Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14.07.2011, 18:47   #24
Joseph
 
Joseph's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 89
Motocykl: RD07a
Joseph jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 4 dni 15 godz 57 min 51 s
Domyślnie

Jeszcze trochę wrażeń z drogi. W mijanych wioskach kobiety układają w kopce kostki z ziemi, z której powstaną lepianki, faceci na polach w towarzystwie bydła i osłów - tutaj poczciwy osiołek, czasem wyposażony w sakwy a'la hepco&becker to podstawowy środek transportu osobowo-towarowego. W każdej wsi obowiązkowy widok wieży meczetu.













Mijamy Kars i tniemy w kierunku Iğdır, a właściwie na spotkanie z Araratem, bo to już dziś.

Łapie nas kilkuminutowa burza, ale taka, że krzywię się z bólu od uderzeń kropel deszczu w nogi. Po burzy wyglądamy w trójkę jak po myjce ciśnieniowej.



Poza tym droga bez zmian - cisza po horyzont.



Ośnieżony szczyt na horyzoncie po lewej przez chwilę powoduje dreszcz, czy to już nie to...? No ale bez jaj, za blisko. Ta góra to najprawdopodobniej Arteni po stronie armeńskiej, ale głowy nie dam.



To jeszcze dwa obrazki z drogi i przechodzimy do meritum.





W pogoni za Agri Dagi

Siostry zwane Ararat objawiły się punktualnie o 13:54 (heh...Marta zapamiętała). Pokazały się od północno - zachodniej strony, a dokładnie pokazały głowę starszej z nich, czyli Agri Dagi właśnie, jak zwykle obsypanej śniegiem i zaplątanej w chmurzyskach. Jest Ararat...





Lecimy na południe mijając go z lewej, tniemy przez Iğdır na Doğubayazıt i...lekki zonk. Aby zbliżyć się do stóp Sióstr miałem w planie pocięcie w tym miejscu offem w lewo, ale widok trochę mnie zniechęcił. Aby się tędy przedrzeć, czekałaby nas przeprawa przez pasmo górskie, które jakoś mi sie nie widzi w kontekście załadowanego motocykla (a i pusta Afryka chyba nie do końca łapie się na takie zabawy).



Jedziemy zatem dalej na Doğubayazıt, a tam skręcamy za wschód w kierunku granicy z Iranem. Kilka kilometrów i szutrówka w lewo. Jeszcze kilka kilometrów i stajemy u celu naszej podróży. GPS pokazuje 19km od szczytu - wystarczy. Jesteśmy tu, gdzie chcieliśmy dotrzeć - u stóp Agri Dagi.









Może by tam kiedyś wejść...?



Relaks w poczuciu dobrze wypełnionego zadania, pożywny lanczyk (zostało nam trochę sera i chleba w kufrze), MMS-y do Polski, sesja zdjęciowa okolicy, bo całkiem ładnie tutaj...













Nie chce nam się stąd jechać. Kiedy człowiek wyznaczy sobie cel i do niego dotrze, chce siedzieć i chłonąć ten moment wszystkimi receptorami. Najchętniej położyłbym się tam i zasnął, ale...trzeba spadać, bo jeszcze mnóstwo magiczności przed nami. Poza tym co to za radocha dotrzeć do celu. Dotrzeć, wrócić i opowiedzieć - to jest coś!

cdn
__________________
http://www.fabryka-przestrzeni.net
"Trzeba leżeć na plecach, by napatrzyć się niebu."

Ostatnio edytowane przez Joseph : 14.07.2011 o 18:51
Joseph jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem