Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   "Kiszone za bagietki czyli??? weź coś wymyśl Calgon [Włochy, Francja, Wrzesień 2012] (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=15121)

calgon 22.10.2012 21:14

"Kiszone za bagietki czyli??? weź coś wymyśl Calgon [Włochy, Francja, Wrzesień 2012]
 
Skoro żadnemu z kompanów nie chcę sie ruszyć przed klawiature postanowiłem,że przynajmniej rozpocznę pisaninę.

Zarys wypadu spisał Tomkow, ale skoro domagał się okraszenia złośliwymi komentarzami to czas na start!

Mając w pamięci fotki Jarka z Francji oraz to jak uwieczniał traktory,kozy oraz turystki w lawendzie postanowiliśmy go odwiedzić.

Druga okazja mogła się nie powtórzyć a chłop zapraszał!

Mimo trudności urlopowych,rodzinnych itd. jak zawsze zresztą udało się zebrać drużynę.

Jaru,Calgon,Rafwro,Sławekk,Tomkow.

Cel Grenoble!


Zacznę nietypowo mianowicie filmem Sławka o czym jeszcze nie wie, ale mam nadzieje, że sie nie wkurzy!


RAVkopytko 22.10.2012 22:04

no,no kilka niedociągnięć jest :D:bow:

calgon 22.10.2012 22:10

Piątek 7 IX

Szybka zbiórka po pracy na której stawił sie Tomek i Rafał.
Rafała umoczyłem kilka dni wcześniej w tzw." wspólny" montaż manetek.Skończyło sie na reglerze i rozbieraniu Afryki na pół za co na pewno był mi wdzięczny.

Nagle spod ziemi wyrósł Marp więc mieliśmy odprawę ze szczegółowymi wskazówkami czego nie należy robić w np.Marsylii.
Zapytałem profilaktycznie czy wszyscy mają dokumenty i kasiore i w drogę.
W Ząbkowicach dołączył do nas Sławek i pomknęliśmy w stronę czeskiej granicy.

Tankujemy do pełna w Kudowie i słyszę:
-Kurw.... ,kurw....,kurw...., kurw... mać.

Soczysta wiązanka ze strony zawsze spokojnego Sławka.

-Dizelek zapytałem z uśmiechem:-)))

-Nie dokumenty.(Ale nie masz?) mam ale, ale, ale od przyczepki.

-Zaraz mi się scena z Psów przypomniała jak to Pazura stał na skrzyżowaniu i

-Aleś se Pan narobił:-)

Szybka narada plus spokojny nad wyraz telefon do domu(podobno ktoś maczał palce w podmiance)

Efekt
Sławciu ciśnie w obie mańki a my sie gdzieś w Czechach się zalogujemy.


Hmm są władcy much są władcy pierścieni, ale jest też władca giepesa czyli ja.

Cytat z Tomka:
"Gps Calgona w zasadzie nieźle daje sobie radę,zwiedzamy po ciemku wąskie asfalty,wioski bez oświetlenia.Udało się nawet zaliczyć offa na ślepo omijając remontowany przejazd kolejowy"

Przy austriackiej granicy wbijamy się na camping o romantycznie brzmiącej nazwie Treboński Raj.
Pan dał nam chatku i najlepsie ceske pivo.

Sławek dostał prikaz, że ma jechać powoli także pare tych piwek poszło.


Po przeniesieniu się na ganek otworzyliśmy małpeczki z żołądkową którą wieźliśmy z dumą do Francji!

Generalnie było cichutko a my nasłuchiwaliśmy tłumika Afry.Po spożyciu owych zaczeło się robić na tyle głośno ,że podjęliśmy decyzję o zawieszeniu wszystkich czołówek na płocie ośrodka.

-Kurwa wygląda jak gwiazdka we wrześniu?

-Co się przejmujesz przynajmniej nie ominie!


Nie ominął a nawet przywiózł ze sobą kolejne czyste zło!!!

Owe zło pokonało najpierw Tomka a później nas wszystkich...

