Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Ryba - Skorpion po mojemu: jesienna Sri Lanka 2013 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=19788)

Ola 20.12.2013 16:41

Ryba - Skorpion po mojemu: jesienna Sri Lanka 2013
 
Wszędzie Azja Centrlna, Rosja, Mongolia, góry, zimno….Nie żeby mi się nie podobało... Ale pomyślałam sobie, że mała odmiana nikomu nie zaszkodzi: będzie ciepło, dżunglowato (ale nie tylko), czasami tłoczno, też górsko, ale i plażowo. Opowieść z miejsca, z którego niewiele znalazłam relacji motocyklowych, a które na pewno na dwóch kołach warto odwiedzić.

Zimny i mokry listopad - ohyda. Moja nieulubiona pora roku. Pogoda „ni pies ni wydra”: ani narty, ani motor, ani nic, tylko spać się chce. Szaro, ciemno i tęskno za zupełnie nieodległym „piękno-jesiennym” jeżdżeniem. To chyba wystarczające powody, żeby ruszyć 4 litery w bardziej przyjazne człowiekowi strony. Tym razem to była raczej „krótka piłka”, czyli mało czasu na ogarnięcie wszystkiego. Właściwie jedynym pewnikiem był cel: że Sri Lanka, i że na motorku. Poza tym prawie same znaki zapytania.

Sri Lanka - z sanskrytu „olśniewający kraj”. Nazywana również „łzą Indii” i „perłą Oceanu Indyjskiego”. Dla mnie tajemnicza wyspa, która wielokrotnie zmieniała swoje nazwy: Lankadweepa, Sinhala, Simoundou, Heladiva, Tamraparni (i sporo innych, równie skomplikowanych)…no i oczywiście bardziej swojsko brzmiący – Ceylon. Z czym się kojarzyła? Dla mnie to: herbata, słoń, dżungla i Tamilskie Tygrysy. Coś tam wiedziałam o wojnie między Syngalezami, a Tamilami. Od czasu do czasu popijałam herbatę z Ceylonu (teraz wiem, że częściej niż mi się wydawało). Obiło mi się o uszy, że cały czas żyje tam sporo dzikich słoni. Z wojaży po Indiach, gdzie spotykałam Lankańczyków pamiętałam, że na wyspie mieszkają obok siebie wyznawcy wszystkich największych religii. O tym, że je się dużo ryżu, a ludzie chodzą kolorowo ubrani też „się wie”. Ale tak naprawdę niewiele więcej. Jeden z moich ulubionych pisarzy-podróżników – Nicolas Bouvier jeszcze bardziej zamieszał mi w głowie…. Jego „Ryba Skorpion” pokazała mi ten kraj w zupełnie nowym świetle. Niewiele tu ze „szmaragdu na szyi subkontynentu i Arkadii wiktoriańskich podróży poślubnych”, jak o Lance zwykło się pisać. Bouvier arcy mistrzowkism językiem pokazuje zupełnie inne oblicze tej wyspy. Jak więc tam jest naprawdę? Ile się zmieniło od pobytu Bouviera?

Znam trochę Indie. Też z poziomu motocykla. Ciekawa byłam czy Sri Lanka jest do Indii podobna. Czy na drogach panuje podobny chaos. Czy kuchnia jest zbliżona. Przyszedł czas przekonać się o tym na własnej skórze.
Nie będę pisała relacji dzień po dniu. Spróbuję raczej pokazać Sri Lankę „moimi oczami” , w wybranych przeze mnie aspektach, które zrobiły na mnie wrażenie. Według mnie Lanka to ciekawy cel wyjazdowy na europejską „zimo-jesień”. A że akurat nie doszukałam się tu żadnych motorkowych opowieści ze Sri Lanki (co oczywiście nie oznacza, że ktoś z Was już wcześniej tam nie motorkował), to wrzucam info – może wahający się będą mieli mniej powodów do wahania.

https://lh6.googleusercontent.com/-w...o/IMG_0178.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-2...o/DSC03417.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-C...o/IMG_0036.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-7...o/IMG_0064.JPG
https://lh3.googleusercontent.com/-u...o/IMG_0122.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-8...o/IMG_0015.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-Z...o/IMG_0060.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-I...G_0007-001.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-8...o/DSC02726.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-8...o/DSC03143.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-W...o/IMG_0081.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-U...o/DSC02750.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-i...G_0049-002.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-G...o/DSC03373.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-p...o/IMG_0202.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-5...G_0018-001.JPG

https://lh4.googleusercontent.com/-W...o/DSC02988.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-C...o/IMG_0040.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-d...o/DSC03097.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-2...o/DSC03224.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-X...o/IMG_0143.JPG

betu 20.12.2013 17:13

Och i Ach.Fajnie tam.Właśnie mi sie przypomnialo ze bardzo lubie ciepełko.

Andrez 20.12.2013 17:18

No? Co tak krótko?

Pirania 20.12.2013 17:20

Ale pięknie! Proszę o więcej i więcej!

W zeszłym roku wszyscy pojechali do Gruzji :) a coś mi się wydaje, że w przyszłym celem będzie Sri Lanka. Gdzieś mam namiary na lokalsa, który na okres lata w Europie uczył na jeziorem Como windsurfingu a potem wracał do siebie. Notabene zakupiłem od Niego pierwszy zestaw deska+żagiel.

RAVkopytko 20.12.2013 18:13

Fajnie,czekam na jeszcze.
Oczy ważki są zajebiste :D

wojtekm72 20.12.2013 22:21

A ja się cieszę, że o nas nie zapomniałaś :)
Podaj jeszcze więcej info: jakie żarcie spanie, co się pije i czy kopie:D i koniecznie zdjęcia, więcej zdjęć :Thumbs_Up:

smigacz 20.12.2013 23:41

Śliczneeee. Jedne oczka i te drugie w okularkach bardzo ładne. Ząbki też ma drapieżne i jedno i drugie:D.Zdjęcia super.

Andrzej_Gdynia 21.12.2013 10:44

No własnie : WIĘCEj informacji !!! Jak, którędy, jak i za ile mieć sprzęta, co z kosztami...?
Uwielbiam konkrety - to daje szansę na planowanie - nie koniecznie realizacje..

banditos 21.12.2013 11:10

Miazga Olu;) pisz...

Neno 21.12.2013 14:11

Andrzeju, np tu:
http://pl.advfactory.com/wyprawy

graphia 21.12.2013 15:32

okuwa. jak pięknie... szkoda, że nie będzie mnie stać.... a bym pojechał i zapomniał o tym listopadzie i grudniu w dupę jeża :)

struk 21.12.2013 21:59

łezka się kręci
 
Chyba o ile dobrze pamiętam 5 lat temu spędziłem dwa tygodnie w Bentocie. Ludzie tam przekochani. Niestety jak zobaczyliśmy freestyle na drodze zdecydowaliśmy się poruszać lokalnymi środkami komunikacji czyli tuk tuk i prywatni ludzie, a miał być wypożyczony jakiś pierdzik. Wyrwałem jakąś promocję w biurze podróży za nieco ponad dwa tyś. przelot hotel i wyżywienie. POLECAM

Ola 23.12.2013 13:36

Ledwo co "zajawkę" napisałam, kilka zdań tytułem wstępu, jeszcze nic konkretnego nie zdążyłam nabazgrać, a tu taki stos pytań. Ja rozumiem, że temat finansów wyjazdowych jest ważny, ale są ciekawsze tematy na początek. No ale dobrze: chcecie, to piszę co pamiętam.

Dolot. Najlepiej szukać w sieci promocji, bo standardowe bilety są niestety dość drogie. Promocje zdarzaj się jednak często, my trafiliśmy na Saudi Arabian Airlines. Bilet Z Mediolany do Colombo kosztował nas niecałe 2000 zł od osoby. Do Mediolany lecieliśmy Ryan Air za około 100 zł w jedną stronę. Warto też zerkać na oferty biur podróży np. Rainbow. Zdarza się, że można u nich kupić bilet na bezpośredni lot czarterowy na trasie Warszawa – Colombo za niecałe 2000 zł (ostatnio widziałam za 1900 zł) i nie trzeba kupować żadnej wycieczki. Takie rozwiązanie dolotu jest chyba najtańsze i najszybsze.

