No i pojechał.
Wyjechał wczoraj z tą swoją niesmiertelną misją niesienia uśmiechu smutnym duszom.
Po drodze stwierdził że pierwsza smutna dusza do pocieszenia jest w Świdnicy. No to przyjechał pocieszać. Misjonarz cholerny...

Dzisiaj rano zalazł z wyra i podłączył sie gębowo do kranu. Sieć wodociągowa odnotowała gwałtowny spadek ciśnienia. Urwał mi wirniczek z wodomierza, a trzy najbliższe hydranty zapadły sie pod ziemie. To się nazywa wilcze pragnienie...

Bełkotał cos że musi jeszcze po jakiś paszport pojechać na autobanę. Jak wiadomo w USA pieniądze leżą na ulicy, a w Polsce paszporty lezą na autostradach. Ot, co kraj to obyczaj.
No i do Szparaga jeszcze miał zajrzeć po zapinke do łańcucha. Szparag - strzeż sie! Pod żadnym pozorem nie bądź smutny bo Ciebie tez bedzie pocieszał i rano będziesz wyglądał jak ja teraz! Tym bardziej że u mnie dostał dwie zapinki, więc to ewidentna ściema
Teraz pewnie jest już gdzieś na A4.
Wieczorem kimnie gdzieś w niemcowie.
Potem w Barcelonie. Dzień albo dwa.
W następny poniedziałek chce być w Rabacie.
A potem dalej.
Dalej.
dalej...
Niech Cię niesie ta rzeka. Powodzenia.