GRZELA 22.10.2012 23:43

ale nuda )))
znow na karimatke czychasz )))

MaRP 23.10.2012 00:13

Cytat:

Napisał tomkow (Post 264750)
..zaszczuty zewsząd calgon wziął i się wziął :D

Chcialem zauważyć, że już dawno temu postulowalem, żeby oddać głos najbardziej wygadanemu :D

Filmik jest fajny! :Thumbs_Up:

P.S. Hmm, dobrze rozpoznalem plażę w Nicei? Ktoś jeszcze oprócz was się zanurzył?:)

Sławekk 23.10.2012 00:36

Calgon wypadało by zacząć

Sobota 8 IX

Tacy twardziele budzą się tylko po to by coś dmuchnąć z rana ( jeśli jeszcze mogą :)))
To dmuchamy po kolei.... no i nie musimy się spieszyć bo zło jest w nas.



Pakowanie i wyjazd poszedł by jeszcze sprawniej, gdyby w trakcie nie okazało się, że mój numer z dowodem rejestracyjnym od przyczepki nie będzie ostatnim z cyklu "tylko ped..ły zapominają" :D

RAFWRO 23.10.2012 01:48

„ No i co uważasz?
Moim zdaniem, według mnie, uff, kilka niedociągnięć jest.
Kilka niedociągnięć?
A gdzie tu są dociągnięcia? „..

Najważniejsze, że palma nie odbiła i dojechała do Wrocka:)
Pewnie o tym później.

R

7Greg 23.10.2012 09:28

Ach ten Calgon :D

https://photos-1.dropbox.com/t/0/AAD...?size=1280x960

Miki Głogów 23.10.2012 19:15

Przyszedłem do pracy, odpaliłem comp i .... chciałem tylko zerknąć na priv forum, a tu taki film. Powinien być zakaz dawania "taaakich" relacji ;) . Pół godziny poszło się paść jak nic, a robota stoi ...:mur: Film i zdjęcia - poezja !!

RAVkopytko 23.10.2012 19:31

:lukacz:
"weź coś wymyśl Calgon"

Tomek fota nr 124 :D na wyświetlaczu przy drodze : "PL ATTENTION CIRCULATION DELICATE A 11 KM" jak to rozumieć ?:haha2:

Ivi 23.10.2012 22:54

Cytat:

Cytat z Tomka:
"Gps Calgona w zasadzie nieźle daje sobie radę,zwiedzamy po ciemku wąskie asfalty,wioski bez oświetlenia.Udało się nawet zaliczyć offa na ślepo omijając remontowany przejazd kolejowy"
:haha2: o toto Gps

raf 24.10.2012 19:08

Co to za przestój? Dajesz Łukasz!!!

tomekc 24.10.2012 19:37

No i co??????????????....................co dalej????????????? Sie normalnie pytam!

jacoo 24.10.2012 21:30

Cytat:

Napisał raf (Post 265083)
Co to za przestój? Dajesz Łukasz!!!

bo w ryjjjjaaa......:osy::lc8::Thumbs_Up:

RAVkopytko 24.10.2012 22:13

"PL ATTENTION CIRCULATION DELICATE " :haha2:

calgon 24.10.2012 22:15

3 Załącznik(ów)
Sobota 8 IX

Jak już zostało napisane poranek był lekko-ciężki.Po wieczornym oczekiwaniu na Sławka zapodział się mój kask.W sumie nie wiedzieć czemu?:-)
Sławek skutecznie odbijał sobie żarty dnia poprzedniego rewanżując się za zapomniany dowód rejestracyjny.

Czy ten koleś poniżej nie miał prawa go porzucić?



Prysznic na żetony przyspieszył nasze ruchy i dosyć szybko byliśmy spakowani.

Gdy najważniejszy zegar afrykański pokazał 0.0 ruszyliśmy w drogę.

Piękne słoneczko napawało optymizmem.Wszak dzisiaj mieliśmy spotkać się już z Jarkiem, który wyruszył z Francji na powitanie.
Z Czech obraliśmy kierunek na Salzburg.Staraliśmy się omijać główne drogi,ale mając w świadomości, że do przejechania jest ok. 800 km. nie można pozwolić sobię na dużo fantazji.
Tradycyjnie lądujemy na autostradzie z brakiem stosownych opłat.
Na szczeście byliśmy za szybcy i za wściekli. Tym razem się upiekło a na najbliższej stacji grzecznie nakleiliśmy znaczki.

Z Salzburga szybkim strzałem przez Berchtesgaden czyli Niemcy wbijamy się znów do Austrii.
Okolice tego parku narodowego obfitują w dużą ilość zakrętów, widoków oraz całej rzeszy motocyklistów.Na jednej z serpentyn Tomek postanowił "ułożyć" klocki. Zaowocowało to tym,że stanął na skrzyżowaniu w dużej smudze siwego dymu.
Motocykli było na tyle dużo ,że przestaliśmy już machać.Zrobiła się jakaś masakra.Pomyślałem, że zainstaluje sobie łapę jakiegoś manekina z dłonią skierowaną ku górze we wszystkim znanym geście.


