Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   "PLR - POLSKA RAZEM – HONDA TRANSALP i SUZUKI FREEWIND" (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=25053)

adamsluk 14.10.2015 16:04

"PLR - POLSKA RAZEM – HONDA TRANSALP i SUZUKI FREEWIND"
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 0

24.07.2015

Dzisiaj zaczęliśmy urlop. Dawno nigdzie nie byliśmy, trzeba nareszcie odpocząć. Odpocząć od pracy, codziennych obowiązków. Wymyśliliśmy, że w tym roku objedziemy Polskę dookoła, jak najbliżej granic. Skąd taki pomysł? Chcieliśmy jechać gdzieś dalej - do Gruzji, Rumunii, Albanii. Ale mamy 11 miesięczną córeczkę i nie byliśmy pewni, czy dziadkowie poradzą sobie z Jagodą. Chcieliśmy też w razie potrzeby mieć możliwość szybkiego powrotu. Poza tym cudze chwalicie, swego nie znacie. Polska jest przecież tak piękna, tak różnorodna. Przeszkodą były też moje umiejętności. Delikatnie mówiąc, słaba ze mnie motocyklistka. Na bocznych, szutrowych drogach moja prędkość spada do 30 km/h, nawet przy dobrych wiatrach. W Polsce można w razie czego wrócić na asfalt – najwyżej Łukasz będzie trochę marudzić. A do Gruzji, Albanii, Rumunii nie jechalibyśmy sami. Nie chciałam nikogo spowalniać. Dodatkowo nastawiliśmy się na jazdę i nie chcieliśmy niczego zwiedzać. Zwiedzanie nas nie bawi, przynajmniej nie teraz. Jak przyjdzie czas, to z Jagodą zwiedzimy nasz piękny kraj.
Na wyjazd do Maroka 2 tygodnie kompletowałam rzeczy, tym razem spakowaliśmy się w 2 godziny. Jagoda nam "pomagała".

https://lh3.googleusercontent.com/-d...42/image1.jpeg

Popołudniu wyruszyliśmy z Poznania do Międzyrzecza. Po motocykle i przekazać Jagodę dziadkom. Po przyjeździe do Międzyrzecza ja przekazałam "instrukcję obsługi córki", a Łukasz przygotował motocykle i spakował tobołki na nasze osiołki.

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image2.jpeg

Około godziny 22:00 wszystko było gotowe. Następnego dnia rozpoczniemy naszą przygodę.

Dystans: 100 km
Śniadanie, obiad i kolacja: w domu
Nocleg: w domu

C.D.N.

Rojek 14.10.2015 16:10

No to czytamy :)

adamsluk 14.10.2015 21:18

Dzień 1
 
"PLR - POLSKA RAZEM - ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 1

25.07.2015

Jagoda obudziła mnie o godz. 4:00. Po zabraniu jej do łóżka udało się jeszcze na chwilkę zdrzemnąć. O 6:00 Jagoda już nie dała się ubłagać. Trzeba było wstać i pobawić się z córką. Koniec spania. Ranek minął powoli.
Wyruszyliśmy o godzinie 11:00. Niestety padał deszcz, ale nie chcieliśmy dłużej czekać. Mieliśmy przed sobą długą drogę. Ubraliśmy się więc w pomarańczowe kombinezony przeciwdeszczowe i ruszyliśmy w drogę. Pogoda była jednak dla nas łaskawa. Po chwili deszcz ustał i od tej pory mijał nas bokiem. Nie pamiętam dokładnie przez jakie miejscowości przejeżdżaliśmy, ale te wszystkie informacje można odtworzyć z zapisanej trasy. Najważniejsze, że trzymaliśmy się blisko granicy ...

https://lh3.googleusercontent.com/-X...42/image1.jpeg

i że jechaliśmy bocznymi drogami.

https://lh3.googleusercontent.com/-_...c42/image2.png

Pierwsza przeprawa promem.

https://lh3.googleusercontent.com/-t...42/image3.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-s...c42/image4.png

https://lh3.googleusercontent.com/-T...42/image5.jpeg

Trasy były bardzo urokliwe, ale było też dużo dróg brukowych, za którymi nie przepadam.

https://lh3.googleusercontent.com/-l...c42/image6.png

Na domiar złego zbliżała się burza. Łukasz widząc błyskawice zarządził postój. Na placu zabaw była zadaszona altana.

https://lh3.googleusercontent.com/-i...42/image7.jpeg

Schowaliśmy się w niej i wtedy lunął deszcz. Mieliśmy szczęście. Pod wiatą stali jacyś mężczyźni. Ponieważ rozmowa się nie kleiła zostawili nas samych. Na pytanie, czy możemy zostać pod wiatą, powiedzieli, że tak. W przypadku jakiś problemów mieliśmy się na nich powołać. Szkoda tylko, że się nie przedstawili.
Po chwili deszcz ustal. Mogliśmy jechać dalej, ale na moje nieszczęście była to droga brukowana. A od bruku gorszy jest tylko mokry bruk. Trudno. Będę jechać jeszcze wolniej. Bruk się jednak szybko skończył, za to pojawiły się liście i gałęzie na drodze, a nawet przewód linii NN, który na szczęście był odłączony.

https://lh3.googleusercontent.com/-x...c42/image8.png

https://lh3.googleusercontent.com/-d...c42/image9.png

Zaczęłam odczuwać zmęczenie. Jednak piękne widoki były tego warte.

https://lh3.googleusercontent.com/-H...42/image10.png

https://lh3.googleusercontent.com/-X...42/image11.png

Około godz. 19:00 zaczęliśmy szukać noclegu. Jak się okazało, za późno. W tym rejonie infrastruktura turystyczna jest słabo rozwinięta: nie było prawie żadnych kierunkowskazów na agroturystyki. Łukasz w końcu stanął na stacji benzynowej w Bogatyni i zaczął szukać noclegu w Internecie. A tu psikus. Wszystkie pokoje były zajęte przez robotników pracujących przy rozbudowie elektrowni. W końcu udało nam się znaleźć nocleg za 50 zł od osoby. Sporo. Byłam jednak tak zmęczona, że nie przejechałabym już ani jednego kilometra więcej. Gdyby Łukasz nie znalazł tego noclegu, zostałabym na stacji benzynowej.
Pokój wynajęliśmy od właściciela serwisu samochodowego, który pozwolił nam zamknąć motocykle w warsztacie.

https://lh3.googleusercontent.com/-C...2/image12.jpeg

I cale szczęście, bo gdyby motocykle nie były zamknięte w warsztacie, chyba nie mielibyśmy czym jechać dalej. W Bogatyni gołym okiem widać biedę, a ludzie nie są mili. Właściciel warsztatu powiedział nam, że kradną na potęgę. Codziennie mają włamania. Nie czułam się tam bezpiecznie.
Ponieważ byliśmy głodni, po przebraniu się w normalne rzeczy ruszyliśmy w miasto.

https://lh3.googleusercontent.com/-M...2/image13.jpeg

Najpierw do Tesco po zakupy na śniadanie. Na kolację mieliśmy pójść do Domu Zegarmistrza. Podobno można tam dobrze zjeść. Zrobiło się jednak ciemno, a okoliczna ludność nie wzbudziła naszego zaufania. Musiał wystarczyć hot dog z Orlenu. Wróciliśmy do pokoju.

https://lh3.googleusercontent.com/-R...2/image14.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-i...2/image15.jpeg

Do pokoju wchodziło się od tyłu budynku.

https://lh3.googleusercontent.com/-6...2/image16.jpeg

Gdy mocowaliśmy się z drzwiami wejściowymi ku naszemu zaskoczeniu zza winkla wyszedł dresiarz z dwoma kijami bejsbolowymi i burknął pod nosem "dobry wieczór". Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Pan z kijami bejsbolowymi zniknął za rogiem. Ale co to za problem, aby do pokoju wrzucić przez okno kamień. W głowie kłębiły mi się czarne myśli, powstawały najczarniejsze scenariusze. Wysłaliśmy do właściciela smsa z zapytaniem, czy to może jakaś specjalna forma ochrony. Zaskoczony właściciel, od razu wysłał do nas prawdziwą ochronę. Czułam się jak w zamkniętej klatce, czekając na cios. Nici ze spokojnej nocy. Nawet piwo nie smakowało.

https://lh3.googleusercontent.com/-b...42/image17.png



Dystans: 353 km
Obiad na Orlenie: 25 zł
Kolacja: 10 zł
Nocleg: 50 zł/os

C.D.N

adamsluk 16.10.2015 20:55

Dzień 2
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 2

26.07.2015
Po przebudzeniu ucieszyliśmy się, że noc już minęła i jest jasno. Można otworzyć drzwi i okno. Śniadanie jakoś nie smakowało - chyba stres z wczorajszego wieczora dał się nam we znaki. Ruszyliśmy z tobołkami do warsztatu po motocykle, mając nadzieję, że nikt ich nie ukradł. Na szczęście były całe i zdrowe. Po interesującej rozmowie z właścicielem warsztatu ruszyliśmy w kierunku Trójstyku. Nie chciało mi się tam jechać. Miałam dość wąskich brukowanych dróg, ale Łukasz obstawał przy swoim. I dobrze zrobił, bo warto tam pojechać. Po drodze zobaczyliśmy wyrobisko.

https://lh3.googleusercontent.com/-q...42/image1.jpeg

A do Trójstyku prowadziła malownicza, wąska asfaltowa droga wśród pól.

https://lh3.googleusercontent.com/-C...c42/image2.png

Nie było problemów z dojazdem.

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image3.jpeg

Gdy dojechaliśmy, na wietrze łopotały trzy flagi - polska, niemiecka i czeska. Po polskiej stronie przy ognisku stał czeski wędrowny grajek i popijał winko.

https://lh3.googleusercontent.com/-M...c42/image4.png

Ponieważ w tankbagu mieliśmy bułki ze śniadania, zaproponowałam je temu panu, a on w podziękowaniu zagrał nam na do widzenia utwór Bacha. Wzruszyłam się. To było piękne.

https://lh3.googleusercontent.com/-q...c42/image5.png

Ten miły akcent dał nam siły do dalszej podróży. Znowu nie pamiętam przejechanej trasy, ale można ją sprawdzić na śladzie. Ważne jest to, że dzisiaj był asfalt i prawie żadnego bruku. Do tego ładne widoki …

https://lh3.googleusercontent.com/-K...42/image6.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-k...c42/image7.png

i mnóstwo fajnych zakrętów.

https://lh3.googleusercontent.com/-p...42/image8.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-v...c42/image9.png

https://lh3.googleusercontent.com/-6...42/image10.png

https://lh3.googleusercontent.com/-h...42/image11.png

https://lh3.googleusercontent.com/-v...42/image12.png

Po drodze przejeżdżaliśmy przez Karpacz. GPS prowadził nas bardzo alternatywną trasą do czasu, aż droga skończyła się zakazem wjazdu.

https://lh3.googleusercontent.com/-X...42/image13.png

W Karpaczu było mnóstwo ludzi. Szczerze mówiąc, to nie jest nasza bajka. Nie przepadam za tego typu miejscami. Jest tam zbyt wielu ludzi, a ja nie lubię takiego tłoku i dźwięku automatów do gry. Szybko stamtąd uciekliśmy.
GPS prowadził nas wąskimi drogami skrupulatnie omijając główne drogi. Choć tu nawet 3-cyfrowe drogi wojewódzkie wydają się być inne niż te u nas w Wielkopolsce i Lubuskim. Od dziś nie ma dla mnie podziału na drogi krajowe, wojewódzkie i powiatowe. Ten podział nic nie znaczy. Czasami drogi powiatowe były w o wiele lepszym stanie niż drogi wojewódzkie. Od tego momentu zaczęłam dzielić drogi na gładkie, łaciate lub dziurawe.
Zbliżała się pora obiadowa. Nauczeni wczorajszym doświadczeniem, stwierdziliśmy, że w trakcie dnia musimy zjeść obiad, a noclegu należy szukać już od godziny 18:00.
W smażalni ryb pod Chojnikiem zatrzymaliśmy się na tradycyjną górską rybkę:) Zdecydowaliśmy się na to miejsce, ponieważ było tam sporo ludzi, a to jest moim zdaniem wyznacznikiem dobrego jedzenia. Nie rozczarowaliśmy się. Rybki na prawdę były smaczne.

https://lh3.googleusercontent.com/-O...2/image14.jpeg

Po obiedzie mój nastrój zdecydowanie się poprawił. Jazda po bocznych drogach znowu zaczęła mi sprawiać przyjemność ...

https://lh3.googleusercontent.com/-M...2/image15.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-9...2/image16.jpeg

... do czasu, gdy na jednej z takich dróg za Łukaszem wyskoczył ogromny wilczur, który miał apetyt na świeżą łydkę. Łukasz zgodnie ze sztuką zwalniał, a gdy pies go doganiał dodawał gaz. Łukasz zwalniał, pies podbiegał, Łukasz przyspieszał ..... i tak kilka razy, aż udało mu się zmęczyć przeciwnika. Byłam przerażona, bo ja też musiałam przejechać obok tego wilczura. Całe szczęście, że był tam asfalt, a nie droga szutrowa lub bruk. Udało mi się utrzymać tempo. Ja sama zgubiłam drugiego burka, który był jednak tak mały, że nie doskoczyłby mi nawet do pięt. Natomiast wilczur był już tak zmęczony, że tylko łypnął na mnie okiem stwierdzając, że nie warto tracić dla mnie czasu. Dobrze, że byliśmy motocyklami. Nie wyobrażam sobie tam jazdy rowerem, do tego z małym dzieckiem.
Oprócz psa na drodze spotkaliśmy także krowę z cielakiem. Zostały z tyłu. Stado minęliśmy chwilę później. Jak widać także w Polsce jest dużo ciekawych użytkowników drogi.

https://lh3.googleusercontent.com/-a...42/image17.png

Trasy były bardzo urokliwe.

https://lh3.googleusercontent.com/-s...42/image18.png

https://lh3.googleusercontent.com/-O...2/image19.jpeg

Niestety zrobiło się późno. Czas szukać noclegu. Do Kudowy dojechaliśmy przez Lisią Przełęcz. Droga była przepiękna. Równa, pełna zakrętów i o tej porze już pusta. Łukasz mimo zmęczenia poczuł przypływ świeżej energii i pognał do przodu. Ja delektując się tym, ze nikt nie siedzi mi na ogonie, ćwiczyłam przeciwskręty.

https://lh3.googleusercontent.com/-4...42/image20.png

https://lh3.googleusercontent.com/-E...42/image21.png

https://lh3.googleusercontent.com/-q...42/image22.png

https://lh3.googleusercontent.com/-c...42/image23.png

Ponieważ w Kudowie był tłok, uznaliśmy, że noclegu poszukamy dalej. Zaraz za Kudową, w Jeleniowie, wypatrzyłam pokoje gościnne u Rubina. Wyglądały ładnie. Nie było jednak wolnych miejsc. Zapytaliśmy, czy ewentualnie moglibyśmy rozbić namiot na trawie, ale właściciel spojrzał na nas jak na wariatów i stwierdził, że nie ma takiej opcji. Chyba bał się, że mu zniszczymy trawnik. Noc spędziliśmy w gościńcu Solan, który wypatrzył Łukasz.

https://lh3.googleusercontent.com/-u...2/image24.jpeg

Gościniec mieścił się w byłej szkole podstawowej. Nawet dzwonek się ostał. Miał być normalnym dzwonkiem do drzwi, ale właściciel nie chciał denerwować sąsiadów. Wybór tego gościńca był strzałem w dziesiątkę. Przesympatyczny właściciel, dobre tanie piwko z kija i przystępne ceny. Gdyby nie było wolnych miejsc istniała możliwość rozbicia namiotu. Chcielibyśmy tu przyjechać z Jagodą.

https://lh3.googleusercontent.com/-_...2/image25.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-g...2/image26.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-v...2/image27.jpeg

Wieczorem Łukasz zajął się zgrywaniem nagrań z kamerki, a ja przeglądałam informator z atrakcjami turystycznymi. W okolicy jest mnóstwo miejsc do zwiedzania: ogród japoński, skalne miasto i wiele innych ciekawych miejsc. Ponadto w Kudowie jest polecana przez właściciela restauracja prowadzona przez Polaka i Czecha z polsko- czeską kuchnią. Czego chcieć więcej.

https://lh3.googleusercontent.com/-3...42/image28.png



Dystans: 286 km
Śniadanie: 7 zł
Obiad: 50 zł
Kolacja: 7 zł
Nocleg: 30 zł/os.

C.D.N.

RonDell 16.10.2015 21:15

:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up:

mikelos 16.10.2015 21:33

Cytat:

Napisał adamsluk (Post 453356)
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"


https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image3.jpeg

Gdy dojechaliśmy, na wietrze łopotały trzy flagi - polska, niemiecka i czeska. Po polskiej stronie przy ognisku stał czeski wędrowny grajek i popijał winko.

Dokładnie miesiąc później startowałem z trójstyku granic z córką na wycieczkę rowerową do Szczecina. To miejsce świetnie pokazuje jak wiele się zmieniło od wejścia do strefy Schengen. Nie ma zasieków, szlabanów, strażników. Jedynym minusem jest cholerne złodziejstwo które eksportujemy do sąsiadów :mur:

Czekam na dalszy ciąg :Thumbs_Up:

jaro5000 16.10.2015 21:42

HEEEEEJ! Spotkaliśmy się we Fromborku! Teraz widzę o czym opowiadaliście. Czekam na dalszą cześć.
P.s.: moje światła dokonały samonaprawy w Braniewie!

Wegrzyn 18.10.2015 18:49

Mam nadzięję też kiedyś wyruszyć w taką podróż z żoną :)

adamsluk 18.10.2015 20:29

Dzień 3
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 3

27.07.2015

Rano obudziliśmy się przed budzikiem wyspani, wypoczęci i gotowi do dalszej jazdy. Nie było żadnego pana z bejsbolami, który spędzałby nam sen z powiek. Tradycyjnie śniadanko z kawą i w drogę. Mieliśmy dobry czas.
Na początku przejeżdżaliśmy przez góry i było ciekawie. Mnóstwo zakrętów, nawet je polubiłam. Aż chciało się przyspieszyć i bardziej pochylić motocykl, ale niestety asfalt był mokry i trzeba było uważać. Dobrze, że wczoraj odpuściliśmy kilkanaście kilometrów z zaplanowanej trasy, ponieważ zmęczenie nie pozwoliłoby nam cieszyć się górskimi drogami. Po drodze minęliśmy Zieleniec, który był przepięknie oświetlony porannym słońcem.
Byłam zaskoczona, że Zieleniec tak się rozbudował. Byłam tam kilkanaście lat temu i na każdy wyciąg trzeba było kupować osobny karnet na wyciąg. Teraz Zieleniec wyglądał jak kurort w Alpach. Musimy tu wrócić zimą, być może znów przekonam się do szusowania po polskich stokach.
W Międzylesiu na stacji benzynowej spotkaliśmy ludzi podróżujących kamperem - starym fiatem ducato. Jechali gdzieś do Włoch. Dokąd ich oczy poniosą. Mieli tę przewagę, że nie musieli szukać noclegu. Też bym tak chciała. Fajny sposób podróżowania, szczególnie z dzieckiem. Jagody na motocykl nie weźmiemy, a do takiego kampera, to i owszem.
Górskie serpentyny skończyły się niestety za szybko i zrobiło się nudno. Przez resztę dnia liczyłam zabite muchy na kasku oraz odliczałam 10 zakrętów przed zerknięciem na licznik. 10 zakrętów minęło, a tu tylko 20 km więcej na liczniku. Po krętej górskiej drodze każda droga wydaje się być nudna. Krajobrazy były piękne, ale droga się dłużyła.

https://lh3.googleusercontent.com/-C...c42/image1.png

https://lh3.googleusercontent.com/-4...c42/image2.png

https://lh3.googleusercontent.com/-i...c42/image3.png

Całe szczęście, że GPS dostarczył nam kilka atrakcji. Prowadził nas dość pokrętnymi drogami. Jechaliśmy nawet przez Kijew i Wódkę. A na jednej z bocznych dróg na skrzyżowaniu podszedł do Łukasza policjant i po odśpiewaniu całej formułki poprosił o dmuchanie w alkomat. Oczywiście wyszło 0,00. Ponieważ trochę się pogubiliśmy, spytaliśmy policjanta o drogę. Policjant tak nas pokierował, że wyszło +30 km.
Kolejnym pozytywnym akcentem dnia był bardzo dobry obiad w restauracji Przystań w Laskowicach. Schab w sosie cebulowym rozpływał się w ustach, a młode ziemniaki dopełniły resztę. Pycha. Mina mówi sama za siebie.

https://lh3.googleusercontent.com/-H...42/image4.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-o...42/image5.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-i...42/image6.jpeg

W Głuchołazach GPS kolejny raz wywiódł nas w pole. Droga skończyła się koło parku miejskiego podobnie jak w Karpaczu zakazem wjazdu.

https://lh3.googleusercontent.com/-f...c42/image7.png

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu przejechaliśmy przez Głuchołazy wzdłuż i wszerz. A jest to miasto, do którego warto wrócić.

https://lh3.googleusercontent.com/-i...c42/image8.png

Około godziny 18:00 zaczęliśmy szukać noclegu. Chcieliśmy dojechać do Cieszyna, gdzie mój dziadek chodził do liceum. Dużo opowiadał nam o tym mieście. Chciałam odszukać kilka miejsc. Niestety było już późno, a Cieszyn daleko. Dojechaliśmy do Olzy. Do jednego ośrodka nie można było dojechać z uwagi na remont torów kolejowych,

https://lh3.googleusercontent.com/-H...42/image9.jpeg

a na drugim campingu pani oświadczyła, że domek można wynająć na minimum trzy dni. Nie pomógł nawet argument, że mamy własne materace i śpiwory. Na namiot nie byliśmy jeszcze gotowi. Nie chciało nam się go rozbijać. Pojechaliśmy dalej. Nocleg znaleźliśmy w Dworku Myśliwskim w Łaziskach. Tutaj właścicielka była bardziej skora do negocjacji, więc zostaliśmy. Przyjemne miejsce.

https://lh3.googleusercontent.com/--...2/image10.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-8...2/image11.jpeg

Wieczorem, przy skromnej kolacji analizowaliśmy przejechaną trasę oraz planowaliśmy trasę na kolejny dzień.

https://lh3.googleusercontent.com/-U...2/image12.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-u...42/image13.png



Dystans: 350 km
Śniadanie: 8 zł
Obiad: 50 zł
Kolacja: 15 zł
Nocleg: 30 zł/os.

C.D.N.

Boryss 19.10.2015 13:59

:Thumbs_Up:
czekam na dalszą część, powoli zbliżacie się do Podkarpacia :)

p.s.
Na garminka zawsze można liczyć jeżeli chodzi o odpowiedni dobór dróg :)

adamsluk 20.10.2015 17:31

Dzień 4
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 4

28.07.2015


Dzisiaj udało nam się wyruszyć wcześniej. Już o godzinie 8:00 byliśmy gotowi do jazdy. Bezzębny pies właścicieli na pożegnanie ochrzcił na nasze opony i szczekając życzył szerokiej drogi. Ponieważ nie miał zębów nie bałam się pościgu.
Do Cieszyna nie było tak daleko, jak nam się zdawało. Dalibyśmy radę. Szkoda. Przejechaliśmy przez miasto, na zwiedzanie nie mieliśmy jednak czasu. Przynajmniej będzie pretekst, aby tam wrócić, pospacerować po urokliwych uliczkach i przejść na stronę czeską.
Zaraz za Cieszynem wąska i malownicza droga pięła się stromo do góry.

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...c42/image1.png

https://lh3.googleusercontent.com/-m...c42/image2.png

https://lh3.googleusercontent.com/-K...c42/image3.png

Byłam pewna, że nagle skończy się asfalt. Okazało się jednak, że asfalt się nie skończył, a na górze ukazał się nam przepiękny widok.

https://lh3.googleusercontent.com/-r...c42/image4.png

https://lh3.googleusercontent.com/-N...c42/image5.png

https://lh3.googleusercontent.com/-2...c42/image6.png

Warto było tam wjechać. Gdyby nie alternatywne trasy GPS-u nigdy byśmy tamtędy nie pojechali.
Potem przez jakiś czas jechaliśmy głównymi drogami.

https://lh3.googleusercontent.com/-8...c42/image7.png

Za Wisłą zaczęło robić się ciekawie. Droga była pełna zakrętów, niestety jechaliśmy w sznurze samochodów.

https://lh3.googleusercontent.com/-o...c42/image8.png

https://lh3.googleusercontent.com/-z...c42/image9.png

Całe szczęście, że GPS znalazł alternatywną i mniej uczęszczaną trasę.

https://lh3.googleusercontent.com/-u...42/image10.png

W pewnym momencie pojawił się jednak znak zakazu wjazdu. Na dole był jednak dopisek: nie dotyczy mieszkańców.

https://lh3.googleusercontent.com/-h...42/image11.png

Stwierdziliśmy, że przecież my moglibyśmy tam mieszkać, a poza tym nie lubimy zawracać. Droga była przepiękna.

https://lh3.googleusercontent.com/-7...42/image12.png

https://lh3.googleusercontent.com/-E...42/image13.png

https://lh3.googleusercontent.com/-s...42/image14.png

Po drodze minęliśmy drwali palących ognisko.

https://lh3.googleusercontent.com/-h...42/image15.png

Potem znowu jechaliśmy przez jakiś czas głównymi trasami.

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...42/image16.png

Dojechaliśmy do miejscowości, gdzie wzdłuż drogi stały drewniane chaty. Całe miasteczko było pełne drewnianych domów.

https://lh3.googleusercontent.com/-O...42/image17.png

https://lh3.googleusercontent.com/-h...42/image18.png

Choć szlak prowadził głównymi drogami, miejscami było bardzo malowniczo.

https://lh3.googleusercontent.com/-T...42/image19.png

https://lh3.googleusercontent.com/-8...42/image20.png

Aż do Zakopanego był spory ruch, a w samym Zakopanym tłum ludzi.
Po wyjechaniu z zatłoczonego Zakopanego stanęliśmy na krótką przerwę, aby podziwiać przepiękną panoramę. Na horyzoncie rozpościerały się Tatry. Piękne, potężne góry.

https://lh3.googleusercontent.com/-E...2/image21.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-_...2/image22.jpeg

Po krótkiej jeździe znów był przymusowy przystanek. Cóż za widoki.

https://lh3.googleusercontent.com/-x...2/image23.jpeg

Na obiad stanęliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej w willi Silene. Dania, jak to w restauracji bywa, nie były zbyt tanie. Był jednak zestaw dnia za 19 zł - zupa jarzynowa i kotlet po cygańsku z młodymi ziemniakami i surówką z czerwonej kapusty. Najadłam się do syta, a do tego jedzenie było pyszne.
Za Jurgowem GPS poprowadził nas znowu bocznymi drogami. Mimo, że w Jurgowie już raz byliśmy przez kilka dni, tej drogi nie znaliśmy. Rewelacyjny widok, a nawierzchnia prima sort.

https://lh3.googleusercontent.com/-W...42/image24.png

https://lh3.googleusercontent.com/-a...2/image25.jpeg

Dzisiaj szło nam całkiem nieźle. Dzięki cudownym widokom i bardzo dobrym drogom nie czuliśmy uciekających kilometrów.

https://lh3.googleusercontent.com/-d...2/image26.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-J...42/image27.png

Po drodze Łukasz nawet zboczył na tamę w Niedzicy. Są na niej ładne malowidła 3D. Ponieważ jednak już tam byliśmy, a tłumy i płatne parkingi nie zachęcały do przerwy, pomknęliśmy dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/-D...42/image28.png

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image29.png

Potem przez dłuższy czas jechaliśmy obok leniwie wijącego się Dunajca, gdzie najbardziej zaskoczył mnie widok wędkarzy stojących na środku rzeki.

https://lh3.googleusercontent.com/-m...42/image30.png

Mimo, że jechaliśmy głównymi drogami, a zmęczenie dawało się nam już we znaki, droga upływała nam z uśmiechem na twarzy.

https://lh3.googleusercontent.com/-J...42/image31.png

W Starym Sączu zrobiliśmy przerwę na rynku. Jakiś miły starszy pan podszedł do nas i rozpoczął z Łukaszem rozmowę na temat starych samochodów i motocykli. Ma SHL z 63 roku. Podobno perełka. Spotkaliśmy tam bardzo miłych i otwartych ludzi. Nocleg znaleźliśmy bez problemu w Piwnicznej Zdroju. Motocykle stały w garażu, co następnego ranka okazało się zbawienne, ponieważ .......

https://lh3.googleusercontent.com/-9...2/image32.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-i...2/image33.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-x...2/image34.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-x...42/image35.png



Dystans: 379 km
Śniadanie: 10 zł
Obiad: 38 zł
Kolacja: 15 zł
Nocleg: 30 zł/os.

adamsluk 21.10.2015 12:59

jaro5000
 
Cytat:

Napisał jaro5000 (Post 453959)
HEEEEEJ! Spotkaliśmy się we Fromborku! Teraz widzę o czym opowiadaliście. Czekam na dalszą cześć.
P.s.: moje światła dokonały samonaprawy w Braniewie!

Witam!

Wspomnimy o tym spotkaniu :)

adamsluk 21.10.2015 18:26

Dzień 5
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 5

29.07.2015

Rano lało jak z cebra. Ubraliśmy się w nasze pomarańczowe kombinezony przeciwdeszczowe. Byle deszcz nas nie odstraszy.

https://lh3.googleusercontent.com/-V...c42/image1.png

A poza tym mieliśmy do przejechania tylko 240 km do Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej. Łukasz wczoraj napisał do Obcego, który prowadzi restaurację w okolicy Soliny. Być może uda nam się tam dojechać. Po Bieszczadach warto zrobić 40 km więcej.
Początkowo jechaliśmy głównymi drogami. Przy tej pogodzie to jedyna rozsądna decyzja. Czułam się jak na autostradzie.

https://lh3.googleusercontent.com/-L...c42/image2.png

https://lh3.googleusercontent.com/-Z...c42/image3.png

Ale jak to z Łukaszem bywa, nagle zobaczyłam włączony kierunkowskaz, a następnie zboczyliśmy na drogę z płyt betonowych.

https://lh3.googleusercontent.com/-b...c42/image4.png

Po kilku minutach uznałam, że skoro droga jest utwardzona droga, to warto wrzucić 3 bieg. Jednak Łukasz dał mi znak, że mam zwolnić i uważać, bo z drogi wystają metalowe pręty.

https://lh3.googleusercontent.com/-Q...c42/image5.png

Po tej drodze każda inna droga wydawała się szeroka. Zaraz za stacją benzynową w Kwiatoniu Łukasz zwrócił uwagę na piękną drewnianą cerkiew. Zrobiliśmy wyjątek od zasady i zatrzymaliśmy się, aby wejść do środka. Warto było. Okazało się, że obiekt ten jest wpisany na listę UNESCO. Od sympatycznego przewodnika dowiedzieliśmy się trochę o historii tego miejsca. Obecnie jest to odrestaurowana cerkiew rzymsko-katolicka. Cerkiew z uwagi na historię, a rzymsko-katolicka z uwagi na fakt, że obecnie jest to parafia kościoła rzymsko-katolickiego. Myślę, że wrócimy w to miejsce samochodem. W okolicy jest więcej takich perełek.

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image6.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-B...42/image7.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-t...42/image8.jpeg

Dalej droga prowadziła przez bardzo urokliwe i malownicze tereny. Na łące pasło się stado koni . Cudownie. Delektowałam się jazdą - do czasu, gdy nagle pojawił się znak "droga leśna".

https://lh3.googleusercontent.com/-3...42/image9.jpeg

Mnóstwo zakazów i nakazów. Oznacza to, że wjeżdżasz na własną odpowiedzialność. Początkowo nie było tak źle. Częściowo nawet był asfalt. Ale i tak nie podobała mi się ta trasa.

https://lh3.googleusercontent.com/-c...42/image10.png

Jak się później okazało, po drodze minęliśmy drogę ucieczki z alternatywnych tras GPS, ale niestety drzewo zasłoniło kładkę.

https://lh3.googleusercontent.com/-G...42/image11.png

Drogę przecięło nam stado owiec eskortowanych przez owcopodobne psy. Miałam nadzieję, że nie lubią motocykli. Później okazało się, że musieliśmy tą drogą wrócić. Byłam przerażona.

https://lh3.googleusercontent.com/-S...42/image12.png

Potem było rozwidlenie dróg i GPS stwierdził, że lepszą drogą jest droga bez kładki niż z kładką. Skończyło się na przeprowadzaniu motocykla po śliskim błocie.

https://lh3.googleusercontent.com/-u...2/image13.jpeg

i przeprawianiu się przez bród.

https://lh3.googleusercontent.com/-o...42/image14.png

Ja stałam z boku, a Łukasz walczył. Niestety na darmo. Za zakrętem okazało się, że trzeba wracać, bo dalej jest park narodowy, a tam można iść tylko pieszo. Trzeba było wracać.

https://lh3.googleusercontent.com/-Z...2/image15.jpeg

W końcu dotarliśmy do cywilizacji - do bacówki, gdzie kupiliśmy przepyszne oscypki. Na początku przestraszyliśmy bacę naszymi odblaskowymi kamizelkami. Myślał, że jesteśmy służbowo i z policji, ale po zapewnieniu, że podróżujemy prywatnie pokazał nam dalszą drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/-M...2/image16.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-a...2/image17.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-z...2/image18.jpeg

Droga, którą nam pokazał baca, była według GPSa drogą rowerową. Ciekawe. Była to całkiem normalna droga, przez kładkę szutrami do asfaltu.

https://lh3.googleusercontent.com/-v...42/image19.png

https://lh3.googleusercontent.com/-c...42/image20.png

Gdy wyjechaliśmy na asfalt Łukasz padł na kolana i go ucałował.

https://lh3.googleusercontent.com/-1...2/image21.jpeg

Zaraz potem ujrzeliśmy duży znak "uwaga niedźwiedzie", "uwaga wilki" i "uwaga rysie". Dobrze, że nie widziałam go wcześniej, bo wtedy chyba umarłabym ze strachu.

https://lh3.googleusercontent.com/-F...2/image22.jpeg

W Bieszczadach trzymaliśmy się już grzecznie trzycyfrowych dróg. Było pięknie.

https://lh3.googleusercontent.com/-r...42/image23.png

I kilka ciekawych zakrętasów.

https://lh3.googleusercontent.com/-B...42/image24.png

https://lh3.googleusercontent.com/-C...42/image25.png

Minąwszy Bieszczadzką Przystań Motocyklową - tutaj musimy wrócić - ruszyliśmy do Myczkowa. Mimo zmęczenia trasa sprawiała nam dużo przyjemności. Było fajnie. Zaczęły się pojawiać drewniane chaty.

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image26.png

W Myczkowicach "Obcy" z rodziną prowadzi restaurację. Jedzenie było pyszne. Łukasz dał się namówić na pstrąga i słusznie. Palce lizać. Pierogi z młodą kapustą i czosnkiem też były niczego sobie. Przy obiedzie poznaliśmy sympatycznego trampkowicza. Mamy nadzieję, że udało nam się namówić "Dzikiego" na zlot trampkowy.
Od restauracji było rzut kamieniem na tamę. Po kolacji poszliśmy na spacer. Z jednej strony tamy księżyc odbijał się w tafli wody, a po drugiej stronie leniwie wiła się rzeka. To był bardzo nastrojowy wieczór.

https://lh3.googleusercontent.com/-b...2/image27.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-m...2/image28.jpeg

Po powrocie impreza trwała w najlepsze…

https://lh3.googleusercontent.com/-L...2/image29.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-s...2/image30.jpeg

Okazało się, że właścicielka Marta miała w tym dniu imieniny. Popełniliśmy faux pas. Marta upomniała się o kwiaty, na całe szczęście pokazując miejsce, gdzie można było je zerwać. Łukasz zniknął na chwilę i wrócił z dwoma kwiatkami zerwanymi przed sklepem Marty. Było miło i sympatycznie. Początkowo mieliśmy przekimać się w restauracji na materacach, ale z uwagi na fakt, że impreza dopiero się rozkręcała, a jutro trzeba było jechać dalej, "Obcy" zaproponował, abyśmy przespali się na kanapie w pokoju u Leszka i Myszki. Przyjęli nas bez wahania, za co im dziękujemy, ponieważ impreza skończyła się podobno o 5 nad ranem. Po takiej imprezie dalsza podróż stanęłaby pod znakiem zapytania.
Zanim poszliśmy spać wprowadziliśmy motocykle do restauracji. Po co mają moknąć i kusić. Przypomniało nam się Maroko. Tam też często motocykle wprowadzaliśmy do hoteli.

https://lh3.googleusercontent.com/-S...2/image31.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-D...42/image32.png




Dystans: 321 km
Śniadanie: 7 zł
Kolacja: 45 zł
Nocleg: jak uważacie/ my zaproponowaliśmy 20 zł/os.

C.D.N

adamsluk 24.10.2015 14:46

Dzień 6
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 6

30.07.2015

Oj, ciężko było się podnieść. Zdecydowanie za dużo piwek. Sympatycznie się rozmawiało, a przy takich okazjach więcej się pije, bo w gardle zasycha. Nawet pakowanie zajęło nam więcej czasu niż zazwyczaj. A i tak Łukasz zostawił polar, którego mu w dalszej części podróży brakowało, ponieważ z uwago na oszczędność miejsca wzięliśmy tylko po 1 polarze.
Na śniadanie zamówiliśmy jajecznicę szefa na boczku. Dała nam siłę do dalszego podróżowania. Przed wyjazdem pamiątkowe zdjęcia i w drogę. Wyruszyliśmy dopiero o 11:00, a mieliśmy przed sobą sporo kilometrów.

https://lh3.googleusercontent.com/-U...42/image1.jpeg

Dziś udało nam się zobaczyć dokładniej zaporę w Solinie, na której umieszczono największy ekologiczny mural w Polsce. Robi wrażenie.

https://lh3.googleusercontent.com/-y...42/image2.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-q...42/image3.jpeg

Potem było zielono z zakrętami …

https://lh3.googleusercontent.com/-H...c42/image4.png

przez drewniane mostki …

https://lh3.googleusercontent.com/-p...c42/image5.png

i pod górę. Na szczycie rozpościerał się przepiękny widok,

https://lh3.googleusercontent.com/-y...c42/image6.png

https://lh3.googleusercontent.com/-P...c42/image7.png

więc Łukasz stanął, abym mogła zrobić zdjęcie. Wczoraj trochę narzekałam, że za rzadko robimy zdjęcia. Niestety Łukaszowi zabrakło nogi i wyłożył się na środku drogi. Zdjęcie było jednak warte nawet tej gleby.

https://lh3.googleusercontent.com/-3...42/image8.jpeg

Przy rondzie zauważyliśmy mały stragan ze swojskim jadłem. O dziwo sprzedawcy nie było. Był to punkt samoobsługowy. Świetna sprawa. Gdybyśmy nie byli motocyklami, chętnie kupilibyśmy co nieco, np. wiejskie jajeczka i ogórki. W kufrze produkty te mogłyby jednak nieźle narozrabiać.

https://lh3.googleusercontent.com/-o...c42/image9.png

W Medyce Łukasz stwierdził, że kawałek pojedziemy drogą utwardzoną. W przeciwnym razie musielibyśmy nadrobić kilka ładnych kilometrów. Myślałam, że po wczorajszych strumykach nic mnie już nie zaskoczy. A jednak.
Przez kilkaset metrów nie było tak źle, były płyty betonowe, potem normalna droga polna.

https://lh3.googleusercontent.com/-I...42/image10.png

https://lh3.googleusercontent.com/-H...42/image11.png

Ale po chwili pojawiło się błoto. Było tak ślisko, że nie można było ustać na nogach, a co dopiero przejechać motocyklem. Łukasz dzielnie przejeżdżał przez kałużę …

https://lh3.googleusercontent.com/-p...42/image12.png

lub przez gorsze odcinki przeprowadzał swój motocykl, potem wracał po Suzi, bo ja nawet nie potrafiłam utrzymać jej w pionie, a co dopiero przejechać lub przeprowadzić motocykl po takim błocku.

https://lh3.googleusercontent.com/-b...42/image13.png

https://lh3.googleusercontent.com/-T...42/image14.png

Byłam tak wyczerpana, że nawet nie miałam siły na złość, że droga utwardzona okazała się polną drogą pełną pułapek. Łukasz ledwo zipał, motocykle przegrzane, koła posklejane, pot lał się z nas strumieniami, a w oddali widniała ukraińska wieżyczka strażnicza. Chciałam ściągnąć nasze odblaskowe kamizelki, aby trudniej było w nas trafić, gdyby doszło do jakiejś nieprzewidywanej sytuacji. Jednak Łukasz wystawił je na widoku, aby wiedzieli, że się nie chowamy. Na jednej z przepraw rzucaliśmy gałęzie na kałuże, ściągnęliśmy kurtki, kaski i kufry. Musieliśmy pokonać także odcinek gruzu z ceramiką. Cud, że nie pocięliśmy opon. Suzi leżała raz, a trampek ani razu. Był cięższy, ale dzięki temu poręczniejszy. Mogłam chwycić za stelaże i pomóc Łukaszowi. Żałuję, że nie postawiliśmy Łukasza kasku z kamerką na ziemi, aby uwieczniła nasze zmagania, ale w chwili zdarzenia nie było nam do śmiechu i nawet o tym nie pomyśleliśmy.

https://lh3.googleusercontent.com/-C...2/image15.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-E...2/image16.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-v...2/image17.jpeg

Po przeprawie spotkaliśmy rowerzystę z łopatą, który jechał robić drogę. Pocieszył nas, że dalej jest szuter, a potem asfalt. Łukasz znów całował asfalt, byliśmy wykończeni. Kilometrowy odcinek zajął nam 2 godziny. Koniec dróg "utwardzonych". Z asfaltu nie zjeżdżamy.

https://lh3.googleusercontent.com/-q...42/image19.png

Łukaszowi złość i zmęczenie jednak szybko minęły i po chwili usłyszałam: "to tylko 100 metrów. Jedziemy?". Po 200 metrach okazało się, że mamy do wyboru drogę polną lub przez byłe PGR-y. Nie miałam ochoty ani na jedno, ani na drugie. Zawróciliśmy.

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image18.png

Jechaliśmy koło przepięknych pól słoneczników...

https://lh3.googleusercontent.com/-t...2/image20.jpeg

trzęsawisk. Piękne widoki. Po drodze Łukasz pokazał mi jedyną w Polsce linię energetyczną o mocy 750 kV biegnącą z Polski na Ukrainę. Jest niestety nieczynna, ponieważ system elektroenergetyczny Ukrainy nie jest przystosowany do systemu elektroenergetycznego UE.

https://lh3.googleusercontent.com/-b...2/image21.jpeg

W Horyńcu Zdrój stanęliśmy na obiad. Tym razem padło na pizzę. Dobry wybór. Podczas jedzenia przeglądaliśmy mapę, aby się upewnić, czy mamy jechać dalej. W tej miejscowości było dużo turystów, więc i z noclegiem nie powinno być problemu. A jadąc bokami nie widzieliśmy zbyt wiele agroturystyk. W pewnej chwili miejscowy ze stolika obok zapytał, czy może nam pomóc. Spytaliśmy o możliwość noclegu w okolicy, ale informacje nie były zbyt pomocne. Mężczyzna opowiedział nam ciekawą, lecz smutną dla siebie historię. Jakiś czas temu wygrał 800-krotność swoich pensji. Wszystko stracił wskutek uzależnienia od hazardu - jednorękich bandytów.
Kolejnym uprzejmym człowiekiem, którego tego dnia spotkaliśmy to pracownik, a być może i właściciel stacji benzynowej, który widząc jak jesteśmy obłoceni zaproponował, abyśmy umyli spodnie i buty z tyłu budynku. Był tam kran i szczotka. Miło z jego strony. Nam to już nie robiło różnicy, ale głupio byłoby tak wejść do czyjegoś domu, sklepu, czy restauracji.

https://lh3.googleusercontent.com/-I...2/image22.jpeg

Ostatecznie w Narolu zdecydowaliśmy się na szukanie noclegu. W sklepie spożywczym Łukasz spotkał panią z gminnego ośrodka kultury, która powiedziała, że w ośrodku ma wykaz agroturystyk. Pojechaliśmy za nią. Łukasz dość długo nie wracał, ja wsłuchiwałam się w próbę miejscowego chóru. Okazało się, że rejon jest dość atrakcyjny turystycznie i Łukasz wyszedł z ośrodka z naręczem ulotek informacyjnych. Najważniejsze było jednak to, że udało nam się znaleźć nocleg w Bieniaszówce. Bardzo fajne miejsce, lecz kiepsko oznaczone. Dojazd tylko dla wtajemniczonych.

https://lh3.googleusercontent.com/-j...2/image23.jpeg

Było też specjalne miejsce dla motocykli …

https://lh3.googleusercontent.com/-g...2/image24.jpeg

i mieliśmy do dyspozycji kuchnię

https://lh3.googleusercontent.com/-m...2/image25.jpeg

oraz fajny pokój, gdzie w spokoju mogłam spisywać – jak co wieczór – relację z podróży

https://lh3.googleusercontent.com/-M...2/image26.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image27.png



Dystans: 225 km
Śniadanie: 20 zł
Obiad: 23 zł
Kolacja: 15 zł
Nocleg: 30 zł/os.

C.D.N.

Rojek 24.10.2015 15:56

Błoto albo się kocha, albo nienawidzi ;) Fajne zdjęcia. Ta linia ma 750 kV o ile wiem, ale to mało ważne :)

adamsluk 24.10.2015 18:26

Cytat:

Napisał Rojek (Post 454383)
Błoto albo się kocha, albo nienawidzi ;) Fajne zdjęcia. Ta linia ma 750 kV o ile wiem, ale to mało ważne :)

Oczywiście masz rację 750 kV. Nie zweryfikowałem zapisków żony :o

Będzie jeszcze most energetyczny Polska - Litwa.

Rojek 25.10.2015 03:56

Taka całkiem świeża linia? Ponoć miałem na niej pracować… Ale to też mało ważne :D Teraz będzie Roztocze?

adamsluk 26.10.2015 21:13

Dzień 7
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 7

31.07.2015

Dziś zdecydowanie łatwiej się wstawało. Byliśmy wypoczęci i wyspani. Do drogi przygotowaliśmy się w godzinę. Mieliśmy do pokonania 350 km, ale to nie aż tak dużo biorąc pod uwagę fakt, że nocleg mieliśmy załatwiony u przyjaciółki Kasi. Jechaliśmy głównymi drogami, kilometry ginęły w oczach. Łukasz za każdym razem, gdy GPS kazał zbaczać z asfaltu, ignorował jego sugestie. Wczorajsza przygoda dała nam nauczkę.
Po drodze Łukasz pokazał mi Barszcz Sosnowskiego. Podobno w mediach często ostrzegali przed tą rośliną. Po jej dotknięciu na skórze powstają pęcherze, ale nie tak jak w przypadku pokrzywy od razu, lecz na drugi, trzeci dzień. Roślina jest niebezpieczna szczególnie w upały, gdy na skórze pojawia się pot, a pory są rozszerzone. Ponieważ nic na ten temat nie słyszałam, to ku przestrodze …

https://lh3.googleusercontent.com/-E...42/image1.jpeg

Początkowo droga była dość prosta i nudna.

https://lh3.googleusercontent.com/-e...c42/image2.png

Od Witkowa trasa prowadziła drogą wojewódzką nr 844. Co ciekawe GPS nie widział żadnej drogi bliżej granicy, a tradycyjna mapa tak. Zawróciliśmy i pojechaliśmy w kierunku Dołhobyczowa. Droga, którą jechaliśmy, była w o wiele lepszym stanie niż niejedna droga wojewódzka. Prowadził tam transgraniczny szlak turystyczny.

https://lh3.googleusercontent.com/--...c42/image3.png

https://lh3.googleusercontent.com/-f...c42/image4.png

Zaraz za Kryłowem Łukasz zboczył kilkanaście metrów z trasy, aby dotrzeć do słupka granicznego. Uśmiech z twarzy nie schodził mu jeszcze przez kilka godzin.

https://lh3.googleusercontent.com/-a...c42/image5.png

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...42/image6.jpeg

Po chwili zobaczyliśmy wieżę widokową. Nie trzeba było płacić za parking, a to rzadkość. Wdrapaliśmy się na samą górę wieży, z której był przepiękny widok. Nawet lunety nie były na monety. Takie rzeczy zdarzają się chyba tylko na wschodzie.

https://lh3.googleusercontent.com/-V...42/image7.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-L...42/image8.jpeg

W Hrubieszowie stanęliśmy, aby zatankować nasze osiołki. A tam kolejna miła niespodzianka. Ja poszłam po tradycyjną kawę i hot-dogi. Na drogach, po których się poruszaliśmy, ciężko było znaleźć nawet bar. A do Łukasza podjechał busem Miras 221 (nie wiem jak się pisze ten nick), który jeździ Super Tenerą. Widział nasze brudne motocykle i nasze rejestracje. Widział, że jesteśmy z daleka i zaproponował, abyśmy podjechali do niego do domu, wykąpali się i najedli. To było naprawdę miłe. Niestety była dopiero 11 rano, więc nie skorzystaliśmy z zaproszenia, ponieważ mieliśmy jeszcze sporo kilometrów do pokonania, a Serpelice czekały. W Zosinie przejeżdżaliśmy koło przejścia granicznego, na którym kolejka była dość duża.

https://lh3.googleusercontent.com/-4...c42/image9.png

Przez cały dzień natrafialiśmy na straż graniczną. Jeździli nie tylko na kładach lub KTM-ach ale i na Hondach xl 125 na czarnych rejestracjach. Pewnie mają dużo roboty. Tereny tu nie są zbyt spokojne. Niektórzy z pograniczników odpowiadali na pozdrowienie.

https://lh3.googleusercontent.com/-i...42/image10.png

Mieliśmy także przepiękny widok na Bug,

https://lh3.googleusercontent.com/-4...2/image11.jpeg

na stado pasących się koni …

https://lh3.googleusercontent.com/-P...2/image12.jpeg

oraz na białoruski słupek graniczny.

https://lh3.googleusercontent.com/-a...2/image13.jpeg

Podczas jazdy zaatakowały mnie dwie osy . Obie zaplątały się w kominiarkę. Także w tej sytuacji patent Szparaga zdał egzamin. Mogłam sama próbować strzepnąć osy, ale to mogłoby się źle skończyć. Zamiast tego zatrzymałam się i zgasiłam światła. Łukasz natychmiast stanął i pomógł mi pozbyć się os. Następnego dnia zamontował mi deflektor, aby osy uderzały w kask, a nie w szyję.
W Słowatczycy nasz wzrok przykuły złote kopuły. Zatrzymaliśmy się w cerkwi. W cerkwi zastaliśmy popa i kobiety z zakrytymi włosami. Nie do końca wiedzieliśmy jak się zachować. Ja zakryłam włosy kominiarką motocyklową.

https://lh3.googleusercontent.com/-l...2/image14.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-v...2/image15.jpeg

W Janowie Podlaskim chcieliśmy zrobić zakupy, ponieważ na drodze aż do Serpelic nie było żadnego większego sklepu. Przed sklepem w Janowie poznaliśmy małżeństwo, które na rowerach zwiedzało okolicę. Codziennie robili około 60 km. Polecili nam kilka miejsc, które warto zwiedzić. Byliśmy dla nich pełni podziwu. Pod sklepem spotkaliśmy także Niemców, którzy podróżowali wypasioną terenówką: Mercedesem Sprinterem …... Na dachu kanistry z paliwem, z tyłu miejsce do spania. Fajny sposób podróżowania. Ponieważ jechali w kierunku morza, przez następne dni kilka razy ich mijaliśmy.
Po zakupach udaliśmy się do oddalonych o 20 km Serpelic. Łukasz był tam 10 lat temu na kolonii jako wychowawca i zapamiętał to miejsce, jako piękny koniec świata. Rzeczywiście, większość domów to tradycyjne wschodnie drewniane domki.

https://lh3.googleusercontent.com/-X...42/image16.png

Jest tam też przedszkole, szkoła podstawowa, ochotnicza straż pożarna i kilka ośrodków wypoczynkowych. To bardzo piękne miejsce.
Do Serpelic dojechaliśmy trochę wcześniej niż zazwyczaj. Już o siedemnastej byliśmy rozpakowani i dzierżyliśmy w ręku napój bogów. Dziś możemy zaszaleć, jutro mamy dzień przerwy. Przejechaliśmy pół Polski, więc należy się nam odpoczynek. Altanę, w której sączyliśmy zimne orzeźwiające piwko wykonał Paweł. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Potem okazało się, że nie tylko altana wyszła spod jego ręki, ale sam też wykonał wszystkie meble w domu. Niejeden salon meblowy może się schować.
Wieczorem z całą rodziną zjedliśmy obiad przy rodzinnym stole. Tak sobie wyobrażam polską wieś. Dobre jedzenie, gwar wielu osób, ciekawe rozmowy. Nawet była ciocia z Ameryki. Niesamowita atmosfera. Są to ludzie gościnni, otwarci, wszechstronnie uzdolnieni, zaradni życiowo. Na zachodzie takiej gościnności już się chyba nie uświadczy.
Po obiedzie czekała nas impreza niespodzianka dla pięcioletnich sióstr bliźniaczek Kasi. Kasia z bratową upiekły pyszne kolorowe torty. Było mnóstwo balonów, serpentyn i radości z prezentów.
Ponieważ było już późno i bliźniaczki poszły spać, impreza przeniosła się na piętro do brata Kasi i jego żony Basi. Nie wspomniałam wcześniej, że mają także uroczą 5-miesięczną córeczkę. Mogłam poprzytulać się do maleństwa i na chwilę przestać tęsknić za Jagodą.

https://lh3.googleusercontent.com/-r...42/image17.png



Dystans: 343 km
Śniadanie: 10 zł
Obiad/kolacja: u przyjaciół
Nocleg: u przyjaciół


C.D.N.

Artur_ntv 27.10.2015 23:35

Bardzo przyjemna lektura. W nastepnym odcinku bedziecie przejeżdżali przez moje miasteczko:)

Paweł 4x4 28.10.2015 01:19

leciałem w tym roku dostawczakiem, zawłaszcza pamiętam te drewniane mostki.
objechałemn całą polskę

adamsluk 29.10.2015 17:27

Dzień 8
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 8

01.08.2015

Jak dobrze, że nie musieliśmy jechać dalej. Po pysznym śniadanku dzień zaczął się toczyć leniwie ale ciekawie.

https://lh3.googleusercontent.com/-w...42/image1.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-o...42/image2.jpeg

Dzisiaj jedynym celem był przejazd do stadniny koni w Janowie Podlaskim. Miałam nadzieję, że uda mi się pojeździć na jakimś Arabie. Niestety obie instruktorki były na urlopie, więc jazdy konnej nie było. Może i lepiej? Koń to koń. Gdybym spadła, to kto by zabrał Suzi do domu. A to przecież dopiero połowa drogi.

https://lh3.googleusercontent.com/-R...42/image3.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-Z...42/image4.jpeg

W Janowie jest też cmentarz dla koni. Za nagrobki służą wielkie kamienie.

https://lh3.googleusercontent.com/-w...42/image5.jpeg

Z konia nie spadłam, ale z Suzi i owszem. Nogi zabrakło pod sklepem i wywaliłam się przed nim jak długa.
Droga z Janowa do Serpelic nie była monotonna.

https://lh3.googleusercontent.com/-I...c42/image6.png

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...c42/image7.png

A po drodze zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym.

https://lh3.googleusercontent.com/-3...c42/image8.png

https://lh3.googleusercontent.com/-c...c42/image9.png

Ujrzeliśmy przepiękny przełom rzeki Bug.

https://lh3.googleusercontent.com/-J...2/image10.jpeg

Chatki też były niczego sobie.

https://lh3.googleusercontent.com/-p...42/image11.png

https://lh3.googleusercontent.com/-p...42/image12.png

Po powrocie zjedliśmy pyszną domową zupę pomidorową i każdy zajął się swoimi sprawami. Trudno to wyrazić słowami, ale było cudownie. Panował wspaniały rozgardiasz. Łukasz przeszkadzał w stolarni i w chlewie. Uczył się jeździć traktorem, pomagał przeciągać kable. Ja rozkoszowałam się piękną pogodą i lepiłam z bliźniaczkami ślimaki i kotki z plasteliny.
Potem zaczęły się przygotowania do grilla: karkówka, kiełbasy, kaszanki, chlebek z masłem czosnkowym i serem według receptury mojego teścia. Pychotka.

https://lh3.googleusercontent.com/-y...2/image13.jpeg

Wieczór był przecudowny. Aż szkoda, że następnego dnia trzeba było jechać dalej.



Dystans: 46 km
Śniadanie: u przyjaciół
Obiad/kolacja: u przyjaciół
Nocleg: u przyjaciół

C.D.N

adamsluk 31.10.2015 12:43

Dzień 9
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 9

02.08.2015

W drogę wyruszyliśmy dopiero o godz. 11. Ale to nic. Nie mieliśmy załatwionego noclegu, nie było więc punktu docelowego. Zapowiadał się gorący dzień. Aż żal było wyjeżdżać. Na pewno wrócimy do Serpelic. To miejsce i tutejsi ludzie nas urzekli.
Ruszyliśmy na prom do Niemirowa. Niestety poziom wody był zbyt niski i prom nie kursował.

https://lh3.googleusercontent.com/-5...c42/image1.png

Musieliśmy wrócić i jechać do następnej przeprawy promowej. Oznaczało to 20 km więcej w stosunku do pierwotnie zaplanowanej trasy, ale to nic. Przynajmniej jechaliśmy w cieniu.
W drodze na prom na jezdni był odcinek z piasku o szerokości przynajmniej 5 metrów. Motocyklem rzuciło raz w lewo, raz w prawo. Dobrze, że się nie wyłożyliśmy.
W Mielniku przeprawiliśmy się mini-promem na drugą stronę rzeki Bug.

https://lh3.googleusercontent.com/--...42/image2.jpeg

Mieściły się tam 2 samochody, a nasze motocykle stały częściowo na rampie zjazdowej. Obawialiśmy się, że będziemy musieli je wyławiać z rzeki.

https://lh3.googleusercontent.com/-u...c42/image3.png

Prom był na tyle mały, że 2 mężczyzn ręcznie przeciągało prom - jeden w jedną stronę, drugi w drugą. I to w pełnym słońcu. Nie potrzebowali siłowni.
Po drodze mijaliśmy piękne cerkwie ….

https://lh3.googleusercontent.com/-e...e4-EFFECTS.jpg

https://lh3.googleusercontent.com/-E...42/image5.jpeg

… drewniane domy, obok których wybudowano Biedronkę. Dość ciekawie zestawienie.

https://lh3.googleusercontent.com/-D...c42/image6.png

Po drodze widzieliśmy także ogromne zbiorniki rezerwowe ropy naftowej. Kilkanaście m3 w każdym zbiorniku. A było ich sporo. Cały teren jest otoczony siatką z drutem kolczastym i czujnikami światłowodowymi. Robiło to wrażenie. Widać, że jest to dobrze chroniony obiekt strategiczny.
Na stacji benzynowej w miejscowości Czeremcha-Wieś podjechał do nas na DR-ce pasjonat jazdy offem. Łukasz pogadał z nim na temat mojej nieszczelnej Suzi. Znów straciła trochę oleju. Stwierdzili jednak, że ten typ tak ma i nic jej nie będzie. I nie pomylili się. Nic jej się nie stało.
Jadąc na Kruszyniany – miejsce to, w którym znajduje się najstarczy w Polsce meczet, poleciła nam para rowerzystów, którą spotkaliśmy w Janowie Podlaskim – GPS zwariował. Zamiast pokazać nam trasę do Kruszynian w prawo na Bobrowniki, pokazał drogę w lewo na Białystok. Z 40 km zrobiło się 100 km do celu. Łukasz zorientował się jednak zbyt późno i nie było sensu wracać.
Trochę to trwało, ale w końcu udało nam się dotrzeć do meczetu.

https://lh3.googleusercontent.com/-j...42/image7.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-U...c42/image8.png

Wstęp płatny, ale całe szczęście nie dużo. 5 zł. Warto było wejść nie tyle dla samego meczetu, co dla przewodnika Tatara, który opowiedział nam historię tego miejsca, o tym, skąd wzięli się Tatarzy w tym regionie, o filarach islamu i o zwyczajach muzułmańskich. Opowiadał bardzo ciekawie, ale nie wytrzymałam w meczecie zbyt długo, ponieważ byłam w ciuchach motocyklowych i było mi gorąco. To właśnie dlatego nie lubimy zwiedzać jeżdżąc motocyklem.

https://lh3.googleusercontent.com/-C...42/image9.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-S...2/image10.jpeg

Na obiad pojechaliśmy do restauracji polecanej przez panią sprzedającą bilety w meczecie. Do Tatarskiej Jurty, którą prowadzi Tatarka. Jedzenie było smaczne, ale jak dla mnie porcje były trochę małe. Przy restauracji stała tatarska jurta oraz stajnia z konikami.

https://lh3.googleusercontent.com/-Q...2/image11.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-w...2/image12.jpeg

