![]() |
Ukraina 2022
15 Załącznik(ów)
Od samego początku, kiedy zaczęło się zamieszanie związane z „wyzwoleńczą operacją specjalną bratniego narodu słowiańskiego” na Ukrainie, miałem wyrzuty sumienia. No bo w telewizji mówili, żeby pomagać, żeby wpłacać, żeby przyjmować do domu i generalnie wszystkie ręce na pokład. Niestety żadna z tych form pomocy nie trafiała do mnie. Wymyśliłem sobie, że mam jakieś zdolności organizacyjne, trochę kontaktów w różnych firmach i wśród „czynnych społecznie” znajomych. Dlatego też odezwałem się tu i tam i już po kilku dniach… uświadomiłem sobie, że nic z tego nie będzie. Obraziłem się strasznie i stwierdziłem, że w takim razie to ja sobie daruję.
Następnego dnia wyrzuty sumienia wróciły ze zdwojoną mocą. Tak się jednak złożyło, że przez przypadek trafiłem do ośrodka w Hrubieszowie. Pojechałem tam samochodem, żeby przywieźć ludzi z granicy. Wtedy była na to „moda”, a ja staram się być zawsze na topie. Na miejscu okazało się, że ośrodek przeładowany jest pomocą (jedzenie, ciuchy itp.) i prosi, żeby już nic nie przywozić bo pęknie. Na transport trzeba było poczekać. Pomyślałem więc, że może wcielę się w rolę wolontariusza. Zaprzęgli mnie do segregacji ubrań. Jak już posegregowałem, to przyszła pani, zabrała owoce mojej pracy i wrzuciła do jednego wora. Była miła (jak wszyscy wokół) i zrobiła to nieświadomie. Obraziłem się ponownie, na szczęście jednak nie udało mi się uzewnętrznić swoich emocji. Przyszła informacja, że są ludzie potrzebujący transportu do Warszawy. Doskonale – na to czekałem. Jak się okazało, trafiła mi się pani, która od dwóch lat pracuje w Polsce i tylko wróciła po córkę. Nie wyglądała na szczególnie potrzebującą. Ja wiem, że to nie zawsze widać i że nie można oceniać, ale jednak przemyślenia pojawiają się w każdej funkcjonującej mózgownicy. Doszedłem do wniosku, że pomaganie jest strasznie niewdzięczną i trudną sprawą. Wyjazd na granicę był całkowicie bezsensowny. Pieniądze, które wydałem na paliwo mogłem przecież przelać na konto jakiejś fundacji. Owszem przywiozłem dwie osoby, ale przecież transport na terenie Polski był (i jest) darmowy, więc zamiast ratować uchodźców, przywiozłem tylko na swój koszt dwie panie. Akcja ratunkowa okazała się być podwózką autostopowiczów. Zrobiłem kawał dobrej, nikomu do niczego niepotrzebnej roboty. Coś jednak drgnęło we mnie i ponownie odezwałem się do wszystkich osób, które potencjalnie mogły umożliwić mi zrobienie dobrego uczynku. Wśród nich znalazł się Rafał z FAT (wcześniej się nie znaliśmy), obcy gość który prowadzi kanał na YT (wysłałem maila „z ulicy”) i wszyscy moi dotychczasowi pracodawcy. Przestałem też udawać przed samym sobą, że w całym tym zamieszaniu nie szukam własnej satysfakcji i elementu przygody. Ułożyłem więc równanie: pomoc + przygoda + satysfakcja = wyjazd na Ukrainę. I w tym kierunku zacząłem zmierzać. Udało mi się załatwić samochód, paliwo i wstępną deklarację przekazania pomocy humanitarnej przez zaprzyjaźnioną fundację. Kwestie formalne pomógł mi ogarnąć Rafał, który nawet nie wie, że zmotywował mnie do działania swoim wpisem (piszę o tym w zaufaniu, nie mówcie mu!). Dlatego właśnie uważam, że pomocą trzeba się chwalić. Niektórzy potrzebują kopa do działania. Dzień przed wyjazdem nie miałem jeszcze potwierdzenia, że mam co zabrać. Byłem już zrezygnowany na maksa. Zrobiłem przecież co w mojej mocy, kilka osób zmieniło przeze mnie plany, nakręciłem pomocową spiralę i pojawiło się ryzyko, że będzie z tego wielka wstydliwa wtopa… No i w końcu zatrybiło!!! W czwartek wieczorem rozdzwonił się telefon i Whatsup. Odezwało się do mnie kilka osób i organizacji. Po pierwsze dostałem potwierdzenie, że zostanę załadowany do pełna – czyli transport ma sens. Po drugie przejąłem kilka paczek, które dodatkowo podniosły rangę wyjazdu. Po trzecie złapałem kontakt z organizacją, która podpowiedziała mi jak zapełnić samochód ludźmi, w drodze powrotnej. Po czwarte udało mi się zorganizować „stazę” i kuriera, który dostarczył ją do Kijowa. Odbiorcą był wcześniej już opisany gość z Youtuba. Wyjazd na Ukrainę okazał się być jednym z ciekawszych i bardziej satysfakcjonujących zdarzeń w moim życiu od dawna. Udało mi się zorganizować całkowicie oddolną akcję, która opierała się na działaniu i zaangażowaniu. Zależało mi żeby coś zrobić, a nie wpłacić pieniądze na konto i tym samym pozbyć się wyrzutów sumienia. Z całą stanowczością chciałbym zaznaczyć, że nie zniechęcam do wspierania organizacji pomocowych. Nie twierdzę też, że opisanej przez mnie akcji nie można było przeprowadzić lepiej i bardziej skutecznie. Zmierzam do tego, że trzeba pomagać tak jak się umie i warto czerpać z tego satysfakcję. To naprawdę świetne uczucie! Na koniec wrzucam kilka fotek jak na relację przystało (nie wiem jak te pionowe ogarnąć). Autorem większości jest mój kumpel, który bezinteresownie dołączył do akcji i towarzyszył mi przez dwa dni, za co bardzo dziękuję! Załącznik 115122 Załącznik 115123 Załącznik 115124 Załącznik 115125 Załącznik 115126 Załącznik 115127 Załącznik 115128 Załącznik 115129 Załącznik 115130 Załącznik 115131 Załącznik 115132 Załącznik 115133 Załącznik 115134 Załącznik 115135 Załącznik 115136 PS Tak, kota też przywieźliśmy. Nazwaliśmy go Bayraktar :D |
Dostaniesz medal.:D
Ps. dziękuję za info w sprawie wiadomej. Też dorzuciłem swój "czyn". |
Świetny raport! Wielkie dzięki! Bardzo się cieszę, że mogę Cię spotkać zaocznie i mam nadzieję, że spotkam się z Tobą osobiście. Bądź ostrożny - videorejestratory zostały zakazane na Ukrainie.
|
Piękna akcja 👍 i gratuluje odwagi bo jak by nie było pojechałeś w centrum konfliktu.
Tez miałem bardzo mocna potrzebę żeby pomoc komuś z UA. No i się trafiło, na Olx mieliśmy wystawiony wózek dziecięcy na sprzedaż i zadzwonił telefon do żony i okazało się ze chciała by kupić mama z Ukrainy z rocznym dzieckiem która właśnie przyjechała do pl. Bez zastanowienia powiedzieliśmy ze dostanie od nas za darmo razem z dostawa. Żona jeszcze przeszukała całe mieszkanie i przygotowała pare toreb ciuszków dla dziecka. U mnie w pracy jak się dowiedzieli ze jadę z taka przesyłka szybko zrobili zrzutkę i kupili w rossmanie za ładna kwotę obiadków dla dzieci , pampersow i innych przydatnych rzeczy. Wzruszająca była chwila przekazania rzeczy i jakoś tak lżej na sercu się zrobiło. |
No jak Ty mi Poncki teraz zaimponowales :)
Dobra robota, szacun. Aha, tez chce taka koszulke ! |
Tera będzie: kochanie! bajraktar się zesrał! :)
I jak tu penalizować uchodźcę? :) Brawo Poncek. |
Brawo :)
Dodatkowy plus za dobre opisanie emocji, które towarzyszą w takich momentach, a których nie należy się wstydzić. |
Fajnie "PONCEK"
i opisałeś bez lukru. ps. sorry gdybyś się obraził za "Poncka" ciał |
Super relacja! Podziwiam z wielu powodów i dziękuję, że ją podrzuciłes!
|
Właśnie wróciłem od koleżanki, która kiedyś bywała tu na forum, weterynarz z Sobótki pod hasłem 'Załoga Czworonoga'. Chyba takoż na FB.
Ewakuowali z potrzeby serca kilkaset psów i kotów z Ukrainy wjeżdżając aż do Kijowa. Strasznie smutne historie, strasznie dużo dobrego uczynili. Straszne, że Polska zamknęła się /mam nadzieję, że tylko chwilowo/ na te zwierzęta. Nocne walki o życie tych zwierzaków, masowe szczepienia i czipowanie aby mogły wyjechać z UA. Pokąsani, zmęczeni, zdani w zasadzie sami na siebie. Toczy się w tej chwili dyskusja na temat tych ustalonych ad hoc przepisów, prawnicy itd. Część z nich, uratowanych, przebywa w schronisku tymczasowym na 30 dniowej kwarantannie pod Legnicą. Niesamowici ludzie, niesamowita, nieludzka /jak ją nazywam/ Pani Doktor. |
Budujące opowieści szlachetnych ludzi. Tak człowiek nabywa dystansu do wszechobecnego dziadostwa.
|
4 Załącznik(ów)
Dzięki wszystkim za miłe słowa :)
Artek, podziemie pomocowe działa sprawnie! US7IGN, to by się zgadzało ;) Załącznik 115229 Tomas_XRV z tym centrum konfliktu, to zdecydowanie się nie zgodzę. Zachodnia część Ukrainy jest aktualnie relatywnie bezpieczna (napiszę poniżej). Z grubszych akcji miały miejsce chyba trzy ostrzały, jednak dotyczyły one wyłącznie celów militarnych. Szansa, że dostaniesz w łeb rakietą wystrzeloną z łodzi podwodnej (tak było z bazą we Lwowie) jest dosyć mała... Chyba że... https://telegraf.com.ua/lifestyle/20...hta-ukraintsev Przed wyjazdem obawiałem się tylko, że dopadną mnie jakieś dziwne procedury (np. że zarekwirują mi furę na potrzeby armii :) ) GregoryS napisz na priv, to dam Ci namiar. Koszulka kosztuje chyba 40 zł w Warszawie. CzarnyEZG, działam w sprawie materaców, udało mi się skontaktować. Dzięki! Stopa, ja jestem Poncjusz Nieobrażalus! Matjas, we Lwowie właśnie zwierzęta domowe dały mi do myślenia (piszę poniżej). Pisałem wcześniej o wyrzutach sumienia - że może za mało robię, że może nie tak, że inni robią lepiej i więcej. Bardzo szybko poradziłem sobie z nimi, jak tylko dojechaliśmy do Stryja. W sumie nie wiem czego się spodziewałem, ale widok par spacerujących po mieście z kubkami kawy był dla mnie sporym zaskoczeniem. Jakoś tak sobie wyobrażałem, że wszyscy działają w szeroko pojętym wolontariacie i nikt nie ma czasu na głupoty. O Dworcu Centralnym w Warszawie też pewnie słyszeli wszyscy. Armagedon, bałagan i tragedia wielu ludzi (problem został już w większości rozwiązany). Tymczasem na okolicznych ulicach stoją zaparkowane grube fury na białoruskich i ukraińskich blachach. W galeriach handlowych lub sklepach na Mokotowskiej (to takie zagłębie drogich butików) też nie brakuje wschodnich języków. Dla niektórych to wakacje na zachodzie i kasa płynie strumieniami. Tymczasem inni (ojciec, matka, córka i niepełnosprawny syn) przyjeżdżają bez języka do obcego miasta, a cały ich dobytek to laptop i dokumenty. We Lwowie jest dokładnie tak samo. Poszedłem na bazar koło dworca, żeby kupić miód. Z całą stanowczością muszę powiedzieć, że nie brakuje tam niczego. Tłok też bez zmian, ludzie robią zakupy i nic szczególnego się nie dzieje. Gdybym dotarł do Lwowa bez kontekstu, to bym pomyślał, że trafiłem na jakieś święto - wszędzie wiszą flagi. Gorzej jest niestety na dworcu (byliśmy tam po przejściu największej fali). W jego kierunku cały czas zmierzają ludzie z walizkami. Nie są to jakieś straszne tłumy, nie ma tłoku, ale ruch jest spory. Nikt nie płacze, nikt nie krzyczy i jest prawie normalnie. Tylko że ludzie są mega smutni i to widać na pierwszy rzut oka. Mało kto ciągnie za sobą więcej niż jedną walizkę. Natomiast sporo jest zwierzaków domowych. Niektóre w kontenerkach, inne zawinięte w prześcieradło, widziałem też dzieciaka z papugą w klatce. Załącznik 115230 Realnie poprawiła mi nastrój atmosfera panująca na linii wolontariusz - wolontariusz i wolontariusz - osoby potrzebujące. Na miejscu działa sporo organizacji z wielu krajów świata. Na bieżąco wydawane są posiłki, jest kilka namiotów, toitoie i raczej nie ma armagedonu. Nie zauważyłem tam osób z przypadku, każdy jest zaangażowany i chętny do pracy. Nie mogłem się dogadać z kobietą, która miała jechać ze mną do Warszawy. Złapałem pierwszego z brzegu gościa w kamizelce i zaraz temat udało się ogarnąć. Chwilę później włączyły się syreny ostrzegające przed nalotem. Nikt się szczególnie nie przejął i zaczęliśmy się zastanawiać jaki jest cel włączania ich co chwila, skoro nikt nie reaguje. Zdecydowanie odgłos syren działa mobilizująco i podkreśla doniosłość chwili. Zaryzykuję też stwierdzenie, że buduje atmosferę zjednoczenia. Bez wątpienia jednak nikt do schronu się nie chował. Podczas pierwszej wizyty we Lwowie nie wiedziałem jak znaleźć osoby, które potrzebują "podwózki". Podszedłem do przypadkowych Polaków, którzy ładowali ludzi do swojego busa. Rozmowa nie zajęła mi więcej niż minutę i miałem już komplet. Dokładnie rzecz ujmując nadkomplet, ale tym nikt się nie przejmuje. Busy 8 osobowe wożą czasami po 17 osób - jak matatu w Afryce. Na granicy spotkaliśmy typka, który kupił Caravelkę specjalnie po to, żeby transportować ludzi z Ukrainy (rzecz jasna za free). Jak się okazało, gość prowadzi kanał, który regularnie obserwuje Tomek. https://www.facebook.com/niesprzedambederobil Załącznik 115231 Z Polski kursuje ogromna ilość prywatnych samochodów. Czasami są to pojedyncze osobówki, innym razem konwoje. Jeżdżą też autokary. Osławiony "zielony pas" nie istnieje (z TIRami jest chyba inaczej), a przynajmniej nie w takiej formie jak sobie to wyobrażałem. Aktualnie wjazd na Ukrainę powinien się zamknąć w 45 minutach. Na wyjazd trzeba liczyć 1 - 1,5 h. Dokumenty potwierdzające cel transportu są bardzo pomocne. Czasami jednak trzeba powalczyć o częściowe ominięcie kolejki ;) Załącznik 115232 No ale najlepsze są media światowe :) Stoimy na granicy w Medyce, jeszcze po polskiej stronie. Prawym pasem podjeżdża busik, z którego wysypuje się kilka osób. Wyciągają kamery, statywy i inne utensylia. Do nas podchodzi polski "opiekun" i pyta się gdzie są ci wszyscy ludzie. Przecież jeszcze kilka dni temu były tłumy. Jest mocno zawiedziony, że granica pusta i pyta czy może nie udzielimy wywiadu dla belgijskiej telewizji. Za chwilę wpada CNN, dziennikarz podchodzi do pierwszego z brzegu samochodu, nagrywa "setkę" i do domu. Ciężko oczekiwać, że powstaną z tego wybitne materiały... |
Tak masz rację. Wstydzę się wielu Ukraińców.
|
To nie był przytyk do Ukraińców, tylko do ludzi w ogóle.
Pozwolę sobie zacytować KNŻ "Widzę to co widzę i niczego się nie wstydzę. Niech się wstydzi ten kto robi, nie ten co widzi". |
1 Załącznik(ów)
Sorki, że post za postem, ale poniedziałek mnie zaskoczył :)
Podczas tego wyjazdu: https://gazbrothers.com/dt_gallery/2...aina-gazem-69/ Właściciel tego samochodu: Załącznik 115312 Ugościł mnie w swoim mieszkaniu w Kijowie. Gdyby ktoś akurat szukał beczki w kombi, to taka okazja może się nie powtórzyć :D |
Kojarzy ktoś jak teraz najlepiej ogarnąć temat Hrywien?
Zabrać jakąś walutę, wypłacać z bankomatu, Revolut? |
Ja kupuję zaraz po przekroczeniu granicy. Tylko ja jeżdżę przez Zosin i Dołchobyczów.
Ale kurs podobny jak w Polsce - około 12 groszy |
Dzięki!
|
27 Załącznik(ów)
W ubiegłym miesiącu miałem okazję odwiedzić Charków w ramach humanitarki i Lwów turystycznie. Z relacją musiałem się jednak wstrzymać i prawdopodobnie wydarzenia ostatnich dni w jakimś stopniu ją zdezaktualizują – jednak spróbujmy.
Po raz kolejny pozwolę sobie podpowiedzieć w kwestii: czy wypada teraz jeździć na Ukrainę i czy jesteśmy tam mile widziani? Myślę, że od początku wojny na Ukrainie nie zaobserwowałem negatywnych działań wymierzonych we mnie. Pomijając może napotkanych buraków, którzy zdarzają się wszędzie. Podczas ostatnich wyjazdów spotkały mnie za to trzy bardzo miłe sytuacje. - We Lwowie wszedłem do sklepu z pamiątkami, żeby kupić sobie koszulkę. Wybrałem co tam trzeba, podszedłem do kasy i powiedziałem że biorę. Pani podliczyła mnie i na koniec dodała, że odlicza 10% ponieważ jesteśmy z Polski. Zaznaczam, że było to już w momencie kiedy kładłem kasę na ladę - czyli nie był to element negocjacji. - W mojej ulubionej kawiarence koło bazaru (to specyficzne i nie turystyczne miejsce) panie z obsługi bardzo ucieszyły się na nasz widok. Pytały czy Ukraińcom dobrze jest w Polsce i w dosyć niepochlebnych słowach wypowiadały się na temat sąsiada ze wschodu. Załącznik 119388 Załącznik 119389 Załącznik 119390 - W Kijowie musiałem na szybko zjeść obiad, a że było już grubo po 20 :D to do godziny policyjnej zostało mi mało czasu. Podszedłem więc najpierw do spożywczaka w bramie, żeby kupić piwo. Ze mną wszedł jakiś inny chłopak, który został przegoniony od lodówek (o tej porze piwa nie sprzedajemy). Wiedząc co się święci poszedłem do działu spożywki i poczekałem aż wszyscy wyjdą ze sklepu. Następnie rozpocząłem negocjacje i po kilku minutach miłej pogawędki, wyszedłem ze sklepu z czarną reklamówką. Skierowałem się do najbliższego kebaba i po raz kolejny odbiłem się od kasy. UA: Nie, nie można płacić kartą. PL: A gdzie jest najbliższy bankomat? UA: A skąd jesteś? PL: Z Polski UA: To dla ciebie kebab jest gratis. Ostry czy łagodny? PL: Yyyy nie ma mowy - lecę do bankomatu. UA: Posłuchaj - przed wojną miałem rodzinę w Polsce (nie utrzymywaliśmy kontaktu) i w Rosji (mieliśmy kontakt ze sobą). Kiedy ruscy na nas napadli zadzwoniła ciocia z Gdańska i zaprosiła nas do swojego domu. Ruscy nawet nie zadzwonili. Kebab wart jest kilka złotych i ma się nijak do pomocy, która płynie z Polski. Będzie mi bardzo miło. To jak? Ostry, czy łagodny? PL: No to ostry! Załącznik 119391 Za granicą przywitała mnie kolejka tirów. Ponieważ lubię weryfikować doniesienia medialne, wyzerowałem licznik. I wiecie co? 45 kilometrów ciężarowego pociągu. Jeden za drugim, w zasadzie bez większych przerw. Samochody lokalnie dowoziły kierowcom obiady... Załącznik 119392 Na poboczach znowu pojawiły się patrole policji. Słońce w zenicie, a ci suszą... Załącznik 119393 Załącznik 119394 Lwowa nie będę opisywał, bo wskazówek co zwiedzać jest w necie co nie miara. Chciałbym jednak zaznaczyć, że miasto żyje normalnie (hotele, knajpy, turyści). Na wjeździe stoją blokposty, zabytki są zabezpieczone przed uderzeniem odłamków (np. witraże w kościołach). Załącznik 119395 Załącznik 119396 Załącznik 119397 Załącznik 119398 Lwowska opera zawsze stanowiła dla mnie wyłącznie punkt odniesienia. Tak się jednak złożyło, że tym razem zawitałem do środka i usiadłem w loży, w której (nie ukrywam - trochę wcześniej) siedział Sienkiewicz. Podobno razem ze Stasiem i Nel, ale nie wiem na pewno. Operę poprzedził lakoniczny komunikat: W razie nalotu prosimy Państwa o udanie się do schronu. Jeśli nalot będzie trwał ponad 40 minut, opera nie będzie kontynuowana. Najpierw odegrano hymn Ukrainy. Wszyscy wstali jak na komendę i usiedli zaraz po zakończeniu. Następnie wydarzyło się cos dziwnego. Przy kolejnej melodii część osób wstało, a część z dezorientacją zaczęło się rozglądać po sali i konspiracyjnie pytać "co to za melodia?". Szybko otrzymywali odpowiedź "wstawaj to hymn Polski". No i wstawali. Załącznik 119399 Załącznik 119400 Trasa od granicy do Kijowa jest w idealnym stanie i można grzać - aż miło. Pamiętać jednak należy, że suszą. Kilkadziesiąt kilometrów od stolicy zaczynają się ślady które pozostały po przejściu ruskiego miru. Przykładowo na stacji w miejscowości Borodyanka miało miejsce takie zdarzenie. Aktualnie stacja działa normalnie, tyle że miejscami przypomina durszlak. Na lodówkach można zobaczyć ślady po uderzeniu odłamków, a na poboczu stoi wrak ruskiego czołgu. Samo miasteczko ucierpiało dosyć znacząco, ale pozwolę sobie nie publikować zdjęć bloku w którym brakuje środkowej części i znajdujących się w jego otoczeniu wypalonych szkieletów. Załącznik 119401 Załącznik 119402 Załącznik 119403 Na samym wjeździe do Kijowa znajduje się Bucza - miasteczko, które stało się symbolem. Na wojnie symbole są bardzo ważne. Warto jednak pamiętać, że takich miejsc na mapie Ukrainy jest wiele. Zaraz po wjeździe do Buczy, po prawej stronie można zobaczyć polskie miasteczko modułowe. Załącznik 119404 W miasteczku Dmytrivka na poboczu stoi kolumna czołgów, która podobno została rozbita przez zaledwie dwa czołgi ukraińskie. Szczegółów nie znam. Zabawne jednak jest zderzenie tych dwóch "komunikatów". Załącznik 119405 Załącznik 119406 Załącznik 119407 Załącznik 119408 Podczas kilku godzin spędzonych w Kijowie odwiedziłem dwa miejsca, które stały się celem ostatnich ostrzałów. Pierwsze to Szklany Most (z widokiem na Dniepr) Załącznik 119409 a drugie to Bulwar Szewczenkowski, który prowadzi do wspomnianego wcześniej kebaba. Oba miejsca to ścisłe centrum Kijowa i zarazem miła okolica do spacerów. Na cel ostrzału jak znalazł... Trasa do Charkowa to już w zasadzie autostrada. Niesamowite jest to, że na przestrzeni kilkuset kilometrów po horyzont rozciągają się pola, a miejscami powstaje wrażenie, że przejeżdża się przez środek stepu. Daje to mocno do myślenia w kontekście możliwości zajęcia lub obrony takiego obszaru. Przed miastem musieliśmy przejechać przez kilka blokpostów i w sumie nie wiem czy bez odpowiedniego dokumentu można wjechać. Zdecydowanie kontrolują każdy samochód. W Charkowie spędziłem tylko kilka godzin. Z tego co wiem miasto jest nękane głównie nocnym i systematycznym ostrzałem, pojawiają się liczne alarmy i ciężko jest spać. Załącznik 119410 Załącznik 119411 Załącznik 119412 Gdyby ktoś z Was napotkał na swojej drodze ruski pojazd, to poniżej wrzucam instrukcję, która wskazuje słabe punkty każdego z nich. Załącznik 119413 W drodze powrotnej obeszło się już bez przygód. Jechaliśmy cały czas po znakach ;) Załącznik 119414 A na koniec chciałbym się pochwalić, że moje wsparcie dla Ukrainy zaczęło się zdecydowanie wcześniej niż by się mogło wydawać :) https://www.facebook.com/pelnymgazem...xcQVaFjRFFccel |
Dzięki, poruszające i wzruszające!
|
Byłeś w Kijowie i nie powiedziałeś? Źle, źle!