Jarek ze Sławkiem cały czas był w kontakcie ,ale jakoś nie mogliśmy zgrać punktu spotkania.W efekcie końcowym wylądowaliśmy w Bolzano we Włoszech i po krótkim okrążaniu miasta okraszonym popierdywaniem z tłumików zainstalowaliśmy się obok jakiejś fontanny.
Podczas oczekiwania musiałem jeszcze wytłumaczyć się z tego ,że poprowadziłem drużynę przez płatną częśc drogi, co kosztowało nas 8 euro za głowę.Wszystko jak zwykle zwaliłem na gpsa.


Gdy dotarł Jaru wiedzieliśmy,że będziemy szukać noclegu na dziko.W związku z tym,że nie mieliśmy jedzenia(i innych rzeczy) wybrałem się z Rafałem na zakupy.Generalnie wszędzie było pozamykane i uratował nas mały sklepik prowadzony przez imigrantów.Skąd byli nie mam pojęcia. Wyglądali jak Kaddafi i na pewno nie mieli w sklepie alkoholu.
Kupując kiełbaso-pasztety w kolorowych foliach z dziwnymi znaczkami bałem się tylko czy nie kupuje żarcia dla psa.Pieczywo było na tyle nieciekawe ,że postanowiliśmy kupić w ciemno całą butelkę przyprawy przypominającej ajwar.
Tenże piekielnie ostry sos towarzyszył nam do końca wyprawy.Był w stanie zamordować każdy smak a najboleśniej odczuły to pewne części ciała.


No tak nocleg
Trzeba opuszczać miasto.Skierowaliśmy się na południe. Na całe szczęście w miarę szybko trafiamy na nieoświetlony obszar.Zwiad pojechał na rekonesans i przekazał,że niezliczone ilości dróżek niknęły wśród winnic i sadów.Zmęczenie i lekka desperacja wzięły górę.

Zostajemy.
Po zapaleniu naszych czołówek i latarek okazało się, że jest to cudowne miejsce!


Rozbijamy namioty, delikatnie degustujemy owoce i cieszymy się, że udało się tak ładnie zamknąć dzionek.
Znalazła się nawet odrobina tego czego Kaddafi nie miał w sklepie.


Po chwili okazało się, że miejsce nie jest takie odludne.Widzimy światła samochodu zmierzające ku naszemu obozowisku.Gasimy latarki i czaimy sie jak harcerze na podchodach.
-Przejechał?
-Przejechał

Wizja bliskiego spotkania z Carabinieri nie była zachęcająca.Akcja z samochodem powtórzyła sie jeszcze raz ,ale wtedy już nam to wisiało:-)))


Grzecznie poszliśmy spać.

RAFWRO 25.10.2012 00:17

Właściwa osoba wzięła się za pisanie.

tomkow 25.10.2012 10:36

Cytat:

Napisał RAFWRO (Post 265140)
Właściwa osoba wzięła się za pisanie.

Najmocniej Pana przepraszam, już nie będę zaśmiecał wątku.

RAFWRO 25.10.2012 11:07

Cytat:

Napisał tomkow (Post 265173)
Najmocniej Pana przepraszam, już nie będę zaśmiecał wątku.

Przepraszam Tomek,
Oczywiście masz nieoceniony wkład. Przesłałeś kawał dobrego tekstu.
Spontanicznie napisałem. ;)

calgon 25.10.2012 14:40

Dajcie sobie po buziaczku!

Przeta napisałem ze opieram sie na wspominkach Tomka gdyby tego nie spisał to znów pół roku bym się grzebał!!!!!

Cierpliwosci!

PARYS 25.10.2012 14:55

Weź Calgon - do duuupy ta relacja :D :haha2:


No dobra - żart oczywiście. Pisz. Ale z Rumunii to jakaś lepiej okraszona była chyba.

calgon 29.10.2012 21:50

7 Załącznik(ów)
Niedziela 9 IX

Wstaliśmy dosyć szybko i zaczęło się zwinne pakowanie.
Za dnia nasza winnica wyglądała jeszcze piękniej a winogrona kusiły i kusiły.

Ogarnięcie obozowiska zajęło nam chwilkę.Wszak chłopaki kulturalni i chlewu pozostawić nie chcieli.W pewnym momencie zaczęło się robić tłoczno.
Najzwyczajniej w świecie ludziska zaczęli schodzić się do roboty.
Tego najbardziej się obawialiśmy dlatego starym wypróbowanym sposobem pozdrawialiśmy wszystkich stojąc jakby to było całkiem normalne,że tu siedzimy.

To Słowak przejeżdża Skodziną to dwóch Turasów na traktorku itd.
Panowie robotnicy byli tak zdezorientowani, że obie strony nie wiedziały co się dzieje.

My tak po cichutku,cichuteńku hyc i w trase.


W pierwszej kolejności minęliśmy jezioro Garda. Najczystsze włoskie jezioro wokół którego rosnące palmy podkreślają tutejszy śródziemnomorski klimat.

Liczne tunele oraz mijane miasteczka zachęciły mnie do zainstalowania mojej nowej kamery Gopro.

Wyciągałem ją powoli i z namaszczeniem aby podziwu kolegów nie było końca.
Powolutku zainstalowałem ekran odpowiadając na pytania cóż to za cudo i jak się je obsługuje.

Widząc tą zazdrość w oczach innych uczyłem się filmować przez najbliższe kilometry.

Efekt?

Huj sie nagrało bo źle nastawiłem ekran, który cały czas filmował zegary a ta banda znowu miała powód do drwin.

W każdym razie jezioro to wspaniałe miejsce dla kolesi na deskach z latawcami oraz romantyków lubiących góry i morze w jednym!

Piękna południowa pogoda i upał bliski 30 stopni sprawił, że słońce dawało się nieźle we znaki.
Plan na dzisiaj to granica z Francją także luźne hasła typu jedziemy na Monze spaliły na panewce. Jadąc w słońcu przez 100-150 km mijaliśmy różne urokliwe miejsca aż do przedmieść Mediolanu

Trzeba podgonić także wbijamy się na autostradę Milano-Torino:-).Mediolan zwiedziliśmy mniej więcej tak jak Kubica przygląda się kibicom na trasie.

Na autostradzie nuda.Sławek przysypia także próbuje wprowadzić elementy wyścigu.Ja 120 on 122, Ja 130 on 128, Ja 140 on krzyczy:

-Nie zapier..... tak bo mam większą zębatkę z tyłu.
-A czemu
-Nie chciało mi się ściągać

-Dobra to nie będę tak pędził:-)

-Spoko to śpimy dalej.

W pewnym momencie dojechaliśmy do stacji paliw.Chłopaki pozajmowali stanowiska przełknęli 1,90 euro za litr i tankują.
Gorąco jest to co będę czekał, podjeżdżam do wolnego miejsca.

Leci chłopaczyna albańskiej urody(w sumie nie odbiegam ale..) siłuje się ze mną co by mi nalać tego paliwa.
-Chłopaku wyluzuj poradzę sobie a Ty mi tu obory tylko narobisz.
-Mina i gesty wskazują na to że mówi" ,ale ja muszę, proszę"

-A lej w mordę jeża
Stanąłem jak królewicz patrząc z wyższością na resztę załogi.

-od razu poznają szeryfa krzyknąłem

Po chwili zajarzyłem, że on leje, ale za 2,05 eurasa bo obsługa kosztuje!
Tamci znowu polewka !!!

Biednemu zawsze wiatr w oczy!!!!

Zjeżdżając w pobliżu Turynu stwierdziliśmy dość tego.Wolę ugotować jaja, ale trzeba coś zmienić. Gpsie prowadź !
I zaprowadził na ulicę dziewczyn siedzących na krzesełkach przy drodze( to taki upgrade )naszych tirówek oraz stadion Juventusu, który wydał mi się mniejszy od naszych cudownych aren.
Mechanizmu zamykania dachu nie sprawdzałem, za to Tomek wyciągnął z kasku żywą ale nieco oszołomioną osę.

Kolejny przystanek to Susa całkiem urokliwe miasteczko położone w regionie Piemontu niedaleko francuskiej granicy.

My oczywiście zaczęliśmy od sklepu pierwszej potrzeby.Krótka i lekka degustacja a Pan ubrany w bardzo schludną kamizeleczkę już pakował wszystkie rodzaje specjałów, które nie odstraszały ceną.Teren przygraniczny także w dobrym tonie było podziękować w kilku językach.Gęby już się śmiały.

Jarek wyraźnie już się wiercił chcąc przejąć prowadzenie.Widać, że znał już teren także nie śmiałem go denerwować.

-Panowie czas się zatankować jedziemy w góry.
Poważnie zabrzmiało szczególnie, że dwie najbliższe stacje przyjmowały cash i to na zasadzie automatu.
Jakoś dałem radę, ale miałem wrażenie ,że Tomek ze Sławkiem czekali aż na ekranie pojawią się cztery cytryny w pięciu rzędach.

W końcu odpaliliśmy sprzęty a asfalt się skończył.Pięliśmy się szutrami znanymi Jarkowi z wcześniejszych wypraw.Zaczyna nam się podobać.Wyraźna nagroda za tą włoską autostradę.


Robi się coraz chłodniej a wokoło nie ma żywej duszy.Wszyscy się cieszą i mimo zmęczenia nabierają ochoty na więcej.

Po przebyciu kilku szutrowych agrafek wjeżdżamy na szczyt.Kopary nam opadają a Jarek prezentuje nam z dumą ruiny fortu Pramand z początków XX wieku.Miejscówka leżąca 2000 m n.p.m. bardzo nam się podoba.

calgon 29.10.2012 22:11

5 Załącznik(ów)
Fort jest pusty,jest cicho i nic nie zapowiada się aby tej nocy było inaczej.
Nasze obawy z możliwością opadów śniegu oraz deszczem szybko rozwiewają likiery,wina oraz ognisko, które zamierzamy rozpalić.


Na każdym ognisku jest tak ,że ktoś musi pozbierać chrust a ktoś podpala.
Mając to na uwadzę nadzorowałem prace!
Zassij dobrze a ja nie gaszę ok?-spoko trzymaj butle





I po chwili było przyjemnie.

Rafał wykazał się ogromnymi zdolnościami kulinarnymi.On i jego kuchenka tworzą niezły team!
Smakowało wszystkim co widać na fotkach.

Noc na tej wysokości jest wyjątkowo piękna a, że Jarek zanim wyciągnie te wszystkie dilda mocując je swoim sprzęcie miał wreszcie czas dla siebie i swojego aparatu!

cdn...

RAVkopytko 29.10.2012 22:23

Calgon,ognisko w porównaniu do tego z kłodzkiej słabiutkie oj słabiutkie :D zapewne dlatego,że im wyżej tym mniej tlenu :D

bajrasz 29.10.2012 23:54

:lukacz:

calgon 01.11.2012 14:11

14 Załącznik(ów)
Ogrzewając ręce przy płomieniach ogniska nie można było nie nucić.
Nastrój chwili sprawił,że przeboje Budki Suflera,Perfectu oraz wielu innych hitów do dziś błądzą echem po Alpach.
Moje przypalone ręce podczas rozpalania ogniska w jedyny słuszny sposób, wyglądały bardzo rejli. Nie dużo brakowało aby całe ciuchy i głowa były rejli no ale cóż ciężkie jest życie podstarzałego piromana.
Noc przebiegła bez opadów deszczu i śniegu.Było nad wyraz spokojnie.
Jedynie Jarek twierdził ,że miał bliskie spotkanie z jeleniami szykującymi się do rykowiska.Na szczęście nie był w ich typie i rano chodził normalnie.


Poniedziałek 10 IX

Ten kto pierwszy wstał mógł obejrzeć górski wschód słońca.

Mimo wysokości szybko zaczęło robić się ciepło.Rafał tradycyjnie uruchomił kawiarkę a reszta rozpoczęła pakowanie rumaków.

Załącznik 35223

Fort Pramand w całej okazałości wraz z lejami po armatach, które straszyły potencjalnych wrogów.



Załącznik 35225


Dzień zapowiadał się obiecująco. Jarek dzielnie prowadził przez wąskie drogi wijące się nad przepaściami i oberwanymi blokami skalnymi.Minęliśmy kilkusetmetrowy tunel dosłownie wyłupany w skale za którym panorama gór była jeszcze piękniejsza.Oberwane bloki skalne tworzyły niesamowite kompozycje a świadomość tego, że byliśmy sami potęgowała doznania.

Załącznik 35228


Nie spodziewałem się, że granica włosko-francuska obfituje w taką ilość umocnień i fortów.

Załącznik 35229



Naszym celem było wspięcie się na ruiny umocnień położonych na szczycie Mount Jafferau.
Podjazd był wspaniały mimo ,że czasem obfitował w dużą ilość kamieni.Szerokie puste szutry i piękna pogoda sprawiały,że co jakiś czas posilaliśmy się beherovką-oczywiście w rozsądnych ilościach.


W drodze na szczyt spotkaliśmy tylko dwa auta terenowe także ruch był znikomy.



Na szczycie mogliśmy pooddychać pełną piersią i rozpocząć degustację ogórków made in Rafwro, które smakowały wyśmienicie w tych okolicznościach.


Na samym szczycie musiałem poprosić Sławka o Garmina.Było to dla mnie straszne gdyż od dawna toczymy spory giepeesowe polegające na obśmiewaniu przeciwnika.
W tych okolicznościach zakopałem topór wojenny.



luzMarija 03.11.2012 20:45

Dzizas Calgon, dawaj chlopie!

duzy79 04.11.2012 01:50

:lukacz:

RAVkopytko 04.11.2012 02:31

Calgon,Weź coś napisz
:lukacz:

slafo 04.11.2012 14:29

może jeszcze z grobbingu nie wrócił :Sarcastic:

calgon 05.11.2012 19:38

9 Załącznik(ów)
Zjazd ze szczytu Mount Jafferau był równie ciekawy jak podjazd.Czuliśmy się pewniej na szutrach a i widoki z góry jeszcze bardziej zapierały płuca.




Podążaliśmy trochę bez składu i ładu.Raz grupą raz osobno.Tomek próbując dogonić Jarka trochę się napędził i hamując przed ostrym nawrotem zobaczył wspinającego się Gsa oraz kierowcę z okrzykiem Neeein! na ustach.

Cytując go:"nagle wyjeżdża facet na kolizyjnym ja natomiast wykonuje kilka wężyków mijając go zgrabnie"

Brzmi nieźle,ale musimy uwierzyć na słowo:-)


Sławek już tak się znudził tym wolnym jak dla niego tempem,że ostentacyjnie pokazywał mięczakom,że tak to on będzie zjeżdżał na wyłączonym silniku.
Nie byłoby może nic w tym dziwnego gdyby nie to,że zagotował heble i położył się w tzw. ślimaczym tempie.
Na szczęście obyło się bez szkód i żadne odblaski touratecha nie latały pod niebiosa.

Jarek chciał namówić nas na jeszcze jeden fort, ale czas gonił.Dzisiejszy nocleg miał już być w Grenoble.
Najgorsze jest to ,że przy ograniczonym czasie trzeba dokonywać wyborów dlatego przewodnik na takim wypadzie to wybawienie.


Nareszcie Francja.


Leżąc wieczorem zastanawiałem się nad etymologią nazw po stronie włoskiej, które brzmiały mi z francuska, ale gdy dochodziłem do konstruktywnych wniosków słyszałem.
-masz jeszcze?
-to ci doleje

Granice przekraczamy w wyjątkowo mega-zajebistym miejscu!

Szutry na które zjechaliśmy zaraz za tabliczką wiły się wokół szmaragdowego jeziora leżącego u stóp zapory.Woda na 2000 m.n.p.m. wyglądała przępieknie.

Chciałbym tu dopisać, że osnieżone trzytysięczniki odbijały się w lustrze jeziora, ale nie pamiętam czy tak było.
Poza tym powiecie, że mnie pojebało i jakieś sonety alpejskie uskuteczniam.


Miejscówka była na tyle sympatyczna, że nie chciało się odjeżdżać.Coś jednak nad nami czuwało bo Raf złapał kapcia.


Wszyscy oczywiście rzucili się do pomocy z aparatami w ręku.

Jeszcze tylko wspólna fotka z żelikiem bo jak mawia wujek Szparaq kto nie smaruje ten nie wkłada.

Jarek przed podróżą uciął sobie jeszcze pogawędkę z parką francuskich turystów na temat żab, ślimaków lub głupio wyglądających kompanów.
Tego jak było naprawdę już się nie dowiemy.


Afryki gotowały się już do drogi!


JARU 05.11.2012 22:21

Calgon my tu cały czas czytamy te twoje głupoty ;) nic się nie zgadza :D

leslaw 05.11.2012 22:37

Cytat:

Napisał JARU (Post 267050)
nic się nie zgadza

Ale fajnie się czyta i ogląda.

Sławekk 06.11.2012 08:46

Cytat:

Napisał JARU (Post 267050)
Calgon my tu cały czas czytamy te twoje głupoty ;) nic się nie zgadza :D

Właśnie dlatego każdy odcinek bawi mnie do łez :D :brawo:

7Greg 06.11.2012 10:14

Patrząc na fotki i czytając opis przypomniał mi się wpis z innego forum:


"Zasada 1. każdy dzień spędzony na siłowni odpłaci się podwójnie podczas konkurencji w rwaniu cycastego kloca
Zasada 2. Nie ruszaj się samotnie w teren. Zawsze będziesz mógł na kogoś pokrzyczeć: Mocniej, qrwa!MOCNIEJ !!!
Zasada 3. Uważnie dobieraj towarzyszy podróży. Wątły myśliciel o dużym poczuciu humoru i duszy wiecznego podróżnika, w konkurencji rwania, zawyczaj zabezpiecza oprawę artystyczną wydarzenia.
"

Do Calgona jak ulał pasuje mi punkt 3 :D :) :D

trzykawki 06.11.2012 14:29

Cytat:

Napisał 7Greg (Post 267134)
Patrząc na fotki i czytając opis przypomniał mi się wpis z innego forum:


"Zasada 1. każdy dzień spędzony na siłowni odpłaci się podwójnie podczas konkurencji w rwaniu cycastego kloca
Zasada 2. Nie ruszaj się samotnie w teren. Zawsze będziesz mógł na kogoś pokrzyczeć: Mocniej, qrwa!MOCNIEJ !!!
Zasada 3. Uważnie dobieraj towarzyszy podróży. Wątły myśliciel o dużym poczuciu humoru i duszy wiecznego podróżnika, w konkurencji rwania, zawyczaj zabezpiecza oprawę artystyczną wydarzenia."

Do Calgona jak ulał pasuje mi punkt 3 :D :) :D

a prawa autorskie kolega ma w poszanowaniu, co?;)

7Greg 06.11.2012 14:32

Absolutnie nie. :)

calgon 10.11.2012 18:15

8 Załącznik(ów)
Ilość potężnych twierdz czy urwisk przeszła nasze oczekiwania.Krajobraz wydawał mi się bardziej surowy niż w mijanej części Włoch.




Przed nami droga 1000 zakrętów jak nas poinformował Jarek.Miejscówka na, której najcudowniejsze dzieci dwóch pedałów zdobywają laury.

Tour de France tam jeszcze nie byłem....





Droga wije się wśród skalistych szczytów i grani.Na wszystkich podjazdach da się wyczuć ,że brakuje mocy.Afryka wszak sterydów nie bierze.



Na szczycie ustawiamy się do fotek i z niedowierzaniem patrzymy na kolesi na rowerkach.


Podczas sesji grzecznie podchodzi Pan i prosi abyśmy zrobili miejsce bo jego kolega pedałuje cały dzień i chciałby zrobić mu fotkę jak finiszuje.
Spoko nie ma sprawy, ale musi dać się karnąć.



Ze zjazdu zrezygnowałem bo jego maszyna kosztowała chyba więcej niż nasze razem wzięte.
Jeździłem kiedyś w grupie Cipollini, ale to było dawno i miałem Jubilata.


calgon 10.11.2012 19:02

5 Załącznik(ów)
Zjazd zapowiadał się równo imponująco tym bardziej że Jara znów ogarnęła wizja fotek do kalendarza i ustawił się z całym majdanem na jednym z zakrętów.

Ku naszej uciesze robił foty a każdy z nas udawał jeźdća lepszego niż jest w rzeczywistości.




Po drodze do domu Jarka odwiedzamy jeszcze zakręt gdzie miał miejsce wypadek polskiego autokaru.Okazało się, że wcześniej byłą tam podobna tragedia.Obecnie zakręt jest zabezpieczony betonowymi barierami.

Na miejscu naszego kwaterunku znalazły się oczywiście sławne bagietki oraz pełna lodówka serów śmierdzących gorzej niż nasze obuwie.


Jaru zadbał również o napitek gdyż nie mogło się nam pomieścić w głowach, że nie można kupić % o tej porze.Kraj wina i rozpusty i żeby nawet takiej malutkiej żabki albo nocnego???


Efekt mógł być tylko jeden...


7Greg 11.11.2012 02:38

Calgon, zmień awatar. please :D :)

rumpel 11.11.2012 10:29

calgon szpieg z licencja na rozsmieszanie ;)

calgon 11.11.2012 15:59

Już nie umiem go zmienic weź zwykły juzerze mi zmień.
Jaru wrzuć plis jakąś mapke pogladową trasy-wszak Tyś ekspert

calgon 11.11.2012 17:03

9 Załącznik(ów)
Wtorek 11 IX

Rano prysznic, pyszne śniadanie i narada wojenna. Jarkowa meta dobrze nam zrobiła także padła decyzja jedziemy nad morze. Jedni byli całkiem za inni z pewnymi obawami, ale cel padł na lazurowe wybrzeże.

Naoglądałem się tych żandarmów i innych nagród filmowych to wielce się uradowałem z owej decyzji.

Ostatnie pożegnanie z Grenoble


Ruszamy na podbój Prowansji.Niestety lawenda już skoszona czym byłem bardzo zmartwiony.Trasy puste kręte i prowadzą nas między skałami.
Staram się coś filmować gdyż moje poprzednie wysiłki skończyły się na kręceniu zegarów w Afryce.



Wycieczka szła bardzo sprawnie aż do momentu w którym Jarek zaczął sygnalizować,że jego maszyna zrobiła się niestabilna.


Zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie stopa próbowała złapać przemiła autostopowiczka.Chłopcy od razu przystąpili do usuwania awarii.
Diagnoza brzmiała -trzepnięte łożysko koła tylnego.

Dziewczę zerkało na zuchów z niedowierzaniem.

Jarek rozpakowywał komplecik łożysk wyglądający jako żywo niczym gumki także Pani się zainteresowała.


Łożyska to ja mam pomyślałem,ale jak Jaru wyciągnął swój profesjonalny wybijak,młotki oraz komplet tulei to musiałem wypowiedzieć to słowo



-Szacun!

Ja oczywiście panowałem nad wszystkim .

Przejeżdzający żandarm oczywiście zauważył to i pokiwał z uznaniem

Po 40 minutach byliśmy gotowi aby ruszać dalej

JARU 11.11.2012 17:11

Na tej mapie jest naniesiona większość trasy, którą przebyliśmy razem:

https://lh3.googleusercontent.com/-i...rancja2012.png

Tutaj można przejrzeć naszą trasę na Mount Jafferau:

https://lh6.googleusercontent.com/-7...20Jafferau.jpg

Tymon 11.11.2012 23:26

Qrcze - coraz bardziej minsie podoba ta Francja (jako cel wypadu na moto)...

Pisz Calgonie, pisz!!

RAFWRO 11.11.2012 23:37

1 Załącznik(ów)
Cytat:

Napisał 7Greg (Post 268449)
Calgon, zmień awatar. please :D :)

Gregu, co masz do George Timothy Clooney

Załącznik 35425

7Greg 12.11.2012 00:31

Cytat:

Napisał RAFWRO (Post 268595)
Gregu, co masz do George Timothy Clooney

Załącznik 35425

Po prostu boje się, że ktoś mi odbije Calgona.Teraz on taki ładny :D :)

RAFWRO 12.11.2012 00:37

Cytat:

Napisał 7Greg (Post 268619)
Po prostu boje się, że ktoś mi odbije Calgona.Teraz on taki ładny :D :)

No widzisz, wystarczy przepuścić jeden sezon i już musisz szukać od początku:) Calgoński "holiłudzki" uśmiech spowodował, że Pani przestała machać, łypiąc dużymi gałami na zgrabnie dokazującego i głośniego Calgona tuszującego tym swoje mechaniczne kompetencje. Pisze za to wspaniale!!!! . Taki przywar gwiazd - Pewnie George Timothy Clooney, też dzwoni po helikopter i dziennikarzy, gdy załapie gumę.

Kisiel 12.11.2012 10:41

Witam,

Byliście w Castellano i nie zjechaliście do Grand Canyon du Verdon? Przynajmniej z Waszej mapy tak wynika, choć 2 zdjęcie z ostatniego posta sugeruje, że jednak tam byliście :)
Piękne miejsca na latanie na moto, staram się tam bywać co roku i za każdym razem poraża mnie piękno południowej Francji, w szczególności Prowansji.

Pisz Calgon dalej, fajnie się czyta i ogląda :)

JARU 12.11.2012 11:17

Canyon du Verdon ominęliśmy. Cięliśmy do Cannes i nie było czasu na pierdoły ;)
Zdjęcie, o którym piszesz zostało zrobione na Combe Laval w Vercor'ach, bardzo blisko Grenoble.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:10.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.