![]() |
Gruzja, Armenia 2014 po Cynciowemu
Czas na zaległości. Nie będzie to relacja jak poprzednie. Nie dla tego, że mam jakiś świetny plan na nowy sposób prezentacji ale dlatego, że po roku z mojej pamięci uciekło co nie co. Z uwagi na permanentny brak czasu odcinki będą wpadały w miarę możliwości moich. Lećmy.
Byłem, odbyłem sobie w roku Pańskim 2014 przemiłą przejażdżkę po Gruzji i Armenii. Akcja niniejsza ma miejsce w sierpniu. Bardzo cieplutki miesiąc, zwłaszcza w Gruzji. Jako wyrobnik dysponujący jedynie króciutkim urlopikiem w roku, miałem do dyspozycji jedyne dwa tygodnie. Za mało by zrobić to na kołach, ale wystarczająco gdy moto za sprawą szparaga może samo dojechać na miejsce. Stąd pojeżdżawka a nie podróż. Cynciu jak na staruszka przystało poleciał sobie do siamolotem do Kutaisi. Lot samolotem z grupą podobnych do mnie oszołomów ma swój czar. Czar spowodował, że na pokładzie brakło zaopatrzenia. Na szczęście lot był króciutki. https://lh5.googleusercontent.com/-I...o/DSC07772.JPG Po wylądowaniu, z jakichś względów humory wszystkim bardzo dopisywały. Mamy zabukowy hostel w Kutaisi ale jakoś trzeba się tam dostać. To kilkanaście kilometrów. Po wyjściu z lotniska atakują na taryfiarze. Podejmujemy długą i żmudną negocjację ceny. Nie mamy pojęcia ile to może kosztować ale ostro negocjujemy. W końcu ustalamy cenę na 10 Lari od łebka. (Łebków jest dziewięciu). Jesteśmy dumni z naszych umiejętności negocjacyjnych. Na miejscu dowiadujemy się od naszej gospodyni, że kurs z lotniska powinien kosztować około 10 lari. Od samochodu! Pierwsze frycowe zapłacone :) Coś o naszym lokum, bo warto je polecić. KOLGA https://www.facebook.com/pages/Hoste...141389?fref=ts Świetne miejsce, i wspaniali ludzie. Nina, David i Beka. Beka jeździ na motocyklu. Nina, Gruzinaka mówiąca świetnie po polsku jest duszą tego domu. Beka też mówi po polsku, David po angielsku. Warunki bardzo dobre, basen na podwórku ratuje życie w upały. W sąsiedztwie dwa sklepiki spożywcze. 500 metrów do knajpy z fajnym żarciem i czaczą. Knajpka przy hostelu: https://lh3.googleusercontent.com/-i...o/DSC07792.JPG Przed hostelem rośnie takie coś. To obok co nie rośnie to moja córka Anna. Jeszcze nie wspomniałem, że będę jeździł z plecakiem. https://lh6.googleusercontent.com/-F...o/DSC07797.JPG Niedaleko hostelu można zwiedzić katedrę Bagrati https://lh6.googleusercontent.com/-J...o/DSC07804.JPG Mamy trochę luzu przed motocyklowaniem, więc zwiedzamy Batumi. Jest tam fontanna w której płynie czacza, wieczorne spektakle tańczących fontann i kamieniste plaże morza Czarnego. Żeby nie truć wrzucę kilka fotek: https://lh3.googleusercontent.com/-Y...o/DSC07862.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-m...o/DSC07864.JPG Chaczapuri. Być w Gruzji i tego nie zjeść to tak jakby nie być w Gruzji https://lh6.googleusercontent.com/-p...o/DSC07871.JPG |
Wspomnę jeszcze o drodze z lotniska do naszej bazy, bo jest to przygoda sama w sobie. Po zakończeniu negocjacji cenowych pakujemy się do taryfy. Nie pamiętam już czy to była łada czy ferrari. Pamiętam jednak, że kierownica była po stronie pasażera. Bez sensu. Droga do Kutaisi city jest dość wąska (tak nam się wydawało) i ruchliwa. Kierowca miał zacięcie sportowe jak każdy Gruzin. A że nam się trochę z czupryny kurzyło przejęliśmy funkcję pilota. Jako, że kierowca siedział na miejscu gdzie zwykle u nas siedzi pasażer, jego pole widzenia przy wyprzedzaniu było dość ograniczone. Opierał się więc na naszych komendach:
- Dawaj, dawaj. Następowała redukcja, gwałtowna zmiana pasa i - Nie, nie teraz. Uff. - Nu dawaj,... Ryk silnika zagłuszył myśli na chwilę. - Nie, kur,... jeszcze nie! Za późno, srebrna strzała wystrzeliła na spotkanie z przeznaczeniem. Auta rozjechały się i ..., żyjemy. - Teraz, dawaj, albo nie. Zabawa przednia trwała i trwała, polecam na podniesienie adrenaliny:) Wracamy do rzeczy. Nie napisałem jak dostaliśmy się do Batumi. Mam nieco znajomych podróżujących pieszo z plecakami i sporo od nich słyszałem o marszrutkach. Busikach, którymi można tanio podróżować po całym kraju. To był nasz środek transportu. Dotarliśmy do miejsca zbiórki marszrutek. Królował tam Mercedes Sprinter. Łatwo było je rozpoznać bo miały wiele naklejek mocy. Rekordzista miał naklejone osiem mercedesów i czternaście sprinterów. Naklejki były na wszystkich wolnych przestrzeniach z szybami włącznie. Ten najmocniejszy niestety nie jechał do Batumi. Jeszcze jeden wynalazek przykuł mój wzrok. Drewniany klocek przecięty wzdłuż i nałożony na uchyloną szybę boczną od strony kierowcy. Ułatwia on posiadanie tzw. zimnego łokcia. Co niektóre nakładki były nawet rzeźbione. Wypas. To było gorące lato. Nawet Nina, nasza gospodyni stwierdziła, że nie pamięta tak ciepłego lata. Co ciekawe, pomimo temperatur oscylujących w granicach 40stC wszyscy jeżdżą z pootwieranymi szybami. Nikt nie włącza klimy. Wiatr we włosach, to nas łączy. Wracamy do marszrutki. Stoją dwa takowe sprintery. Jeden prawie pełny, drugi prawie pusty. Pytamy pierwszego kiedy odjeżdża. - za chwilę. Pytamy drugiego - za chwilę. No to co, my elita nie będziemy się przecież gnieździć jak barany, idziemy do drugiego i czekamy. Pierwszy odjechał po pięciu minutach, my stoimy. Dochodzą kolejni pasażerowie, mija pół godziny, my stoimy. Kiedy odjazd pytamy - za chwilę. Po kolejnej pół godziny bus jest prawie pełny, stoimy. Na zapełnienie ostatniego miejsca czekamy kolejne pół godziny. Dopiero wówczas pilot zebrał kasę i ruszyliśmy, stłoczeni jak barany. Kolejne frycowe za nami. Marszrutka odjeżdża jak jest pełna. Batumi warto zobaczyć, na piechotę, z siodła niewiele widać. I nie da się skosztować tradycyjnych dań: https://lh6.googleusercontent.com/-G...o/DSC07893.JPG Dzięki uprzejmości miejscowych, powrót do Kutaisi mieliśmy okraszony atrakcjami. Jedną z nich był spływ pontonami urokliwym wąwozem. Nie pamiętam nazwy ale było to niedaleko od Kutaisi. https://lh4.googleusercontent.com/-K...o/DSC07981.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-A...o/DSC07989.JPG W Kutaisi jeszcze spacerek https://lh5.googleusercontent.com/-L...o/DSC08035.JPG i oczywiście targ. Tu się muszę zatrzymać na chwilę. Przed każdym posiłkiem prosiliśmy o sałatkę "pomidorcy, ogurce", jeszcze z jakąś przyprawą której nazwy nie pamiętam. Obowiązkowe danie. Przed wyjazdem do Gruzji myślałem, że wiem jak smakują pomidory. Myślałem, bo nie wiedziałem. Smak gruzińskich pomidorów mnie urzekł. Były fantastyczne i polecam każdemu kto się tam wybierze. Bajka. https://lh6.googleusercontent.com/-3...o/DSC08030.JPG Jeszcze fotka z naszymi gospodarzami w bazie. Na zdjęciu Nida iDavid, ten w żółtej koszulce. https://lh5.googleusercontent.com/-B...o/DSC08027.JPG Dalej będzie już tylko na moto, cobyście nie myśleli, że to jakieś wczasy dla mięczaków. |
Dosiadamy naszych rumaków. W końcu to motowycieczka.
Jest taka droga. Na gruzińskiej mapie zaznaczona grubą czerwoną kreską. Wiedzie na południe od Kutaisi i jest pokręcona jak dziadowski bicz. Tam się kierujemy. Dojeżdżamy do górek i tu dzielimy się na dwie grupy. Tradycyjnie się rozdzielamy. Jedna grupa pod wodzą mr. Szparaga wali na krechę przez góry. Druga ze mną trzyma się trasy. Suniemy asfaltem a droga zaczyna powoli kręcić. Za którymś z zakrętów pojawia coś ala schronisko czy hotel za którym szlaban przecina drogę. Naszą trasę. Podjeżdżamy pod szlaban i stajemy zastanawiając się co dalej. Zastanawianie nie było zbyt intensywne gdyż po chwili podchodzi do nas jakiś gość. - chcecie jechać dalej? - a cha. - Podajcie nazwiska. Spisał nas i podniósł szlaban. Po kilkunastu metrach znika asfalt i pojawia się piękny szuterek. https://lh6.googleusercontent.com/-D...o/DSC08048.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-2...o/DSC08080.JPG Tak jak zniknął asfalt, tak zanika po jakimś czasie szuterek. Pojawiają się kamolce, głazy, koleiny i takie tam różne urozmaicenia. Wjeżdżamy coraz wyżej i wyżej. Droga kręci coraz bardziej a widoki powalają. Fotki robione są przez Anię w czasie jazdy. To jeden z wielkich plusów jazdy z plecaczkiem, Z każdego wyjazdu mam mrowie fajnych zdjęć. Jak jadę sam z fotkami jest gorzej. W najfajniejszych miejscach myśli się tylko o jeździe. Jedzie się tak fajnie, że żal się zatrzymywać. Dopiero po powrocie żałuję, że nie uwieczniłem sobie takich widoków. Kilka fotek z trasy na zachętę. https://lh5.googleusercontent.com/-H...o/DSC08066.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-f...o/DSC08085.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-t...o/DSC08092.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-f...o/DSC08095.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-s...o/DSC08106.JPG Moja przejażdżka na Kacie Milenki. Fajny skuterek, mógłbym się przyzwyczaić. https://lh5.googleusercontent.com/-A...o/DSC08133.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-Z...o/DSC08148.JPG Po drodze mija nas w przeciwnym kierunku tylko jeden pojazd. Francuzki podróżnik na BMW. Poza nim nie widzieliśmy nikogo prócz pasterzy. Cudowna cisza i spokój. Przyroda niczym nie zmącona. Pogoda bajkowa do jazdy. Do postojów nie za bałdzo. Frajda z jazdy jest do opisania. Późnym popołudniem dojeżdżamy do podobnego miejsca jak przy wjeździe na szlak. Tak samo szybko pojawia się gość. - Nazwiska Wszystko jasne. Puszczają na szlak, ale chcą być pewni, że nikomu nic się nie stało. Super. Dziękujemy i ruszamy dalej. Trza by coś wrzamać. Stajemy po sklepem po fajury i słyszymy z oddali przyjemny warkot. Po chwili podjeżdżają trzy maszyny na polskich blachach. Krótkie spotkanie, fajka, pogawędka i rozjeżdżamy się. Oni teraz wjeżdżają tam skąd my wyjechaliśmy. My szukamy szamania. https://lh6.googleusercontent.com/-D...o/DSC08161.JPG Pierwsze miasteczko na drodze i zapach tlącego się grilla zmusza do postoju. Na początek oczywiście pomidorce ogórce. Potem wjeżdża to https://lh3.googleusercontent.com/-7...o/DSC08186.JPG Mięcho było rewelacyjne. Po powrocie do kraju, szabelki na szaszłyki były moim pierwszym zakupem. Wypoczęci i z pełnymi brzuchami ruszamy dalej. Chcemy dojechać pod granicę z Armenią i tam szukać spania. Dzień ucieka a do celu jeszcze kawałek. Droga ucieka jednak szybko. Trzeba uważać tylko bo za zakrętem może pojawić się gruzińska niespodzianka. https://lh3.googleusercontent.com/-7...o/DSC08200.JPG Zatrzymujemy się w ostatniej wiosce przed granicą. Pomimo, że jesteśmy w Gruzji, mieszkają tu sami Ormianie. Powoli zaczyna zmierzchać a ekipy drugiej ani widu ani słychu. Organizujemy spanie wysyłamy koordynaty szparagowi i relaksik. Jutro kolejny dzień. |
Fajnie się zapowiada. Wróciłbym tam chętnie.... Dawaj dalej!
Pozdrawiam -- Jarek |
Czekam z niecierpliwością na dalszą część kolego
|
To tam gdzie już niedługo się wybieram :) Czekam na więcej ...
|
Ta przyprawa do sałatki z pomidorów i ogórków to natka kolendry, dosyć specyficzne w smaku ziółko.:)
|
Cytat:
|
Ekipa pod wodzą Szparaga przyjeżdża już po ciemku. Są zakurzeni, spoceni, zmęczeni ale uśmiechnięci. Pod prysznicem robi się kolejka, druga przy barze po piwo. Wymieniamy się wrażeniami z tego dnia i padamy w kimono.
