Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.12.2010, 15:09   #106
JaroGL
 
JaroGL's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
JaroGL jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
Domyślnie

Na ten dzień plan był prosty. Dojechać jak najdalej, ale zanim wsiedliśmy na sprzęty najważniejsza była wizyta u mechanika aby zreanimować mój motor, Talaxa i Młodego. Wymieniłem łozysko w tylnej zębatce, która już prawie zębów nie miała od tych zrywów i strzałów łańcucha, łańcuch został skrócony o dwa ogniwka żeby dało się go naciągnąć. Amortyzatora tylnego niestety gość nie miał takiego jak mój, ale spasowały używki od jakiejś starej 500-tki za jedyne 17 zł za parę. Chłopaki swoje sprawy też pozałatwiali i mogliśmy startować. Wreszcie zaczęła się normalna jazda w moim wykonaniu, zdrowie tez mi się polepszyło. Zatankowaliśmy w Tandi paliwko i do przodu na Rothang Pass. Do Grampu pogodę mieliśmy elegancką, widoki też.

INDIE - 3071z.jpg

INDIE - 3074z.jpg

INDIE - 3076z.jpg

INDIE - 3079z.jpg

INDIE - 3084z.jpg

W Grampu zaczyna sie podjazd na przełęcz, niekończące sie serpentyny, dość dużo samochodów i plac budowy, co powoduje, że droga jest strasznie zniszczona i trudna do przejechania. Wszędzie leżą kamienie, jest dużo piachu, motocykl tańczy w lewo i w prawo, wyprzedzamy samochody jadące przed nami itd. Przed szczytem zaczyna się chmurzyć i robi się przenikliwie zimno. Przełęcz przejeżdżamy nawet nie wiedząc kiedy ponieważ jest taka mgła, że nie wiemy gdzie jedziemy, samochody widzimy jak juz sa metr od nas, dobrze, że chodziaż asfalt jest. Niestety nie długo, na zjeździe znów roboty drogowe, ale tym razem w błocie i nad urwiskami. Pada deszcz. Jeden błąd i lecimy w otchłań bo nie widać dna. Błoto i kałuże momentami głębsze od osi koła, ślisko jak diabli. Po ok. godzinie morderczego zjazdu, zaczyna być coś widać.

INDIE - 3088z.jpg

indie2010 1296a.jpg

indie2010 1311a.jpg

Dojeżdżamy do miejsca gdzie jest kilka knajp. Dalej jest zimno. Kupujemy czekoladki aby złapać trochę energii. Młody próbuje odpalić kuchenkę benzynową, aby zrobic kawę ale średnio mu to wychodzi, ale zbiegowisko się robi bo myślą że chcemy lokal spalić. Hindusi ubrani w kombinezony narciarskie , niezły widok , he he. Ruszam dalej z Talaxem w strone Manalli, reszta na siłe próbuje zagotować wodę na kawę, cały czas pada, jedziemy nadal ostrym zjazdem.

INDIE - 3091z.jpg

INDIE - 3096z.jpg

Tworzą sie korki, przeciskamy się. Spotykamy znów tego Angola na tym pomarańczowym Royalu, tym razem ma pecha bo urywa mu się linka gazu.
Nie mozemy pomóc bo linka jest u Krzyśka.
Przed Manalli zatrzymujemy się i czekamy na chłopaków. Dojeżdżają, ruszamy z kopyta, ale Talax się gubi i myli droge, my oczywiście o tym nie wiemy i czekamy na niego, gdzieś koło Naggar delektujac się miejscowymi jabłuszkami i konopiami . Jest ciemno, nijak nie mozemy się skontaktowac. Wysyłamy smsy ale nie wiemy czy doszły. Wracam po niego do tego samego miejsca co ostatnio się widzielismy, sprawdzam po drodze wszystkie warsztaty, ale nigdzie go nie ma. Wracam do chłopaków. Decydujemy, ze szukamy noclegu przy drodze tak aby było motory widać. Po jakimś czasie przyjeżdża Talax. Okazało się, że skręcił w Manalli w prawo i jechał drugą stroną doliny aż do Kullu i jak dostał smsa to wracał tą stroną którą my jechaliśmy. Znów było trochę nieporozumień, ale najważniejsze, że jesteśmy w komplecie.
JaroGL jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem