA KUŃA" - przygoda czeka... Podniecony tym wszystkim zapomniałem że zostawiłem moje wysłużone Oakley'e gdzieś na tankbag'u - dzięki czemu spadły na glebę, bądź też zostały porwane, przez rwącą rzekę... W ten sposób - w pierwszy dzień wyprawy - zmuszony byłem się pożegnać z ulubionymi okularami... :( Jadąc dalej - będąc zły na siebie podziwiałem widoki jakoś mniej chętnie... - niby zwykłe okulary - ale dbałem o nie - przez prawie 5lat ich nie zgubiłem - a tu chwila zapomnienia - i okularów nie ma... :(Widoki jednak zrekompensowały mi stratę - i w miarę szybko o niej zapomniałem... mrużąc oczy w pełnym słońcu... https://lh4.googleusercontent.com/-u...0/DSC_1390.JPG Tama w okolicy Bridge of Balgie (pkt. H na mapie) https://lh5.googleusercontent.com/-K...0/DSC_1396.JPG Szaleńcze wybryki https://lh4.googleusercontent.com/-8...0/DSC_1401.JPG Ja? nie - ja jestem poważnym obywatelem... https://lh4.googleusercontent.com/-3...0/DSC_1404.JPG a to mój lansoRumak https://lh5.googleusercontent.com/-0...0/DSC_1417.JPG |
Po powrocie na główne drogi wyznaczyliśmy sobie za cel aby kierować się na Fort William - gdzie miał być pierwszy nocleg tego wyjazdu.
Oczywiście nie jedziemy najkrótsza, najszybszą trasą... - po drodze szukamy okazji aby zjechać z głównej trasy... Wg wskazówek Zenona - jedziemy drogą A82 podziwiając widoki https://lh5.googleusercontent.com/-8...0/DSC_1423.JPG Robiąc lansiarskie zdjęcia https://lh4.googleusercontent.com/-6...2/DSC_1427.JPGhttps://lh4.googleusercontent.com/-R...2/DSC_1464.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-B...0/DSC_1458.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-2...0/DSC_1460.JPG Podziwiając widoki https://lh3.googleusercontent.com/-Q...0/DSC_1466.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-Z...0/DSC_1472.JPG Kombinując z robieniem panoram https://lh4.googleusercontent.com/-U...6-DSC_1470.jpg Polecam lupkę: link I jeszcze raz podziwiając widoki https://lh3.googleusercontent.com/-z...0/DSC_1467.JPG Jeśli dobrze pamiętam to ta góra to: Buachaille Eite Mòr, wymowa: [ˈpuəxəʎə ˈeʰtʲə moːɾ] :D link do info po anglikańsku: link W Glencoe odbijamy na Kinlochleven (pkt. J na mapie) objeżdżamy Loch Leven - piękna, kręta trasa, GoPro ustawiane na kręcenie filmu - i pierwsze na tym wyjeździe Za*****alanie - chciało się zamknąć opony... - mi się nie udało - Banditos miał już zamknięte... Zatrzymujemy się w jedynym napotkanym otwartym sklepie i robimy zakupy. Uzgadniamy także miejsce noclegu - a raczej okolice - decydujemy się aby dojechać pod Fort William i znaleźć miejscówkę do spania. Ok. godziny 21:30 zajeżdżamy na kemping Glen Nevis położony u stóp BenNevis'a. Rozkładamy namioty. Planujemy także, że na następny dzień wspinamy się na Ben Nevis'a - najwyższą górę Szkocji i Wysp Brytyjskich... Nie wszyscy są jednak przekonani czy chcą się wspinać... Jednak Banditos przekonuje nas... "Zawsze można zawrócić" - mówi...Szybka kolacja, jakieś zupki - prysznic (jedyna zaleta korzystania z kempingów) i masa meszek (jebanych) przez lokalesów zwanych migets'ami... Pierwszy kontakt z tym latającym ustrojstwem, pierwsze próby różnych specyfików mających na celu je zniechęcić - nic nie działało... Gotowałem kolację w kasku - bo oczywiście moskitiery nie kupiłem... - teraz się przyznaję - powinienem się posłuchać kolegów którzy mnie przestrzegali - "kup moskitierę" - mówili... - "nie boję się" - odpowiadałem... - oj głupi byłem - i nie doświadczony... Dzień pierwszy podsumowanie: Start: "Z rana"(ok.10?) Stop: ok.21:30 Przejechane: ok.360km Trasa: http://www.webpagescreenshot.info/i/...01290429pm.png link do trasy Zdjęcie opony tylnej: https://lh5.googleusercontent.com/-_...2/DSC_1465.JPG Straty: Zgubione okulary przeciwsłoneczne Oakley Polarized Custom made :mur: Wygięta dźwignia zmiany biegów. Przejechane od wyjazdu z Galway: ok. 1100km |
Tymoniasty rozkrecasz sie;)
Fajnie sie czyta - dajesz dalej bo jak nie to w ryja ( jak mawial Podosek). PS. Ta rwaca rzeka miala z 5 cm glebokosci hehe Rzucili sie kumotry jak gończe Zenona za tropem. |
Zapraszam Kolegę Banditosa - do napisania kilku słów ;)
Osobistych spostrzeżeń itp... A w ryja to wiesz... - whisky albo piwo :D P.S. Kolegę Robina także zapraszam - ciekawią mnie Twoje zdjęcia - moje - lipa - obiektyw na minimalnej ogniskowej nie ostrzył prawej strony - więc jakość marna... (mam nauczkę aby nie kupować używanych, uszkodzonych szkieł...) |
To o tej wodnej przeprawie słyszałem tyle historii:hehehe:
|
PIsac chlopaki bo cos smutno bez tych okularow!!!!!!
|
Odcinek z Glencoe do Kinlochleven (pkt. J na mapie) objeżdżamy Loch Leven:
|
Dobre
|
I jak?? Będzie ciąg dalszy??
Planuję wyjazd do Szkocji i szukam, czytam co się da... |
Będzie, będzie...
Narazie staram się ogarnąć kilka spraw... :) |
TyMoN podnosi napiecie zeby sie lepiej czytalo.
A tak na marginesie dreczylo mnie pytanie co to byla za budowla z ta wielka kula. No i sie dowiedzialem. To elektrownia atomowa, podobno bardzo znana. |
A mówiłem, że nie obserwatorium?? ;)
|
Ano mowiles.
Malo znana ta elektrownia jak my o niej nie wiedzielismy |
Film
Następny film (ten powinien być pierwszy) z dnia pierwszego wypadu do Szkocji - okolice Bridge of Balgie (pkt. J na mapie):
|
Fajnie poczuć to jeszcze raz.
Good job Tymon. |
Dzień drugi (trzeci nie licząc dojazdu) - dzień zdobywania...
Przebudziłem się dość wcześnie (ok. 5rano).
Wg planu z dnia wczorajszego - ten co pierwszy sie obudzi, budzi resztę wyprawy... - było zimno - potem sprawdziłem temperaturę na Voltomierzu od Rafwro było 7*C Mieliśmy wstać wcześnie i wyruszyć aby zdobyć szczyt przed południem - coby mieć resztę dnia na jazdę (taki był plan)... Jako, że sam nie byłem przekonany czy chce się wspinać, leżałem sobie w śpiworze i nasłuchiwałem, kimałem... Plany jak to plany - nie zawsze się udają... Artur aka. Banditos (ten co się uparł na wspinanie) wstał ok. 6:30 i zaczął się krzątać - aby nie wyszło, że jestem mientki zagadałem: - To co wchodzimy na tą górę czy nie? Czekam i czekam aż wstaniecie... Uzyskałem pozytywną odpowiedź - zerwałem się, poza namiotem zimno, a miałem tylko lekki polar... Od Banditosa dowiedziałem się,.że będzie zimno - wziąłem więc rękawiczki, czapkę - dostałem też od niego kurtkę - cobym nie zmarzł... Na plecy założyłem camelbag'a, na ramię torbę z Nikonem, do kieszeni kurtki włożyłem GoPro... Robin się zerwał i oznajmił, że też idzie - a potem najwyżej zawróci... Godzina 6:59 - wymarsz - zdjęcie na pamiątkę: Z naszego kempingu była krótsza trasa łącząca się z głównym szlakiem, ale była bardziej stroma stroma... Od razu przepraszam za jakość zdjęć... Kupiłem używany obiektyw który na wyjeździe się popsuł (nie łapie ostrości jak trzeba) - wiem - amator zwala winę na sprzęt ;) Ktoś wie jak załączać zdjęcia z Picasy o większej rozdzielczości?? Poranek był zimny ale suchy - zapowiadał się kolejny upalny dzień... |
Ok - zdjęcia załączałem za pomocą google+ - a tam tną jakość...
Picasa tylko dodaje narzędzia do zdjęć... będę musiał zdjęcia wrzucać na Dropbox'a albo Facebook'a... Test: http://dl.dropbox.com/u/43936869/Szk...2-DSC_1494.jpg http://dl.dropbox.com/u/43936869/Szk...s/DSC_1501.JPG Miniaturki - tak czy inaczej... - coś było zmieniane na forum w ustawieniach załączanych zdjęć?? https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net...84912576_n.jpg |
To może napisze coś od siebie o Ben Navisie, bo w końcu weszliśmy osobno.
No właśnie, zerwałem sie I oświadczyłem, że też idę, a najwyżej w trakcie wspinaczki zawrócę. Jako, że wspinaczka na szczyty gór jakoś nigdy mnie nie kręciła, wejście na Bena Nevisa widziałem tylko jako stratę jakże cennego na wyprawie czasu. Wcześniej planowałem w związku z tym, że w czasie wspinaczki chłopaków uderze na Skye czy coś innego w pobliżu, tak żeby wieczorem wrócić na kemping, ewentualnie zjechać się gdzieś dalej, W nocy przed wspinaczką pomyślałem sobie, co będzie gdy następnego dnia chłopaki postanowią jechać w to samo miejsce które ja zjeździłem dzień wcześniej – bez sensu, przecież nie będziemy jeździć osobno do końca wyjazdu, żeby nie dublować już raz odwiedzonych miejsc. Tak więc z braku innych pomysłów postanowiłem, że spróbuje, a co mi tam. Jako, że miało być zimno zabrałem polar z membraną, długie spodnie, tank bag na plecy, a w nim, woda (pół butelki), lustrzanka z długim obiektywem, spodnie, motocyklowe ciuchy przeciwdeszczowe (w końcu gdzie jak gdzie, ale na Ben Nevisie to pewnie będzie padać co najmniej kilkakrotnie) i jeszcze pincet innych nikomu niepotrzebnych rzeczy, które jednak swoje ważyły. Pomyślałem sobie, że kondycji co prawda brak, ale skoro dziadki z babciami tam wchodzą regularnie to nie może być zbyt ciężko i ja skoro jestem sporo młodszy to pewnie dam radę bez problemu. Jak bardzo się myliłem, przekonałem się po jakiś pierwszych 100 metrach podejścia. Chciałem zawrać tylko trochę głupio było tak na początku się poddawać, patrzyłem tylko z nadzieją na Tymona (bo widziałem, że też lekko mu mina zrzedła na początku podejścia) że da sobie spokój i od razu bym z nim zawrócił na camping. Swoją drogą ten początek był niesamowicie ciężki – jakaś godzina, może półtorej wchodzenia jak po schodach. Po jakiejś godzinie zawolniłem, bo czułem że gdy utrzymam tempo chłopaków to nie dam rady dłużej niż kilka minut. Chód zresztą miałem już tragiczny, sam nie byłem do końca pewien czy kolana uginają mi się do przodu, do tyłu czy może na boki – chyba było wszystkiego po trochu. Trzeba było zacząć robić odpoczynki. Dochodząc do każdego z takich miejsc zastanawiałem się czy stąd to pójdę jeszcze kawałek do góry czy już będę wracał, na wejście na sam szczyt nie widziałem już zbytnich szans. Nawet całkiem spokojnie się wczołgiwało ten odcinek trasy dopóki nie zobaczyłem starszego małżeństwa podążającego moim szlakiem kilka minut za mną. Pomyślałem sobie o co to to nie, w życiu żeby mnie jakieś 70cio latki wyprzedzały na zboczach gór i ruszałem ostro do góry. Po kilku minutach wyprzedzili mnie nawet bez zadyszki, a ja nie miałem nawet siły podnieść głowy żeby się uśmiechnąć na powitanie. Ech pomyślałem, pewnie jacyś emerytowani sportowcy. Od tej pory emerytowani sportowcy wyprzedzali mnie regularnie co kilkanaście minut. Mnie natomiast przez całe podejście udało się wyprzedzić jedną panią która ważyła na oko ze 120kg i nie byłem pewien czy właśnie nie dostawała ataku serca. No nic wspinałem się dalej, polara pozbyłem się już na początku podejścia, a teraz jeszcze zaczęły dosięgać mnie promienie słoneczne. Zrobiło się gorąco i to nawet bardzo, długie spodnie, ciepłe skarpety i ciężki tankbag nie ułatwiały zadania. Jakby tego wszystkiego było mało skończyła mi się już woda, a bez niej, wiadomo nie ma szans. Słyszałem już od jakiegoś czasu strumień płynący w oddali, ale jakos nie można się było do niego zbliżyć. Postanowiłem więc, że przejdę jeszcze z pół godzinki i jeśli nie dojdę do wody to zawracam, żeby przetrwać. Gdy miałem już się poddać dotarłem do małego strumyka. Zapytałem jeszcze jednego z wyprzedzających mnie emerytowanych sportowców czy ta woda nadaje się do picia i już mogłem zatankować butelke. To oznaczało dalszą wspinaczkę. Butelkę miałem 1,5 litrową, po jakieś kolejnej godzinie znów ją opróźniłem, ale tym razem doszedłem już do konkretnego strumienia gdzie tankowali już prawie wszyscy przechodzący. Suma sumarum jakimś cudem, sam nie wiem jakim, ale końcu doszedłem na szczyt, godzinę czy półtora (już nie pamiętam dokładnie) po Tymonie i Arturze. Posiedzieliśmy tam jeszcze jakiś czas i zaczęliśmy zejście. Pomyślałem sobie teraz to już bułka z masłem, niestety znów się myliłem. Podczas zejścia też mieliśmy kilka przystanków regeneracyjnych, było o tyle łatwiej, że dałem radę jakoś utrzymać się za towarzyszami. Po dotarciu na camping, już nawet nie wiedziałem jak się nazywam i cieszyłem się tylko, że na tej wyprawie o własnych siłach to będziemy już tylko wsiadać i zsiadać z moto. |
Cytat:
Zostało to zmienione na sensowną i ogólnie przyjętą szerokość fotek poglądowych w necie, a mianowicie 640px |
Cytat:
@Robin - na tym pierwszym odcinku, jak jeszcze wspinalismy sie razem, tez czekalem az ktos powie , ze daje se luz ze wspinaczka... potem jak juz bylo latwiej, zaparlem sie i dotarlem na szczyt ... ale o tym potem ;) |
./.........
|
ciąg dalszy wspinaczki...
Przed wejściem na szlak spotkaliśmy czterech innych śmiałków - chętnych na zdobycie szczytu - wszyscy w sportowym odzianiu, krótkie spodenki, rękawki, adidasy...
Nawiązaliśmy kontakt i zostaliśmy wyśmiani - chodziło o nasz ekwipunek... - wszyscy w jeansach, z plecakami, ja w czapce, Banditos w rękawiczkach, Robin z wypchanym tankbag'iem na plecach... Udaliśmy, że nie słyszymy i wyruszyliśmy - rzucając wyzwanie "Kto pierwszy na szczycie..." Było stromo - podejście w postaci schodów z kamieni wielkości "telewizora"... Przyjęliśmy taktykę "żabich skoków... szybko w górę i odpoczynek... https://lh6.googleusercontent.com/-z...0/DSC_1488.JPG Na drugim z tych odpoczynków zostaliśmy wyprzedzeni przez naszych sportowo ubranych znajomych... Przy okazji każdego postoju liczyłem, że któryś z chłopaków powie, że jednak nie idzie... Na którymś z kolei przystanku Robin oświadczył, żebyśmy na niego nie czekali, że on swoim tempem pójdzie - i jak coś to zawróci... Idąc z Arturem jeszcze czekaliśmy na niego na kilku postojach, ale, że szlak tak jakby stał się mniej stromy - ruszyliśmy jeszcze szybciej. Po drodze minęliśmy starszą, troszkę większą panią (jakieś 120kg) odpoczywającą na ławce - wtedy zdecydowałem, że jednak dzisiaj będę "szczytował" - zaparłem się w sobie, łyknąłem resztki wody z camelbag'a (1,5l skończyło się nad wyraz szybko), wziąłem garść mojej mieszanki orzechów wszelakiego rodzaju z bakaliami (bardzo fajne źródło energii na jakiekolwiek wypady - przez resztę wyjazdu był to nasz przysmak) i ruszyłem z kopyta goniąc Artura. https://lh6.googleusercontent.com/-7...2/DSC_1504.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-8...2/DSC_1507.JPG Widoki zachwycały - Artur zasuwał -ja potrzebowałem wody. Na szczęście trochę wody było, zaryzykowałem i uzupełniłem swe zapasy. https://lh3.googleusercontent.com/-R...1-DSC_1515.jpg Z minuty na minutę wspinaliśmy się coraz wyżej, słońce powoli wychylało się zza szczytu. https://lh4.googleusercontent.com/-u...8-DSC_1525.jpg Kurtka i polar zaczynały ciążyć, czapkę dawno już zgubiłem, rękawiczek nawet nie miałem założonych... https://lh6.googleusercontent.com/--...0/DSC_1527.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-I...0/DSC_1529.JPG Pierwszy śnieg tego lata: https://lh4.googleusercontent.com/-S...0/DSC_1534.JPG Temperatura była coraz wyższa, trzeba było się trochę ochłodzić https://lh4.googleusercontent.com/-x...2/DSC_1541.JPGhttps://lh5.googleusercontent.com/-I...2/DSC_1543.JPG Ostatni odcinek(już prawie szczyt - ostatni winkiel) - tak myślałem... https://lh3.googleusercontent.com/-U...0/DSC_1550.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-V...2/DSC_1553.JPG Im wyżej tym ciekawiej https://lh3.googleusercontent.com/-6...9-DSC_1563.jpg Pod pretekstem robienia zdjęć - odpoczywałem - Arturo postanowił dotrzeć na szczyt przed starszą panią - która kilkukrotnie nas wyprzedzała podczas naszych postojów - porównując nas do skaczącej żaby a siebie do żółwia który idąc powoli sukcesywnie przemierza trasę aby pojawić się pierwszy na mecie... Mi, po tym jak się okazało, że za ostatnim winklem jest jeszcze długi odcinek na szczyt - morale opadły i poddałem się - nic się nie stanie jak nie wejdę przed Arturem na szczyt... Dotarłem tam jakieś 30min później - Banditos czekał pod schronem https://lh6.googleusercontent.com/-B...2/DSC_1564.JPG EDIT: Nie napisałem najważniejszego - nie wiem jak to mi umknęło... Ben Nevis jest najwyższą górą wysp Brytyjskich 1344 m n.p.m. - aczkolwiek chyba gdzieś to pisałem... http://pl.wikipedia.org/wiki/Ben_Nevis Na szczycie czas na odpoczynek i sesje zdjęciowe https://lh6.googleusercontent.com/-h...7-DSC_1569.jpg https://lh5.googleusercontent.com/-p...0/DSC_1570.