Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30.12.2010, 19:20   #18
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 7 min 10 s
Domyślnie

Poprzedniego dnia wieczorem robimy „burzę mózgów” z mężem właścicielki pensjonatu, mówiącym całkiem, całkiem po angielsku. Chcemy pojechać w góry Durmitor, ale droga przez góry jest biała na mapie. Czytając relacje poprzedników w sieci (to był 2008 przypominam), zgłupieliśmy, czy jest szansa na przejazd tamtędy naszymi maszynami. Co prawda to GSy, ale opony mamy zdecydowanie mało terenowe…
Nasz gospodarz twierdzi, że droga może być mocno terenowa, on jej nie zna (choć jest przewodnikiem!), ale może na moto się uda. A w ogóle to po białych drogach w Czarnogórze się nie jeździ… Hmmm… Ale my chcemy to zobaczyć…. Do tego kanion rzeki Tara, Piva i inne takie…
Kilometrowo nie jest to zbyt daleko (ok. 150 km do stóp masywu górskiego), ale nie bardzo wiadomo, czego się spodziewać. A&A są za wypadem 2-dniowym z namiotem, my za wieczornym powrotem. Koniec końców postanawiamy pojechać każdy po swojemu i startujemy w przeciwnych kierunkach. Zobaczymy, w którym miejscu na siebie wpadniemy…
My wyruszamy dość wcześnie, przez Budve i dalej na północ przez Cetinje do stolicy – Podgoricy. Nic ciekawego w przewodniku o niej nie piszą, więc się nie zatrzymujemy. Pakujemy się przez centrum, ale miasto małe, więc problemu nie ma. Najładniejszy był most, coś mi się kołacze, że zbudowany przez Amerykanów po wojnie kilka lat temu, ciekawe, czy w ramach przeprosin za bombardowania:


Dalej główną drogą (nr 2), ale ruch raczej niewielki. Wzdłuż drogi płynie rzeka Mrtvica, są już górki, miejscami droga biegnie wąwozem, i ogólnie ładnie jest:




Ciekawe co oznaczał ten znak?


Odbijamy nieco w bok, żeby zobaczyć Park Narodowy Biogardska Gora. Taki kawałek lasu (bukowy chyba?) i fajne jeziorko.


Chłodnawo się robi, nawet coś tam kropi, a nam do głowy nie wpadło, żeby kondomy wziąć… Ale na szczęście zaraz przestaje. Ale o jeżdżeniu w krótkim rękawku na dziś trzeba zapomnieć.

Wracamy do głównej drogi i przed Mojkovacem odbijamy na zachód, na Žabljak. Droga wije się wzdłuż rzeki Tary i jest chyba najpiękniejszy kawałek drogi w Czarnogórze. Szkoda, że nikt nie wpadł na pomysł, żeby od czasu do czasu wykarczować nieco krzaków na poboczu, bo skutecznie zasłaniają widok na Tarę, płynącą w dole. Ruchu prawie żadnego. Jedziemy krajoznawczo, delektując się widokami:






Krótka przerwa na zakładanie skarpetek bo zimno w gołe nogi (a ja jak zwykle w sandałach/klapkach ) Kasku nie ściągam


Mijamy piękny most nad Tarą


Żeby zrobić powyższe zdjęcie, P. zjechał w dół jakąś polną piaszczystą drogą. Ja odmówiłam kooperacji, bo mam chwilowo jakiś lekki uraz co do jeżdżenia po kopnym piachu (może dlatego, że koncertowo się wywaliliśmy na wydmie miesiąc wcześniej?). Poza tym jazda dla pasażera, który nie ma jak podnieść tyłka w czasie jazdy jest taka sobie.



Dojeżdżamy do Žabljaka (Žabljaku?). To główny czarnogórski ośrodek sportów zimowych, dookoła górki dochodzące do ponad 2000. Latem zdecydowanie senny… Przerwa na obiadek i ruszamy dalej. Przed nami Durmitor. Jest ładnie. Jesteśmy jakby na płaskowyżu, a dookoła coś podobnego do połonin.


Próbujemy dotrzeć nad jezioro Crno. Niby jest drogowskaz, ale później następują 4 rozjazdy jeden po drugim i na każdym brak oznaczeń… Szuter robi się coraz bardziej kopny, według GPSa jesteśmy na środku niczego i zarządzamy odwrót.
Wracamy na asfalt. Za 1 km jest zjazd na drogę przez Durmitor, co do której tyle było wątpliwości dzień wcześniej. No nic, jedziemy. Hmmm. Asfalt. Wąski, ale asfalt. Z osobówką da się nawet minąć (a dokładnie jedną po drodze spotkaliśmy ) Asfalt wygląda na świeżo położony i to może tłumaczyć niewiedzę naszego gospodarza.


Krajobraz się zmienia na alpejski. A mi aż oczka się świecą, jak widzę pięknie sfałdowane wapienie – zdjęcie formatu A3 do dziś mam na ścianie w pracy Do tego jeszcze widzę krasowe ponory i inne takie…
Jest pięknie !








Droga przez Durmitor (w linii prostej) ma jakieś 20 km, ale być w Czarnogórze i nie przejechać tamtędy to grzech. Szczególnie dla tych, którzy nie byli w Alpach.

Droga kończy się podobnym płaskowyżem, jakim się zaczęła:


I takie fajne tuneliki ze skrzyżowaniami też są:


Gdy powoli zjeżdżamy w dół, słyszymy pierwszy dziś motocykl. A na motocyklu oczywiście Aga i Adam. Zgodnie z zasadą „take it easy” nie bardzo się śpieszą, choć już popołudnie. Obstawiamy, że nocują dziś w namiocie

Dojeżdżamy do drogi głównej (nr 18), ale nadal jest ładnie. W dole Pivsko jezero (chyba tama na rzece Piva).




A to jedno z moich ulubionych zdjęć:


Został nam już tylko powrót do Bigovej przez Nikšič i Podgoricę, czyli jakieś 130 km. Droga biegnie przez płaskowyż koło 1000 m n.p.m. i też brzydka nie jest.

A bardzo późnym wieczorem (albo raczej nocą) dostajemy smsa „wracamy dziś”.
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem