Dzieło zatem ma także wspaniale recenzje a slynni krytycy filmowi z zachwytem graniczącym z eksazą opisują jego poruszającą dogłębnie treśc.....wiemy przeciez my ludkowie pospolici ,na co dzien nie obcując z wielką sztuką... coż znaczy Dzieło bez krytyki....krytyka wznosi na wyżyny lub strąca w czeluście piekieł i skazuje na wiecznie zapomnienie....ale w tym przypadku dwaj odważni krytycy już podjeli trud translacji trenascendentalnej retoryki Dzieła na język pospolitego ogladacza serialu " M jak Milosc"..i chwała im za to ..