![]() |
Dacia's & Ciorba's Land Story
Wszystko się w życiu kończy. Asfalt też.
http://images63.fotosik.pl/284/be6e889e066e70ef.jpg Był trzeci dzień drogi. Po trzech dniach drogi z PL docierasz na kraniec asfaltu. Kończy się na krańcach serpentyn. Dociera Skoda Octavia. Turyści zawracają. Mapa ich okłamała. Dalej nie ma drogi. Dalej jest szuter. Kamienie i przygoda. A My? Zaczynamy? Po tych kilometrach serpantyn, redukcji do dwójki, doganiania na trójce. Ciągłej szarpaninie z nieziemskimi widokami, zaczyna się. Zaczyna się to po co jedziesz do Rumuni. Odcinki Specjalne. Zostawiasz asfalt za plecami... Śmiejesz się od ucha do ucha. Metrzeler Unicros & Mitas 09 turlają się. TA nosi na boki. No tak. Bagaże i pakunki. Ale do przodu! I tylko co chwilę postój! Bo trzeba zrobić zdjęcie! http://images62.fotosik.pl/284/98279e2da7fcf588.jpg |
No, wstęp już był, teraz dawaj dalej!:)
|
:lukacz: lubię tego autora...
|
Trzeba przyznać że wstęp bardzo oszczędny w słowa. Coś czuję że to zamierzone dawkowanie emocji. :D
Czekam na więcej:lukacz: |
zapowiada się nieźle!:)
|
No tak, do wiosny kawał czasu. Ale nie każ nam Waść tyle czekać!!!
|
No Naczelny, jedziesz z tym tematem!
|
Kolejny dzień z rzędu po otwarciu oczu widzę za oknem chmury. W wilgotnym chłodzie pakuję bagaż na mokry motocykl. Ruszam w ponury poranek. Ołowiane chmury wiszą nad doliną, czasem kropi z nich zimny deszcz. Jest⌠przeraźliwie smutno.
https://lh4.googleusercontent.com/Qx...Y=w719-h478-no Ale jak to w Rumuni - po kilkudziesięciu kilometrach i paru przełęczach wjeżdżam w strefę słońca, którego promienie pieszczą swoim ciepłem moje zziębnięte kończyny i inne członki :) Świat staje się kolorowy :D https://lh5.googleusercontent.com/-s...o/DSC02216.jpg Trochę fotonów z nieba i od razu chce się żyć! https://lh5.googleusercontent.com/-U...o/DSC02220.jpg Pędzę przed siebie. Niebo zasnuwa się chmurami. Droga robi się tragiczna, ale co to dla enduro :D Rozchlapując kałuże wyprzedzam BMW 1200 [a może 1150?] z parą Niemców na kanapie, którzy rozpaczliwie lawirują między dziurami i lecę dalej. Kątem oka w lusterku widzę Naczelnego, który omija co większe wyrwy - dzielny trampiszon rwie do przodu! Niemcy szybko giną mi z oczu. Jadę⌠wyżej i wyżej, a chmury są coraż niżej i bliżej. Chłodne prysznice z nieba coraz częstsze i gęściejsze. Temperatura mocno spada. Tuż przed wjechaniem w białą wilgoć mgły, mam widok na głęboką dolinę i strome zbocza po drugiej stronie rzeki. Gdy wiatr rozdmuchuje na moment chmury, moim oczom ukazują się ośnieżone szczyty⌠To wyjaśnia to przenikliwe do szpiku kości zimno ;) https://lh5.googleusercontent.com/-6...o/DSC02224.jpg A przed nami jeszcze kilka km podjazdu. Ruszamy w lodowatą mżawkę. W końcu meldujemy się na przełęczy. https://lh3.googleusercontent.com/-x...o/DSC02229.jpg Gdy tylko cichnie silnik, gramolę się z motocykla i dreptam do schroniska. Wnętrze zniewala ciepłem, kask natychmiast pokrywa się parą... Jestem w stanie wykrztusić tylko dwa słowa âfood! eat!â :) Zdejmuję okrycie wierzchnie i już za chwilkę, opiekuńcza Marlena stawia na stole coś, o czym marzyliśmy od kilkudziesięciu km - ciorba - zupa ratująca życie. Gorąca! https://lh4.googleusercontent.com/-a...o/SAM_6127.JPG Dużo! https://lh3.googleusercontent.com/-4...o/SAM_6128.JPG Łapczywie połykamy energetyczną ciecz, czując jak ciepło rozpływa się po naszych zziębniętych kończynach. Powoli odmarzamy :) Trochę ciorby i od razu chce się żyć :) W schronisku spotykamy grupę Niemców - przyjechali do Rumuni, aby polatać na wścieklakach. Niestety pogoda pokrzyżowała ich plany - od 2 dni leje, zawiewa śniegiem. Chłopaki siedzą w schronisku, piją piwo i oglądają Eurosport, a ich motocykle grzecznie czekają w suchej szopce :) Rozgrzana solidną porcją ciorby pakuję się w przeciwdeszczówkę, wsiadam motocykl i ruszam w dół za Naczelnym, odprowadzana zdziwionymi spojrzeniami z ciepłego wnętrza schroniska. _________________________________________ Jedzenie to istotny aspekt każdej wycieczki. Naszej także :D Ryby z puszki - czyli klasyka na śniadanie :) Powszechne w Rumuni są ryby polskiej produkcji. https://lh6.googleusercontent.com/-0...o/SAM_5618.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-0...o/SAM_5861.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-d...o/SAM_5982.JPG Chleb - niestety nie trafiłam ani razu na żytni chleb na zakwasie. Co gorsza - nie trafiłam również na chleb, który by miał w składzie więcej mąki żytniej, niż pszennej. Próbowałam kupować âPaine de secaraâ, ale był to zwykły pszenny wypiek na drożdżach z małą domieszką maki żytniej. https://lh3.googleusercontent.com/-f...o/DSC01463.jpg Mamałyga czyli kaszka kukurydziana gotowana na wodzie lub mleku. Jadłam ją trzy razy, a tylko raz była idealna [ugotowana przez Amelię - kucharkę Aleksandra, który pojawi się w dalszej części opowieści] - tęga, dająca się kroić, wyglądająca jak âsłońce na talerzuâ. Druga była âtaka seâ - rozwodniona, ale smaczna, posypana tartym słonym owczym serkiem. Trzecia - ochyda - z kozim serem, kozimi skwarkami, utopiona w kozim tłuszczu. Na samą myśl o jej intesywnej woni dojrzałego capa trzepie mnie z obrzydzenia ;) Mici - mięso mielone z przyprawami pieczone na patyczkach do szaszłyka. Jakoś mnie nie zachwyciło, ale ostatnio mięcho mnie generalnie nie zachwyca ;) Zaleta - tanie. Ciorba - coś co tygryski lubia najbardziej. Genialne rumuńskie zupy, które wspaniale sycą i rozgrzewają. Dziwnym trafem prawie zawsze jedliśmy je w podbramkowych sytuacjach :) Np. gdy przemarznięci i przemoczeni atakowaliśmy Transalpinę, a ja byłam tak zdesperowana, że zrobiłam sobie na skarpety onuce ocieplające z folii ratunkowej ;) https://lh3.googleusercontent.com/-N...o/DSC01728.jpg Transalpina :/ https://lh6.googleusercontent.com/-y...o/DSC01733.jpg Herbata - dziwny kraj. Zamawiając gorącą herbatę [calde cziaj :D ] tak naprawdę nigdy nie byłam pewna co dostanę⌠Dwa razy kelner przyniósł âIce Teaâ [zimną!, z lodówki!]. Pare razy w grubej, chłodnej filiżance gdzieś na dnie smętnie bełtał sie letni napój o smaku owocowym. A raz dostałam herbatę rozpuszczalną [oczywiście â filiżanki], a kelner zapewniał mnie, że to Lipton, ale z termosu, dlatego bez toerbki⌠taaaa⌠niestety aspartam wyczuwam na odległość :/ Piwo - bardzo przypadło mi do gustu! Nasycony goryczką Ursus i delikatnie kwiatowy Ciuc - tęsknię za nimi! https://lh3.googleusercontent.com/-m...o/DSC01688.jpg Słodycze - namiętnie jedliśmy poduszeczki z czekoladowym nadzieniem, https://lh4.googleusercontent.com/-H...o/SAM_6747.JPG rurki z czekoladowym nadzieniem i rumuńskie rumowe batoniki [Rom, Fagaras]. Dwa dni przed końcem wakacji odkryliśmy âbloki czekoladoweâ - smakujące prawie identycznie jak te, które za czasów PRLu robiło się z margaryny i mleka w proszku :D Pycha! https://lh3.googleusercontent.com/-C...o/SAM_6746.JPG Lokale gastronomiczne - przypominaja polskie sprzed 20 lat - nie tylko wystrojem i klimatem, ale również zadymieniem. W Rumuni pali chyba większość społeczeństwa. W kawiarniach i restauracjach często można zawiesić siekierę w powietrzu/dymie :/ Prawdę mówiąc nie uświadamiałam sobie, jak bardzo to może przeszkadzać. Właściwie z każdego lokalu wychodziłam przesiąknięta smrodkiem papierosów :/ |
"pieszczą swoim ciepłem moje zziębnięte kończyny i inne członki "-Mygosia bo zaczynam się martwić..Ty masz oprócz kończyn jakieś inne członki?
|
Dunia. Przyjmij ją bez kolejki! Cholera wie co to za członki?! Może dwa koła motocykla są jak członki ale czy one mogą zziębnąć?
|
10 Załącznik(ów)
Noclegi.
Każda wyprawa ma to do siebie, że nie wiesz gdzie dziś będziesz nocować. Nie wiesz gdzie Cię koła zaniosą. Czy rozbijesz namiot na fajnej łączce, czy w chaszczach, czy też uciekając przed deszczem będziesz wypatrywał camab, zimer frei etc :) Załącznik 43415 Wrześniowe podróże mają to do siebie, że szybko atakuje Cię wieczór. Szybciej zapada zmrok, i zimność. Ale dla damy rade :) Masz pogodę, to znajdujesz bajerackie miejscówki: Załącznik 43416 Nie masz pogody, to też znajdujesz: :) Załącznik 43417 Swoją drogą, spanie na deszczu obok wartkeigeo strumienia to nie był dobry posmysł. Z boku na bok się przewracam. A co jeśli strumień wzbierze? Jeśli porwie namiot? Jeśli popłyniemy? W środku nocy wstaję oddać mocz. Niby idę oddać mocz. Ale nie idę oddać moczu. Z latarką patrzę na pozoim wody w strumieniu. Bo szumi i szumi woda. Ile? Eeee! Tyle co było wieczorem! Można spać spokojnie! A mocz! A mocz można oddać! Rumuńskie noclegi w pensjonatach i motelach to inna bajka. Ceny znośne. Dwie osoby od 50 do 100 zł. Rusek chciał nas ugościć za 120. Ale Gosia go skwitowała uśmiechem i pojechaliśmy szukać innego noclegu. A tam było tak ciepło!!! Załącznik 43419 Za 50zł Kranoludy pilnują moturów. Nic ich nie zjadło. Nikt. A standard? Czasem trafi CI się alkohol na powitanie, czasem wrzątek, a czasem wrzątku nie ma. Ale jest telewizor!!! Załącznik 43418 I to nie byle jaki! Załącznik 43423 Co nocleg to inny! Załącznik 43424 Najmilej i tak człowiek wspomina te ciepłe bezdeszczowe wieczory, gdy można rozbić namiot, gdzie cisza i spokój przypomina CI że jeseś w Rumunii Załącznik 43421 Takie tam jeszcze ze stardardów PRL: Załącznik 43422 Załącznik 43420 |
1 Załącznik(ów)
Z Cyklu Zdajemy na Prawo Jazdy.
Załącznik 43425 Kierujący widząc pojazd takowy na jezdni: A/ powinien włączyć światła dzienne/nocne/haolegenowe/dalekosiężne/latarnicze/przeciwlotnicze gdyż przed nim włancza się do ruchu Dacia b/ powinien założyć maskę przeciwgazową c/ powinien spodziewać się przelotnych opadów deszczu z nadciągającej chmury. d/ powinien niezwłocznie zrobić zdjęcie :) |
Te onuce najlepsze :D W tym roku testowalem podobny model na rekawach :D
|
A już się bałem, że w tym roku nie będzie relacji Naczelnego. Dawaj dalej chłopie! :drif:
|
Cytat:
:o Cytat:
Chleb z pomidorem https://lh6.googleusercontent.com/-H...o/DSC01672.jpg Chleb z piwem https://lh3.googleusercontent.com/-t...o/DSC01673.jpg Obawiałam się, że przez ten szum potoku koło głowy, w ogóle nie zasnę [jestem nadwrażliwa na dźwięki]. W dodatku podłoże było mocno kamieniste. Okazało się, że moja karimata była tak ułożona, że kamienie tworzyły miłą kołyskę. Całą noc przespałam jak niemowlę :) Oczywiście z przerwą na siku [w niewielkiej przestrzeni namiotu musiało się to odbywać synchronicznie]. Mokry poranek https://lh3.googleusercontent.com/-o...o/DSC01674.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-8...o/DSC01679.jpg Po raz kolejny przekonałam się, że jestem typowym zwierzęciem namiotowym. Szkoda, że pogoda pokrzyżowała nam plany i musieliśmy spać sporo nocy w pensjonatach/kwaterach. Ale gdy temp. jest poniżej 10 stC, ciągle popadywuje deszcz, a w butach chlupocze, to wizja suchego pokoju i gniazdka z prądem [suszarka do włosów rulez! - idealnie suszy wysokie buty ;) ] jest ciężka do odparcia. To już Węgry i ostatni nocleg w przytulnym lasku. https://lh6.googleusercontent.com/-o...o/DSC02262.jpg Cytat:
wyobraźcie sobie olbrzymią polanę gdzieś wysoko w lesie. W samym sercu Parku Narodowego. Od ostatniego wiekszego miasteczka jedziemy do niej kilkadziesiąt km świetnym asfaltem, który serpentynami pnie się kilkaset metrów wzwyż, po czym odbijamy w prawo, by po dwóch kilometrach szutrowej drogi dotrzeć na miejsce. https://lh4.googleusercontent.com/-4...o/DSC01292.JPG Górska dolina otoczona lasami świerkowymi. Na końcu kilka zabudowań z zachęcająco dymiącymi kominami, gdzieniegdzie rozłożone namioty. Wygląda na zorganizowany kamping. Nieśmiało pytamy się gdzie można się rozbić, ile to kosztuje i gdzie się płaci. Odpowiedź: everywhere, it's free. https://lh5.googleusercontent.com/-b...o/DSC01298.JPG I tak sobie myślę wtedy, że u nas byłoby to niemożliwe, aby w samym sercu Bieszczadów, albo Taterków było takie magiczne miejsce.... W domkach można coś zjeść [niedrogo], napić się, doładowac komórę, albo po prostu ogrzać się przy ogniu palącym się do późnych godzin nocnych. Drugiego wieczoru, gdy zziebnięci i nieco mokrzy wracamy z Fortress of Ponor, marzę o grzanym piwie. Właściel małego baru kompletnie nie wie o co mi chodzi, ale zaprasza mnie "na drugą stronę okienka", do swojej przyczepy kampingowej, która pełni rolę zarówno sypialni, jak i kuchni. W pełnym ładzie i porządku przytulnym wnętrzu warzę sobie grzane piwo z podarowanym miodem [Miere :) ]. Parędziesiąt km od najbliższego miasta, paręnaście od wioski nieboskłon w nowiu zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Gwiazdy przytłaczają, gwiazdozbiory rozpływają się w setkach równie jasnych punktów, a droga mleczna wygląda jak struga opalizującego płynu.... Wokół panuje cisza idealna... Przynajmniej tej nocy :) https://lh5.googleusercontent.com/-j...o/DSC01305.JPG Krystaliczne powietrze i nocna rześkość są zwiastunem… mroźnego poranka :) Oj tak … . https://lh4.googleusercontent.com/-5...o/DSC01318.jpg https://lh5.googleusercontent.com/-b...o/DSC01298.JPG Wyjście z namiotu wymaga pewnego samozaparcia. Ale czego się robi dla ciekawych zdjęć :D https://lh6.googleusercontent.com/-g...o/DSC01316.jpg A gdy zza góry wychodzi słońce, cały szron znika w ciągu kilku minut. Magia :D https://lh5.googleusercontent.com/-k...o/DSC01332.jpg I po chwili... https://lh5.googleusercontent.com/-t...o/DSC01336.jpg Cytat:
https://lh5.googleusercontent.com/-w...o/DSC01983.jpg 5lei za namiot - w cenie zimna woda [za ciepły prysznic dopłata], WiFI, prąd, kibel z gasnącym co 10sek światłem, którego włączyć z pozycji “na Małysza” było właściwie niemożliwym :D W ogóle kibelki i prysznice to osobna historia :) Najbardziej obleśną była toaleta męska, z której korzystaliśmy we dwoje [bynajmniej nie jednoczesnie ;) ], bo tylko my bylismy w domkach kampingowych. Ciężki do opisania zapaszek, ciasny kibelek na Małysza z nieotwierającymi się do końca drzwiami [uchylasz drzwi, wciskasz się do środka, stajesz na "cokółkach", ledwo utrzymując równowagę zamykasz drzwi, z trudnością zzuwasz spodnie, ciepłą bieliznę... a potem na abarot!], wszechobecna rdza i kamień... Ciekawe czy kibelek damski był podobny ;) https://lh3.googleusercontent.com/-W...o/DSC02100.jpg :D https://lh3.googleusercontent.com/-8...o/DSC02101.jpg Nie znam rumuńskiego, ale napisy jednoznaczne [ps. to juz inny kibelek ;) ] https://lh4.googleusercontent.com/-6...o/DSC01879.jpg Cytat:
Dla mnie lekkim szokiem był teleturniej “Koło fortuny” [Pijanowski i Magda Masny - pamiętacie? :) ], w którym prowadzący i zaproszona dziewczyna w skajowych spodenkach do półtyłka [chyba jakaś ichniejsza celebrytka] się namiętnie obściskiwali i całowali… Nikt nie powiedział biednej kobitce, że jej fioletowo-różowe usta pasują zupełnie do nieczego… Tutaj obrazujące zdjęcie [tak, tak, wiem - powinnam dac dłuższy czas, ale mózg mi sie zawiesił ;) ] https://lh3.googleusercontent.com/-w...o/DSC01724.jpg |
13 Załącznik(ów)
Odcinek Spedcjalny Cugir - Oasa :)
Trasa wyszła tak sama ot siebie. Na przeglądaniu atlasu. Czemu jechać dookoła asfaltem jak idzie taki piękny skrót! Śliczna biała droga przez dziewicze chaszcze górskie. Ile to będzie? 40 km offa? Ile CZTERDZIEŚCI??? Załącznik 43494 Sam dojazd do wioski Cugir to już nie lada wyzwanie. Zgubione dwie butelki z wodą. A gdzie lasy i góry??? Trafić na mityczną drogę do Oasy dość trudno. Wogóle o mitycznych drogach w rumunii można dużo pisać. To są magiczne drogi. Prowadzące do najdziwniejszych miejsc. Co jest w nich najlepsze? Że nie są ślepe. Nie trzeba się wracać. Nie trzeba zawracać. Bo na końcu czeka mityczne dalekie miejsce. Asfalt lub cywilizacja :) W Cugir błądzimy. Włanczamy pomocnicze naprowadzanie satelitarne Garmin CX60. Na rumunie nie ma map topograficznych. Ale na starym CityNawigatorze programiści nałożyli pełno dziwnych dróg. Bocznych, nawet nie istniejących. Nowy CityNawigator nie ma już tych dróg! A mityczna droga na południowy-wschód była! No to lecimy! Załącznik 43483 Za mieściną asfalt szybko się kończy. Pojawia się dziurawa szutrówka. Kałuże i dziurska. I żeby było mało. Liczba zakrętów zbliża się do nieskączoności. Nic prostej drogi. Zakręt za zakrętem. Kałuża za kałużą. Ramiona napinkalają... Załącznik 43484 Mygosia nie wygląda na zadowoloną. W moim kufrze piwo od wstrząsów wybucha w trybie kontrolowanym upuszcając ciśnienie. No i co? Piwo zostawiamy na drodze! Może pójdzie ktoś pieszo! Może znajdzie! Ale pustki w tych lasach straszne! Tylko mijane co kilka kilometrów Pomniczki kilometrowe przypominają nam że jesteśmy na głównej drodze... Załącznik 43485 Po kilkunastu kilometrach dziurawej drogi docieramy do zrywki. Masakra! Tyle kilometrów się wracać? Nie no! Załącznik 43486 Chwila przerwy. O! Są leśnicy! Bierzemy mapę! Bo pewnie nie gadają po naszemu! Dadzą nam mandat? Zakaz ruchu ścinka drzew? Nie! Pokazujemy mapę! Jezioro! 20 km! Da rade dojechać? Nie da rady dojechać? Nikt nic nie wie! Ale pokazują aby jechać! No to ogień na kostki! Znaczy na jedyneczce i na listonosza przez błotko!!! Załącznik 43488 Zrywka szybko się skończyła. Szuter lepszej jakości. Aż docieramy do jeziora. Zapora. Prąd produkują. Może ta droga prowadzi tylko do wybudowanej zapory? Na mapie zapory nie ma. Na nawigacji nie ma! Droga ma odchył ok 500m na nawigacji, więc jedziemy tylko na kierunek, czyli pi razy oko :) Załącznik 43487 Jeziorko małe. Ale nijak nie wiadomo jak jechać. Głowna droga się gubi na kilku rozjazdach. Nawigacja karze jechać w las. Jesteśmy w czarnej dupie :) Zero wizji gdzie jechać :) Załącznik 43489 Pierwsza ślepa uliczka. Nawracamy, to na pewno nie ten kierunek. Więc co? Koniec jezyka za przewodnika. Nad jeziorem kilka budynków nadleśnictwa. Panie jak stąd wyjechać do Cywilizacji!!! Jak!!! My tu nie chcemy zimować!!! Załącznik 43490 Pokierowali nas! Za budynkami w prawo drogą wzdłuż dolinki. Ostrzej pod górę. I tylko co chwilę przerwa na zdjęcie! Bo inaczej niż u nas! I nawet ludzie mili strasznie! Machający drwale! Dla nich ludzie tutaj to chyba jakiś dziw! Serdezczne pozdrowienia! A my ciągle do góry! Załącznik 43491 Mamy Pomniczek! Jesteśmy na dobrej drodze! Załącznik 43492 Droga lepszej jakości, to i 3ci bieg można wbić! Załącznik 43493 Las rzednieje. Na przełęczy stawiają letniskowe domy. Wiemy że dojechaliśmy. Że Mityczny Skrót okazał się bajer przygodą. Że nie musimy zawracać. Że daliśmy rady. Nie miałem ochoty na wracanie tą samą drogą. Zawsze to lepiej oczekiwać że na końcu czeka na Ciebie nieznane. CO czekało na nas? Na nas czekało jezioro na drodze mitycznej Transalpiny. :) Jezioro jak jezioro. Smaczne były takie dziwne plaski. Ale jak się nazywały to nie wiem :) DObre były! Mimo tego że było zimno! A niemcy? A niemcy przyjechali błyszczącymi moturami od asfaltowej strony świata. Mieli chyba wszystko. Wiadomo, niemcy, oni wszystko wożą na motocyklach. Oprócz potu białych zapomnianych rumuńskich bezdroży :) Załącznik 43495 |
Fajna opowiastka. Mam nadzieję, że coś jeszcze napiszecie.
Muszę objechać to moturem. W tym roku byłem przejazdem w Rumunii i czasu na Karpaty zabrakło, choć korciło. Fajne zdjęcia robicie. Czekam dalej na ciąg dalszy...:) |
Jaki ten świat mały.Dosłownie kilka dni wcześniej,będąc na Glavoi,rozbiłem namiot praktycznie kilka metrów od Waszej miejscówki.Dokładnie po drugiej stronie strumienia,przy kładce.:D
|
9 Załącznik(ów)
Odcinek Specjalny Gura Teghil - Comandau
Dziurawy asfalt napawał niczym strumień wartkiej rzeki. Tak jak na grach komputerowych z XXwieku, na bieżąco wypatrujesz dziur, wyrw i dziurek. Lawirujesz. Oglądasz widoki. Ale jakaś część Ciebie podświadomie analizuje drogę, i wybiera optymalny przelot. Nie wiem jak. Nie wiem gdzie. Ukluł nam się plan na tą drogę. Gdzieś kilkanaście km na wschód wiódł asfalt czerwoną drogą. Ale? Atlas snuł przed nami wizję zapomnianej białej drogi do mitycznego miasta Comandau. Nie no! Nazwa jak jakaś droga dla komandosów! Japoński zawias wybierał dziury. Powiedziałbym że TA szedł jak czołg po miękkim poligonie. W rzeczywistości plastiki trzeszczały. Obrotomierz raz działał, raz nie, nawigacja prowadziła drogą plus minus 200 m od śladu. Ale lecimy! Załącznik 43687 I dwie wioski dalej skręt w lewo w dzicz! Załącznik 43688 Wiecie co jest fajne w podróży? Czasem zgrywa się magicznie nasza przestrzeń z czasem, z przestrzenią innych ludzi. Bo tak. Znaków na Comandau brak. Boczna droga. Kierunek dobry. Ale wąsko. A to jakieś 30 km drogi ubocznej. A może lepiej zawrócić? Gdzie Ona jest? Przecie jechała za mną? Co Ona tam robi? Gdzie Ona jest? Stoję i patrze w lusterko. Nie ma jej. Gaszę silnik. No to może zdjęcie? Załącznik 43689 A jej nie ma! Robi zdjęcia? Gleba? Wjechała do rzeki? Zatrzymuje się obok mnie pickup. Gość zaputuje gdzie jadę? Skąd? Dokąd? A może ja powinienem mniej ufac ludziom? Przecie to mógł być morderca w środku Rumuńskich odstępów! Dolatuje Mygosia. Kto to? Co chciał? Nie wiem co chciał. Ale jedziemy za nim 4 km. Bedzie jedzenie! Mogliśmy nigdy gościa tam nie spotkać. Wystarczyło przesunięcie kilku minut. Później wstać, wcześniej wyjechać. Taki wszechświat. Czasem coś fajnie się zazębi w magicznych trybach życia. Załącznik 43690 W każdym razie po 2 godzinach siedzenia u Gościa (to osobny temat) trzeba było lecieć dalej! Na mityczne miasto Comandau droga jest przejezdna. Trzeba mieć Dacię, czołg, lub enduro :) Załącznik 43691 Na początku trochę kamieniście, ale im dalej, tym milej. Wąska leśna droga wijąca się setkami zakrętów. A na rozgalęzieniach? Dobrze że byli drwale, bo nie zawsze są małe tabliczki z drogowskazami: Załącznik 43692 Czy to zaasfaltują? Pewnie kiedyś tak. Brakuje mi takich dróg w PL. 30 km bezdroża. Zero ludzi. Tylko zakręt za zakrętem... Załącznik 43694 Gdyby nie tabliczki z kierunkami, do dziś byśmy tam błądzili. Na citynawigatorze tamten rejon to plątanina polnych dróg, nie zawsze istniejących. A samo mistyczne miasto? Comandau? Spodziewałem się cywilzacji. A to wioska na krańcach lasów. Mieścina drwali i nowo powstających letnich domków. Jest prąd. Kawałek asfaltu przez środek. I ślady kolejki wąskotorowej przysypanej szutrową jezdnią... |
Cytat:
Przypadek 1 Gdy wyjeżdżaliśmy rano spod wulkanów mieliśmy różne wizje dojazdu do Comandau. Ja chciałam koniecznie jechać na skuśkę - drogami II kategori przez wsie, a Naczelny nalegał, żeby jednak jechać główną, co ponoć miało być szybsze, mimo, że nadłożylibyśmy jakieś 30km. Miałam dzień dobroci dla ludzi, więc się zgodziłam na jego wersję :) Przypadek 2 Po wjechaniu na odcinek szutrowy w górach jechałam jako druga, co nie było częste. Przypadek 3 Jechałam za szybko, zagapiłam się i za zakrętem wjechałam w spory wykrot. Przypadek 4 Wcześniej źle przypomocowałam butelkę z wodą, która wypadła na pobocze w momencie gdy mnie wyrzuciło w górę za dziurą ;) Potem wiadomo - szybka kalkulacja czy w ogóle się zatrzymywać [minęliśmy ostatnią wioskę ze sklepem, przed nami dzika dzicz ;)] - po 20-30m i bezskutecznym trąbieniu na Naczelnego, zjazd na pobocze i dreptanie po