Veni, Vidi, Vici, znaczy Rzym 2o1o
Woda pluskała.
Turyści przepełzywali.
Z lewa na prawo. Skośnoocy trzaskali fotki. Germańscy staruszkowie podziwiali ściany.
Afrykańczycy jedynie stojąc, proponowali sprzedaż prawie'oryginalnych toreb i torebek, wypatrując nadejscia policji.
Wenecja nocą wywierała na mnie fantastyczne wrażenie. Noc jak noc. Wrzesień. O 20 świat ogarnia ciemnica.
Krok za krokiem. Z tankbagiem na ramieniu. W kurtce motocykleoej. Kolejne schody... Kolejny most... Można płynąc tramwajem wodnym. Ale po co? Gąszcz uliczek... Byle w stronę Placu...
Klimat. Malownicze wiekowe budynki. Na Placu. Setki turystów. I muzyka. Fortepian. Majestat.
Dobry pomysł. Wyciągam telefon i słuchawki. Odpalamy mp3. I powrót. W klimacie ulubionych kawałków muzycznych.
Przechadzka po ciemnej romantycznej wenecki z muzyką w tle. Wracamy na parking...
15E za postaniwienie motocykla. Na turystach zarabiają. Olać płatny parking. Polak znajdzie miejsce bezpłatne. My polacy mamy zaradność we krwi (kombinatorstwo?). 15E jakby nie patrzeć dużo z mojej perspektywy, żyjemy w innej strefie walutowej. Bezpłatny parking 50m dalej...
Fregata stoi. Ssanie. Rozruch reaktora. Fałka popierduje. Światła. Lecimy.
Są rzeczy w życiu piękne widoki.
Venecja-Mestre. Dwupasmowy most-mierzeja. Jak zwał tak zwał. Ciepłą nocą. Na czwartym biegu. Z muzyką w kasku. Z oświetlonym portem. Poezja.
__________________
Naczelny Filozof
Cezet 350 '83 [z dwoniącym tłokiem] [bez kilku podkładek] [w kolorze Zielonego Trabanta]
Kymco Activ 50 ADV
|