Rankiem pierwsze zadanie to znaleźć spawacza. W kacie Dźwignia zmiany biegów powiedziała dość i sobie pękła na pół. Poszukiwanie spawacza na wschodnich rubieżach jest tak proste, jak u nas trafić na McDonalda. Po pięciu minutach znaleźliśmy fachowca który w technologii rejli stworzył nową dźwignię. Oczywista rzecz, że okoliczni mieszkańcy, zwłaszcza ci najmłodsi przybyli pooglądać dziwaków z polski. https://lh5.googleusercontent.com/-T...o/DSC08218.JPG Oględziny https://lh6.googleusercontent.com/-l...o/DSC08209.JPG Nasz ormiański mistrz od dźwigni. https://lh5.googleusercontent.com/-a...o/DSC08221.JPG Sesja https://lh4.googleusercontent.com/-K...o/DSC08220.JPG Ruszamy w stronę granicy z Armenią https://lh3.googleusercontent.com/-8...o/DSC08224.JPG Po drodze mijamy widoki znane już z Kirgistanu https://lh6.googleusercontent.com/-6...o/DSC08231.JPG Granicę przelatujemy szybko, potem jednak stajemy pod budkami z ubezpieczeniem które musimy wykupić, a cenę najpierw wynegocjować. Schodzi nam około godzinki. Oczywiście dobra cena wymaga okazania całkowitego braku pośpiechu. Szparag negocjuje my sobie gaworzymy z miejscowymi. Otwieram mapę i pokazuje gościowi naszą w skrócie naszą trasę która w znacznej części wiedzie wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. - Tam nie nada. Tam strielaju. - Kto strzela, wojsko? - Niet, bandyty strielaju. Tan nie jedźcie. Rozmowa po chwili schodzi na inne tematy. - Macie super urlop, tak na motorach też bym pojeździł. - A ty kiedy masz urlop? - Już za miesiąc. - Z rodziną w domu? - Nie, jadę na granicę, postrzelać do Azerów. - Dlaczego? - Nie lubię ich. - Ale dlaczego ich nie lubisz? -m….., (dłuższa pauza na zastanowienie),… no nie lubię ich i już. https://lh4.googleusercontent.com/-G...o/DSC08233.JPG Rady bierzemy sobie do serca ale ruszamy dalej. Napród! https://lh4.googleusercontent.com/-A...o/DSC04226.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-c...o/DSC08237.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-H...o/DSC08254.JPG Tu odkryłem do czego służy kaczy dziób w GS-ie. Nawiasem mówiąc, arbuz wyborny. To drugi smak po pomidorach który zakodowałem jako „gruzińska słodycz” W upalne dni często gasił pragnienie i dawał kopa. https://lh6.googleusercontent.com/-X...o/DSC08256.JPG Ormiańskie autobusy mają w sonie coś. Np. butle gazowe na dachu. https://lh5.googleusercontent.com/-I...o/DSC08257.JPG Milena idzie jak zła po winklach. https://lh3.googleusercontent.com/-i...o/DSC08268.JPG Takie to w Armenii jeszcze nie zabytek. Poniżej 800 lat się nie liczy. https://lh5.googleusercontent.com/-G...o/DSC08278.JPG Jakaś przełęcz. Wszystko dokładnie opisane. https://lh6.googleusercontent.com/-o...o/DSC08291.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-c...o/DSC_0353.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-8...o/DSC08293.JPG Dzień w Armenii zbliża się ku końcowi. Pora poszukać jedzenia i spania. Jedzonko skromniejsze niż w Gruzji, jednak świeże i smaczne. Do tego co widać dojechały jeszcze jakieś szaszłyki. https://lh5.googleusercontent.com/-8...o/DSC08306.JPG |
Cynciu wciągająca ta Twoja opowieść, dawaj dalej :)
|
Dziś naszym pierwszym celem jest jezioro SEVAN położone 1900 metrów nad poziomem morza. Spory zbiornik o obwodzie 260km. Chcemy dotrzeć do miasta o tej samej nazwie i słynnego klasztoru położonego na cyplu wychodzącym na jezioro. Do jeziora pomykamy asfaltami. (oczywiście nie wszyscy) Nudno nie jest. Droga choć równa, wije się jak świński ogon. Dość szybko docieramy do Sevan i wjeżdżamy na cypel, na którego szczycie widać słynny klasztor Sevanavank. Miejsce bardzo turystyczne, mrowie ludzi, a do klasztoru trzeba dreptać jeszcze niezły kawałek na piechotę. Nie uśmiecha nam się wspinaczka w rynsztunku motocyklowym, przy blisko 40stC, i tłumie luda. Zgodnie oświadczamy, że odpuszczamy. Wystarczy widok z dołu.
https://lh4.googleusercontent.com/-H...o/DSC08371.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-B...o/DSC08382.JPG Zawijamy na wschód I objeżdżamy kawałek jeziora. Tu znów się rozdzielamy. Ja chcę pozwiedzać, katy chcą się pobrudzić. Odbijamy od jeziora i pięknymi bocznymi dróżkami kierujemy się do Gosh. https://lh3.googleusercontent.com/-r...o/DSC08407.JPG Po drodze kilkakrotnie mijamy stare chaczkary. To typowo ormiańskie zabytki z których pierwsze pochodzą z IV wieku. https://lh3.googleusercontent.com/-e...o/DSC08415.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-j...o/DSC08417.JPG Bardzo młoda Ormianka. https://lh4.googleusercontent.com/-F...o/DSC08398.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-l...o/DSC08425.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-1...o/DSC08447.JPG W końcu docieramy do Gosh I XIII wiecznego klasztoru Goshavank który chciałem zobaczyć. Tu jest zdecydowanie mniej tłoczno. Kupujemy tutaj też trochę ręcznie robionych pamiątek i prezentów które pojadą z nami do polski. https://lh4.googleusercontent.com/-n...o/DSC08448.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-y...o/DSC08451.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-c...o/DSC08460.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-C...o/DSC08469.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-o...o/DSC08477.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-I...o/DSC08479.JPG Pod klasztorem jest knajpka gdzie pijemy kawę I jedziemy na poszukiwanie drugiej części ekipy. Juto moja trasa ma się ciągnąć wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. Budu strielat ili niet? Pasmatrim. |
Kurczę już mnie stopa przestaje boleć jak na to patrzę!
|
Świetna robota, Cynciu. Dawaj dalej!
|
Dzięki, że czytacie. Jedziem dalej.
