Cześć,
Zdaję sobie sprawę, że tamat Maroko na tym forum jest już tak pospolity, jak weekendowa wyprawa do Radomia i z powrotem, ale co tam...
Otóż narysowaliśmy sobie na ten rok trzytygodniowy wypad za miedzę europejską do rzeczonego Maroka. Jedziemy we dwójkę na jednej Afryce, termin 27.08 - 16.09 (raczej nieelastyczny - urlopy juz klepnięte).
Dojazd do Maroka na moto: Wrocław -> Almeria -> prom do Melilli (jak wiadomo ok. 3.000 km).
Dalej Melilla -> Saidia -> Taza -> Missour -> Risani -> Merzouga -> Rissani -> Tinghir -> Agoudal -> Warzazate -> Marakesz -> El Jadida -> Tanger i na prom do Europy (będzie jakieś 2.500 - 3.000 km po Maroku)
Wyprawa umiarkowanie szutrowa, z racji dwuosobowości naszej załogi i tobołów jakiekolwiek hard enduro wykluczone, ale i asfalty afrykańskie widziane tylko tam, gdzie naprawdę trzeba. Orientacja poznawcza wyprawy wybitnie krajobrazowo - zadupiowa bez większego skupiania się na tłumnych ośrodkach marokańskiej cywilizacji zorientowanej na niemieckich turystów.
(bo i tak nie mamy beemwu

).
Zasadniczo planowaliśmy jechać sami, ale nie wiem, czy w przypadku Afryki to najbardziej błyskotliwa myśl, zatem może ktoś chętny na poobijanie sobie dupska w podobny sposób w celu spojrzenia na gwiazdy nad wydmami?