Relacja będzie z tych co to mało pisania więcej zdjęć, ale jak mówi stare polskie powiedzenie jedno zdjęcie zastępuje 1000 słów.
Termin druga połowa kwietnia.
Po dogadaniu się z jednym z forumowych kolegów na tymże właśnie forum, jednym telefonie spotykamy się na stacji benzynowej na Słowacji i tak to się zaczęło - kierunek Turcja, bez jakiś określonych celów.
Pierwszy nocleg Szeged na Węgrach - nic ciekawego poza tym że poniewierały się tam stada sportowców - nazwa Sport Hotel zobowiązuje.
DSC_0001.JPG
Drugi nocleg miał miejsce w Grecji 32 m.n.p.m. oczywiście ten był już w krzakach, rano może 3 st.C, mżawka - te zdjęcia nie są dobrym wspomnieniem, więc wolę ich uniknąć. Potem było już tylko lepiej
DSC_0015.JPG
Romantyczny wieczór
DSC_0027.JPG
Kebab, mięso opiekane ogniem - niezapomniany smak.
DSC_0030.JPG
Jeden z kolejnych poranków - widok z namiotu
DSC_0051.JPG
DSC_0061.JPG
Jeden z noclegów - obok knajpy, którą prowadziła angielka. Tam też zostały nam zrobione zdjęcia podczas kąpieli i wrzucone na stronę tej właśnie knajpy z dopiskiem "sezon kąpielowy rozpoczęty"

. A z racji, że knajpę prowadziła pani z Angli śniadanie było w stylu English Breakfast.
DSC_0065.JPG
DSC_0069.JPG
Kierujemy się na Pamukkale.
DSC_0090.JPG
Śpimy na polu, które jest nad miastem - unikanie komercji. Jesteśmy tam sami do momentu kiedy idziemy spać, wtedy włączają muzykę i schodzą się lokalesi na zabawę - wieczorne fotografowanie.
DSC_0132.JPG
DSC_0136.JPG
DSC_0139.JPG
DSC_0146.JPG
Pamukkale.
DSC_0158.JPG
DSC_0168.JPG
DSC_0181.JPG
Dojazd i nocleg w okolicach Marmaris
DSC_0199.JPG
DSC_0202.JPG
DSC_0230.JPG
DSC_0235.JPG
Kolejny dzień pokazał że niebo na całej swojej powierzchni może mieć błękitny kolor i można ładować się w góry na szosowych gumach bez strachu, że się nie wyjedzie. (sesja z forfiterem i poczęstunek przez miejscowych świeżo złowiona rybką)
DSC_0253.JPG
DSC_0259.JPG
DSC_0260.JPG
DSC_0273.JPG
DSC_0274.JPG
Jeszcze tylko mała podpowiedź jak i gdzie się mamy kierować żeby wyjechać, i z pełnymi brzuchami dalej w drogę. Dodawać nie muszę, że z powodu ogromnej ilości rozjazdów i tak się pogubiliśmy
DSC_0279.JPG
DSC_0282.JPG
Zgubienie jak zwykle wyszło tylko na dobre - noc trochę chłodna, ale widoki o poranku.....
DSC_0308.JPG
DSC_0316.JPG
DSC_0318.JPG
DSC_0321.JPG
DSC_0329.JPG
DSC_0337.JPG
DSC_0352.JPG
DSC_0357.JPG
DSC_0372.JPG
DSC_0386.JPG
DSC_0390.JPG
DSC_0392.JPG
Kolejny dzień to kolejne próby dostania się do jakiejś drogi, zatankować i dojechać do Egirdir.
DSC_0402.JPG
DSC_0415.JPG
DSC_0416.JPG
DSC_0428.JPG
DSC_0433.JPG
DSC_0457.JPG
DSC_0471.JPG
W miejscu w którym wynajęliśmy pokój imprezowali Gruzini, jak tylko dowiedzieli się że jesteśmy z Polski zostaliśmy wciągnięci do ich stolika i byliśmy częstowani jedzeniem, które zostało przywiezione z Gruzji. Ser którym zostałem uraczony był najlepszym serem w moim życiu

zjadłem ponad kilogram, o samogonie nie wspomnę

.
DSC_0474.JPG
DSC_0478.JPG
Rano (bez kaca) śniadanko i w drogę po okolicy, bez kufrów. Bez kaca mimo że po kolacji z Gruzinami poszliśmy jeszcze na miasto, ale nie będę tego opisywał, z resztą nie wszystko dokładnie pamiętam.........
DSC_0520.JPG
DSC_0540.JPG
DSC_0559.JPG
DSC_0561.JPG
DSC_0562.JPG
DSC_0563.JPG
Tego dnia też udaje nam się zgubić drogę, ale z opresji ratuje nas lokalny dziadek, który jedzie ze mną i laską macha mi przed kaskiem gdzie mamy skręcać

.
DSC_0570.JPG
Kolejne kilometry to już czysta rozkosz.
DSC_0583.JPG
DSC_0584.JPG
DSC_0586.JPG
DSC_0605.JPG
Nadgabaryt?
DSC_0608.JPG
Od tego dnia zaczyna się powrót. Zapasu mamy 2 dni, ale wszelkie prognozy mówią, że pogoda będzie mało gościnna, co się potem sprawdziło.
DSC_0621.JPG
DSC_0625.JPG
Jeszcze kupno smaru do łańcucha. Oczywiście zaraz po uścisku dłoni i wymianie uśmiechów zostajemy uraczeni herbatą, co z resztą zdarzało się kilka razy dziennie przy byle okazji - tankowanie, krótki postój, pytanie o drogę.
DSC_0629.JPG
DSC_0632.JPG
Nie pamiętam nazwy tego przysmaku, ale tak mi smakowało, że postanowiłem zrobić sobie zdjęcie z paniami które dokonują tych gastronomicznych cudów.
DSC_0636.JPG
A tu kolejne herbaty, niestety ostanie, jakimi byliśmy ugoszczeni - nawet dwie na głowę
DSC_0638.JPG
Powrót przez końcówkę Turcji, Bułgarię i część Rumunii deszczowy i chłodny.
Zrobiliśmy 7000 km
Udało mi się zatankować pustą Africę za prawie 200 zł

- na szczęście bankructwa nie poniosłem - zawsze to jakieś nowe doświadczenie.