Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15.06.2010, 21:45   #72
Ola
wondering soul
 
Ola's Avatar


Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Ola jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
Domyślnie


Wygląda na to, że ostatni weekend był dla Wszystkich uczestników „Pierwszego Lejdisowego Spec-Enduro - Adventure” pełen wrażeń. Dla mnie oczywiście też i to z bardzo wielu względów...Muszę powiedzieć, że w moim przypadku „pozytywne wibracje” związane z całym wydarzeniem zaczęły się jeszcze sporo przed wyjazdem. No bo jak może być inaczej, jak się rozmawia z Kimś o realizacji pomysłu, w który jest włożone tyle serca, pasji, energii, wyobraźni i jednocześnie wiedzy ,i profesjonalizmu. A wszystko to, co jest już mega wyczynem, jest poprzeplatane świetnym humorem i zabawą. Ucek udało Ci się to wszystko połączyć, więc kibicowanie Ci było dla mnie tak oczywiste, jak, hm już sama nie wiem co – może np. jak to, czy na weekendowe popołudnie wybrać się na enduro czy na maraton zakupowy po galeriach… W naszym prowizorycznym warsztacie krawieckim bawiłam się świetnie, a fakt że takie rzeczy jak „drużynowe szycie” sprawił mi tyle radochy, nieźle mnie zadziwił, zaskoczył i trochę przestraszył

Rozmawiając z Uckiem w otoczeniu różowych tiuli, wiedziałam że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i przygotowane perfekcyjnie. Przebieg weekendowych wydarzeń nie tylko to potwierdził, ale pokazał też, że wyczucie sytuacji i spontaniczny luz dodały całemu wyjazdowi jakiegoś ekstra uroku. I właśnie to bardzo mi się podobało. O samych zawodach nie będę tu pisać, bo już było o tym wcześniej wspomniane. Oczywiście obserwacja śmietanki światowego enduro (zarówno tej damskiej, jak i tej męskiej), to fantastyczne przeżycie, też edukacyjne, ale dla mnie równie urzekający był nasz, lejdisowo – afrykański orfik. Było w nim wszystko: trochę łatwych kawałków, szutrów, polnych dróg, ale i błota, górek i dołków.




Skłamałabym mówiąc, że przejechałam obojętnie obok rozkwieconych makami, chabrami i łubinem pól. Z resztą chyba w każdej Lejdisce (i chyba nie tylko) odezwała się tu dusza romantyka.

Widoki były jak z jakiejś rajskiej doliny.





Co więcej: idealne było nie tylko „otoczenie” , ale też absolutnie pierwszej klasy, roześmiane od ucha do ucha motorkowe towarzystwo. Nie żadne tam problemy i marudzenie – po prostu czysta radość z jazdy, nawet po trudniejszych kawałkach. Wszystkie kobietki miały (tzn. miałyśmy) tak rozmarzone i zadowolone miny, że aż miło było popatrzeć. Błogostan się udzielał – co z resztą potwierdzili nasi Panowie.










Przy okazji można było poczuć się jak prawdziwa dama – wszyscy Panowie (ProMotorowi i Afrykańscy) spisali się pierwszorzędnie w roli dżentelmenów. Może brzmi to staroświecko, ale i tak wyglądało że wszystkim Paniom było z tym całkiem dobrze.
No i warto też wspomnieć o mecie noclegowej: przytulne domki nad jeziorkiem całkiem pasowały do sielankowego klimatu całego wyjazdu. Było ognicho i pływanie w jeziorze, wieczorne pogaduchy – czyli same przyjemne rzeczy. Niestety okazało się, że nie mam żadnego zdjęcia „bezmotorowego”…
No to chyba tyle tego przydługiego wstępu.
Ucek – dzięki za pomysł, energię , organizację całego przedsięwzięcia i to, że Ci się chciało.Za poprowadzenie świetnego, lejdisowego, offa – było cudnie i przemiło, i dla mnie momentami też trochę nostalgicznie (ale tak pozytywnie nostalgicznie). No i oczywiście za lejdisowo – energetyczno – profesjonalne poprowadzenie kibicowania. Myślę, a nawet jestem przekonana, że efekt zamierzony został osiągnięty w co najmniej w 300%.









Piękne Lejdiski – miło było Was poznać, bo jakoś do tej pory nie ze wszystkimi z Was miałam okazję się spotkać. Mam nadzieję, że teraz będzie więcej możliwości do wspólnego jeżdżenia i spędzenia razem trochę czasu. Jak to się mówi, pierwsze koty za płoty…
Rambo, Majki i Marcin – mogę Wam to powiedzieć(znowu i nie pierwszy raz, więc chyba trochę nudna jestem…), że to czysta przyjemność z Wami jeździć i „weekendować”.

Jj i Piotrek raczej tu nie zaglądają, ale i tak napiszę, że „za Wami z i Wami, to przez każde zwalone kłody i pniaki”.
Tu jest album w całości:
http://picasaweb.google.pl/ola.trzas...eat=directlink

__________________
Ola
Ola jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem