Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.12.2010, 22:30   #113
JaroGL
 
JaroGL's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Posty: 137
Motocykl: nie mam AT jeszcze
JaroGL jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 7 godz 56 min 41 s
Domyślnie

Z hotelu mieliśmy niezły widok na drogę. Fajnie było popatrzeć jak dzieją się tam dantejskie sceny. Mamy kilka filmów z tego miejsca bo foty nie oddają tego.

indie2010 036a.jpg

Rano trochę padało więc znów wyjechaliśmy trochę później niż planowaliśmy. Kilkanaście pierwszych km było jeszcze w scenerii górzystej, ruch był nadal duży, miejscowi naprawiali nam drogę.

indie2010 041a.jpg

Przed Chandigarhem teren zrobił się płaski i nieciekawy, fotografowaliśmy więc różne ciekawostki. Coś dla naszych policjantów

indie2010 043a.jpg

indie2010 048a.jpg

Coś dla tych co by chcieli mieć możliwość zabrania większej ilości paliwa w drogę lub nowy model bocznych kufrów alu, jak kto woli.

indie2010 052a.jpg

Były też bawoły na drodze.

INDIE - 3104z.jpg

I motocykl cztero osobowy.

INDIE - 3107z.jpg

W Chandigarh próbowaliśmy wymienic kasę, ale przynajmniej w moim przypadku nic z tego nie wyszło. Trafiliśmy za to do sieciówki subway i wpieprzaliśmy najwieksze kanapki jakie były jak małpa kit.
Potem juz autostradą gładko jechaliśmy w stronę Delhi. Planowaliśmy poszukać nocleg przed Delhi tak z 50 km, tak aby następnego dnia na luzie rano oddac motki do wypożyczalni. Zadzwoniliśmy więc do Mohita, aby go uprzedzić, że jutro będziemy, a ten nam mówi, że jutro go nie bedzie i tylko dziś możemy oddać sprzęt. No i sielanka się skończyła. Byliśmy ok 180 km od Delhii i robiła się szarówka, a ten nam mówi że mamy być dziś. Nie było więc wyjścia trzeba było odkręcić manetki do końca i zapierdzielać w tym labiryncie samochodów, zwierząt i ludzi. Było ostro, Wąskiego sprzęt padał z kilometra na kilometr, wyrzucał z siebie kłęby czarnego dymu głośno przy tym strzelając. Ostatecznie udało sie dojechać.
Poniżej foty z momentu oddawania maszyn,

indie2010 060a.jpg

Wąski tak mocno się przywiązał do sprzęta, że nie mógł z niego zejść.

indie2010 070a.jpg

Po chwili motki były już spakowane w garażu.

indie2010 071a.jpg

Pozostały formalności, odzyskanie kaucji, pakowanie całego bandżaju no i do najbliższego hotelu na piechotkę. Bylismy zjebani na maksa, a tu trzeba było jeszcze doprowadzić się do ładu, zmyć z ciuchów i sprzętu ten smród z drogi, posegregować rzeczy pod kątem samolotu. Zeszło nam z tym chyba do 3 w nocy.
JaroGL jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem