![]() |
Motocyklem na Rodos
Witam,
podzielę się z Wami naszą wyprawą na Rodos. Całą trasę przygotował Grzegorz, pozostawiając nam przyjemność z jazdy, z widoków, smaków potraw i radości ze wspólnych przeżyć, które niewątpliwie na długo pozostaną w pamięci. Podróż rozpoczęliśmy rankiem 23.04.22 przy pięknej pogodzie z całkiem przyzwoitą temperaturą 7 stopni. Pierwszy nocleg Nowy Sad - Serbia. Z Cieszyna przez małe przejście graniczne Leszna Górna, krótki przelot przez Czechy, następnie Słowacja, Węgry (obowiązkowo gulasz :o) i Serbia. Po każdych 100 km jakby zieleni było więcej i bardziej była soczysta. Dojeżdżając do pierwszego noclegu zachwycałem się kwitnącymi polami rzepaku. Ten odcinek około 700 km miał być najdłuższy, w większości przejechany autostradami. Wreszcie nocleg, hotel Fontana (240 zł od osoby ze śniadaniem). Na początek zimne piwo , mecz hokeja i po kolacji Cola z wkładką. Rano ze słońcem ruszyliśmy do Bułgarii. Autostrada. Przerwa na kawę i słowa kolegi: „Ostatnio przy podchodzeniu do lądowania na lotnisko w Sofii zobaczyłem kręte drogi, może sprawdzimy jak wyglądają?” Uśmiech zagościł nie tylko na twarzy, miałem dość autostrad, nie przepadam za nimi jadąc motocyklem. Poza tym nie było nikogo, komu pomysł by nie odpowiadał. Zjechaliśmy w miejscowości Dragoman, a następnie Godech, Iskrec, Redina i Sofia. Odcinek ten dał dużo radości, wytchnienia, relaksu po drodze szybkiego ruchu, choć na początku było sporo piasku. Wjeżdżając do Sofii naszym oczom ukazał się Witosza, masyw górski z ośnieżonym szczytem Czarny Wierch o wysokości 2290 m. Hotel Adria, (250 zł/osoba ze śniadaniem) szybki prysznic i na kolację. Padło na restaurację Hadjidraganovite Kashti, jedzenie wyborne. Przed snem tradycyjnie Cola z ... Trzeci dzień słońca. Jadąc przez stolicę Bułgarii miałem wrażenie jakbym cofnął się w czasie. Większość budynków, ulice, tramwaje, pamiętają minione czasy i rękę wielkiego brata. Znów autostrada i …...…. jest - Grecja ! Jak za sprawą jakiejś czarodziejskiej różdżki nawet autostrada stała się mniej męcząca. Zieleń, góry, temperatura, wszystko odmienne od szarości, którą pozostawiliśmy w domu. Nie mogłem się napatrzeć, a im bliżej noclegu, tym droga stawała się bardziej ciekawa. Pierwszy widok morza Egejskiego, które dostrzegliśmy pomiędzy wzgórzami, wywołał ekscytację, która towarzyszyła nam przez długi czas. Budynki z charakterystycznymi ceglastymi dachówkami, niektóre z kamienia, część z nich pomalowane na biało. Pierwszy posiłek grecki, na przystawkę sałatka. Eksplozja smaku. Niby te same składniki jak u nas, ale nie zbliżysz się nawet w połowie kupując w sklepie produkty Made in Greece. Magia miejsca, dodatkowe wrażenia, które towarzyszą gdy pierwszy raz (a tak było w moim przypadku) odkrywasz nowe miejsca, wpływają na odczucia. Na główne danie Suwlaki, niezapomniany smak. Półwysep Chalkidiki przywitał nas niesamowitymi widokami, błękitnym morzem, krętymi drogami, które mogą zachwycać. Po siedemnastej dojechaliśmy do Uranupoli i hotelu Pyrgos (235 zł od osoby bez śniadania). Kolacja, tym razem przy plaży w blasku zachodzącego słońca. Spojrzenia miejscowych, którzy ze zdziwieniem lub politowaniem patrzyli na naszą grupę łaknącą i przyjmującą ostatnie w tym dniu promienie ciepłego, greckiego słońca, pokazywały rozbieżność w naszym ubiorze. My krótkie spodenki i koszulki, oni spodnie bezrękawniki i kurtki. Po obfitej kolacji z udziałem pieczonej ryby, udaliśmy się na zasłużony odpoczynek zaczynający się szklanką Coli …. Po śniadaniu czwartego dnia zgodnie z planem ruszyliśmy na objazd półwyspu Sithonia. Radość. Cała trasa wzdłuż morza, górzystymi drogami z niezliczoną ilością zakrętów. Polecam. Obiad w miejscowości Neos Marmaras w tawernie Karanasou, tym razem pieczone żeberka jagnięce. Po powrocie Cola :o ) Następnym miejscem docelowym kolejnego dnia była miejscowość Wolos. Pierwszy przystanek - port w Salonikach. Wyjazd okazał się lekkim wyzwaniem, zważywszy na korki i temperaturę, która w słońcu powodowała przepływ strumyków potu. Do tego momentu temperatury oscylowały od 3 w nocy do 19 stopni w dzień. Teraz miały wzrosnąć od 10-13 w nocy do 25 stopni w dzień według prognoz. Okazało się, że najwyższe temperatury podczas całego wyjazdu jakie pokazywał termometr w motocyklu po ustabilizowaniu to 29 stopni (pomijam odczyty gdy chwilę postał, bo dochodzilo do 40). Pędząc autostradą podziwialiśmy ośnieżone szczyty gór Olimpu. Wolos, szybka wizyta w Kapitanacie portu sprawdzająca naszą rezerwację promu na wyspę Skopelos. Dojazd na nocleg, Hotel Karagianni (300 zł od osoby ze śniadaniem). Kolacja i znów Cola :o) https://www.youtube.com/watch?v=MTWjHH_gqM4 |
Smaka na Colę z wkładką Kolega mi zrobił.:) Dzięki.:Thumbs_Up:
|
Ładne te BMW majo chłopaki.. Foruma nie pomylili..?!;)
|
Nasza grupa to miłośnicy motocykli, którzy posiadają różne marki. W tej wyprawie przewagę mieli właściciele BMW :O)
|
Dzień 6 wyprawy zaczęliśmy bladym świtem wjazdem na prom w miejscowości Wolos. Gdy pierwszy raz wjeżdżasz na tak duży prom jesteś pod wrażeniem (wcześniej tylko promy na rzekach, najczęściej doczepione do liny). Widok portu po odbiciu od brzegu, wschodzącego słońca, błękitnej tafli morza sprawia, że czujesz się jak we śnie. Rejs na wyspę Skopelos trwał 3 godziny, z krótką przerwą na wyspie Skiathos.
Wysiedliśmy w porcie Loutraki, a stamtąd krętymi dróżkami wzdłuż morza, podziwiając widoki. Od czas do czasu widzieliśmy prom którym płynęliśmy, opływał wyspę by dobić do portu Skopelos. Atrakcją dnia był Mamma Mia Cliff, ale zanim tam dotarliśmy napawaliśmy się niesamowitymi wrażeniami, jadąc szczytami wzniesień, drogami wzdłuż zboczy okrążonych błękitnym morzem. Termin wyjazdu nie mógł być lepszy. Temperatura idealna, ruch prawie zerowy, a i jeszcze ceny niższe niż w sezonie. Do klifu minęliśmy kilka aut, dużo trudniej byłoby w lecie na tak wąskiej drodze. Na szczyt prowadziły 198 schody. Kościółek bardzo mały, (scena ślubu z filmu Mamma Mia była kręcona na pewno nie w nim), kilka fotek i ruszyliśmy do hotelu Thea Home. Po szybkim prysznicu (kolega dodatkowo zaliczył basen z bardzo zimną wodą), zeszliśmy do portu malowniczymi uliczkami ciesząc się każdym promykiem słońca. Kolacja, a przed snem coś z Colą. Siódmego dnia objazd wyspy, powrót promem do Wolos i przejazd do miejscowości Pireus. Na miejscu byliśmy dosyć późno, więc i kolacja się przesunęła. Tym razem w Street Souvlaki. W drodze na nocleg przyciągnęła nas muzyka "Rainbow (feat. XoilM) DJ Spen &Michele Chiavarini Remix" dobiegająca z klimatycznego miejsca King George XIV więc wstąpiliśmy na kilka kolejek Ouzo :O) https://www.youtube.com/watch?v=sViLZ_ze9nY&t=910s |
Cytat:
|
:0) :) ;)
|
zajebiście - dawno nie było żadnego wątku wycieczkowego! miło się czyta. pisz!
|
:) postaram się w ciągu kilku dni napisać :) :O)
|
Kolejnego dnia mieliśmy wjechać na prom i po kilkunastu godzinach osiągnąć cel podróży - Rodos. Ale najpierw ruszyliśmy w stronę Akropolu przemierzając pieszo ulice Pireusu, podziwiając architekturę oraz urok miasta. Metro i Ateny. Szybkie śniadanie pod Akropolem i zwiedzanie tego co zostało po minionych czasach. Oglądając ruiny, chodząc między potężnymi blokami marmuru zastanawiasz się jakimi wyrzeczeniami został zbudowany i jacy wielcy architekci zaprojektowali te budowle. Jaki podziw by teraz wprowadzały, gdyby dotrwały w całości do naszych czasów. Zaskakiwało również morze budynków rozlegających się po kres otaczających gór, widocznych ze wzgórza.