Motorków nie wypożyczaliśmy na zasadzie komercyjnej. Tak się akurat fajnie złożyło, że mój bhutański wspólnik (też motocyklista, więc we wszelkich motocyklowych tematach wykazuje się zawsze zrozumieniem), ma współpracownika na Sri Lance i przez niego udało się zorganizować motocykle. Oczywiście zrobiliśmy też rozeznanie na miejscu jak sytuacja wygląda. Motorki można wypożyczyć w kilku miejscach wypożyczalniach w Negombo lub w Colombo (nie jest to takie powszechne jak samochody, ale można spokojnie znaleźć). O innych miastach nie wiem, ale być może też. Cena za motorek 250 cc to około 20 – 30 USD za dobę. Zależy gdzie. Mniejsze motorki, tzn. 125 cc, można już znaleźć za 15 USD za dobę. W wypożyczalniach dostępne są Hondy Baja, XRki i małe DRki (250). I takie motorki w zupełności wystarczają do kręcenia się po wyspie. Dziwiło mnie to, że mimo, iż pojawiło się już kilka wypożyczalni z motorkami, przez cały nasz pobyt na Sri Lance nie widziałam ani jednego, jeżdżącego na własną rękę „motocyklisty-nie-sri lankańczyka". Może styl jazdy i ruch lewo stronny mają na to wpływ… Nie wiem. Na pewno trzeba się przyzwyczaić do zupełnie innego stylu jazdy niż europejski. Jest to do zrobienia, ale nie wszyscy, jak widać po postach powyżej, mają na to ochotę: czasem jest na drogach po prostu straszno.


Co do spania – to jak to zwykle byw
a, zależy kto co lubi i na jaki komfort się nastawia. Na Sri Lance jest pełen przekrój dostępnych noclegów: pensjonaty, homestaye (czyli spanie w prywatnych mieszkaniach/domach lokalnych rodzin), całe domy do wynajęcia jak ktoś chce na dłużej i różnej klasy hotele (włącznie z tymi super ekskluzywnymi za spore pieniądze). Jak ktoś nie szuka komfortu, nocleg można znaleźć od 10 USD, ale są to warunki mocno spartańskie - w szczególności łazienki mogą być „lekko szokujące" dla osób nieprzyzwyczajonych do azjatyckich standardów. Na wyspie sporo jest wszelakiego robactwa i warto o tym pamiętać szukając noclegu: żeby chociaż moskitiera w pokoju była. Co do namiotów: nie widziałam nikogo, kto by je używał. Na terenach nizinnych i dżunglowych jest to na pewno jakoś tam ryzykowne: na wolności żyje dużo słoni i całe wioski w dżunglach są otaczane drutem wysokiego napięcia właśnie ze względu na słonie, które nie zawsze życzą sobie bliskości człowieka. Jest też dużo węży, np. kobry. Na terenach górskich te problemy znikają.


Jedzenie jest dość monotonne: Lankańczycy żywią się głównie „rice and curry" i to niezależnie od pory dnia. Wszystko jest podane na bardzo ostro – dla mnie nie do przebrnięcia, ale to właśnie specyfika lokalnej kuchni. Jest też sporo owoców (z moim ukochanym mango na czele) i warzyw. Wszystko łatwo dostępne, na straganach przy drogach. Więc jak ktoś z ostrym nie jest „za pan brat", to też przeżyje. My żywiliśmy się głównie w lokalnych i przydrożnych knajpach. Koszt takiego wyżywienia jest bardzo niski. Co do napitków: woda, woda, woda, soki, herbata, herbata, herbata. Z mocniejszych piwo i arak (lokalnie pędzony bimber). Ile ten ostatni ma procent – nie wiem, oni sami chyba nie wiedzą, ale w tym upale ostro uderza do głowy. Inne, „cywilizowane alkohole", można kupić w większych miastach lub miejscach „dla białych". Aha – tradycyjnie alkoholu w ogóle nie podaje się podczas pełni (święto buddyjskie). Niestety pod wpływem rozwoju turystyki pojawiają się miejsca, gdzie ten zakaz jest łamany.
Drogi. Z roku na rok zwiększa się na Sri Lance ilości dróg asfaltowych. Te główne (które oczywiście staraliśmy się omijać) w większości są już asfaltowe. Jest nawet jedna autostrada, ale nie wpuszczają na nią motocykli. Drogi drugiej i trzeciej kategorii są czasem asfaltowe (tzw. dziuro-asfalt), a czasem przypominają szutrówki (w dżungli jest to podłoże żółto-gliniaste, w górach – kamieniste). Fajnie się po tym jeździ motorkami enduro. Ruch poza głównymi drogami i miastami jest niewielki. Natomiast w miastach i na głównych drogach panuje azjatycka zasada, czyli brak jakichkolwiek zasad. Choć wydaje mi się, że Lankańczycy jeżdżą spokojniej niż na przykład Hindusi, a na drogach Sri Lanki nie ma aż takiego hard coru jak w Indiach. Rolę szalonych ciężarówek – królowych hinduskich dróg, spełniają na Sri Lance autobusy. I ich należy się bać: są nieprzewidywalne i nie uznają zasady, że ktokolwiek inny może mieć pierwszeństwo. Ciężarówki są zaskakująco nieszkodliwe i spokojne. Tradycyjnie tuk-tuki sieją zamęt, ale taka ich natura wszędzie gdzie występują. Przejazd po zatłoczonym Colombo w godzinach szczytu jest już sporym wyzwaniem i na początek wyjazdu nikomu nie polecam. My to musieliśmy zrobić ostatniego dnia, więc już przyzwyczajeni do tego, czego można się spodziewać na drogach Sri Lanki, ale ruch w stolicy i tak nas mocno zaskoczył.

Traska. Przez cały wyjazd zrobiliśmy około 2000 km objeżdżając praktycznie całą wyspę (poza Jafną i samą północą, na co nam nie starczyło czasu). Mieliśmy szczęście spotykając różnych ciekawych „dziwaków" , dzięki którym udało nam się też wjechać w rejony zamknięte dla ruchu i cały czas znajdujące się pod kontrolą armii (pozostałość po wewnętrznej wojnie tamilsko – syngaleskiej). Mieliśmy okazję objechać na motorkach zarówno góry, plantacje herbaty, jak i dżunglę, czy plaże. Dzięki temu wyrobiliśmy sobie pogląd co ta wyspa ma ciekawego do zaoferowania. A ma naprawdę dużo. Ale o tym wszystkim potem… To chyba tyle z konkretów. Wydaje mi się, że na wszystkie pytania odpowiedziałam. Jeśli ktoś jeszcze coś… – dawajcie znaka.

https://lh3.googleusercontent.com/-G...o/DSC03112.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-i...o/IMG_0022.JPG

https://lh3.googleusercontent.com/-7...o/DSC03045.JPG

https://lh5.googleusercontent.com/-5...o/DSC02975.JPG

Brambi 23.12.2013 15:22

Pięknie, ciepło i słonecznie, jaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!!!!!!!

wilq.bb 23.12.2013 15:58

Nasuwa mi się pytanie - może dla Was infantylne... ciuchy moto, buty i kask braliście z PL , czy jakoś "organizowaliście" na miejscu?

Ola 23.12.2013 16:18

Cytat:

