![]() |
Cziesky pedal Ekspedyszyn 2016
Niniejszym kilka slow o ekspedycji Polskiej Akademi Naukowej i Przyjaciol Piwa (PANiPP) ktora to wyruszyla w poszukiwaniach stwora z Bazin, o ktorym kraza legendy, przekazania i piosenki oraz masa zarumienionych policzkow od krasiwych Dziewczyn. Piosnka wstepna na wstepie wlasciwym do wyzej wymienionej ekspedycji
Jak widac ekspedycja naukowa siegala terenow bardzo niebezpiecznych, z tych rodzajow - Nie idz tam, bo tam Cie zje - jak to mowila Mama. Ekspedycja bardzo pionierska, gdyz nikt przedtem nie odwazyl sie na odwiedzenie bazin przy drodze na Vizovice. Tych trzech odwaznych trzeba wymienic, nie dla slawy i splendoru, gdyz ekipa naukowcow jest na wysokim swiatowym poziomie i tej slawy kompletnie nie potrzebuje. Prof. Kocur - Osoba o wysokiej kulturze osobistej i nieosobistej. W swoim laboratorium wygotowuje najlepsze lekartswa od bolu glowy nastepnego dnia. Rozwiazal rownania z ksiegi szkockiej - sliwki + czas + woda + temperatura. Specjalista w dziedzinie chmielu, slodu i wody i spraw wokolo zwiazanych. Doc. E (uzyje tutaj skrotu aby nie draznic programow banujacych na tym forumie, ktore to ostatnio zawiesily forum) - mlody adept na naukowca. Specjalista plynow do odkazania gardla i oczyszczania duszy. Mlody naukowiec przed ktorym roztacza sie swietlana przYszlosc na najwiekszych uczelniach swiatowych Dr. Honzik - przyszly profesor, specjalista od wszystkiego co nie jest nietrzezwe. Lacznik kierownicy z pedalami. Znany w srodowisku naukowym swiatowych uczelni. Ostatni schodzi z kazdego pokonferencyjnego spotkania naukowego. Relacja bedzie w rozniczkach, znaczy w skonczonych odcinkach czasu. Po zsumowaniu tej roznicziczki, moze wyjsc pole relacji tej ekspedycji. Udzial tak slynnych naukowcow pozwala to pole rozszerzac w nieskonczonosc ale trzeba uwazac aby nie przekroczyc granicy funkcji w czasie i drogi bo mozna ominac czeska knajpe z piwem. Hymn zostal juz napisanych dobre kilka lat temu i zdobyl wiele nagord muzycznych Przygotowania trwaly kilka lat w znoju i pocie i czesto ladowala w polu. Bardzo szerokim polu... Relacja Docenta E dla magazynz Nejczer, ktor to relacja ukaze sie w przyszlym numerze: Turystyka piwna w Czechach ma przyszłość. Z dr Honzikiem upodobaliśmy sobie 10-tki, bo można to pić i spokojnie jechać. Ba... można... Trzeba! Tym razem nakręciliśmy trochę więcej km-ów i sporo tego wypadło pod górkę. Najpierw trzeba było dojechać do Bielska, gdzie wyznaczyliśmy sobie miejsce zbiórki (w Katowicach odpadł z imprezy prof. Kocur niestety). Wybrałem najtańszy sposób, czyli zakupiliśmy z profesorem karnet regio (zwany dalej pedżio). Bardzo dobra oferta przewozów regionalnych. Jedyny minus (który w określonych okolicznościach jest plusem), to fakt, że człowiek tłucze się przez całą Polskę lokalnymi połączeniami, z mnóstwem przesiadek. Bilet ważny 2m-ce upoważnia do trzech dowolnych, nielimitowanych kilometrażem i przesiadkami, dobowych przejazdów (czas liczy się od 00-24). Do każdej doby można dokupić bilet na rower w cenie 7zł szt. Z takiej oferty skorzystaliśmy. Dr Honzik dotarł z zachodu samochodem. Pierwszy etap: Bielsko - Cieszyn zajął nam 2h z hakiem i w nadrazi restaurace w czeskim Cieszynie zameldowaliśmy się o 20.20. Spaliśmy w parku nad Olzą po polskiej stronie. Drugi etap: Cieszyn - Frydek Mistek to spokojne kulanie się od knajpy do knajpy przez cały dzień. Pogoda dopisała, było cudnie. Nocleg niedaleko dworca na zapleczu sportowym, w bezpośrednim sąsiedztwie rozłożonego cyrku... http://www.forum.outdoor.org.pl/Smil...sic/smiley.gif Wieczorem nastąpiło pierwsze wabienie Jożina. Było skuteczne i pozwoliło nam w sposób jasny określić jego preferencje. Trzeci etap: Frydek Mistek - Koprivnice, z królewskim podjazdem. Wiele knajp po drodze. Pogoda dalej fest choć dalsze p rognozy nie sa już obiecujące.. Zaliczamy kąpiel w rzece, gdzie po raz kolejny trafiamy na ślady bytności Jożina. Późnym popołudniem lądujemy w Kopriwnicy. Uzupełniamy zaopatrzenie i inwestujemy w pułapkę feromonową na Jożina. Jesteśmy już na Morawach... Nie może się nie udać. Vive miało wczoraj gorzej... http://www.forum.outdoor.org.pl/Smil...assic/wink.gif Wieczorem napięcie rośnie. Lokujemy się nad rzeką, zastawiamy pułapkę i... idziemy spać. Czwarty etap: Kopryvnice - Cieszyn. Rankiem łapiemy Jożina! SUKCES FULL EKSPEDYSZYN CZESKI PEDAL 2016!!! Tego nie da się w dwóch słowach opisać. Nie wydajemy jednak Jożina lokalnym władzom, co pierwotnie chodziło nam po głowie. Uwalniamy go na bagnach i zostawiamy w spokoju. W cale on taki, nie taki straszny... Można by powiedzieć, swój chłop... http://www.forum.outdoor.org.pl/Smil...sic/smiley.gif Dalej knajpa, muzeum techniki Tatra, knajpa i dworzec. https://www.youtube.com/watch?v=TIAN1TrkBjg 0 18-tej przesiadka w Ostrawie, gdzie mamy godzinę na nadrazi restaurace (to już nasza trzecia na tej ekspedycji). W Cieszynie wracamy do dworcowej knajpy a po jej zamknięciu celebrujemy życie nocne po czeskiej stronie. Kończymy w barze bistro przy dobrym pifku, gdzie spłukujemy się do cna w towarzystwie specjalistów (i specjalistek) od subkultur młodzieżowych i polskiego rocka. Nocujemy w sprawdzonej już wcześniej miejscówce. Pogoda tego dnia już nie rozpieszczała, ale miała nas w opiece. Etap piąty: Cieszyn - Bielsko. Rankiem po raz pierwszy odczuwam objawy lekkiego kaca. Doskonałym nań środkiem jest stara droga na Bielsko. Na finiszu pałaszujemy fantastyczne pierogi w Jaworze przy skrócie na Dębowiec. Po pierwszej docieramy na miejsce zbiórki i tu się nasze drogi rozchodzą. Dr Honzik odlatuje na zachód, ja nieco później na północ. Staram się jeszcze pobyć w świecie równoległym, jak długo mogę. Przy okazji rozprawiam się z Usypać góry. Historiami z Polesia Małgorzaty Szejnert, spędzając blisko dwie doby w pociągach PR... Na zachętę polecam krótki rozdział o kołtunie... cdmn |
Naszonal dzeografik podeslal probke filmu na festival filmow naukowych...
nie powisi dlugo wiec paczec |
Kocham Te forum:) Świry!!!
|
Nie widze filma, ale generalnie alkoturizm to je to.:)
|
Przeczytałem i obejrzałemżem ze łzami w oczach a to głównie dlatego, że jest 8.30 a chce mi się browara z mocną pianą.
I za to Fazik masz w ryja!! :D piekne m |
Dawaj CD.
:Thumbs_Up::) |
Już żałuje!:Thumbs_Up:
|
Dobre !
|
Spragnieni piwem adepci PANiPP, dowod udowadniajacy bedzie wykazany wkrotce. W tym celu zaopatrzyc sie najlepiej w czeska disitke aby chociaz troche zrozumiec powage naukowa tej ekspedycji. W ryja nie dajemy, naukowo sie mowi : postaw piwo a wytlumacze
Ciag dalszy nastapil w bardzo malej rozniczce od x1= chwila ; x2= chwila + 2 momenty. Ogolnie rzecz biorac inkrement +2 momenty bedzie sie tu czesto przewijal. Jakby ktos chcial to komputerowo rozkminic proponujemy: < public void main < inkrement = 1 < if moment = 1chwila set "1chwila + 2 momenty" Odcinek kolejny zatwirdzony przez cialo pedagogiczne po naradzie " Po zajawce rozłożymy kolejne etapy na więcej czynników. Dzisiaj etap I. Nikt nie jest doskonały. To motto tego etapu. Szanujmy więc i akceptujmy niedoskonałych, bo szybko możemy ich zastąpić. Ja np. doskonale opracowałem plan marszruty. Najpierw wszedłem na stronę PKP i rozkminiłem dojazd: http://i66.tinypic.com/20it5ja.jpg Siedem przesiadek... Z profesorem Kocurem mamy się spiknąć w Koluszkach. Start o 5.22 z rana, to nie jest to, co lubię ale na szczęście rowerem do dworca mam niecałe 5 min. Wstało mi się nawet znośnie - o 4.26. Końcówka pakowania i spod chaty startuję dokładnie 5.09. Na dworzec wjeżdżam o 5.12. No prawie... Trza drałować po schodach, bo windę zajął jakiś zmęczony jegomość. Wygląda tak pociesznie, że postanawiam mu pstryknąć fotę. Czekam aż ludzie spieszący na pociąg, co właśnie wjechał na peron, wyjdą z kadru i rzeczoną robię. Wesoło parkuję przy tablicy z odjazdami pociągów, kontroluję czas, jest git. Do odjazdu 5 minut... Rozglądam się po dworcu, kiedy w głośniku coś skrzeczy. Ledwie rozumiem ale pani zapowiada Hutnika IC do Katowic. Lukam więc sobie na tablicę, o której on będzie w tych Katowicach. Odjazd 5.18, przyjazd 13.33... Pięknie, myślę sobie i sprawdzam o której ja do tych Katowic dojadę na moim karnecie, zerkając na domową ściągę. Wychodzi mi 19.08, he, he. Ale zaraz zaraz... Coś mi się na tej tablicy rzuciło w oczy. Mój pociąg PR do Bydgoszczy już... odjechał?! Kurwa... No co jest? 5.12?! Ponownie łapię ściągę i czytam: 5.22... Jeszcze raz na tablicę i wszystko jasne... Gdybym nie focił gościa, to bym zdążył. Na ściądze - szewski błąd. jakoś mi się jedynka na dwójkę pomieniała... Kwadrans później siedzę już przy kompie i studiuję kolejne połączenia. Nie ma opcji, byśmy regionalnymi dojechali przed upływem doby, poza tym w nocy regionalne nie kursują. Na karnecie, czeka nas kibel do rana na dworcu w Katowicach. No, tego Kocurowi nie zrobię. Znajduję połączenie z Łodzią IC (do Katowic), które daje nam szansę dotłuc się do Bielska kole 22-giej. Rad nie rad, kupuję bilet i cała moja ekonomia wyjazdu się kładzie. Pal sześć. Ważne, że profesor akceptuje rozwiązanie i będzie miał nawet bliżej, niż do Koluszek. Przezornie jednak sprawdza sam jeszcze równolegle, czy połączenia w ogóle istnieją i z ulgą potwierdza. http://i67.tinypic.com/4rxhsz.jpg Na drugiej stronie dopisuję... Na dworcu jestem na blisko kwadrans przed odjazdem i tylko po to, by zaraz wysłuchać skrzeczącą panią, że mój IC Chemik już ma opóźnienie 10 minut... Ponownie rozglądam się na dworcu i widzę młodzieżową ekipę, do której zmierza stara, dobra znajoma . No tak. Jedzie z ekipą do Tychów na MP w pływaniu juniorów młodszych. Mają bezpośrednie pendolino, które odchodzi wg rozkładu później od mojego, ale dzisiaj... wcześniej. Do pociągu właściwego wsiadam 25 minut po planowym terminie. Dzwonię do Kocura: - W zasadzie, to mogę powiedzieć, że chyba jadę... :) Zaształowałem rower... http://i68.tinypic.com/1tloyg.jpg ...i z plecaka wyjąłem opasłą (jak na ekspedycję rowerową) książkę. Wspomniane Usypać góry. Historie z Polesia. Z lubością oddaję się lekturze i przenoszę w lata dwudzieste ubiegłego wieku. Autorka pisze swobodnie i wciąga mnie, jak poleskie bagna, na które zabiera mnie z panną Boyd, Cartonem de Wiart, Izaakiem Sierbowem (ten gagatek fotograf, wybrał się był na Polesie rowerem np., co w tamtych czasach było czynem na Polesiu niebywałym), księciem Karolem Mikołajem Radziwiłłem, czy też Napoleonem Ordą i innymi, równie ekscytującymi postaciami. Bardzo szybko na 51-szej stronie docieram do rozdziału: O hołdownikach i przeciwnikach kołtuna. Ot, takie perełki słowne z wykładu profesora Lebrun`a (1862r - klinika chirurgiczna w W-wie): "...Macie panowie przed sobą zjawisko kołtunem zwane. Spotkacie się z nim nieraz, o kto by z was chciał wielką liczbę na raz kołtunów zobaczyć, niech jedzie w krakowskie, do zach. guberni lub najlepiej między błota pińskie. Tamto spotkalibyście takie okazy, o jakich dziś, nie widząc jeszcze żadnego podobnego, wyobrażenia mieć nie możecie..." Na dworcu w Kaliskiej tak oto zaczytał się w tym rozdziale profesor Kocur: http://i66.tinypic.com/2u4qauf.jpg Na zbliżeniu widać, że nasz naród w ogóle, jest ulicznie oczytany. http://i68.tinypic.com/j8cwvl.jpg Dla tych, co kołtuna jeszcze nie widzieli, służę zdjęciem poniżej: http://i68.tinypic.com/1z1fcea.jpg Cdn. |
Rozniczkowanieosiagnelo pierwsza granice Lagrange'a ,zcalkowalo ppowierzchnie miedzy x1 i x2 poczym pomknelo do inkrementu x3. Lista filadelfijska stoi otworem przy takim tempie opisywania tego przelomowego dla swiata odkrycia. Czy na sali sa jacys pilni studenci? Laborki sa w przygotowaniu wiec przedwstepnie pytam...
edit: oczywiscie studentki tez chetnie widziane w rmach rownouprawnienia... 3:) Na tyłach dworca kolejowego, zaparkowaliśmy przy rampie i na chwilę zajęliśmy się raciborskim. Czułem się w obowiązku postawić profesorowi rzeczone. Policja też poczuła się, kiedy to nagle wyjechała z za węgła, zaskakując nas kompletnie. Znaczy służby w dobie terroryzmu mamy czujne, obywateli mniej. Ratują nas... rowery. Zwłaszcza kocurowy zestaw. Pan policjant siedzący po prawej widząc je, macnął tylko ręką i... odjechali... :) Podobnie jak my, policjanci również, nie stwierdzili dziejącej się szkody społecznej. Policjantów tym sposobem serdecznie pozdrawiamy! Zostawiamy po sobie porządek i udajemy się na peron. Nasze pierwotne połączenie wypada z powodu awarii i kolejna piramida połączeń się sypie. Od tego momentu postanawiamy działać spontanicznie: http://i66.tinypic.com/mr9qc2.jpg http://i68.tinypic.com/npi2k2.jpg Działania wzmagamy: https://youtu.be/xp0yBnItL4M Jedziemy do Częstochowy. W służbówce towarzyszą nam dwa lustrzane odbicia. Koledzy Sportowcy. Oni jadą na lekko. Ich dalsza marszruta, już na rowerach prowadzi do Krakowa. Napis... http://i67.tinypic.com/351fzg0.jpg ...na klacie Kolegi Sportowca nie pozostawia złudzeń. Pozwoliłem sobie Kolegę odnaleźć na liście: http://mrdp.pl/archiwum/gmrdp-2015/wyniki-gmrdp-2015 Teraz wiem, komu będę kibicował w tym morderczym wyścigu... :) A my...? http://i66.tinypic.com/29beex3.jpg Podziwiamy panoramy za oknem. http://i65.tinypic.com/2efjmsl.jpg Ooo... Rodzinne strony Grzegorza Brzęczyszkiewicza? Łapiemy przesiadkę w Częstochowie. Mamy tylko 6 minut. Na cztery zostawiam profesora samego. Każdą wymieniam na łomżę w przydworcowym sklepie. Operacja w stylu GROM-u, każda sekunda na wagę złotego napoju. Wsiadam, pociąg odjeżdża... :) Po spożyciu, profesorska zaduma. http://i67.tinypic.com/2j8t3o.jpg W Katowicach profesor Kocur sprawdza ostatnie połączenie. Wychodzi na to, że mamy 1,5h dla siebie. Do 23.26 znaczy. Kodujemy termin i ruszamy na miasto. Na majdanie dworca wiele się zmieniło od czasu ostatniej mej bytności tutaj... Jedynym plusem są parasole i rewelacyjna oferta na słowackie piwo z kija. Tmawe 5zł, jasne złotych cztery. Sprawdzamy smak obu. Przy okazji widać, czym różni się lanie piwa do szkła "po naszemu" od "po dobremu". Pomijam już wyjątkową oszczędność pani barowej. W zajawce filmowej jest tablica, jak lać i kosztować piwo ciapowane. Wrócę jeszcze do tematu. Tymczasem pijemy po polsku. Idę opróżnić pęcherz "w krzaki". Proces próbował zakłócić jakiś niekulturalny jegomość, nachodząc mnie w rzeczonych z hasłem: - Dawaj kasę! A może w ryja...? Grzecznie zripostowałem i na tym konwersację zakończono. Równo 20 minut po 23-ciej meldujemy się z Kocurem na peronie. Troszkę jesteśmy zmęczeni. Obrazy niewyraźne... http://zapisz.net/images/860_img_6906.jpg http://i64.tinypic.com/2rmp6xd.jpg W czasie między mój towarzysz odbiera jakąś wiadomość, która wyraźnie podcina mu skrzydła. Ja odbieram drugą: - nasz pociąg... odjechał 20 minut wcześniej. Patrzę na dworcowy zegar, rozkład jazdy i... http://i64.tinypic.com/2e2j6hj.jpg ...wybucham śmiechem. Ale jaja... To się nazywa jazda. Tym razem zakładam okulary i gruntownie robię przegląd pociągów. Pierwszy do BB mamy o 4.29... Znaczy wypada kiblować na dworcu. Robi się chłodno. Plus, bo chłód wieczorny zwiastuje dobrą pogodę dnia następnego. Niestety na tym na razie się plusy kończą. Profesor zbity jak pies oświadcza, że musi wracać... Nie potrafię go zatrzymać. Jego pociąg odchodzi o 4.41. O 4.20 ściskamy się po męsku i każdy z nas rusza w swoją stronę. Punktualnie o 5.42 wysiadam w BB. Ranek wita mnie rześko. Nie ma 10-ciu stopni, więc wdziewam lekką bluzę i śmigam do Lupiego. Droga prowadzi pod górę. Jadę niespiesznie tak, by się nie spocić. Najpierw główną na Żywiec, potem odbijam w Karpacką, na Kamienicę. Gógiel podpowiada mi teraz - 6,2km. Zajęło mi to ponad pół godziny. W dziupli Lupusa melduję się kwadrans po 6-tej, sprawnie rozbijam namiot na wilczej łące i drzemam do 8-mej z minutami. Na więcej nie pozwala mi słońce. Zresztą dobrze, bo nie ma co czasu marnować, zwłaszcza gdy uchylając połać namiotu, ma się taki widok: http://i63.tinypic.com/11t7gwn.jpg Jednym słowem... Znamy się z Lupim, nie od dziś! :) |
Fassi, zmieniłeś koło?
|
piękna opiwieść - zapamiętajcie ten nowosłów - nie raz go jeszcze użyjecie :D
można też ukuć 'śniadanie po Bielsku' Faziku - legalnie juz o tej porze siorbię pianę i cieszę się, że mogę czytać twoje słowa. m |
Ypsi, oszust nie odpalil bo mu swieca wydechla. A tam taka specjalna.
Magiszcze Majtasie, doecent E jest wybitnym specjalista od nowoslowiu wiec do niego te piny golebiem wysylac. Piwo pijem, Öttingera oszywiscie za 5,40 ojro za 20 piw. Pod francska granica wyklady mam. Jak to je po zabojadzku nazdrowie? |
oni tam tak nie muwio :D
|
cd nastapil. Doc. E nadaje dla radia wolna ewropa
No, czytanie jest kwestią bezdyskusyjną... Przed wyjazdem kopałem się trochę z przeszłością celem wyjaśnienia sobie roli, jaką w naszej świadomości pełnią stwory wszelakie. Zajrzyjcie np. tu: http://mer.chemia.polsl.pl/~pborys/m...-slowian3x.pdf oraz koniecznie przeczytajcie: http://biblioteka.kijowski.pl/stomma...%20kultury.pdf Gieysztor podzielił stwory na: - wodne, - leśne, - powietrzne, - związane z ogniskiem domowym. Te trzy pierwsze powszechnie uznawane były za wrogie człowiekowi. No właśnie... Czy aby? Sztomma rozprawiał się z uprzedzeniami. Większość ich wzięła się ze zwykłej niechęci do obcych. Temu właśnie, uprzedzeniu do obcych, poświęcił swój wykład dr Honzik. Nie powiem, baliśmy się uprzedzeń... Najgorsze w takich ekspedycjach, to fakt, gdy ktoś uprzedza ciebie i zgarnia cały splendor. W finale wykładu, krótkie podsumowanie ekspedycji: P.S. Ważnym była również nasza konsekwencja w dążeniu do celu. W poszukiwaniu informacji o Jożinie, tak naprawdę, brakowało jakichkolwiek. Zero publikacji, tylko wyobrażenia. Przyjęliśmy więc prostą strategię - zasięgania języka. Idealnym do tego miejscem są szlaki komunikacyjne (i ich przecięcia), w tym np. dworcowe knajpy lub przydrożne gospody. Korzystaliśmy z tych źródeł skwapliwie. Innowacyjnym zaś podejściem, było wabienie Jożina. O tym wszystkim - wam opowiem. |
Szanowne Grono Naukowe przy następnej wyprawie badawczej weźmie pod uwagę moją osobę jako asystenta technicznego.
Relacja - rewelacja. |
W dniu dzisiejszym odebrałem nowy sprzęt badawczy - tzn 2 koła z napędem nożnym, trochę podobny do tego stosowanego przez Zacne Grono Poszukiwaczy Jozina z Bazin..... i po krótkich testach w okolicy opisywanej przez autora przy okazji tego zdjęcia:
http://i63.tinypic.com/11t7gwn.jpg Objawił mi się rzeczony obiekt poszukiwań: https://lh3.googleusercontent.com/-k..._21_26_Pro.jpg Znaczy się więc, że jest to obiekt migrujący - w chwili obecnej na terenie Beskidu Śląskiego należy szukać jego tropów. |
Kandydacie na asystenta , aplikacje prosze wysylac wraz z zalacznikiem na poczte pantoflowa...
wilqu, czy te brazowe kropki to jest to o czym mysli caly sklad naukowy? :D znaczy Jozin wypadl z Bazin i zostawilem za soba brazowy trop?? Zbior widokow i panoram ktore najbardziej zapadly nam w pamiec na tej wycieczce, przygotowane dla diskawery... i dla Tygodnika nejczer, (dla Was przedpremierowo) vol.2 Po serii wykładów mostowych dr Honzika... No właśnie. Pytanie/zagadka: Ile trwa wykład pana dr-a...? Odpowiedź: - Do ostatniej pustej butelki. Dlatego wyjechaliśmy przez 18-tą. Ostatnie prace przygotowawcze: http://iv.pl/images/44462486094681952757.jpg Przyłapałem dr-a z czekoladą. No bo przecież nie z gps-em! http://iv.pl/images/39379714031977193844.jpg W trakcie badań nad bytowaniem Jożina, sporządziłem coś na kształt portretu pamięciowego, którego nie omieszkałem zabrać. Z mapy nasza trasa do Cieszyna wyglądała tak i... http://iv.pl/images/44212002503754314459.jpg ...nie odbiegała od rzeczywistości. Na moście... http://iv.pl/images/00677417714754785755.jpg ...radość. Pierwszy cel już blisko. http://iv.pl/images/22917228045352693882.jpg Rumaki zaparkowane. http://iv.pl/images/16991689751315573502.jpg W środku zaś konkretny dialog: - Ooo... Staropramen... 10-tka jest? Jest. - To dwa razy proszę. Do której otwarte? Do 22-iej. Patrzymy na zegarek... http://iv.pl/images/32780632838021461697.jpg Mało czasu, mało czasu - króca bomba! Mało czasu, a tak wiele do omówienia. Opracowujemy teorię wabienia Jożina. Przygotowujemy dwa warianty. Klasyczny i oparty na feromonach. Dzisiaj już nie zdążymy zastawić pierwszej pułapki, dlatego konsekwentnie dopracowujemy szczegóły. Z dworcowej knajpy wychodzimy ostatni i decydujemy szukać noclegu nad Olzą. Tutaj sprawdzimy jedną z teorii pochodzenia Jożina. Jożina Olzackiego. Ponieważ pozostała jeszcze jedna kwestia do omówienia - współpraca z naszą ekipą serwisową, pilnie rozglądamy się za jakimiś parasolami na mieście. I tu po raz kolejny okazało się, jakiego nosa ma dr Honzik! Wystawił nozdrza i z powodzi zapachów wyłowił, te o najwłaściwszym poziomie wilgotności. Do zamknięcia opróżniamy po dwa kufle i czujemy się na dzisiaj spełnieni. W parku czeka na nas ekipa serwisowa. Namiot już rozbity, jeszcze tylko sesja zdjęciowa dla magazynu koncernu CZIESKY PEDAL - naszego głównego sponsora i możemy udać się do hotelu. Kurde... Najdroższy w okolicy! Najważniejsze, że wszystko ma. Można się spokojnie zrelaksować i odpocząć przed kolejnym etapem. Tylko bar już zamknięty... Ech. Pan Gógiel Maps: 38,5km. cdmn |
W katedrze tutaj praca wre, podczas gdy Narod szykuje sie do weekendu...
Rankiem, zgodnie z umową sponsorską meldujemy się ponownie na miejscu zbiórki. Że niby śpimy cały czas w terenie i takie tam. Nagle wpadam na podejrzany trop! http://iv.pl/images/26032994049122570295.jpg Jest białe sznurowadło! Na razie niby nic, ale pamiętajmy, że Jożin twarz ma blado białą, więc i może sznurowadła też? Dr Honzik szybko sięga po nasz podstawowy przyrząd badawczy i penetruje najbliższą okolicę. http://iv.pl/images/86462645094739368526.jpg - Jest! Coś jest! Melduje. Przyglądamy się bliżej zjawisku... http://iv.pl/images/81104830804104517878.jpg A więc Jożin (bo na pewno tu był) lubi jajka... Hm. A może się z jajka wykluł...? Cha! Trza jak najszybciej w stosownym miejscu zanalizować zagadnienie i wyciągnąć należyte wnioski! W tym celu, udajemy się do celu. http://iv.pl/images/71517337796264731726.jpg http://iv.pl/images/78091134133741500473.jpg Elegancko. Wnioski wyciągnięte. Na ten moment jest już koncepcja pierwszej pułapki na Jożina. Noo... Teraz ranek jawi się w bardziej różowych kolorach. Mamy niedzielę (niestety) i dworcowy kantor zamknięty, a oferował najlepszy kurs. Otwarta jest Billa nieopodal więc tam wymieniam część waluty i uzupełniamy zaopatrzenie: - połówka arbuza, - 300g parzonego boczku, - 6 rohlików, - 10 jajec, - 300g tłustego twarogu, - 3l 10-tki gambrinusa. Ruszamy z kopyta, że tak powiem. Dr Honzik nadaje mocne tempo, zostawiając mnie delikatnie w tyle. Droga zaczyna piąć się w górę. Na 5,2km-rze osiąga swoja kulminację na przełęczy Na hopci. Zastaję na niej spoconego dr-a. Pogoda fest. Zaczyna nam powoli doskwierać upał. Parkujemy w cieniu, na przystanku autobusowym. http://iv.pl/images/63418516849698103294.jpg http://iv.pl/images/77178095539045178683.jpg Lukam smutno i co widzę...? http://iv.pl/images/27848235222243041989.jpg Gospodę widzę! Gospoda Na hopci.... Co za piękne miejsce! Wrzucamy twaróg z rohlikem w jelita i idziemy jelita schłodzić. http://iv.pl/images/65256358968851035344.jpg Mądrzy ludzie te Cziechy. Lepsze piwo w żołądku, niż woda na płucach. Oczywista, że tak. Ochoczo stosujemy się do zalecenia. http://iv.pl/images/13594019490713394484.jpg Twarz dr Honzika - jasna strona mocy. Na dworze ze 25st. w cieniu, w gospodzie przyjemny chłód, piwo zimne z pianą - gambrinus 10-tka... http://iv.pl/images/70805124085549947532.jpg ...i nie potrzeba do tego kredytu. http://iv.pl/images/51621254403246407043.jpg Można też ciapowane na wynos. Za nami 5,2km... Dopiero i aż. Wybieramy pierwszą wersję, trza się zbierać. Dr Honzik żwawo naciska na pedały, a ja za nim drę się: - Doktorzeee! Doktorze Honzikuuu! Nie jedź pan tak szybko, bo kolejnej knajpy nie zauważysz! Dr Honzik szybko zwalnia. http://iv.pl/images/50996715504281926170.jpg http://iv.pl/images/79029359395063468977.jpg Wot dylemat, przed którym stanął doktor. Po przymiarkach złapaliśmy czeskiego cyklistę z zapytaniem, jak jechać na Frydek. W odpowiedzi ów sympatyczny osobnik polecił nam lekko zboczyć z trasy i zahaczyć o minipivovar U konićka. Bardzo spodobała się nam ta inicjatywa. Po szczegółowej instrukcji dojazdu zostaliśmy pożegnani przez niego całkiem po polsku: - Witam w Czechach! U Konićka okazało się, że to bardzo popularna w okolicy knajpa. Wypiliśmy tu kolejne cztery pifka (bardzo dobre) ale atmosfera trochę w nie naszym stylu. Mrowie rowerzystów, ludzi na motorach itp. Gwarno, pełno, jak na Helu latem. A tak przy okazji. Wszyscy, ale to wszyscy rowerzyści pili tu piwo. I jak się to ma do surowego zakazu picia alkoholu w Czechach z poziomem we krwi nula nula? Ano, chyba tak, że Czesi piwa za alkohol nie uznają. Opowiadała nam Ela, żona Lupiego (baza w BB), że ich sąsiedztwie koleś otworzył knajpkę dla rowerzystów (m.in.), czy też wzbogacił tak nazwę. Skutek taki, ze f-cznie rowerzyści wpadali tam na piwo, a trasy wokoło piękne (sami tam wypluwaliśmy płuca z dr-em). No i co...? Ano to, że policja się na nich zasadzała. http://iv.pl/images/98599079893794869618.jpg Po jednym. http://iv.pl/images/25439391796795449428.jpg Po drugim powoli się zbieramy. cdn. |
Hamerykanska rada naukowa zatwierdzila nowy material do nauki dydaktycznej...
Pora na obiad. Mamy zapasy własne i nie wahamy się ich użyć. Dr Honzik przejmuje inicjatywę i znika mi w bocznej gruntówce w poszukiwaniu bufetu. Czujnie jednak znaczy teren, bym się nie zgubił: http://iv.pl/images/23111933786239185634.jpg Ponieważ kuchenka odjechała nam z profesorem Kocurem, testujemy najnowszy model z magazynu Cziesky Pedal. http://iv.pl/images/27911337736107599278.jpg Akurat tu - dwupalnikowy: edycja 2017. Poręczny i tani w eksploatacji. Ocena bardzo dobry z plusem. https://youtu.be/xz1-sHRP-Qw Mkniemy dalej. Tym razem to dr Honzik mnie hamuje, kiedy mijam w rozpędzie kolejna knajpę i nie zatrzymuję się. Skruszony zawracam i obiecuję poprawę... http://iv.pl/images/03286231516887983200.jpg ...co pan dr przyjmuje z zadowoleniem. Wychylamy po dwa radegasty w rozmiarze 10. W knajpce tej panuje prawdziwy, lokalny klimat. Dwóch gości przybija czołem podstawki pod piwo, trzeci kontempluje przestrzeń zawieszoną gdzieś między wejściem, a toaletą. W ogródku siedzą kobitki i piją piwo z dzbana... Ot, wiejska sielanka. Ruszamy dalej. http://iv.pl/images/12577679417714316944.jpg Po drodze mijamy cmentarz audi. Kawałek dalej "zwalniam". W zasadzie na... http://iv.pl/images/93514347107159245447.jpg ...siku. W czasie między dr Honzik czyni powinności. Na dużym monitorze jakiś meeting lekkoatletyczny. Zaliczamy 100m, skok o tyczce i skok wzwyż. Na dziennik dekujemy się w ulubionym klubie, czyli... http://iv.pl/images/49008599691726800730.jpg ..nadrazi restaurace Frydek Mistek. W tle minipivovar. Wspomnę o nim przy innej okazji słów kilka. Tkwimy tam na posterunku do zamknięcia baru. W przerwie dr Honzik wytrapia fajną miejscówkę w okolicach dworca. Obok stadion, rozbity na polanie cyrk. Dzwonimy po serwis, by nam robił namioty i dostarczył fanty do wabienia Jożina. Dzisiejsza noc będzie kluczową, w opracowaniu ostatecznej strategii pojmania bagnistego amiho. Serwis spisał się znakomicie. Mamy maślankę przemysłową, kefir domowej roboty i coś jeszcze. Mamy również trzy litra piwa w pecie. No, nie jest to szczyt marzeń, ale wystarcza by prognozować pogodę np. Wschodzący księżyc jest w cyrrusowym hallo. Zwiastuje to zmianę pogody i przy tej wersji upiera się dr Honzik. Będzie miał rację, jeżeli temu zjawisku towarzyszy również ciepły wieczór. Jest jednak chłodno i ja nie rokuję zmiany. Pułapki na Jożina zastawione. W środku nocy budzą mnie jakieś podejrzane ruchy. Wysuwam się z namiotu w odpowiedzi na moje, petowe 1,5l i zwracając naturze, co należne - kontempluję gwiaździste niebo z księżycem zawieszonym centralnie nad halą sportową Polarek. Cudny widok... Rzucam okiem na przynęty i już jest wszystko jasne! P.S. Rzut oka na mapę z II etapu: http://iv.pl/images/26416905765561072327.jpg Dr Gógiel Maps podaje: 26,5km. |
Rankiem wita nas słońce i czyste niebo. To pięknie, ale nie o tym. Nie o tym teraz myślimy.