Schodząc wąskimi uliczkami doszliśmy do gmachu parlamentu, gdzie przed Grobem Nieznanego Żołnierza trafiliśmy na zmianę warty. Jest to wydarzenie, które niektórych może śmieszyć, lecz zarówno strój, jak i ruchy mają swoją symbolikę. Nie każdy młody mężczyzna może dostąpić przywileju służby w Gwardii Prezydenckiej. Na obiad tym razem zjedliśmy dania chińskie, zapakowaliśmy nasze motocykle i ruszyliśmy na prom. Był naprawdę duży. Motocykle za każdym razem musieliśmy przywiązywać na czas rejsu, tym razem mieliśmy solidne liny. Po zlokalizowaniu kajuty wygodnie zasiedliśmy przy piwie, a skończyło się wiadomo czym :o) Rejs trwał ponad 16 godzin. Dziewiątego dnia dopłynęliśmy na Rodos. Po opuszczeniu statku i przejechaniu kilkudziesięciu metrów, naszym oczom ukazał się średniowieczny mur otaczający Stare Miasto. Jadąc wzdłuż niego czuło się siłę obronną tej budowli. Z Rodos pojechaliśmy do hotelu w miejscowości Kalitea, meldunek i ruszyliśmy do Lindos. Obiad przy pięknej plaży u podnóża Akropolu z Lindos. Pięknie :o) Mój wybór padł na zapiekankę. Zły wybór, bardzo zły... Droga powrotna nadzwyczaj mi się dłużyła. Choć sama trasa i widoki były niesamowite, jednak czując co się święci, ponaglałem moich kolegów, jak nigdy dotąd... I âŚ... rzutem na taśmę zdążyłem dolecieć do pokoju. Aż strach pomyśleć co by było gdyby... Skuteczne lekarstwo - Cola z dodatkami :o) i pomogło :o) https://www.youtube.com/watch?v=FBob7vxAe7A |
6 Załącznik(ów)
Dziewiątego dnia w planach mieliśmy zwiedzanie wyspy, oczywiście nie całej, wybranych fragmentów. Padło na: Wodospad Siedmiu Źródeł i Dolinę Motyli. Z opowieści miało wyglądać bajecznie i może by tak było, gdyby nie kropiło :O) To był pierwszy dzień podróży, gdzie od czasu do czasu padał drobny deszcz. Ruszyliśmy po śniadaniu zabierając dodatkowo dwie dziewczyny, które doleciały do nas na Rodos. Najbardziej lubię kręte drogi i tego nie brakowało na wyspie. Gdy dotarliśmy na miejsce przywitał nas krzyk pawi, które przyzwyczajone do gapiów, nie zwracały zbytnio na nas uwagi. Po wypiciu kawy poszliśmy zobaczyć źródełka.
Były. Woda płynęła. A, że najbardziej ze zwiedzania lubię jeździć, pojechaliśmy do następnej atrakcji dnia. Po drodze zastanawiałem się dlaczego im dłużej jedziemy w deszczyku tym gorzej widzę. Próbowałem przecierać szybę w kasku, ale dużo nie pomagało. Okazało się po zatrzymaniu, że mamy kaski, kurtki i przody motocykli całe jakby w błocie. Prawdopodobnie drobny deszcz spłukał pył z powietrza, bo prędkości które rozwijaliśmy nie mogły unieść tego z asfaltu. Miejscami było ślisko, choć jezdnia nie wyglądała na zabłoconą. Dolina Motyli. Po uiszczeniu opłaty z oczami szeroko otwartymi ruszyliśmy w poszukiwaniu pięknych okazów. Miejsce było dobrze przygotowane z wyznaczoną trasą, ławeczkami, tylko nie było głównych bohaterów. Może pogoda, może niewłaściwa pora roku, a może nie lubiły motocyklistów :O). https://africatwin.com.pl/attachment...1&d=1713550357 Nie zrażeni niepowodzeniem pojechaliśmy na obiad delektując się Grecką kuchnią i zimnym piwem. Po powrocie do hotelu, standardowo Cola w różnych odsłonach :O) Jedyny dzień bez motocykli to 10-ty. Aż było trochę dziwnie, czegoś brakowało. Myślałem, choćby na parę minut usiąść i przejechać kilka kilometrów. Ale nie, leniuchowanie. Co niektórzy moczyli się w wodzie, https://africatwin.com.pl/attachment...1&d=1713550570 reszta na słońcu przyswajała też witaminę D. :O) Obiad przy plaży, owoce morza i powrót plażą do hotelu, a w hotelu wiadomo