Ja też przeczytałem ją z zainteresowaniem. I bardzo mi się podobała. Tak jak napisał Podos nie żałuję złotówek na transport Afryk do Indii (btw właśnie minęły trzy lata i przedawniły się szczęśliwie roszczenia naszego spedytora). Podtrzymuję jednak swoje zdanie, że jeśli miałbym to robić następnym razem to na Enfieldach

W odróżnieniu od Oli nie sądzę jednak bym chciał tam wracać. Uważam Delhi za stolicę światowego syfu. Jeśli już muszą być Indie to bez Delhi i Kalkut.
Najbardziej chyba mnie w tej chwili z tych całych Indii pociąga kupienie jakiegoś Pulsara i grudzień na Goa.
Jaro duże brawa za realizację planów, pamiętam jak się spotkaliśmy pierwszy raz w tej chińskiej knajpce i mówiłeś o swoich marzeniach himalajskich. Już wtedy uwierzyłem, że tam dojedziesz. Znalazłeś chłopaków i bueno

Uwagami Podosa się nie przejmuj. Nie wszyscy muszą pstrykać takie foty jak jego żona. Ważne co Ci po takim wyjeździe zostaje w głowie i czy przybyło czy ubyło przyjaciół. To jest najważniejsze.