![]() |
Zdążyć przed Putinem czyli Mołdawia 2014.
https://lh6.googleusercontent.com/--...no/unnamed.jpg
W tym roku nabyłem małego V-stroma, oczywiście chciałem go gdzieś wypróbować na dalszej trasie. Miałem mieszane uczucia, bo zawsze uważałem, że motocyklem powinno się głównie jeździć tam gdzie nie można samochodem. Nie za bardzo wiedziałem czego się spodziewać po podróżach sprzętem, który nie nadaje się teren. No bo co w tym fajnego? Okazuje się, że podróżowanie motocyklem po czarnym, ma swój urok. Przede wszystkim, podróż jest dużo sprawniejsza niż autem. Nie trzeba do nikogo się odzywać, siląc się na elokwencję, ani nikogo słuchać udając zainteresowanie. Można robić objazdy korków po podwórkach, ścieżkach rowerowych. Ignorować kontrole policyjne, zapuszczać żurawia w dekolty kobiet w kabrioletach. W sumie sprzęt ma potencjał. Postanowiłem podłączyć się do projektu Azji, który chciał się wybrać do Mołdawii. Azja generalnie jest wyznawcą filozofii Kononowicza i uwielbia jeździć tam gdzie nie ma niczego. Czterokrotnie pojechał na Syberię. Po raz pierwszy, żeby się przekonać, że tam nie ma nic, a potem jeszcze trzy razy, żeby się w tym upewnić. Jeździłby tak do dzisiaj ale Ruskie się połapały, że kolega musi mieć jakoś zryty beret i w obawie, że może to zakaźne, dostał szlaban na ruski szlaban. Nie muszę tłumaczyć co dla Azji oznaczał zakaz wjazdu do Azji. Bardzo to przeżył. Sprzedał KTM-a, kupił Transalpa, sprzedał Transalpa, kupił Hondę CX500, którą też sprzedał i kupił znowu Transalpa czym w zasadzie potwierdził rosyjska diagnozę. Już miał otworzyć komis, bo tak dobrze mu szło, gdy wpadł na pomysł, żeby jechać do Mołdawii, bo wielu twierdzi, że tam też nie ma nic. Dziwak faktycznie trochę jest, prostuje chipsy zanim je zje i nocą wydłubuje woskowinę z uszu. Problem w tym, że nie z własnych ale poza tym i może jeszcze wyglądem psychopaty, jest spoko. https://lh6.googleusercontent.com/-I...o/DSC09395.JPG Nie będę krył było ciężko. Jedliśmy byle co, w koszmarnych przybytkach. https://lh4.googleusercontent.com/-8...o/DSC00352.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-z...o/DSC09787.JPG Spaliśmy byle gdzie i często w przypadkowym towarzystwie. https://lh6.googleusercontent.com/-d...o/DSC09278.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-a...o/DSC09423.JPG Nasz dramat zdawał się nie mieć końca... C.D.N. |
Bomba :drif: :lukacz:
|
https://lh3.googleusercontent.com/-J...42809958_o.jpg
W sumie najdłużej wypadł nam przejazd przez Polskę, a to dlatego, że mamy bliżej do Paryża niż Słowackiej granicy. Potem już było z górki. Oczywiście, po drodze chłonęliśmy wyłącznie regionalne produkty, kupowane w uroczych małych rodzinnych sklepikach prowadzonych przez cudownych starszych ludzi. https://lh6.googleusercontent.com/-9...o/DSC09693.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-w...o/DSC00389.JPG |
o ja pierdziu , czytają Louisa znowu oplułem monitor
|
Dajesz Louis, dajesz....
|
https://lh4.googleusercontent.com/-Y...o/DSC09846.JPG
Przelot przez Rumunię najprostszą trasą wydał nam się poniżej naszej godności globtroterów, wiec wybraliśmy drogę przez góry gdzie ku zadowoleniu Azji nie ma nic, a przynajmniej jeśli nawet to mało. O ile Maramuresz przejechaliśmy w miarę sprawnie, to Bukowina zaskoczyła mnie całkowicie. W życiu nie jechałem tak koszmarną drogą asfaltową (E58 do Suceavy). Wyglądała jakby systematycznie była ostrzeliwana z granatników. Wyrwy miały po kilkanaście centymetrów głębokości i ostre krawędzie. Mój DL nie był zachwycony. Do tego była kręta jak to górska droga w Rumunii. No i oczywiście zgodnie z prawem Murphiego lunęło tak potężnie, że po raz pierwszy puściła moja przeciwdeszczówka. I to gdzie? W kroczu, a jakżeby inaczej. Kontrast termiczny porażający gdy tak wygrzane miejsce zaleje zimna woda. Z drugiej strony poczułem się nieco podbudowany, ze mimo sędziwego wieku mam ciągle czucie w tych rejonach. https://lh5.googleusercontent.com/-f...o/DSC09864.JPG |
Ja poproszę dłuższe odcinki, bo co się rozpędzę, to już koniec :(
|
Pewnie przestraszył się opisu przeciwdeszczówki
|
Świetna relacja! Kapitalne poczucie humoru. Dawaj dalej!
|
Super. Czekam na więcej!
|
Cytat:
Dziennie spędzaliśmy w siodle ok. 10 godzin i nie dlatego, ze jesteśmy miękkie faje i jeździmy wolno, tylko dlatego, że wybieraliśmy boczne drogi, żeby zobaczyć jak najwięcej i tej wersji będziemy się trzymać. Zgodnie z planem przejechaliśmy Rumunie w jeden dzień ale do hotelu przy mołdawskiej granicy dotarliśmy już po zmroku. Od razu mnie urzekł, poczułem więź z tym miejscem, jakbym był nieodłącznym elementem tego wystroju. https://lh6.googleusercontent.com/-E...o/DSC08967.JPG Dla potomnych. Hotel Albert w Botosani. Niczym nieuzasadnione 3 gwiazdki. 10 euro/osobonoc ze śniadaniem. W sumie całkiem przyzwoity. Chciałbym się też wytłumaczyć z kolejnego zdjęcia, które postanowiłem opublikować, bo sądząc po reakcji Azji na opis jego osoby w tej relacji, fotka ta i tak, prędzej czy później pojawiłaby się w sieci. To nie jest tak, że z wiekiem spadły mi standardy. Po prostu, jak wspomniałem, było ciemno i byłem zmęczony. Często muszę stawiać czoła namolnym awansom rumuńskich kobiet, bo podobno wyczerpuję wizerunek rumuńskiego mężczyzny idealnego. Jestem niski, gruby i śniady. Czasem jednak brakuje już sił. W każdym razie rano wypadało odwdzięczyć się chociaż fotką. Zaskoczyła mnie prośba o telefon. No cóż podałem. Pierwszy jaki miałem w spisie połączeń. Padło na Exa. Tomek nie dziękuj. https://lh6.googleusercontent.com/-6...o/DSC08979.JPG |
Louis skromny, przyznaj sie ze szarpales jak Reksio szynke ;)
|
Halo, my tu czekamy!
|
https://lh3.googleusercontent.com/-t...25281%2529.jpg
Granica rumuńsko-mołdawska przebiega przez środek tamy, jest to naprawdę bardzo malowniczy pas ziemi niczyjej. Ostatnia miejscowość w Rumunii to Stanca, jest tam stacja paliw. To ważne bo można tam zapłacić kartą, natomiast po mołdawskiej stronie rzadko, a i o bankomat, poza dużymi miastami, niełatwo. https://lh4.googleusercontent.com/-p...o/DSC09095.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-i...-28+102249.bmp Mołdawskie przejście graniczne, przypomina bardziej budkę dróżnika niż granicę z UE. Ruch żaden. Wszystko odbywa się sprawnie. Trzeba zapłacić ok 2 euro opłaty ekologicznej, resztę wydają w mołdawskich lejach, żeby było ciekawiej na wszystkich mołdawskich banknotach jest ten sam wizerunek tego samego króla, Stefana Wielkiego, jakby sam przelicznik lei na euro i euro na złote nie był dostateczną rozrywką. Przy okazji, Mołdawski Bank Centralny, rzadko wymienia banknoty więc bywają zniszczone. Ze względu na niska wartość, mało jest monet w obiegu i może się zdarzyć, że resztę otrzymacie w cukierkach, gumie do żucia lub... arbuzie, co dla motocyklisty może stanowić problem. Od tego momentu przeszliśmy w zasadzie na rosyjski, co mnie w sumie ucieszyło, bo ze wszystkich nieznanych mi języków obcych (czyli wszystkich), ten jest nieznany mi najmniej. Zanim nas puścili spytali czy nie wieziemy alkoholu lub narkotyków, a Azję dodatkowo czy nie jest psychopatą. Dwukrotnie. https://lh4.googleusercontent.com/-s...o/IMG_0110.jpg |
https://lh5.googleusercontent.com/--...o/DSC09109.JPG
Mołdawia w dużej części spełniła oczekiwania Azji. Nie ma tam gór, nie ma tam morza, nie ma nawet samochodów, nie licząc większych miast. Wszystkich dwóch. Teren jest nizinny, lekko pagórkowaty, średnia wysokość 147 n.p.m. Do tego najbardziej żyzne gleby w Europie. Ma to swoje konsekwencje dla lubiących nocować na dziko. Cały teren kraju jako łatwy do zagospodarowania został... zagospodarowany. Lasów się nie stwierdza wcale. Pola albo w zbożach albo ciągnące się po horyzont ogrodzone winnice. Pastwiska zwykle pełne zwierząt. Oczywiście da się ale wymaga to zdecydowanie więcej zachodu niż w np. w sąsiedniej Rumunii. https://lh6.googleusercontent.com/-t...o/DSC09596.JPG Drogi asfaltowe są jak stworzone na testy podróżnych enduro. Natomiast pomiędzy wioskami drogi są wyłącznie gruntowe wgryzają się w wyżej wspomniane żyzne gleby i po deszczu zamieniają się w smoliste bagna. Na miejscowych Ziłach nie robi to jednak większego wrażenia, a przewóz kilkunastu osób na odkrytej skrzyni ciężarówki, to nic niezwykłego. Zaprzęgi są również bardzo powszechne, z tym że napęd stanowią głownie muły i osiołki, ciągnące takie mini wozy często na... motocyklowych kołach. https://lh4.googleusercontent.com/-6...o/DSC09181.JPG Nie wiem dlaczego tak jest ale przejechaliśmy całą Mołdawię wzdłuż (350 km) i spotkaliśmy tylko dwa motocykle w ruchu i dwa zaparkowane na posesjach. https://lh6.googleusercontent.com/-E...o/DSC09652.JPG Tym bardziej nasze wzbudzały spore zainteresowanie i stanowiły znakomity pretekst nawiązywania kontaktów z miejscową ludnością. https://lh4.googleusercontent.com/-a...o/DSC00350.JPG |
1 Załącznik(ów)
Cytat:
|
https://lh4.googleusercontent.com/-l...25281%2529.jpg
Historia Besarabii czyli Mołdawii jest pokręcona jak każdego państwa czy narodu w tym rejonie Europy. Oczywiście nie brakuje związków z Polską. Jako jej północny sąsiad Polska należała do jej najwierniejszych wrogów. Mieliśmy też w tym temacie liczna konkurencję, Tatarów, Turków i Węgrów. W każdym razie w tamtych czasach w Mołdawii nikt sie nie nudził. Jednak szczyt swojego rozkwitu Besarabia zawdzięcza temu kolesiowi z banknotów, Stefanowi III Wielkiemu. Choć tak po prawdzie to uratował ją osławiony... Drakula ale trochę głupio było Mołdawianom nosić na sercu obrazki z wampirem, więc na banknoty trafił Stefan. W skrócie było to tak, że stryj Stefana zgładził mu ojca i zagarnął tron, bardzo też chciał aby i Stefek czym prędzej spotkał się z ojcem. Nic więc dziwnego, że przedmiot stryjecznej troski natychmiast ewakuował się ze dworu, a razem z nim jego przyjaciel, Vlad, zwany później Palownikiem czyli właśnie Drakula, który zresztą chronił się na tym dworze przed własnymi krewnymi, bo kiedyś krewni znacznie bardziej się interesowali sobą nawzajem, nie to co dzisiaj. Kto wie może od tego zainteresowania wywodzi się właśnie termin "krewny". W każdym razie Drakula, który szybciej ogarnął się w nowych okolicznościach stał się na tyle potężnym władcą, że jego pomoc okazała się decydująca w drodze Stefana na tron. Mołdawia stała się państwem dwukrotnie większym od obecnego, z dostępem do Morza Czarnego. Przez pewien czas stała się tez lennem Polski, bo uznała że taniej wyjdzie płacić, niż bez końca klepać się z Polakami na wszystkich swoich północnych pastwiskach. To z tych czasów wywodzi się hasło "Polska od morza do morza". https://lh5.googleusercontent.com/-m...o/DSC09016.JPG Polakom trochę dłużej zajęło dojście do takiej konkluzji. Pod koniec XIX wieku, grupa polskich inwestorów Z Chocimia i Kamienia Podolskiego kupiła 25 hektarów ziemi i zbudowało wieś Styrcza (Stircea). Ziemia była świetna, siła robocza tania, wina bajeczne, a dziewuchy palce lizać. No to zostali na zawsze. https://lh5.googleusercontent.com/-T...o/DSC09134.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-d...o/DSC09137.JPG https://lh4.googleusercontent.com/Th...=w1024-h681-no Postanowiliśmy tam zajrzeć. Trafić nie łatwo. Po kolei wypial sie na nas Garmin, Tomtom i "Automama", choć ta ostatnia była najlepsza. Ostatecznie pomogły mapy offline Googla. Do dzisiaj dominującym jezykiem we wsi jest język polski. Jest kościół katolicki. Małe prywatne muzeum i Dom Polski. Generalnie w Styryczy można u Polaków znaleźć nocleg dla kilkunastu osób. Kontakt Pani Lilia Górska (liliagur(małpa)rambler.ru, dla zainteresowanych mam nr telefonu. https://lh3.googleusercontent.com/-S...o/DSC09143.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-3...o/DSC09157.JPG Nie ma co kryć we wsi, jak w innych mołdawskich, bieda aż piszczy. Kobieta z którą rozmawialiśmy właśnie kosiła "trawnik" przed domem... sierpem. Fakt, ze Fiskarsa. Myślałem, że Azja będzie szczytował i zostanie tam na zawsze, a przynajmniej na nocleg, bo tam naprawdę nie ma nic ale dzień był młody i rozochocony Azja chciał zobaczyć kolejne "nice". Chciałem dać zarobić miejscowym i kupić na spółę z Azją arbuza, których tu pełno ale stwierdził, że nie będzie rozłupywał niczego co tak bardzo przypomina jego własną głowę. Trudno, kupiliśmy czereśnie. 4 złote kilogram. I pojechaliśmy dalej. https://lh4.googleusercontent.com/-m...o/DSC09009.JPG |
Miodzio - zaczynam lubić Azję ;)
A i jeszcze jedno, rozumiem o co chodzi z lubieniem niczego, sam to mam, jak nie ma nic, to nic się nie spierdoli. |
:)
zajebiste :)
|
Dużo niczego to to co tygryski lubia najbardziej :)
|
Wyborne !!
|
I forma i treść rewelacja, czekamy na ciąg dalszy :-)
|
https://lh3.googleusercontent.com/-G...o/DSC09195.JPG
Mołdawia z tymi swoimi pagórkami przypomina folię bąbelkową. Mniej więcej na ok. osiem bąbelków, przypada jeden zbiornik wodny, jest ich mnóstwo. Ni to stawy, ni to jeziora czasem połączone w ni to rzeki. Polskie MSZ zachwala je poszukiwaczom mocnych wrażeń, podobno w wielu można znaleźć m.in. zarazki cholery. MSZ też twierdzi że woda z kranów i studni nie nadaje się do spożycia ale wygląda to bardziej na typową dla MSZ asekurację niż rzetelna informację. Tak czy inaczej, żadnego zarazka nie widziałem, a wzrok mam sokoli. Rozłożyliśmy się nad takim bajorem. Jest pięknie, błogo, romantycznie i płasko, więc można się rozłożyć gdziekolwiek. Wystarczy butem rozgarnąć kozie odchody, które również są gdziekolwiek. Zrobiłem sobie ulubioną herbatę i kanapkę, z mojego domowego chleba robionego na zakwasie, zwieńczoną polskim Pasztetem Podlaskim, kupionym w miejscowym sklepie, a robionym być może z kur mordowanych w ubojni naszego forumowego Spoza. Poczułem się trochę jak w domu. Oparłem się o motocykl i chłonąłem niczym niezmącony krajobraz i ziołowy zapach traw, wzbogacony lekką nutką kozich ekskrementów. Po raz kolejny wyglądałem jak z reklamy Touratecha. Nirwana. https://lh5.googleusercontent.com/-N...o/DSC09570.JPG I po raz kolejny długo nie trwała. Azję urzekł również ten plener i zaczął pstrykać mi zdjęcia, a nie lubię jak ktoś mnie "zdejmuje" bez kasku, kto mnie widział na żywo rozumie dlaczego. Postanowiłem jednak wytrwać cierpliwie, aż mu się skończy rolka w aparacie, w końcu to Azja mnie zabrał ze sobą, a nie odwrotnie. Wytrwałem. Teraz zaczął jeść. Mielił żuchwą wcale nie najciszej ale umówmy się, w granicach akceptacji. Dam radę. Wróciłem do nirwanienia. Zamknąłem oczy. W tym właśnie momencie coś zaczęło drzeć ryja z szuwarów. Głośno, przeraźliwie, wibrująco, tak ze sto metrów na lewo. Ożeszszz ty... Pierwsza moja myśl - Bąk. Taki ptak, nie owad. Jakiś mądrala nazwał tak samo ptaka jak owada, żeby zamotać tak jak Mołdawianie ze Stefanem na banknotach. Sam mam dom na łące, to znam temat. Znalazłem gdzieś w necie trafny opis odgłosu Bąka podczas godów, więc generuje on dźwięk przypominający ryk krowy tonącej w bagnie. To szczera prawda, a gnój nie większy niż Sidi Crossfire. Jednak to to darło się inaczej, tak bardziej sopranem. Teraz dopiero zobaczyłem, że na prawo, po drugiej stronie wody oddala się od nas stado kóz. Były gdzieś już z 500m dalej ale na potrzeby tej relacji napiszę, że z kilometr lekko licząc. Załapałem. W chaszczach zgubiła się mała koza. Nic nie widzi przez te trawy, nie wie gdzie iść, to drze ryja. Zupełnie bez sensu, bo stado daleko i co najwyżej słyszy własne dzwonki ale czego wymagać od kozy. No to spoko, pomyślałem, wokół pełno półdzikich psów, więc problem zaraz sam się rozwiąże. Z tymi kundlami jednak jak z Policją, jak trzeba to ich nie ma. Trudno, podjadę, odnajdę i podrzucę psom albo kozom, w zależności gdzie będzie bliżej. https://lh6.googleusercontent.com/-a...o/DSC09477.JPG Ruszyłem dziarsko przez śmiercionośne osty i pokrzywy, niczym Hanka Mostowiak przez kartony. Oczywiście jak się zbliżałem, to koza cichła jak oddalałem darła i tak w kółko. W końcu wypatrzyłem. Małe to, chude, sądząc po możliwościach wokalnych, 80% jej ciała to płuca. https://lh5.googleusercontent.com/-L...o/DSC09478.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-7...o/DSC09479.JPG Obładowany Vstrom na podmokłym terenie nie jest najlepszym sprzętem pasterskim ale wszyscy moi koledzy, a przynajmniej ci którzy mi wiszą kasę, czyli w zasadzie wszyscy, potwierdzą że jestem wirtuozem offu. https://lh6.googleusercontent.com/-w...o/DSC09481.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-f...o/DSC09484.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-V...o/DSC09485.JPG Trochę mnie bydle przeczołgało po okolicy ale ostatecznie została ujęta po dramatycznym pościgu i doprowadzona do miejsca zameldowania. https://lh5.googleusercontent.com/-Q...o/DSC09486.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-Y...o/DSC09491.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-P...o/DSC09492.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-k...o/DSC09500.JPG Nieoczekiwanie okazało się, że było to ulubione koźle córki pasterza. Podziękowała mi jak umiała najpiękniej. Może jeszcze tam wrócę. Obecnie uprawiamy przyjaźń przez Skypa. https://lh4.googleusercontent.com/-I...48301530_n.jpg |
:haha2::Thumbs_Up: niezłe!
|
Louisie - powinieneś pisać bajki na dobranoc dla [nie]grzecznych dzieci ;)
|
Muszę rzec że smutniejszego smutu tu dawno nie było! Mołdawia to kraj nie wielki i nie wiem czy powinienem ale prosiłbym o zmyślanie gdy już na faktach(hehe) nie będzie o czym pisać :-)
|
Louis - widziałam!
:o |
Zdjęcie córki jest "nie kompletne"! Nie liczy się! :D
|
..Louis piszesz jakbys mieszkal na wyspach z kilka lat ;)
Poprosze wiecej...wiecej corki i jeszcze jaka koze moze? Lubie lubie lubie :) Jestes profi story teller creator imaginator ;) |
Nareszcie jakaś nie komercyjna relacja...i do tego jaka ciekawa...czytać, czytać, czytać...
|
To spojrzenie śni mi się po nocach...
http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_0.jpg Od momentu, nie bójmy się użyć tego słowa, zakochania Louisa w córce pasterza, człek ów nabrał snobistycznych nieznośnych manier oraz (jak mu się zdawało) nabył błękitnej krwi w jedynej dostępnej formie... telepatycznej. Zaczął agresywny monolog o jakiś motylach w brzuchu i coś tam, ... że tu nie ma nic. http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_1.jpg Cała nieznośna sytuacja trwała 10, no może 12 km do momentu, gdy dojechaliśmy do przydrożnej, starej drewnianej karczmy na popas. W wiekowym zabudowaniu na ścianach wisiały trofea w stylu łoś, jeleń, koza itp., a wszystkie stoliki nakryte były pod imprezę a'la stypa. Po konsultacji z gospodynią i upewnieniu się, że potrawa zamówiona będzie najwkuśniejsza z wkusnych Louis rozmarzył się i odpłynął na chwilę... http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_2.jpg SZOK!!! po raz pierwszy najpierw poczułem zapach zamówionej potrawy zanim ją zobaczyłem. Louis energicznie poderwał głowę ze stołu. Nasze spojrzenia spotkały się na tej samej wysokości (Louis stał na ławce) z troską w oczach. Jak powiedzieć naszej gospodyni, że ta potrawa nas pokonała... |
na tej samej wysokości (Louis stał na ławce) :haha2:
|
Aż chce sie jechać oglądnać na żywo to nic
|
Azja, a była umowa - co było w Vegas zostaje w Vegas...
Łgać to trzeba umieć jednak. Azja za mało czasu ze mną spędza ale jest na dobrej drodze. Po jednej kanapce z pasztetem, to ja mogę nie 12, a 1200 km pociągnąć. Dlatego m.in. lokalni producenci żeliwnych kaloryferów biorą odciski na formy z mojego brzucha. Zresztą kto ze mną jeździ wie, że na wyjazdach preferuję McDonaldy i mam na ten temat całą filozofię. Pewnie, że może się trafić po drodze jakaś zdrowsza i smaczniejsza kuchnia regionalna ale "trafić" jest tu słowem kluczem. Nic tak nie zwiększa dramaturgii wyprawy niż sraczka u motocyklisty (przepraszam za słowo "dramaturgii". W grupie wystarczy jeden "namaszczony" jakimś lokalnym specjałem, a cała podróż staje się gówniana. W Donaldach są pewne standardy, sprawdzone produkty, zawsze odpowiednio przygotowane i ciepłe, a woda na herbatę nigdy z kranu. Do tego WiFi, klima i najważniejsze - czyste kible! I mają papier i... muszle klozetowe, co w Mołdawii nie jest wcale takie powszechne. W większości lokali są tzw. ubikacje kucane. No to teraz rozbudzę waszą wyobraźnię załóżcie, że nie trafiliście w lokalną kuchnię i musicie wyemitować rozwolnienie w pozycji "na Małysza".... Wzorków na stopach, łydkach, a być może i udach, o ubraniu nie wspomnę, pozazdrości Wam niejeden artysta. Myślę, że tak powstała "Guernica" Picassa. https://lh4.googleusercontent.com/-J...82213955_o.jpg Dlatego unikam karczm, zajazdów itd. Jeśli już muszę to wybieram takie przybytki przed którymi stoi sporo aut, najlepiej Tirów. Szoferaki są zawsze bardzo dobrze poinformowani, gdzie jest tanio i smacznie. Co innego Azja. Jak ktoś był 4 razy na Syberii to mu trochę brakuje tej rosyjskiej ruletki i lubi eksperymentować. Pech chciał, że poprzedniego dnia stanęliśmy w jakimś przydrożnym barze i Azja zasmakował w ciorbie. Ciorba to zupa na tysiąc sposobów, ale jedno łączy wszystkie te warianty - 5000 kalorii w misce (tyle co 3 kg frytek w Macu). Wlany "Kujawski" do takiej zupy, opadłby z hukiem na dno miski, taka jest tłusta. Tak przy okazji do szału mnie doprowadzają takie chuderlaki co chłoną wiadrami i nie tyją. Azja z konsekwencją godną lepszej sprawy, ciągle się dopominał tej ciorby. Niestety w Mołdawii nie ma Tirów wcale, nie ma nawet aut zaparkowanych przed barami, trudno nawet ocenić czy dana placówka jest czynna. Stanęliśmy w końcu przed taką karczmą, co mogłaby robić za niedźwiedzią gawrę, gdyby niedźwiedzie były odważniejsze. Znacznie odważniejsze. Jadłospis był po rumuńsku, czyli pełen hardcore. No i mój przyjaciel zaszalał. Zamówił coś, co fonetycznie brzmiało jak "kostnica". I tak też waliło. Jak kostnica w ciepłych krajach, niewietrzona przez cały sezon letni. https://lh3.googleusercontent.com/-8...o/DSC09164.JPG Patrzyłem na Azję i widziałem jak umiera w nim nadzieja. Cierpiał, próbował złapać oddech ale powietrze miało konsystencję budyniu. Obficie łzawił, może nawet płakał, ani jedno, ani drugie mnie nie dziwiło. Przed nim stał parujący talerz. To nie była co prawdę zupa, ale wszystko i tak pływało w tłuszczu. Była tam mamałyga, jakieś mięso i grzyby, a wszystko polane kozim serem. Jak pachną kozy, większość zapewne wie. Gorzej od kóz cuchnie tylko kozi ser, a od niego, roztopiony, gorący kozi ser. Bezdyskusyjnie ma potencjał militarny. Z kwadrans trwało nim się mój kolega jakoś zaaklimatyzował i zaczął ostrożnie ten regionalny cud skubać, by nie robić przykrości całej obsłudze baru, która z barku innych zajęć, byliśmy jedynymi klientami, nie spuszczała wzroku z jego purpurowej twarzy. Do końca. Co do mnie, to nie miałem z tym zapachem żadnego problemu. Wprost przeciwnie, bardzo miło mi się kojarzył. Identycznie pachniała córka pasterza. |
Louis wszystko zostaje w Vegas...
Bogaty bukiet potrawa ta, zawdzięczała startym okruszkom delikatnego sera pochodzenia koźlego lub koziego (nie wiem), leniwie topiących się na pieczonych ziemniakach i wypieczonym pięknym steyku z kością. Wiadomo jak coś jest śmierdzące, lub o dziwnym kształcie, lub konsystencji, to jest przeznaczone dla wysublimowanych podniebień. Ja walczyłem, tylko Louis był jakiś taki pobudzony i lekko pląsał coś pod nosem o zapachu ukochanej w jego stalowych ramionach. Ta wykwintna potrawa to Kostynicza. Zapewne była przysmakiem wyższej klasy niższej. Ona nawet nie miała brzydkiego zapachu. Ona po prostu ŚMIERDZIAŁA! Dla mnie bukiet zbyt bogaty, ale skosztowaliśmy i niepewnie ruszyliśmy do Balti - dużego miasta. http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_3.jpg W Balti stwierdziliśmy, że nie ma nic i ruszyliśmy do stolicy Moldovy - Chisinau (Kiszyniowa). http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_4.jpg Podziwiając w drodze miejsca, w których nie ma nic. http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_5.jpg http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_6.jpg http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_7.jpg Późnym popołudniem dotarliśmy do Chisinau i zainstalowaliśmy się w największym hotelu Chisinau. Louis odkąd poznał córkę pasterza jest jakby nieobecny i kontakt personalny został znacznie utrudniony w godzinach porannych i wieczornych (mówi, że marzy). Chociaż potrafi pokazać się zawsze z jak najlepszej strony. http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_8.jpg Nasza baza - hotel w stylu wczesnego KGB. http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_9.jpg http://motoazja.pl/moldova/louis/louis_10.jpg |
Louis - jesteś mistrz!:haha2:
Jedynie żona na mnie dziwicie patrzy czemu tak się cieszę patrząc w ekran komputera?! ;) Dawajcie dalej... |
Spokojnie, spokojnie! Trzeba dawkować. W takim tępie żeby za szybko nie wrócili z tego Kiszyniowa...
|
Cytat:
|
Język mołdawski.
W nawiązaniu od wcześniej wspomnianego menu po rumuńsku chciałbym poruszyć kwestię języka mołdawskiego. Język mołdawski różni się od rumuńskiego nazwą oraz, tak lubionym przez Azję, niczym. To dokładnie ten sam język. Mołdawski został wymyślony na potrzeby polityki, żeby uzasadnić istnienie mołdawskiego państwa, bo głupio było przyznać, że powstało głównie po to by ratować stefanowy tyłek. Podejmowano wiele prób udowodnienia, że jest inaczej. Zwolennicy teorii odrębności obu języków wydali nawet słownik mołdawsko-rumuński ale wycofali go ze sprzedaży, bo miał zaledwie cztery strony i był bardziej argumentem dla przeciwników niż entuzjastów tej teorii. W końcu pół roku temu sprawą zajął się Mołdawski Trybunał Konstytucyjny i wydał salomonowy wyrok w którym orzekł, że język mołdawski, jest to język rumuński używany na terytorium Mołdawii. Zgrabnie i z poczuciem humoru. Jeśli chcecie zapunktować u miejscowych unikajcie nazywania języka rumuńskiego, rumuńskim. Balti czyli Bielce. Mołdawia w zasadzie składa się z dwóch miast, Kiszyniowa i Balti oraz niemiejskiej reszty. Nadniestrza nie liczę bo, to jest praktycznie inne państwo. Mimo, że nie uznaje ich żaden rząd na świecie, mają swój parlament, prezydenta, a nawet własne banknoty bez Stefana. Balti było nam po drodze. Każdemu w miarę oczytanemu Europejczykowi Balti kojarzy się jednoznacznie, Bianca Balti. https://lh5.googleusercontent.com/-l...16733331_n.jpg Niestety mołdawskie Balti tak intersujące nie jest. 90-tysięczne obecnie miasto (kiedyś 160 tys.) jest niejednorodne narodowościowo. Rumunii, Mołdawianie, Rosjanie i Ukraińcy podzieli je prawie po równo. Wisienką na torcie jest 10 tysięcy Polaków. Można odnieść wrażenie, że wszelki rozwój zatrzymał się wraz ze śmiercią Związku Radzieckiego. Dziurawe ulice, chodniki. I nie mówcie, że u nas tez są dziurawe. Tu dziurą jest w zasadzie brak dziur. Budynki w fatalnej kondycji. Do tego niesamowity ruch drogowy. Zupełnie odwrotnie niż na prowincji. Wygląda to jakby auta miały nakaz poruszania się wyłącznie po terenach miejskich. Samochody różne, sporo leciwych ale nie brakuje nowych, szybkich aut. Nie muszę tłumaczyć jak niebezpieczną mieszankę tworzy to z tymi fatalnymi drogami. https://lh3.googleusercontent.com/--...o/P6190078.JPG Jest tu pewien ciekawy zwyczaj, występujący również w innych miejscach na świecie o podobnej kulturze drogowej. Pojazdy które wjeżdżają na skrzyżowanie już na czerwonym świetle, a jest to notoryczne, przelatują je na pełnym gazie z wciśniętym non-stop sygnałem dźwiękowym. Naprawdę trudno się to tego przyzwyczaić. Człowiek czuje się jak na plaży w Dunkierce, z tym że przelatujące wokół pociski mają po kilka ton. Jestem mistrzem uników. Kto nie wierzy niech spyta moją żonę. Są jednak pewne granice. DL doznał pierwszych obrażeń ale na polu bitwy, to żaden wstyd. https://lh5.googleusercontent.com/-7...o/DSC09380.JPG Sprawca zdarzenia znacznie boleśniej przekonał się, że V-strom jest równie twardy jak jego kierownik... https://lh6.googleusercontent.com/-z...o/DSC09331.JPG W związku z tym, że kończyła się mi już taśma do kierunkowskazów, postanowiliśmy pojechać do Kiszyniowa. To niedaleko. W Mołdawii wszędzie jest niedaleko. |
fajnie i lekko się czyta!kontynuuj:Thumbs_Up:
|
Kontynuuj koniecznie :)
|
Kiszyniów.
Malownicze miasto położone na wzgórzu z widokiem na za zakole rzeki tonącej w starych winnicach, przepiękna barokowa starówka, magiczny park fontann i platanowe aleje, tego wszystkiego w Kiszyniowie nie znajdziecie. Za to jest McDonalds! A więc jednak piękne miasto. Generalnie nie jest źle ale szału nie ma. Dominuje postradziecka architektura i stare, często zaniedbane kamienice. Przez to wszystko od czasu do czasu przebija się nowe, modernistyczne budynki banków i zachodnich sieci, które nieśmiało próbują zaistnieć na tutejszym rynku. W mieście gęsto od aut podobnie jak w Balti. Automapa miała tylko jeden hotel w jadłospisie - National, niedaleko "centrum". Trafiliśmy. Wielki, biały, nowoczesny, tuz przy ogromnym placu. Z daleka wyglądał jak opuszczony, nieczynny. Z bliska był nieczynny jeszcze bardziej. Pozbawiony większości drzwi i okien stał i emanował bielą. https://lh4.googleusercontent.com/-Y...o/DSC09299.JPG Nawet nam przemknęło przez głowę, żeby się tam na noc zamontować. Wciągnąć motocykle na któreś tam piętro, porobić foty i zostać bohaterami roku na forum. Gardzimy jednak sławą i rozgłosem. Postanowiliśmy znaleźć coś z pachnącą pościelą, service roomem i basenem, aby nie uchodzić za survivalowch lanserów. To była niełatwa decyzja ale trudne decyzje, to nasza specjalność. Po drugiej stronie placu kusił pięknie podświetlony, secesyjny, Hotel Kiszyniów. https://lh6.googleusercontent.com/-d...o/DSC09278.JPG Atakujemy. Ogromne drewniane drzwi wymagają trochę sił by je otworzyć, tzn. ze strony Azji, bo ja spoko. Potem trafiamy w labirynt wiatrołapu. Dla gości to niewygodne ale obsługa ma zimą cieplej, latem chłodniej. Stajemy w przepastnym holu. Styl hotelu nieco eklektyczny. Wystrój pamiętający czasy dawnej świetności, konserwowany dosyć budżetowo. W holu zero ruchu. Żadnych gości. Obsługa nieruchoma jak z gabinetu figur woskowych i nie chodzi tu o wyszukaną hotelarska klasę, tylko kompletny brak zainteresowania klientami. https://lh3.googleusercontent.com/-S...o/IMG_0037.JPG Na dziewiątej, znudzona kobieta dojrzała kobieta, taka też trochę w eklektycznym stylu, strzeże barku (?), a w zasadzie dwóch półek ze słodkimi napojami. Na 12-tej, na wprost nas, nieobecny, krzepki pan w białej koszuli, ostrzyżony na jeża, o aparycji wojskowego, wpatrzony tempo w wielkie drzwi za naszymi plecami, jakbyśmy byli przezroczyści. Na trzeciej w recepcji, młoda, nawet atrakcyjna dziewczyna o smutnej twarzy, kompletuje zespół jak z castingu do Rodziny Adamsów. Młodą od od gości oddziela szyba z wąską szczeliną u dołu, coś jak w kolejowej kasie. Za nią na ścianie wisi cennik, również bardzo atrakcyjny. To ogranicza do minimum kontakt z gośćmi. Wpycham przez szczelinę paszport dumnego Europejczyka. Zero reakcji. Nieobecne spojrzenie. Męczę się z tym wciągniętym brzuchem już kilka minut, a łatwe to nie jest. Na klacie ciągle zbroja, choć gorąco ale nie zdejmuje dla podkreślenia męstwa. Podnosi wzrok, mierzy spojrzeniem Azję, potem mnie, mnie trochę krócej, bo niższy jestem. Po czym, do przesady neutralna, pyta czy chcemy wspólne łóżko... |
Cytat:
Ja przez pewno zdjęcie nie mogłem czytać.... bo wzrok jakoś tak uciekał! Cytat:
http://i.imgur.com/tzOyDMJ.jpg Jedziecie dalej. Zajefajnie! P.S. ostatnio oglądałem ciekawy program o Mołdawi i aż 3x ten sam kawałek obejrzałem bowg reporterów średnia emerytura wynosi 60e a butla z gazem kosztuje 40e ! Materiał z 2012r. |
Maskara, jak ona w ogóle mogła tak pomyśleć. No zgoda, może i Azja jest nieco metroseksualny, taki nieokreślony do końca jak to psychopata ale ja, buchający testosteronem samiec alfa? Na mój widok nawet kozy na pastwisku przechodzą w galop! W jednej chwili całe powietrze z taki trudem gromadzone w płucach, zeszło i na powrót wydęło mi brzuch. Zrezygnowany i upokorzony powlokłem się do windy. A Azja przeciwnie, cały w skowronkach i nie chodziło tu o perspektywę wspólnego łoża, przynajmniej mam taka nadzieję, a o klimat hotelu. Duch Układu Warszawskiego, był wszechobecny, a Azję to kręci. Mam większą podłogę w namiocie, niż ta w windzie. Zrobiło się nieco niezręcznie, bo za wszelka cenę chciałem uniknąć jakiejkolwiek bliskości, a z Azją to już szczególnie ale ledwo się tam z połową naszych bagaży zmieściliśmy. Następnym kursem wybrałem schody. Na korytarzu meble z lat 70-tych. Kable na ścianach na wierzchu. W pokoju okna okna "uszczelnione" papierową taśmą pomalowaną na biało, nieotwieralne. Azji banan nie schodził z twarzy. Zaproponował, żebyśmy tu zostali jeden dzień dłużej. Nie miałem sumienia odmówić ale dusza wyła. W tym pokoju były dwie w miarę nowoczesne rzeczy, ja i telewizor. Włączyłem by uciec od smutnej rzeczywistości. Nie udało się...
https://lh4.googleusercontent.com/-w...o/IMG_0145.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-N...o/IMG_0029.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-p...o/IMG_0040.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-P...o/IMG_0025.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-G...o/IMG_0026.JPG Są jednak plusy dodatnie, w łazience jest wanna. Super, zrobię sobie dzisiaj SPA. Najpierw jednak późna kolacja. Do jedynego w Mołdawii McDonaldsa co prawda ponad 2 km ale czego się nie robi dla zdrowia. Kiszyniów, podobnie jak niektóre damy, zyskuje na atrakcyjności wraz ze zmrokiem. https://lh4.googleusercontent.com/-K...o/DSC09259.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-j...o/DSC09253.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-_...o/IMG_0144.JPG Ciekawostką były dla mnie przejścia podziemne, nie dlatego, że z prowincji jestem ale dlatego, że były czyste. Graffiti jak graffiti, standard ale żadnych śmieci i zero zapachu uryny(!) https://lh4.googleusercontent.com/-6...o/DSC09248.JPG Nie wiem czy wiecie ale stołowanie się w Macu nie wyklucza regionalnej kuchni. Menu w różnych regionach bywa inne. Oczywiście flagowe produkty są wszędzie takie same ale ja nie jadam nigdy bułek i burgerów więc zwracam uwagę ofertę niestandardową. I tak w Czechach można dostać normalną jajecznicę, w Niemczech słynne niemieckie kiełbaski (i książkę do zestawu dla dzieci). We Włoszech burgera z pancettą. W Skandynawii wrapa z rybą itd. W zeszłym roku byłem w Chorwacji z rodziną, usiłowałem gdzieś zjeść dobre krewetki. Po kilku podejściach odpuściłem, co próba to mina, a wydawało mi się, że w takim kraju dostanę doskonałe na każdym rogu. Wracając przez Austrię, zatrzymaliśmy się McDonaldzie gdzie zjadłem, świetne krewetki w cieście. Okazało się że Kiszyniowie też są w menu. Były znakomite. Moje niezadowolenie z przedłużonego pobytu w tym mieście trochę stopniało. https://lh3.googleusercontent.com/-z...o/DSC09273.JPG Wracając spotkaliśmy nawet fajne dziewczyny ale gadka się nie kleiła i ogólnie jakieś sztywniary były. https://lh6.googleusercontent.com/-g...o/DSC09276.JPG |
https://lh4.googleusercontent.com/-Z...o/DSC09401.JPG