co, znów Cola :O) Plan ostatniego dnia na Rodos: objazd wyspy i zaokrętowanie na promie. Po śniadaniu, ze słoneczną pogodą ruszyliśmy wzdłuż morza malowniczymi drogami, starając się utrzymać motocykl na swoim pasie, nie dając się mocnym podmuchom wiatru.. Dojeżdżając do miejscowości Macheria oczom naszym ukazała się ogromna plaża i półwysep Prasonisi, https://africatwin.com.pl/attachment...1&d=1713550706 gdzie windsurferzy i kitesurferzy mają swój raj. Warunki do tego sportu idealne. Chwila odpoczynku przy kawie i ruszamy. Droga, z jednej strony morze, z drugiej skaliste wzniesienia, następnie wśród gór. Ekscytacja i radość. Kolejnym przystankiem był Zamek Monolit, dokładnie ruiny tego zamku. https://africatwin.com.pl/attachment...1&d=1713550804 Udało mi się nagrać trochę materiału, ale film nie oddaje tego co widziałem i czego doświadczałem stojąc na tej warowni. Co można chcieć więcej. Dla mnie niezliczona ilość zakrętów, morze, góry, i piękna pogoda to największa radość i tak właśnie wyglądała droga do portu Rodos.. Jak wcześnie wspominałem trochę wiało. Byłem pełen podziwu dla kapitana promu w jaki sposób przybił do brzegu przy tak silnym wietrze. Mistrz. Po odbiciu, długo wpatrywałem się w oddalający port i miasto. Zażywszy odpowiednio wcześnie tabletki na chorobę morską jako pierwszy, przed północą położyłem się w kajucie. Nie było źle, ale tym razem Cola by nie pomogła. :O) Dwunastego dnia w planach było zahaczyć o Meteory i dojechać do miejscowości Igoumenista, skąd następnego ranka mieliśmy wypłynąć promem do Wenecji. Niestety jak to w życiu bywa plany się zmieniają. Tym razem przez opóźnienie 6 godzinne promu. Ja z kolegą mieliśmy, jak tylko prom dobije do portu,. ruszyć i przejechać na raz z Wenecji do Cieszyna. Musieliśmy być na miejscu najpóźniej rano w niedzielę. Nie mając pewności, że 6 godzin to całkowita obsuwa promu, postanowiliśmy nie czekać tylko ruszyć na kołach do domu pomijając Meteory. Po konsultacji z ekipą postanowiliśmy wstąpić do biura w Pireusie, gdzie okazało się, że zwrócą nam pieniądze za prom. Na poczekaniu została ustalona trasa powrotu i w czwórkę ruszyliśmy na nocleg do miejscowości Bitola w Macedoni. Po drodze zwiedziliśmy z zewnątrz Meteory. Ciekawe przeżycie. https://africatwin.com.pl/attachment...1&d=1713550939 https://africatwin.com.pl/attachment...1&d=1713550967 Kilka fotek, zjazd do miejscowości Kastraki, obiadokolacja i w drogę na nocleg. Dojechaliśmy o 22, szybki prysznic i szybka Cola. :O) 13 dnia przejazd do miejscowości Kiskunfelegyhaza na Węgrzech. Autostrada, byle bliżej domu. Zdumiewał niewielki ruch, miejscami wręcz pusto na drodze. Niewątpliwym plusem były widoki, którymi obdarowywała nas natura. Na nocleg dojechaliśmy przed północą. Ponad trzy godziny spędziliśmy na granicy Serbsko-Węgierskiej. Ostatni dzień, powrót do Cieszyna. Droga rozpoczęta całkiem przyjemną pogodą. Niestety ostatnie 170 km przejechaliśmy w deszczu, ale nie miało to żadnego znaczenia. Dojechaliśmy :O) Przyznaję, że po powrocie, gdyby ktoś zaproponował mi wyjazd gdzie autostrada stanowiłaby połowę drogi, odmówiłbym. Przejechaliśmy 5080 km i jest to dla mnie wycieczka życia. Może będzie mi dane doświadczać nowych przeżyć w innych wyprawach dalekich i bliskich. Niewątpliwie ten wyjazd będzie w mojej pamięci przez długi czas. Poniżej filmik :O) https://www.youtube.com/watch?v=_r99y4XJg6g&t=77s |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:48. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.