księgowy...
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Radom
Posty: 1,493
Motocykl: KTM LC8 990 Adv.S 08' E-bike CUBE Fox full
Online: 4 miesiące 4 tygodni 7 godz 36 min 54 s
|
c.d.
Wyjeżdżając z Polski nie mamy wiz Irańskich. Ambasada Iranu nam odmówiła, ale jednocześnie nas przekierowała do biura podróży w Teheranie, oczywiście za dodatkową opłata (niedużą). Wpłata na konto w Londynie. W Stambule dowiadujemy się że dostaliśmy wizy, odbiór w Syrii w Damaszku. Stąd zmiana kierunku jazdy, przeciwnie do wskazówek zegara.
Goni nas burza piaskowa, wiatr boczny z prawej porywisty coraz silniejszy, wyjazd zza ciężarówki to już horror. Jedziemy wolniej jakieś 80-90 nagle nie widzę 3 moto z tyłu, zatrzymujemy się; dojeżdża do nas osobówka, pokazują na migi że jeden z naszych się wyglebił. Wracamy z Wieśkiem pasem awaryjnym pod prąd ok. 1km. Gs leży w rowie, Grzegorz maca się po startej dupie, podnosimy padlinę, oceniamy wstępnie straty. Odpalamy z ciekawości czy cycek się nie urwał, gada jest ok, resztę się wyklepie.
Okazało sie, że wyjechał zza pagórka, dostał poryw wiatru- jak go jebło na lewy bok tak przeszlifował ze 20m, lewy gmol starty do połowy, dekiel od zaworów starty cały, kierunkowskaz, lusterko urwane, no i jeszcze kilka błahych porysowań, bmk-a straciła na urodzie. Klamka sprzęgła coś nie bardzo, sprzęgło raz jest, raz go niema. Wieczorem przeczyściliśmy pompkę sprzęgła i już było ok.
No i jeszcze lewy kufer odpadł, zrobił się romb zamiast prostokąta. Wszyscy kateemiarze rzucili się do naprawy: but, but, kamień, but. Wreszcie Mikołaj wygładził go młotkiem, pokrywa pasuje . Kierunkowskaz na silver taśmę, lusterko w najbliższej mieścince od skutera, wkład pasował.
P9300032_1024x768.JPG
P9300033_1024x768.JPG
P9290019_1024x768.JPG
Wjeżdżamy do Damaszku, jest 22. Byliśmy umówieni w ambasadzie że jak dojedziemy to zadzwonimy, zorganizują nam jakieś spanie... Nie dzwonimy, jest za późno. Zatrzymujemy się przy trawniku. Zaraz robi się otoczka gapiów, chwilę z nimi rozmawiamy, przyjeżdżają dwie taksówki i policja, ale nic nie chcą. Obok jest zespół basenów- wysoki płot, bramy pozamykane. Jeden lokales mówi że jego fader ma dom z działką i możemy tam rozbić namioty. Przyjeżdża jeszcze trzech na jednym motorku i mówią że niedaleko 2-3km. Jest camping i może nas zaprowadzić. Jedziemy przez jakieś slumsy i wysypiska śmieci do zardzewiałej bramy z napisem camping. Przychodzi facet, otwiera a tam: stado camperów z niemieckimi emerytami, dwa v-stromy i jeszcze kilka aut. Jest nieżle, namioty, po łyku metaxy i spać.
IMG_3305_1024x683_1024x683.JPG
P1020573_1024x768.JPG
P1020574_1024x768.JPG
P1020576_1024x768.JPG
Jest też niebieski ciężarowy Man z przerobioną paką dla turystów. Widzieliśmy go w zeszłym roku chyba w Kirgistanie, w tym roku wozi nowozelandzkich turystów.
P1020577_1024x768.JPG
Rano jedziemy do Polskiej Ambasady Syrii w Damaszku: pogaduchy, kawka, herbatka, poczęstunek. Ale czas goni bo Ambasada Iranu czynna do 12. Bierzemy adres napisany po arabsku i taksówkę, bo stwierdzamy że będzie szybciej niż motocyklowe kręcenie się po Damaszku. Jest nas pięciu, pierwsza taxi nie chce nas zabrać, drugi zgadza się. Jedziemy tak:
IMG_3366_1024x683_1024x683.JPG
IMG_3367_1024x683_1024x683.JPG
IMG_3373_1024x683_1024x683.JPG
O tym że w krajach arabskich pokazywanie podeszw butów jest obraźliwe wiemy, zakładanie nogi na nogę też nie jest mile widziane, ale skoro taksówkarz się zgodził i jedzie to nie ma problemu. Prawie każdy przejeżdżający samochód koło nas zwraca nam uwagę żeby czymś zakryć te wystające stopy. Robi się nam trochę mniej wesoło. Na szczęście dojeżdżamy cało. Jak ktoś by chciał zmienić upoconą koszulkę w miejscu publicznym to byłoby jeszcze gorzej- awantura gotowa, kłopoty z policją.
Mamy wizy, wracamy do ambasady, spotkanie z ambasadorem, szybkie pożegnanie i na camping.
Jedziemy do Maluly, świątynia wybudowana 20 wieków temu, za czasów Chrystusa - Monastyr św. Zachariasza. Generał Anders był tu w 1943r. na urlopie i podarował dwie ikony. Wchodzimy i spotykamy siostrę zakonną będącą kustoszem. Informujemy skąd jesteśmy i że szukamy tych ikon. Siostra bardzo miło zaskoczona pokazuje nam je. Wiesław idzie do przeora, ten pozwala nam na robienie zdjęć:
IMG_3456_1024x683_1024x683.JPG
IMG_3544_1024x768.JPG
IMG_3534_1024x768.JPG
P1020435_1024x768.JPG
Reszta turystów wychodzi ze świątyni, przeor zamyka drzwi i mówi że specjalnie dla nas wykonają inscenizację z życia Jezusa. Jesteśmy pod niesamowitym wrażeniem, tym bardziej że mówi do nas językiem aramejskim, którym Jezus mówił ponad dwadzieścia wieków temu. Po poł godzinie wychodzimy stamtąd oszołomieni... nawet na niewiernych zrobiło to ogromne wrażenie.
P1020440_576x768.JPG
P1020447_1024x768.JPG
Cdn.
Liban (Libanon) Baalbek, Bejrut
Ostatnio edytowane przez zbyszek_africa : 05.12.2010 o 16:22
|