![]() |
Smak Porto [Wrzesień 2011]
8 Załącznik(ów)
"Bo to się zwykle tak zaczyna, sam nawet nie wiesz jak i gdzie(...)".
Tak było i tym razem. Padło hasło: Wyjazd do Portugalii za dwa lata... Zawiązał się gang Porto próba, którego członkowie dzielnie stawiali czoła docinkom forumowych globtroterów,że jakoś dziwnie dłuuuugo się zbierają. Termin był odległy, nie obeszło się więc od bicia piany na tematy mniej i bardziej turystyczne. Im bliżej wyjazdu, tym ekipa bardziej się kurczyła. A to ktoś nie ma jeszcze kasy, a to urlopu, praca koliduje, motor w rozsypce, prokreacja w toku, dzieci, psy, koty, etc... W efekcie 10 września bieżącego roku, realizować gangsterskie plany wyruszają dwie królowe - jedna, stołeczna z Kicim i Olą na pokładzie, druga - z galicyjskiego Lubaczowa z nami. Pakowanie przebiega sprawnie, zgodnie z zasada : bierzemy tylko to, co niezbędne :). Po umieszczeniu bagaży (tj. 3 kufrów, 2 toreb i plecaka) na motorze okazuje się,że afri jest tak objuczona, że przednie koło rwie w górę. Rozumiemy,że podobnie jak nam spieszno jej do jazdy,ale żeby aż tak ! Zastanawiam się co będzie jak ja się załaduję na tył kanapy :dizzy:. W ramach przeciwwagi wrzucamy na bak 2 - poziomowy tankbag - bez efektu. Zanim Wojtek w nerwach wybebeszy kufry, sama wyjmuję z nich damskie niezbędniki : żelazko turystyczne, prostownicę i kilogramową puszkę odżywki do włosów (bo skoro je jeszcze mam, a wyprawa ma trwać miesiąc to na pewno się przydadzą) i dwie filiżanki (że też kobiety zawsze muszą coś poświęcić dal dobra sprawy!). Widzę,jak brwi mojego męża podchodzą pod daleko już cofniętą linię włosów : Mówiłaś,że tylko zupy chińskie, makaron i parę przypraw plus garnki ! Cóż, faktycznie plan był taki, ale czym miałam tę pustą przestrzeń bagażową wypełnić, skoro zmieściłam tam już sukienkę, suszarkę, małą piersiówkę na wypadek chłodnego wieczoru i tęsknoty za domem, funkiel nowy zestaw garnków z radiatorem (ze dwa stare też dorzuciłam na wszelki wypadek, jakby goście na kolację przyszli :D) i kilka mięsnych słoików a'la Deptul ? Mleczko do kawy ( bo inaczej nie wypiję ), cukier bo słodzik bardziej szkodzi i jeszcze kilka drobiazgów nie wartych wyliczania, aczkolwiek niezbędnych ! Żeby mi udowodnić brak fachowości w pakowaniu, Wojtek waży towar.Okazuje się,że rumak z ekwipunkiem i nami przekracza 400 kg. Optymistycznie nastawiona stwierdzam,że przecież i tak planowaliśmy zrzucić kilka kilo, a wiodąc tułacze życie nie da się tego uniknąć :). Z czasem więc będzie ubywać i nas i żarcia z toreb. Byleby już jechać. Załącznik 24922 W drogę! Napieramy na zachód. 520 km i meldujemy się w Raczycach, skąd już tylko rzut beretem do Zgorzelca, w którym spotykamy się następnego dnia z Kicim i Olą - oni te noc spędzają z duchami. My zaś, przygarnięci przez forumowego kolegę Puntka i jego dziewczyny : Julitę i Krysię (za co serdecznie dziękujemy) mamy okazję nocować w ich fantastycznym domu przewiezionym z Podhala. Jacek wykazuje talenta kulinarne - pizza rozpływa się w ustach! Czujemy się tak,jakbyśmy się znali całe lata - chcielibyśmy zabrać Ich w tę podróż ze sobą. Załącznik 24923 Ranek rześki. Jestem październikowa, więc mam słabość do jesieni, a ta jak na złość zaczyna się pięknie : rudo - słonecznie. Cóż, przecież tam, dokąd jedziemy też ma być ciepło i wyjątkowo - ulegam pokusie :). Odnajdujemy się ze współtowarzyszami podróży i już w komplecie ruszamy dalej. Mała narada na trasie. Załącznik 24924 Ustalamy,że kraj najeźdźców mijamy jak najszybciej się da. Kici stwierdza,że na kalesony jest jednak zbyt ciepło :). Załącznik 24925 Jeszcze tego samego wieczora, gdy marzniemy i mokniemy na bawarskiej ziemi zatęsknimy i za słońcem i za kalesonami. Pogoda i temperatura zmuszają do szukania noclegu. Opcja wyprawy, z założenia turystyczna nakazuje szukania w pierwszej kolejności kempingu. Znajdujemy, a jakże - niestety już nieczynny :(. Kręcimy się w kółko. Jest zupełnie ciemno i zimno a my przemoczeni. Wojtek po doświadczeniach z ostatniego Szuter Party zatraca granicę realnych możliwości - przecież można bez mapy, bez światła, bez spania... Musimy go ofuknąć - stanowczo domagamy się dachu nad głową, gdzie będzie można się ogrzać i wysuszyć! Znajdujemy, jak się później okaże będzie to jeden z najdroższych noclegów na szlaku tej wyprawy :). O mało nie przypłacam tego luksusu kontuzją , kiedy ląduję na pupę w śliskiej, wypolerowanej, niemieckiej wannie - kaskada wody zalewa łazienkę, a ja po ataku śmiechu kończę przygodę czkawką. Suszarki idą w ruch - rano musimy być gotowi do wyjazdu Załącznik 24926 Jest też chwila dla urody :) Załącznik 24927 Bawaria pachnie świeżo ściętym drzewem - przyjemnie jest, gdy ten zapach wdziera się pod kask. Jej rudo-czerwona ziemia, zwłaszcza po deszczu wygląda fantastycznie! Tu też się buduje, ale w odróżnieniu od naszego kraju nie robi się z tego propagandy typu : Niemcy w budowie :). Załącznik 24928 Docieramy do Francji - wita nas wietrznie i deszczowo. Zaczynamy od Lotaryngii, a dokładnie od Metz, w którym oglądamy najcenniejszy zabytek tego miasta - gotycką katedrę świętego Stefana ze słynnym 11-tonowym dzwonem i witrażami Marca Chagalla. Załącznik 24929 |
:lukacz:
|
No fajnie, ale: "Nieprawidłowy Załącznik. Jeśli dotarłeś tutaj z prawidłowego linku, proszę poinformować o tym błędzie administratora." trochę odbiera wrażeń z relacyi. ;)
|
Cytat:
|
Otwierasz "Zarządzaj załącznikami" klikając w agrafkę powyżej okna posta. Wybierasz pokolei fotki z kompa i klikasz wyślij. Potem najeżdżając na strzałeczkę przy agrafce rozwija Ci się lista załączonych plików. Ustawiasz kursor tam gdzie ma być fotka i klikasz na daną fotkę z załączników. Wstawi Ci się tam: [ATTACH]wybrana_fotka[/ATTACH] i już. ;) Powinno banglać :Thumbs_Up:
|
Dzięki chłopaki, już ok.
|
Dalej , Dalej :lukacz:
|
8 Załącznik(ów)
Rozochoceni gotyckimi klimatami jedziemy do Reims, zobaczyć katedrę Notre - Dame, bo przecież wszyscy znamy Dzwonnika.Nie docieramy tam jednak tego dnia. Goni nas deszcz, więc szukamy najkrótszej drogi - Kiciowy gps wiedzie nas przez...Belgię!:haha2:
Na kempingu Kici brata się z psem ( bo to kłamliwe plotki, że koty i psy źle ze sobą żyją:D), któremu żali się na złośliwość rzeczy martwych. Załącznik 24930 Ale "co się odwlecze...", tak więc docieramy do celu następnego dnia. Załącznik 24931 Załącznik 24932 Katedra Notre - Dame robi na nas duże wrażenie - strzelista fasada z bogatą dekoracją rzeźbiarską - nawet anioły się do nas uśmiechają :). Załącznik 24933 Załącznik 24934 Wieże o wysokości 82 metrów wydają się nie mieć końca, podobnie jak 140 metrowej długości wnętrze świątyni, rozświetlone licznymi witrażami ( najczęściej podziwiane są projektu M.Chagalla). Załącznik 24935 Załącznik 24936 Wojtek zamiast fotografować pałac arcybiskupi (Palais du Tau), wykazuje zainteresowanie Francuzkami (zwłaszcza ciemnoskórymi :)). Tu - fota z biodra.Załącznik 24937 Francja coraz bardziej nam się podoba, w odróżnieniu od francuskiej pogody. Musimy w związku z tym zmienić plany i zamiast degustować szampana w piwnicach Epernay, ruszamy do Normandii. Paryż i Wersal też niestety odpuszczamy - tu przylecimy z LOT -em :D - gustownie ubrani , z walizeczkami na kółkach i kartą Visa w kieszeni - bez tobołów i szelestu deszczaków na każdym kroku :). |
Lenka-pięknie się zaczyna..pisz dalej :drif:
|
Chcemy więcej!!! :-)
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:49. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.