![]() |
sambor1965
1 Załącznik(ów)
Wspomnienie zamieszczone w MotoVoyagerze, nr 020 październik - listopad 2010
Robert Gałka, Izi, 26.07.2010 Wszystko easy Bardzo trudno pisać o Nim „był”, najczęściej posługiwaliśmy się bowiem czasem przyszłym: zrobimy to, zrobimy tamto, tam pojedziemy etc. I nagle wszystkie plany stają się nieaktualne? Tak zwyczajnie? Na prostej drodze, asfalcie, bez deszczu, 60 km na godzinę, z powodu głupiej dętki? Niemożliwe? Sam widziałem – możliwe. Takie rzeczy nam się nie zdarzają? Tylko o nich czytamy w internecie i słyszymy na zlotach? Owszem, zdarzają się naszym kolegom i przyjaciołom. Nam też się niestety mogą przytrafić. Iziemu akurat przydarzyło się daleko od domu – w Tadżykistanie, ale mogło w każdym innym miejscu. Wyjechaliśmy tego dnia z Afganistanu i czuliśmy się już tak pewnie, wszelkie kłopoty już za nami: zostało 3 dni do Kirgizji, 10 dni do domu. Może 7 tysięcy kilometrów. Luzik, easy. Pogrzeb – o ile w ogóle można tak powiedzieć o pogrzebie – był piękny. Mama Roberta powiedziała, że dopiero wtedy pojęła czym były dla niego motocykle. „Zrozumiałam, że miał jeszcze jedną, motocyklową rodzinę” - powiedziała pani Wanda. Faktycznie zabolała ta śmierć wszystkich, którzy go znali i wielu z nas czuło jakby straciło brata. Na cmentarz odprowadziło Go kilkuset kolegów. Panonia w garażu w Czernicy, jakaś Ifa, Iż, gdzieś tam Junak czekający na swoją kolej. No i Afryki, jedna w Kłodzku, jedna na stałe już w Kirgizji i zawsze kilka w warsztacie. Miał renomę, do podwrocławskiego garażu przywożono mu motocykle z całej Polski. Afrykę znał na pamięć i składając silnik mógł oszczędzać na świetle w warsztacie. Nikt już nie wie od kiedy miał swoją – dowód rejestracyjny popłynął wraz z resztą dokumentów Piandżem. Stara, czarna tablica WOM 3399 świadczy jednak o tym, że to była długa miłość. Nowych motocykli nie lubiał. Komputery, immobilajzery, wtryski i ABS-y - to nie było dla niego żadne wyzwanie. Wolał kręcić śrubkami w gaźnikach. GPS-u też nie używał - tam gdzie jeździł nie był potrzebny. Odległość mierzyło się godzinami jazdy, a nie kilometrami. Pieniądze na wyjazd to była zawsze sprawa wtórna, byle wystarczyło na benzynę. Jeśli hotel to taki na 1000 gwiazdek - podczas naszej pierwszej wyprawy namiotu przez miesiąc nie udało się nam rozbić, choć bywało tak zimno, że rano niedopita wódka Tadżykistan była zamarznięta w butelce. Liczył się charakter, hart ducha, wola przetrwania, zabawa. Trochę też pewnie było chłopięcej przekory i chęci udowodnienia czegoś innym a może i sobie. Nie był wzorem pod każdym względem, o nie... Ale jeśli miałbym wskazać ikonę adv: mieszaniny enduro, survivalu i przygody to nie miałbym wątpliwości. Ksywkę zawdzięczał swoim umiejętnościom, intuicji i podejściu do życia. Dla Iziego wszystko było easy: wymiana dętki, łańcucha , sprzęgła, wałka zdawczego. Wszystko łatwe. Kumplowaliśmy się od dawna, ale jeździliśmy osobno. On po swoich Uralach, Syberiach, BAMach i Kamczatkach, ja po szutrach Pamiru, Tien Szaniu. Spotykaliśmy się w Polsce, gdzieś na krótko wyskoczyliśmy do Austrii czy Czech, obaj jednak wiedzieliśmy, że się kiedyś spotkamy na wyprawie przez duże W. Okazja zdarzyła się przed rokiem. Pojedziesz ze mną do Afganistanu? Przekonanie go do wyjazdu zabrało mi ze 2 minuty. Samo pakowanie trwało niewiele dłużej. W końcu to niedaleko – nie jedziemy dookoła świata, miesiąc zaledwie. Kufer centralny, torba z tyłu i tankbag – wystarczy. Po drodze naprawiał motocykle, land cruisery, agregaty prądotwórcze, wszystko co zepsute było easy. Znajomości zawierał błyskawicznie; i nieznajomość języka nie była nigdy żadną przeszkodą. Potrzebował 5 minut, by się zaprzyjaźnić - nieważne czy naprzeciwko stał niemiecki motocyklista, ukraiński milicjant czy uzbecki celnik. Wyjątków nie było. Nie wiem czemu zawdzięczał ten dar: dziecięcemu uśmiechowi, spojrzeniu, gestom, minie? Niełatwo jest opisać fenomen Iziego, odpowiedzieć na pytanie czemu wszyscy go lubili. Znałem go dobrze i nie znam odpowiedzi. Miał benzynę we krwi? Miał, tak jak wielu z nas, ale ta jego miała chyba więcej oktanów. Dostrzegał innych. Kiedyś zorganizował na forum zbiórkę na 17-letniego, chorego na białaczkę Mateusza, który marzył o tym, by móc sobie kupić strój crossowy. W ubiegłym roku dzięki Robertowi zawieźliśmy do Afganistanu trochę zabawek, w tym wzięliśmy też pomoce naukowe. Izi takie akcje zaczynał spontanicznie i łatwo nimi zarażał swoje otoczenie. W tym roku po raz pierwszy pojechaliśmy do Afganistanu jako advfactory.com – na wyprawę z turystami motocyklowymi. Tak go wspomina Uwe: Chociaż znałem Roberta zaledwie kilka tygodni polubiłem go natychmiast. Jego spokojny i ujmujący charakter, gotowość niesienia pomocy w czasie naszej wyprawy, sposób rozwiązywania napotkanych problemów z uśmiechem na ustach pozostaną dla mnie niezapomniane. Miał 38 lat. Jeździł motocyklem od zawsze, aż do 26 lipca 2010 roku. Zginął na 130 kilometrze drogi Khorog – Iszkaszim – Langar, jednej z najładniejszych tras, które pokonał. Wbijcie sobie do swoich GPS-ów waypointa N36 40.635 E71 44.379 i opiszcie go jako IZI. Życzę byście mieli okazję w tym miejscu zapalić świeczkę. Izi na pewno chciałby Was tam widzieć. Sambor Załącznik 16227 |
elutka
Kiedy w zeszłym roku, we wspólnej drodze powrotnej do domu zginął mój kolega, w pierwszym odruchu zadzwoniłam do Iziego...
Do kogo mam teraz zadzwonić?! Nie mogę sobie przypomnieć ani jednego z wielu mądrych słów, które wtedy od niego usłyszałam - słów , które pozwoliły mi wsiąść na motocykl i bezpiecznie wrócić... Myślałam, że zapamiętam je do końca życia - dziś pustka ... Wierzę, że wrócą do mnie, kiedy pogodzę się z tym, że Izi jest w podróży dłuższej niż "na pół roku" - bo jak sam mówił "wiesz, na dłużej niż na pół roku nie wyjadę bo boje się, ze wtedy nie umiał bym już wrócić" - tym razem nie On zdecydował... Poznałam Iziego jako nietuzinkowego i niepokornego entuzjastę życia. Ogromnie będzie mi brakować jego promiennego uśmiechu, szczerego serca i zawsze przyjacielsko wyciągniętej dłoni... To bardzo trudne rozstanie ... Dla Krysi, Sambora i wszystkich których kochał proszę o wsparcie wszystkie ludzkie i nadludzkie siły. |
maryś
1 Załącznik(ów)
..podczas jednego z wielu spotkań...
|
Brasil
9 Załącznik(ów)
|
krystek
http://lh6.ggpht.com/_dCMinL4iubA/Sq...170_resize.JPG
http://lh5.ggpht.com/_dCMinL4iubA/Sq...0/P7280140.JPG http://lh6.ggpht.com/_dCMinL4iubA/Sq...187_resize.JPG Już tam jesteś kolego. Od wczoraj niebo płacze nad Krakowem. Nie przypuszczałem, że nasz przygoda skończy się tak szybko :(. Dzięki Tobie nauczyłem się na czym polega rozmowa z ukraińska policją, pamiętam jak nas zatrzymali, serce miałem w gardle, ale TY pokazałeś klasę, śmieszna rozmowa była. Wracając w samotności z Kazachstanu 3 razy bym oddał prawo jazdy, gdyby nie ta lekcja. Mam w szafie twoje gogle, chciał bym Ci je oddać, wiem że mi się to już nie uda :(. szkoda, że nie będę miał okazji z Tobą porozmawiać tak normalnie o tym co powszednie, tak jak w podróży, było nam ciasno ale daliśmy radę. I ten twój różowy aparat heh. Izi byłeś jedyny w swoim rodzaju. Łączę się w bólu z bliskimi........................... |
fassi
Co jest najśmieszniejsze w ludziach:
Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. — Paulo Coelho Być jak płynąca rzeka Izi zyl na serio, umarl tak jak zyl, kochal to co robil, robil to co kochal jak Meoni, Bublewicz, Senna i inni. Za zycia stali sie legenda, zyl bo wiedzial ze kiedys umrze, korzystal z kazdego dnia. Ile to razy w naszym zyciu mowimy do siebie: jutro pojade, jutro zrobie, ale za rok juz na pewno pojade, teraz nie mam czasu, myslimy o przyszlosci nie zwazajac na to ze znowu stracilismy dzien naszego zycia. Iziego znalem tylko z forum, niesamowita osobowosc, dokonal to czego 99,9% ludzi nie zrozumie - robil to co kochal i kochal to co robil i byl gotow do tego umrzec. Izi, spoczywaj w pokoju. |
sprytny
Zlot Gniezno 1996:
http://test21.hosting.dzial.studenck...klatka1996.jpg Rozpoczęcie Sezonu Warszawa 1997: http://test21.hosting.dzial.studenck...klatka1997.jpg Wyjazd w Rudawy - Czarnów 1998: http://test21.hosting.dzial.studenck...klatka1998.jpg Moje urodziny Kłoda - wycieczka 1999: http://test21.hosting.dzial.studenck...klatka1999.jpg |
domestos
Kurde, nie wiem jak zacząć...
Afrykaninem nie jestem, ale ta jego chodziła jak brzytwa :) Zawias z LC4, cała podłubana, większy zbiornik i prowadziła się jak ta lala. Nawet ta owiewka, którą sam wykonał to był majstersztyk. Jego wiedza na temat motocykli przeszła moje najśmielsze oczekiwania, rozkładał i składał chyba wszystko, był poprostu kopalnią wiedzy. Te 2 tygodnie, które spędziliśmy w siodle popijając namiętnie Calvadosa na Kirgijskich przełęczach uświadomiły mi, że takich ludzi już nie ma.. że on jest z jakiejś innej planety z tym swoim niepoprawnym optymizmem i chęcią rozwiązania dosłownie wszystkich problemów. Kiedy zdradziłem mu, że za parę lat chciałbym wsadzić serce z RC8 do LC8, usmiechnął się szczerze i oznajmił, że bardzo chciałby się zająć tym projektem, bo czegoś takiego jeszcze nie ma.. Żałuję teraz strasznie, że nie zostałem w Azji, żeby kontynuować podróż z Izim, Samborem i Kajmanem.. może wszystko potoczyłoby się inaczej... kiedy odjeżdżałem, obiecałem sobie, że jeszcze tam wrócę w tej samej ekipie.. niestety nie będzie mi dane. Z Izim przeżyłem bez wątpienia najlepszy enduro dzień kiedy tylko we 2 zaatakowaliśmy przełęcz, pokonując po drodze przeszkody, które pokonaliśmy tylko dzięki jego doświadczeniu i niezłomnej wręcz woli walki. Nie raz przytaczał swój słynny już z Kamczatki cytat: "Wstajemy! nikt za nas tego KURWA nie zrobi" :) Nauczyłem się wtedy wiele, choć wciąż jeszcze czuję niedosyt. Wprost nie mogłem uwierzyć z jakim zapałem przeprowadzał wszystkim motocykle w miejscach, w których wymiękali jeźdźcy... można raz, drugi, trzeci, ale za 10 razem jemu dalej banan z twarzy nie schodził a optymizm wciąż tryskał uszami.. Kiedy w nocy na przełęczy jeden z otumanionych towarzyszy postanowił pójść po wodę do strumienia, Izi był jedyną osobą, która ruszyła tyłek z namiotu i rozpoczęła nawoływania.. czuł się odpowiedzialny za wszystkich, to dowód na profesjonalizm ale i ludzkie odruchy, kiedy na takie brakowało się wszystkim innym. Na zawsze będę pamiętał... a toast za zdrowie Iziego wypiję jeszcze nie raz. Obiecuję sobie w duchu, że wrócę tam, gdzie on czuł się najlepiej i zapalę symboliczną świecę w tym pechowym miejscu. Przeglądam co raz zdjęcia a świeczki w oczach pojawiają się tak często jak tylko jego uśmiechnięta twarz wypełnia kadr.. Na koniec pozostało pożyczyć Ci IZI szerokości na wspomnianych przez kogoś niebieskich szutrach. Jestem pewien, że kiedyś polatamy jeszcze razem. Kondolencje dla rodziny i przyjaciół. Sambor.. Kajman.. 3majcie się tam ;( http://img39.imageshack.us/img39/6120/img3068m.jpg http://img191.imageshack.us/img191/6673/img3054f.jpg http://img85.imageshack.us/img85/238/img3095g.jpg |
DerekKey
Chciałbym teraz mieć tyle słów by móc opisać nasze ostatnie wspólne 12 dni przez 24 godziny na dobę.
Rest in Peace Izi Kilka zdjęć z jego ostatnie podróży http://www.facebook.com/album.php?ai...3&l=ca97adf395 Darek |
QrczaQ
2 Załącznik(ów)
Trening zmiany opon w lesie by IZI
:bow: |
felkowski
Strasze to dla nas co się stało. Nie umiem nic sensownego napisać, ale czułem, że powinienem. Zwłaszcza, że tydzień temu sam nadziałem się na szybę. Na szczęście dla mnie przebijając buzerek trafiła na żebro a nie na gołą szyję.
Izi, ty nie z tej ziemi skurczybyku, Od twych powieści staje ślina w przełyku. Gały zdumienia na wierzch wychodzą, Gdy twymi śladami po mapie wodzą. Takich ludzi już tu nie rodzą, Co do wszytkiego z uśmiechem podchodzą. Wspominac Cię będe zawsze wesoło, Bo taką aure rozsiewasz wokoło. Pognałeś na niebieskie drogi chwały, Pewnie nasz świat był dla Ciebie zbyt mały. Nie byłeś lecz jesteś z nami Radosnym Cię pamiętamy. Bądź z nami i chwytaj za serce, Przy każdej następnej kolejce. A gdy nas zaleje Styksu rzeka, Pójdzemy tam spotkać swojego człeka. I przyjmie nas tam zegarmistrz światła, Wiedząc, że bez Ciebie nasza droga nie była łatwa. Nadszedł kres twoich dni Właściwie wyruszasz w swą podróż ostatnią Żyłeś jak król i byłeś nim Choć z niejednego pieca chleb jadłeś To wiem na pewno wiem Że żyłeś jak chciałeś Sto spraw kazdego dnia Tysiące twarzy w życiu poznanych Z ręką na sercu mogę już rzec Kochałeś i byłeś kochany I dziś gdy patrzę w stecz To mogę już śmiało powiedzieć To wiem na pewno wiem Żyłeś jak chciałeś |
Vooytas
1 Załącznik(ów)
Dzień w którym poznałem IZIego oraz wielu wielu wspaniałych ludzi.......
Mój pierwszy zlot, niezapomniany. Uważajcie na siebie !!! |
Zazigi
|
Mecenas
Szczere kondolencje dla rodziny, bliskich IZI-ego oraz wszystkich przyjaciół, znajomych i tych którym było dane go spotkać na swojej drodze.
Izi był chyba dla nas wszystkich chodzącą encyklopedią wiedzy o motocyklach i podróżach z nimi związanych. Nie zawsze trzeba było się z nim zgadzać, nie zawsze wiedział wszystko najlepiej ale na pewno zawsze można było liczyć na jego pomoc. Pierwszą rzeczą jaką robiłem ja czy wielu z nas w przypadku awarii w trasie był tzw. "telefon do przyjaciela". A IZI zawsze szukał rozwiązania, wiesz miałem już taki przypadek a może zobacz na to,............. nie wiesz to jednak może być to i to............, może sprawdź jeszcze to co jest koło tego i tego ............... etc.. Pamiętam jak Robert Movistar mówił mi o planowanej wtedy wyprawie na Kamczatkę i to co należało by na nią zabrać. Jeden z kolegów nie pamiętam kto, doradził mu że jak nie wie co zabrać to najlepiej jak by zabrał Iziego, bo z pewnością dali by sobie wspólnie radę w tej podróży Izi dobry mechanik a Movistar logistyk (tak też oczywiście zrobił). Izi, wielu ludziom będzie Ciebie brak, mnie również, telefonów do Ciebie już nie będzie, ale może wspomnisz o nas w potrzebie, temu na górze kim kolwiek ON jest. MECENAS |
tom64
http://lh4.ggpht.com/_redGUuj0TWg/SM.../s640/DSCF0614
Podkampinos 13.09.2008 Wtedy po raz pierwszy zaśpiewaliśmy: "A gdy ktoś z nas do Ciebie już dotrze.. To otwórz mu bramę szeroko Piotrze... I skieruj go proszę Piotrze jak brata... Na szutry, gdzie mozna Afryką polatać..." http://lh4.ggpht.com/_redGUuj0TWg/SM...024x768%5D.jpg |
JareG
Znalazlem takie dwie foty z Biesowiska 2009..
http://jareg.huron.net.pl/moto/wyjaz...isko2009-0.jpg http://jareg.huron.net.pl/moto/wyjaz...isko2009-1.jpg |
3 Załącznik(ów)
Zawsze Iziego podziwiałem za odwagę, za optymistyczne podejście do wszystkich spraw. Kiedy jechał na Kamczatkę, zadawałem sobie pytanie...po kiego czorta Jego tam ciągnie?
Wydaje mi się, że marzeniem każdego z nas jest pojechać tam, gdzie jeszcze nas nie było, On te marzenia spełniał i tyle Jego co zobaczył, my małe żuczki na razie możemy sobie pomarzyć. Zobaczcie Tego wariata |
bajrasz
5 Załącznik(ów)
A pamiętacie akcję z kufrem w technologii rejli:dizzy::D
Za to, miedzy innymi, ceniłem Izydora, Od pomysłu do realizacji, potrzeba było jedną trylionową sekundy. |
wlodar
Każde spotkanie z Izim tak się kończyło... uśmiech od ucha do ucha i ocean pozytywnego myślenia...
Myślę,że własnie tak chciałby byśmy Go wspominali:) nie na smutno, ale na wesoło... IZI był mega wesołym facetem i pełnym optymizmu!!! Tego mi będzie najbardziej brakowało...teraz gdy Go tu nie ma... Do zobaczenia Bracie!! po drugiej, lepszej stronie!!!! Czekaj na mnie!!!! |
BlackGodiva
Cytat:
Kufer było nam dane zobaczyć podczas grila, na który zostałyśmy z Krysią zaproszone do Czernicy. Gdybyśmy wtedy same nie zadbały o jedzenie i rozpalenie ogniska, w otoczeniu tuzina facetów, to marnie by to wszystko wyglądało :) Ale motongi i kufer były oczywiście najważniejsze :mur: A co do prezentacji na Biesowisku, nie było tak źle z Kamczatką, zdecydowanie najmarniejszą z marnych wersję przedstawił "Kabaret Zielona Góra" :) |
Jola
5 Załącznik(ów)
Cytat:
A teraz siedzimy z Kajtkiem, przeglądamy zdjęcia i wcale nie jest lżej. Miał nieżle pojechane pomysły i ten uśmiech, który nie tylko ja zapamiętałam. Poznaliśmy się w czerwcu 2005 roku na zlocie zorganizowanym przez Landa w Marianówce. Przyjechał swoją kultową Afri porysowaną z każdej strony (inne Afryki terenu wówczas nie widziały :) ), tak dziwnie niestandardowo pomalowaną, z jakimś takim wielkim zbiornikiem paliwa, z takimi dziwnymi "nieplasikowymi" kuframi, i jeszcze mówi, że jedzie w wakacje do Władywostoku. Pomyślałam sobie, że nieźle zakręcony ten koleś. A póżniej było coraz więcej spotkań, coraz więcej imprez, telefony, odwiedziny Czernica do Sosnowca, Sosnowiec do Czernicy i tak zleciało 5 lat. Ale JEGO już nie ma... Izi, patrz i chroń nas tam z góry. |
Ola
Do tej pory trudno mi było cokolwiek napisać w tym wątku. Wypadek Iziego był dla mnie totalnym szokiem, niezrozumiałą, niesprawiedliwą, głupią i beznadziejną demonstracją sił losu, a może „Tego na Górze” – nie wiem. Nie byłam w stanie przyjąć do siebie tego co się stało, mimo że uwierzyć musiałam: w końcu byłam tam. 26 lipca i dni następujące po nim to najczarniejsze dni w moim życiu. Wam było trudno tutaj, a mi (choć na pewno mogę napisać „nam”), tam w Pamirze, w którym zawsze świeci słońce i jest pięknie, a przez te dni non stop padał deszcz, było szaro i smutno. Pożegnaliśmy Iziego w surowych, azjatyckich warunkach, wśród nie zawsze i nie do końca rozumiejących nas i naszą kulturę Tadżyków. Byliśmy trochę sami, w tym muzułmańskim świecie, choć Tadżycy starali się nam pomagać jak tylko potrafili.
Żegnając Iziego obiecałam mu (i sobie), że będę się starała pamiętać Go sprzed tego fatalnego 26 lipca: afro spływ tratwami na Dunajcu, trzy tygodnie kirgisko – tadżycko – afgańskiej eskapady, wszystkie wspólne rozmowy (zawsze wesołe), przekomarzania się, no i oczywiście jazdę na motocyklach po najpiękniejszych zakątkach świata. http://lh6.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...s640/droga.jpg No i jeszcze kieszenie słynnej kurtki „69” zawsze wypchane cukierkami, na których widok, a nawet samo wspomnienie pojawiał się na twarzy Iziego ten słynny, szelmowski uśmiech. Sambor woli czekoladę, a Izi był fanem cukierków. Uzupełniali się naprawdę we wszystkim. Ile razy podczas tylko tej wyprawy padało pytanie: czy „Ci dwaj” to bracia? http://lh3.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...%20kul%202.jpg Jednego popołudnia nad Sonk Kul byliśmy całą „naszą trójką” w motocyklowym raju. Dlaczego Izi teraz jeździ tam sam???? Zupełnie jak małe dzieci „dzidowaliśmy” po górach dookoła jeziora. To miała być krótka przejażdżka na najbliższy szczyt. Jak już na niego dotarliśmy pojawił się następny, który chciał zdobyć Sambor, a potem następny, na który koniecznie chciał wjechać Izi… i tak przez kilka godzin. Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy i przylepiły się do nas na dobre na następnych kilkanaście dni. http://lh4.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...%20kul%201.jpg Nie pokonały ich, a chyba nawet wzmocniły ani rwące afgańskie rzeki, ani głębokie, tadżyckie, czy kirgiskie błoto. http://lh4.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...%82oto%201.jpg Zawsze, i to dosłownie z uśmiechem, udawało się nam pokonać przeciwności losu. http://lh6.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...C5%9Bmiech.jpg Pomagaliśmy sobie. Wszystko odbywało się intuicyjnie, bez zbędnego gadania: od odkopywania łopatą z wsysającego błota, przez „łapanie” motocykla, porywanego przez wartki prąd rzeki, do najcenniejszego przyjacielskiego słowa, czy po prostu poklepania po ramieniu. http://lh3.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...%82oto%202.jpg http://lh5.ggpht.com/_NGGkEqMFAGI/TF...s720/rzeka.jpg Tak było do 26 lipca. Ten dzień zabrał mi Przyjaciela, jedną z trzech osób, z którymi byłam na końcu świata i, z którymi mogłabym tam w każdej chwili, bez mrugnięcia okiem wrócić. Takiego pamiętam Iziego. Niech spoczywa w pokoju. Wyrazy współczucia dla całej Rodziny i Przyjaciół. |
1 Załącznik(ów)
We saw the sad news from Robert on your website. We (Claudia and Andreas Huelsmann) met in 2009 at the Pamir Highway. We are the two biker (BMW) with the yellow truck. Claudia and I where very shocked and we feel sorry. It was a short meating on the Highway, but we remember all of you very well. What happend to Robert brought back sad memories to us. We lost a very good friend in a motorcycle accident 2009, shortly before we started the trip. And we know how bad it is to lose a friend.
All the best to you Claudia and Andreas |
Wasyl podesłał mi link do jednego forum ze starszymi zdjęciami Iziego,
http://www.kmgryf.fora.pl/wazne-spra...-izi,1048.html Mycy napisał o nim tak: W wypadku motocyklowym zginął mój przyjaciel IZI... 26 lipca o 16.20 na 13 kilometrze drogi za Iszkaszimem w strone Langaru w Tadzikistanie przy granicy Afgańskiej. - byliśmy razem na "I Rajdzie Katyńskim" możliwe że niektórzy go kojarzą, bywał również u Nas na "No Cześkach". Był z Niego wspaniały człowiek, zawsze uśmiechnięty, służący pomocą, niezrównany podróżnik, motocyklista.. Myślę że zasłużył swoim życiem, żeby o Nim wspomnieć choć wirtualnie na naszym forum.... Nazywaliśmy go Africa bo był wierny zawsze jednemu motocyklowi - Africe Twin Hondy.... Przejechaliśmy razem pare kilometrów i wypiliśmy kilka butelek... Będzie go brakować ...... wielka szkoda że tacy ludzie odchodzą...... http://img80.imageshack.us/img80/6986/izia.jpg http://img529.imageshack.us/img529/8619/iziuj.jpg http://img839.imageshack.us/img839/9905/izi.jpg http://img838.imageshack.us/img838/8747/izix.jpg szczegóły: http://www.kmgryf.fora.pl/wazne-spra...-izi,1048.html |
Nigdy nie poznałem osobście Iziego. Czytałem jego posty, relację z podroży, tak samo jak każdego innego z Was. Bo czytam wszystko.
Nie da się ukryć że był Osobowością, tak samo jak wielu z Was, tych którzy "ciągną" to forum. I myślę że czas ściągnąć żałobe ze strony, źle to wygląda. Nić to nie ujmie, nie doda splendoru, zwłaszcza Iziemu. Bo nie musi. Patrzę, czytam, na facjacie tego kolesia nie ma smutku, nie ma pretensji, jest szelmostwo. Wystarczy, wspominajmy jego i innych ktorzy odeszli i tych z nas którzy kiedyś odejdą, bo to nieuniknione, bez czerni. Bo patrze na te foty i uśmiecham się, bez łez. |
Znalazłem w starym forum piękny tekst Iziego, który zapadł mi, a wiem, że wielu z Was również w pamięci i w końcu udało mi się go odszukać.