wodę. W między czasie mija mnie czarny SUV... Po kilku minutach widzę go ponownie, gdy doganiam Naczelnego - rozmawia z kierowcą SUVa, po czym macha na mnie ręką i mówi: Nie wiem o co chodzi, ale ten gościu pokaże nam wioskę, gdzie mieszka tylko on i jeszcze jeden człowiek. https://lh6.googleusercontent.com/-5...o/DSC02072.jpg Ten szereg przypadków spowodował, że kolejne kilka godzin spędzamy w letniej hacjendzie Aleksadra :) https://lh4.googleusercontent.com/-R...o/DSC02076.jpg Jesteśmy ugoszczeni jak królowie - cztery słoiczki przepysznych konfitur [pierwszy raz jadłam taki z owoców bzu czarnego - szał!], sery kozie własnej produkcji, najlepsza mamałyga jaką jadłam w Rumuni oraz grillowana kozina i drób. Uczta! https://lh3.googleusercontent.com/-8...o/DSC02075.jpg Bo okazało się, że w wioseczce za wiszącym mostem Aleksander ma tam małą hodowlę zwierząt, z dojarnią i rzezienką. https://lh5.googleusercontent.com/-T...o/DSC02077.jpg Czyli wizja: Cytat:
Aleksandro dopieszcza nas jak może, ale czas mija nieubłaganie, a przed nami jeszcze spory kawałek do przejechania. Robimy pożegnalną fotę i objedzeni jak bąki wsiadamy na motocykle i podążamy w górę... ku Comandau. https://lh6.googleusercontent.com/-i...o/DSC02079.jpg |
13 Załącznik(ów)
Muntii Ciucas
Cheia. Mieścina, a raczej wiościna w sezone letnim może przypominać Cisną przed Bieszczadami. Czyli noclegi i pensjonaty w każdym domostwie. Ale po sezonie? Wszystko wyzamykane. Dobrze że na końcu wioski wyczailśmy pole namiotowe. Ale zamiast namiotu skusiliśmy się na bajerancki domek. Poranek? Zimny! Brrrr! :) Załącznik 44456 Ale? Lecim! Dzień czeka! Plan? Wg zapisków Gosi gdzieś za wioską będzie droga w lewo która poprowadzi w śliczne połoniny. Lecim! Lecim asfaltem malowiniczymi zakrętami. A skrętu w lewo brak. Nie lubię jeździć w drogi na chybił trafił. :) Oczywiście drogi brak. W kolejnej wiosce kluczymy szukając skrętu w lewo w doliny. Brak. Same ślepe uliczki. WYbudowali jakieś jezioro. Może wpław??? Nie będzie malowniczych połoninek? No nie będzie! Więc zniesmaczeni lecimy do Draina De Sus. Może od południowej strony uda się coś wymyśleć? Naście kilometrów ale lecimy. Szczerze? Powątpiewam! Papa mówi że droga się końcy na wiosce i że nie ma nic w górę. Mapy Gosi mówią o drogach ale od wschodu. :) Cersau. Im dalej w dolinę droga coraz węższa. Asfalty coraz gorszej jakości. Nie podoba mi się to! WTEM! JEB! Widzę w nawigacji że lecimy jakimś śladem. Wgrana mapa pokazywała pustkę. A ślad pojawił się w pamięci urządzenia. Nie! Nie byłem tu nigdy tylko przed wyjazdem wgrałem do nawigacji 20 offowych śladów endurowych z gpsites z rumuńskich kieleszy! Lecimy za śladem! Nie wiemy gdzie leci ale wiemy że jakiś motocykl tędy szedł! Asfalt się kończy. Stromy podjazd przez wioskę. Kamulce. Płoty. Redukcja do jedynki! Teraz trzeba iść! Zatrzymanie wiązało by się z nieruszeniem na kamieniasto-syfiastym podłożu. I zakręt za zakrętem. Ujadanie psów, chaszcz i kamieni :) Za wioską ubita szutrówka. Przerwa :) Załącznik 44457 W dole wioska :) Załącznik 44458 A my? To co? Sprawdzimy ten ślad? Załącznik 44459 Szutrówka wije się zakrętami, coraz to bardziej do góry. W relaksacyjnej jeździe przeszkadzają kamulce :) Załącznik 44460 A im wyżej tym ładniej :) Załącznik 44461 DR 650 idzie jak czołg. TA idzie leniwie. Wypatruję kamulcy bo przednia opona za dobrze nie wygląda. Ale damy radę :) Załącznik 44463 Załącznik 44462 Bzium! Załącznik 44464 Do szczytu już relatywnie blisko. Ale w górach okazuje się to troszkę inaczej. Za każdą górką pojawia się inne wzniesienie :) Załącznik 44465 Jeszcze kawałek! Jeszcze jeden zakręt i przełęcz! Załącznik 44466 Zdobywcy! Udał się! Taka wielka góra! :) Lajtowe Offy Beskidzkie wyjechały! Załącznik 44468 Nie pamiętam co jedliśmy na szczycie :) A nie! To chyba był rumuński kabanos!!! Załącznik 44467 |
No to moje wspomnienia z Połoniny Crai :)