|
Znajac Ponckiego za chwile znowu bedzie przekraczal granice :)
|
Cytat:
Cytat:
|
22 Załącznik(ów)
W ostatni weekend pojechałem w pierwszym prawdziwym konwoju humanitarnym. Żadne tam osobówki, busy i przyczepki ;)
Łącznie w akcji wzięło udział 10 ciężarówek w dwóch turach. Naszym celem były okolice Zaporoża, jednak na ostatnim etapie rozdzieliliśmy się. Finalnie udało nam się dostarczyć pomoc do wiosek na linii Dniepr – Chersoń. Trafiłem do grupy południowej i miałem niewątpliwe szczęście, ponieważ przekazywaliśmy pomoc bezpośrednio do rąk osób potrzebujących. Ostatnie ogniwo łańcucha pomocowego jest najbardziej satysfakcjonujące. Często zastanawiałem się do kogo ostatecznie trafiły fanty, które wiozłem przy innych okazjach. Tym razem wątpliwości nie było. Odwiedziliśmy rejony, które jeszcze kilka tygodni temu były zajęte przez raszystów. Po pomoc nikt nie przyjechał samochodem. Większość ludzi przyjechała na rowerach. Okolica wyglądała jak po przejściu huraganu. Pozrywane dachy, powybijane szyby, spalone samochody, o śladach kul nawet nie wspominam. Dodatkowo rozkradzione wszystko co tylko możliwe, zniszczone rurociągi, szkoły, domy kultury. Mimo, że nasz transport był tylko kroplą w morzu potrzeb, to kilka osób ze łzami w oczach dziękowało za… właśnie nie za makaron i mąkę, tylko za całokształt polskiej pomocy. Akcja zorganizowana była przez Caritas i środowiska instruktorskie ZHR. Mam nadzieję, że liczne uśmiechy na zdjęciach nie zmylą Was. Chwile bywają miłe, jednak całokształt na Ukrainie jest do dupy. Załącznik 120125 Załącznik 120126 Załącznik 120127 Załącznik 120128 Załącznik 120129 Załącznik 120130 Załącznik 120131 Załącznik 120132 Załącznik 120133 Załącznik 120134 Załącznik 120135 Załącznik 120136 Załącznik 120137 Załącznik 120138 Załącznik 120139 Załącznik 120140 Nieodłącznym elementem transportów humanitarnych jest możliwość dotarcia w miejsca, które nie są dostępne dla każdego. Biorąc pod uwagę moje zainteresowania (pojazdy militarne i Bałkany, których historia wojną stoi) muszę powiedzieć, że nudno nie było. Militarki rzecz jasna publikować nie mogę :( Załącznik 120141 Załącznik 120142 Załącznik 120143 Załącznik 120144 Załącznik 120145 Załącznik 120146 |
zasobnik od kaseciaka trza było brać jako trofiejny :D
tak na poważnie to mocno martwię o tych ludzi, często samotnych, starszych, schorowanych, w kontekście nadchodzącej zimy. jak sobie poradzą w tych rozpieprzonych domach, bez prądu, opału, wody i ogólnie zorganizowanej pomocy od Państwa, którego struktur niemal nie ma. nie mieści mi się to w głowie. słyszałem o kolejnej, zimowej fali uchodźców - oby była to faktycznie prawda. dla wielu to może być jedyna furtka aby zobaczyć wiosnę. |
Poncki :Thumbs_Up:
|
Wróciłem z UA kilkanaście minut temu. To mój kolejny wyjazd z pomocą
Poncki, gdybys się wybierał kiedyś to daj znać, chętnie dołączę do wyjazdu z pomocą. |
Poncki i lotnik dziękuję Wam za wasz wysiłek
pozdrawiam trolik |
16 Załącznik(ów)
Kolejny konwój trafił do Izium i okolicznych wiosek. Tym razem głównym celem była pomoc medyczna. Można nazwać to mobilną przychodnią. Osoby potrzebujące dostawały wsparcie lekarzy i leki. Co ważne jest to akcja cykliczna i po upływie określonego czasu konwój wraca na miejsce i dostarcza kolejne partie leków, jak również analizuje postępy leczenia.
Potrzeby ludzi są bardzo zróżnicowane. W jednym przypadku rozmawiałem z kobietą o jej potrzebach. Powiedziała, że ze spożywki niczego nie potrzebuje. Ale kilkanaście kilometrów dalej podjechał do mnie kilkunastoletni chłopak i zapytał czy przywieźliśmy jedzenie. Przywieźliśmy, ale zdecydowanie za mało. Pomoc trafia na te tereny dosyć chaotycznie. W jedno miejsce przyjadą trzy transporty, a w innym nie zatrzyma się żaden, życie… W kwestii zniszczeń, podobne klimaty widziałem tylko na Bałkanach. Izium to najbardziej zniszczony rejon jaki widziałem od początku wojny (zaznaczam, że byłem tylko w wybranych lokalizacjach, więc nie jest to miarodajne). W zasadzie nie ma tam bloku, który nie ucierpiał. Główny plac jest zmasakrowany. Kawałki dachów zwisają na fasadach budynków i pojękują przy podmuchach wiatru. Wnętrza sklepów zdewastowane są dokumentnie. Bloki mieszkalne, obiekty użyteczności publicznej – trafione, spalone i prawdopodobnie nadające się do rozbiórki. Większość ludzi wyjechało, jednak część została w swoich domach. W efekcie na głównym placu Izium można zobaczyć dzieciaki grające w piłkę na tle gruzów, matkę spacerującą z dziećmi w sąsiedztwie gruzów i koty wygrzewające się na gruzach. Załącznik 120388 Załącznik 120389 Załącznik 120390 Załącznik 120391 Załącznik 120392 Załącznik 120393 Załącznik 120394 Załącznik 120395 Załącznik 120396 Załącznik 120397 Załącznik 120398 Załącznik 120399 Załącznik 120400 Załącznik 120401 Na wjeździe do miasta, po prawej stronie widoczne są stanowiska artyleryjskie / okopy. Umiejscowiono je wzdłuż drogi i wykopano w piaszczystym podłożu. Zaraz za nimi znajdują się masowe groby, z których wydobyto około 400 ciał. Przed wojną kumpel mówił mi, że czeka nas powtórka z historii (wywózki, ludobójstwo). Chyba go nawet wyśmiałem… Załącznik 120402 Na koniec małe ostrzeżenie, ponieważ wiem, że więcej osób z FAT porusza się po Ukrainie. Zagrożenia minami np. na poboczach - nie należy bagatelizować. Załącznik 120403 |
Wstrząsające....
