Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   multumesc 2009 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3880)

wieczny 02.08.2009 12:04

multumesc 2009
 
Kurwa, żyjecie? Dojechaliście cali?

felkowski 02.08.2009 16:34

Nie bluźnij synu bo Ci bozia język upierdzieli... I co to za tytuł :mur: Masz szczęście że admin jeszcze tego nie widzi bo byś już plonka dostał. Można było jakoś ładniej ; 642 nowe sznyty na pancernikach....... Albo jak kto szuka spawacza w Rumuni....Wieczny zna już wszystkich. Albo; jak wnosiłem Afrykę na Cumtu bo jazdą tego nazywać nie będę :D

7Greg 02.08.2009 22:38

Noooo, brud odpadł :)

wieczny 02.08.2009 23:26

Żyjecie. Dobrze.
W drodze powrotnej nabawiłem się kolejnego pęknięcia stelaża :).


Cuntu a nie Cumtu ;). A Cuntu to już prawie Tarcu :D.

7Greg 02.08.2009 23:57

Jakoś słabo z fotkami. Spróbowałem odnaleźć jedną, która by charakteryzowała wyjazd.
Wyszła mi ta :D

http://tarcu.com/Preview/00479.jpg

wieczny 03.08.2009 00:44

Aleś Pan dowcipny, panie najniższa Afryka z obniżaną kanapą :).

czosnek 03.08.2009 01:08

Starczy już tego miziania się po jajkach :) Relację proszę :oldman:

wieczny 03.08.2009 01:17

Starczy to jest uwiąd :lol8:.

czosnek 03.08.2009 01:28

Cięta riposta nie odwróci mej uwagi od braku relacji ;)

bajrasz 03.08.2009 02:17

Cytat:

Napisał 7greg (Post 68731)
Jakoś słabo z fotkami. Spróbowałem odnaleźć jedną, która by charakteryzowała wyjazd.
Wyszła mi ta :D

http://tarcu.com/Preview/00479.jpg

bo pic to trzeba umic:D

felkowski 03.08.2009 08:37

1 Załącznik(ów)
Cytat:

Napisał bajrasz (Post 68751)
bo pic to trzeba umic:D

:Thumbs_Up:wieczny oszukiwał :D i na tyle mu się to zdało:haha2:

Spotkanie na drodze z lokalesami zakończyło się degustacją "ordzinal"po którym chłopaki udawali ursusa. Chyba chodzi o misia. Nasz kruszon nie znalazł u drwali uznania. Za to po kilku kolejkach drwalowego orginału musieliśmy salwować sie ucieczką, gdyz groziło to zapaścią jak po pawulonie. Jrdyne co z pogawędki zrozumiałem to ursus i drum bun czyli coś w stylu naszego szerokiej drogi

zombi 03.08.2009 09:12

Cytat:

Napisał felkowski (Post 68753)
:Thumbs_Up:Jrdyne co z pogawędki zrozumiałem to ursus i drum bun czyli coś w stylu naszego szerokiej drogi

Wygląda na to, dawno dawno temu jeden bratni naród przekazywał innemu bratniemu narodowi ciągniki ursus w zamian za samochody dacia. I oba produkty wbiły się w pamięć bratnim narodom. :haha2:

Babel 03.08.2009 09:16

Felkowski - RELACJA :drif::drif::drif:

wieczny 03.08.2009 09:21

No ale żadnej gumy nie złapaliśmy :).

felkowski 03.08.2009 10:01

bo dentek łatek i sprejów mieliśmy dużo a nikt nie wzioł spawarki :p
Bombel daj choć się rozpakować i pranie nastawić, suche buty opcja niedostępna nawet za dopłatą. Smród doganiał nas jak zwalnialiśmy do 70. A jesli chodzi o ursus to nie ciągniki tylko lokalne piwo.

Babel 03.08.2009 10:02

Cytat:

Napisał felkowski (Post 68762)
bo dentek łatek i sprejów mieliśmy dużo a nikt nie wzioł spawarki :p
Bombel daj choć się rozpakować i pranie nastawić, suche buty opcja niedostępna nawet za dopłatą. Smród doganiał nas jak zwalnialiśmy do 70

:hehehe: - kurde musze kiedys z wami pojechac :Thumbs_Up::drif:

7Greg 03.08.2009 11:37

Dla ciekawych nasza traska.
Do odpalenia w GoogleEarth, Mapsource, czy innym badziewiu do plików GPX.

http://tarcu.com/Inne/Rumunia2009_GPX.zip

consigliero 03.08.2009 13:09

Witam do Resity wymyśliłem jechać jak wy przejechaliście. Pytanie brzmi czy jest to droga ładna widokowo?. Jadę samochodem z rodziną i psem w kierunku na Bułgarię , tak więc jeżeli macie jakiś opis to się pochwalcie.

PozdrawiaM

rrolek 03.08.2009 17:27

Witam

Cytat:

Napisał bajrasz (Post 68751)
bo pic to trzeba umic:D

E tam. Cujka banacka wchodzi w człowieka jak woda w próchno. To jest chwila. Piękna...

Pozdr
rr

felkowski 04.08.2009 22:13

1 Załącznik(ów)
ja tam bym to do kalendarza wystawił

Lepi 04.08.2009 22:31

a co to? padanie synchroniczne? Pewnie że do kalendarza :)

rambo 04.08.2009 22:33

ale ciamajdy :D

Misza 04.08.2009 22:34

Hehe to mi się podoba, brak litości dla żelaza :)

7Greg 04.08.2009 22:40

Cytat:

Napisał rambo (Post 68991)
ale ciamajdy :D

WRRRR ;)

Trochę trzeba było ubarwić, bo nuda była :)
Ciągle tylko spawanie, pompowanie, kontrola ciśnienia, oleju i odwodnienia. :haha2:

7Greg 04.08.2009 22:48

Ale wracając do wydarzeń... ;)

Przed

http://tarcu.com/Preview/00480.jpg



w trakcie.......

http://tarcu.com/Preview/00481.jpg



....po wstępnych naprawach

http://tarcu.com/Preview/00482.jpg

no i tu Felkowski jeździ turystycznie, jak kobieta, lekarz, niepaląca :)

http://tarcu.com/Preview/00483.jpg

Sławekk 04.08.2009 23:15

Zajefajnie:D:Thumbs_Up:
Tak... tylko.... spytam... trzeźwieliście czasami ??:D

rambo 04.08.2009 23:16

Ałaaa :D dawaj Grzechu wiecej !! :drif:

wolly 04.08.2009 23:38

no już teraz wiem po co wam te boczne kufry były :haha2:

Mijamoto 05.08.2009 00:12

Tak daleko od domu i taka swawola:confused: W dobrą stronę was poniosło:D. Pokażcie więcej:)

wieczny 05.08.2009 00:21

A tam swawola. Samo wyszło :).

wasilczuk 05.08.2009 00:24

yeah
zaraz będą gołe baby ;)

7Greg 05.08.2009 00:26

Specjalna wersja kufra z odchylanym stelażem. Podobno łatwiej jest sprawdzać olej :)

http://tarcu.com/Preview/00484.jpg


Tu Felek testuje czy rama jest prosta

http://tarcu.com/Preview/00485.jpg


Pęd wiatru zrobił swoje

http://tarcu.com/Preview/00486.jpg


Łatwo nie było

http://tarcu.com/Preview/00487.jpg


Felek coś naprawia. Ale dosyć niechętnie ;)

http://tarcu.com/Preview/00488.jpg

http://tarcu.com/Preview/00489.jpg


Dobrze, że pasażerka została w domu

http://tarcu.com/Preview/00490.jpg


Hamulce już nie wentylowały

http://tarcu.com/Preview/00491.jpg


Jak to Felek mawiał, gdzieś na URADELE :)

http://tarcu.com/Preview/00492.jpg


Przyjechał drwal...

http://tarcu.com/Preview/00493.jpg


Potem następni...

http://tarcu.com/Preview/00494.jpg


Ugościli nas....

http://tarcu.com/Preview/00495.jpg


No i pojawił się kłopot ;)

http://tarcu.com/Preview/00496.jpg

ucek 05.08.2009 01:27

Cytat:

Napisał 7greg (Post 69001)
no i tu Felkowski jeździ turystycznie, jak kobieta, lekarz, niepaląca :)

no no no! żebym ci nie pokazała jak jeździ turystycznie niepaląca kobieta, lekarz :haha2:

a foty bardzo fajne - psychoanalityk zobaczyłby w nich żywą ilustrację nieuświadomionej miłości do lekkich hard enduraków :p

rambo 05.08.2009 01:36

Medycyna i lekarze nie mają antidotum na trole rumuńskie :D

7Greg 05.08.2009 01:56

Cytat:

Napisał ucek (Post 69035)
.......psychoanalityk zobaczyłby w nich żywą ilustrację nieuświadomionej miłości do lekkich hard enduraków :p

Bo dziś to nie sztuka pojechać do Rumunów. Ba, nie sztuka nawet jeździć po terenach Enduromani. Największy SZACUN to pojechać AT, wszystko porozwalać, potopić, naprawić, zdobyć to co niemożliwe i wrócić ;)
Aaa, jeszcze się tydzień nie myć, słabo jeść, odwodnić się, no powiedzmy brakuje jeszcze noża w łydce i sukces pełna gęba :D

Resztę załatwi pan pikuś i mastercard :D

felkowski 05.08.2009 07:39

miłe złego początki
 
9 Załącznik(ów)
Powoli to staje się u mnie regułą. Ktoś zadzwoni, coś mi nagada i potem mnie to męczy, jak kropla atol. Mało tego, decyzje na ostatnia chwilą też mi wchodzi już na stałe do programu. I tak we czwartek założyłem oponkę bo nóż widelec w piątek gdzieś pojadę. I stało się. W piątek po robocie jeszcze odrobiłem prace domowe. Kwadransik pakowania i kole 20 dzida w drogę. Jakoś dotarło do mnie, że Borunin organizuje jakąś imprę. A, że na szlaku i po drodze to się troszku wprosiłem. Jakoś po północy dotarłem do Przemyśla i pod eskortą zostałem doprowadzony na metę. Dzięki uprzejmości gospodarza ciepły kąt się znalazł a przyjęcie było iście królewskie. Rankiem okazało się, że mientcy jesteśmy jak kaczuszki. Deszcz sobie padał, myśmy gadali a czas sobie płyną. Ale na dwór jakoś nikt nie chciał wyjść.

Załącznik 6461

W trakcie tego gadania, kole południa zadzwonił Greg. Umówiliśmy się w Krośnie za godzinę. Zawinięci w kondoniki ruszyliśmy z Wojtkiem na Krosno. Reszta ekipy szturmowała szlaki Borunina. Mi tym razem się nie udało. Mam nadzieje, że jeszcze się kiedyś nadarzy okazja. Jakąś godzinę później przyjechał Greg i zaczeliśmy szukać kantoru. Nic z tego nie wyszło. W sobote wszystkie były pozamykane. Ruszyliśmy w stronę Dukli. Po drodze na stacji uzupełniliśmy paliwo, wymienilismy kasę i ruszyliśmy na Komańcze. Po drodze Greg jako pasjonat Gps oznajmił, że skręcamy w lewo bo tak mówi jego telewizor. I choć droga była tylko jedna, skręciliśmy w pole. Po skręcie wyjaśnił, że ze 300 metrów nawet możemy zaoszczędzić. A niech tam. Ruszamy po przygodę. Pierwsza niespodzianka to rzeczka. Trochę zmiekł, ale przeszedł. Chwile póżniej w trawie zagineła droga. Odnależliśmy coś co było świeżo rozepchniętym gliniastym podjazdem. Pierwszy przyjoł glebę po 10 metrach drugi 10 metrów przed końcem.

Załącznik 6453

Jeden jeden. Schodząc po tym szybko okazało się, że nawet ustać na dwóch nogach jest ciężko, a co dopiero jeździć obładowanym moturem. Dalej była już tylko łąka bez najmniejszych nawet śladów po jakichkolwiek kołach. Jadę w górę wzdłóż wąwozu. Po jakimś czasie udaje mi się znaleźć przez niego przejazd.

Załącznik 6454

Patrząc na kierunki świata i miejsce gdzie jest normalna droga, tak właśnie powinniśmy jechać. Co z tego gdy telewizor Grega pokazuje zupełnie co innego. Jedzie w zupełnie inną stronę. Po jakimś czasie ginie mi z oczu w trawie po szybę. Chwilę trwało zanim się odnaleźliśmy. Ruszamy podjazdem pod górkę. Odnalazły się ślady po jakiś kołach. Droga to zdecydowanie jeszcze nie jest. Greg daje buta i po chwili długim slajdem ląduje w horyzontalnej, gubiąc po drodze kufer. Nie dotarliśmy nawet do pierwszego noclegu a tu już zabawa na całego.

Załącznik 6455

Dźwignia zmiany biegów wygięta w znak zapytanią, jakby chciała pytać - dokąd? Okazuje sie, że Pancerniki mają takie ciekawe tulejki/bezpieczniki które w sytuacji krytycznej się urywają. Jest jeden a nawet dwa problemy. Nie mamy zapasowych tulejek, warto się na przyszłość w takie zaopatrzyć na wyjazdy. Zgineły nam dwa płaskowniki mocujące kufry do stelaża. Szukanie tego w trawie do pasa nie należy do najłatwiejszych. Rozkręcająć co się da zdobywamy śruby i nakrętki. Po dłuższych poszukiwaniach z nosem w trawie, zamiast wykrywacza metalu, odnajdujemy płaskowniki. Nieźle powyginane. Za pomocą zdobycznych śrub i trytytek mocujemy kufer. Telefonem zamawiamy po garści śrub podkładek i nakrętek. Napieramy dalej trawą. Greg z uporem maniaka ciągnie na swój brak drogi. Nawet zaczynam się zastanawiać czy nie ma racji. W oddali widac szpaler krzaków i drzew.

Załącznik 6456

Po dotarciu do niego okazuje się mało możliwy do pokonania. Zwiad wykazał, że za krzakami nie ma drogi tylko rzeczka. Jednostką pływającą to ja nie jestem. Co najwyżej nurkiem ;-). Wracamy na moje azymuty. Docieramy do jakiś zabudowań i żwirówki. Greg ma dość wrażeń no i GPS pokazuje mu na drogę. Ale tym razem ja daję do przodu. Coś tam trąbi, ale udaje, że nie słyszę. Niedługo droga zmienia się w bagienko. Pierwsza klasa. Jeszcze parę kałuż przejazd pod przepustem w nasypie kolejowym. Docieramy do kamienistej rzeczki i drogą na asfalt. Kilka kilometrów i jesteśmy w Łupkowie. Bez trudu odnajdujemy drogowskaz „koniec świata 1 godzina” Na czuja wybierając coraz to gorsze drogi przez kałuże, rzeczki i przejazdy po rurach udaje nam się dotrzeć do pierwszego noclegu. Miejsce klimaciarskie jakich w Bieszczadach wiele. Zresztą nazwa mówi sama za siebie „koniec świata”. Nie ma prądu i wody ale jest piec, kilka gitar ... i bieszczadzkie anioły. Greg nawet miał wzięcie, ale nie chciało mu się już jeździć moturem. Początkowo mieliśmy rozstawiać namioty, ale znaleźliśmy taki już postawiony. Greg dokonuje prezentacji taboru. Czego to On nie ma?

Załącznik 6458

Butli z gazem ma sześć. Tylko każda prawie pusta. Wyjaśnia mi szybko że wyjazd mial być po taniości więc nie kupował nowej.

Załącznik 6457

Miska, kawka i kruszon.

Załącznik 6459

Dzień kończymy przy dzwiękach gitary.

Załącznik 6460

[Przed północą. o dziwo bez masakrycznych ( nie błądził więcej niż godzinę) problemów dociera Wieczny z resztą ekipy. No dobra, na wjeździe walna elegancka figurkę.

Zoltan 05.08.2009 10:25

dobry początek, strach myśleć, co będzie dalej, hehe

podos 05.08.2009 11:06

cudne:)

Lepi 05.08.2009 11:34

Więc są jednak pokręceni, dla których motocykl służy do dzikich uciech a nie np. chromowania szprych ;)
Odzyskałem wiarę w w forum i ludzi!
DZIDA panowie!

Babel 05.08.2009 13:38

Miodzio :drif::drif::drif::at:

bajrasz 05.08.2009 14:58

Miodzio, to oni cały czas chyba spożywali, a szczególnie rozsyłając esemesy na lewo i prawo, bez żadnej koordynacji:hehehe:

borunin 05.08.2009 15:15

Wstęp godny gry wstępnej:drif:

wieczny 06.08.2009 11:09

I co, kuniec :)? Bo ja zdjęć nie robiłem, nie wypada się lansować cudzymi zdjęciami ;).

felkowski 06.08.2009 15:40

Wiesz wakacje się skończyli, mam swoje obowiązki. To trochę czasu zajmuje, dlatego dzielę na części.

felkowski 06.08.2009 21:21

droga, czy jeszcze nie ma o czym piasać
 
11 Załącznik(ów)
Wieczór już prawie był zakończony. Chłopaki też mieli dość i szybko legliśmy w śpiworkach w naszym namiocie....na stole. Taka była imprezka, a co.

Załącznik 6518

Nad ranem budziłem się kilka razy. Chłodno było troszkę, żeby nie powiedzieć zimno. Niebo było zaciągnięte na dębowo i mimo, że do świtu było jeszcze trochę czasu nie wróżyło to zbyt dobrze. Rano po śniadanku rozpoczęliśmy pierwsze serwisy. Rychtowanie gregowego pancernika z ran dnia poprzedniego. Chłopaki robili kapitalki swoich sprzętów po wczorajszej trasie. Wieczny tankował olej. Po oporządzeniu sprzętów, czyli ciut przed południem, zwarci i gotowi udaliśmy się w kierunku granicy.

Załącznik 6522

Załącznik 6523

Trochę na oślep, trochę na węch. Początkowo wszystko wyglądało nieźle tyle, że zamiast na drodze ląduje w zagrodzie pełnej owiec. Zawracamy i dziwnym zrządzeniem losu docieramy jednak to naszego przeznaczenia. Dworzec kolejowy w Łupkowie z powodu swej okazałości godny co najmniej Włoszczowej (wszyscy wiedzą o co chodzi).

Załącznik 6519

Dalej już nawet gruntowej drogi nie ma. Wybieramy tory. W końcu to też droga. Docieramy do tunelu. Dla uspokojenia ducha metodą starych indian sprawdzamy godzinę przyjadu najbliższego pociągu. Jest dobrze. Chyba zdążymy.

Załącznik 6521

Załącznik 6520

Pamiątkowe zdjęcie i dzidaaaa. Po drugiej stronie czy już na wolnej Słowacji Wieczny stwierdza, że uwolnił mu się częściowo stelaż.

Załącznik 6524

Mocujemy go pałer tejpem i trytytkami. Jest tszoda. Jest piknie. Greg prowadzi szutrami, drogami przez stodoły nieczynnych pegieerów. Właściwie całą Słowację nic się nie dzieje. Absolutnie nic. Za to po w jechaniu na Węgry coś się zaczyna dziać. Kolega Wielkie nieścięście otwierając kufra stwierdza, iż zawartość wygląda jak puszka sardynek. Znaczy wszystko pływa w oleju który się wylał z butelki. Drużyna pracuje. Kadra się koncentruje.

Załącznik 6525

Ruszamy dalej. Cóż Węgry to raczej płasko i nudno. Greg prowadzi za swoim telewizorem. Docieramy do rzeki fajowo ale nie ma mostu. Rzeka nie wygląda na płytką. Nawet ja nie próbuję. Jedziemy dalej wałem powodziowym. Jest pięknie. Zbliża się pora obiadu. Wypatrzyliśmy fajne jeziorko, tyle , że ogrodzone. Okazuje się to być prywatnym łowiskiem wędkarskim. Rozkładamy się na stoliku nad wodą i rozpalamy pod kociołkami. Przychodzi właścicielka z Mężem. Mówi tylko wery littel po anielsku. Za to my po węgiersku nawet tyle nie potrafimy. Daje nam klucz do prysznica, za darmoszkę. Nieźle musiało od nas walić. Koniec końców pojedliśmy , wykąpaliśmy się, ruszamy dalej. Nawigator wyznacza dalszy kurs niezmiennie kierując się zasadą najkrótsza droga nie stroniąc od szutrowych ścieżek. Czasem oznacza to przelot drogą przez ogródki działkowe, a czasem trzydziesto kilometrową wycieczką przez las. Właśnie drzemy takim leśnym duktem. Kurzy się niemiłosiernie. Odstępy między nami kurz wydłuża coraz bardziej. W końcu orientuje się, że chłopaki za mną zaginęli. Czekam chwilę i nic. Zawracam i jadę z powrotem. Szymon z Wiecznym stoją i coś tam gadają. Okazuje się, że zgubiłem ręcznik. Wieczny stanoł aby go zabrać, ale nim opadł kurz miał już Szymonowego Biga zaparkowanego w pancernikach. Straty; Big ma wygryziony kawałek błotnika, na dziobie z pod czarnego matu wyłazi racingowy orange. Zawracam przez pobocze. Niestety pokonując rów zabrakło mi nogi do podparcia przy zatrzymaniu. I jak w na zwolnionym filmie razem z motorem kładę się w gęstej trawie rowu. Wszyscy ryczymy ze śmiechu. Podchodzi Wieczny podając rękę do wstanie. Ja cały czas ryczę ze śmiechu. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to aparat. Zdjęcia rób.

Załącznik 6526

Drzemy dalej. Docieramy do Rumuni. Na granicy tylko paszporty obmien walut i wio. Wpadamy na stację benzynową. Częstotliwość tankowań wyznacza 04 Wiecznego. Ja bym walnął jeszcze ze 150 gdy On już tankuje. Jakoś nie lubię tego robić zbyt często i wolę od deski do deski.

Załącznik 6527

Powoli robi się ciemno. Właściwie to plan był taki aby dotrzeć do Resity. Do celu mamy jeszcze stówke z okładem. Ale w końcu zjechaliśmy w krzaki rozstawić obóz. Pociagąłem tymi krzakami na zwiad. No i znalazłem piekną miejscówkę Kilka drzew opodal lasek, Z drewnem na ognisko nie było problemu. Umówiliśmy się, że jak nie wrócę reszta jedzie moim śladem. Coś długo ich nie ma. W końcu nadciągają – jeźćcy burzy. Kufer Wiecznego odstaje jakiś 45 stopni. I to od razu w dwóch płaszczyznach. Oj nie jest lekko być Hutyszem – cokolwiek to znaczy.

Załącznik 6528

Rozstawiamy obóz, rozpalamy ognisko, jedzenie, kruszon. Robi się błogo. Niebo gwiaździste jak w bajkach. Świerszcze graja aż miło. Kruszon idzie w nogi. Jeszcze smakujemy lokalnego specjału marki Unirea. Miły. W oddali widzimy ognisko, ale nikomu się nie chce ruszyć schabów. Pewnie to był Wolly z Młodym. Zasypiamy pod gwiazdami.

Babel 06.08.2009 21:55

Felek jak zwykle trzymasz poziom relacji - jeszcze trochę a wieszczem forumowym zostaniesz :D - tak dalej czekam z niecierpliwością :Thumbs_Up:

Marcin SF 07.08.2009 11:11

ojojo fajna relacja, fajny wpypad, na pewno zgodny z trzoda dzida ... szczegółów co do najepki na razie autor poskąpił więc nie dodaje ;)

podos 07.08.2009 11:16

popłakałem się. Zwykla parkingowa gleba ale opisana z takim urokiem:)

Co to za stelaż jest Jezus Maria?

wieczny 07.08.2009 11:36

Pancernik pozbawiony jednego z w sumie czterech punktów mocowania. Zawsze wytrzymywał. No ale przyszedł czas, że puścił. Pozostały tylko mocowania tylne, bo przednie mocowanie jest jedno, do podnóżka pasażera. Jechałem wyschniętą, glinianą koleiną. Położyłem się na prawo przy prędkości marszowej, kufer się oparł o bandę koleiny. Motocykl zatoczył pół obrotu i stanął oparty na kufrze. Jak podnieśliśmy była kupa śmiechu. Ogólnie przez pierwsze dni była kupa śmiechu :).

podos 07.08.2009 11:50

z przodu powinien byc "zastrzał" - wyslij ten stelaż Bonjurowi niech pooglada, moze coś poprawi. Fajnie by było, bo kufry fajne robi.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:59.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.