W drodze powrotnej do hotelu wyjaśniła się czystych przejść podziemnych. Są zamykane na noc o 23-ej. W sumie dobry patent. Co prawda na górze nie ma przejść dla pieszych ale ruch samochodowy mniejszy, więc można próbować szczęścia w biegach przełajowych. Szanse na powodzenie są duże, a jeśli komuś się nie uda, to trudno, było się nie pętać po nocy, to z założenia jest niebezpieczne. Niestety nici ze SPA. Prawdopodobnie ciepłą wodę w hotelu też zamykają o 23-ej, no bo raczej się nie skończyła, jak dotąd nie spotkaliśmy, żadnego innego gościa w tym hotelu. Pościeli tez nie ma, tzn, jest ale jakby jej nie było. Trzeba sobie oblec koc w poszewkę. Azja mówi, szczęśliwy cały, że latem na Wschodzie to standard. Rano wstałem wcześniej, żeby nie przegapić ciepłej wody. Niepotrzebnie, woda nadal zimna. Dzwonimy do recepcji z pytaniem kiedy będzie ciepła woda. Nie będzie, bo... jest sezon letni. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Dlaczego nauczyciele języków obcych nie uczą przekleństw, skoro jest to często niezbędny zestaw słów do werbalizacji naszych uczuć, a tak po raz kolejny wyszedłem na ciotę. No to teraz "Młoda" będzie miała pewność. https://lh4.googleusercontent.com/-B...o/IMG_0039.JPG Poszliśmy na śniadanie. W recepcji jednak była już inna kobieta. Fajnie, teraz już dwie biorą nas za gejów. Pytamy czy jest śniadanie. Jest. Pytamy gdzie restauracja. Nie ma. Nawet mnie to już nie zdziwiło. Kobieta czekała na nasze kolejne pytanie ale nie daliśmy jej satysfakcji. Pytający wzrok wystarczył. Wydadzą nam tzw. talończyki, takie kwity z naszymi nazwiskami i pieczątką, na śniadanie "na mieście", trzeba odnaleźć restaurację i tam okazać te bumagi. Azja aż poskoczył z radości. https://lh5.googleusercontent.com/-o...o/IMG_0030.JPG Na szczęście nie było daleko. Na śniadanie dostaliśmy po naleśniku przeciętym na pół, tak żeby robił frekwencję na talerzu, poczułem się jak Rain Man, któremu brat, grany przez Toma Cruisa, jednym cięciem noża podwoił ilość filetów. Otrzymaliśmy też po kromce chleba z salami, bez pośrednictwa masła. Do picia gorąca woda z cukrem, co też mnie już nie dziwiło i gotów byłem ją wypić, bo pasowała mi do tego ascetycznego menu ale Azja interweniował u kelnerki, bo brak herbaty w herbacie na byłym terytorium Imperium Zła wydał mu się dziwny. Faktycznie miał rację. Kelnerka się pomyliła. Natychmiast błąd naprawiła, przeprosiła i... uśmiechnęła się. Poczułem się nieswojo. https://lh6.googleusercontent.com/-Y...o/IMG_0035.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-O...o/IMG_0036.JPG Postanowiliśmy się jeszcze gdzieś dopieścić kulinarnie. Nawet sobie wypatrzyłem wcześniej coś jakby dedykowanego dla mnie. https://lh5.googleusercontent.com/-1...o/DSC09305.JPG Azja jednak namówił mnie na miejscową sieć oferującą najlepsze kababy jakie jadłem. Trudno je nazwać fast foodami, bo przygotowania dania trwa ok 15 minut ale kucharz wszystko robi na oczach klienta i jest to pewnego rodzaju show. Jedzenie, wystrój i obsługa, pełen profesjonalizm. Polecam. https://lh5.googleusercontent.com/-c...o/DSC09372.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-M...o/DSC09366.JPG Jednak ogólnie Kiszynianie mają problem z hasłem "Klient nasz pan". Nie wszyscy ale raczej większość. Przypomniały mi się czasy PRL-u, gdzie poruszanie się w sklepie samoobsługowym z koszykiem było obowiązkowe i nie służyło wygodzi kupującego ale miało utrudnić ewentualną kradzież. Każdy klient był potencjalnie podejrzany. Tutaj podobnie. W sklepie elektronicznym ochroniarz łaził cały czas metr za mną, obawiałem się, że gdy gwałtownie się zatrzymam, to na mnie wpadnie. W spożywczym, zrobiłem zdjęcie Azji ale chyba na tle jakiś strategicznych jogurtów, bo zaraz wyskoczył jakiś zastępca, zastępcy kierownika, nie starszy od mojego kota i prawie zabrał mi aparat. W sklepach nie wolno robić zdjęć. https://lh6.googleusercontent.com/-c...o/DSC09356.JPG Na targowisku, a także w kiosku z gazetami obsługujące mnie kobiety, wydały mi towar i przyjęły zapłatę, nie przerywając rozmów przez telefon. Azję wyproszono z księgarni, bo wtargnął tam z mapą kupiona w innym miejscu. Do sklepu RTV za to wlazł z reklamówką i przepędzony, zawziął się i wrócił, dzięki czemu załapał się na rewizję, żal że nie osobistą, po czym trafił na tablicę "Tych klientów nie obsługujemy". Był przeszczęśliwy. https://lh3.googleusercontent.com/-Y...o/DSC09418.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-j...o/DSC09413.JPG |
clarkson bylby zazdrosny...
|
Jak czytam to padam! Zajebista narracja, można się poczuć jakby się tam z wami było :-)
|
Nie to żebym był jakiś niecierpliwy ale... Co było dalej!? :)
|
Panowie, fajne przystojne chłopaki u mnie na wsi już założyli wasz fanklub ale martwią się czy was nie zamknęli w mołdawskiej ciupie, za te ekscesy z aparatami w sklepach. (kontakt do fanklubu tylko na pw po uzupełnieniu relacji) :-S
|
>Panowie, fajne przystojne chłopaki u mnie na wsi już założyli wasz fanklub
Bardzo sluszna inicjatywa. Ja tez jestem fajny i przystojny i chcialbym sie zapisac do klubu fanow. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:32. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.