Rozpadł się jeden z łuków w Legzirze (Maroko)
Duży facet jestem, a smutno mi się dzisiaj zrobiło po przeczytaniu wiadomości o zawaleniu się jednego z łuków w charakterystycznym miejscu Maroka, na plaży w Legzirze.
Jest to jedno z miejsc na Ziemi z którego wspomnienia są wciąż żywe w mojej głowie. Od pewnego czasu chciałem tam wrócić ale zawsze coś "ważniejszego" stawało na drodze. Teraz już wiem, że gdy w końcu pojadę, to będzie inne miejsce, pewnie wciąż zachwycające ale nie takie samo.
Gdy tak popatrzeć wstecz, to takich miejsc które kiedyś się widziało, śmiało się tam, płakało, przeżywało coś ważnego czy po prostu zrobiło dobre zdjęcia, a które dzisiaj już nie istnieją, jest więcej.
Powiecie że to nic zaskakującego. Ot, jeden z przejawów upływającego czasu. Dla mnie każde tego rodzaju doniesienie to impuls aby nie odkładać podróży, obojętnie dużych czy małych, na bliżej niesprecyzowaną przyszłość. Nie ociągać się z szykowaniem, nie szukać banalnych wymówek tylko wyznaczać nowe cele, pakować motocykl, samochód, plecak czy co tam kto ma i ruszać w drogę. Podobno gdy leży się na swoim ostatnim łóżku, takim z którego już sami nie wstaniemy, to bardziej żałuje się rzeczy których się nie zrobiło niż popełnionych błędów. Mam coraz większe przekonanie że tak jest w istocie.
Udanego weekendu i bezpiecznych powrotów do domu. Idę naciągnąć łańcuch w swoim motocyklu i przejechać się gdzieś po okolicy.
https://i.redd.it/2vbpbzpkncnx.jpg
|