Niedługo po balonach pojawił się traktor z dwojgiem osób na pokładzie – okazało się, że to właściciele skalnego domku i pola. Na szczęście byłem już spakowany. Zamieniłem z panem kilka grzecznościowych gestów wyrażając zachwyt nad lokalizacją i urodą jego włości i ruszyłem w drogę, tradycyjnie w stronę Goreme. Po drodze wszędzie widoki zapierające dech, zwijające się właśnie gondole balonowe, radośni przydrożni handlarze. Stawałem co chwilę i zachwycałem się.
|