Dzień 2
Zaczęło się od najazdu dziwnych, zarośniętych panów. Jeden mocniej zarośnięty na zbójnickim licu zwany potocznie
mad.dog'iem.

Wygląd typowego terrorysty. W ręku bomba zamaskowana w kartonie z sokiem.
Kolejny zarośnięty jegomość nie bawił się w dworskie konwenanse. Niczym Hitler Czechosłowację, zaanektował sobie niczemu niewinną huśtawkę ogrodową. Ponoć się broniła ale w końcu uległa pod jego spasłym cielskiem.
Naczelny Filozof dodatkowo uwziął się na naszym biednym trawniku. Wydobywające się z jego obuwia bojowe substancje chemiczne mocno zaszkodziły naszej trawie.
Nasze ofiary były niewystarczające. Bandyci postanowili uderzyć w masy. Kazali prowadzić się na Przystanek Woodstock. Pod groźbą wyrżnięcia wszystkich naszych pająków, które i tak schowały się za obrazami, ich tam zaprowadziliśmy. Mina
Filozofa pod tytułem - gdzie podłożyć bombę.
Mad.dog zastanawia się właśnie czy użyć broni konwencjonalnej czy też rozpuścić gazy po wczoraj zjedzonym bigosie, popartym fasolką po bretońsku. Ofiar mogłoby być setki. Na kolanach błagałem ich aby nie zrobili takiej rozpierduchy jak na Love Parade tydzień wcześniej.
Uspokojony opanowaniem sytuacji ze światowym terroryzmem wziąłem sie za robienie zdjęć.
W pewnym momencie naszej eskapady na terenie Przystanku Woodstock napotkaliśmy forumową Afri i jej właściciela. Nie obeszło się bez uścisku dłoni z kierownikiem i przymiarki do sprzęta.
Po powrocie z do domu przywitaliśmy dwie piękności z Sulęcina i kolegów
fassi'ego i
majek'a. aby ekipa nie padła z głodu, "ugotowaliśmy" szybko ... kilka sztuk pizzy i było git.
Z pełnymi brzuchami wyruszyliśmy po raz kolejny tego dnia na Woodstock. Tym razem w poszukiwaniu
Dubla i jego życiowej partnerki
Marysi. Misja skończyła się powodzeniem.
Dubel przywiózł z dalekiej Norwegii w termosie "ciężką wodę". Budowa bomby atomowej była bliska, ale wykradłem im potajemnie plany i cały misterny plan rozpierduchy spalił na panewce. Ale że nie lubimy marnotrawstwa to ową wodę wypiliśmy.
W związku z niepowodzeniem misji
Filozof dzwoni to szefa Sraczkowych Khmerów że zwalnia się i rezygnuje z bycia terrorystą. Staje się od dzisiaj hipisem i antyterrorystą.
Pratowasik, nerwowo pali faje i zastanawia się czy nie zawiązać sznurowadeł bo jest zimno.
cdn...