Dziś jedziemy całą grupą. Nie rozdzielamy się. W końcu mamy jechać wytyczoną trasą wzdłuż granicy z Azerbejdżanem, a tam ponoć bandyty strielaju. Gonimy więc asfaltem w stronę granicy, po wytyczonej ścieżce. https://lh5.googleusercontent.com/-K...o/DSC08508.JPG Drogi ubywa, życie wokół toczy się normalnie chociaż wiosek jakby mniej. Gdy docieramy w bezpośrednią bliskość pasa granicznego, moja trasa wskazuje zjazd z asfaltu w dróżkę biegnącą przy samej granicy. Ruszam z dwoma kolegami polną drogą na zwiad. Trzeba luknąć co jest dalej. Nie jesteśmy pewni jak to dalej wygląda. Po kilkuset metrach na brzegu drogi widzimy poprzewracane wraki samochodów. Są pełne dziur, niektóre są po kulach. Jestem lekko zdeprymowany ale jeszcze chcę zajrzeć dalej. Jadę. Dojeżdżam do rozwidlenia i staję. Z prawej widzę zasieki z drutu kolczastego, droga w lewo biegnie wzdłuż granicy, zgodnie z moim grafikiem. To chyba nie był dobry pomysł aby tu się pchać, choć w sumie wszystko wygląda dobrze. Cisza, spokój, nie widać żywego ducha. W tym momencie widzę Andriu który miał czekać na nas przy asfalcie. Pędzi w naszą stronę jak wicher. Dojeżdża do nas, zawraca i niemal nie zwalniając. Spod kasku słyszę: - Zawracajcie i spierdalamy. - co jest? - potem Ci powiem. Nie dyskutuję dalej. Chwilę później jesteśmy przy asfalcie z resztą grupy. - Gdy tylko odjechaliście, zatrzymał się przy nas pierwszy nadjeżdżający samochód. Gość otwarł okno i wrzasną „ Tam nie nada”. W tym samym momencie złożył ręce jakby trzymał karabin snajperski. „Trach! Tam nie nada”. Po tym odjechał. Po chwili podjechał drugi samochód i sytuacja powtarza się. Wówczas ruszyłem za wami aby was zawrócić. - Ok. Spróbujmy to objechać. Samochodowe stanowiska strzelnicze. To pewnie tu nasz znajomy od ubezpieczeń spędza urlop. https://lh3.googleusercontent.com/-F...o/DSC08521.JPG Za tym zakrętem były zasieki pasa granicznego. Tam nie było czasu na fotki. Tam był stres. https://lh6.googleusercontent.com/-h...o/DSC08525.JPG Ruszamy lecimy dalej asfaltem szukając innych ścieżek. Droga znów zaczyna się wić. Szparag https://lh3.googleusercontent.com/-n...o/DSC08549.JPG Tam jest dróżka, ale lepiej tam nie być. Za blisko granicy. https://lh4.googleusercontent.com/-G...o/DSC08543.JPG Ale fajnie jest https://lh5.googleusercontent.com/-0...o/DSC08541.JPG Nagle droga na wprost jest jakby lekko zamknięta. Jest co prawda odbicie w lewo ale my chcieliśmy tam. Stajemy na naradę. Zignorować i jechać czy znów objeżdżać. Podjeżdża osobówka jadąca z naprzeciwka. Gość już z daleka macha rękami. - Tam nie nada, strielaju. Wyciąga rękę, tym razem z gestem jakby ściskał kolta, BAM! Nie nada, Jedźcie w lewo. - Ok dziękujemy. Żartów kurna nie ma. Postanawiamy nie szukać już w tej okolicy dróżek. Drogi asfaltowe są oznaczone - kuda nie nada. Dróżki raczej nie. Lepiej nie kusić losu. Jedziemy jak bozia przykazała, asfaltem, nie lekceważąc takich blokad. Zablokowana droga https://lh6.googleusercontent.com/-O...o/DSC08551.JPG Gonimy dalej asfaltem https://lh4.googleusercontent.com/-G...o/DSC08534.JPG Raz lepszym, raz gorszym. https://lh6.googleusercontent.com/-m...o/DSC08531.JPG Mila i Szparag https://lh3.googleusercontent.com/-R...o/DSC08553.JPG Ostatni Ormianin z polskim mentosem. https://lh3.googleusercontent.com/-7...o/DSC08562.JPG Dla wyjaśnienia. Nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do odwiedzania Armenii. To piękny i w pełni bezpieczny kraj. Ludzie przesympatyczni choć biedni. Są jednak miejsca w które lepiej nie wjeżdżać. Miejscowi jak widzieliście byli bardzo pomocni informując nieroztropnych Polaków co nie nada. Nikt nie przejechał obojętnie. Jedźta bo warto. Wjeżdżamy nazad do Gruzji, jest bardzo ciepło. https://lh5.googleusercontent.com/--...o/DSC08568.JPG Tu już można jeździć wszędzie. Pełna wolność. (Tak mi się zdwało) |
Cytat:
|
Skoro nie włączyłeś blokady, takim cudem tam wjechaliśmy? Ech Ty szalony:)
Jest taki most, zwany „Czerwonym mostem” . Na gruzińskiej mapie zaznaczony jako atrakcja turystyczna. Wybudowany rzez Rzymian, ma więc trochę lat i stwierdzam, że warto go zobaczyć. Most łączy dwa brzegi rzeki i dwa Państwa Gruzję i Azerbejdżan. Udało mi się zaciekawić wszystkich więc jedziemy. Zrobiło się nieco płasko, odkręcamy manetki a droga ucieka. Zwłaszcza, że w taki upał pęd powietrza daje uczucie ulgi i postoje nie są oczekiwane przez ekipę. Pomykamy bokami, aż wreszcie dojeżdżamy do głównej drogi prowadzącej do przejścia z Azerbejdżanem. Przejście nie jest ciekawe więc przecinamy asfalt i już widzę szutrówkę prowadzącą do celu. Niestety droga przecięta jest szlabanem a zakaz wjazdu wyraźnie nie chce nas przepuścić. Wokół nikogo nie ma. Udajemy, że znak nie mówi do nas, omijamy szlaban i jedziemy w stronę „czerwonego mostu”. Podjeżdżam dokąd tylko się da, zsiadam i z rozkoszą zapalam fajeczkę. Mój spokój burzy dźwięk samochodu terenowego, który na pełnym gazie jedzie w nasza stronę. Staje nagle blokując wyjazd a ze środka wychodzi mundurowy, trzymając ostentacyjnie dłoń na kaburze pistoletu. - A wy kto, szlabanu nie widzieli, znaku nie widzieli. W odpowiedzi posyłamy serdeczne uśmiechy - My turysty, z Polski. Tu na Waszej mapie pisze, że ten most to zabytek, że warto zobaczyć, zdjęcie zrobić,… - To teren przejścia granicznego, nie wolno tu przebywać. Macie paszporty? - Zapalimy? Wyciągam fajki w jego stronę. - Macie piękny kraj, chcemy wszystko zobaczyć. On uśmiecha się, bierze fajkę. - Zróbcie te zdjęcia i uciekajcie. Skończyło się na dwóch czy trzech fajkach. Opowiedział nam jeszcze o moście który jeszcze niedawno był przejściem granicznym, teraz nieczynnym. O pomniku który stał w pobliżu. Ogólnie bardzo sympatycznie. Odpoczelim, fotki porobilim, pożegnalim się i w zgodzie pojechalim dalej. Czerwony most. Fajny, ale na kolana nie rzuca. https://lh6.googleusercontent.com/-X...o/DSC08579.JPG Pomnik przy czerwonym moście. Za cholerę nie pamiętam o co z nim chodziło mundurowemu. https://lh6.googleusercontent.com/-7...o/DSC08580.JPG Uśmiech który rozbroił naszego Pana w mundurze. https://lh3.googleusercontent.com/-E...o/DSC08581.JPG Odbijamy na północ w kierunku Rustawi by przejechać rzekę i zawrócić na południe, pustkowiami, wzdłuż granicy z Azerbejdżanem. Kierujemy się w stronę parku narodowego Vashlovani, gdzie czekają na nas góry i stare monastery. https://lh6.googleusercontent.com/-F...o/DSC08593.JPG Gdy tylko pojawiają się szutry, dzikom włącza się ADHD. Już nie myślą o zwiedzaniu, po prostu zapierdalają. Tracimy ich z oczu. Droga jest wymarzona dla mojego trampiszona. Cieszymy się jazdą i mkniemy. Mamy jeszcze dziś kawał drogi. https://lh5.googleusercontent.com/-A...o/DSC08601.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-g...o/DSC08611.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-c...o/DSC_0353.JPG Robi się znów płasko. Można pogonić szybciej, zwłaszcza, że jedziemy jakby stepem. Droga jest wszędzie naokoło. Na jednym z takich wypłaszczeń widzimy stojące motocykle. Podjeżdżamy bliżej i widzimy jak Piotr, w palącym słońcu walczy z kapciem w swojej królowej. Jest lampa niemiłosierna i żadnego podmuchu wiatru. Tam na dole koła chyba nie masz powietrza. https://lh4.googleusercontent.com/-r...o/DSC08616.JPG Córka Anna, obecnie studentka UW. W tle pisarz. https://lh5.googleusercontent.com/-b...o/DSC_0372.JPG A to ja nieskromnie. https://lh3.googleusercontent.com/-Z...o/DSC_0373.JPG Czas nam ucieka a jesteśmy w czarnej, marnej. Całą drogą pustka, ani jednej wioski, Kilka dziwnych barako bunkrów w pasie granicznym i nic ponadto. Dojeżdżamy do ostatniej wsi w tym zakątku Gruzji. Wieś nazywa się Udabno i wygląda na opuszczoną w znacznej części. Dojeżdżamy do drogi prawie asfaltowej i widzimy, że na rozstaju jest coś na kształt knajpki, przed której wejściem wisi Polska flaga. https://lh3.googleusercontent.com/-i...o/DSC08619.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-P...o/DSC08621.JPG Stajemy. Pić się chce okrutnie a firmowym drinkiem jest swojska cytroneta. Swojska bo Polska. Knajpę prowadzi para polskich studentów, którzy zagospodarowali opuszczony budynek na mały biznesik. Miejsce znaleźli idealne gdyż stąd odchodzi ścieżka do naszego celu. Jest nim monaster Goriaczi (David Gareja, VI w.). Kto chce zwiedzać jedzie na monastyr oddalony kilkanaście kilometrów dalej, w parku narodowym. W okolicy zabytkowych monasterów jest kilkanaście. Ten jednak jest wyjątkowy i koniecznie trzeba go zobaczyć. Kilku zmęczonych lub niezainteresowanych zostaje w urokliwej knajpce przy browarku. Sama droga do monasteru jest szybkim szuterkiem z fajnymi widokami. Jedziemy tam, gdzie wystaje ten cypelek. To jest nasz cel i tylko tyle widać z drogi https://lh3.googleusercontent.com/-h...o/DSC08627.JPG Pod monasterem. Jest nadal bardzo ciepło. https://lh5.googleusercontent.com/-I...o/DSC08635.JPG Widok spod bramy klasztoru https://lh5.googleusercontent.com/-C...o/DSC08639.JPG Cele klasztorne są wydłubane w skale https://lh6.googleusercontent.com/-D...o/DSC08644.JPG Dziedziniec https://lh5.googleusercontent.com/-d...o/DSC08654.JPG Klasztor cały czas funkcjonuje. Kaplica skromna ale piękna w swej prostocie. Mnisi kręcą się a u podnóża można i mnich kupić różaniec, wino, pamiątki, co komu potrzeba. Uciekamy. Musimy zebrać ekipę wydostać się w stronę cywilizacji. https://lh4.googleusercontent.com/-X...o/DSC08670.JPG |
Opuszczamy Kachetię i gonimy na północ do Shatili. To jedno z miejsc których ominąć nie wolno. Wieś odcięta od świata przez okres zimy. Góry, przełęcze, widoki, offik i wszystko o czym marzą turystyczne enduraki. Oczywiście jak zwykle dzielimy się, na tych którym jest zawsze za mało offa i na turystów – których prowadzę.
A co robią Ci, co ich z nami nie ma? https://lh3.googleusercontent.com/-M...o/DSC_0228.JPG Walczą https://lh5.googleusercontent.com/-a...o/DSC_0241.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-Q...%2B%282%29.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-w...%2B%282%29.JPG My spokojnie jak na turystów przystało. Mijamy Akhmeta, Tianeti. Po drodze spotykamy takie ustrojstwo. Pytanie w konkursie bez nagród: Gdzie to to ma silnik? https://lh5.googleusercontent.com/-T...o/DSC08707.JPG Dojeżdżamy do jeziora Zhinwali. Jest z tym zbiornikiem związana ciekawa historia. Sztuczny zbiornik powstał za czasów świetności ZSRR. Zalano wiele gospodarstw co Gruzini musieli zaakceptować. Nad brzegiem zbiornika stoi do dziś bardzo ważna dla historii Gruzji twierdza Ananuri, XVI-XVII w. Ktoś mądry na górze w Moskwie stwierdził, że dobrze by było podnieść jeszcze znacznie stan wody co spowodowało by zalanie i zniszczenie twierdzy. Tego Gruzinom było za dużo. W czasach głębokiej komuny, restrykcji, strachu, zebrali się tłumnie aby bronić swojej historii. Udało się. Pomysł zarzucono a twierdza została obroniona. Był to w owych czasach jedyny taki zryw społeczeństwa, który zakończył się bezkrwawo i w dodatku zwycięsko. Zbiornik ma ksztaut litery V. jej zachodnim brzegiem wiedzie słynna droga wojenna, (tam jest twierdza Ananuri). My jedziemy jej wschodnim brzegiem do Shatili. Prosto w otchłań Narodowego Parku Kazbegi. Jezioro Zhinvali https://lh4.googleusercontent.com/-j...o/DSC08715.JPG Mila musi na nas czekać. Jesteśmy chyba za wolni :at: https://lh6.googleusercontent.com/-T...o/DSC08755.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-0...o/DSC08781.JPG Chmury zwiastują, że całkiem sucho nie będzie. https://lh3.googleusercontent.com/-z...o/DSC08789.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-e...o/DSC08792.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-B...o/DSC08795.JPG Fajnie się kręci dróżka. https://lh6.googleusercontent.com/-O...o/DSC08815.JPG Częsty widok. Gorszym jest biegnący na nas pies pasterski który z oddali wielkością bardziej przypomina byka. Jeszcze gorzej, gdy pasterz który może go przywołać jest daleko. https://lh5.googleusercontent.com/-u...o/DSC08839.JPG Chmurki coraz bliżej, i bliżej, … https://lh5.googleusercontent.com/-U...o/DSC08840.JPG Piotr na nieśmiertelnej królowej https://lh5.googleusercontent.com/-N...o/DSC08845.JPG Niezniszczalny LARK https://lh5.googleusercontent.com/-U...o/DSC08847.JPG Dojeżdżamy do celu. Shatili. Wieś przy granicy z Czeczenią. Wieś historyczna, ciągle zamieszkała. Wieś twierdza. Złożona z wielu przylegających do siebie średniowiecznych wież. Widok jest niesamowity. Pomiędzy blankami suszy się pranie, ze ściany wystaje kibelek jak w Malborku, toczy się życie. Wszystko to jest wkomponowane w góry Kałkazu. Bajka. :thumbsup: Informacyjnie przed wyjazdem zatankujcie do pełna. Na całej trasie nie ma możliwości tankowania. Na miejscu jest mały sklepik i jeden hostel. Zimą i wczesną wiosną nie ma możliwości dojazdu. W lecie ulewy niszczą drogę ale stacjonujące na miejscu buldożery od razu ją „naprawiają”. Shatili https://lh5.googleusercontent.com/-s...o/DSC08864.JPG Wystający sracz na pierwszym planie https://lh6.googleusercontent.com/-L...o/DSC08870.JPG Jutro powrót tą samą drogą. Dla nas innej nie ma. Dla harpaganów jest inna ścieżka ale możliwość przejazdu bardzo zależy od pogody. Pojechała nią nasza druga grupa i przez deszcz nie udało im się do nas dojechać. |
Cytat:
Jak mniej więcej prowadzi ta inna ścieżka? |
Cynciu! Cynciu! ....... I wszyscy razem!
|
Dzięki, dzięki.
Ścieżka którą jechaliśmy wygląda tak: https://lh4.googleusercontent.com/-2...-no/Trasa1.jpg Nie wierzcie w te trzy godziny :) Ta droga na lewo od mojej trasy to Gruzińska Droga Wojenna. Drugiej ścieżki na googlu nie da się wytyczyć. Jest jednak na mapach papierowych. Zaznaczona przerywaną linią czerwoną (alternatywę zaznaczyłem czeronym paskiem). Jest opisana jako droga okresowa lub sezonowa. Tak na prawdę to tak lubiane "krowie ścieżki". Dojeżdża się do Omalo i dalej do Akhmety. https://lh5.googleusercontent.com/-Y...o/shatili2.jpg |
Lecim dalej.
Wpakowaliśmy się do czegoś w rodzaju agroturystyki. Domek właściciele odstąpili turystom, sami ulokowali się w szopie. Prócz nas w domku była jeszcze para włóczykijów którzy dojechali tam dwa dni wcześniej terenówką. Knajpy żadnej w okolicy nie ma, w sklepiku tylko ciastka i zapojka. Gospodyni jednak widząc naszą mizerotę zaprasza nas do szopy na kolację. Gospodarz kończył właśnie ze swoim znajomym butelkę czaczy więc widząc nas, zaczął od podania kieliszków. Co za wyborny smak, po całym dniu jazdy. Bajka. Po drugim sznapsie gospodyni podała „pomidorcy, ogórcy”, chleb i kawę. Po chwili wjechały odsmażane kartofelki i mleko. Ależ mi to smakowało! Po kolejnej kolejce i zaczęła się żywa konwersacja i kolejne kolejki. Byłem bardzo ukontentowany. Rankiem poszedłem grzecznie do gospodyni pożegnać się jak kulturalny Polak. Powitała mnie uśmiechem. Kilka słów pożegnania i widząc wszechobecną biedę życzę: - i zdrowia, i szczęścia, i.. pieniędzy. Tu jej uśmiech spadł z twarzy. Spojrzała na mnie surowo. - pieniędzy to nam nie trzeba. To Wam, turystom są potrzebne. Nam nie tzeba, zdrowia i szczęścia wystarczy. Jak by mnie ktoś w morde strzelił. Głupi ja, głupi. Nie zwlekając pożyczyłem jeszcze raz zdrowia, szczęścia i uśmiech na jej twarz powrócił. To zderzenie (tak, zderzenie nie zdarzenie) z tutejszą rzeczywistością i mentalnością daje do myślenia. Gonitwa nasza za wyimaginowanymi potrzebami, marzeniami wykreowanymi przez innych jest kurwa bez sensu. Całkiem bez sensu. Jak wspomniałem, ekipa szparaga tego dnia nie dojechała do nas. Zatrzymała ich burza która nas tylko lekko zmoczyła. Ruszamy tą samą trasą z powrotem. Nie żałuję. Ta sama droga od drugiej mańki wygląda zupełnie inaczej. Tym bardziej, że dziś jedziemy w pełnym słońcu https://lh4.googleusercontent.com/-E...o/DSC08891.JPG Czyż trampek nie jest piękny? https://lh4.googleusercontent.com/-6...o/DSC08894.JPG Ania też jest zadowolona https://lh6.googleusercontent.com/-q...o/DSC08897.JPG Pozwalam sobie odkręcić nieco. Pogoda i droga zachęca. Winkle same wjeżdżają pod koła. Góra, dół, w lewo, w prawo i w pewnym momencie orientuję się, że jadę sam. Dobry moment na postój i fajkę. Po drugiej fajce jestem dalej sam i zaczynam się niepokoić. Wracał bym ale jadę na oparach a do stacji jeszcze daleko. Po kolejnych 10 minutach, wracam. Okazało się, że mila złapała kapcia i już kończą klejenie. Kamień z serca. https://lh3.googleusercontent.com/-Q...o/DSC08907.JPG Po kilku dalszych kilometrach cosik zaczyna nagle okrutnie łomotać w moim motocyklu. Gaszę silnik i staję. Po krótkich oględzinach okazuje się, że kamień ściął śrubę zabezpieczającą oś centralki. Sprężyna pękła, ośka wysunęła się i centralka opadła łomocąc i klekocąc. Zdemontowałem oś i włożyłem ją do tankbagu. (piszę o tym, bo będzie z nią jeszcze przygoda). Centralka ląduje pod pająkiem na bagażu. Jestem zadowolony bo zwiększyłem prześwit. Teraz to mogę zapylać. Nadal jest pięknie. https://lh5.googleusercontent.com/-h...o/DSC08918.JPG To ja :grin: https://lh6.googleusercontent.com/-C...o/DSC08924.JPG Mostek https://lh3.googleusercontent.com/-f...o/DSC08927.JPG Tego dnia dojeżdżamy do Gori. Generalnie nie polecam. Noclegi drogie, miasto takie sobie. Muzeum Stalina odpuszczamy. Znajdujemy nocleg i lokujemy się na browarki. Do stolika obok instalują się motocykliści z Rosji. Zamawiają butelkę domowego wina. 25 litrową butelkę! Oczywista po pięciu minutach wszyscy siedzimy przy jednym stoliku, przyłączając się do ich buteleczki. Ten wieczór był dość długi. |
https://lh5.googleusercontent.com/-Y...o/shatili2.jpg
Cytat:
Nie do przejechania na motocyklu Krow tam tez nie ma, bo za wysoko(same kamienie) Sciezka trekingowa, jak w Tarrach. Sciezka ktora narysowales na czerono prowadzi do Omalo,ale to nie TO OMALO, ktore jest najwiesza wioska w Tusheti, tylko Omalo w dolinie rzeki Alazani, do ktorego dojezdza sie asfaltem BTW Bardzo fajna relacja, milo sie wraca wspomnienami do tamtych miejsc. Pisz dalej,super sie czyta |
Świetna relacja i doskonałe oko do zdjęć. Kontynuuj Cynciu!
|
Dawaj Cynciu. Czyta się ;)
|
Cytat:
Albo przynajmniej spróbować z jakąś szansą na powodzenie? Cytat:
No i dzięki za ścieżkę :) |
Cytat:
Cytat:
Olecki, Rychu - dziękuję Cytat:
Drogi w sensie drogi nie ma. Z tymi ścieżkami to jest tak: Jak bym miał lekkie moto, zapas czasowy (brak napinki), i odrobinę umiejętności + partner, to bym pojechał. Dla samej, czystej, i niezdrowej ciekawości. Takie trasy są najpiękniejsze. Potrzebne jest jeszcze takie dziwne połączenie odwagi i zdrowego rozsądku. Taka droga powinna być indywidualną i przemyślaną decyzją. To wszystko co mam w tej kwestii :oldman: |
Planując trasy po Gruzji pamiętajcie, że są rejony gdzie nie wjedziecie a jadąc offem możecie tam wjechać nieopatrznie i będzie spory problem. Te miejsca to Osetia Południowa i Abchazja. Nie na wszystkich mapach są zaznaczone a ich granice nocami same się przemieszczają. Zielone ludziki wychodzą w nocy ze szpadlami i rankiem Osetia już ma parę metrów więcej.
