Jak swego czasu, dawno temu

jeździłem WSK-ą 125-tką to super motorek był

, on sie wcale nie psuł. No wiadomo trzeba było wozić jakiś zapas, kilka świec, klucz do świec, styki (platynki), cewke zapł... itp. w kieszeniach

łapy zawsze jakieś brudne miałem, bo po drodze zawsze coś tzreba było poprawić

Do tej pory bym nim jeździł w berecie z antenką i petem w ustach jak gajowy Marucha

A moze bardziej do tyłu. Na Maroko to wielbłady, zeżrą byle co i adrenaliny w nich mało, zawiozą gdzie trza spoko....
Na Kirgistan to wiadomo konie, po co tam motory wozić...
W Afryce filtr paliwa wymienia sie może 3 minuty, w KTM-ie 3 godziny no i co z tego, jedno sie zapycha tak samo jak drugie.
Polonez to taki dobry samochód był, potrafił go naprawić każdy mechanik/kowal w okolicy

Pane, to se ne wrati