Mój czujnik wyzionął ducha jakiś dłuższy czas temu.
Kasy niet więc jeździłem tak i było dobrze. Wprawdzie nie mogłem odpalonego moto stawiać na kose ale mi tam nie przeszkadzało.
Pewnego razu, będąc u Ostacha, po kilku piwach

pytam:
Ty, gamoniu, a co robisz z tym silnikiem z garażu? Tym co bierze 1,5litra oleju i ma gładki wałek?
No nic, zostawiam na części.
O, a jak czujnik?
Działał jak był w moto.
To co chcesz?
Piwo.
Stoi.
Poszedłem do garażu, wykręciłem i co? Czujnik jak nowy.
Ostach, dwa piwa dam
Nówka funkiel, nie śmigany.
No może te kilkanaście tysięcy zrobił.
Dla przykładu mój stary (czujnik)