Cytat:
Napisał Cibor klv
No szukanie domku w czarnej dupie o 3 nad ranem, po ciemku na bani to fajne jest.. idziesz, idziesz... jeb z dyni w siatkę, i przypominasz sobie słowa... "podążaj w stronę światła" i po godzinie trafiasz do czystej pościelki, zamykasz oczęta a tu jeb... tynk wali Ci się na łeb, bo chłopaki chrapnięcie mają porównywalne z pierdnięciem brontozaura ... ale w końcu wpadasz w objęcia Orfeusza... i chrapiesz jak stado bizonów.
|
To nie takie proste, choć, rzeczywiście, siatkę spotykałem kilkanaście razy, podążałem w stronę światła, ale to zawsze był domek 113, a ja szukałem 108.
Po mozolnym znalezieniu swojego lokum okazało się, że współspacz zamknął domek, zniknął i nie odbiera telefonu. Bałem się oddalić więcej, niż trzy metry, pomny na świeżo zakończone poszukiwanie i spałem pół nocy na ławce...
Wyobraźcie sobie ten żal - po co było błądzić godzinę po chaszczach, skoro pod recepcją też była ławka, a nowe przekleństwa mogłem przecież wymyślić w dowolnym czasie...