Jako, że stałem się posiadaczem plujki olejowej na mojego did-a a pisanie po przejechaniu 100km jest ym jjak by to nazwać niestosowne

Zaraz przy maontowaniu popełniłem taktycznego mistejka i moja olejarka nie banglała. Po telefonicznym wyzywaniu Matjasa co mi za "g" sprzedał zabrałem się do diagnozowania błędu. Co się okazało:moja olejarka raz działa raz nie i tak se miga, a w dupe przecie miga jak kierunek łoł nie ten kabel shit.
Po naprawie usterki i wyłączeniu z kabla kierunków do świateł jak ręką odjoł świeci światłem stałym i zaworek nawet psztyka cyk pyk.
Czas na jazde. Zabrałem moto w trasę ancwaltową pierwsze 50 km to obczajanie dozowania po 100(smarowała zajebiaszczo) trzeba było zjechać na właściwe tory dla afryki czyli teren czyli szuter z przecinkami wodnymi. Tutaj okazało się że nr 1 na sterowniku nie wystarcza dajemy na 2 i to na max tym wichajsterkiem co się we własnej osi przemieszcza.
Takie dozowanie dało mi i did-owi radość pięknie działało i tak z 500km po wariactwie okazuje sie że cośnie tak bo sznurek napędowy biały ki huj w moim stawie wodę mąci sobie dumam.
Patrzę zaglądam i co widzę? nic nie widzę oliwa wyszła

Szybki ubgrate oliwy już w domku i dalej ogień na gary i jazda.
Co nasuneło sie mi to napewno większy zbiorniczek,- przydał by sie jak dla mnie i tyle.
To że na pokrywie alu pod silnikiem było jak w chlewie to nic dziwnego gdzieś musiał znaleść ujście a koło czyste ja nie schlapany oliwą fszystko

bajka.
Teraz leję oliwę do smarowania łańcuchów pilarek konsystęcja jest tak akuratna jak wypowiedzi polityków czyli spływa smarując pięknie.
Matjas dzięki. Powodzenia w zarabianiu pierwszego Miliona