|
|
Uważajcie też blisko Polskiej granicy, są zbudowane umocnienia i też zaminowane pasy.
|
9 Załącznik(ów)
Ponieważ zachęcałem Was do wspólnego wyjazdu, pozwolę sobie w kilku zdaniach opisać co udało nam się zrobić.
Załącznik 121706 W takim składzie jak widać powyżej wymyśliliśmy sobie kiedyś, że zorganizujemy na Ukrainie jakieś spotkanie. Chodziło głównie o to, żeby zaangażować się trochę bardziej niż zwykle. A zwykle było tak, że przyjeżdżaliśmy, zrzucaliśmy towar do magazynu i za godzinę już nas nie było. Tym razem trafiła nam się okazja niepowtarzalna, ponieważ święta prawosławne wypadają na początku stycznia, a my mamy akurat więcej czasu. Swoja drogą, z tymi świętami to też nie jest takie oczywiste, ponieważ nawet takie rzeczy się zmieniają i cerkiew prawosławna (ukraińska) pozwala aktualnie na obchodzenie świąt w tym samym terminie co kościół katolicki. Zdecydowaliśmy, że z pomocą fundacji przewieziemy paczki możliwie najbliżej frontu i tym samym trafimy do osób najbardziej potrzebujących. Wieźliśmy trochę konserw ze zbiórek, słodycze dla dzieci, agregaty, maszyny do naprawy wodociągów i kilka innych utensyliów. Załącznik 121707 Tak się niestety złożyło, że już na samym początku trafiły do nas bardzo złe informacje. Dwoje polskich wolontariuszy zostało rannych w Bachmucie. Pełen opis zdarzenia znajdziecie poniżej: https://www.facebook.com/klikawchark...RjzrLcvx4EUvHl Tutaj pozwolę sobie na dygresję. Bachmut jest miastem frontowym i tam jest bardzo gorąco. Ostrzał jest czymś absolutnie normalnym, jednak w mieście nadal są cywile, a nawet dzieci. W tym samym czasie w oddalonym o 40 kilometrów Słowiańsku panuje relatywny spokój. Jest zasięg, można pójść do sklepu lub zjeść obiad w barze. Najprościej rzecz ujmując: w Bachmucie hełm i kamizelkę zakłada każdy kto ma, a w Słowiańsku / Izium nikt już raczej tego nie robi. Mimo, że nie mieliśmy okazji poznać się z Grażyną i Kamilem, to plany mieliśmy zbieżne. Chcieliśmy dostarczyć pomoc humanitarną oraz zorganizować Ukraińcom namiastkę świąt i spędzić z nimi ten szczególny czas. Czas, który przynajmniej w założeniu powinien kojarzyć się ze szczęściem, spokojem i poczuciem bezpieczeństwa. Ponieważ z Eweliną zajmujemy się od lat organizacją tzw. eventów, przygotowaliśmy scenariusz spotkania, które miało być odskocznią dla dzieci z Charkowa. Miało być budżetowo, ale efektownie i z rozmachem. Zaczęliśmy więc od występu filharmonii charkowskiej. Tego typu wydarzenia są rzadkością w obecnej rzeczywistości na wschodzie Ukrainy. Załącznik 121708 Następnie udaliśmy się do centrum socjalnego Caritasu, gdzie dzieci wspólnie ze swoimi mamami przeniosły się do świata kolorów, przygód i beztroskiego życia. Wykorzystaliśmy materiały przekazane nieodpłatnie przez firmę Baśnik (robią piękne książki dla dzieci), a celem animacji było stworzenie licznych historii, komiksów lub po prostu ładnych wyklejanek. Załącznik 121709 Załącznik 121710 Wzięliśmy ze sobą harcerzy, których głównym zadaniem było zadbanie o atmosferę. Skoro spotkanie miało charakter świąteczny to kolędy by się przydały. Po występie chóru nie mogliśmy pozwolić sobie na jakieś marne głośniczki. Poszliśmy w duet gitarowy, który przez kilka godzin szarpał druty :) Załącznik 121711 W kuchni uwijały się dziewczyny z Polski, Węgier i Słowacji. Przede wszystkim gotowały gęsty ukraiński barszcz, żeby wykarmić wszystkich gości. Oczywiście przy tej okazji doszło do kulturowego starcia (oby tylko takie nam towarzyszyły) i w wątpliwość została poddana ukraińskość powstałego barszczu. Pamiętajcie: buraki powinny być starte, a nie krojone w kostki i nie dodajemy pietruszki. Załącznik 121712 Na deser przygotowaliśmy kruche ciasteczka, ale jak się zapewne domyślacie nie były to zwykłe wypieki. Pakowaliśmy do środka życzenia napisane odręcznie przez dzieci. Mała rzecz, a cieszy. Kto czuje się na siłach przetłumaczyć? Załącznik 121713 Bo tego z pewnością nie wypada tłumaczyć ;) Załącznik 121714 Kilka słów i zdjęć więcej znajdziecie na fejsie: https://www.facebook.com/pelnymgazem...jyrKStNdMmD4Ul |
Czapka z głowy, ponownie:Thumbs_Up:
|
Poncki dziękuję za Waszą pracę.
pozdrawiam trolik |
Za pracę, poświęcony czas i serce...
Również dziękuję :) |
Szacun.
|
4 Załącznik(ów)
Dzięki Panowie!
Sporo było z tym zamieszania, sporo czasu spędziliśmy w samochodach, a stresu też nie brakowało. Załącznik 121749 Mieliśmy jednak piękną pogodę, prawdziwe styczniowe -15 i poznaliśmy kilka ciekawych osób. Załącznik 121748 Satysfakcja jest. Poczucie, że komuś pomogliśmy też! Załącznik 121750 Świadomość, że nic nie zmieniliśmy pozostaje... Załącznik 121747 |
Szacun Poncki!
Ja mam przerwę w wyjazdach, ostatni raz byłem 11.11.22 Trochę mam dość tych urlopów poświęconych na wyjazdy do UA, kolejek na granicy i traktowania przez celników i SG. Nie mam już tez za bardzo kasy na pomoc. Nie jestem zrzeszony w żadnej organizacji humanitarnej. Rozczarowuje mńie tez postawa postawa âwolontariuszyâ z UA sprzedających to co dostają w PL za darmo... swoje widziałem ... Najbardziej szkoda dzieciaków ... |
Cytat:
Kolego lotnik niestety taki naród.... |
Naród taki sam jak po zachodniej stronie Bugu. Wszędzie są szuje.
(a jak masz wątpliwości to poczytaj, dla przykładu, co robiła ekipa Zalewskiej z darami na PCKa). |
Zmierzamy w złym kierunku!
Prośba, żeby kolejne posty nie rozwaliły wątku. Dziękuję :) |
Mea culpa.
|
Cytat:
Jesteście super :bow: |
Super pomysł Tomku! Szacun za chęci i poświęcony czas!
|
Cytat:
Z drugiej strony pamiętam jak w dzieciństwie dostałem paczkę, w której były słoiczki z musem dla dzieci. Rozdawali to w ramach jakiejś akcji zagranicznej. Więc może i nasze starania ktoś sobie przypomni za kilkanaście lat :) Ostatnio odezwał się do mnie chłopak, którego jakieś 17 lat temu wiozłem na stopa, po tym jak rower złamał mu się na Krymie :D Cytat:
Dorzucam jeszcze krótki materiał video z naszego wyjazdu. Zachęcam do koncentrowania się na treści, a nie na źródle ;) Nasze kilka sekund zaczyna się od 1:13 http://wiadomosci.tvp.pl/65835399/be...ialstwo-rosjan |
1 Załącznik(ów)
|
Cześć
Wiosna to czas przeglądu garderoby. Jeżeli macie coś niepotrzebnego po dzieciach w swoich szafach to chętnie przyjmę i dostarczę do konkretnych rodzin na terenie UA Nie ważne czy ubrania, buty dla chłopca czy dziewczynki, małe czy duże. Wszystko posortuję rozmiarami i dostarczę do konkretnych potrzebujących rodzin. Dzięki. |
18 Załącznik(ów)
Ostatnio nie miałem zupełnie czasu, żeby coś napisać, ale transporty cały czas jeżdżą.
Załącznik 126435 Załącznik 126436 Załącznik 126437 Spore wzmożenie było po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce. Załącznik 126438 Jeden z transportów (znaczący) został wysłany przez użytkownika FAT, za co dziękuję! Na trasie od granicy, w zasadzie do Dniepru, wojny nie widać poza blokpostami, które i tak są już zdecydowanie rzadziej i mniej restrykcyjne. Godzina policyjna została skrócona w większości kraju i zaczyna się o północy. W rejonach, które znajdują się w strefie realnych działań, można powiedzieć, że panuje niezmienna bieda. Ostrzały są regularne, ludzie giną, perspektyw brak, a wraz z nadejściem upragnionego lata przyszły choroby, epidemie i nowe problemy. Niezmiennie wydaje mi się, że na wsi jest w tej sytuacji łatwiej żyć. Można się trochę odizolować, posadzić coś w ogródku, upiec chleb i jakoś to będzie. Chodzić na grzyby jest dosyć niebezpiecznie. Załącznik 126423 Załącznik 126424 Załącznik 126425 Załącznik 126426 Spotkaliśmy raz złomiarzy, którzy działali na luzie w takim terenie: Załącznik 126439 Załącznik 126440 Na poboczach też dużo się dzieje: Załącznik 126431 Załącznik 126432 Załącznik 126433 Załącznik 126434 Żeby zakończyć optymistycznie, dodam że ludzie się nie zmieniają. Trzymają się dzielnie i mimo ciężkiej sytuacji zawsze przyjmują nas z otwartością, uśmiechem i w zgodzie z tradycyjną wschodnią gościnnością :) Załącznik 126427 Załącznik 126428 Załącznik 126429 |
Szacun!!!!!!!
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:08. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.