Z ciekawością małego dziecka, co z widelcem podchodzi do kontaktu, skradamy się na skraj bażin. I co widzimy...? - A to drań! Wyrywa się z ust dr Honzika. Patrz, nie tknął nabiału (znaczy ledwie)... jajka wpier... i wypił nasze piwo! Pal sześć śniadanie dr-e - promieniuję. Teraz wiemy już o nim wszystko i kolejne podejście, to praktycznie formalność. Wiesz pan, o czym mówię...? - Aaa... Obnażył słabości... To tak, jakby wydał na siebie wyrok. Taaa jest! Dobra, ruska szkoła GRU. Trza mieć tylko do niej mocny łeb. - My mamy! A on niekoniecznie... Śpiewnie zakończył wywód pan doktor... :) http://iv.pl/images/16001225049832116445.jpg Pułapki klasyczne, zastawione w bezpiecznej odległości. Widok o poranku. http://iv.pl/images/68784803352252139390.jpg Materiał badawczy z odległości mnie bezpiecznej. http://iv.pl/images/42699750942208377710.jpg Miał apetyt... znaczy kto co - zagadka: Ma rogi i się kurczy. Co/kto to jest?* http://iv.pl/images/22518569059104295394.jpg Dr Honzik procesuje. http://iv.pl/images/79919387848679110451.jpg Trza być czujnym i... Ślady pazurów Jożina, nie pozostawiają złudzeń... ostrożnym być! http://iv.pl/images/90324362986012823382.jpg O co chodzi z tymi jajcami...? Wyraźnie mu smakują. Docieka doktor. - Eee (i tak zostałem docentem), to proste jak drut doktorze Honziku! Nie rozumiem? - Jożin nie ulega propagandzie. Jajca, to najtańszy, pełnowartościowy biologicznie produkt na rynku. Na chuj wpierdalać teksańską wołowinę, ke...? No masz pan łeb kolego E! - Resztki zdrowego rozsądku panie doktorze... I róż spowił moje lica. Nie chwal mnie pan tak, bo się zamknę w sobie... Co na chwilkę uczyniłem, bo znany ze skromności i niezwykle wrażliwej duszy, nie mogłem inaczej. Źli ludzie wykorzystują tę moją cechę... Jakoś tak, nostalgicznie się zrobiło i nawet pan doktor się wzruszył patrząc na mnie. Poczułem z nim tę więź..., tak jakbym przysiadł na jego przęśle i te nie trzasło. 100kg, to 100kg... Nie każdy papier uniesie... Te chwile jednak nie trwają wiecznie i pragmatyczny pan doktor rzucił: - Zbieramy się kurwa! 3 momenty (kto czytał Tytusa, ten jednostkę miary zna) później zameldowaliśmy się tam, gdzie powinniśmy. http://iv.pl/images/39037524337352850371.jpg Zdjęcie "z wczoraj" ale dzisiaj. http://iv.pl/images/55828629901329805869.jpg Zdjęcie "z wczoraj" ale dzisiaj. Znaczy nadrazi knajpa Frydek Mistek o poranku. Wic w tym, że to minipivovar. Dr Honzik studiuje treści, a ja je dekoncypuję. Jeżeli komuś nic to nie mówi, to posłużę się tu domowym przykładem. Kiedy mnie żona odmawia dalszego spożycia piwa, ja się wzburzam. Zaś ona na to: - Nie kompensuj się. W gablocie, warzone piwo trzyma temperaturę w określonym przedziale. Kto bystrzejszy, to odczyta 7,0. Nie -"70". Na dobre piwo trza czekać. Nie dość, że min te 5 tyg., to jeszcze przy barze również. http://iv.pl/images/19725780765365382417.jpg Instrukcję wysyłam na życzenie. Nie jest tanio. Szukamy obecnie z dr Honzikiem i profesorem Kocurem sponsora (tytularnym pozostaje Cziesky Pedal) na kolejną, czeską - rowerową ekspedycję (chyba najtrudniejszą) " Bażiny i... co dalej?" Uprzedzam z góry... Nie są to małe kwoty. Sakiewka nie ma zastosowania. Nie chodzi o waciki. Tu trzeba konkretne 800zł na całą ekipę wyłożyć plus dojazd. Wiem... Tani nie jesteśmy, ale swoją wartość znamy, która z reguły w sprzeczności stoi z oczekiwaniami sponsora. Tym bardziej, że w ryj potrafimy sponsorowi przyłożyć. Co na obu ekspedycjach naszych miejsce miało zresztą. Na razie wytrzymuje z nami tylko Cziesky Pedal, który w ryj umie przyjąć. Za co sponsorowi WIELKI SZACUN. Z drugiej jednak mańki wiemy, że sprzedaż produktów tej firmy wzrosła o 1747,2%. Kto tam biegły w marketingu, niech się kompensuje i na pewno mu wyjdzie, że warto. Taki piękny dzień, ten poniedziałek. 9.00 a my już po kolejce, na kolei. Znaczy po tradycyjnym śniadaniu. http://iv.pl/images/39019425043366476767.jpg Tym razem, tylko pół kolejki, bo po jednym ale spieszy nam się, bo przygoda czeka. Pełni entuzjazmu, ruszamy z dworca. Wydaje się, że świat stoi przed nami otworem... O jakże myliliśmy się... *skurczybyk... :) ps. Doc. Ee - prosze sie nauczyc na nastepne zajecia odmiany slowa WIC (taki kawal, zart znaczy sie) bo oczy pali nawet po litrze wodki ja sie na to paczy. NAukowcowi tej klasy nie powinny sie zdarzac takie wpadki... |
Zeglarzu! Z przymusu to na kibel trza dziennie rano isc. Reszte mozna jakos poukladac. Woduj swoja lajbe, zagiel sznurkiem wciagaj, lap za ster i ruszaj przed siebie. Chociaz na kilka dni, wystarczy. Dusza reszte sobie wylapie.
W naszej katedrze sa wlasnie takie dziwne duszne osobniki. Dusza sie gdy poukladane codzienne zycie zaciaga krawat. Ten wyjazd to jest wlasnie poluzowanie owej petli aby moc zaciagnac powietrza (nie mylic z powietrzem ktorym sie oddycha). Wydarzenia na takiej wycieczce sa totalnie nieprzewidywalne, czasoprzestrzen niewie co zrobic, matrix glupieje i nie widzi ze kilku wyrwalo sie z niego i hyc za margines pojechali wolni przed siebie. Niby tam tez jest codziennosc, ale taka jakas inna. Widac kolory, ludzi, ksztalty, zapachy, caly otaczajacy swiat intensywniej. Chwile i momenty wypalaja sie gdzies w pamieci i zostaja na bardzo dlugo. Dlaczego tak sie dzieje? Przeciez jezdzi sie codziennie na rowerze, czy to do roboty czy sklepu, ale mozg jednak pakuje to wszystko do pamieci tymczasowej. Uwolniony, lapie kazdy szczegol i z pieczolowita dokladnoscia odklada do sejfu na ktorym jest napisane "Wolnosc" Redaktorem tych textow jest Doc. Ee. Awans na doktora mu sie marzy, wiec pioro szlifuje grantow wypatruje. Na katedrze moze juz pic od poczatku do konca przy stole, bo nie tylko nauka czlowiek zyje. "" Doc. Ee przekazuje kilka brzdekniec na niedziele" Nakręćmy licznik tak fantastycznemu kawałkowi: https://www.youtube.com/watch?v=fI3EOFuHkhQ Pomijam fakt jedynego komentarza w tym linku. Obudźcie się ludzie komuny! Pamiętacie przecież "Bielszy odcień bluesa". Czy tak...? Ci, co nie pamiętają, niech odsłuchają. Skoro wspieracie swoimi odsłonami w tym wątku jego treść, skoro doczytaliście, że Jożin facjaty bladej jest, to... TRWAJMY W BLUSIE! OŁ JEA! Bo zajebiście trudny etap nas czeka. OŁJEAAAA! Bo, jak w bluesie tkwisz, to jak w kasie chorych meldunek... Dr Honzikowi dedykuję ten kawałek. https://www.youtube.com/watch?v=s3fmqJi_t2Q Bytowanie z nim w tej kasie (z dr Honzikiem znaczy), to wolność. Ja, jako doc. E, nie mam zbyt wiele do powodzenia - niby... Ale ja zapewniam przestrzeń... A my, z dr Honzikiem kochamy przestrzeń. I to nas łączy... Te codzienne, proste czynności... Statystyczny obywatel zapierdala rano do roboty, a my do knajpy. W statystyce nie chcemy ujmować takich zjawisk, ale one nam towarzyszą na co dzień. Jest taka ich kupa, która pierdoli nasz konsumpcjonizm. To ta kupa ludzi "obok nas". To w tej kupie odnalazłem kawałek naszej przestrzeni... Szaleństwo... https://przemeke.wordpress.com/2015/...odbija-szajba/ Lubię być Polakiem i mam na to mocne papiery. Dr Honzik jest Ślązakiem i dopóki go nie poznałem, miałem o nich (Ślązakach) mętne wyobrażenie. Wiedziałem więcej o historii Azji Centralnej (jakże mi bliskiej) niż tej za miedzą... To dzięki niemu staram się dzisiaj lepiej rozumieć sąsiadów. Np. tego psa czeskiego chociażby, co mu dr skubnął garnek. Jednym słowem, małymi kroczkami ku oświaty kagańcowi. Spójrzcie na to przedstawienie: https://www.youtube.com/watch?v=uUGsLoZYXb4 Tańczymy, jak gdyby nigdy nic, prawda? Mamy z dr ten luz wrodzony. Trochę mi ten kaszkiet wadzi, ale i siwy włos kryje. Doktorowi zaś kiecka całkiem służy. Jednym słowem radzimy se w tandemie i co by nie było, za takim się obecnie rozglądamy. Tymczasem jednak, przed nami Koprivnice... |
Dr Honzik jest niezwykle bystrym obserwatorem. W gąszczu frydkowskich ulic wybiera akurat tę, potem następną i dalej kolejną. Upewnia się swoim nienagannym czieskym, czy to aby właściwy kierunek, by po kilkuset metrach doprowadzić nas do pierwszego celu.