To był jeden z nielicznych pogodnych dni. I ciepłych. https://lh6.googleusercontent.com/-D...o/DSC01881.jpg https://lh6.googleusercontent.com/-h...o/DSC01884.jpg Droga miodna https://lh6.googleusercontent.com/-L...o/DSC01894.jpg Czasem stromo https://lh3.googleusercontent.com/-L...o/DSC01895.jpg Trampek prze do przodu jak mały czołg :) https://lh5.googleusercontent.com/-Y...o/DSC01900.jpg Co jakieś 1-2km postoje na zdjęcia - krajobrazy zmieniaja się jak w kalejdoskopie. https://lh6.googleusercontent.com/-i...o/DSC01909.jpg https://lh6.googleusercontent.com/-l...o/DSC01919.jpg Prawie jak Bieszczady https://lh6.googleusercontent.com/-S...o/DSC01920.jpg Wykaraskalismy sie na szczyt :) https://lh3.googleusercontent.com/-q...o/DSC01928.jpg https://lh3.googleusercontent.com/-X...o/DSC01929.jpg No i teraz z górki na pazurki https://lh3.googleusercontent.com/-o...o/DSC01947.jpg |
Ładnie,dawać więcej fotek :bow:
|
Dawkują powoli, bardzo powoli a tu emocje sięgają zenitu :D
|
|
Rafał pięknie namalowałeś tą scenkę:Thumbs_Up::D
|
Piękne widoki..lato wróć! szuterków, zieleni i błękitu nieba jakże nam dzisiaj potrzeba;)
a co do drogi: Przypomina mi się dialog z miejscowymi: -Dokąd dojedziemy tą drogą? -A dokąd chcecie? -Gdziekolwiek byle fajna droga była -No to dojedziecie.. |
Teraz kolej Naczelnego - jego męczcie :)
|
3 Załącznik(ów)
Mróz dawał się we znaki.
-5? -10? Załącznik 44761 Poranek nie rozpieszczał. Dwie pary gaci. Puchowa ciepła kurtka. Plecak na plecy. Nawigacja z aparatem pod rękę. I lecimy! Całe szczęście nie sypało. Szlak tylko miejscami przewiany przez wiatr. Ale idziemy. Można siedzieć w domu oglądać TV. ALe nie mam telewiozra... Załącznik 44762 Białość otacza. Zmrożone kosmyki drzew. Przemrożone igliwie. Skrzypiący śnieg pod nogami. I tylko dymisz parą z płuc. Miarowo wbijasz kilki przed sobą. Krok za krokiem. Zielony szlak czeka... Załącznik 44763 Góry w zimie zawsze mają inny charakter. Nieprzebrane zaspy. ZImność. Mało ludzi. Nie pałętają się wekendowi turyści. Wogóle mało ludzi się pałęta. Brrrr... |
Osz!!! Nie ta relacja!!!
|
1 Załącznik(ów)
Załącznik 44765
…jej smukłe ciało przebijało się ukradkiem przez kłęby pary. Krople spadającej wody dudniły w prysznicu niczym grzmot wodospadów. ...nie to nie huk wodospadów. To Palinka? Gospodarz zajazdu poczęstował nas na wstępie lokalnym alkoholem. To on tak rozgrzewał od środka? To on tak omamiał zmysły? … a może to widok gorącej pary dobywającej się z niedomkniętej kabiny prysznicowej? … jej zmęczone ciało łaknęło gorącego prysznica. Stała w bezruchu absorwując ciepło. Z głową wygiętą do tyłu, stała. Końce jej włosów, rozproszone za dnia, w ten prysznicowy wieczór splatały się w grube zakręcone kosmyki. …od setek kilometrów widziałem ją codziennie. W motocyklowej kurtce. Ale dopiero teraz mogłem się przyglądnąć jej kobiecym plecom. Łopatki opadające w ramiona. Skóra mieniąca się w refleksie drobinek wody i pary... … przez kłęby pary zdało się widzieć nagie ramiona, które woda opływała raz po raz, zmywając resztki mydła... |
A myślałem że ta relacja nie może być jeszcze ciekawsza... :)
|
ło żesz tego się nie spodziewałem
Naczelny pisz dalej i więcej fotek koniecznie:drif: |
Lubię w przygodzie nagły zwrot akcji, choć jej główny kierunek zostaje nadal ten sam :)
|
Naczelny - ten odcinek miał iść na tamto drugie forum!!!
:fool2: :o |
Mygosiu- jakie inne forum? czyżbyś naprawdę chciała pozbawić nas tak pięknego zdjęcia i tekstu? A co my jakieś parszywe:D Nie rób tego pliss
|
Naczelny nie mów że na jednym zdjęciu się skończyło;) :lukacz:.
|
Noo Naczelny - Hitchcock mógłby się u Ciebie uczyć
|
Dobra rób wejście do tej kabiny:D Niech sie dzieje:D:D:D
|
Cytat:
Czekamy, czekamy :) Pisz Pan :) |
Naczelny na Twój następny wyjazd to Gopro gratis Tobie pożyczam...
|
" Naczelny na Twój następny wyjazd to Gopro gratis Tobie pożyczam..."
wraz z wodoodpornym etui...zwanym kondonikiem ???? |
Cytat:
|
4 Załącznik(ów)
Musiała to być jesień 2012 r kiedy w schronisku na Lasku słyszałem opowieści o majestatycznej budowli w Rumuni. Rozmawiało dwóch osobników. W czasie ich podróży po Rumuni odwiedzili podziemną kopalni soli.
