W końcu docieramy do tunelu, który pozostał w mojej pamięci jako wilgotny, ciemny, z licznymi kałużami i dziurami, z pięknym widokiem na wylocie. Teraz jawił się jako niedostępna twierdza zamknięta wieki temu. Podchodzimy, szarpiemy za pordzewiałe drzwi....ruszyły, będzie dobrze

Otwieramy tylko część przeznaczoną dla ludzi (pracowników), wysokie na ponad 350cm drzwi dla ciężkiego sprzętu zostawiamy w spokoju. Strach , że to miało by na nas runąć zwycięża. Wpychamy nasze motocykle przez wąskie siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt cm drzwi ciesząc się jak dzieci

Wylotu nie widać, znaczy druga strona tez zamknięta. jeszcze tylko pamiątkowa fotka na pięćsetnym metrze i lecimy dalej w oszałamiającej ciemności! Dojeżdżamy do końca. Na 3 - 4 puszczamy głośny pierd i wsłuchujemy się w echo .... poooooooszło, leciało chyba z 5-6 sekund, szkoda ,że smród został i to na znacznie dłużej niż te kilka sekund

Eh te kabanosy na śniadanko
No nic, trzeba zrobić wentylacje, pchamy z lekka drzwi i jest ! Sukces ! Jesteśmy po drugiej stronie. Wysoki próg przejeżdżamy pomagając sobie nasypem śnieżnym.
Widoczek z drugiej strony tunelu :
Wracamy okrężną drogą (7C) przez Curtea de Arges.
W Ramnicu Valcea (E81) dopada nas noc, na szczęście bardzo ciepła. 20km przed Sibiu skręcając w prawo kierujemy się do Cartisoary gdzie zostały nasze rzeczy. Kilka km przed Sibiu miała miejsce śmieszna scenka z udziałem naszym, a jakże i videoradaru umieszczonego w Dacii

Panowie policjanci wyjaśniali przez 30 minut koledze, ze gonili nas ok 6km

Kolega miał stopery w uszach i lusterka ustawione tak , żeby go samochody nie raziły

Ja jechałem mocno z przodu, niczego nie widziałem , niczego nie słyszałem

Na :szczęście skończyło się na 30 minutowej rozmowie na migi

Na kwaterze meldujemy się o 23:00 , nawet do lodówki po piwo nie sięgamy, nie mówiąc już o porno 24h TV

Trzeba się wyspać bo jutro po 5 pobudka i wracamy do Polski.