
tragedia się stanęła ale do rzeczy...
po krótkiej jeździe po podmiejskich szutrach

(30') wjechalilimy w głęboką kałużę... może nawet to było małe jeziorko... kilka kilometrów dalej zaczęła się dławić, nie reagowała na gaz i zrzucenie biegu i zgasła... zapaliła się kontrolka oleum i okazało się że bagnet SUCHY (czego przed jazdą nie uświadczyłem)... zalalilimy litr oleum i po 2 próbach odpalenia-> DUPA, załapała na jeden gar i padła. 30km na holu do domu...
Ps. to nie było jej pierwsze spotkanie z wodą w podobny sposób, wszystkie płyny sprawdzane regularnie czyszczona i niuniana a oleum nie brała ani grama...
koledzy szanowni... co się stanąć mogło... puścił jakiś simmerring? czy co
z góry dzięki za pomoc...