No i test skończony, miałeś Ramboszczaku rację, ponad 10 literków musi być, żeby bez pompy dało się jechać. Przejechałem 170km, zanim afri zaczęła odmawiać posłuszeństwa. W mieście na co dzień pali mi 7 litrów więc wychodzi, że 12 spaliłem.
Przy okazji się pożalę: miałem takiego pecha, że paliwko przestało docierać na Trasie Toruńskiej, jak zjeżdżałem z mostu w stronę Marek. Myślałem, że dotoczę się do najbliższego skrzyżowania i tam gdzieś zjadę, ale się przeliczyłem i zatrzymałem się wcześniej, silnik zgasł i dupa. Stanąłem z włączony kierunkiem na prawym pasie i potrzebowałem kilku sekund, żeby zsiąść i wepchnąć motocykl pod krawężnik. W tym czasie nieźle się spociłem, ale nie ze zmęczenia. Wszyscy zapierdalają równo ponad stówę i nawet nie raczą zmienić pasa tylko mijają mnie na żyletki, wiadomo, początek łykendu to się śpieszy i nawet jeden gamoń pier...ony mnie obtrąbił