http://i67.tinypic.com/6fw510.jpg Minipivovar Morava. Niewątpliwie znakomity adres. Fantastyczne miejsce ale... musimy zaczekać 10 minut. Tyle jest do pełnej 10-tej, godziny otwarcia. Parkujemy rumaki między ławkami i czekamy. Pozwalam sobie w tym miejscu na dowód szczególnej teorii względności. Dowód ten jest jednocześnie otwarciem mojego, korespondencyjnego przewodu doktorskiego pt. Świat równoległy - czyli, jak matrix zrobić w ch... Przyjrzyjmy się więc nieco blizej naszej obecnej sytuacji. Otóż jechaliśmy z punktu A (nadrazi restaurace) do B (minipivovar Morava) z prędkością V1 (>V2) i przyjechaliśmy 10 minut przed otwarciem knajpy. Musimy więc te 10 minut czekać. Gdybyśmy jechali z prędkością V2, to dojechalibyśmy o czasie. Mało tego, im szybciej byśmy jechali, tym dłużej musielibyśmy czekać. W sytuacji granicznej w ogóle byśmy do knajpy nie dojechali, bo przy prędkości światła, czas by się dla nas zatrzymał! Pragmatyczny dr Honzik konkluduje: - Wniosek docencie. Wniosek! Na chuj się spieszyć? Deknoncypuję. - No, masz coraz większy łeb docencie Ee! Kompensuje doktor. Na mej twarzy ponownie lila róż... Delikatnie zamykam się w sobie. Prze knajpą już mała kolejka. Brygada robotnicza i polska wycieczka emerytów z przewodniczką... :) O 10-tej kulminacja. Wrota rozwarły się i jesteśmy w... raju. Dr Honzik oniemiał... http://i68.tinypic.com/1zguoeb.jpg Istne szaleństwo. http://www.fotoszok.pl/upload/104d7c89.jpg Na ten moment oferują trzy gatunki. Niefiltrowane, filtrowane i tmave. Z własnej produkcji naturalnie. http://www.fotoszok.pl/upload/7bd5be40.jpg Oba pierwsze, dla porównania. http://i66.tinypic.com/16mpvn.jpg Jest czas i miejsce, na podstawowe konkluzje jozinowe. http://www.fotoszok.pl/upload/c9f4e3d7.jpg To co... Jeszcze po jednym...? :) http://www.fotoszok.pl/upload/2fab894b.jpg Stali bywalcy. Z poczuciem winy opuszczamy lokal. W obiegu już po cztery pifka - bez śniadania... :) Trza je trochę wypocić, tym bardziej, że te moravskie nie były 10-tkami. Z nieba leje się żar, ale humory nam dopisują. Śmigamy bocznymi drogami i nagle pan doktor odbija w prawo! Gdzie tym razerm...? Lądujemy U Speku. Wiata restauracyjna, pora obiadowa. Zamawiam prazdroja i czekam na doktora, który wyjaśnia telefonicznie jakieś sprawy służbowe. W tym upale, w cieniu, ze zroszonym szkłem w ręku... Poezja. Podpatrujemy z doktorem, co tu konsumują i zamawiamy dwie porcje. Do każdej zupa i obowiązkowo pifko... :) http://www.fotoszok.pl/upload/7f393638.jpg http://www.fotoszok.pl/upload/97726e1a.jpg http://www.fotoszok.pl/upload/79f50b5a.jpg Czieska dieta nam służy... :) http://www.fotoszok.pl/upload/667d410b.jpg Ceny również. No to co...? http://www.fotoszok.pl/upload/1d2d49e6.jpg - Jeszcze po jednym? Kanieszna! Ruszamy! Daleko my jednak nie ujechali... http://www.fotoszok.pl/upload/110880fe.jpg Jest okazja zwabić Jożina i dokonać... http://www.fotoszok.pl/upload/73b1016a.jpg ...podstawowych ablucji i... http://www.fotoszok.pl/upload/fb53ef3f.jpg ...na potrzeby Cziesky`ego Pedala - przylizać czuprynę. http://www.fotoszok.pl/upload/b8aa4e20.jpg Pora na wabienie: Po wabieniu ruszamy, ale dalej wytrwale/zdecydowanie poszukujemy cienia i ochłody. http://www.fotoszok.pl/upload/ec0c2365.jpg Trafiamy do kolejnego miejsca - o wyjątkowej wilgotności. http://www.fotoszok.pl/upload/e39197d4.jpg Baaardzooo dooobreeee Huksvaldzkie pivo! Wychylamy bezdyskusyjnie po dwa. A w zasadzie po dwie. Bo u Cziechów pivo jest rodzaju żeńskiego. Może dlatego z taką atencją do niego podchodzą....? Jedno posiedzenie i cztery kobitki na rozkładzie... :) Za winklem knajpy podjazd. Podjazd męski. W dwóch, krótkich żołnierskich słowach: JA PIER...! Na początek kilka panoram z podjazdu: http://www.fotoszok.pl/upload/f0e16228.jpg http://www.fotoszok.pl/upload/972cdfeb.jpg http://www.fotoszok.pl/upload/6764bb0c.jpg Mapa z pół etapu: http://www.fotoszok.pl/upload/681d8382.jpg |
Docent Ee nadaje wlasnie lajf na diskawery...
Powoli zjeżdżamy do Koprivnic. http://iv.pl/images/30577699939819336750.jpg Czy dojdzie do katastrofy? http://iv.pl/images/10531114384424222780.jpg Dr Honzik... http://iv.pl/images/82119302876936951784.jpg ..poszedł w drifcie na ratunek. http://iv.pl/images/18338770031329294456.jpg Bezpiecznie docieramy do rogatek. Do Lubiny znaczy. http://iv.pl/images/05550091431015606664.jpg Tuż przed jeszcze penetrujemy okolicę. http://iv.pl/images/64605825525793035225.jpg Taa... Na pierwszym planie idealne miejsce dla bytowania Jożina. Na drugim zakłady TATRA. Przy tesco... http://iv.pl/images/94868065042739004350.jpg ...miła niespodzianka. Nam jednak co innego w głowie. Zaopatrujemy się we wszystko, co pomoże nam zwabić Jożina w pułapkę. Wycofujemy się do Lubiny, gdzie lokujemy się nad rzeką i... ...zastawiamy pułapkę. http://iv.pl/images/19254135672297047303.jpg Nadchodzi wieczór... http://iv.pl/images/02771803873088634248.jpg Po kolacji ja, jak gdyby nigdy nic, udaję się spać. Dr Honzik tymczasem z ukrycia obserwuje biwak... http://iv.pl/images/44123406243511989283.jpg Na razie nic się nie dzieje, gdy w tem... http://iv.pl/images/54551674874226320284.jpg ...pojawił się ON! Cdn! |
Doc Ee dogaduje szczegoly kolejnej ekspedycji...
Odbyłem dzisiaj poważną rozmowę z naszym sponsorem (przypominam - Cziesky Pedal) i zachęca on nas (zachęca, nie zmusza), by podnieść poziom sportowy kolejnej, planowanej już ekspedycji do Czech. W związku z tym zadzwonił do mnie Prawdziwy Kołcz i przedstawił warunki współpracy. Muszę przyznać, że zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Warunki zostały przyjęte, a przygotowania wdrożone niemal od zaraz. Więcej informacji w Dzienniku AT.* *Dziennik prowadzony przez dr Honzika. JEEEEEEEEEEEESSSSSSSTTTTTT!!!!!!!!!!!!! JOZIN Z BAZIN!!!!! i relacjonuje co cala prawde i tylko prawde. No więc, jest sukces! http://iv.pl/images/50289251202462886836.jpg Zwyczajowa fota przy trofeum, że tak powiem. Coś dla sponsora i wszystkich tych, spragnionych sensacji. http://iv.pl/images/80866205832120405323.jpg Tymczasem zostawiamy Jożina... http://iv.pl/images/96168523810193601037.jpg ...w bażinach. Wracamy do obozu podsumować misję. Jożin nie wygląda na takiego, co miały zaraz uciec, więc zajmujemy sie przez chwilę sobą. Po krótkiej euforii pojawiły się pierwsze refleksje. Jest pomysł, by go zabrać do Koprivnic, zresztą nalega na to sponsor i oficjele z Tatry. W tym celu wracam po naszego kolegę i zabieram go z polany, bo sam nie bardzo jest w stanie się ruszyć. http://iv.pl/images/89618976820880604814.jpg Posadzimy go na... http://iv.pl/images/75770650726906706496.jpg ...rower i zabierzemy na piwo np. Zdecydowaliśmy, ale z każdą chwilą mamy coraz bardziej mieszane uczucia, dotyczące jożinowej przyszłości... W końcu zapada, jedyna słuszna (naszym zdaniem) decyzja. Deleguję dr Honzika do złożenia oświadczenia prasowego: Już rozdzwoniły się telefony. Wszyscy trąbią o sukcesie... Dawać Jożina. To złoty interes... Sprzedamy go mediom za grubą kasę... - A chuja sprzedacie! Dekoncypuje doktor i kompensujemy się wzajemnie. Redaktorek z magazynu najpierw zbaraniał, a potem zaczął grozić. - Powiedz mu doktorze, że zasięg pada i się po prostu wyłącz. Zapadła cisza... Wyniosłem nieświadomego Jożina w krzaki... http://iv.pl/images/32364993221838570712.jpg ...i tamże złozylismy w spokoju. W pazury dostał flachę. Ostatnia fota na pożegnanie: http://iv.pl/images/48594832304033050077.jpg i zatarliśmy za nami wszystkie ślady. - Co tera będzie, jak bez Jożina wjedziemy do Koprivnic? Frasuje się doktor. A no nic nie będzie... ucinam temat. Powiemy, że okazał się cwańszy od nas wszystkich i spierdolił w bagna. A chaszcze były takie dodasz, że... itd. Już ty coś wymyślisz. A nie jak ty, to ja... :) Zresztą materiał niezbity jest na dowód i to musi wystarczyć. Foty niech se sprzedają, a nie Jożina... Pamiętasz, jak załatwili Kong Konga...? No! Przybiliśmy se piątkę i zaczęliśmy się pakować. Jeszcze tylko konferencja prasowa w Muzeum Techniki Tatra i wio do domu. * dziennik bedzie poprowadzony w miare zdobywania wilnego czasu |
http://iv.pl/images/19725780765365382417.jpg
Zawsze twierdziłam, że piana musi być bez bublin. Teraz mam to na piśmie. :) |
Pani Dr. a co to sa bubliny? Toto co to jest swierzop?