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-x...2-DSC_1574.jpg Czas było podjąć decyzję - czy czekamy na Robina (jeśli nie zrezygnował), czy schodzimy... Telefon nie miał zasięgu, trzeba było się zapytać wchodzących na szczyt - pierwsi oświadczyli nam, że chłopak z tankbag'iem jest jakieś 30minut za nimi, wygląda na zmęczonego - ale ale się nie poddaje i zmierza na szczyt... Więc czekamy. Śnieg latem w słońcu - bardzo razi - okulary niestety zgubiłem dzień przed... https://lh4.googleusercontent.com/-4...0/DSC_1583.JPG Czas się trochę poopalać - a co - trzeba korzystać!! https://lh5.googleusercontent.com/-4...2/DSC_1586.JPG Siedząc na szczycie marzyła mi się paralotnia, pogoda była wyśmienita -lekki, stały wiatr. Miejsce na rozłożenie sprzętu też było - wystarczyłoby kilka kroków i już lot w przestworzach, prawdopodobnie nawet warunki do lotów termicznych były... Ale komu by się chciało targać cały ten szpej (wraz z uprzężą, skrzydłem i resztą to jakieś 30kg...) Tam bym poleciał: https://lh4.googleusercontent.com/-r...0/DSC_1593.JPG Artur słuchał zachwycony moich opowiadań o lataniu... https://lh5.googleusercontent.com/-x...0/DSC_1612.JPG Widoki https://lh4.googleusercontent.com/-z...8-DSC_1621.jpg Czasami zrywał się mocniejszy wiatr (powiewy termiczne) - więc kurtka i polar się przydały https://lh5.googleusercontent.com/-T...2/DSC_1626.JPG Zjawił się Robin https://lh5.googleusercontent.com/-S...0/DSC_1649.JPG Tradycyjne zdjęcie przy schronie https://lh6.googleusercontent.com/-P...0/DSC_1643.JPG Radość z dotarcia na szczyt https://lh3.googleusercontent.com/-F...0/DSC_1640.JPG Oślepiające promienie słoneczne https://lh4.googleusercontent.com/-f...0/DSC_1645.JPG Załapałem się wkońcu na zdjęcia https://lh5.googleusercontent.com/-g...2/DSC_1652.JPGhttps://lh3.googleusercontent.com/-7...2/DSC_1650.JPG Czas na wspólny odpoczynek https://lh6.googleusercontent.com/-s...0/DSC_1638.JPG na chwilę refleksji https://lh4.googleusercontent.com/-Z...0/DSC_1658.JPG Na jakiś autoportret https://lh5.googleusercontent.com/-h...2/DSC_1663.JPG I na grupową, lansiarską "fotkę" https://lh6.googleusercontent.com/-j...0/DSC_1665.JPG Minęła jakaś godzina, czas wracać https://lh6.googleusercontent.com/-X...0/DSC_1670.JPG Tym razem bardziej grupowo https://lh3.googleusercontent.com/-_...0/DSC_1671.JPG Kolejne panoramy https://lh3.googleusercontent.com/-E...4-DSC_1675.jpg https://lh6.googleusercontent.com/-C...0/DSC_1677.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-J...8-DSC_1681.jpg https://lh5.googleusercontent.com/-N...4-DSC_1688.jpg |
Mieliscie duzo szczescia, poniewaz tam jest tylko kilka ladnych dni w roku. Super zdjecia.
