Jak przeglądam ten swój uporządkowany post to w zasadzie nie pozostaje mi nic do dodania bo tam jest wszystko , jedyne co można zrobić to wrzucić więcej zdjęć , albo zacząć relację w stylu dzień za dniem. Zazdroszczę łatwości pisania kolegom z mojego miasta , a jeszcze bardziej zazdroszczę im czytelników. Jak napisałem wcześniej do wjazdu na teren Maroka nic specjalnego się nie działo , a sam wjazd w stosunku do poprzedniego był bardziej skomplikowany faktem istnienia jednego okienka przyjmującego dokument czasowego wwozu pojazdu. Fakt że zamiast popędzić na granicę postanowiliśmy pooglądać sobie Melilę.
P1010380.JPGP1010381.JPG007.JPG009.JPG014.JPG015.JPG017.jpg018.jpgPo przekroczeniu granicy jedziemy do Nadoru aby się zorientować jak będziemy finansować naszą wycieczkę. Mając kartę do bankomatu spróbowaliśmy znaleźć sieci współpracujące. Udało się znaleźć co najmniej 2 z którymi nie było większych kłopotów a ilość podejmowanej gotówki po kilku dniach prób ustaliła się na poziomie 4000 MAD. Skoro sprawa finansowania się wyjaśniła , pozostało wymyślić plan, gdzie tak naprawdę chcemy jechać. W całych przygotowaniach akurat ta część ograniczyła się do skompletowania przewodników, zabrania map oraz wytyczeniu bardzo ogólnego planu. Po przejechaniu pierwszych kilometrów wzdłuż wybrzeża morza śródziemnego , które w tym miejscu nie było specjalnie urokliwe, zatrzymaniu się na rybny obiad na przylądku Wody
020.JPG022.JPG następnie spacer po plaży
024.JPG i zakupy w Marjanie koło Saidy ,korzystając z karty bankomatowej (następny plus brak prowizji), postanowiliśmy dojechać do Oujdy. Miasto to nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest duże i w miarę nowoczesne , bliskość granicy z Algierią w przeszłości też miała swoją wartość. Wieczorem wychodzimy na miasto i trafiamy na dużą imprezę "II międzynarodowy festiwal parzenia herbaty". Uczestniczyło kilka teamów międzynarodowych i kilka lokalnych , każdy próbując przekonać odwiedzających do swojego sposobu parzenia, tudzież ceremonii przyrządzania i podawania. Wszystkiemu towarzyszyła lokalna muzyka , podejrzewam że było też coś w rodzaju stand-up , ale tego już nie nagrywałem bo ciężko było się domyślić o co chodzi, może pani agitowała za którymś z zespołów.
Szczególnie interesująco wyglądała prezentacja tej pani
która wielokrotnie rozlewała herbatę do tych szklaneczek , wlewając ją ponownie do czajnika . Po czwartym kółku miałem przeczucie graniczącą z pewnością jaki jest cel tej dziwnej ceremonii. Pani obok nas potwierdziła nasze domysły. Jak napisałem festiwal był międzynarodowy o czym świadczyły zespoły z Tunezji

Swoich zawodników wystawiła też Mauretania

Nie wspominam o Mali bo na ich stoisku dominowały wyroby z ChRL, resztę stoisk zdominowali miejscowi

Nam z Beatką na szybko przyszedł taki pomysł do głowy, aby w następnym festiwalu wystawić drużynę z naszego kraju , tradycje mamy niezłe a gdybyśmy dodatkowo zastosowali różne dodatki, atrakcyjne i dla nich, to pierwsze miejsce mamy na bank. Ten serek na pierwszym tle był pyszny i jak się okaże później bardzo trudny do dostania.
Po nasyceniu się herbatą , serem i innymi dodatkami wróciliśmy do hotelu aby podczas odkażania ustalić plan na dzień następny.Tak wyglądała trasa
Melila Oujda.jpg Miotając się pomiędzy Tazą a Fiquig , mając w pobliżu Plateu Rekkam , ostatecznie wybraliśmy Fiquig , bo po pierwsze na południu , po drugie najdalej na wschód wysunięte miasto Maroka , a po trzecie przesuwaliśmy się w pobliże terenów, które miały być planowanym etapem naszej podróży . Szczególnie dla była mnie to swego rodzaju idea fix , aby koniecznie pokonać odcinek Mhemid Foum-Zguid.
PozdrawiaM