__________________________________________________ ______________ Cel na dziś to Mestia. Rankiem rozdzielamy się część będzie atakować Mestię od wschodu, my od zachodu, bardziej asfaltowo. Mamy kawał drogi ale większość asfaltami, daje nam to czas na zwiedzanie. W planie mam Uplistsikhe. Ruszamy z samego rana. https://lh5.googleusercontent.com/-g...o/DSC08949.JPG Uplistsikhe, starożytne skalne miasto którego początki sięgają V wieku p.n.e. zaczęło podupadać w V wieku. Później ożywało w czasach różnych najazdów. Miejsce już skomercjalizowane ale warte zobaczenia. https://lh6.googleusercontent.com/-9...o/DSC08954.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-q...o/DSC08976.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-H...o/DSC08978.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-7...o/DSC08980.JPG Ruiny podgrodzia? https://lh6.googleusercontent.com/-q...o/DSC08983.JPG Niczym sale krasnoludów https://lh3.googleusercontent.com/-L...o/DSC08994.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-P...o/DSC08998.JPG Komercja. I dobrze, bo utrzymanie zabytków jest kosztowne https://lh5.googleusercontent.com/-g...o/DSC09006.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-A...o/DSC08958.JPG Lecimy. Przed dalej. https://lh4.googleusercontent.com/-U...o/DSC09027.JPG Pora na odpoczynek. Przy drodze kupujemy wielkiego arbuza. Ależ on smakował wybornie. https://lh4.googleusercontent.com/-a...o/DSC09029.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-b...o/DSC09055.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-u...o/DSC09107.JPG Do Mestii obie grupy dojechały niemal równocześnie. Grupa off z przygodami. Pisałem o psach pasterskich przypominających wielkością krowy? Jeden taki postanowił sprawdzić twardość Kata. Skutkiem tego spotkania było kuku w prawą dłoń Andrzeja. Gruzińscy gospodarze jak zwykle pomocni. Zabrali protestującego rannego do szpitala na prześwietlenie. Wrócił w gipsie. Na miejsce dojechaliśmy po ćmoku, nie ma więc fajowych fotek. Będą za to jutro. __________________________________________________ _________________________ Dziś dzień wolny. Każdy robi na co ma ochotę. Jeden jedzie motkiem na lodowce, drugi na wyciąg, Andrzej na piwo. Ja z Anią postanawiamy jechać do Ushguli. Mestia leży w górnej Swanetii. Cały ten region charakteryzuje się nieco innym systemem obronnym niż pokazane wcześniej Shatili. Tu każde gospodarstwo ma własną wieżę obronną. https://lh4.googleusercontent.com/-T...o/DSC09118.JPG Okolice Mestii https://lh6.googleusercontent.com/-A...o/DSC09121.JPG Pomnik Królowej Tamar. Bardzo szanowanej przez Gruzinów. Wprowadziła Gruzję z złoty wiek. https://lh3.googleusercontent.com/-K...o/DSC09130.JPG Jedziemy do Ushguli https://lh5.googleusercontent.com/-k...o/DSC09140.JPG Wieże mijanej wsi. https://lh5.googleusercontent.com/-H...o/DSC09144.JPG Fajna droga ale śpieszcie się, może już w przyszłym roku będzie asfalt. https://lh3.googleusercontent.com/-L...o/DSC09159.JPG Tradycyjnie. Im się nie spieszy. Mnie w sumie też. https://lh3.googleusercontent.com/-X...o/DSC09172.JPG Koleja wieś. https://lh3.googleusercontent.com/-P...o/DSC09174.JPG Ushguli. W tle lodowce. https://lh4.googleusercontent.com/-Y...o/DSC09186.JPG Ludzie https://lh4.googleusercontent.com/-r...o/DSC09190.JPG Ushguli https://lh4.googleusercontent.com/-n...o/DSC09196.JPG Znów lodowce. Można pod nie podejść lub podjechać motocyklem. Tu gdzie stoję jest koło 30stC, tam śnieg i lód. https://lh4.googleusercontent.com/-v...o/DSC09202.JPG Kiedyś, dolna część wieży była częścią mieszkalną. Dziś często jest tam obora. https://lh6.googleusercontent.com/-U...o/DSC09210.JPG Powrót. https://lh5.googleusercontent.com/-m...o/DSC09223.JPG Kolejny polski akcent w Mestii i właściciele Polacy https://lh3.googleusercontent.com/-p...o/DSC09242.JPG |
A paliwa w drodze z Shatili wam starczyło?
poratowałem Was paroma litrami. Jechaliśmy GSem z koszem. Pozdr. Sławek |
:lukacz:
|
Cytat:
Twoja pomoc zaoszczędziła nam mnóstwo czasu i stresu. Po drodze jeszcze raz były przelewki z baku do baku. Generalnie wszystko jest przygodą, w tym nasze spotkanie :) |
Cynciu elegancko się czyta:Thumbs_Up:
|
Fantastyczna relacja. Dzięki Cynciu.
Aha. Pytanko techniczne. Jakiego używasz softa w Larku? |
Cytat:
http://navigatorfree.mapfactor.com/en/ Darmowa nawigacja na cały świat. Dla jednych upierdliwa, dla mnie bardzo dobra. Trasę wyznaczam sobie na mapie papierowej. Później wklepuje ją z wieloma punktami przelotowymi i wio. Raczej nie pozwalam jej samodzielnie wytyczać z A do B. Są w niej szutrówki i krowie ścieżki. |
Potwierdzam, uzywam Navigatora od 3 lat i da sie przyzwyczaic ;-) , czesto ma sciezki tam gdzie inne wysiadaja.
|
Mapy z OSM więc ma lepsze pokrycie na wschodzie niż Google.
|
Cytat:
rumpel - odpuściłeś już OZI? |
nie, nie odpuscilem tam gdzie nie mam map albo jest nieskomplikowana przelotówka to latam na Navigatorze. Ozi jest na offa
|
No pora kończyć.