|
Cytat:
Tymczasem... Schodząc - jakieś 30min od szczytu minął nas klient który biegł na szczyt... - TAK birgł - i nie był to trucht - to był bieg - sam pewnie na płaskim nie był bym w stanie się za facetem utrzymać... Po następnych 30 minutach: https://lh3.googleusercontent.com/-C...0/DSC_1694.JPG Miny nasze były podobne: https://lh4.googleusercontent.com/-6...0/DSC_1701.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-h...0/DSC_1710.JPG Na szczęście znalazła się dziewczyna która odwróciła naszą uwagę - bardzo się prężyła ;) https://lh5.googleusercontent.com/-6...0/DSC_1727.JPG Pełne słońce i szum wodospadu... https://lh3.googleusercontent.com/-w...0/DSC_1731.JPG Piękne widoki https://lh3.googleusercontent.com/-n...0/DSC_1735.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-W...4-DSC_1750.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-4...0/DSC_1751.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-X...0/DSC_1758.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-a...2/DSC_1765.JPG Koniec!! - dotarliśmy na kemping, prysznic i kima... Po 2godzinach kimania - zerwałem się, i poczułem - pieczenie na twarzy, ramionach i klacie... - pomysł schodzenia bez t-shirt'a nie był dobrym pomysłem... - czas kupić coś na poparzenia słoneczne... - następny hit wyjazdu... - rozchwytywany przez całą naszą paczkę... Co wieczorem? "Na Konia" i do miasta - w ten wieczór zjedliśmy w restauracji... Na przystawkę zamówiłem sobie Haggis'a - jeden ze specjałów szkockiej kuchni... I zamówiłem steak'a - niestety nie było Sirloin Steak - więc zamówiłem Ribeye Steak - błąd!! - przed wyjazdem kilka tygodni śliniłem się na steak'a - ale postanowiłem, że zjem sztejka dopiero w Szkocji... - zawiodłem się... :/ pojedli, popili, wsiedli na Kuńe, nalali wachy, pobłądzili w drodze powrotnej na kemping, - po powrocie KIMA - na następny dzień - powrót na trase... Dokąd? - tego jeszcze nie wiedzieliśmy... Podsumowanie: Zrobionych kilometrów (na motocyklach) tego dnia: ok.30km Straty: - Zakwasy, poparzenia słoneczne, kilka kilogramów ciała - wypoconych podczas wspinaczki...Wypita woda (na osobę): ok.6litrów... Oddane płyny: ok. 2litrów... Zmęczony byłem strasznie po tej wspinaczce, - zadawałem sobie pytanie PO CO?? Jednak wczoraj (30 czerwca 2012) pojechałem się wspinać na Binn Chaonaigh - jedną z większych gór w okolicy... - spodobało mi się to chyba... :) Schodząc ze szczytu w Szkocji jak i wczoraj odczuwałem taką pozytywną energię, radość z obcowania z naturą... - bardzo pozytywnie to na mnie wpływa... W planach już następne szczyty i szczytowania :) |
Hehe!! Udało mi się zamieścić filmik z Facebooka:
Filmik nagrany wczoraj na szczycie - w Irlandii - tym razem pogoda nas zaskoczyła - ale tak czy inaczej było za***iście... <embed src="http://www.facebook.com/v/10150921508224639" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true" width="400" height="224"></embed> |
dzień 3
Wcześnie rano się zerwaliśmy, biwak złożony, czas jechać... - dokąd? - zastanowimy się przy kawce jakiejś...
Wlepa na pamiątkę pobytu i w drogę - do najbliższej Kawodajni... W Fort Wiliam wpadamy na śniadanko do McDonalda... -nie ma to jak McDonald na śniadanie... - nie wiem jak w Polsce ale na wyspach śniadanko w Maku jest na prawdę smaczne... i do tego kawka... Niestety - okazało się, że Afra Artura nawala... - Trip stracił prąd... Artur grzebie więc przy tripie, a my oglądamy mapę z pytaniem DOKĄD?? Według prognozy pogody - którą sprawdziliśmy w dzień wyjazdu od Zenona - dziś miał być ostatni dzień bez deszczu... Od Wąskiego słyszeliśmy, że Isle of Skye tylko w bezdeszczową pogodę... Decyzja? Lecimy na Isle of Skye - puki mamy sprzyjającą aurę... Szybkie tworzenie trasy - i wyszło nam coś takiego: Mapka Arturo naprawił tripa (winna była wtyczka z prądem - chyba). Zjedliśmy, popiliśmy, wyruszyliśmy... Po przejechaniu 20km - kierownik wycieczki (ja) z okazji niekorzystnych warunków pogodowych (zimno w ...) zatrzymać wycieczkę i zarządzić ubranie dodatkowych warstw mających na celu utrzymanie komfortowej temperatury... - tylko gdzie zatrzymać się... Pierwszy lepszy parking przy drodze przypasił... Było mi tak zimno, że nawet postanowiłem wcisnąć się w długie gatki brubecka które miałem schowane na specjalne okazje... Chłopaki też pozakładali dodatkowe warstwy - bo naprawdę było zimno... Chwila odpoczynku i dalej w drogę - Isle of Skye samo się nie zdobędzie... Pogoda nie była zachęcająca - nie padało na szczęście... https://lh4.googleusercontent.com/-N...0/GOPR1720.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-z...0/GOPR1790.JPG Widoki zacne - czas się zatrzymać na popas i zdjęcia. Mój obiektyw z dnia na dzień słabiej łapie ostrość... :/ Arturo odpoczywa: https://lh3.googleusercontent.com/-j...0/DSC_1806.JPG Panorama:https://lh5.googleusercontent.com/-G...0/DSC_1810.JPG Teletubiś: https://lh5.googleusercontent.com/-W...2/DSC_1831.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-v...0/DSC_1832.JPG Pokemony: Jedziemy dalej: ... |
Jadąc do Szkocji - nie odrobiłem zadania domowego - mało wiedziałem o miejscach wartych zobaczenia - wyjazd miał być spontaniczny, trasa tworzona na bieżąco, żadnych planów - jeden cel - pojeździć po Szkocji - zobaczyć co i jak i się dobrze bawić...
Żadnych muzeów, żadnych przewodników, żadnych biletów za wstęp... Jak oglądać to z zewnątrz... - jestem taksówkarzem (czyli złotówą) a do tego biednym stjudentem :D - tak to zawsze sobie tłumaczę... Jadąc na Isle of Skye przy drodze zauważyłem znany widok: Zamek "Eilean Donan" znajduje się w pobliżu miejscowości Dornie (przed punktem C na mapie (jakieś 20km)) został wzniesiony w 1220 r. leży na wyspie na Loch Duich i ze stałym lądem jest połączony kamiennym mostem. Sesja zdjęciowa: Skoro piszę o filmach - Pamiętacie tą scene z Matrix'a??: Nasz kolega forumowy - Artur aka. Banditos - też tak potrafi... Trzech jeźdźców i ich rumaki: Idziemy obczaić zamek z bliska (z zewnątrz). Zauważcie jak sie chłopaki oglądają za swoimi maszynami: Przejście przez mostek - koszt 15funtów... - zostaliśmy na stałym lądzie :D https://lh3.googleusercontent.com/-4...0/DSC_1850.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-T...0/DSC_1852.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-x...0/DSC_1853.JPG Spotkaliśmy fajną Singapurkę - podróżowała autokarem z emerytami - była taka samotna - chcieliśmy ją zabrać ze sobą ale nie miała kasku... "Tam jest zamek!" Arturo z tęsknotą patrzy za odchodzącą koleżanką Lansiarskie zdjęcie: Zapasy napojów chłodzących profesjonalnie przewożone na mym rumaku - chłopaki potem mnie wykorzystywali do przewozu ich napojów, węgla na grila, jedzenia - bo podobno na mojej Afrze więcej jest miejsca... |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:50. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.