Wtorek, 15 Maja 2007, 21:48:02 Izi Napisał: "Panie i Panowie nastrój mam taki, że żadne zasadzki w pracy się mnie nie imają. Wracam sobie z pracy, a tu wszyscy mili i uśmiechnięci na ulicach, panny się do mnie uśmiechają, co mnie nie martwi bardzo, ale panowie także co powinno dać mi do myślenia. Ludzie jakie macie pomysły aby ten stan umysłu dłużej/zawsze był utrzymany, ale zaraz nie miało być o moich problemach, ale o PAW-e 2007 no to jedziemy... ...Zacząłem swoimi wywodami i tak też skończę. Trochę wyjdę z za muru którym każdy z nas się otacza, mam nadzieję że tego nie wykorzystacie. Spotkanie PAW 2007 chciałbym zadedykować Wojtkowi vel Ził najlepszemu przyjacielowi jakiego miałem. Ci co mieli okazję go poznać wiedzą jaki był, Ci co nie mieli okazji niech żałują, że go nie poznali. Mam nadzieję, że jego duch czuwał nad imprezą, wiem że bardzo by mu się podobała. Nagina teraz swoją Africą po niebieskich przestworzach, nie martw się pojeździmy jeszcze razem trochę się tylko spóźnię, jak to zawsze mam w zwyczaju. Wojtek zrobiłem PAW, to dla Ciebie. Pamiętam jak nieraz zasiadaliśmy razem do flaszeczki po prostu siedząc, po co słowa jak wszystko jest jasne i ludzie porozumiewają się telepatią. Zawsze się śmiał i mówił:” Izi powinniśmy razem zamieszkać, ale jak rozwiązać sprawy seksu”. Zostawił ty przecudną kobietę Kasię. Kasiu bez rozmów jakie prowadzimy dawno bym zwariował. Dziękuję. (Można przeczytać w na stronie głównej nasz wyjazd na Ural.) Ludzie dotarło coś do was, nie ważne czy mam kasę, czy nie, jestem chrześcijaninem, prawosławnym, muzułmaninem, buddystą. Ci co trochę pojeździli (i Ci co oczywiście pojeżdżą) mieli okazje zobaczyć/pogadać/dotknąć/zobaczyli, że ludzie pod każdą szerokością geograficzną są tacy sami, mają takie same rozterki i problemy, a to że są inni (czarni, biali, czerwoni, skośnoocy, inni) to tylko nasze uprzedzenia i nic więcej. Każdy człowiek chce kochać i być kochany, bo czy warto żyć tylko dla kasy, a co jak kasa się kończy i nikogo nie ma wokół nas. Dlatego mam nadzieję, że jak jesteście z kimś skłóceni matką/ojcem/siostrą/bratem/kolegą/kimkolwiek nadszedł czas aby się porozumieć. Zawsze twierdziłem i będę twierdził że dwie osoby potrafią się dogadać. Tak nie są to łatwe rozmowy i jedna rozmowa pewnie sprawy nie załatwi, ale nie należy się zrażać nawet jak druga strona wam tego nie ułatwia. Tak nie ma oczywiście jakiejś jednej recepty, każda jest inna jak inny jest każdy człowiek, a zawsze jest jeszcze trudniej jak w grę wchodzą uczucia i to duże. Jestem już w takim wieku, że zrozumiałem że całego świata nie zmienię, ale mogę wpływać na otoczenie wokół siebie. A to już dużo. Jak inni to zrozumieją to kropla do kropli i ………… ja jednak chcę zbawić świat. Nie potrafię zrozumieć i się z tym pogodzić, wróć, ja się nigdy z tym nie pogodzę. Skąd w ludziach tyle agresji się bierze. Ja rozumiem szara rzeczywistość, monotonia dnia codziennego, wyścig szczurów, ale ludzie to wszystko zależy od was samych i nikogo więcej. Od tego jak ustawicie sobie w życiu priorytety. Dla mnie zawsze liczy się człowiek, to co ma w sercu (bardzo ciężko tam dotrzeć, wspominałem już o murze, którym każdy się otacza). Na koniec jeszcze przesłanie. Mówcie osobą które kochacie jak najczęściej o tym, dla was jest to pewnik dla nich nie zawsze. A szarość dnia codziennego potrafi wiele przesłonić, czasem wystarczy jedno słowo. Trzymajta się ludzie. Miłość i pokój. Pewnie wyszedł mi najdłuższy tekst na tym forum, to znowu moje ego dało znać o sobie, musi być zawsze wszystko największe, najdłuższe, najlepsze, ale cały czas próbuję z tym walczyć. Wiem doskonale, że poniosło mnie w kilku miejscach na imprezie, ale mam nadzieję wybaczycie mi." Cały tekst Iziego znajdziecie tu: http://archiwum.africatwin.com.pl/in...7&forum=12&p=2 |
cały On....nic dodać, nic ująć....
|
ech żal... cały czas
|
hmm, i do tej pory nie rozwikłany problem;):
"Witam Kolegów, widzę że jest tu dużo różnej maści specjalistów, to może ktoś mi pomorze, bo przerobiłem z grupą Wrocław i okolice już wszystko, i nic na razie nie pomogło Wracając sobie tydzień temu z małego wypadu do Mołdawii zauważyłem że z Africą dzieje się coś niedobrego, powiem nawet coś złego. W czym rzecz już mówię. Przy włączaniu kierunkowskazu lewego zauważyłem że, jakby tu ująć najinteligentniej, "działa, nie działa", natomiast prawy kierunkowskaz dokładnie na odwrót "nie działa, działa". I teraz moje pytanie czy to normalne, a może ma być na odwrót lewy ma "nie działać, działać" a prawy "działać, nie działać" , a może oba mają działać tak samo "działać, nie działać" czy może "nie działać, działać". Koledzy pomóżcie, bo już całą Afrykę rozgrzebaliśmy kilkakrotnie i nie możemy znaleźć przyczyny, a sezon coraz bliżej. Tym bardziej że w roku 2008 planuję z kolegą Robertem vel Movistar z Trzebnicy dotrzeć jednym rzutem (totalny extrim) do Lysola z Warszawy na piwko, a nie wiem czy z taką usterką przejadę jakoś przez stolicę Polski nie zatrzymywany przez różne prewencyjne służby. Za wszystkie rady z góry dziękuję i postaram się odwdzięczyć jak coś pomoże, bo mi ręce już opadają, przeznaczyliśmy z Robertem całe święta i Nowy Rok na rozwiązanie problemu, a jeszcze wczoraj w jego Africe też zauważyliśmy podobną przypadłość, może to zaraźliwe jest, bo Africę od pewnego czasu stoją razem. Może ktoś miał coś podobnego, Help, Pomocy." Ten tekst świetnie obrazuje poczucie humoru Iziego. Pamiętam ze się wtedy mocno uśmiałem. |
http://www.youtube.com/watch?v=oF9MT1M0K5Y
Trafiłem na ten filmik jakiś czas tremu, dziś trafiłem nań ponownie, więc pomyśłałem, że dorzucę. |
5 Załącznik(ów)
Zdjęcie Iziego na okładce albumu z Rajdu Katyńskiego w 2007.
Tam go poznałem. Na chwilę przed wyjazdem z biwaku w Ostaszkowie, zaproponowałem przejazd do Smoleńska totalnymi zadupiami. Izi spojrzał na mapkę i zapytał, czy widzę, że droga kończy się na jeziorze? I po chwili, ze swoim szelmowskim uśmiechem dodał: "tym bardziej j e d z i e m y!" I moskiewski szampan z menażki.. |
http://www.youtube.com/watch?v=3CEko...eature=related
minuta 2,40-3,00 z Samborem |
http://img121.imageshack.us/i/scannen0001ew.jpg/
http://http://img204.imageshack.us/i/scannen0002m.jpg/ Izi jako babysitter i tuz po, ale sie zmeczyl bidula |
tak
kartkę zostawilismy - Izi i ja jak byłem na posterunku widziałem Wasze samochody. Po powrocie do chaty powiedziałem Iziemu że tam parkujecie. W mojej galerii jest zdjęcie jak jadę z Izim na motorze - to jest właśnie zrobione (nie pamietam - zrobiła chyba Ola) jak jedziemy na posterunek bo wpadliśmy na pomysł aby wam zostawić wiadomość http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci.../small/084.jpg http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci.../small/085.jpg http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci.../small/086.jpg |
1 Załącznik(ów)
|
1 Załącznik(ów)
Bywają takie dnie że brakuje mi Go bardzo- zwłaszcza kiedy pojawia się na fejsie automat bądź kiedy znajdę w komórce Jego numer którego nie umiem wykasować ....
|
to już rok jak nie ma Cię z nami...i nadal ciężko na duszy..... (^)
spoczywaj w pokoju..... |
To juz rok...
|
Ano, niestety to już rok... I wciąż tak samo smutno jak przed rokiem. Dzięki Puszek, fajnie to zmontowałeś, aż się łezka w oku kręci...
|
Kurde...to film Zazigiego...ja tylko przypominam....
|
Dziś ten dzień , rocznica Twojej śmierci Przyjacielu , nic mi się nie chcę od rana .
Siedzę i przeglądam foty , a żal ściska serce .... , ech . |
[*] .......
|
Pamiętamy ...[*]
|
nie poznałem osobiście a jednak znałem Iziego z wielu relacji, które są do dziś dla mnie inspiracją. Wczoraj natknąłem się na takie zdjęcie:
http://www.buzar.skonet.pl/uk-12-D.jpg |
2 Załącznik(ów)
Wywolany przez Elwooda informuje, ze w miejscu gdzie zginal Izi wisi tablica informujaca o tym.
|
['][']
|
['][']
|
['][']
|
pamiętajmy[*]
|
Niech Ci się wiedzie IZI na niebieskich szutrach...........
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:32. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.