Nasuwa mi się pytanie - może dla Was infantylne... ciuchy moto, buty i kask braliście z PL , czy jakoś "organizowaliście" na miejscu?
Hej, pytanie jak najbardziej dobre. Warto wiedzieć czy i co trzeba ze sobą ciągnąć przez pół swiata :-) My wszystko braliśmy z PL. W niektórych wypożyczalniach oferują na miejscu kaski, ale takie hm... jak jeżdża lokalni. Kwestia przyzwyczajeń co do ubioru na moto. Ja zawsze jeżdżę w zbroi, butach co najmniej turystycznych i kasku enduro. Niezależnie od tego gdzie. Jak jest trudniejszy teren to się tylko "doubieram" w ortezy, buty crossowe itp. Tam teren był raczej łatwy, więc wyposażenie ograniczyłam do minimum: zbroja, kask, buty turystyczna i ochraniacze na kolana. Ale są tacy, którzy przywiązują do tematu mniejszą wagę. Więc kwestia co kto lubi. W każdym razie trzeba się nastawić, że na miejscu nic z tych rzeczy nie ma, i że jest na nizinach i nad morzem gorąco, ale w górach potrafi być już sporo chłodniej.


https://lh4.googleusercontent.com/-3...o/DSC02667.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-N...o/DSC02668.JPG

https://lh6.googleusercontent.com/-E...o/DSC03031.JPG

wilq.bb 23.12.2013 16:23

Pięknie dziękuje za odpowiedź, jak również za "ciepłe" zdjęcia.
W takich warunkach meteo, prostu zazdroszczę :drif:

Ola 27.12.2013 16:52

1 Załącznik(ów)
Kilka słów o papierologii, która w Azji bywa problematyczna. I tutaj miła niespodzianka: papierologia nie stanowi żadnego problem przy wyjeździe na Sri Lankę. Ale trzeba jednak kilka ruchów wykonać. Wiza to czysta formalność, taki łatwy sposób zarobku dla kraju. O wizę aplikuje sięon-line, a odpowiedź o przyznaniu wizy przychodzi po kilku minutach. I tyle. Stempelek dostaje się już na wjeździe, na podstawie informacji, które mają w systemie. Drugim elementem papierowej układanki jest konwalidowanie międzynarodowego prawa jazdy. Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało Sri Lanka, to pierwszy kraj, w którym ktoś pytał mnie o międzynarodowe prawo jazdy. We wszystkich innych, w których byłam posiadanie takiego świstka nawet jeśli wymagane, było potrzebne tylko w teorii. Ale nie na Sri Lance. Tu nawet więcej: międzynarodowe prawo jazdy jako takie nie wystarcza. Trzeba jeszcze załatwić na podstawie takiego prawa jazdy kolejny papierek z lokalnego ministerstwa, który dopiero ma potwierdzać, że prawo jazdy jest prawem jazdyTemat sprawdzony na własnej skórze. Już pierwszego dnia zatrzymała mnie policja dopytując się o dokumenty. Pech chciał, że akurat nie miałam przy sobie nieszczęsnego świstka z ministerstwa w wersji papierowej. Trzeba było iść w zaparte, że międzynarodowe prawo jazdy jest „more than enough" i że przecież międzynarodowe i o co im chodzi, a w ogóle to ja nic nie rozumiem, i nie mówię po angielsku. Przekonałam się przy okazji jak trudno jest udawać, że się kompletnie nic rozumie po angielsku. Nawet najprostszych, wszędobylsko-występujących, słów. łatwo jest dać się złapać w pułapkę, bo odpowiedzi same cisną się na usta. No ale jakoś się udało. W sumie lokalna policja, tak jak i Lankańczycy, są przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców i wcale nie chcą i nie szukają kłopotów z pierwiastkiem międzynarodowym w tle. O opłatach ekstra" nie ma nawet mowy.


Jeżeli ktoś nie ma zamiaru pchać się na tereny zamknięte przez armię, to więcej świstków na podróżowanie na dwóch kołach po Sri Lance nie będzie
potrzebował.

Załącznik 45169


bajrasz 28.12.2013 12:52

A są tam dzikie bestie?

https://lh4.googleusercontent.com/-3...0/SriLanka.jpg

Ola 30.12.2013 17:53

1 Załącznik(ów)
Cytat:

A są tam dzikie bestie?
Takie dzikie bestie nie stanowią tam żadnego problemu. Podobno można spotkać (jak ktoś ma szczęście) rekiny wielorybie, ale to przecież mile i przyjazne kreatury.

Z powszechnie występujacych bestii, niekoniecznie przyjaźnie nastawionych, powszechnie występują takie:

Załącznik 45190

Na szczęście nie miałam przyjemnosci się natknąć.

Poza tym mocno dająca się we znaki może być pogoda: gorąco i "lepko", i latające robactwo.

sambor1965 30.12.2013 19:05

Z kobrami nie ma żartów, przy drodze w Indiach można się natknąć na coś takiego.

http://cdn.themetapicture.com/media/...eads-Cobra.jpg

Bardziej niebezpieczne są jednak takie stwory, są bardzo agresywne, bo wszyscy się z nich śmieją :)

http://www.buzzhunt.co.uk/wp-content/2012/08/cobra3.jpg

graphia 30.12.2013 20:13

to jest koniec czy początek?

czeczen 30.12.2013 22:27

Początek... ale one to tylko w Ameryce Południowej .. i to dosyć głęboko... :]

Piękne klimaty! :)

mikelos 30.12.2013 23:38

Olu - przepiękne zdjęcia ! Takie wyjazdy to najlepszy sposób na "uroki" błotnisto-jesiennej pogody w kraju - deprecha nie ma szans :) Czekam na c.d.

Ola 27.02.2014 15:18

1 Załącznik(ów)
Tak mnie dzisiaj naszło w ramach „czwartkowego tłuściocha" i szerzącego się wokół pączkowego obżarstwa… Tylko słyszę „już nie mogę, ale…", „niech nam pójdzie w cycki", „dieta się zacznie od 1 marca itp."…Ta przesympatyczna Pani ma 80-tkę na karku (ta “w zieleni” żeby nie było wątpliwości :-)). Pączka pewnie w życiu nie widziała, a takiej ilości pączków na raz to już na pewno. Lokalne słodkości ma okazję wziąć do ust rzadko i w ilościach mikro. Właściwie na okrągło je „rice and curry", no i owoce. Ale… no właśnie. Co roku kilka, kilkanaście razy pokonuje szlak na szczyt świętej góry Sri Paadaya (inaczej Adam’s Peak), czyli wdrapuje się na wysokość 2243 m npm. Choć wdrapuje się, to chyba złe słowo – wbiega rączo jak kozica, i to najczęściej w klapkach albo na bosaka. Do tej pory była na szczycie 85 razy i ostatniego słowa jeszcze nie powiedziała… Twierdzi, że to absolutnie naturalne , czuje się młodo i w świetnej formie. Na Sri Paadaya co roku wędruje tysiące pielgrzymów, szczególnie buddystów: to dla nich święta góra (zresztą nie tylko dla nich). Na szczyt wędruje się nocą, tak żeby zdążyć na wschód słońca. W „sezonie pielgrzymkowym" nocami szlak, momentami naprawdę całkiem stromy, jest oświetlony świecami. Ale poza sezonem jest ciemno – naszej bohaterce to w ogóle nie przeszkadza. Czołówka? A co to takiego? Po co? Nie trzeba mówi…

Załącznik 46300

Legenda mówi, że Adam’s Peak to pierwsze miejsce na ziemi, jakiego dotknęli Adam i Ewa wygnani z raju… I to nie koniec niezwykłości jeszcze… Przy ładnej pogodzie, o wschodzie słońca cień charakterystycznego wierzchołka góry o kształcie piramidy, tworzy trójkąt równoboczny. Pielgrzymi, legendy, widoki czynią to miejsce magicznym. Ale jeszcze bardziej przyczyniają się do tego „energetyczne staruszki”, które bez najmniejszego zmęczenia, z uśmiechem na ustach i na bosaka pokonują święty szlak. Pełen podziw! Pozazdrościć energii, stanu ducha i zdrowia. I po co nam te pączki?
 
PS. Dziś zjadłam już trzy :-(

jochen 28.02.2014 13:01

Oj tam, oj tam... Zjadłaś, bo Twój organizm się domagał, a jemu nie wolno się sprzeciwiać, pewnie jakiś składnik pączków był Ci niezbędny. A kalorie? Ano, weź przykład z dziarskiej staruszki - zjedz jakiś owoc i wbiegnij na szczyt Pałacu Kultury :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:10.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.