Znajomek który tam siedzi mówił, że norwegowie lubią robić fotki samochodom które jadą 10kmh szybciej niż przewiduje ustawa. Zjazd z głównej drogi na boczną w celach konsumpcyjnych skutkował tym, że akurat przejeżdżający norweg zatrzymał się koło nich i dopytywał co tutaj robią, "tam nie ma nic ciekawego" i wyganiał ich na główną czekając aż to zrobią. Ponoć można dostrzec tam okolo 8-10 typów ludzi którzy tam żyją, nie ma innych, kazdy ubiera się tak samo, tak samo strzyże, je takimi samymi łyżkami i kupuje takie same muscle cary ze stanów. Wszelkie przejawy oryginalności i rozluźnienia są tępione. Na każdym kroku są tabliczki informujące o niebezpieczeństwach używania widelcow, młotków, parapetów i okien plastikowych. Kolega nazywa ich Real-Sims-Life. To nie moja opinia ale gościa którego zdanie cenię. Jedyne co u nich fajne to pieniądze które kolega u nich zarabia. Może i kraj mają ładny ale posrane w głowach równo
|