Wieczorem wybieramy się na piweczko do knajpy a tu niespodzianka, szykuje się koncert gruzińskiej muzyki dawnej. Generalnie w brzmieniu przypominały nasze wczesno średniowieczne przeboje. Po koncercie Andrzej nie mógł sobie odmówić próby na gruzińskim sprzęcie. Nawet gips mu nie przeszkadzał. https://lh3.googleusercontent.com/-M...o/DSC09265.JPG Z guzińskich ciekawostek rejonu Svaneti https://lh6.googleusercontent.com/-V...o/DSC09216.JPG A tu pojazdy https://lh4.googleusercontent.com/-H...o/DSC09215.JPG Generalnie, niestety zaczynamy odwrót w kierunku polskiej rzeczywistości. Niestety, to ostatni dzień drogi. Jeszcze nie zakończyłem tej przygody a już wiem, że za rok tu wrócę. Pakujemy rankiem koniki i jazda Kierownik ekipy hard, Szparag https://lh5.googleusercontent.com/-8...o/DSC09274.JPG Ostatnie wieże Svaneti https://lh3.googleusercontent.com/-o...o/DSC09283.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-J...o/DSC09284.JPG Jej się nie spieszy nigdzie. Szczęściara. https://lh3.googleusercontent.com/-x...o/DSC09285.JPG Ech, te dróżki. https://lh4.googleusercontent.com/-S...o/DSC09294.JPG Mostek https://lh5.googleusercontent.com/-b...o/DSC09303.JPG Czy jak na asfalcie leżą kamyczki to już jest offroad? https://lh5.googleusercontent.com/-Y...o/DSC09309.JPG Pomieszanie uczuć. Dobrze się jedzie – źle, że to już koniec. https://lh3.googleusercontent.com/-i...o/DSC09313.JPG Chyba bardziej jest jednak smutno, że to koniec https://lh4.googleusercontent.com/-y...o/DSC09321.JPG Ładnie? https://lh3.googleusercontent.com/-r...o/DSC09327.JPG Pięknie! https://lh5.googleusercontent.com/-s...o/DSC09343.JPG Nawet piwo już nie smakuje. https://lh5.googleusercontent.com/-E...o/DSC09355.JPG Koniec. Pakujemy motocykle na lawetę. Ja pakuj nasze rupiecie na busa, Ania pakuje bagaż podręczny. Jedziemy na lotnisko i stajemy w kolejce do odprawy. Tankbag który jest moim plecakiem jedzie przez rentgen. Przechodzę przez wykrywacz metali i wyciągam łapy po bagaż gdy drogę zastępuje mi celnik. - Co tam mamy? - w sumie nic. - no to zobaczmy. Otwieram mój tankbagoplecak. Celnik każe mi wyciągać graty. Celnik bierze aparat ogląda i zspogląda na panią siedzącą przed monitorem rentgena. Kręci przecząco głową. Dalej, notatnik, skarpetki, jakieś pamiątki, multitul. Mój ulubiony gadżet z logiem TCP. Kurde Ania! Kolejka za mną się wydłuża a pasażerowie spoglądają z wyrzutem. Celnik ostentacyjnie rozkłada scyzoryk, śrubokręty, ewidentnie mu się nie spieszy. - a to? - Cholera, przepraszam, zapomniałem. Podnosi do góry multitula i spogląda na panią przy monitorze. Znów przecząco kręci głową. Co kurna jest? Celnik podsuwa mi kosz na śmieci.Serce mi krwawi a mój tool spada z głuchym łoskotem na dno pustego kosza. - Co tam jeszcze mamy? Teraz sam wkłada łapy do mojego bagażu. O scyzoryk, taki mały niepozorny, wprost śmieszny. Wskazuje mi kosz i spogląda ponownie na panią przed monitorem. Znów główka lata jej na obie strony. Mam dość, przecież tam już nic nie ma. Celnik wkłada swoje łapy ponownie i z wielkim zdumieniem wyciąga stalową, kilogramową oś z centralki. Zbaraniałem. Zapomniałem o niej zupełnie. Pani przy monitorze się uśmiecha, ja się czerwienię a celnik robi wielkie oczy. - Co to jest na miłość … ? - Część z motocykla. - Co? Tu zaczęło się moje tłumaczenie. Celnik słuchał, słuchał po czym zlitował się i spuścił z tonu. - Masz bagaż? - Nie, tylko podręczny. - Jeśli twoi koledzy mają bagaż mogą ci to przewieźć. - Niestety nie mają. Kosz znowu zbliża się w miją stronę. Oś ląduje w koszu a hałas spadającej sztaby stali wyrywa z letargu podróżnych stojących w długiej już kolejce. Uśmiech celnika nie rekompensuje mi poniesionych strat. Tak kończy się pierwsza moja podróż do Gruzji. W takim miejscu warto kupić pieczywo https://lh5.googleusercontent.com/-4...811_111402.jpg Gruzja użekła mnie smakami. Tu chinkali https://lh5.googleusercontent.com/-n...801_234842.jpg Koniec części pierwszej. Kolejna po powrocie w sierpniu |
Podziękował
:beer2: |
Ależ proszę :) , dzięki za czytanie.
Offtop też mile widziany |
Skoro to już koniec to dzięki za opowiastkę :) i offtopuje...wspomniany soft bazuje na mapach OSM. Ściągasz i ładujesz te mapki do navi, następnie pracujesz na mapie papierowej zaznaczając wszystkie punkty przejazdu i te same punkty wklepujesz do OSM? Popraw mnie jak się mylę bo wstyd się przyznać ale nadal jestem trochę zielony w tym temacie. Jedyne trasy jakie układałem to mapa Targeo a następnie wrzucenie tego do AM.
|
Cytat:
1 ściągając program instalujesz dwie wersje-programy: a- wersja na komputer - laptop b- wersja na kartę lub urzączenie z windows CE lub windows mobile (navigacja). Możesz sobie wyznaczać trasy na laptopie, zapisać i odtworzyć trasę w urządzeniu. (Chyba o tym piszesz). Trasy prowadzisz tylko po drogach - ścieżkach (jak targeo). 2 Ja pisałem o czymś innym. W drodze plan się zmienia, więc korzystanie z traków ustawianych w domu jest psu na budę. W tekście chodziło mi o to, że żadko (tylko na przelotówkach) pozwalam nawigacji samej wyznaczać trasę. Jeżeli chcę aby mnie prowadziła tak jak ja chcę. Układam sobie trasę wg papierowej mapy, a później zaznaczam na nawigacji ręcznie trasę punkt po puncie. Dzięki temu jadę po trasie którą ja zaplanowałem a nie po trasie sugerowanej przez urządzenie. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe. Navigator ma dużo minusów. Graficznie słaby, by zobaczyć polne dróżki trzeba dać duże zbliżenie (czego nie lubię) i kilka mniejszych wad. Jednak darmowe i uaktualniane stale mapy na cały świat, za darmo, przemawiają na korzyść tego ustrojstwa. |
Cytat:
|
Cytat:
|
Wychwyciłem ten stan smutku z konieczności powrotu.
Ja bardzo lubię moment, kiedy zamienia się on już w domu w radość ze szczęśliwego powrotu. Bardzo ładna przygoda! Gratuluję. |
Cytat:
Instalujesz Navigator 14 - setup utility. Odpalasz klikasz ikonę "zainstaluj aplikację" Dalej masz dwie ikony: -"Zainstaluj Pocket Nawigator" to jest do urzączenia np. na kartę. -"Zainstaluj PC Navigator" to jest na PC Jak już zainstalujesz program (obojętnie który albo oba), to z setup utility zainstaluj mapy. |
Piękna wyprawa i wciągająca relacja. Dzięki Cynciu.
Pozdrowienia dla wszystkich. R |
ATomek, RAFWRO, dziękuję :)
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:01. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.