Doc. Ee nadaje z katedry Przed nami Koprivnice. http://iv.pl/images/71657722446257702772.jpg Jedziemy na dworzec oblukać odjazdy pociągów do Cieszyna i sprawdzić, czy przypadkiem nie ma tam czynnej nadrazi restaurace, bo na mojej liście takowa figuruje. Niestety lokal zamknięty, ale kupuję bilety na pociąg. Mamy dwie przesiadki i 7h czasu do odjazdu pociągu. W drodze "na kolej" rzuca się nam minipivovar w oczy. Takiej okazji nie przepuścimy. Wpadamy tam na sondażowe dwa pifka. http://iv.pl/images/70085590328457643185.jpg Parkujemy rumaki: http://iv.pl/images/06287845810432486851.jpg I oddajemy się degustacji. Prawidłowo wygląda ona http://iv.pl/images/68092090163954549060.jpg tak. Najpierw zamawiamy piwo i dokonujemy oglądu wstępnego. Zwracamy uwagę na pianę i przede wszystkim ile trwało wypełnianie kufla, kątem czujnego oka. Proces napełniania, to proces przede wszystkim. A jak proces, to taki polski - sądowy np. Musi trwać i być celebrowany. Następnie... http://iv.pl/images/58185999174225365619.jpg ...piwo oglądamy. Podziwiamy kolor, strukturę, pianę. http://iv.pl/images/51455946828679636892.jpg Potem wczytujemy się w zapachowe nuty. Kolejny krok to... http://iv.pl/images/36564888540322845738.jpg ...degustacja właściwa. Ostatni... http://iv.pl/images/65675954143220132267.jpg ...w zasadzie nie wymaga komentarza... :) Podobnie proces przebiegał w obecności facjaty towarzysza doktora. Tym niemniej po drugim na ten moment kończymy i udajemy się bystro do toalety Muzeum techniki TATRA. Ten ocinek - zwiedzanie toalety i miejsc przyległych wymaga specjalnej oprawy. Muszę... po prostu muszę tutaj oddać głos dr Honzikowi. Do tego muzeum trzeba będzie wrócić z kilku powodów. Jednym z nich jest na pewno historia wypraw/ekspedycji Tatrą, począwszy od pierwszej z Koprzywnic (tak się czyta w istocie) do Wiednia długości 328km ze średnią prędkością 22,8km/h, zakończonej 22 kwietnia 1898r (TATRA President - w filmie na końcu posta - pierwsze auto na wejściu w muzeum) i skończywszy na EXPEDICE ATLAS 99 (TATRA 805). Przełomowym w tym względzie był rok 1931. Na TATRZE 30/52 (prawdopodobnie) Czesi objechali świat dookoła (bardzo słabo udokumentowana wyprawa) i w tym samym roku TATRĄ 12 w 8m-cy i 6 dni przejechali z Pragi do Kapsztadu. Jest na czym oko zawiesić, o czym poczytać... Kawał bardzo pozytywnej historii. Takim moim małym konikiem jest dokumentacja wszystkich polskich wypraw Nysami, STARAMI, JELCZAMI, Ursusami, Komarami, WSK-ami i innymi, polskimi gniotami z czasów PRL-u. Może jedną z nich, uda mi się powtórzyć...? Tymczasem film z muzeum się już na tubę wgrał, więc zapraszam do oglądania: |
Ja osobiście chciałbym poznać przyblizoną wartość wypitego pifa razem przez wszystkich poszukiwaczy jożina na calej wyprawie......W KUBIKACH!
|
Jacoo, na tej wycieczce nie chodzilo o picie piwa. Piwo bylo tutaj wisienka na torcie po godzinnej walce na podjazdach.
Dr. Ee nadaje z katedry bo nie spi po nocach No jako, że z dr Honzikiem przepadamy za niebanalnymi wycieczkami, to uzupełnię galerię o jeszcze kilka wydarzeń. Takim na pewno była TATRA T601 Monte Carlo z 1949r. http://iv.pl/images/89757415676164506995.jpg Oto, jak się ponajeżdżała: http://iv.pl/images/52287581196463465252.jpg Proszę zwrócić uwagę na twarz i w ogóle postawę dr Honzika... Jakby do komunii maszerował. Tak przejęty. http://iv.pl/images/02300632776947790194.jpg http://iv.pl/images/33630591804789821764.jpg Wrzucę jeszcze coś dla zmotoryzowanych fanów dwóch kółek: http://iv.pl/images/86390739966988026628.jpg BWM R50. Jeden z 15 motocykli, które służyły czeskiej służbie granicznej od roku 1965. Tymczasem my, już zaopatrzeni w bilety czieskych drahów... http://iv.pl/images/09127043432172180156.jpg ...śmigamy z powrotem do koprvnickiej pivovarni. Spędzamy tam urocze chwile. Wypijamy po trzy i konsumujemy knedliki w gulaszu plus zupę. http://iv.pl/images/56896656534048258837.jpg Nasz fart polegał na tym, że zapowiadajaca się burza nawiedziła Koprzywnice w trakcie naszego zwiedzania muzeum. Pomni moich i Kocura przebojów, zmierzamy na dworzec nieco wcześniej. I słusznie, bo nam tez uciekło gdzieś 10 minut. W trakcie ablucji doktorowych stupek, na peron wjechał nasz pociąg... http://iv.pl/images/82344309654319999808.jpg ...i ledwo żeśmy zdążyli! Czule żegnamy Koprzywnice... http://iv.pl/images/12864401137784727341.jpg http://iv.pl/images/26264299983488662125.jpg W Studence przesiadamy się rychle na pociąg do Ostrawy. W Ostrawie zaś... http://iv.pl/images/44556999170599546103.jpg ...sesja w nadrazi knajpa. Tym zamówieniem... http://iv.pl/images/73016514874188648716.jpg ...dr Honzik rozbawił całą dworcową knajpę. http://iv.pl/images/84984473373017136820.jpg W obowiązku dokumentalisty. Po godzinie przesiadamy się na ten do Cieszyna... http://iv.pl/images/76676165089965115360.jpg I w nimże, się... http://iv.pl/images/52054537041248762903.jpg ...kolacjonujemy. W Cieszynie, jak to w Cieszynie... http://iv.pl/images/67125023380967623701.jpg ...kolacjonujuemy się do zamknięcia lokalu na dworcu. http://iv.pl/images/18895475483993899696.jpg Kolacjonujemy się w zadumie. http://iv.pl/images/75509832267989523241.jpg Przywołujemy obrazy... http://iv.pl/images/56396496637516081112.jpg ...różne. Mniej lub bardziej... Po zamknięciu dworcowej knajpy błakamy się po Czieskim Cieszynie w poszukiwaniu naszego Pacanowa. Pierwszy lokal, sprawdzony już wcześniej - dzisiaj zakluczon! Ło w mordę... Ale instynkt łowiecki nie zawodzi. Trafiamy na czynne bistro "do ostatniego klienta". Oczywista ciapowana 10-tka jest... :) http://iv.pl/images/05444709070562852933.jpg http://iv.pl/images/59311841673425054591.jpg Bawimy w lokalu do 1-szej w nocy i wypijamy morze piw. Wypijamy je w towarzystwie rockowo-artystycznym. Starszy pan jest najlepszym ponoć w Polsce specjalistą od subkultur rockowych. Pani młodsza prowadzi muzeum rocka polskiego w Jarocienie, a pan drugi po UAM (to dr Honziku uczelnia w Poznaniu, którą kończyła Jagna... :) ), to coś tam organizuje. Na koniec my też się musieliśmy zorganizować i określić właściwy kierunek. http://iv.pl/images/68998805780184494279.jpg Tu... chyba nie... http://iv.pl/images/84756332442407225824.jpg Więc chyba tu...? http://iv.pl/images/60312899217579909013.jpg Kierunek okazał się był dobry. Co było dalej...? Serwis też się nam pochlał i zostawił nas samych w gęstym lesie parku cieszyńskiego. Pierwszy raz w życiu spałem w namiocie, pod gołym niebem, z dala od prysznica i łazienki. Bez tv i wiadomości i wiecie co...? Było super. Tylko jakiś ptak nasrał mi na głowę, ale dr Honzik stwierdził, że to takie namaszczenie mnie, na podróżnika właściwego. |
Cytat:
"To jest tak oczywiste, że aż nie wypada pytać." |
Szanowna Pani Doktor!
Prawdziwe Profsory tlumacza takie sprawy przy piwie wiec sadze ze ten odpowiadajacy profesor piwa nie pije. A pamietam cwiczenia z moimi studentami przy piwie :D Bo piwo to czasami jest jak otwieracz. Otwiera strefy w mozgu do ktorych nauka podchodzi jak pies do jeza. Bo tam kroluje wyobraznia ... A tymczasem krotki epilog od Dr. Ee. " Jadę Kolejami Łódzkimi z powrotem. Z Łodzi Widzew do Kutna. To dopiero trzecia przesiadka... Czekają mnie jeszcze w Kutnie, Toruniu i Bydgoszczy. Na przeciwko mnie siada babcia z wnukiem. Młody (z 8 lat) od razu wyciąga smartfona. Po kwadransie ciągłego klepania babcia zwraca mu uwagę: - Schowaj ten przeklęty telefon! Spojrzyj za okno. Zajmij się otoczeniem. Nie mogę babciu! Załatwiam bardzo ważne sprawy! W końcu chowa telefon i zajmuje się paczką czipsów. Ja nie załatwiam żadnej... Do Pińska przyjeżdżają Żydzi. Odprawiają modły przy płocie, gdzie ostała się resztka macewy. Fragment steli kamiennej. Nikt nie jest im wstanie zakłócić modlitwy, odwrócić ich uwagę, mimo toczącego się obok, ciekawskiego życia... Lubię takie wyjazdy, bo na nich wyłączam mózg. Gaśnie, jak światło w lodówce. Otwierasz - świeci, zamykasz - gaśnie. Ale nie widzisz, że gaśnie. I oto chodzi. Dziękuję wszystkim czytelnikom za poświęconą uwagę. P.S. Kupię tandem tanio. " liste niezliczonych nagrod, grantow i wywiadow dotyczacej tej expedycji opublikujemy pozniej. Studentki chcace autograf od tak znanych osobistosci, proszone sa pojedynczo jutro od 16tej w pokoju 8. Prosze pukac 3 razy, 2 razy krotko, przerwa i 3 pukniecie... |
Uwagi docenta koncowe.
Jozin, to kurtura pelna jest. Sa juz nam znane odmiany Jozina, tzw lokalne. Np. Jozin niebazinowy. Ten pije wiecej piwa. Zdecydowanie wiecej. Znaczy polowanie na niego wiecej kosztuje i nie zawsze polowanie jest warte swieczki ognia... Zakladania kaganka oswiaty czyli. Bo on tam sobie zyje... po prostu zyje. Nieswiadom funkcjonowania systemu wspierania obywatela systemem podatkowym, ubezpieczeniami spolecznymi i tymi wszystkimi pierdolami, ktore sa fantastycznym sposobem dojenia obywatela "w jedna strone". Dojeniem obywateli nieodpowiedzialnych ani za siebie, ani za narod z ktorym sie komunikuja jezykiem. Jak sie Jozin przebudzil na moment, to zadalem mu pytanie podstawowe: - A co ty potrzebujesz do przetrwania Jozinie? Niczego, tylko bazin... KONIEC. |
Zainspirowany dokonaniami naukowymi tychze poszukiwaczy spraw niebanalnych postanowilem dotrzec do jednego z naukowcow.... Czy to szczescie czy przypadek, tego jeszcze nie wiem, dowiedzialem sie iz nieopodal mojej wakacyjnej lokalizacji odbywa sie wazne sympozjum naukowe z ktorego po zaproponowaniu warunkow nie do odrzucenia udalo mi sie wyrwac jednego z wyzej napomnianych.
Nie jestem przekonany czy to sie wydazylo naprawde i caly material nie zostal spreparowany z pomoca najnowoczesniejszych cyfrowych technik dostepnych waskiemu gronu specjalistow... Ehh http://www.forum.outdoor.org.pl/podr...msg304112/#new |
W mordęwind to ile to dokładnie w skali Beauforta koło piekła?
|
Widzę, że okoliczności przyrody podobne do jakich i ja planuję przeprowadzać testy sprzętu ałtdorowego.
Na spotkanie takich znakomitych postaci naukowych nie liczę, ale może jakiś materiał z poszukiwania potwora z piany, albo nimfy...(nie nimfy zostawię sobie :p ) przygotuję. Jako, że pierwszego sierpnia ruszam z na podbój wybrzeża od granicy do granicy. |
w internecie tez fotki blakna az znikaja. Wiosna idzie, czas na poyebane wyrypy :D
Zinspirowuje wiec... i uwolnie mozg... |
Oooo.. :eek: -Fassi powrócił! :Thumbs_Up::D:brawo:
-Już się obawiałem, żeś się wybrał na jakąś kosmiczną wyrypę jak Łajka-Kudriawka, i całkowicie utracił kontakt z Forumowym polem grawitacyjnym.. :rolleyes::lol8: Pochwal no się, coś to takiego na wiosnę AD2017 wymyślił?!? :devil::dizzy::drif::zdrufko: |
Ciekawe jakim olejem zalali silnik, no i jakie opony mieli na wschód???
https://podroze.onet.pl/ciekawe/wypr...ach-70/lptgqp1 https://youtu.be/xU6WF15nidg |
ale wiesz kto miał najgorzej? :)
|
Dziewczyny?
|
Łosz kurde :)
Ursus z przyczepą - przeca tego nawet jak wysiadali na piwo czy obiad to nie trzeba było zatrzymywać. Najwyżej się później podbiegło te 20 metrów co przejechał przez ostatnią godzinę. Ale ogólnie CZAD :) |
Cytat:
|
I choćbyś był największym badassem w Nowym Jorku czy innym L.A., miał najbardziej wypasionego lowridera, to twój cruzing będzie niczym w porównaniu do gościa, który zrobił ursusem 8 tyś km :)
|
Temat stary i na forum oczywiście tez już był.
Ogólnie to wtedy były przypadki co ludzie jechali Osa do Hiszpanii, WSK do Francji, czy Rometem na Kaukaz. Niejaki Sp Miszel zrobił WSK jakieś chore km w tamtych czasach... Z fona pisze to nie chce mi się linków wsadZac. W dobie chorych, pojebanych cen motocykli i sprzętu za dużo gromadzimy i za mało jeździmy. |
Stary ale jary.
Tym razem Romet Zenit i Wigry 3. 147 km w 5 dni. 44 knajpy, w tym trzi a jedna nadrazi restaurace. 118 desitek i 24 budvary w pelnym obsahu. Te ostatnie w jeden wieczor - ostatni - pelen wrazen. Pojedynek z napotkanymi DojczeLPG. Finalne dotakonkowanie dojczlakow mlekoza od wscieklej, podlaskiej krowy, ktora mielismy w rezerwie. Dojcze lojte wyjechali z knajpy w poziomie. Uczestnicy: dr Honzik i doCent El w dni parzyste, doCent El i dr Honzik w dni nieparzyste. Pomysłodawca tradycyjnie doCent El, kierownikiem tradycyjnie dr Honzik. Dr Honzik trzymal fason, doCent El chcial pobic lampe, co mu stanela jak wiatraki na drodze Don Kichotowi dnia ostatniego. Po trzech podejsciach doCent El zrezygnowal ale... zaatakowal ponownie od tylu. Do czterech razow na czole sztuka byla. Czieska police zwinela doCenta ale wyjatkowo szybko wyplula. Poza tym ekspedycja przebiegala w spokojnej i rzeczowej atmosferze. Byl oczywista cel naukowy. Zbadanie, co sie dzieje z czastka, kiedy podzieli ja na pol eksperyment Younga. |
O widzę że El docent z bana wyszedł ?!:D
|
Nie, nie... Nie doCent El.
Ten nieszczesnik zostal zbanowany do cna. Wlasnie wykiprowal ministra od zdrowia. Szczerze zaangazowany w wielka polityke wszedl przypadkiem na salony jak Nikodem Dyzma. Z ta roznica, ze znakomicie wyksztalcony jest a pasja, ktora zastapila mu wycieczki, to modelowanie. Te scisle zwiazane z korelacjami ale... o tym pozniej. Rzecz a raczej czlowierz idzie o El Komendante czyli mnie... Moj osobisty problem polega na tym, ze jestem jednym z klonow El`a, z którym się nie utazsamiam. Dlatego nie uzywam polskich czcionek np. Na tym forum funkcjonuje mega psycholog o imieniu wojtek i on to powinien rozumiec. Ale on woli banowac niz rozumiec. Gdyby byl zwyklym psychologiem... ale nie jest. Jest na tyle niezwyklym, ze zostal tu moderatorem. Podobnie jak adagio. Adagio to Adam, ktory nie cierpi El`a bo ten go kiedys wyrzucil z imprezy. El nie cierpi Adama, bo ten wyzywa go od zajebistosci jakis a El, to przeciez istota skromnosci jest. El, to czlek, ktory czolga sie po ziemi i zjada pszczoly jak szuka cukru. Adam to hipochondryk, ktory drzy przed kowidentem. Tych dwoch sie nigdy nie dogada. Ja stoje gdzies po srodku i cierpie... Bo to dwoje wartocciowych ludzi. |
No to wiesz kogo musisz unikać coby znowu nie trafić do ciupy.:D
|
Wypic kawe, naciagnac paski na japonskim alternatorze w Lublinie i szukanie czarnych dziur na planecie PL.
Z dala od ludzi bo szaleje pandemia. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:45. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.