Nie zapamiętałem gdzie. Nie zapamiętałem nazwy. Wiedziałem że gdzieś jest. Że jest przeogromna. Że jest gigantyczna. Że jest w dechę. Tyle mi wystarczyło. Wiele miesięcy później goooogle pomogło zlokaliwać to niezwykłe miejsce... Załącznik 44791 Z zewnątrz? Parking i jakieś niewielki budynek. Stragany z cepelią. Nie no? Czy my jesteśmy w dobrym miejscu? Czemu tu tak pusto dookoła? Jakieś odludzia za miastem. Całe szczęście nie pożałowali na znaki turycztyczne aby tam trafić! Więc? Więc w czeluścia! Wąskim chodnikiem.... Mamy wdzianka motocyklowe więc nie będzie nam zimno! Nawet godzina wczesna więc ludu turystycznego mało... Załącznik 44792 Ze ścian korytarzy można zlizywać sól. Smacznego! Załącznik 44793 Uuuuuu! Coraz ciekawiej! Lubię podziemia! Załącznik 44794 Do zwiedzania dwie komory wydobywcze. Znaczy taka jedna podzielona na dwie części. No to idziemy na dół? Drewniane schody pokryte wszechobecną solą czekają... No to na dół? Dziesięć pięter? Ile? Dziesięć? |
Też odwiedziliśmy to miejsce z Beddim podczas rumuńskiej wycieczki we wrześniu. Ciekawostką jest to, że tą kopalnię budowali polscy górnicy z Bochni. Obok jest nawet "polska" wieś- ale nie udało nam się spotkać nikogo, kto by mówił po naszemu;)
|
Cytat:
|
Ło żesz kurna, ale relacja :)
|
Kazmir, to wbudowany filtr do kompaktu Sony, który ma Raf.
Jest bajkowy! Drugi który mi sie podobał, to ten: https://lh5.googleusercontent.com/-2...o/DSC02026.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-I...o/DSC02024.JPG Ps. exif podpowiada, że to Sony DSC-HX10V :) |
Bardzo mi się podobają te obrazy, takie baśniowe, pasują do tej relacji :Thumbs_Up:
|
Kontynuując poprzedni post Naczelnego, czyli...
... rumuńskie osobliwości vol. 1 - Salina Turda Kopalnia soli w Turdzie. Zupełnie inna od znanych mi kalustrofobicznych komnat i krętych wąskich korytarzy Wieliczki. Zero solnych figur, krasnali i przedmiotów obrośniętych solą. Ma za to coś zupełnie innego. Przestrzeń. Ogromna przestrzeń pod ziemią - jak łezkowata inkluzja powietrza w bursztynie. Wiedzie do niej prosty jak strzała, długi na prawie kilometr, wykuty w skale korytarz. https://lh6.googleusercontent.com/-8...o/SAM_5871.JPG I stajemy jak wryci. Pod nami przepaść na ponad 100 metrów. Gdzieś w dole widać dziwne świetlne kręgi. Wrzaski dzieciaków zwielokrotnione echem dają upiorny efekt, jak z taniego horroru. https://lh5.googleusercontent.com/-6...o/DSC01489.jpg Od razu przychodzi mi na myśl pomysł bungee w tym miejscu - wiele bym dała, aby skoczyć w dół... https://lh6.googleusercontent.com/-g...o/SAM_5879.JPG Na początek - krótki spacerek "galeryjką" - jesteśmy pod samym sklepieniem długiej na 80 metrów sali Rudolfa. Roboczo przyjmijmy, że to poziom "0". https://lh4.googleusercontent.com/-F...o/SAM_5881.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-R...o/DSC01504.jpg Po zjechaniu windą 40 metrów niżej, na poziomie "-1", stajemy na dni sali Rudolfa. A tam jest... wszystko... młyńskie koło, kręgle, podest do tańczenia [?], minigolf, miniamfiteatr. https://lh5.googleusercontent.com/-1...o/SAM_5900.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-C...o/DSC01491.jpg Wychylamy sie przez barierkę i patrzymy na poziom "-2" - świetliste okręgi są jakby wieksze, ale nadal dzieli nas od nich kawał przestrzeni. I znów winda i jestesmy na samym dnie ogromnej komnaty o stożkowatym kształcie. Ma ona imponująca wysokość 120 m. Galeryjka na której bylismy kilkanaście minut temu majaczy się gdzieś w górze. A "dziura" do olbrzymiej Sali Rudolfa, czyli poziomu "-1" wygląda w tej skali nipozornie. https://lh3.googleusercontent.com/-N...o/DSC01499.jpg Na samym dole jest "jeziorko", a na nim zbudowano drewniane pomosty i koncentryczne miejsca do siedzenia. https://lh3.googleusercontent.com/-P...o/SAM_5920.JPG Dzięki dzwonowatemu kształtowi każdy głosniejszy krzyk wielokrotnie odbija się echem od kamiennych ścian. Wrażenie jest niesamowite. Jedyne co mi przeszkadzało, to wilgotne, stęchłe powietrze wiszące w całej kopalni - zupełnie niepasujące do ogromnej przestrzeni. Jeszcze miłe zaskoczenie - pan ochroniarz - wskazał nam miejsce, gdzie możemy zostawić motocykle, a później sam zaoferował, że zaopiekuje się naszymi motocyklowymi rzeczami. Do tego był niezwykle uprzejmy i szarmancki. I mówił po angielsku :) Wejście do kopalni - 15-20lei. Temp ok. 11-14stC. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:09. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.