![]() |
Grecja - fotek/uwag kilka
FOTKI:
http://home.elka.pw.edu.pl/~tborejko/GRECJA.HTM Wszyscy sie chwalą więc i ja sie pochwale i coś napisze.... W lipcu wyskoczyłem z Żonką do Grecji - CHALKIDIKI . Pierwsze 4 dni spędziliśmy z kolegą Majem więc uzupełnie tylko jego wypowiedz. Do Grecji dojechaliśmy autostradą przez Serbie. Na bramkach na autostradzie lokalni bikersi zachęcali do omijania szlabanu - i dziiiiiida. Niektórzy sie nawet skusili :)- można było oszczędzić około 25 Euro za przejazd do Macedonii. W powrotnej drodze sie okazało że stracić można było znacznie więcej bo po drugiej stronie bramek często stała policja i wyłapywała takich delikwentów (podobnież kosztuje to 300 E)! Z Węgier do Grecji można tymi serbskimi autostradami dolecieć na raz- chociaż to prawie 1000 km- my tak zrobiliśmy. przypadek: Jade sobie 140 po autostradzie - w lusterku widze policje więc zwalniam do przepisowych 120. Policja mruga mi światami więc zjeżdzam na pobocze. A oni: Polakos, motor defekt? GAAAZUU!!! Oni tymi światłami mnie poganiali!!!! Dalej jechałem już ile fabryka dała..... Poprawie wypowiedz kol. Maja- kempingi na których byliśmy zamykano po godzinie 24 - grecy długo objadują, tawerny po godzinie 21 dopiero odpalały grila. Zjeść coś w naszej porze obiadowej prawie nie szło. Poza tym w Grecji znajdzie sie całkiem sporo małych dzikich plaż- to znaczy nie całkiem dzikich bo są na nich często dziko kempujący turyści- ale żeby takich dzikich plaż szukać trzeba mieć motocykl uterenowiony- na mojej TDM juz miałem problemy z niektórymi odcinkami.... To co mnie zdziwiło to to że w Grecji jest dużo trasek i dróg na offy. "Trzeba paru dni aby spenetrowac wszytkie te szuterki. Drogi sa ogólnie dostepne, nie ma zakazu wjazdu. Wiec jest gdzie pojezdzic endurakiem." Ale endurakiem- tu znowu cierpiałem że nie wziełem afryki..... Ceny w Grecji zaskoczyły mnie negatywnie- jak dla mnie po doświadczeniach z Bułgarii, Czarnogóry czy nawet Chorwacji to było bardzo drogo. A nie byliśmy na wyspach które są droższe ani w specjalnie obleganych miejscowościach. Nocleg na kempingu kosztował 20 - 25 Euro za 2 osoby i namiot/ dobe, bungalow był nie wiele droższy. W knajpie najtańszy posiłek wychodził 10 Euro/osobe , danie z Rybką kosztowało 40- 100 euro za kilogram surowej ryby, woda 1,5 litrowa 3,5 euro w sklepach przy plaży( Cola była tańsza). W marketach było znacznie taniej, ale nie po to jadę na wakacje żeby latać po marketach.... Pozatym ogólnie jedzenie w Grecji mi nie smakowało a próbowałem je w tawernach jak najbardziej "lokalnych" - za mało soli , pieprzu, przypraw, za dużo mięsa mielonego, wszystko za mdłe. Musake musiałem 3 razy kupić żeby sie przekonać że Grecy nie potrafią jej robić... (najlepsza jadłem w Bułgarii) , również "tatziki" zamawiałem pare razy i za każdym razem było bez czosnku.....? Jedyne co dało sie jeść w Grecji to Gyros ...... podsumowujac: - względnie drogo - niedobre jedzenie - strasznie gorąco w lipcu + ładne widoki + dużo dróg na motocykl -zarówno kręte serpentyny jak i ścieżki po górach + są miejsca jeszcze dziewicze- nie oblegane przez turystów + kempingi zazwyczaj są ciche, ładne i wyposażone we wszystkie udogodnienia |
krótko zwięźle i na temat :Thumbs_Up: fotki obejżę jak mi czas w pracy pozwoli :dizzy:
|
Słyszałem, że podobno w Gracji motocykliści mogą jeździć bez kasku. Prawda to ??
|
Cytat:
motocykliści jeżdzą różnie- czasem w kasku, czasem bez. Ja pośmigałem sobie bez kasku żeby choć raz "poczuć wiatr we włosach". Ciężko sie tak jedzie- trzeba pomału bo wieje....:) W miasteczku widziałem policje- nie reagowali na mnóstwo głownie skuterzystów bez kasków. Zresztą skuterek 50- 250 pojemności kosztował 15 e na dobe- już z ubezpieczeniem. Można też było wypożyczyć wieksze motocykle - BMW GS, Yamaha XT 600, sportstera.... |
Cytat:
na wyspach także i po spożyciu a nawet pod wpływem :) |
Cytat:
|
Hejo,
No to skoro przeszedłem już katharsis w powitalni, to dorzucę od siebie ze trzy grosze. Pewnie to wszystko już było, ale lubię ten kraj, spędziłem tam trochę, i nie mogłem się powstrzymać od dorzucenia własnego komentarza. Zwłaszcza, że moje spostrzeżenia odnośnie Grecji (po paru wyjazdach tamże) są trochę odmienne. Oto w czym rzecz: 1. Poziom cen+pochodne. Jeżeli tylko przestrzegać podstawowej zasady BHP głoszącej „w miejscach, gdzie liczba turystów jest większa od liczby miejscowej ludności, manetkę gazu należy obrócić do wyczucia wyraźnego oporu w kierunku przeciwnym do zwrotu wektora ruchu motocykla”. Idzie tutaj o ochronę zawartości portfela/stanu konta. W efekcie żelaznego przestrzegania tego zalecenia nie udało nam się nigdy, przenigdy za słusznogabarytowy, rybny obiad dla 2 osób zapłacić więcej jak 45 ojrów. To ostatnie zdarzyło się zresztą, jak nam się z Żonką zachciało takich malutkich, krwistoczerwonych rybek. Szkoda słów - po prostu poezja, zwłaszcza z dzbankiem białego wina..... No i za tę poezję obdarli nas z 45EUR. Ale trzeba uczciwie przyznać, że znajomek nam potem wyłuszczył, że to jedna z droższych ryb na Krecie i w ogóle w Grecji. Inny przykład z Krety: na północy frappe kosztuje 2-6EUR. Na południu i w centrum w uczciwym kafenionie: 0,5-1,5. Jest różnica? Drugi raz obdarli nas jakieś 10 dni temu. W naszej knajpie „wyszły” bakaliari (polecam, bakaliari + ośmiornica + sałatka + amstel + cośtamjeszcze: ok. 20 ojrów) i rzuciliśmy się na dość gargantuiczną porcję miecznika (w smaku średni). Do tego sałateczka, napoje (czytaj: amstel).... A na koniec mandat w wysokości 37 EUR..... Następnego dnia były chleb, dżem i zupki chińskie..... Ale będąc na Chalkidiki, nie mieszkaliśmy w żadnym Ierissos czy Marmaras, tylko udaliśmy się zabłądzić do miejscowości Stratoni gdzie przybyszów skutecznie odstrasza kopalnia cynku i ołowiu. Rzecz bez znaczenia, bo wydobycie to nie przetwórstwo i nie szkodzi środowisku. W Stratoni mieszka tak ze 2000 obywateli na których przypada w porywach do 30 turystów. Połowa to Grecy, a reszta to głównie Belgowie, Włosi i Holendrzy. Kamping chyba 5 eur/namiot/doba. Za pokój o bardzo przyzwoitym standardzie: 30 EUR. Ze Stratoni jest nagle jakieś 100 km na koniec Sithonii, 50 km do granicy Agios Oros i jeszcze mniej na wysepkę Amouliani. A to wszystko, biorąc pod uwagę, że bajura (wacha, znaczy się) jest tańsza jak w Polszcze, nie są odległości poważne. Tylko po co, kiedy okolice Stratoni są przeurocze. Podobnie jest na Krecie czy Peloponezie. Wybierając się na Kretę warto zjechać na południe wyspy np. w okolice Keratokampos. Albo poszukać w centrum w dolinie Amari. A na Peloponezie poszukać czegoś nad zatoka Koryncką na wschód od Psatopirgos lub w interiorze. I da się normalnie żyć... Zwłaszcza jak się uczciwie „pokumać” z miejscowymi ;). No i wody za 3,50 to nigdy nie kupiłbym. Wolałbym wino za 2,50. 2. Kuchnia. Jak to mówią starożytni górnicy „de gustibus się nie diskutiren”. Wiadomo: każdy lubi co innego. Ale akurat musaką poczęstowali nas właściciele naszej hawiry i nie mogliśmy się nią najeść. Oni nas w ogóle dokarmiali, widząc, że biedota z Polski się męczyła jadąc pół Europy motocyklem (czemu nie samolotem??). Ogólnie jest tak: jesteśmy oboje z Żonką zachwyceni kuchnią śródziemnomorską, pod warunkiem, że nie jest serwowana w Heraklionie, Thessalonikach czy innych kurortach – tam jest przede wszystkim drogo. Smacznie niekoniecznie. No ale co kto lubi..... 3. Kaski, alkohol i drogi. Z tymi kaskami to jest tak: poza główniejszymi drogami w lecie nie trzeba. Kiedyś mi policjant klarował, że latem, znacznie realniejszy w Grecji jest udar niż rozwalenie czachy o drogę.... Ja jednak tej teorii nie kupuję, wydaje mi się, że dorobili ideologię do dość słusznej tradycji. Jednakowoż, na głównych nie ma zlituj. Zwłaszcza jak się widzi znak jak w załączeniu: http://lh6.ggpht.com/_rDkFgdb0Ujs/SE...0/P5190167.JPG złapany bez kasku – płać! Z piciem jest podobnie jak z kaskami – byle poza głównymi i byle na totalnym gazie nie jeździć. Ale jedna uwaga. Miejscami asfalty są śliskie jak szkło (nie przesadzam). Zwłaszcza na lokalnych drogach i w miastach. Mamy z Żonką dwie gleby za sobą (i pamięć po pozdzieranych łokciach i kolanach). Więc ostrożnie – trzeba się przyzwyczaić. Natomiast genialne są szutrówki, równiuteńkie (do 120 śmiało) i na ogół biegną przez najpiękniejsze okoliczności przyrody. http://lh3.ggpht.com/_rDkFgdb0Ujs/SC...0/P5080237.JPG http://lh4.ggpht.com/_rDkFgdb0Ujs/SC...0/P5080238.JPG http://lh3.ggpht.com/_rDkFgdb0Ujs/SC...0/P5080242.JPG http://lh3.ggpht.com/_rDkFgdb0Ujs/SC...0/P5080260.JPG Moje spostrzeżenia są takie: +poza "kurortami" ceny podobne jak w Polsce (benzyna trochę tańsza) +ciepło. W lipcu i siepniu nawet bardzo ciepło. Ale prawdziwym problemem jest słońce, którego należy się strzec -Grecja (zwłaszcza Kreta) są daleko. Motocyklem 2-3 dni drogi w jedną stronę. (na Kretę do 4, licząc w to prom) No, to więcej grzechów na raz nie pamiętam Adam PS. Kreta tylko administracyjnie należy do Grecji. Kreteńczyk to nie Grek a sama wyspa to zupełnie inny kontynent. Ale trzeba zadać sobie trochę trudu i pojechać w góry. |
Extra relacja, treściwa...
... tylko dlaczego nie założyłeś swojego wątku ... |
Bo ten jest na temat ;). A poza tym chciałem się odnieść do Przedmówcy....
|
dobra, to ja juz nic nie mowie dzisiaj :)
moze przewrazliwiony jestem, jutro jakis egzamin mam i moze dlatego czepiam sie wszystkiego ;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:29. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.