Długo się nad tym zastanawiałem i stwierdziłem że nie jadę bo ponieważ.
Jak co któryś czwartek, postanowiłem upić się u Huberta na Mińskiej.
Ostach jakoś się tak złożyło że nie robił nic w garażu, nie spał, nie pracował, nie był zmęczony, nie sprzątał, nie cerował skarpet(a nie, On nie nosi skarpet), zatem też przyjechać raczył. Kiełbasa, piwo, wódka, kiełbasa... no i tak się siedziało miło. Nie pamiętam o czym i z kim gadałem. Siedziałem między innymi obok Ostacha, który od dłuższego czasu gadał z Felkiem. W pewnym momencie odwróciłem się do niego. Popatrzył na mnie i powiedział "jedziemy na złombol?!"
No dobra, przekonałeś mnie.
Nie mamy nic. No dobra, prawie nic. Mamy chęci i cholerną zajawkę. Ale czad.
"Ty... czym jedziemy?" zapytałem.
"Oj tam, oj tam. Znajdziemy coś" słyszę jak zwykle optymistycznie nastawionego Ostacha.
Mamy na pokładzie 2 wolne miejsca chociaż jeszcze pokładu brak

Po kilku chwilach zgłasza się Dery ze swoim trabantem. Na szczęście "karton" się psuje i musimy go zastąpić czymś innym.
Pewnego dnia dostaję MMSa ze zdjęciem pięknego szarego "kanciaka"
"Mamy samochód" czytam. No i git. Wycofać się już nie mogę.

Do ekipy dołącza Wojtek, który do samego końca nie jest zdecydowany. Pewnie w Istambule też nie będzie

Ale tak jak my, on ma wielką ochotę.

Kanciak jest od pierwszego właściciela, jest moim rówieśnikiem(27l.), ma podtlenek LPG i skrzynię "4" + krótki most

O..je..zu!!
Przygotowania trwają. Mamy niecały miesiąc żeby wszystko ogarnąć. Myślimy o zmianie skrzyni bo 100km/h to wszystkie pieniądze na dzień dzisiejszy.
Nazywamy się GREY KANT REJLI TEAM...