Dzień 1
Nareszcie nastał ten pamiętny dzień czyli URLOP!!!!!!!
Plan wyjazdu to brak planu. Mieliśmy tylko ustalone kilka punktów w których chcieli byśmy się znaleźć ale nic na siłę.
Spakowani ruszyliśmy w kierunku pierwszego noclegu na jaki ustaliliśmy sobie Ustroń koło Wisły. Przystanek pośredni Oświęcim. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, że nie będzie tak przyjemnie.
Po 200km przymusowy postój z przyczyn niezależnych od nas. W Łodzi mamy bliskie spotkanie z autem. Z jednego zakorkowanego pasa wjeżdża prosto w nas osobówka. Po uderzeniu i cudem utrzymaniu obładowanej Afryki w pionie dokonujemy oględzin. Szczęście że nie było nikogo jeszcze na sąsiednim pasie bo by się tak pięknie nie skończyło. Afrynia przyjęła wszystko na gmol i kufer boczny. Straty niewielkie ale trzeba będzie popracować troszkę nad nią. Auto sprawcy już nie wygląda tak pięknie.
Dalej poszło gładko.
Po drodze czysto przypadkowo trafiliśmy na zamek w miejscowości Będzin
Dotarliśmy późnym popołudniem do Oświęcimia gdzie obejrzeliśmy obóz.
Dzień zakończyliśmy w Ustroniu u kolegi który podróżował ze mną do Norwegii. Duży dzięki za nocleg i pozdrowionka dla rodzinki.
Dzień 2
Następny dzień został nam zaplanowany przez Piotra po okolicznych atrakcjach.
Zaczęliśmy od wyciągu krzesełkowego na okoliczny szczyt Czantorię gdzie przekroczyliśmy granicę Czeską.
widok na rzekę Wisłę
widok ze szczytu Równicy
Wycieczka po nietypowym ZOO, gdzie zwierzęta chodzą bez ograniczenia.
Zapora w Wiśle - Czarne
Początek rzeki Wisły
Skocznia w Wiśle Malinka
Skocznia w Szczyrku
Nocleg znowu w Ustroniu
Dzień 3
W kolejny dzień zaplanowaliśmy wycieczkę do Słowacji.
Polecona trasa przez kolegę obfitowała w piękne widoki i kręte drogi idealne do pogibania troszkę po winklach i poobcierania stópek w motocyklu. Podobno tamte okolice nazwano mianem Słowackiego Grossglockner
Przedtem jednak wpadliśmy na zamek w okolicy Ziliny
Droga do Banskiej Bystrycy
Na nocleg zlądowaliśmy w Polsce w Zakopanym
Dzień 4
Z Zakopanego pojechaliśmy w kierunku Krakowa z małym odbiciem na Wadowice.
Kraków Wawel
Smok Wawelski
Sukiennice
Kościół Mariacki
Barbakan
Z Krakowa był już żabi skok do Wieliczki
Kopalnia soli
Po 2,5 godzinnym zwiedzaniu Wieliczki popędziliśmy w stronę Bieszczad.
Nocleg wypadł w Tarnowie.
Dzień 5
Z Tarnowa skoro świt czyli koło godziny 10

kontynuowaliśmy podróż w kierunku Bieszczad.
Dotarliśmy najpierw nad Solinę i tamtejszą zaporę.
Ustrzyki Dolne
Kilka widoków na Bieszczady
Poznawaliśmy metodę wypalania węgla drzewnego
Nocleg nad Soliną
Dzień 6
Plan kolejnego dnia to pokręcenie się po Bieszczadach.
Zostawiliśmy zbędne bagaże w namiocie.
Umówiliśmy się z chłopakami z Jasła i okolic którzy mieli nam pokazać najciekawsze zakątki Bieszczad. Przybył Yasiu71 z kolegą Tomkiem. Niestety nie dotarł BLOB którego to męczyłem o przejażdzkę. Dzieki Maciej za zorganizowanie wszystkiego.
Oczekiwanie na przewodników
Miały byś szybkie szutry, asfalty bo piękne okolice były wszędzie, a wyszło jak zawsze
Drogę 2km pokonaliśmy w 3,5 godziny - rekord prędkości
A tak wyglądaliśmy po tych 2 km :mrgreen:
Po takim dniu spało się bardzo dobrze

Dzieki chłopy za świetny choć męczący dzień
A tu jeszcze filmik Yasia71
http://www.youtube.com/watch?v=tznZP...eature=channel
Dzień 7
Następnego dnia obowiązkowe suszenie wszystkich rzeczy utaplanych w błocie poprzedniego dnia
Po uporaniu się z suszeniem i pakowaniem wyruszyliśmy w kierunku Ustrzyk Górnych
Punkt widokowy po drodze do UG
Po objechaniu kolejnej części Bieszczad wpadł nam pomysł żeby wybrać się na Ukraińską stronę. Hmmm nie mieliśmy zielonej karty ale to nie problem. Telefon do biura obsługi PZU. Gdzie najbliższe przedstawicielstwo

Ustrzyki Dolne

Tak. OK. To po drodze. Gnamy. Po godzinie byliśmy już na granicy. Polska odprawa raz dwa i juz po Ukraińskiej stronie jesteśmy. Poważny pan w okienku zadaje pytania po co, dlaczego, czy na pewno. Zaczyna się robić jak w komedii Bareji. Ale mało śmiesznie bo czepiają się wszystkiego. Bo brudny motocykl i ekologia na Ukrainie nie pozwala takim jeździć :shock: , a czy wiemy ile jest kilometrów tam gdzie chcemy jechać, a czy wiemy ile tam kosztują noclegi. Szok.
Po godzinie jesteśmy już po wszystkich odprawach, maglowaniach i przeszukaniach bagażów.
Jedziemy 1 bieg ... 2... 3 o dziura 4... hmmm chyba jednak zwolnię ..3... jep jep, Afryka na szosie dobiła zawieszeniem, hmmm chyba szykuje się offroad większy niż w Bieszczadach. Miejscami nie ma szans jechać więcej niż 20-30 km/h. Wiekszą prędkość grozi uszkodzeniem motocykla nawet enduro. W sumie nie wiem czy była by szansa jechać tam czymś innym niż cross czy enduro. Droga wygląda jak po bombardowaniu.
Później się troszkę poprawia.
Jedziemy w kierunku miasta Sambir.
Celem naszego rajdu jest Lwów.
Później niestety zaczęło się ściemniać i zdjęcia są marnej jakości.
Udało nam się odwiedzić cmentarz Orląt Lwowskich który naprawdę robi wrażenie.
Z powodu zapadającego zmroku zbieramy się do powrotu w kierunku ojczystej granicy. Nie jest to łatwe z powodu ciemności połączonej z jakością dróg w Lwowie. W większości przypadków bruk z licznymi zapadnięciami i sporo wystającymi szynami tramwajowymi. Nocleg spędzamy już w Polsce.
Dzień 8
Kolejny dzień jest ostatnim. Pozostaje powrót do domu. Do przejechania około 600 km.
Do Bydgoszczy docieramy koło godziny 20.
Zrobiliśmy podczas wyjazdu około 2800 km
Pogoda rewelacyjna - padało może z 2 min.