Trzeba będzie wrócić w te regiony. Na podstawie informacji zawartych na podkładce jest tutaj co zwiedzać. Chętnie spróbuję także tatarskiego jedzenia w innych okolicznych restauracjach.

https://lh3.googleusercontent.com/-P...2/image13.jpeg

Z Krynek mogliśmy jechać do celu cały czas drogami wojewódzkimi, ale Łukasz w domu zaplanował bardziej wymagającą trasę. Asfalt się skończył, zaczęła się kostka brukowa …

https://lh3.googleusercontent.com/-S...42/image14.png

… potem był szuter. Zdziwiło mnie, że w kilku wioskach domy były ustawione prostopadle do drogi. U nas w Wielkopolsce domy na wsi stoją równolegle do drogi. A to taka oszczędność miejsca.

https://lh3.googleusercontent.com/-J...42/image15.png

Droga szutrowa szybko się skończyła i zaczęła się droga polna. Ponieważ w oddali był widoczny białoruski słupek graniczny i było gorąco, zrezygnowaliśmy z wycieczki polnymi drogami i wróciliśmy na asfalt.

https://lh3.googleusercontent.com/-s...42/image16.png

Nocleg znaleźliśmy w Jasionówce koło Dąbrowy Białostockiej u Sołtysa. Ponieważ nie było tam sklepu, musieliśmy wrócić do miasta. Przy wejściu do Biedronki sprzedawca powiedział, że niestety już zamykają. Ja potulnie wróciłam do motocykli, Łukasz natomiast był tak zdesperowany i zmęczony, że wybłagał, abym mogła zrobić błyskawiczne zakupy. Standardowy zestaw, tylko o kawie na rano zapomniałam. Z zakupami wróciliśmy do Jasionówki. Do dyspozycji mieliśmy cały domek.

https://lh3.googleusercontent.com/-f...2/image17.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-D...2/image18.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-G...2/image19.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-s...2/image20.jpeg

Tradycyjny wschodni drewniany domek z kominkiem i z ceramicznym piecem. W domku panował przyjemny chłód. Klimatyczne miejsce.

https://lh3.googleusercontent.com/-5...2/image21.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-y...2/image22.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-m...42/image23.png



Dystans: 348 km
Śniadanie: u przyjaciół
Obiad: 55 zł
Kolacja: 15 zł
Nocleg: 35 zł/ os.

C.D.N.

ŁukaszBIA 31.10.2015 12:56

Z Michałowa do Kruszynian przez Białystok. Niezły objazd Wam wyszedł.
PS Biedronka w Michałowie posadziła prawie cały lokalny handel.

adamsluk 31.10.2015 13:08

Cytat:

Napisał ŁukaszBIA (Post 455063)
Z Michałowa do Kruszynian przez Białystok. Niezły objazd Wam wyszedł.
PS Biedronka w Michałowie posadziła prawie cały lokalny handel.

Nic nie mów. Ewidentnie nie popisałem się. Nadrobiliśmy mnóstwo kilometrów i straciliśmy sporo czasu. W tym jednym, jedynym przypadku to nawigacja miała racje. Żona do dzisiaj się śmieje :|

szarik 31.10.2015 16:07

Piękna relacja :Thumbs_Up:, Podlasie piękne jak zawsze. W latach 1998-2004 spędziłem tam
wspaniały czas. Mam nadzieję że dane mi będzie się tam wyrwać na parę dni na
moto. :)

adamsluk 05.11.2015 20:07

Dzień 10
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 10

03.08.2015

Dobrze nam się spało. W domu było trochę chłodno, ale nie zmarzliśmy, ponieważ gospodarz dał nam koce. Rano poczęstował nas kawą, ponieważ jak już wspomniałam wcześniej, w ferworze błyskawicznych zakupów zapomniałam jej kupić. Tego dnia wcześnie ruszyliśmy w drogę, ponieważ zapowiadał się upalny dzień. Baliśmy się, że trzeba będzie zrobić przymusową przerwę w trakcie dnia.
Dzień znowu zaczął się od podziwiania architektury wschodu,

https://lh3.googleusercontent.com/-X...c42/image1.png

i jazdą po łaciatych drogach.

https://lh3.googleusercontent.com/-V...c42/image2.png

Potem trasa prowadziła przez piękny las. Było przyjemnie chłodno i sporo zakrętów. Uśmiech nie schodził nam z twarzy. Zapowiadał się ciekawy dzień.

https://lh3.googleusercontent.com/-0...c42/image3.png

Rozpoczęliśmy podróż przez Mazury. Byliśmy tu dwa, czy trzy lata temu na zlocie trampkowym i stąd wiedzieliśmy, ze trasy tu są bardzo malownicze. Na pewno wrócimy na Mazury, aby zwiedzić ten region na wodzie i na lądzie. W Gorczycy stanęliśmy na śluzie.

https://lh3.googleusercontent.com/-R...42/image4.jpeg

Tutaj spotkaliśmy rodzinę rowerzystów. Rodzice z trójką dzieci i mnóstwem tobołków. Dwoje dzieci jechało na własnych rowerach, trzecie w przyczepce. Spali na polach namiotowych i zachwalali ten sposób spędzania wolnego czasu. Szczególnie to, że dzieci wieczorem szybko „padały”. Oprócz małej w przyczepce. Tą roznosiła wieczorem energia. Podziwialiśmy ich, że w taki upał nie dawali za wygraną.
W Krejwanach trochę zboczyliśmy z trasy, aby dojechać do litewskiego słupka. Droga była przepiękna, choć coraz węższa.

https://lh3.googleusercontent.com/-6...c42/image5.png

https://lh3.googleusercontent.com/-O...c42/image6.png

Aż w końcu skończył się asfalt.

https://lh3.googleusercontent.com/-_...c42/image7.png

Ale warto było, ponieważ dojechaliśmy aż do samego słupka litewskiego. Dobrze, że Litwa jest w Unii Europejskiej, bo coś mi się wydaje, że byliśmy w pasie przygranicznym, a może nawet przekroczyliśmy granicę.

https://lh3.googleusercontent.com/-S...42/image8.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-Q...42/image9.jpeg

Po pamiątkowym zdjęciu przy słupku zaczęliśmy wypatrywać miejsca, gdzie można byłoby się napić kawy. Niestety znowu jechaliśmy trasami, na których nie było możliwości zatrzymania się na kawie.

https://lh3.googleusercontent.com/-E...42/image10.png

https://lh3.googleusercontent.com/-b...42/image11.png

https://lh3.googleusercontent.com/-t...2/image12.jpeg

W końcu w Wiżejnych zrobiliśmy postój przy sklepie spożywczym. Przy wejściu był wystawiony parasol, który dawał zbawienny cień. Ponieważ mieliśmy swoje kubeczki poszłam do sklepu, kupiłam kawę 3 w 1 i poprosiłam sprzedawczynię o wrzątek. Kawa była za gorąca, więc wrzuciliśmy do niej lody waniliowe i wyszła przepyszna trochę mrożona kawa.

https://lh3.googleusercontent.com/-S...2/image13.jpeg

Po przerwie nie ujechaliśmy zbyt daleko. Gdy dojechaliśmy do Trójstyku – Polski, Litwy i Obwodu Kaliningradzkiego zrobiliśmy następny postój. Niestety tutaj nie spotkaliśmy żadnego włóczęgi grającego na flecie, ale Łukasz spełnił swoje marzenie. Był w Rosji. Co prawda nie do końca legalnie, bo na tablicy informacyjnej był widoczny zakaz wkraczania na terytorium Rosji, ale powiedzmy, że zakaz ujrzeliśmy dopiero po fakcie.

https://lh3.googleusercontent.com/-U...2/image14.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-I...2/image15.jpeg

Jechaliśmy bardzo blisko granicy państwa.

https://lh3.googleusercontent.com/-w...42/image16.png

Po drodze bardzo nam się spodobała pewne droga polna, ale nie wjechaliśmy na nią, ponieważ w oddali widniał znak: zakaz wjazdu. Granica państwa. Droga asfaltowa prowadziła wzdłuż granicy i nie trzeba było zawracać. Motocyklem nie odważylibyśmy się wjechać na terytorium Rosji. To mogłoby się źle skończyć.

https://lh3.googleusercontent.com/-x...42/image17.png

Ponieważ kończyło nam się paliwo, Łukasz nastawił na GPS-ie komendę: prowadź do najbliższej stacji benzynowej. Miała być w Gołdapie, gdzie zaczęliśmy kluczyć. Być może kiedyś była tu stacja benzynowa, ale teraz jej nie ma. W końcu udało nam się znaleźć Orlen.
Po przerwie GPS prowadził nas dość alternatywnymi drogami. Przez 20 km bruk

https://lh3.googleusercontent.com/-1...42/image18.png

a potem sześciokątna kostka betonowa przez kolejne 15 km. Nieźle nas wytrzęsło.

https://lh3.googleusercontent.com/-l...42/image19.png

https://lh3.googleusercontent.com/-6...42/image20.png

Warto było jednak jechać tą drogą, ponieważ przez jakiś czas nad naszymi głowami krążył jakiś drapieżny ptak, a potem z pola zerwało się stado bocianów. Piękny widok. W końcu udało nam się dotrzeć do Węgorzewa. Już tam kiedyś byliśmy – na zlocie. Zamiast szukać restauracji, Łukasz pojechał dalej, a ja byłam już głodna. Całe szczęście, że po chwili w Leśniewie za zakrętem wyłoniła się smażalnia ryb.
Jedzenie było smaczne, lecz jak dla mnie znowu za mało ziemniaków i surówki. W przypadku ryb to wiadomo, ile zamówisz, tyle dostaniesz i za tyle zapłacisz. Jak się później okazało, cena za 100 g rybki była wyższa od cen nad morzem.
Po obiedzie jeszcze trudniej było wsiąść na motocykl. Ale trzeba było jechać dalej. Za cel postawiliśmy sobie Bartoszyce. Do Bartoszyc dojechaliśmy jednak na tyle wcześnie, że zdecydowaliśmy się jechać dalej. Po kilkunastu kilometrach zaczęliśmy rozglądać się za noclegiem. Niestety z drogi nic nie zauważyliśmy. Być może okolice były za mało atrakcyjne pod kątem turystycznym.
W końcu dojechaliśmy do Braniewa. Ponieważ miałam dość dalszej jazdy, poszłam na tradycyjne zakupy do Biedronki, a Łukasz w Internecie szukał noclegu. Okazało się, że nie było to takie proste. Wszystko pozajmowane, a jak wolne to ceny zaczynały się od 50 zł od osoby. Nawet z własnym śpiworem. Tego się nie spodziewaliśmy. Przejechaliśmy już 3/4 Polski i wszędzie – poza Bogatynią - znajdowaliśmy nocleg za 30/35 zł. A tu taki klops.
Postanowiliśmy jechać dalej i szukać noclegu po drodze do Fromborka. W tym regionie było zdecydowanie więcej pokoi do wynajęcia, ale ceny nie zachęcały. Skończyło się na polu namiotowym. W końcu wieźliśmy ze sobą namiot. Co prawda była już godzina 21:00, a nie wystarczyło tylko się rozpakować. Trzeba było jeszcze rozbić namiot. Ale oszczędziliśmy 70 zł, więc warto było się trochę pomęczyć (nocleg za 2 osoby kosztował nas 30 PLN).

https://lh3.googleusercontent.com/-A...2/image21.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-v...2/image22.jpeg

Na polu namiotowym spotkaliśmy Niemca podróżującego Yamahą TDM z Drezna do Kaliningradu. Po wspólnej kolacji przy świetle czołówek udaliśmy się do naszych namiotów. Nagle ciszę nocną przerwał warkot silnika. Łukasz od razu poznał, że to Afryka i stwierdził, ze trzeba podróżnego wesprzeć na duchu. Rzeczywiście miał rację, przyjechał Jaro 5000 z afrykańskiego forum. Wypiliśmy piwko, pogadaliśmy i w końcu poszliśmy spać.

https://lh3.googleusercontent.com/-1...42/image23.png



https://www.youtube.com/watch?v=zxfSy7cJnv4

Dystans: 415 km
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 50 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 15 zł/ os.

C.D.N.

adamsluk 11.11.2015 15:39

Dzień 11
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 11

04.08.2015

Pole namiotowe zaczęło się budzić do życia już o 7 rano. Gdy wyjrzeliśmy z namiotów, prawie wszyscy jedli śniadanie lub zaczęli już pakowanie. Wydaje się, że pole namiotowe we Fromborku jest dla większości gości przystankiem w podróży na jedną noc.

https://lh3.googleusercontent.com/-0...42/image1.jpeg

Wieczorem widoczny na zdjęciu trawnik był pełen namiotów. Mimo wielu gości bar na polu namiotowym miał dość słabą ofertę. Podobno na śniadanie można było dostać wrzątek. Ponieważ mieliśmy jak zwykle nadmiar jedzenia z Biedronki, podzieliliśmy się śniadaniem z nowo poznanymi motocyklistami. Po śniadaniu czekało nas pakowanie. Tym razem trzeba było zwinąć namiot, materace, śpiwory. Zajęło nam to o wiele więcej czasu niż się spodziewaliśmy. Motocykle przeprowadziliśmy w cień, na słońcu nie dało się wytrzymać. W końcu o godz. 11 według mojego czasu (wieczorem okazało się, że telefon przestawił się na czas litewski – 1 godzina do przodu) udało się nam wyruszyć.
Ranek był bardzo ciekawy. Jechaliśmy wzdłuż kanału Elbląskiego i Mierzei Wiślanej. Piękna trasa.

https://lh3.googleusercontent.com/-W...c42/image2.png

Jechaliśmy także przez ruchomy most, gdzie był nakaz jazdy zygzakiem. Śmiesznie to wyglądało, gdy samochód przed nami jechał jak pijany.

https://lh3.googleusercontent.com/-q...c42/image3.png

Było też sporo zwodzonych mostów.

https://lh3.googleusercontent.com/-1...c42/image4.png

https://lh3.googleusercontent.com/-D...c42/image5.png

Niestety sama droga do Krynicy Morskiej i Piasków okazała się mniej ciekawa, ze względu na sznur samochodów zmierzających w tym samym kierunku. Ciągłe wyprzedzanie, a jezdnia w niektórych miejscach w fatalnym stanie.

https://lh3.googleusercontent.com/-f...c42/image6.png

https://lh3.googleusercontent.com/-9...c42/image7.png

W Piaskach Łukasz zarządził przerwę naprzeciwko stoiska z goframi. Miała być kawa, ale co tam, gofra też zjadłam z przyjemnością. Dawno nie jadłam tak dobrego gofra. Przede wszystkim był posypany świeżymi truskawkami, jagodami i brzoskwiniami. Gofr dodał nam siły na dalszą drogę.

https://lh3.googleusercontent.com/-6...42/image8.jpeg

Nawet dziki przyszły powęszyć, ale nic nie dostały. Za dobre było.

https://lh3.googleusercontent.com/-d...42/image9.jpeg

Droga powrotna z Mierzei Wiślanej minęła szybciej. Nie było tyle samochodów do wyprzedzania. Gdyby nie te samochody byłoby całkiem przyjemnie, bo było trochę zakrętów i jechaliśmy przez las.
Do Gdańska dostaliśmy się promem, którym już kiedyś płynęliśmy. Drogę tę pokazali nam znajomi trampkarze z wybrzeża, do których się podczepiliśmy, gdy ze zlotu w Kalu wracaliśmy do domu dość okrężną drogą. Powrót z nimi to była czysta przyjemność.

https://lh3.googleusercontent.com/-9...2/image10.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-8...42/image11.png

https://lh3.googleusercontent.com/-0...42/image12.png

W Gdańsku zamiast trzymać się obwodnicy, skusiliśmy się na trasę bliżej morza. Łukasz nawet zjechał do centrum na przerwę.

https://lh3.googleusercontent.com/-Z...42/image13.png

Przystanek był dość przyjemny, ….

https://lh3.googleusercontent.com/-D...2/image14.jpeg

… ale po przerwie. Droga przez Trójmiasto to była istną tragedią. 30 stopniowy upał, korki i non stop światła.

https://lh3.googleusercontent.com/-0...42/image15.png

https://lh3.googleusercontent.com/-3...42/image16.png

https://lh3.googleusercontent.com/-P...42/image17.png

Po wydostaniu się z tego piekiełka pojechaliśmy do Władysławowa. We Władysławowie Łukasz zatrzymał się i zapytał mnie, czy na pewno chcemy jechać na Hel. Ponieważ nigdy tam nie byłam, a teoretycznie był to cel naszej podróży na ten dzień, to obstawałam przy pierwotnym planie. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że jednak pojedziemy. Poza miejscowościami droga na Hel była urokliwa, ponieważ nie było dużo samochodów. Gorzej było natomiast przy wjeździe do każdej miejscowości.

https://lh3.googleusercontent.com/-9...42/image18.png

https://lh3.googleusercontent.com/-C...42/image19.png

https://lh3.googleusercontent.com/-D...42/image20.png

Na Helu dojechaliśmy do samego portu.

https://lh3.googleusercontent.com/-4...2/image21.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-F...2/image22.jpeg

Była tam ciekawa hipsterska restauracja w autobusie, ale po drodze widziałam dobrze wyglądającą smażalnię ryb „Błękitny Gryf“ w Jastarni. A rybkami jeszcze się nie przejedliśmy. Był to dobry wybór. Dorsz był co prawda mrożony, bo był zakaz połowu, ale i tak pychotka. A dodatkowo nie było tak drogo. 6 zł za 100 gr, spora ilość frytek, za ketchup nie trzeba było ekstra płacić.
Zaraz za Jastarnią dziękowałam, że zjedliśmy obiad i miałam siłę na to, co nas czekało. Kilku a nawet kilkunastokilometrowy korek. Biedni kierowcy samochodów osobowych czekali, a my przejeżdżaliśmy boczkiem boczkiem. Chyba złamaliśmy wszystkie możliwe przepisy – jazda pod prąd, przekraczanie podwójnej ciągłej, wymijanie wysepek z niewłaściwej strony. Nie pochwalamy takiej jazdy, ale naprawdę nie dało się inaczej. Suzi i tak miała ponad 110 stopni na termometrze wskazującym temperaturę oleju. Niektórzy kierowcy byli tak uprzejmi, że zjeżdżali robiąc nam miejsce, inni wręcz przeciwnie mieli wypisanie na twarzy: skoro ja nie mogę, to ty też nigdzie nie pojedziesz.
Ponieważ byliśmy zmęczeni upałem i jeżdżeniem przez cały dzień w korkach, stwierdziliśmy, że poszukamy noclegu już w Jastrzębiej Górze. Nie była to dobra decyzja. Nigdy w życiu nie widziałam takiego tłumu. Nawet podczas koncertu. Czym prędzej uciekliśmy stamtąd.
Szukaliśmy dalej. Byle do następnej miejscowości. A tam nadal nic wolnego. Z drogi zadzwoniłam do znajomego w Słajszewie, który prowadzi agroturystykę i ma naprawdę dużo miejsc noclegowych, ale okazało się, że nawet on nie miał nic wolnego. Tego dnia odebrał około 100 telefonów. Powiedział nam, że od kilku dni jest szał, i że nie pamięta takiego sezonu.

Trzeba było szukać dalej. Po ujrzeniu znaku „wolne pokoje” zdecydowaliśmy się zjechać z trasy. Dojechaliśmy do odrestaurowanego dworku, gdzie na szczęście były wolne miejsca. Co prawda nie w dworku, a w budynku obok.

https://lh3.googleusercontent.com/-h...42/image23.png

Pokoje te pamiętały czasy PRLu, ale najważniejsze, że nie padało na głowę. Ponieważ nie było tam piwa, pojechaliśmy jeszcze do sklepu. Tam spotkaliśmy parę podróżującą Rometem 125. Przyjechali z Sosnowca.

https://lh3.googleusercontent.com/-4...42/image24.png

Okazało się, że śpią w tym samym dworku. Wieczorem przy piwku okazało się również, że są prawdziwymi pasjonatami. Rometem byli nawet w Alpach. Świetny przykład na to, że dla chcącego nic trudnego.

https://lh3.googleusercontent.com/-T...42/image25.png



https://www.youtube.com/watch?v=AgRvGNgbsmk

Dystans: 383 km
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 45 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 45 zł/ os.+ 3 zł klimatyczne

C.D.N.

sebol 11.11.2015 16:50

Śniadanie: 15 zł
Obiad: 45 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 45 zł/ os.+ 3 zł klimatyczne

Wrażenia bezcenne :D :Thumbs_Up:

adamsluk 13.11.2015 15:18

Cytat:

Napisał sebol (Post 456187)
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 45 zł
kolacja: 15 zł
Nocleg: 45 zł/ os.+ 3 zł klimatyczne

Wrażenia bezcenne :D :Thumbs_Up:

Mówisz o naszej rozrzutności, czy o 3 PLN klimatycznego ? ;)

sebol 13.11.2015 16:44

To klimatyczne zabujczo podnosi koszty.

adamsluk 17.11.2015 18:46

Dzień 12
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 12

05.08.2015

Zaraz po śniadaniu byliśmy umówieni z nowo poznanymi pasjonatami Rometa.

https://lh3.googleusercontent.com/-C...42/image1.jpeg

Mieliśmy poczekać z wyjazdem na nich. Co prawda jechaliśmy w przeciwnym kierunku, ale chcieliśmy zobaczyć jak są spakowani. Niestety, dzień zapowiadał się upalnie, a my byliśmy gotowi do jazdy wcześniej. Będziemy musieli to zobaczyć na forum Rometa, na którym zamierzają opisać swoją podróż. Pamiętając wczorajszy koszmar jazdy w nadmorskich korkach, zrezygnowaliśmy z pierwotnego planu jazdy jak najbliżej morza.
Do czasu. Nie wiem, co nas podkusiło, ale odbiliśmy do Ustki. Tragedia. Gdy podjechałam do Łukasza na skrzyżowaniu, aby zapytać się o dalszą drogę, zobaczyłam że jest źle. GPS Łukasza zwariował i pokazywał trasę do góry nogami.
Po Ustce było Darłowo, gdzie mieszkają nasi przyjaciele z forum Transalpa – Robi i Ola. Być może przeczytawszy tę relację poczują się urażeni, że nie wpadliśmy na kawę, ale był to czas, gdy wszyscy są w pracy, a upał był tak niemiłosierny, i mieliśmy tak dość korków nad morzem, że chcieliśmy jak najszybciej dojechać do Świnoujścia.
Ponieważ znudziła się nam droga krajowa do Koszalina, skręciliśmy na Łazy. Droga była wyłożona płytami betonowymi i myślałam, że będzie ciekawie.

https://lh3.googleusercontent.com/-x...c42/image2.png

Było, ale niestety tylko przez chwilę …

https://lh3.googleusercontent.com/-1...c42/image3.png

gdy dojechaliśmy do Mielna znów trzeba było mijać sznur samochodów.

https://lh3.googleusercontent.com/-i...c42/image4.png

Łukasz chciał stanąć na obiad, ja natomiast chciałam jak najszybciej wydostać się z tego piekła. A to i tak było nic, w porównaniu z tym, co zobaczyliśmy na wyjeździe. Ludzie, którzy chcieli dostać się do Mielna stali w kilkunastokilometrowym korku. Jeden zdesperowany rodzic biegł wygłupiając się z dzieckiem chodnikiem wzdłuż sznura samochodów. Miał duże szanse, aby być pierwszym.

https://lh3.googleusercontent.com/-8...c42/image5.png

Trasa prowadziła nas dalej drogą krajową nr 11 do Kołobrzegu. Myśleliśmy, że droga krajowa nie będzie zatłoczona, więc daliśmy się skusić. Kolejny błąd. Tym razem przez 8 km jechaliśmy środkiem drogi między stojącymi samochodami. A żar lał się z nieba. Masakra.

https://lh3.googleusercontent.com/-n...c42/image6.png

Ponieważ nie mieliśmy już sił na dalszą jazdę w korkach, stwierdziliśmy że plany są po to, aby je zmieniać i odbiliśmy na Trzebiatów. Tym razem była to dobra decyzja. Tam mój głodny wzrok wypatrzył „Ukraińską Chatkę”. Jedzenie było smaczne, świeże i niedrogie. Na pytanie skąd pomysł prowadzenia restauracji z taką kuchnią w tym miejscu, właścicielka, która była jednocześnie kelnerką odpowiedziała, że mają kucharkę z Ukrainy i w tej kuchni czuje się najlepiej.
Po pysznym obiedzie trzymając się obranego kursu jechaliśmy 103 km w kierunku Kamienia Pomorskiego. Baliśmy się powrotu nad morze, ale trzeba było zaryzykować. Okazało się, że nie było tak tragicznie, jak się spodziewaliśmy. Dobre wrażenie zrobił na nas Dziwnówek. Mieliśmy wrażenie, że nie ma tam aż takich tłumów, i tyle stoisk, jak w innych miejscowościach. Poza tym z jednej strony morze, a z drugiej zatoka. Fajne miejsce. Jeżeli jakimś cudem uda nam się zapomnieć o korkach i tłumach i przyjdzie nam ochota pojechać nad polskie morze w sezonie, to spróbujemy właśnie tam.
Przy wyjeździe z Dziwnowa, natrafiliśmy na stojące samochody. Myśleliśmy, że zaczął się już korek do Międzyzdrojów.

https://lh3.googleusercontent.com/-G...c42/image7.png

Ale nie. Okazało się, że ludzie czekają na otwarcie zwodzonego mostu. Mieliśmy sporo szczęścia, ponieważ gdy tylko podjechaliśmy pod szlaban i zgasiliśmy silniki, podniesiono szlaban i mogliśmy jechać dalej.

https://lh3.googleusercontent.com/-q...c42/image8.png

https://lh3.googleusercontent.com/-K...c42/image9.png

Dalej droga prowadziła przez Woliński Park Narodowy.

https://lh3.googleusercontent.com/-Z...42/image10.png

Jadąc tam miałam nadzieję, że Łukasz włączył kamerę. Było to bardzo malownicze miejsce: piękny, równy, szeroki asfalt, trochę zakrętów, wysokie drzewa liściaste i promienie zachodzącego słońca przebijające się między drzewami. Piękny widok. Później okazało się, że niestety nie miał włączonej kamerki. Szkoda.
W Międzyzdrojach nie było źle. Udało nam się sprawnie przejechać, aczkolwiek nie zjeżdżaliśmy do portu, ponieważ robiło się późno, a my musieliśmy jeszcze poszukać noclegu. Szkoda, że już jedliśmy. W porcie można zjeść dobrą świeżą rybę w nienajgorszej cenie.
Przed Świnoujściem minęliśmy tablicę informującą, że na przeprawę promową trzeba czekać 70 min. Zgodnie z patentem Szparaga zaprezentowanym na przeprawie promowej w Hiszpanii pojechaliśmy bokiem, przecież my służbowo, a poza tym zajmujemy mniej miejsca i wjedziemy tam, gdzie samochody nie wjadą. Tym razem też mieliśmy szczęście. Gdy przebiliśmy się na czoło kolejki, podpłynął prom. Przeprawiliśmy się błyskawicznie.

https://lh3.googleusercontent.com/-k...42/image11.png

https://lh3.googleusercontent.com/-h...2/image12.jpeg

Zaraz po zjeździe z promu drogę przecięła nam maciora z małymi, a za nimi podążał zagubiony knur. Nie chciałabym spotkać tej gromady jadąc na rowerach z dziećmi. Jednak dziki nie były nami zainteresowane.

https://lh3.googleusercontent.com/-O...42/image13.png

W Świnoujściu od razu udaliśmy się do miejsca, w którym zatrzymaliśmy się niecały rok temu z Jagodą, gdy miała 6 tygodni. Łudziliśmy się, że pani Grażyna będzie miała wolne miejsca. Niestety, nic z tego. Pojechaliśmy szukać dalej. Oprócz pola namiotowego, za które winszowali sobie 50 zł, nie znaleźliśmy nic wolnego. Ja koniecznie chciałam iść na plażę i wypić piwo. Przejechać całe wybrzeże i nie być nad morzem. To byłaby porażka. A na polu namiotowym nie zostawiłabym bez opieki motocykli, ubrań, kasku, całej elektroniki. W końcu wróciliśmy do pani Grażyny po pomoc. Tak długo szukała rozwiązania, aż je znalazła. Ponieważ mieliśmy materace i śpiwory w grę wchodziło spanie w garażu lub w wykańczanym pokoju dla letników. Stanęło na tej drugiej opcji. Pani Grażyna była ciekawa, kto będzie tam pierwszy spał. Chyba nie spodziewała się, że dwóch zbłąkanych motocyklistów do niej zawita i poprosi o nocleg. W apartamencie trwały prace wykończeniowe, a do pokoju schodziliśmy po drabinie. Stworzyło to niesamowity klimat.

https://lh3.googleusercontent.com/-w...2/image14.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-r...2/image15.jpeg

W końcu dotarliśmy nad morze. Ponieważ było zbyt późno i chłodno na kąpiel, skończyło się na krótkim spacerze brzegiem morza

https://lh3.googleusercontent.com/-d...2/image16.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-A...2/image17.jpeg

i na piwku w barze na plaży. Mimo dziwnych zasad – leżak tylko po zostawieniu karty, piwo tylko w plastikowym kubku, jeżeli wychodzi się z leżakiem na piasek – nie pozwoliliśmy się wyprowadzić z równowagi i delektowaliśmy się zimnym piwem z kufla przy zachodzącym słońcu. Chociaż jestem osobą ceniącą sobie spokój i porządek, czasami nie lubię zachodnioeuropejskiego sposobu funkcjonowania: od zakazu do zakazu. Zwłaszcza na wakacjach. Zaczynam wtedy odczuwać brak wolności. Chyba czas kierować się na wschód.

https://lh3.googleusercontent.com/-d...2/image18.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-X...2/image19.jpeg

Wieczorem zauważyłam, że zapomniałam zabrać notatnika do spisywania wspomnień, wiec z Łukaszem wpadliśmy na pomysł, aby je nagrać. Ponieważ zaczęliśmy jednak mylić dni, a nie było to spowodowane ilością piwa, lecz zmęczeniem materiału, zarzuciliśmy ten pomysł. Poszliśmy spać.

https://lh3.googleusercontent.com/-1...2/image20.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-v...2/image21.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-R...42/image22.png



https://www.youtube.com/watch?v=8PXAq-uMteU

Dystans: 454 km
Śniadanie: 15 zł
Obiad: 35 zł
kolacja: 30 zł
Nocleg: symboliczna złotówka/ os.

C.D.N.

adamsluk 05.12.2015 13:07

Dzień 13
 
"PLR - POLSKA RAZEM – ADAMSLUK (HONDA TRANSALP) i KIKI (SUZUKI FREEWIND)"

Dzień 13

06.08.2015

Rano wstaliśmy wcześnie, aby oddać robotnikom plac budowy. Pod altaną czekał na nas czajnik i naczynia do przygotowania śniadania. Ponieważ nie ustaliliśmy ceny za nocleg, udaliśmy się do właścicielki uregulować należność. W Maroku to by nie przeszło. Tam zawsze trzeba pytać, zanim się coś zamówi, bo może się okazać, że będzie to najdroższa kawa lub nocleg w życiu. Pani Grażynie potraktowała całe zdarzenia jako przygodę i poprosiła o symboliczną złotówkę na pamiątkę. Tego się nie spodziewaliśmy. Miłe zakończenie podróży. Dobrze, że zdecydowaliśmy się rozpocząć podróż od jazdy na południe. Gdyby ostatni nocleg był w Bogatyni, nie byłoby tak optymistycznie. A tak przemiły akcent na koniec podróży. Czas wracać do domu.

https://lh3.googleusercontent.com/-x...42/image1.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-2...42/image2.jpeg

Według GPSa mieliśmy do przejechania 470 km. Łukasz stwierdził, że to trochę dużo i chciał pojechać na szagę S3. Jednak tym razem powiedziałam stanowczo nie. Nie po to jechałam tyle kilometrów, żeby nie zamknąć pierścienia wokół Polski. Stwierdziliśmy, że najwyżej wrócimy po ciemku lub przenocujemy gdzieś po drodze. Po 30 kilometrach GPS zmienił zdanie i zmniejszył dystans do 320 km. Chyba coś mu się pokiełbasiło. Może od temperatury? Chociaż upał był niemiłosierny, zostaliśmy na trasie. Na pewno damy radę. No chyba, że będzie bruk. Żartuję, po tylu kilometrach to i bruk nie jest aż tak straszny. Początkowo jechaliśmy nudną S3, ale w Wolinie skierowaliśmy się na zalecany podczas powrotu znad morza objazd. Objazd nam się podobał.

https://lh3.googleusercontent.com/-O...c42/image3.png

https://lh3.googleusercontent.com/-N...c42/image4.png

W Szczecinie upał stał się na tyle nie do zniesienia, że zrezygnowaliśmy z kawy u Łukasza siostry. Nie mieliśmy ochoty ugrzęznąć w korkach. Niestety, mimo że nie wjeżdżaliśmy do centrum, nie obyło się bez świateł i czekania. Pot lal się z nas strumieniami. Żałuję, że trasa prowadziła dalej w dół i trzeba było zrezygnować z drogi do Nowego Warpna. Za gorąco, za daleko, a poza tym nasz pierwotny plan nie zakładał takiego wariantu. Będzie pretekst, aby tam wrócić.
Droga do Gryfina była nudna. Ładnie zrobiło się w okolicy Cedyni, gdzie część trasy przebiegała zaraz przy Odrze. Piękna droga.

https://lh3.googleusercontent.com/-k...c42/image5.png

https://lh3.googleusercontent.com/-Q...c42/image6.png

https://lh3.googleusercontent.com/-A...c42/image7.png

https://lh3.googleusercontent.com/-2...c42/image8.png

https://lh3.googleusercontent.com/-h...c42/image9.png

Niestety ta bajka nie trwała zbyt długo. Końcówka była nudna. Szeroka trasa, mnóstwo tirów. Ale pierścień trzeba było zamknąć.

https://lh3.googleusercontent.com/-O...42/image10.png

Udało się. Po dojechaniu do Słubic i skręcie na Ośno Lubuskie na naszych twarzach pojawił się szeroki uśmiech, a Łukasz wręcz podskakiwał z radości na swoim motocyklu i machał witkami na wszystkie strony.

https://lh3.googleusercontent.com/-Y...42/image11.png

Pewnie jadący za nami kierowcy myśleli, że nam odbiło. A my cieszyliśmy się jak dzieci. Nie tylko my. Gdy zajechaliśmy na podjazd pod garaż w Międzyrzeczu, tata Łukasza przywitał nas całując ziemię i dziękując opatrzności, że dotarliśmy cali i zdrowi.

https://lh3.googleusercontent.com/-7...42/image12.png

Chyba nie wierzyli, że nam się uda. My też nie do końca. Ale udało się objechać Polskę dookoła. Do Międzyrzecza przyjechaliśmy brudni, wymęczeni, ale szczęśliwi.
Wieczorem przy piwku zaczęło nas dręczyć pytanie. Co teraz. Kiedy będziemy mieć czas, aby znów gdzieś pojechać. Poczuć się wolnym od trosk dnia codziennego.
Nie żałujemy, że zdecydowaliśmy się na podróż po Polsce. Nasz kraj jest piękny, różnorodny. Poznaliśmy mnóstwo sympatycznych, pomocnych i życzliwych ludzi. Byliśmy w miejscach, do których nigdy byśmy nie dotarli, gdyby nie ta podroż. Przeżyliśmy dużo przygód, czasami było nerwowo, a czasami śmiesznie. A co najważniejsze podróż we dwoje znowu nas do siebie zbliżyła. Pozwoliła nam odbudować relacje, które gdzieś w natłoku obowiązków się przykurzyły. Czas zacząć marzyć dalej. Zobaczymy, dokąd serce i oczy nas następnym razem poniosą.

https://lh3.googleusercontent.com/-6...2/image13.jpeg

https://lh3.googleusercontent.com/-g...42/image14.png



https://www.youtube.com/watch?v=zA4w3wLaavc

Dystans: 370 km
Śniadanie: 20 zł
Obiad i kolacja: w domu
Nocleg: w domu

KONIEC :at:

Wrzucimy później jeszcze małe podsumowanie :)

jaro5000 05.12.2015 13:13

kurde, muszę się nauczyć robić jakieś foto-postoje w trasie :P nie ma mani jednego zdjęcia z tygodniowej włóczęgi, ale wspomnień całą głowę. Fajnie się czytało i oglądało - dzięki za obszerną relację.

Melon 05.12.2015 16:25

Ja też jestem pod wrażeniem.:)

czarekszo 07.12.2015 11:26

Super się czytało, pozdrawiam i gratuluję :Thumbs_Up:

matata 07.12.2015 12:37

Fajna relacja. :) Gratuluję.

erto 18.03.2016 19:48

Normalnie pełna profeska :cool:, bardzo sympatycznie się czyta takie relacje ;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:39.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.